Bij mnie i krzycz po niemiecku

Karol siedział w niewielkim, ciemnym pokoju. Nie wiedział jak długo już tam jest, ani co go czeka. Wiedział tylko, że w pomieszczeniu nie ma nic więcej oprócz krzesła, na którym teraz spoczywał, że panuje tu straszliwy zaduch, a ściany są zawilgocone. Zastanawiał się czy dostanie chociaż coś do picia. Był bardzo spragniony i głodny. Sporo czasu minęło zanim usłyszał jakieś odgłosy dobiegające zza ściany. Były to kroki. Ktoś się zbliżał,
nie spiesząc się zbytnio. Szedł powoli, ale zdecydowanie. Kroki stawały się coraz wyraźniejsze, osoba była coraz bliżej… Po chwili usłyszał przesuwającą się zasuwę w drzwiach. Światło wpadające do pomieszczenia wraz z otwarciem drzwi oślepiło go na kilka długich sekund. Najpierw zobaczył zarys sylwetki swojego gościa. Była to kobieta. Stała pewnie w przejściu z szeroko rozstawionymi nogami i rękoma opartymi o biodra. Kiedy obraz stał się wyraźniejszy, mógł się jej przyjrzeć dokładniej. Od razu zwrócił uwagę na jej niesamowicie długie nogi ubrane w cienkie czarne pończochy oraz wysokie wiązane buty na szerokim obcasie. Miała na sobie też krótkie spodenki w kolorze zgniłej zieleni, w które wpuszczona była czarna koszula- rozpięta zdecydowanie bardziej niż być powinna dzięki czemu mógł zobaczyć dokładny zarys jej okrągłych piersi dobrze ściśniętych stanikiem. Na ramiona miała zarzucony długi, ciężki płaszcz. Jasne blond włosy zebrała pod wojskową czapką zawadiacko krzywo założoną tak, aby daszek zakrywał jej nieco jedno oko. Drugie patrzyło na niego groźnie. A usta pomalowane ciemnoczerwoną szminką wykrzywiły się w dziwnym uśmiechu. Przyglądała mu się długo i uważnie zanim się odezwała.
-Guten Tag, Karol. Mein Name ist Agnes. Ich freue mich, dich kennen zu lernen.- powiedziała i od razu zauważyła, że chłopak niewiele z tego zrozumiał. – Powiedziałam, że miło mi cię poznać. Jestem Agnes.- dodała więc.
– Co ja tu robię?- zapytał wystraszony Karol.
-Jesteś moim więźniem. I zrobię z Toba co zechcę jeśli nie powiesz mi czego tu szukałeś du widerlich Spion!
Wystraszył się jeszcze bardziej. Jak go nazwała? Spion? Co to w ogóle jest? Skąd on się tu w ogóle wziął? Za cholerę nie mógł sobie przypomnieć nic, co naprowadziłoby go na jakikolwiek ślad. Tymczasem Agnes powoli weszła w głąb pomieszczenia. Szarpnęła go za kurtkę i podniosła z krzesła, za które złapała i przestawiła na środek pokoju.
-Sich setsen! –krzyknęła i wskazała mu na krzesło. Usiadł posłusznie, a ona od razu oparła swoją nogę o mebel między jego udami. Spojrzała mu głęboko w oczy i ścisnęła twarz dłonią ubraną w skórzaną rękawiczkę. Przechyliła jego głowę najpierw w lewo, później w prawo, obejrzała dokładnie i
-Może być ciekawie- powiedziała, znów się uśmiechając. I wtedy właśnie zauważył, że wyjęła coś ze swojego buta.
„O boże, miech to nie będzie nóż,”- pomyślał -„nie chcę jeszcze umierać.”
Ale to nie był nóż. Była to długa czarna szpicruta, która już po chwili przejechała delikatnie po jego twarzy i szyi.
-Boisz się mnie?- zapytała Anges.- Dobrze, że się boisz, przynajmniej nie zrobisz nic głupiego.- dodała zdejmując nogę z krzesła. Obeszła go stając teraz za jego plecami i złapała mocno za jego ręce wykrzywiając je do tyłu i związując je za oparciem. Szarpnęła go za włosy, odchylając jego głowę i szepnęła do ucha, że teraz się z nim trochę zabawi, po czym ukąsiła go w płatek i przejechała językiem wzdłuż ucha. Popchnęła mu głowę i wróciła na miejsce naprzeciwko niego. Rozpięła mu rozporek w spodniach i opuściła je do samych kostek, po czym to samo zrobiła z bokserkami. Posmyrała jego sterczącego penisa swoim pejczem. Chyba mu się spodobało, bo momentalnie zaczął twardnieć jeszcze bardziej. Wtedy zdjęła swoje spodenki, pod którymi nie nosiła majtek- jak się okazało. Stanęła okrakiem nad wielkim kutasem swojego więźnia, wzięła go mocno w rękę i ściskając przesunęła po nim kilka razy w górę i w dół jakby oceniała czy rozmiar jest odpowiedni. Po czym usiadła, biorąc go głęboko w swoją wygłodniałą cipkę. Jęknęła cichutko i spojrzała w oczy chłopaka. Smagnęła go kilkukrotnie batem w udo kiedy podskakiwała na jego kutasie coraz szybciej. Jej biodra ruszały się rytmicznie w przód i w tył przesuwając pośladkami po jego udach i pozwalając jego *****wi obijać się o wszystkie ścianki jej ciasnej pochwy. Nagle złapała za jego koszulkę tuż przy dekolcie, nagryzła i szarpnęła mocno odsłaniając sobie widok na męski tors, w który wbiła swoje długie paznokcie i przejechała nimi do samego brzucha pozostawiając czerwone, lekko krwawiące ślady. Ujeżdżała go niczym rasowego ogiera bawiąc się nim jak żywą zabawką. Szarpała go za włosy ułatwiając sobie dostęp do jego szyi, którą lizała smakując spływający po niej męski pot. Drapała go po klatce piersiowej i udach od czasu do czasu smagając go swoją szpicrutą. Kiedy poczuła zbliżający się orgazm, szepnęła mu do ucha:
-Ty nie możesz dojść. Ani się waż, bo cię zabiję.- przyspieszyła ruchy swoich bioder i podskakiwała coraz szybciej, wbiła mu paznokcie w ramiona i odchyliła się nieco do tyłu. Z głowy spadła jej czapka, uwalniając tym samym jej długie jasne włosy, które teraz opadły jej na ramiona. Jęczała jakby dawno nikt jej nie brał. Kiedy w końcu przestała się poruszać, wzięła głęboki oddech, uśmiechnęła się do swojego towarzysza i poklepała go po policzku. Wstała z niego i rozwiązała mu ręce, po czym kopnęła krzesło tak mocno, że przewróciło się razem z siedzącym na nim chłopakiem.
– Na kolana Hund!- krzyknęła i roześmiała się. Stanęła przed nim i kazała mu wylizać swojego buta. Chłopak posłusznie zrobił, co mu kazała. Przy czym Agnes cały czas przesuwała pejczem po jego plecach. Kiedy zabrała nogę, stanęła za nim i zdzieliła go mocno w pośladek. Później drugi raz i trzeci.
– Wypnij się-powiedziała, po czym ścisnęła jego pośladki, przesuwając przez chwilę palcem między nimi. Ale dłoń powędrowała niżej- na jego jądra. Zacisnęła je w swojej dłoni i miętosiła delikatnie kiedy pejczem nadal smagała jego dupsko. Rączka z jąder sprawnie przeniosła się na penisa i teraz szybko po nim przesuwała. Kiedy nagle kazała jemu za niego złapać i dokończyć. Chłopak posłusznie wziął do ręki swój sprzęt i zaczął sam walić, podczas gdy Agnes chodziła wokół niego, szarpała go za włosy, okładała pejczem i krzyczała coś, czego nie rozumiał. W natłoku polskich i niemieckich zdań wyłapał tylko kilka słów, których znaczenia nie był pewien- „spust”, „śmierć”, „koniec”… „O co jej chodzi? Czego ona chce?”- zastanawiał się. Ostatnim razem zabroniła mu dochodzić, a teraz? Co teraz? Zabije go jeśli dojdzie? Czy jeśli nie dojdzie? Co ma robić? Ale nie miał zbyt dużo czasu, czuł jak sperma w nim zbiera, jak idzie z jąder ku wytryskowi. Agnes dalej coś krzyczała, biła go i szarpała, ale nagle stanęła nieruchomo naprzeciwko niego i uważnie obserwowała jak chłopakowi napinają się mięśnie na twarzy, jak jego ręka pracuje na jego kutasie i wreszcie- jak uwalnia się z niego biały płyn. Karol spuścił do końca, oddychając głęboko. Spojrzał na nią jakby spodziewał się zaraz dostać kulkę w głowę, ale ona stała ze skrzyżowanymi rękoma i uśmiechała się z zadowoleniem. Założyła spodenki, czapkę i ruszyła do wyjścia. Ale cofnęła się i pochyliła nad klęczącym chłopakiem raz jeszcze ściskając mocno jego policzki i spoglądając prosto w oczy powiedziała:
– Wrócę tu jutro. Ale wtedy nie będzie już tak fajnie. Albo mi powiesz skąd się tu wziąłeś, albo naprawdę cię zabiję. Zastanów się nad tym. Szkoda by było, żebyś umierał. -Ostatni raz już przesunęła swoim pejczem po jego penisie, puściła mu oczko i wyszła.
-Auf Wiedersehen Karol- usłyszał zanim zatrzasnęła za sobą drzwi. A Karol został. Zdezorientowany, wystraszony, a mimo to cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy.

Scroll to Top