Czerwcowy weekend 2010

Czerwcowy weekend 2010

Był długi czerwcowy weekend i zupełnie przypadkiem podjęłam, decyzję o wyjeździe. Byłam w Beskidzie Żywieckim, ale nie sama. Byłam w towarzystwie trzech młodych mężczyzn i był to wyjazd, podczas którego było bardzo dużo wspaniałego klasycznego seksu.

Historia jest prosta i jak to u mnie bywa, jest dziełem przypadku. Co roku w naszej firmie odbywają się praktyki studenckie. Były również w tym roku, ale były też w ubiegłym roku. Trzech studentów właśnie z poprzedniego roku pisze teraz końcową prace licencjacką. Ponieważ byli u nas na praktykach uczelnie zaproponowała, abym była konsultantem ich prac. Kiedy pracowałam przychodzili do biura, ale kiedy przestałam, nie bardzo miałam gdzie się z nimi spotykać. Nowe biuro jeszcze jest nie ukończone, oni mieszkali w akademiku, a do domu nie chciałam ich zapraszać. Zbliżał się ten weekend czerwcowy, zaproponowałam – jedziemy poza miasto, bierzemy komputery, tam popracujemy nad Waszymi pracami. Miałam namiary na sympatyczne miejsce w Beskidzie Żywieckim, zaproponowałam – jedziemy moim samochodem, macie ode mnie w prezencie noclegi, reszta Wy. Zgodzili się i już w środę w południe pojechaliśmy do xxx. Mieszkaliśmy nad Sołą, na której widać było ślady „wysokiej wody”. Byliśmy zakwaterowani w oddzielnych pokojach, przy czym mój był na tyle duży, że służył za „biuro”, ale na początku zaproponowałam chłopcom, aby dwa łóżka zsunęli razem. Po przyjeździe rozgościliśmy się, wszyscy odświeżyli się i spotkaliśmy się przy bardzo dobrym piwku z Cieszyńskiego Browaru „Brackie”. Zaczęliśmy analizować poszczególne prace, ja zgłaszałam swoje uwagi, oni notowali, aby nanieść je później. Ale przyszła stosowna pora, uznałam, że wystarczy na dzisiejszy dzień pracy, trzeba się zająć „przyjemnościami”. Przyjechałam z trzema sympatycznymi, dobrze zbudowanymi chłopakami – Markiem, Zbyszkiem i Michałem. To też w pewnym momencie zarządziłam sprzątnięcie komputerów, po czym sama weszłam do łazienki, opłukałam się i wyszłam do nich okryta tylko w przezroczysty peniuar. Spojrzeli na mnie, a ja zupełnie spokojnie stwierdziłam – już dostatecznie dużo dzisiaj zrobiliśmy, trzeba coś zostawić na następne dni, natomiast teraz powinniście się zrelaksować. Spojrzeli na mnie z dużym niedowierzaniem, ja nie traciłam czasu, podeszłam do Marka ( imiennik syna), siedział na fotelu z rozsuniętymi nogami w dość luźnych szortach. To też bez problemów udało mi się wsunąć rękę i wyjąć jeszcze „śpiącego” kutasa. Wzięłam go delikatnie w usta i zaczęłam wpuszczać go w siebie. Te pieszczoty nie trwały zbyt długo, jego kutas nabrał odpowiedniej sztywności i wcale nie małej wielkości, to też podniosłam się, położyłam na łóżku jednoznacznie go zapraszając do siebie. W pierwszej chwili jakby jeszcze niedowierzał temu, co widzi, ale po chwili już wiedział, co ma robić. Wszedł we mnie z dużym impetem, mocno się wbijając. Poczułam, jak mnie całą wypełnia, poczułam jego ruchy, ale on był zbyt mocno podniecony, aby takie napięcie wytrzymać. Trzymałam jego tułów, kiedy zobaczyłam w jego oczach jakby pytanie, ja krzyknęłam – do końca, po chwili poczułam, jak mnie wypełnia. Mocno oddychając jeszcze przez chwilę tkwił we mnie jakby zdziwiony, że to już. Poszłam się umyć, a kiedy wróciłam widziałam, że obaj pozostali chłopcy są już gotowi. Zbyszek siedział na dość szerokim fotelu, to też podeszłam do niego, uklękłam i po chwili miałam jego kutasa w ustach, pokazując Michałowi, że ma się zająć moją pupą. Nie czekałam na to zbyt długo, wszedł równie mocno, jak Marek. Trzymał mnie za biodra i wsuwał wykonując mocne ruchy. To powodowało, że nie mogłam zbytnio utrzymać pozycji i pieszczenie Zbyszka nie było tak skuteczne, jak by mogło być. Przyszedł moment, kiedy usłyszałam przyspieszony oddech Michała, a po chwili poczułam, jak się we mnie spuszcza. Wysunął się, a ja powiedziałam do Zbyszka – jesteś odpowiednio mokry, wejdź w drugą dziurkę. Oparłam się na tym fotelu odpowiednio się wyginając, a Zbyszek, o dziwo, zupełnie bez problemów wsunął się w tą dziurkę, chwycił za biodra i pracując swoimi biodrami doszedł do pełnego podniecenia, mocno się we mnie spuszczając. Tak zaczęła się „prywatna” cześć naszego spotkania. Nie sposób opisać szczegółowo wszystkich zbliżeń, które mieliśmy przez te cztery dni, to też ograniczę się do tych najbardziej „charakterystycznych”. Byliśmy w bardzo atrakcyjnym terenie turystycznym, to też nie sposób było z tego skorzystać.

Czwartek po śniadaniu zaczęliśmy „sztafetą”, poprosiłam ich do swojego pokoju, po czym zdjęłam z siebie wszystko, im też kazałam, mówiąc, że teraz „mają mnie zgwałcić”, po czym położyłam się na łóżku wysoko i wysoko rozsuwając nogi . Okazało się, że tym razem Michał był najszybszy, jego kutas stał na baczność, po chwili już był we mnie. Cały pochylony nade mną zbijał się we mnie systematycznie, ale tym razem już z większy wyczuciem. Trwało to dość długo, to też ja zaczęłam się dość mocno podniecać, co obrazowałam coraz to głośniejszym jęczeniem. Jęknęłam dość głośno, kiedy zaczął się spuszczać. Skończył, wytarłam się ręcznikiem i już się do mnie zbliżał Zbyszek. Ten też już wiedział, co ma robić. Jęczałam już coraz głośniej, bo byłam bardzo mocno podniecona, po brzuchu zaczynały „chodzić” skurcze, a on się we mnie systematycznie wbijał, aż skończył, wypełniając mnie swoimi sokami. Po chwili już był we mnie Marek. Te już był bardzo opanowany, wbijał się we mnie wolno, ale za to bardzo mocno. Ja już jęczałam bardzo głośno, bo już zaczynałam ich czuć w sobie, a przede wszystkim na sobie, poprzez odpowiednio obite wargi. Kiedy kończył dostałam bardzo mocnego orgazmu, który potwierdziłam prawie krzykiem. Spojrzałam na nich, oni na mnie, stwierdziłam – może we trzech dacie mi radę. Po czym wyjaśniłam im, że idziemy w góry na spacer. Przed wyjazdem uprzedziłam ich, ze mają mieć sprzęt turystyczny. Przeszliśmy czerwonym szlakiem na Halę Rysiank, dalej na Halę Lipowską i zielonym szlakiem zeszliśmy do Żabnicy i dalej już do domu. Droga była bardzo trudna, bo po wcześniejszych opadach deszczy w górach było jeszcze dużo wody, a dukty były bardzo mokre. Cała nasza wycieczka trwała ponad 8 godzin, z odpoczynkiem na Hali Lipowskiej, gdzie zjedliśmy obiad. Ale były też postoje „specjalne” ja na drogę ubrałam się w odpowiednie buty, ale w krótkie spodnie. To też raz na jakiś czas zsuwałam je, opierając ręce o jakiś pieniek i wystawiając pupę „do wiatru”. Okazało się, że dawało się ich dość szybko podniecać i po kolei, podczas tej całej drogi odbyłam z każdym po dwa zbliżenia. Po powrocie do domu wszyscy byliśmy dość mocno zmęczeni, szczególnie Michał, który na stałe mieszka nad morzem i był pierwszy raz w górach na takiej pieszej wycieczce. To też poprosiłam ich, aby się wykąpali i odpoczęli, bo za dwie godziny mam dla nich specjalne zadanie. Spojrzeli na mnie, ale posłuchali i poszli. Zaglądali kilka razy, a ja spoglądałam tylko na zegarek i nawet nic nie mówiłam. Chciałam, aby dobrze odpoczęli, bo miałam chęć na dość mocne zbliżenie jednoczesne od tyłu. To też kiedy tylko minęła umówiona godzina i pojawili się w pokoju zaczęłam zabawę. Jeden musiał być na dole i musiałam na nim usiąść, ale który. Dlatego zdecydowałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie losowanie. Zawsze mam z sobą zapałki, aczkolwiek nigdy nie paliłam papierosów, to też wyjęłam trzy, jedna bez łebka i poprosiłam o losowanie. Wypadło na Marka i uważałam, że to dobry wybór. W tym momencie wyjaśniłam im, o co mi chodzi, wzięłam marka i zaczęłam mu odpowiednio smarować kutasa, abym mogła gładko na nim usiąść. Na szczęście łóżka były dość twarde, Marek położył się, wystawiając swojego sterczącego kutasa, a ja na nim usiadłam. Jęknęłam, kiedy się na niego nabijałam, ale po chwili już było mi dobrze. Szeroko rozłożyłam nogi, pierwszy zdecydował się Zbyszek i bardzo ładnie się we nie wsunął. Jęczałam, bo przecież w pupie miałam już jednego kutasa, a ten, który wszedł wypełnił mnie całkowicie. Jęczałam, a Zbyszek robił swoje, wsuwał się we mnie coraz głębiej i coraz mocniej, aż przyszedł moment, kiedy poczułam jego wytrysk. Michał wytarł mnie tylko ręcznikiem i po chwili też już był we mnie. Wbijał się odpowiednio mocno, a ja jęczałam coraz głośniej, bo przede wszystkim mocno go też czułam, ale ponadto narastało we mnie podniecenie, dające mocne skurcze brzucha. Kiedy się spuszczał, aż prawie krzyknęłam. Wysunął się, ja zeszłam z marka, odwróciłam się i mówiąc – dokończ – wystawiłam mu pupę. On ponowie wypełnił moją pupę, pchnął kilka razy bardzo mocno i poczułam, jak się spuszcza, a po moim wnętrzu rozpływają się jego soki. Umyłam się, ponownie poszłam do nich mówiąc – do 22-giej jestem Wasza, później cisza nocna, ale przyjmuje tylko sztywne, a dochodziła dziewiąta. Nie wiem, jak oni to zrobili, nie doceniłam ich, bo za niecałe pół godziny wparowali do mojego pokoju, każdy trzymający sztywno swojego kutasa. Popatrzyłam na nich, a oni – wypinaj pupę, teraz mamy na nią chęć. Nie było dyskusji, wypięłam się, a oni jeden za drugim wchodzili w moją pupę i po osiągnięciu swojego szczytu spuszczali się. Czułam ich bardzo dobrze, przede wszystkim czułam ich kość łonową, która z dużą mocą dobijała do mojej, przez co już po drugim pojękiwałam, a przy trzecim mocno jęczałam. Tak zakończył się nasz pierwszy pełny dzień pobytu.

Piątek – początek dnia był bardzo podobny, jak poprzedni, to znaczy zaraz po śniadaniu odbyliśmy zbliżenia w klasycznej pozycji. Nie da się ukryć, że zaczynają dochodzić do pewnej wprawy i nie są to już „szybkie numerki”. Już byli opanowani, a przez to każde zbliżenie trwało odpowiednio długo. Na dodatek wbijali się we mnie bardzo mocno, przez co w pewnym momencie zaczęłam czuć ich bardzo mocno, szczególnie na zewnątrz, bo mocno „obijali” moje wargi sromowe. Jednak pomimo tego, że tak mocno czułam ich w sobie od pierwszego razu doszłam do bardzo mocnego orgazmu, a każde następne zbliżenie powodowało jego narastanie, tak, że kiedy Marek, jako ostatni spuszczał się we mnie, wręcz krzyczałam z bólu, ale bólu rozkoszy. Odreagowaliśmy, ale ponieważ oni po wczorajszej wędrówce czuli zmęczenie w nogach postanowiłam, że będzie to trochę ulgowy dzień, ale bez lenistwa. Pojechaliśmy do Żywca zwiedzić miejscowe Muzeum Browaru Żywieckiego. Wychodząc, każdy otrzymywał pamiątkową szklankę oraz gratisowy kufel piwa. Popijając, wymienialiśmy uwagi na temat Muzeum, po czym w będącej obok Piwiarni Żywieckiej zaopatrzyliśmy się w odpowiednią ilość piwa na dalszą część dnia. Dopiero wówczas chłopcy zrozumieli, po co ich prosiłam, aby wzięli plecaki. Z Muzeum pojechaliśmy do Miasta, zwiedziliśmy Muzeum Miejskie na Zamku, odpoczęliśmy na bardzo ładnym Rynku, gdzie już napoczęliśmy nasze zasoby piwne i wróciliśmy do domu. Było już późne popołudnie, to też ponownie poprosiłam ich, aby spokojnie odpoczęli, aż do 19-tej. Gdy tylko wybiła godzina od razu pojawili się w moim pokoju. O dziwo, widać było, że są już trochę podnieceni. To też nie przedłużając stwierdziłam – wczoraj wylosował swój los Marek, dzisiaj losujecie wy dwaj, wskazując na Zbyszka i Michała. Wylosował Michał, pokazałam mu, że ma się wygodnie położyć na krawędzi łóżka, po czym ja sama nabiłam się na jego kutasa. Nie da się ukryć, że w tej pozycji poczułam go mocno w sobie. Kiedy już mocno na nim siedziałam, pokazałam Markowi i Zbyszkowi krem, mówiąc – Wasza jest pupa i mocno pochyliłam się do przodu, aby mogli wejść we mnie. Pierwszy Marek posmarował się i wszedł we mnie, a ja głośno jęknęłam. W cipce siedział kutas Michała, a od tyłu wjechał Marek. Chwycił mnie za biodra i wbijał się coraz mocniej, a ja czułam go bardzo mocno. Wbijał się bardzo „płynnie” to też dość szybko doszedł do swojego orgazmu, spuszczając się we mnie. Po chwili jego miejsce zajął Zbyszek i historia powtórzyła się. Kiedy tylko wysunął się ze mnie Marek chwycił mnie moczona biodra i zaczął wysoko podrzucać. Kiedy opadałam mocno nabijałam się na jego kutasa, co go podnieciło i w pewnym momencie poczułam, jak się spuszcza. Poszli, a ja się umyłam, poszłam do nich do pokoju, mówiąc to samo co poprzedniego dnia – do 22-giej jestem wasza, ale chcę sprawnych chłopaków. po czym wróciłam do swojego pokoju. Nie wiem, ile minęło czasu, leżałam już w łóżku, pojawili się wszyscy trzej niosąc butelki z piwem. Ponalewali do szklaneczek, podali mi jedną, sami usiedli po bokach i wznieśliśmy toast za miły dzień. Kiedy już zostały opróżnione pochylili się w moim kierunku, zsunęli kołdrę i zaczęli mnie pieścić. Marek ze Zbyszkiem zajęli się moimi piersiami, natomiast Michał od razu wsunął głowę między nogi sięgając językiem łechtaczki. Jęknęłam, ale to był dopiero początek, tym razem chłopcy postanowili mnie mocno wypieścić. Jęczałam już bardzo mocno, będąc bardzo mocno podnieconą, ale oni nie przerywali swoich pieszczot. Kiedy już bardzo głośno jęczałam Michał na moment przerwał swoje pieszczoty, ale tylko po to, aby się zamienić ze Zbyszkiem. Teraz Zbyszek rozpoczął swoje pieszczoty, a Michał zajął się moją piersią. Podobnie jak Michał Zbyszek też doprowadził mnie do orgazmu następnego orgazmu łechtaczkowego. Wówczas nastąpiła ostatnia zmiana i teraz Marek buszował w cipce, a pozostali pieścili moje piersi. Nie mogło to trwać zbyt długo, doszłam do następnego orgazmu już teraz bardzo mocno jęcząc. W tym momencie chłopcy przestali, Marek uniósł się nade mną, mówiąc – unieś nogi. Podniosłam je do góry, patrzę, a on w ręku trzyma sterczącego swojego kutasa, którego kieruje prosto we mnie. Po chwili już go poczułam w sobie. Nade mną wyrósł baldachim, podparty jego ramionami a w cipce już czułam pełne wypełnienie. To też jęcząc przyjmowałam jego pchnięcia, nie były one takie słabe. Wbijał się we mnie mocno i zdecydowanie, jęczałam coraz mocniej, bo przecież moment wcześniej byłam bardzo mocno podniecona. Jeszcze kilka takich pchnięć i zaczęłam już bardzo głośno jęczeć, bo zaczął mnie dopadać skurcze brzucha. A kiedy już poczułam, że się spuszcza, przyszedł taki silny, że aż krzyczałam. Marek wytrwał we mnie jeszcze chwile, po czym od razu jego miejsce zajął Michał. Ten również nie ułomek, to już od samego początku głośno jęczałam, czując w brzuchu bardzo mocne skurcze. Moment, kiedy się spuszczał potwierdziłam dość głośnym krzykiem. Ten jęk przeplatany z takim podkrzykiwaniem wydobywał się z moich ust nadal, bo Michała zmienił Zbyszek. Wbijał się we mnie systematycznie i bardzo mocno, aż poczułam, jak mnie wypełnia. Uznając, że mnie zadowolili w tym momencie poszli do swojego pokoju, a ja jeszcze dłuższą chwilę leżałam w łóżku przezywając ten maraton. Jednak po pewnym czasie zebrałam się, umyłam i poszłam spać.

Sobota – obudziłam ich już o siódmej rano, nie byli zbyt zadowoleni, ale zaraz po śniadaniu tradycyjnie już odbyliśmy „maraton” zbliżeniowy. Tym razem zapraszając ich uprzedziłam, że będzie to pozycja od tyłu. Nie wiem dlaczego chłopcy tą moja propozycję zrozumieli na moja zgodę na seks analny, ale kiedy tylko weszli do pokoju zobaczyłam, każdy z nich trzymał w reku sterczącego swojego kutasa, tyle tylko, że one się dziwnie „świeciły”. Ale specjalnie się nie zastanawiałam, wystawiłam biodra do góry i Marek jako pierwszy zajął się moją pupą. Ich kutasy świeciły się, bo były odpowiednio nasmarowane, to też Marek nie miał większych problemów, aby wejść we mnie. Pomimo tego, że był bardzo śliski dość mocno poczułam jego wejście, a już bardzo mocno poczułam, kiedy zaczął się we mnie wbijać. Trzymał za biodra i wchodził „jak w masło” do momentu, kiedy się spuścił. Poczułam to bardzo dobrze i jest to bardzo specyficzne uczucie. Czujesz, jakby rozpływało się po twoim wnętrzu jakieś bardzo przyjemne ciepło. Po Marku wszedł we mnie Zbyszek, a „sesję” zbliżeniową zakończył Michał. Nie da się ukryć, że było mi bardzo przyjemnie, ale muszę też powiedzieć, że to ich wbijanie się we mnie dość mocno poczułam. Umyłam się i tym razem zarządziłam spacer na Baranią Górę. Jest to dość intensywna wycieczka, samo wejście ok. 5 godzin,, zejście ok. 4 godzin. Spakowaliśmy się i w drogę. Tym razem w drodze na szczyt nie pozwoliłam sobie na żądną zabawę to też weszliśmy „planowo”. Zarządziłam odpoczynek w schronisku na Przygłupie, po godzinie zarządziłam drogę powrotną. Ponieważ droga powrotna była też dość długa, a schodzenie wcale nie takie łatwe, już się „nie rozpraszaliśmy” tylko szliśmy do domu. Po przyjściu chłopcy „padli”, to też zaproponowałam im dość długi odpoczynek. Była 21-sza, kiedy zjedli kolację i jako tako odpoczęli. Wówczas zaprosiłam ich do swojego pokoju, postawiłam na stole butelkę z wódeczką, soki i inne napoje, po czym po wypiciu pierwszego drinka powiedziałem – dzisiaj nie obowiązuje „cisza nocna” do jutra, do południa jestem Wasza. poczym weszłam nago do łóżka. Okazało się, że nie musiałam zbyt długo czekać na ich reakcję, pierwszy zerwał się Zbyszek, kiedy zrzucał swoje szorty widziałam jego sterczącego kutasa, po chwili miałam go już w sobie. Wbił się mocno we mnie, a ja wbiłam swoje ręce w jego ramiona, wyrażając w ten sposób zadowolenie z zaistniałej sytuacji. Zbyszek wbijał się we mnie systematycznie, czułam go bardzo dobrze w sobie, ale czułam go również na sobie, kiedy jego kość łonową dobijała do moich warg. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, ja zaczynałam być mocno podniecona, kiedy on się spuścił. Po chwili swój „koncert” zaczął Michał i sytuacja powtórzyła się, Czułam go bardzo dobrze w sobie, ale równie dobrze czułam go na sobie. Byłam jeszcze dość mocno podniecona po poprzednim zbliżeniu, to też dość głośno zaczęłam pojękiwać, kiedy się Michał we mnie wbijał. Ale poczułam, że już zaczyna być mocno podniecony, jak też już zaczęłam odczuwać skurcze w brzuchu i nastąpił u niego wytrysk. Zdążyłam się tylko dobrze wytrzeć, kiedy już wchodził we mnie Marek. Tym razem już od początku jęczałam, czując go już mocno w sobie, a tym bardziej na sobie. Jęczałam tym bardziej, że mnie zaczęły dopadać skurcze brzucha, narastało podniecenie, a ż przyszedł bardzo silny orgazm w momencie, kiedy mnie wypełniał, Poszedł do swojego pokoju, a ja poszłam się umyć. Okazało się, że trudy wycieczki, wypite drinki i wysiłek „emocjonalny” był dla chłopców tak duży, że się pospali. Nawet byłam z tego zadowolona, bo też poszłam spać.

Niedziela – rano przekonałam się, że trud wczorajszego dnia był bardzo duży, bo chłopcy jeszcze o 9-tej byli nieprzytomni. Za nim się pozbierali do śniadania była już 10-ta. Przyszli do mnie do pokoju z połówką i sokami. Ja nie mogłam już pić, bo musieliśmy wracać, natomiast oni naszykowali sobie po drinku, wznosząc toast – za korektę prac licencjackich. Ja wypiłam samym sokiem, wówczas dali mi do zrozumienia, że coś by jeszcze ode mnie chcieli. Lubię pozycję od tyłu, to też im się tak ustawiłam, pierwszy tym razem był Marek, wszedł we mnie, chwycił za biodra, po chwili poczułam moc jego kutasa w sobie i moc jego bioder na sobie. Wchodził we mnie systematycznie, a ja tylko jęczałam, prawie krzycząc, kiedy się spuszczał. Po nim wszedł we mnie Zbyszek, na końcu Michał. Przy Michale już bardzo głośno jęczałam, a moment spuszczania się potwierdziłam głośnym krzykiem, samej osiągając mocny orgazm. Nastąpiła dłuższa chwila odpoczynku, po której chłopcy zaczęli podobne pieszczoty, jak poprzedniego dnia. Tym razem Marek zajął się cipką, a pozostali piersiami. Oni „bawili się” tymi pieszczotami, a we mnie praktycznie od początku narastało podniecenie. Przyszedł moment, kiedy wyraźnie wyczuwalne były skurcze brzucha, jednak oni nie przestawali. Dopiero kiedy ich kutasy zaczęły być odpowiednio sztywne, wówczas przestali. Marek położył się prosto na podłodze, pokazując, ze mam zając pozycję „na jeźdźca”. Wbiłam się dość gładko na tego jego kutasa, wówczas pozostali stanęli obok i ściskając mi piersi uczestniczyli w tym zbliżeniu. A Marek chwycił mnie za biodra, podciągał i opuszczał na siebie, wbijając mnie coraz mocniej, aż doszedł do orgazmu i wytrysku. Umyłam się, patrzę, a Zbyszek pokazuje, abym położyła się płasko na podłodze. Po chwili siedział na mnie swoimi biodrami i odpowiednio pochylając się wbił się w pupę. Jęczałam bardzo głośno, bo też mocno go czułam. Leżałam płasko na dość twardej podłodze, to też każde jego pchnięcie odpowiednio mocno mnie do niej dobijało. Kończąc jakby kolejkę Michał również położył się na podłogi, pokazując, abym zajęła pozycję, jak na jeźdźca, ale odwróconą. Kiedy już na niego wbiłam podszedł od przodu Marek i wsunął mi swojego kutasa w usta. Tym sposobem miałam dwa kutasy w sobie, jeden w ustach, drugi w cipce. Co Michał podrzucił mnie na swoich biodrach, to ja wbijałam kutasa Marka w usta. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, najpierw spuścił się Michał, po chwili Marek, strzelając na moje piersi dość obfitym strumieniem. Na tym skończyła się nasza zabawa, bo dochodziła godzina 12-nasta. Zarządziłam pakowanie i odpoczynek do godziny 14-tej, głównie to ja musiałam odpocząć, po czym wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Dość późno odwiozłam ich do Akademika. Rozstając się, zapytali, czy przyjmę od nich zaproszenie na oblewanie prac i egzaminu licencjackiego. Stwierdziłam, najpierw zdajcie, a później będziemy rozmawiali. Pomyślałam sobie, że warto by było wyjechać na jakiś weekend z tak sympatycznymi chłopakami. Tak zakończył się czerwcowy weekend. 09 czerwca 2010r.

Scroll to Top