Cnotka

Siedząc w swoim pokoju słyszała jak ktoś zapukał do drzwi. Zamarła przez moment. Stukanie do drzwi powtórzyło się:
-Mark! Rusz się, to pewnie do ciebie! – Krzyknęła do brata , a sama ponownie Zagłębiła się w tekście. Anatomia. Fascynujące. Odgłos pukania po raz kolejny przeszkodził jej w skupieniu myśli.
-Mark! – Wrzasnęła podirytowana dziewczyna podnosząc się z łóżka. Zaczęła nasłuchiwać. Nie usłyszała Marka, choć jeszcze 20 minut temu deklarował, że ma zamiar wyskoczyć z kumplem do baru. Wstała i żwawym krokiem podeszła do drzwi wejściowych. Bez zawahania je uchyliła. Przed jej oczami ukazał się młody mężczyzna, a oko rówieśnik jej starszego brata. Uśmiechnął się niedbale i machnął ręką.
– Przyszedłeś po Marka, prawda? – Zapytała nieśmiało wychylając się zza drzwi. Skinął głową.
-Tak. – Na moment zapadła niezręczna cisza. Ta chwila wystarczyła, żeby zmierzyli się wzrokiem. Dla Jenny stało się to odrobinę niezręczne. Chłopak wpatrywał się w nią intensywnym wzrokiem, co paraliżowało ją od stóp do głów. Ocknęła się, kiedy jego spojrzenie zdało się zmienić na wyczekujące.
-No tak… Wejdź. – Uchyliła drzwi szerzej i gestem zaprosiła go do środka. W ciągu tej chwili przyjrzała mu się odrobinę dokładniej. Wysoki, mocno zbudowany mężczyzna powoli wszedł do środka. Stwierdziła, że jest naprawdę przystojny. Miał w sobie coś z drania, ale było w tym coś uroczego. Czarna skórzana kurtka w zestawieniu ze zwykłymi dżinsami zwykle wydawały jej się tandetnym pomysłem, a jednak na nim wyglądały bardzo dobrze. Ciemne włosy, nieco dłuższe były lekko potargane, niby ułożone od niechcenia. Ten artystyczny nieład bardzo dobrze do niego pasował. Ze zdziwieniem stwierdziła, że miał w sobie coś, co sprawiało, że robiło jej się ciepło.
– Zawołasz Marka? – Spytał niewinnie i z przerażeniem stwierdziła, że cały czas się na niego gapi stojąc obok otwartych drzwi. Przyglądał się jej z zaciekawieniem i uśmiechnął się unosząc kącik ust do góry. Momentalnie zaczerwieniła się i wzięła głębszy oddech.
– Wiesz, Mark chyba na moment wyszedł. – Odwróciła się do niego tyłem i zamknęła drzwi, przekręciła zamek. – Zaczekaj na niego w dużym pokoju, jeśli chcesz. – Zaproponowała, ale tym razem starała się unikać jego wzroku. Była skrępowana, zawstydzona i maksymalnie spięta. Nigdy nie miała zbyt dobrych relacji z płcią przeciwna. Jako pierwszoroczna studentka skupiała się na nauce i z racji specyfiki kierunku po prostu nie starczało jej czasu na życie towarzyskie. Może i była ładna, ale żaden chłopak nie traktował jej, jako kobiety, bo zwyczajnie nie wzbudzała zainteresowanie. Była raczej dziewczęca i w pewnym sensie nudna. Nie zwykła chodzić na imprezy, upijać się, czy urywać z zajęć.
– Brian.- Powiedział zdecydowanym głosem cały czas świdrując ja wzrokiem.
– Jenna. – Wychrypiała cicho i gestem wskazała mu drogę do dużego pokoju. Sama, jak tylko zniknął w drzwiach poszła do pokoju i usiadła na łóżku. Z nerwów poczuła falę gorąca, która ogarnęła, ale jej ciało. Nerwów zaczęła przewracać strony notatek.
– Nie dotrzymasz mi towarzystwa? – Głęboki głos wystraszył ją. Podskoczyła. – Nie chciałem. -Wkroczył pewnym krokiem do jej pokoju. O nic nie pytając. – Jesteś jego młodszą siostrą? – Spytał. Znów świdrował ją przenikliwym wzrokiem. Coś znów ścisnęło jej gardło. Skinęła głową, chociaż pytanie było raczej retoryczne. Podniosła wzrok. Dalej patrzył w taki sposób…
Zobaczył jak się czerwieni, gdy na niego patrzy i uśmiechnął się triumfalnie. Lubił, gdy kobiety, nawet te tak młode, tak na niego reagowały. Lubił tez obserwować ich zmieszanie.
– Wspominał coś o tobie. – Powiedział od niechcenia i usiadł koło niej na łóżku. Nie oddaliła się chyba tylko z czystej grzeczności. Czuła na sobie jego wzrok. – Wspominał, że zaczęłaś studia medyczne. – Niby pod pretekstem zajrzenia przez jej ramię w notatki zbliżył do niej swoją twarz. Dzieliło ich teraz może jakieś 30 centymetrów.- Tylko kutas nie powiedział, że jesteś taka ładna.
– Jeśli to komplement to dziękuję. – Zmieszała się i wstała. Ale w jego oczach widziała niebezpieczny błysk. – Chcesz coś do picia. – Wstał chwilę po niej i kiedy gwałtownie się do niech odwróciła o mało nie straciła równowagi. Brian chwycił ją jedną ręką w pasie, a drugą odrobinę niżej. Duża dłoń sięgała niemal zgrabnych pośladków. Wstrzymała oddech. Żeby zajrzeć mu w oczy musiała podnieść wzrok. Na jego twarzy malował się nieco kpiący uśmieszek pełen satysfakcji. Nie puszczał jej i czuła dokładnie jak jego dłonie przyciskają ją do jego miednicy. W zasadzie nie tyle ją, co jej biodra.
– C…Co ty robisz? – Wydukała otwierając szerzej oczy.
„Mark! Wracaj jak najszybciej!”
– Lepiej spytaj mnie, co mam zamiar zrobić. – Mówiąc te słowa dłoń obejmująca ją w pasie powędrowała na ramię, ściskając je trochę zbyt mocno. Druga nieoczekiwania zjechała na jej pupę. Chłopak bez zawahania jednym szarpnięciem za pośladki zmniejszył dystans do minimum. Teraz oszołomiona dziewczyna przylegała do niego całym ciałem. Na czole czuła jego ciepły oddech, a do jej zmysłów dotarło, ze czuje zapach wody kolońskiej. Była pewna, że czuje, jak łomocze jej serce.
– Proszę, puść mnie. – Warknęła przyjmując bardziej ofensywną postawę. Parsknął śmiechem. – To boli. – Była przerażona, ale ostatnie słowa podziałały. Spłoszona zrobiła kilka kroków w tył i wyszła szybkim krokiem z pokoju.

– Proszę, puść mnie. – warknęła przyjmując bardziej ofensywną postawę. Parsknął śmiechem. – To boli. – była przerażona, ale ostatnie słowa podziałały. Spłoszona zrobiła kilka kroków w tył i wyszła szybkim krokiem z pokoju.
Nie miała pojęcia jak reagować. Nigdy przecież nie była w takiej sytuacji. Szedł za nią krok w krok, a w kuchni usiadł w fotelu w salonie , który łączył się z kuchnią. Była roztrzęsiona i usiłowała zaparzyć herbatę. Niby nic trudnego. Ręce trzęsły jej się jednak potwornie.
– Powiedz mi, Ty naprawdę jesteś taka ułożona?- spytał po chwili niewinnie.
– Co masz na myśli? – odpowiedziała pytaniem na pytanie . sama nie wiedziała, dlaczego go znosi. Powinna go wyprosić i ochrzanić Marka jak tylko wróci. Czajnik zagwizdał. Zalała dwie herbaty i zaczęła iść w jego kierunków.
-Pijesz?
-Rzadko. – mruknęła podirytowana coraz bardziej ta sytuacja dziewczyna.
– Palisz? – zadawał błyskawiczne pytania.
– Nie. – i po co mu odpowiadała! Nie musiała przecież. A tak? Grała z nim w jakieś gierki. A on najwyraźniej świetnie się bawił. Obróciła się do niego tyłem i postawiła na ławie stojącej przed nim dwa kubki herbaty.
Brian uśmiechnął się. Jego oczom ukazały się dwa śliczne pośladki przykryte cienkim materiałem krótkich szortów. To był impuls. Kiedy Jenna zaczęła się prostować szybko chwycił ją w pasie i szarpnął tak żeby usiadła mu na kolanach, a właściwie pomiędzy jego udami. Krzyknęła cicho
– Puszczaj mnie kretynie. –szarpała się, tym razem zajadlej. –Będę krzyczeć! – skutecznie unieruchomił jej jedną ręką ramiona. Drugą odgarnął długie jasne włosy z szyi tak ,by móc szeptać jej do ucha.
– Nie, nie będziesz. Wyobrażasz sobie co by było? Chodzę z waszym sąsiadem na piwo. Nie uwierzy Ci. – był silny. Mimo to próbowała jakoś się wyswobodzić. Im bardziej próbowała, tym mocniejszy uścisk się wydawał. Poczuła na policzku jego oddech. – zresztą, różne rzeczy mógłbym rozpowiedzieć. Nie sadzisz, ze to mogłoby Ci zaszkodzić?
– Ile razy się kochałaś? – Dodał po chwili, gdy sens jego groźby dotarł do niej. Bezpośredniość pytania oburzyła ją.
– Puść mnie dupku! – rozpaczliwie się szarpnęła.
– Ile?- Zbliżył usta do jej szyi zaczął przesuwać wagami po małżowinie usznej.
-Wal się! – jej głos zrobił się płaczliwy. Była sparaliżowana strachem. Dała się mu podejść.
-To chyba znaczy, że nigdy. – odparował z rozbawieniem w głosie. – A szkoda. Przydało by Ci się malutkie rżnięcie. Jesteś trochę spięta i… sfrustrowana. – poddała się. Pierwszy raz rozmawiała z jakimkolwiek mężczyzna o seksie i do tego w taki sposób. Wolna dłoń Briana powędrowała do jej twarzy. Pogładził ją wierzchem dłoni po policzku.
– Chciałabyś wiedzieć co bym z Tobą zrobił? –Jenna była zażenowana i poczuła przypływ gorąca. Resztki godności nakazywały jej się buntować.
– Puść mnie ty zboczona świnio. – wysyczała.
– Przełożył bym cię przez stół kuchenny. Zdarłbym z ciebie te twoje spodenki razem z majteczkami. I pieprzyłbym twoją ciasną myszkę do momentu, aż przyszedłby…
– Przestań. – głos jej się załamał. Kątem oka dostrzegła jego rozbawiony wyraz twarzy. Na policzku poczuła drapiący dwudniowy zarost. – Zaraz przyjdzie tu Mark i…
-Oj po co ten pośpiech. – Odpowiedział lekceważąco. – Jenna, powiedz mi: Bawisz się czasem swoją małą? – zapytał jakby od niechcenia. Jego duża dłoń powędrowała na kolano. Odróchowo zacisnęła nogi. Tymczasem jego palce wędrowały w góre uda. Jenna milczała. Nie chciała dawać mu ani krzty satysfakcji. Gdy dotarł do gumki od spodenek chwyciła jego dłoń oburącz.
– Nie rób tego, proszę. – chciała zatrzymac bieg wydarzeń. Niech ją puści i sobie idzie. Gorączkowo myślała co ma zamiar zrobić.
– och nie bądź taka zawzięta. Obiecuję że szybko się skończy i nie pożałujesz. Nie zrobię Ci krzywdy. Nie puściła jego dłoni, ale z jakiegoś niewiadomego dla siebie powodu jej uścisk zelżał. Szarpnięcie zsunęło jej spodenki do połowy ud.
– Pokaż co tam masz. – Wychylił się przez ramię i spojrzał w dół. Proste, białe figi z zielona kokardką delikatnie okrywały to, co miała najcenniejszego. Materiał przylegał w taki sposób, że bez trudu dostrzegł delikatnie zarysowane wargi. Poczuła jak kładzie swoją dłoń na jej dłoni i przesówa ją w kierunku jej krocza. Spojrzała mu w oczy pytająco. Co chciał zrobić? Co osiągnąć? Kierowana jego dłonią dotknęła się. Po raz pierwszy w życiu dotknęła się w innym celu niż zwykle. Spłonęła rumieńcem, gdy nieco na siłę rozsunął jej kolana. Już nie protestowała. Zaczął przesuwać jej palcami wzdłuż szparki. Wstrzymała oddech i wyrwała swoją dłoń. Patrzyła między swoje nogi z lekkim zaciekawieniem. Wspomnienie o strachu gdzieś zniknęło.
– No dobrze. Sam to zrobię. – powiedział spokojnie i objął ja mocniej ramieniem jakby bał się, że spróbuje mu się wyrwać , kiedy jej dotknie. O dziwo nic takiego nie nastąpiło. Położył między jej nogami całą dłoń. Była na tyle duża, że przykrył jej skarb w całości. Rozkoszował się przez chwilę jej ciepłem, a po chwili zaczął ją delikatnie masować. Jenna zaczęła płycej oddychać i nie spuszczała wzroku z palców Briana, które pomimo materiału zaczęły masować czułe miejsce. Oparła dłonie na jego udach i odchyliła się nieco. Czuła jego ciało siedzące tuż za nią. Pewnym sensie wyłączyła racjonalne myślenie. Było jej dobrze. A biorąc pod uwagę jej szanse, poddała się mu.
– Brian, ja… – wydukała.
– Spokojnie, Kotku. Skończymy raz, dwa. – mruknął jej do ucha. Na białej bieliźnie pojawiła się mokra plama. Chłopak nie czekał dłużej tylko wsunął całą rękę w majtki. Była zupełnie gładka. Czuł aksamitną, starannie ogoloną skórę i czuł jak błyskawicznie robiła się gorąca i mokra. Odnalazł palcem wskazującym jej łechtaczkę i lekko nadusił. Drgnęła , a z jej ust wydarł się głośny jęk. Doskonale znał ten odgłos. Jednak sprawiało mu to satysfakcje tym większą, że to on pierwszy ją do tego stanu doprowadzał.
-Jeśli chcesz dyskrecji, to lepiej postaraj się być cicho. – powiedział z rozbawieniem i zaczął intensywnie drażnić jej guziczek. Czuł pod palcami jak stopniowo rośnie. Jenna zagryzła dolną wargę starając się powstrzymać od pojękiwania. Wbijała mu palce w uda i zaczynała mimowolnie wyginać się. Wyciągnął palce i spojrzał na jej twarz opartą o jego bark. Przymglone oczy otworzyły się szerzej.
– Ty mała bezwstydnico. – powiedział ironicznie, a na jego twarzy malowało się politowanie. – nie jesteś jednak taka święta. Spójrz. – Wskazał na lśniące od jej soków palce. Jenna była jak w amoku. Nie spojrzała na niego tylko dotknęła jego dłoni i przesunęła ją ponownie w intymne miejsce. Niezdjęte majteczki były zupełnie mokre.
– Chcesz dojść? – spytał trzymając nieruchomo rękę w jej majtkach. Nieśmiało spojrzała mu w oczy. Zapomniała języka w gębie. A on ewidentnie się z nią droczył. Nie odpowiedziała. Brian zaczął powoli wysuwać rękę. Jenna w ostatniej chwili zatrzymała jego dłoń.
– Co? – zapytał niewinnie jak gdyby nie wiedział o co chodzi – Spodobało Ci się? – dziewczyna zawstydziła się . Szybko złączyła nogi. Chciała wstać, ale ramię młodego mężczyzny nadal ją mocno trzymało. Odebrał to jako potwierdzenie. – A co konkretnie Ci się podobało?
– Puść. – jęknęła i tym razem sięgnęła , aby wyciągnąć z bielizny jego rękę. Dotarło do niej jak bardzo jest mokra. Ręka Briana rozprowadziła jej soki aż do wewnętrznej strony ud.
-Teraz? Myślałem , że chcesz tego? – z rozbawieniem patrzył jak obiema rękami chce oderwać go od swojego krocza. – Sama tego przed chwilą chciałaś. Odświeżyć Ci pamięć? – Dotarł palcami do łechtaczki i zaczął stymulować dziewczynę. Ręce Jenny nie puszczały jego nadgarstka, ale wyglądało to teraz tak, jak gdyby sama kierowała jego dłonią. Patrzył na jej zmieniający się wyraz twarzy. Od złości po błogostan. Cicho pojękiwała mając na uwadze jego ostrzeżenie. Dużo ją to kosztowało. Puściła jego rękę i oparła się o niego odchylając do tyłu głowę. Otarła się o jego twarz i opadła na ramieniu.
Poczuł jak zaczyna drżeć. Zaczynała dochodzić. Zlustrował szybko całe jej ciało, to jak straciła nad sobą kontrolę i mu się oddała. Nagle usłyszał szczęk zamka. Błyskawicznie wyciągnął rękę z jej majtek i pchnął ja do przodu, aby wstała. Dopiero przy dźwięku otwierania drugiego zamka do Jenny dotarło co się dzieje. Z twarzy zniknęła rozczarowana mina, błyskawicznie ocknęła się i nasunęła szorty na przemoczoną bieliznę. Kątem oka spojrzała na lustro stojące koło komody. Jak ona wyglądała!? Rzuciła Brianowi nienawistne spojrzenie. Odpowiedział jej tylko szyderczym uśmieszkiem. Nadal siedział na fotelu. Upił łyk z wystudzonej herbaty. Kilka sekund później w drzwiach stanął Mark.
– Cześć stary. – przywitał kumpla i machnął na niego. – Choć, idziemy. – ponaglił go gestem i spojrzał na mnie. – Siostra, co ty robiłaś? Płakałaś?
– Co? Nie, dlaczego? – zaskoczona Jenna przeczesała palcami włosy.
– Masz zaszklone oczy. I chyba masz gorączkę, bo jesteś cała rozpalona. – powiedział patrząc na nia z lekkim niepokojem. – Pewnie Goska zaraziła Cię grypskiem. – stwierdził rezolutnie. Dziewczyna znów zarumieniła się i uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Ukradkiem dostrzegła , jak Brian próbuje ukrywa atak bezgłośnego śmiechu. Gdy Mark odwrócił się do niej tyłem posłała mu mordercze spojrzenie.
– O tak, Mark ma rację. Wskakuj do łóżka i zmierz sobie temperaturę. – powiedział niewinnie Brian. Mark zniknął już w przedpokoju. Brian podszedł do niej nazbyt blisko i dodał niemal bezgłośnie: – I przebierz się w coś suchego. – zniknął za drzwiami podążając za kumplem i zamknął drzwi wejściowe. Jenna odprowadziła go złowrogim spojrzeniem. Miała mętlik w głowie. To co się stało zaczynało ją przerastać. Przeklęła tego idiote pod nosem i poszła do swojego pokoju. Zdjęła szorty. Przesunęła dłonią między nogami. Boże, co on z nią zrobił. Zsunęła mokra bieliznę i cisnęła ją w kąt. Była tak wściekłą, ze teraz zatłukłaby go gołymi rękami. Wciągnęła suche figi i oparła się o szafę stojąca koło łóżka.
– ja jeszcze na moment. – odwróciła się. Brian wszedł bez pytania do jej pokoju. – Zostawiłem u Ciebie kurtkę. – podszedł do jej łóżka i wziął skórzany element garderoby.
– Wynoś się. – syknęła.
– Oj nie przesadzaj. Chyba nie chowasz urazy? – odpowiedział z przekąsem. – Przyrzekam, że jeszcze się spotkamy i to dokończymy. – Uśmiechnął się zawadiacko i już chciał wyjść, kiedy jego wzrok zatrzymał się na podłodze zaraz koło wyjścia. Jenna podążyła za jego wzrokiem i zdrętwiała. Brian schylił się i podniósł z podłogi białe mokre majtki.
– Ani się waż. – błyskawicznie znalazła się koło niego usiłują wyrwać mu swoją własność. Był wyższy i silniejszy i nie zawahał się tego i tym razem wykorzystać. Z satysfakcją uśmiechnął się do niej, patrząc na swoje znalezisko jak na trofeum.
– Zatrzymam to sobie, jako pamiątkę. Chyba nie będziesz miała nic przeciwko. – wyrwała mu bieliznę z dłoni.
– Jak śmiesz! – krzyknęła zadzierając do góry głowę. Miała ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z twarzy. – Za kogo Ty się uważasz?!
– Oj Mała… Wierz mi, że jeszcze będziesz mnie prosić, żebym Ci ulżył. – puścił jej oczko i zostawił ją w pokoju. Samą. Miała cały wieczór na przemyślenia. Była roztrzęsiona i zupełnie rozbita. W dodatku obietnica Briana sprawiła, że między nogami nadal czuła przyjemne ciepło. Ciężko jej to przyszło, ale sama przed sobą musiała przyznać, że to , co jej dał przerastało ją , ale było… przyjemne.
Co nie zmieniało faktu, ze jego pewność siebie, arogancja i bezczelność doprowadzała ją do furii. Było jej potwornie wstyd. Ona – Jenna Atkins – dała się zmacać jakiemuś niemal obcemu facetowi. I to We własnym domu!
Impreza rozkręciła się na dobre. Brian był jednak trochę znudzony. Libacja powoli zaczynała być przewidywalna i szukał jakiejś rozrywki. Prawie jak na wezwanie przed oczami mignęła mu sylwetka szczupłej blondynki. Kilka sekund później zniknęła w łazience.
No tak – pomyślał – Mark robił impreze, ale zaznaczył , że Jenna nie jest zwolenniczką tego pomysłu. Najzwyczajniej w świecie nas olała i jak zwykle się uczy.
Do głowy przyszedł mu szatański pomysł. Rozejrzał się dookoła. Chwilowo nikt nie zwracał na niego uwagi. Nie czekając ani chwili dłużej udał się sprężystym krokiem w kierunku jej pokoju. Światło było zgaszone. Wszedł do środka i rozejrzał się dookoła. W końcu usiadł w fotelu i czekał na jej powrót. Był ciekawy jak na niego zareaguje. Od ostatniego razu, kiedy ją widział minął miesiąc, a dziewczyna za wszelką cenę starała się uniknąć spotkania z nią. Rozbawiła go swoją reakcją na jego dotyk. Wtedy, na fotelu, nagle stało się dla niego jasne, że będzie jego „celem”. Była taka, jakie lubił: niewinna, z zasadami, bardzo delikatna…
Drzwi uchyliły się i do pokoju weszła Jenna w piżamce. Miała na sobie kusy top na ramiączkach i szorty z falbanką. Pomyślał, że wygląda w tym na swój sposób dziecinnie. Dziewczyna bez zapalania światła opadła na łóżko. Nie przykrywała się kołdrą , tylko położyła się na boku, podwinęła kolana i wyglądało na to , ze będzie chciała zasnąć. Brian siedział w bezruchu i obserwował jej najmniejszy ruch. Był trochę rozczarowany. Pomyślał nawet , że poczeka aż zaśnie i wyjdzie. Wtem Jenna poruszyła ręką. Nagle poczuł napływ ciepła. Nie wydawało mu się. Księżyc świecił na tyle mocno, że widział doskonale jak jej dłoń sunie wprost między nogi. Dziewczyna usiadła i obróciła się w taki sposób, aby oprzeć plecy o ścianę. Gdyby nie głośna muzyka , pewnie usłyszałby jak bije jej serce. Dłonie oparła o kolana i jakby westchnęła. Nie wytrzymał.
– Śmiało. – powiedział zachrypniętym głosem. Dziewczyna równocześnie z nim poderwała się z łóżka. Widział jak bardzo ją wystraszył.
– Kto tu jest?! – zapytała drżącym głosem. Nadal pozostał w cieniu. – Zacznę krzyczeć. – powiedziała tym bardziej jakby mniej pewnym głosem. Zaczął do niej podchodzić. Jej strach go nakręcał. Stała w piżamce, o wiele niższa, bezsilna…
– Nie, nie będziesz krzyczeć. – Był już o krok od niej. Jenna sparaliżowana strachem dostrzegła jego męskie rysy twarzy i błysk znajomy błysk w oku.
– Brian! – jakby wymknęło jej się z ust. Chciała go odepchnąć i dostać się do drzwi, ale zanim zdążyła wcielić swój zamiar w życie, był już przy niej. Z niepokojem zadarła głowę do góry. – Wynoś się z mojego pokoju! – uderzył ago w pierś.
– To urocze, kotku, ale nic z tego. – Schylił się i dotknął obiema dłońmi jej tyłka, ścisnął sprężyste pośladki i uniósł ją do góry. Dwa drobne kroki do tyłu i przyparł ją do wysokiego balkonowego okna. Jej nogi prawie oplatały go w pasie.
– Puść mni… – zatkał jej usta pocałunkiem. Początkowo bawił się jej wargami poczym, gdy tylko rozluźniła ściśnięte zęby wdarł się do jej ust. Jego język zaczął szukać jej języka. Nie pomylił się. Znalazł. Czuł jak kruszy jej opór. Dziewczyna odpowiadała bardzo nieznacznie. Zaskoczenie? Jeśli tak to chciał z tego skorzystać. Zaczęło brakować mu tchu a mimo to kontynuował. Nagle poczuł piekący ból w dolnej wardze. Niemal natychmiast puścił dziewczynę i skrzywił się z bólu. Dotknął palcami ust. W jasnym świetle nocy zobaczył krew. Jenna, która ugryzła go w wargę teraz posłała mu wściekłe spojrzenie i zapewne kombinowała jak obejść go i dostać się do wyjścia z pokoju. Dziewczyna szybko wskoczyła na materac łóżka i odbiła się od ściany. Chłopak w ostatniej chwili chwycił ją za ramię i szarpnął. Dziewczyna straciła równowagę i upadła przed nim na kolana. Brian dłużej nie czekał. Podszedł do drzwi i szybko przekręcił klucz , który tkwił w zamku. Klucz wyciągnął i wsunął sobie do kieszeni spodni.
– Jak będziesz chciała klucz, to będziesz musiała go sobie sama wyciągnąć. – rzucił i szybko do niej podszedł. Klęczała przed nim z osłupiałą miną. Brian sięgnął po burzę jasnych , lekko skręconych włosów i szarpnął ją ku górze. Pisnęła z bólu i poderwała się na nogi.
– To był Twój duży błąd. – warknął i mocno zacisnął prawą dłoń na jej podbródku. Uniósł go tak, że ich usta ponownie się niemal stykały. – Masz ostatnią szansę, żeby to naprawić. – wycedził przez zaciśnięte zęby. Oczy Jenny zaszkliły się od łez. Ku zaskoczeniu Briana zaczęła całować jego spuchniętą wargę. Drżała. Odepchnął ją.
– Nie dotykaj mnie. – jej głos zaczął się łamać. Zaśmiał się. Znowu.
– Ostatnio też się tak opierałaś. Pamiętasz? – zaczął podchodzić do niej ostrożnie. – I o ile sobie dobrze przypominam to prawie skończyłaś. – dodał i tym razem delikatnie dotknął jej ramion.
– Nie chcę. – odpowiedz padła bez namysłu.
– Przed chwilą widziałem co innego. – odparował. Zamilkli, a w pokoju słychać było tylko dudnienie muzyki i krzyki bawiących się ludzi zza ściany. Znów ją zawstydził. Tylko na to czekał. Pchnął ją na łóżko i obrócił trzymając za nogi tak, aby jej pupa była tuż na krawędzi niskiego łóżka.
– Przestań, proszę cię. – wiedziała, że nie da mu rady. Nie miała siły się podnosić. Gdy poczuła jak jego duże dłonie ściągają z niej spodenki zacisnęła nogi. Dłonie odruchowo zakryły intymne miejsce.
– Nie rób mi tego. – szloch sprawił, że coś w nim pękło i delikatnie pogładził wierzchem dłoni jej drżący policzek. Położył się tuż obok niej.
– Powiedz mi, ale tak szczerze. Jak ci było ze mną wtedy na fotelu? – szept docierał do jej uszu stopniowo. Nie opowiedziała. – No właśnie. Będziesz błagała, żebym nie przerywał. – Sięgnął do stoliczka i zapalił lampkę nocną. Następnie klęknął przed jej nogami. Jednym, zdecydowanym ruchem rozwarł jej uda. Jęknęła i kurczowo zacisnęła dłonie na swoim skarbie. Nawet nie patrzyła na niego. Kurczowo zacisnęła powieki . Zastanawiała się czy ja zgwałci? Weźmie ją teraz na jej łóżku i wyjdzie?
Gdy poczuła delikatne muśnięcie jego ust po wewnętrznej stronie swoich ud podskoczyła. Jego warga, choć spuchnięta sunęła teraz powoli ku górze. Dotarł do celu i całował ją po dłoniach. Poczuła jak przypomina sobie jego pieszczoty ostatnim razem. Brian niespiesznie zaczął odsuwać jej dłonie. Najpierw jedną. Zanim wziął drugą pocałował kilka razy jej uda i zagłębienie w pachwinie. Czuła jak ciemne osmyki ją łaskoczą. Gdy odsunął drugą rękę przełknął głośno ślinę.
Była blada, podobnie jak reszta jej ciała. Starannie wygolona. Z jasnym kolorem ery kontrastowały różowe wargi sromowe mniejsze, które delikatnie wystawały i tworzyły finezyjny kształt. Szeroko rozłożone uda spowodowały, że wargi delikatnie się rozchyliły. Niespiesznie położył na niej swoją dłoń. Znów poczuł jej delikatną niemal aksamitną skórę. Nie mogła już zacisnąć ud. Wszedł pomiędzy jej nogi i z bliska przyglądał się kobiecie, którą chciał tak bardzo zadowolić. Przesunął ręką w górę i w dół. Jego oczom ukazał się lśniący, różowy punkcik. Uśmiechnął się sam do siebie i bez zawahania dotknął perełki. Jenna znowu podskoczyła i westchnęła.
– Podoba Ci się? – nie odpowiedziała. Przechyliła głowę z zamkniętymi oczami na bok. On tymczasem zaczął zataczać kręgi. Dwa palce drugiej ręki zatopiły się między mięsistymi wargami. Była niesamowicie ciepła i ku jego zaskoczeniu wilgotna. Chciał wsunąć swoje palce głębiej, ale poderwała się i chwyciła jego nadgarstek. To co zobaczyła przyprawiło ją o rumieniec. Przed jej rozłożonymi szeroko nogami klęczał mężczyzna i dotykał jej myszki.
-Nie… Proszę. –powiedziała cichutko. Wycofał palce z jej wnętrza, a kciukiem dalej pocierał delikatnymi ruchami jej łechtaczkę. Nie kładła się po raz kolejny. Z satysfakcją stwierdził, że chce się przyglądać jego przedstawieniu. Wtedy zdecydował się pójść o krok dalej. Gdy tylko odchyliła głowę d tyłu, zbliżył twarz do jej krocza i przylgnął do niego ustami. Odruchowo chciała zamknąć uda, ale jego szerokie ramiona wszystko skomplikowały. Jej dłonie chciały go odepchnąć.
– Co ty wyprawiasz ?! – jej zduszony głos wyrażał zmieszanie i oburzenie. – Nie … – urwała gdy jego język skupił się na punkciku między wargami. Westchnęła. Dłoń którą trzymała na jego głowie przestała go odpychać. Brian z satysfakcją zabrał się do dzieła. Jego język zaczął poruszać się coraz pewniej. Ruchy zmieniały się wprost błyskawicznie. Zmieniał co chwilę nacisk i sposób poruszania nim. Jej dłoń, do tej pory nieruchoma, jakby zaczynała go gładzić. Oczy miała zmrużone. Kiedy objął jej łechtaczkę ustami i zaczął intensywnie ssać opadła na łóżko. Nie potrzebował jej słów. Widział doskonale, że sprawia jej tym przyjemność. Biodra, do tej pory zastygłe w bezruchu, powoli zaczęły się poruszać jakby napierały na jego usta. Kiedy zaczęła wydawać z siebie pierwsze jęki, odsunął się od niej i usiadł na łóżku. Oparł się o materac i spojrzał na nią i jej zaskoczenie. Dziewczyna zastygła w bezruchu i rozwartymi udami.
– Lubisz to ty mała dziwko. – powiedział z szyderstwem. – W zamian za ten numer który mi wykręciłaś powinienem Cię tak zostawić i wyjść. – Jenna była cała rozpalona. Widział to w jej oczach i po głębokich oddechach. Starała się uspokoić.
– Brian, ja…- zaczęła powoli – Proszę… Dlaczego…? –Słowa nie miały sensu.
– Co mówiłaś? – zaczął się z nią droczyć.
– Proszę Cię… Zostawisz mnie tak?
– Gdzie Twoje maniery młoda? Nie wstyd Ci? – wstał. – A tak w ogóle o co prosisz? – Dziewczyna zacisnęła usta. – No dalej! O co mnie prosisz? – spytał zdecydowanym głosem. Nadal nie słyszał odpowiedzi. Tym razem uklęknął nad nią okrakiem.
– No! O co mnie prosisz? – chwycił ją dłonią za twarz skłaniając do patrzenia prosto w swoje oczy.
– Żebyś pozwolił mi skończyć. – szept.
– Nie słyszałem. Głośniej. Pełnym zdaniem. – warknął i oczekiwał na jej słowa.
– Brian, proszę, pozwól mi dojść. – sama nie wierzyła , że to powiedziała. Ale ta przyjemność spowodowała, że odezwało się w niej coś do tej pory obcego.
– O wiele lepiej. – wstał z niej. – Może da się coś zrobić.- Zanim zdążyła się zorientować co on robi , poczuła jak klaps o średniej sile wylądował między jej nogami. Podskoczyła.
– Ale zanim wyświadczę Ci tę przysługę musisz coś dla mnie zrobić. – Sięgnął po jej włosy i tym razem trochę z mniejszą siła kazał jej wstać. – Na kolana.
Otworzyła szerzej oczy. Sens jego słów powoli zaczynał do niej docierać.
-C-co? – zająknęła się.
-To co powiedziałem. – ponownie zanurzył dłoń w jej włosach. – uklęknij przede mną. Chyba , że mam Ci pomóc – zbliżył się do niej o wiele bliżej. Poczuła jego zapach i nabrała ochoty, aby do niego przylgnąć, poczuć jego ciepło. Gdy tylko wyciągnęła dłonie aby dotknąć jego torsu, poczuła jak subtelnym, ledwo wyczuwalnym szarpnięciem zmusza ją do uklęknięcia przed sobą. Siedział na łóżku. Pogładził ją po policzku. Dłoń zatrzymała się na podbródku. Kciukiem dotknął jej warg. Doskonale wiedział, że zaraz jej miękkie usta będą dawać mu prawdziwą rozkosz. Dłoń przesunął na jej kark. Wolał ją przytrzymać na wypadek, gdyby spanikowała. Drugą dłonią sięgnął do paska spodni. Sprzączka szczęknęła, ale wtedy do głowy przyszedł mu inny pomysł. Spojrzał na nią zawadiacko. Wtedy niemal od razu oparła ręce o jego uda i chciała wstać, ale szarpnął ją za kark tak, że ponownie sprowadził ją do pozycji klęczącej.
-Nie żartuj. -zaparła się rękami o jego uda. Głos łamał jej się. Brian tymczasem przyciągnął jej dłoń na swój rozporek. Jenna poczuła jak płonie ze wstydu. Pierwszy raz w życiu dotknęła jakiegokolwiek mężczyzny w tak intymnym miejscu. Na widok tych wypieków Brian przysunął twarz do jej ucha i zaczął szeptać. Byłą tak oszołomiona, że nie miała pojęcia co do niej mówi. Ciepły, łagodny ton kontrastował ze sposobem w jaki ją traktował. Zachęcał ją, kusił, liczył na to, że mu nie odmówi. I miał rację, bo kiedy puścił ją i podparł się na łokciach uważnie ją obserwując, Jenna przysunęła się do niego. Położyła rękę na pasku. Mocowała się ze sprzączką. Dłoń potwornie jej drżała. Brian cierpliwie czekał. Powoli rozsunęła rozporek. Spomiędzy fragmentów dżinsu wyłonił się wzgórek okryty opiętymi slipkami. Głośno przełknęła ślinę i cofnęła dłonie.
Była dla niego na swój pokrętny sposób urocza. Wstał, a ona odchyliła się trochę do tyłu, aby nie krępować jego ruchów. Opuścił sobie spodnie do kolan. Wyciągnął do nie rękę, a kiedy mu ją podała położył ją sobie na slipkach. Przez chwilę patrzył na jej reakcję w nowej sytuacji, a następnie zsunął slipki. Jego penis wysunął się jej naprzeciw. Był już wystarczająco pobudzony, aby prezentować się okazale. Chyba nieświadomie zasłoniła rozchylone usta.. Ponownie usiadł na łóżku i sięgnął po jej dłoń. Zaczął nią kierować. Znad kolana powoli w górę, po udzie, aż do bioder. Poruszył nieco niżej do połowy uda i objął jej dłoń w taki sposób, aby móc kierować palcami precyzyjniej.
– Nie przesadzaj, to nic takiego. – zamknęła oczy, a chwilę później poczuła jak dotyka ciepłego narządu o gładkiej skórze. Na początku samymi opuszkami palców ledwie go dotykała. Kiedy objął jej dłonią całego członka i przesunął ją aż do nasady poczuła jego rozmiar i przez moment nie mogła uwierzyć. Nieśmiało otworzyła oczy. Pierwsze słowa jakie przyszły jej do głowy to piękny i duży. Nie mogła objąć go palcami. Przesuwał jej rękę od nasady po czubek i z powrotem. Położył drugą dłoń na jej głowie i przyciągnął ją między swoje nogi. Jej usta zbliżyły się tak blisko, że przysięgłaby przez chwilę, że czuje bijące od niego ciepło.

  • Poliż go.- nawet nie wiedziała , kiedy puścił jej rękę i swoją własną dołączył do drugiej leżących na jej głowie. Delikatnie przyciągał jej usta do swojego penisa. Wtedy dotarło do niej, co się dzieje. Ona , niemalże dziewica orleańska, siedzi między nogami jakiegoś niewyżytego faceta, z jego fiutem w dłoni i za chwilę, no może dwie, weźmie go do buzi. Zupełnie ją sparaliżowało.
  • Nie… – powiedziała bez przekonania i puściła jego przyrodzenie, opadło zaledwie o kilka centymetrów. Wtedy stało się coś, co było do przewidzenia. Brian jedną ręką ustawił swojego penisa i nakierował go odpowiednio, a silnym ramieniem przyciągnął jej twarz tak , że główka jego penisa dotknęła jej ust. Zaparła się rękami o jego uda, ale nic to nie dało. Jedną dłonią zatkał jej nos. Zanim dotarło do niej jaki jest jego cel otworzyła usta, żeby zaczerpnąć powietrza. Wtedy pchnął i znalazł się w jej ustach.
  • Nie próbuj gryźć, dobrze Ci radzę. – powiedział spokojnie i zaczął niecierpliwie poruszać biodrami. W przód i w tył. Bardzo delikatnie. Na razie w ustach Jenny był sam czubek. Zaciskała usta w przerażaniu, a tym samym nieświadomie, dawała mu bardzo dużo przyjemności. Jej dziewicze wargi ciasno obejmowały jego penisa. Miała tak ciepłe usta… Westchnął cicho.
  • Skarbie, masz tam jeszcze język. – powiedział zachrypniętym głosem i zaczął się powoli zwiększać głębokość. – lepiej się staraj bo różnie może być z naszą umową. – nie chciał jej grozić. Chciał ją zmotywować. Zobaczył, że do oczu napłynęły jej łzy. Nie poruszała już głową. To on na nią napierał początkowo delikatnie, później coraz mocniej. Obejmowała mocno ustami jego członka i czuła jak jej rośnie w ustach. Czuła nawet jak zaczyna pulsować. Kątem oka spojrzała na niego. Miał przymrużone oczy i lekko rozchylone usta.
    Wtedy przyszło jej do głowy, że jeśli dojdzie, da jej wreszcie spokój. Przysunęła się do niego i powoli zaczęła poruszać językiem. Wiedziałą , ze go tym zaskoczy.
  • Possij go. – puścił jej kark i zaczął ją głaskać po włosach. Posłusznie wykonała jego polecenie. Wtedy wyciągnął jej go z ust. Wstała i rzuciła mu pogardliwe spojrzenie.
  • A teraz wyjdź.- mruknęła sucho i wzięła z ziemi swoje spodenki. Brian zaśmiał się głośno. Nie bał się, że ktoś ich nakryje. Muzyka była wystarczająco głośna. Nasunęła na pośladki spodenki i stanęła tyłem do niego wyglądając za okno. Widział jak jej ręce zaciskają się w pięści. Bezgłośnie ściągnął spodnie i bieliznę. Powoli podszedł do niej i obejmując ją w pasie przylgnął do niej.
    Jenna zaczęła się szarpać, a on uświadomił sobie, że im bardziej się wyrywa, tym bardziej go to kręci. Podciągnął jej koszulkę do góry. Wtedy jego penis zaczął dotykać skóry pleców. Mocno objął ją ramionami i unieruchomił.
  • Brian,ty podła świnio. – wysyczała – Co Ty tu jeszcze robisz? Nie o to Ci chodziło? Wynoś się z mojego pokoju, albo…
  • Albo Twój brat,a mój kumpel dowie się jaka byłaś chętna do obciągania mi. Nie będzie trudno.
  • Wal się! Nie masz dowodów… – i znów panikowała. A gdzie ona zaczynała panikować,m tam zaczynała się przewaga chłopaka.
  • Jesteś tego pewna? – uwielbiał burzyć jej pozorną pewność siebie.

– Nie rozśmieszaj mnie. – mimo niemiłego tonu stwierdził , że uspokoiła się. Zaczął sunąć koniuszkiem nosa koło jej ucha. Wdychał zapach lekko wilgotnych włosów.
– Skarbie, nie znasz mnie i nie wiesz do czego jestem zdolny. Szczególnie w tej kwestii. – ostatnie słowa powiedział szczególnie wyraźnie. Od spodu wsunął palce pod koszulkę. Skórę miała ciepłą i przez moment zastanawiał się czy to jego zasługa, czy może prysznica, pod którym niedawno była. Sięgnął do jej piersi. Bez trudu mieściły mu się w dłoniach. Były raczej mniejsze niż oczekiwał, ale bardziej absorbowało go to, że się nie sprzeciwiła. Zaczął je delikatnie ugniatać i poczuł, że materiał jej piżamy ciasno opina jego dłonie. Ledwie się mieściły pod materiałem. Cofnął ręce i powoli obrócił ja przodem do siebie. Przed nią stał zupełnie nagi mężczyzna.
Jenna nie okazała tym razem zmieszania. Być może bardziej zajęta była lustrowaniem jego ciała. Zresztą dziwne, by było, gdyby jako studentka medycyny pierwszy raz miała do czynienia z męskim ciałem. Zaczął powoli podciągać górę od piżamy, a kiedy rzucił koszulkę w kąt zobaczył jak szybko zasłania swój niewielki biust. Widok i tak był dla niego satysfakcjonujący. Jasne włosy opadały na skrzyżowane ramiona, tak, że jej piersi byłyby zasłonięte nawet, gdyby ich nie trzymała. Stała przed nim już tylko w spodenkach. Podszedł jeszcze bliżej i tym razem sam przed nią uklęknął. Bez trudu sięgnął pocałunkiem podbrzusza i w miarę jak zsuwał z niej spodenki całował każdy odkryty centymetr skóry. Nie odepchnęła go. Oznaczałoby to, że musiała by puścić piersi, które w zasadzie były ostatnim kawałkiem jej ciała, którego jeszcze nie widział. Zszedł na tyle nisko, aby na wzgórku czuła jego drapiący zarost, a na brzuchu łaskoczące kosmyki włosów. Wysunęła najpierw jedną, potem druga stopę i w ten sposób kolejna część jej garderoby wylądowała w kącie. Oburącz objął jej biodra i przylgnął ustami do brzucha.
Jenna zachwiała się. Po pierwsze czuła , jaki jest silny i zastanawiała się, czy nie straci równowagi. Druga przyczyna pojawiła się kilka sekund później , kiedy zadarł głowę do góry, a jego podbródek podrapał jej brzuch. To uczucie przyprawiło ją o ciarki. Brian gwałtownie wstał przerywając sielankowy nastrój. Położył dłonie na jej pośladkach i uniósł ją.
– Postaw mnie. – jęknęła. Element zaskoczenia spowodował , że dłonie natychmiast puściły biust i objęły szyję mężczyzny. Szybko pojęła , że jego wzrok błyskawicznie powędrował na jej klatkę piersiową. Niewiele myśląc przylgnęła do jego torsu chcąc w jakikolwiek sposób się osłonić. Podbródek oparła o jego ramię.
– Puszczam. – powiedział cicho i niemal od razu sięgnął do jej włosów. Dziewczyna w panice objęła go w pasie udami i zacisnęła kurczowo. Uświadomiła sobie, że zaledwie kilka centymetrów dzieli ją od jego penisa. Zastygli w bezruchu. Kiedy ich oddechy się wyrównały, Brian zaczął powoli iść w kierunku łóżka. Z każdym krokiem czuła jak zaczyna się ślizgać po jego ciele. I to nie była jego wina. Z zawstydzenie stwierdziła, że gdy objęła go udami jej wargi się rozchyliły. Jej wilgoć stopniowo wyciekała na jego brzuch. Strach ją sparaliżował. Poczuła tyko jak Brian pochyla się nad łóżkiem i kładzie ją na nim.
– Już możesz puścić. – mruknął przyjemnym głosem. Błyskawicznie rozluźniła uścisk i nieporadnie wylądowała na materacu. Brian sięgnął do kieszeni swoich spodni i wziął coś do ręki a następnie rzucił spodnie gdzieś w bok, a sam podpierając się na przedramionach położył się na dziewczynie. Wyglądała przezabawnie. Ani drgnęła do momentu aż poczuła jego męskość poniżej swojej cipki. Chciała się poruszyć , ale jego ciężar skutecznie ją unieruchomił. Dziewczyna oparła palce jego klatkę piersiową. Z początku chciała jak zwykle przywrócić pewien dystans , ale poczuła coś dziwnego. Czuła pod palcami jego skórę , pięknie zbudowane ciało i wkrótce zaczęła je gładzic poznając każdy jego centymetr. Przyglądał się jej z lekkim rozbawieniem. Jej palce wodziły po piersi, rozbiegły się na oba ramiona, później synchronicznie do obojczyków i ponownie spoczęły na jego piersi.
Dziewczyna poczuła nagle pod dłonią coś dziwnego. Przesunęła opuszkami po jego skórze w kierunku swoim prawym, a jego lewym. Skóra w tym miejscu mocno pulsowało. Serce Briana biło raczej powoli. Rytm był normalny. Była przekonana , ze gdyby sobie próbowała zmierzyć teraz puls, odkryłaby, że jej serce wali jak młot. Być może je czuł. Wtedy bez ostrzeżenia przylgnął do niej wargami. Był zachłanny i wpijał się w jej wargi jakby miał ostatni raz nacieszyć się ich smakiem. Jenna przestała myśleć. Jej palce przesunęły się na jego masywny kark, a następnie zatopiła je w jego włosach. W miarę jak zatapiał się w jej ustach coraz intensywniej poczuła, jak jego dłoń zjeżdża wzdłuż talii. Uniósł się odrobinę i nie przerywając pocałunków sięgnął palcami między jej wargi. Ledwie zatopił w niej palce i je wycofał. Chwilę później uniósł się na jednej ręce i spojrzał w okolice jej ud. Powędrował za jego wzrokiem. Zanim cokolwiek zobaczyła w półmroku poczuła jak ciepłym członkiem masuje jej cipkę. Delikatnie rozsunął główką wargi i zaczął pocierać wnętrze. Czuła żar bijący od niego. Wtedy poczuła jak w nią wchodzi.
– Czekaj. – chciała się cofnąć, ale nawet nie wiedziała kiedy przytrzymał jej kark. Odruchowo zamykała uda, ale teraz już nic to nie znaczyło.
-Brian…- zatkał jej usta głębokim pocałunkiem i zaczął wchodzić głębiej. Napotkał opór. Położył się na niej niemal całkowicie. Miażdżył jej piersi swoim torsem. Jenna ułożył swoje ramiona na jego barkach a dłonie błądziły gdzieś po plecach chłopaka. Nie odrywał się od niej ani na moment i zanim zdołała zareagować pchnął na tyle mocno by wejść w nią do połowy. Brian mógłby przysiądź , że krzyknęła prosto w jego usta. Zamarł i przerwał pocałunek. Dłońmi sięgnął do jej twarzy, na której zobaczył grymas bólu. Popatrzyła na niego z wyrzutem.
– Aż tak..? – zaczął niewinnie i uśmiechnął się. Tym razem jego uśmiech wywołał efekt odwrotny do zamierzonego.
-Dlaczego…? Mogłeś uprzedzić, ty, ty… – zamilkła bo zaczął poruszać biodrami. Bardzo powoli i umiejętnie. Płynność ruchów spowodowała , ze przymknęła oczy.
-Jakbym się bardziej patyczkował, to byś się rozmyśliła i … – Brian również nie dokończył bo uświadomił sobie jak bardzo ciasna była. Idealnie przylegała do jego męskości. Niesamowite ciepło powodowało , że miał ochotę na coraz więcej. Nie spodziewał się, że mimo tak dużej wilgoci będzie mu to szło aż tak powoli. Nie miał zamiaru narzucać od razu szaleńczego tempa. Chciał się nią delektować. Dlatego wchodził maksymalnie do połowy. Obserwował wyraz jej twarzy. Powoli zamknęła oczy. Na twarzy czuł jej przyspieszający oddech. Nagle doznał olśnienia, że zrobiło się w jej małym pokoju nazbyt duszno. Kiedy zaczął wnikać głębiej ponownie zobaczył uroczo zmarszczony nosek i brwi. Nie uszło jego uwadze i to , że obie dłonie zaciskały poduszkę, na której leżała. Musiał walczyć z rządzą narzucenia szaleńczego tępa. Chciał ją najzwyczajniej w świecie rżnąć, ale gdzieś w głębi serca zachował resztki przyzwoitości, które skutecznie hamowały na razie jego zapędy. „powstrzymaj się jeszcze” – powtarzał w myślach. Niestety kiedy pierwszy raz jęknęła pękło w nim jedno z postanowień. Pchnął najmocniej jak mógł i wszedł w nią aż po samą nasadę penisa. Przestał się poruszać i wsłuchał się w pisk , który Jenna z siebie wydała.
– Oszalałeś?! – zerknęła na niego wściekle. Chwilę później zmieszana całą sytuacją sięgnęła do jego podbrzusza, jakby chciała go odepchnąć. – Chcesz mnie rozerwać? – rzuciła. Zaczął z niej wychodzić, ale w połowie się zatrzymał i pchnął ponownie. Syknęła.
– Przestań, to boli. – pisnęła.
– Zaraz przestanie. – mruknął jej do ucha. Później uniósł się na ramionach i zaczął zdecydowanie poruszać biodrami. Dziewczyna po 10 sekundach wydała z siebie jęk. Zachęciło go to do działania. Poruszał się coraz śmielej, szybciej i głębiej. Sporadyczne odgłosy stały się bardziej regularne. Z początku były ciche, jakby nieśmiałe, a może nawet tłumione przez uczucie bólu. Później Stawały się śmielsze i głośniejsze. Palcem sięgnął do łechtaczki i zaczął ją pocierać. W ciągu pół minuty zobaczył jej pierwszy w życiu orgazm. Zatkał jej usta w obawie, że krzyk będzie na tyle głośny, aby zwrócić uwagę imprezowiczów z pokoju obok. Widział jak zaciska dłonie na pościeli, jak jej ciało wygina się w łuk, a przez poszczególne jego części przechodzi fala dreszczy. Czuł jak jej cipka zaczyna się spazmatycznie kurczyć na jego penisie. Nie przestawał, sycił oczy tym widokiem. Gdy tylko odrobinę ochłonęła narzucił szybsze tempo. Wychodził niemal całkowicie i znikał w niej niemal machinalnie. Dłońmi objęła jego nadgarstki którymi podpierał się tuz obok jej twarzy. Żałował , że na niego nie patrzy. Chciałby widzieć jej obłęd w oczach. Ten sam , który widział trzymając twarz między jej udami. Nawet nie wiedział kiedy z jej gardła wydarł się kolejny przyjmujący krzyk. Po policzkach pociekły jej łzy. Na szczęści muzyka w sąsiednim pokoju mocno przygrywała. Wysunął się z niej z obawą. Jenna nieustannie drżała. Położył się obok niej i czekał, aż się uspokoi. Może kręciło, go to, kiedy się opierała, ale nie chciał sprawić jej bólu. Przemknęło mu przez myśl, że to najdziwniejszy orgazm jaki spowodował. Nie spodziewał się, że tak łatwo będzie ją doprowadzić na szczyt.
Gdy po dziesięciu minutach opadła oszołomiona na pościel przewrócił ją na plecy i podniósł do pozycji klęczącej. Usłyszał niewyraźne słowa protestu ale podtrzymał ją i zaczął ją pieprzyć tak jak on lubi. Mocno, szybko i głęboko. Uwielbiał ten specyficzny odgłos, gdy jego jądra uderzały o pośladki partnerki. Westchnął. Nie mogąc utrzymać równowagi, Jenna opadła twarzą i ramionami na materac wypinając się do niego jeszcze bardziej. Większej zachęty nie trzeba mu było. Cichutko pojękiwała. Wtedy poczuł kolejną falę jej skurczy. I nagle jej ciało zwiotczało. Opadła bezwładnie na pościel.
Obudziła się pół godziny później. Czuła zimno na policzkach. Powoli zaczynała wracać do rzeczywistości. Nad swoją twarzą ujrzała ładne, ciemnobrązowe oczy.
– Cześć mała. – powiedział cicho i uśmiechnął się zawadiacko. Jenna rozejrzała się dookoła. Leżała zupełnie naga na swoim łóżku. Obok niej z mokrym ręcznikiem w ręce leżał Brian. Powoli zaczęło przypominać się jej co się działo.
– O Boże… – jęknęła. Poczuła jak strużka zimnej wody cieknie po jej czole. Brian ocierał jej czoło z niepodobną do siebie czułością.
– Spokojnie, wszystko pod kontrolą. Zaskoczyłaś mnie po prostu. – powiedział i pokręcił głową z niedowierzaniem śmiejąc się.
– Nie śmiej się ze mnie. – chciała poderwać się z łóżka , ale wyperswadował jej to blokując ją w miejscu ramieniem.
– Nie śmieję się z Ciebie tylko do Ciebie. A to różnica. – powiedział szczerze i odłożył szmatę do małej miski z wodą tuż obok niej.
– Co się stało? – zapytała bezradnie. Parsknął śmiechem.
– No… właściwie to , to co mówiłem. Zaskoczyłaś mnie. Zemdlałaś. – oświadczył uśmiechając się od ucha do ucha.
– Co? – podniosła się na łokciach. To co zobaczyła między nogami przyprawiło ją o mdłości. Była zakrwawiona. Prześcieradło pod nią również. – Chryste. Znowu zaraz zemdleje. – mruknęła zasłaniając sobie oczy ręką.
– myślałby kto. – Brian tryskał humorem i energią – Studentka medycyny, która nie lubi widoku krwi. – przykucnął przed nią z ręcznikiem i sięgnął między nogi.
– Aaa… – jęknęła – Zimne. Nie, daj mi to. Sama… – chciała mu wyrwać ręcznik , ale był szybszy.
– Sama, to nawet nie wiedziałabyś co tracisz. Prawdę mówiąc to jeszcze takiej reakcji nie widziałem. – Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła , że jej cipka jest jakby opuchnięta. Zaczerwienione wargi przy dotknięciu wydawały się bardzo wrażliwe.
Dopiero teraz dostrzegła, że Brian jest już w spodniach.
– Wziąłem prysznic. Możesz spokojnie wychodzić z pokoju. Wszyscy są tak zalani, że nie kontaktują. – mrugnął do niej i narzucił podkoszulek.
– I co? I pójdziesz sobie jakby nigdy nic? – okryła się kołdrą, chowając swoje ciało przed jego łąkomym wzrokiem. Nachylił się nad nią i cmoknął w czoło.
– Wrócę. Kiedyś. – wyszedł i zostawił ją samą w pokoju. Z uczuciem niemożliwym dopisania. Bo jak miała się czuć. Ta świnia ją w pewnym sensie wykorzystała. I pewnie powiedziałaby , że ją zgwałcił, ale nie mogła zaprzeczyć jednemu. Przez moment sama tego zapragnęła.

Scroll to Top