Czas wakacji, 30.08.2013

Czas wakacji.

Już wiele lat temu przekonałam się, że jeżeli jest się, nie mówię ładną, bo to pojęcie względne, ale zadbaną kobietą to nie ma większego problemu, aby w określonych sytuacjach, bez zobowiązań, poderwać mężczyznę. Pierwsza taką grupą która przychodzi mi na myśl to basenowi ratownicy. Mam siedzący tryb pracy, to też od wielu lat, kiedy tylko mogę, chodzę na basen. Może nie pływam dobrze, ale jestem w wodzie wytrzymała, były z tym nie raz różne numery. Zaraz po powrocie z urlopu zaczęłam się tą sprawą interesować, „mój” basen w czasie wakacji był zamknięty, przerwa techniczna, ktoś mi polecił inny,„szkolno – rekreacyjny”. Szkolny, pierwsze dwa tory miały głębokość 70cm, nauka pływania, dwa następne 120cm, dla pływających, a obok „rekreacja” wodna rzeka i kilka różnych dysz

Można powiedzieć, że wróciłam do swojego „stałego” rozkładu czasu w tygodniu, wtorek, czwartek basen, pojechałam odpowiednio wcześnie, załatwiłam formalności, opłacając abonament do końca sierpnia na 2 godziny i już we wtorek, 16 lipca o godz. 19-tej byłam na basenie. Środek lata, ludzi tyle, co kot napłakał, chyba było nas 6 osób, ja pływałam, oni się brzechtali w „rekreacji” Już w czwartek zostałam zauważona, przyszła taka „szprotka” weszła do basenu i pływa, godzina mija, a ona pływa, to też kiedy po prawie dwóch godzinach wychodziłam podszedł do mnie ratownik, mówiąc, że obok jest sauna i jeżeli mam życzenie, mogę tam odpocząć. Popatrzyłam na niego, mówiąc – może następnym razem. Ale w czwartek po pływaniu podeszłam do tego samego ratownika, mówiąc, że chcę skorzystać z sauny, ale nie wiem, czy tam jest wszystko ustawione. On dał znać koledze, że wychodzi, wszedł ze mną, najpierw przedsionek z dwoma natryskami, dalej kabina, weszliśmy, można powiedzieć standard. Rozłożyłam ręcznik na półce, położyłam się, po kilku minutach już byłam cała spocona, zaczęłam się trochę dotykać, po chwili już byłam mocno podniecona. Przecierałam swoje ciało ręcznikiem, ale to niewiele dawało, na skutek odpowiedniej temperatury i wilgotności powietrza nadal byłam bardzo mokra. Mało tego, poczułam, jak się rozluźniam, pomyślałam, że może szkoda, że zrezygnowałam z „pomocy” ratownika. Jest takie powiedzenie – co się odwlecze, to nie uciecze. To też we wtorek, była to już inna zmiana ratowników, cały czas ich obserwowałam, oni zresztą mnie też, bo kto to widział, żeby przyjść na basen i pływać w tą i z powrotem, kiedy wyszłam z basenu, podeszłam do jednego z nich, cały czas się do mnie uśmiechał, powiedziałam, że chcę iść do sauny, ale nie wiem, czy tam jest wszystko w porządku. Spojrzał na mnie, po czym zaczęliśmy jednocześnie iść, weszliśmy do sauny, rozejrzał się, nalał na kamienie trochę wody, zasyczała, stwierdził, że chyba wszystko w porządku. Spojrzałam na niego mówiąc – jak się rozgrzeję nie byłby Pan tak uprzejmy trochę mnie rozmasować, przecież się na tym Pan zna. Nie ma to, jak wejść chłopakowi na ambicje, dłuższą chwilę patrzył na mnie, powiedział – dobrze, wyszedł, ja zdjęłam kostium, położyłam na półce ręcznik, a na nim sama się położyłam, ciekawa byłam, czy przyjdzie. Minęło chyba 10 minut, przyszedł, stanął i dłuższą chwilę patrzył, myślę, że się zdziwił, że jestem nago. Ale przysiadł się na krawędzi, zaczął mnie rozmasowywać, nawet mu to nieźle szło, to też w pewnym momencie obróciłam się na plecy, znowu dłuższą chwilę patrzył, nie bardzo chyba wiedział, co ma zrobić z piersiami, to też zaczął mi masować ramiona. Kiedy już mu to nieźle szło przesunęłam rękę w kierunku jego spodenek, zaczęłam „zapuszczać węża”. Spojrzał, zesztywniał widziałam, że zacisnął zęby, poczułam, że jest mocno podniecony, to tez obróciłam się na kolana, wypinając w jego kierunku biodra. Na szczęście wiedział, po co to zrobiłam, błyskawicznie zdjął spodenki, za chwilę miałam go w sobie. Okazało się, że pomimo młodego wieku wie, po co ma ten narząd, chwycił mocno za biodra, systematycznie się we mnie wsuwał, aż do mojego pełnego orgazmu. Kiedy się we mnie wysunął powiedziałam – może kolega ma też chęć mnie rozmasować ? Poszłam pod natrysk, opłukałam, ponownie położyłam na półce, po pewnym czasie przyszedł drugi, spojrzał na mnie, mówiąc – kolega powiedział, że trzeba Panią wymasować. Spojrzałam, wysunęłam rękę w jego kierunku, dotknęłam majteczek, mówiąc – oczywiście, że tak. Spojrzał, ale nie cofnął się, to ja dalej, zaczęłam mu je zsuwać, przyklękłam, zaczęłam pieścić jego prącie. Jęknął, ale stał, a kiedy poczuł, że już jest odpowiednio sztywny, odwróciłam go, usiadł na ławce, ja rozsuwając nogi, usiadłam na nim tyłem. Tyłem, było to nasze pierwsze zbliżenie, nie chciałam na niego patrzeć, aby go nie krępować. On natomiast wypiął się dość mocno, ja unosząc się na udach wbijałam się na niego aż do końca. W pewnym momencie zaczął jęczeć, ja też pojękiwałam, aż przyszedł ten moment pełnego podniecenia, po którym nastąpił jego wytrysk. Przez chwilę jeszcze siedzieliśmy, po czym powiedziałam – idź się umyć, samej kładąc się na ławie. Odczekałam około 15 minut, po czym sama się opłukałam, poszłam do szatni, ubrałam, wróciłam do domu. Przez dwa następne tygodnie można powiedzieć, że „nic się nie działo”, można powiedzieć, ze się z panami ratownikami „zaprzyjaźniłam”, będący w tym dniu na dyżurze ratownicy przychodzili do mnie, do sauny, odbywaliśmy zbliżenia, ze względu na przestrzeń, praktycznie w pozycji od tyłu. Przyszedł trzeci tydzień sierpnia, wtorek minął „normalnie”, ale czwartek już nie był taki normalny. Kiedy wyszłam z basenu i przyszłam do sauny, zaraz za mną od razu przyszło dwóch ratowników, pozwolili mi się rozgrzać, w tym czasie ja „głaskałam” ich pałeczki, były mocno podniecone, to też uklękłam na półce, wystawiając biodra, jeden z nich od razu wszedł we mnie, mocno wypełnił, systematycznie się we mnie wsuwał, aż poczułam jego drżenie, głośny jęk podczas jego ostatnich, mocnych pchnięć, aż poczułam, jak się spuszcza. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, a kiedy się wysunął ten drugi pokazał, abym na nim usiadła, ale tyłem, tyle tylko, że od razu chwycił mnie za pośladki, mocno je rozsuwając. Zrozumiałam, że mam cię nadziać pupą, nie protestowałam, na szczęście był lekko posmarowany, wsunęłam się od razu i do samego końca. On uniósł kilka razy swoje biodra do góry, tak, że rzeczywiście miałam go całego w sobie, ale jednocześnie chwycił mnie za ramiona, mocno odsuwając do tyłu. Wówczas ten, który już odbył ze mną zbliżenie zaczął dotykać mojej cipki, na początku łechtaczki, przecież moment temu odbyłam z nim zbliżenie, byłam jeszcze mocno podniecona, to też od razu zaczęłam jęczeć, on natomiast coraz mocniej naciskał na łechtaczkę. Kiedy wyczuł, że jestem już mokra, wsunął palec w dziurkę. Zaczęłam jęczeć jeszcze głośniej, jednocześnie wykonując ruchy do przodu i do tyłu. Tym sposobem masowałam prącie temu, którego miałam w pupie, jęczałam coraz głośniej, a on coraz mocnej wsuwał mi palce w dziurkę, już nie jeden, a dwa, zaczęłam być bardzo mocno podniecona, jęczałam coraz głośniej, aż przyszedł moment, którego się w ogóle nie spodziewałam. Podczas tych pieszczot cały czas się ruszałam, nawet nie wiem, w którym momencie wysunęliśmy się do przodu tak, że siedzieliśmy na krawędzi półki, ale tym sposobem zrobiła się pod nami wolna przestrzeń. Mój partner to wykorzystał, wysunął ze mnie te swoje dwa palce, ale wziął z wiadra dużą drewniana łyżkę, która była w kubełku z wodą, zmoczył jej rękojeść, obrócił, po chwili przystawił mi ją do dziurki, jeszcze moment, już ją miałam w sobie. Oczywiście, nie całą, ale wsuwał we mnie jak najgłębiej, a ja jęczałam coraz mocniej, aż przyszedł ten moment maksymalnego podniecenia, rozdarłam się, jednocześnie wypinając mocno do przodu biodra, a tym samym wysuwając z pupy tego, którego tam miałam. Zasłoniłam cipkę ręką, mówiąc – dość, o dziwo posłuchali, poszli, ja natomiast jeszcze długo siedziałam, za nim poszłam pod natrysk. Cała drogę, wracając do domu czułam jeszcze rękojeść tej łyżki, to też w domu postanowiłam „dokończyć” tę zabawę, wzięłam ze schowka taki średni wibrator z przyssawką, miał on 3cm średnicy i 24 długości, poszłam do łazienki, zaczęłam puszczać wodę na kąpiel, a w tym czasie zaczęłam się podniecać tym wibratorem. Z racji swojej grubości wypełniał mnie mocno, to też chciałam poczuć go w sobie jak najmocniej, postawiłam na krawędzi i kucając na zewnątrz, z rozsuniętymi nogami napierałam na niego, aż poczułam go w sobie gdzieś bardzo głęboko. Wówczas go odłożyłam, weszłam do wanny, wykąpałam, tak zakończył się ten czwartek. Weekend minął na rowerowej wycieczce, ale spokojnie, rozpoczął się ostatni tydzień sierpnia. Byłam sama w pracy, koleżanki na urlopach, dużo pracy, to też czekałam na ten relaks w postaci basenu, minął można powiedzieć, normalnie, tym razem już bez żadnych atrakcji, można powiedzieć, że byłam trochę zawiedziona, ale z drugiej strony, przy tym moim zmęczeniu, to może dobrze. To też niczego nie spodziewając się, przyszłam w czwartek, pani na portierni już mnie znała, wpuściła bez problemów, dopiero później się zorientowałam, w szatni nie było nikogo, kiedy się rozbierałam sprzątaczka jakoś dziwnie na mnie patrzyła, przebrałam się w kostium, weszłam pod natrysk, opłukałam, wchodzę na basen, patrzę, w basenie nie ma wody. Ale natychmiast pojawia się przy mnie jeden z ratowników, mówi –od poniedziałku nowy rok szkolny, przerwa techniczna, ale mamy w rezerwie basen od jacuzzi. Był on w drugim końcu sali niż sauna, za parawanem, nie chodziłam tam, to też nie wiedziałam, że coś takiego jest. Był to basenik o wymiarach 2,4 x 2,5m, dość głęboki, z kilkoma dyszami w dnie i po bokach. Podchodzę, a w nim siedzi trzech „moich” ratowników, od razu wyciągają do mnie ręce, czwarty, który mnie przyprowadził podaje szklaneczkę „z bąbelkami”, wznoszą toast – za udany koniec wakacji, spojrzałam, rzeczywiście chyba będzie udany, bo ewidentnym było, że za chwilę zacznę zbliżenia z nimi. Wypiłam, odstawiłam kieliszek, od razu jeden zaczął mi zdejmować kostium, a za chwilę ręka drugiego już dotykała mojej cipki. Trzeci usiadł na krawędzi, szeroko rozsuwając nogi, od razu wzięłam jego prącie w usta, tak zaczęła się nasza „zabawa” w jacuzzi. Woda bąbelkowała, na szczęście była dość ciepła, omywając całe moje ciało, a oni z niego „korzystali”. Pieściłam ustami jednego, to drugi zajmował się moją dziurką, wypełniając ją do końca, kiedy skończył, odwrócili mnie przodem, położyli na krawędzi basenu, następny mnie wypełnił całą, a inny przystawił swoje prącie do ust. Nie musiałam się myć, woda sama mnie myła, chwila odpoczynku, bo następna szklanka „bąbelków”, po czym trzeci mnie odwraca, za chwilę już się we mnie wsuwa, tym razem nie mam odpoczynku, mała sztafeta, zaraz jest czwarty. Na szczęście znowu szklanka picia, ku mojemu zdziwieniu, chyba był to wpływ ciepłej wody, znowu któryś jest gotowy. Ku mojemu zdziwieniu, w ej wodzie oni się bardzo szybko podniecali, co zdążyłam się napić, to już któryś był gotów, aby wejść we mnie. Nie wiem, czy wszyscy odbyli zemną po trzy zbliżenia, ale dwóch na pewno. Wówczas padło hasło – no to kończymy tą zabawę. Nawet się ucieszyłam, patrzę, a jeden z nich, który stał obok mnie otwiera jeszcze jednego sampana, dwóch następnych kładzie mnie na krawędzi tego basenu, trzeci rozsuwa nogi, po czym ten pierwszy delikatnie wyjmuje korek, zatyka butelkę palcem, kieruje ją do mojej dziurki. Jeden ruch i już szyjka jest w dziurce, za chwilę czuję, jak się we mnie wlewają te bąbelki, w tym momencie poznaję, że butelkę trzyma ten sam, który mi wkładał łyżkę, a on ruszając nią coraz mocniej we mnie wsuwa, zaczynam głośno jęczeć, ale jednocześnie słyszę „chór” – mocniej, mocniej, mocniej. To też on zaczyna coraz mocniej na mnie napierać, ja już prawie krzyczę, on jednak napiera coraz mocniej, aż przyszedł moment, kiedy krzyknęłam – dość, o dziwo, posłuchali, wyjął butelkę ze mnie, zanurzyłam się, po czym zażartowałam –nie żal wam zmarnować tyle szampana, usłyszałam – na pożegnalny toast jeszcze mamy, nalali do szklanek, stuknęliśmy się – za miłe spotkanie, po czym zaczęliśmy wychodzić z tego basenu. Już nie zakładałam kostiumu, owinęłam się w ręcznik, wychodząc, jeden z nich dał mi wizytówkę, mówiąc – jak być miała chęć spotkać się z nami, daj znać. Uśmiechnęłam się, nie komentując, szeroko rozstawiając nogi, bo mnie całe krocze bolało, poszłam do szatni, ubrałam się i w tym momencie zaczęłam się zastanawiać – czy ja aby czegoś takiego nie przewidziałam, przyjechałam autobusem. Autobusem też wróciłam do domu, nie da się ukryć całe to spotkanie czułam dość mocno zarówno na podbrzuszu, jak i w samym kroczu, to też je posmarowałam odpowiedni kremem, poszłam spać. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam, poniedziałek to już wrzesień, to już początek jesieni, to też w tym momencie uznałam, że to jest mój akcent na zakończenie lata. 30 sierpnia 2013r Baśka

Scroll to Top