Fajnie się zaczyna, ale śmiesznie się kończy

Nadszedł dzień spotkania, a właściwie wieczór. Nie wiedziałam sama czego chcę. Nie potrafię sobie wyobrazić co się stanie. Kiedy Adam mnie zaprosił, nie mogłam ze szczęścia pozbierać myśli, a teraz? Co się dzieje…. Niby znam Go dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało do dziś, tyle lat latania za nim… Zebrałam się, ogarnęłam i poszłam. Idąc myślałam i dzieliłam co mi wolno, czego nie powinnam, co nie wypada… stres? Ustaliłam granicę, choć wiedziałam, że i tak się wszystko zmieni, gdy będzie blisko mnie, będę gotowa w ogień wskoczyć na jego życzenie… Jaki ten świat jest dziwny. Spotkałam się z nim w umówionym miejscu i godzinie. Gdy go zobaczyłam serce zaczęło mi walić jak młot, nogi ugięły się, a usta chciałyby powiedzieć :„Weź mnie i nigdy nie przestawaj!!”. Szybko wybijając sobie te myśli z głowy ruszyłam w jego stronę. Od razu poczułam te perfumy powodujące ehm… Delikatnie się uśmiechał. Białe zęby na jego ciemnej karnacji wyglądały jak płatek śniegu na hebanie i te czarne oczy jak dwa węgielki patrzyły tylko na mnie. TYLKO! Nie mogłam w to uwierzyć. Miał na sobie jeansy trochę wytarte, delikatnie opinające jego pośladki. Było ciepło, a we mnie wrzało… Biała bluzka z krótkim rękawkiem, jego ciało… Bałam się sama siebie… Włosy na żel, czarne okularki… Gdy w końcu podeszłam do niego, wyciągnął do mnie rękę i nie mówiąc słowa lecz wciąż się uśmiechając otworzył mi drzwi do swojego auta. Czułam strach? Podekscytowanie na pewno. Wszystkie moje zasady, które zresztą przed chwilą ustaliłam, przy nim prysły jak bańka mydlana. Gdy spytałam dokąd jedziemy, powiedział tylko:„ O nic nie pytaj. Sama zobaczysz. Powinno ci się spodobać.” Po czym dalej tajemniczo wpatrywał się we mnie. Czasem przychodziła mi myśl, że to nie może być takie piękne… Bałam się, że to sen, który się skończy… Że pryśnie jak bańka mydlana, no bo przecież nie ma bajek, cuda nie istnieją… Dlaczego ja? Cały strumień nie klejących się myśli przechodził przez moją głowę… Nagle zatrzymaliśmy się. Byliśmy nad wodą. W zasięgu oka było widać jedynie wodę i wysoką trzcinę kołyszącą się pod lekkim podmuchem wiatru. Otworzył mi drzwi i złapał mnie za rękę… Świat coraz bardziej dla mnie znikał… Było ciemno. Stanęliśmy i kazał mi poczekać. Przemknęła mi również taka myśl, żeby uciec jak najdalej stąd, ale byłam przygotowana na wszystko. Wyłonił się. Podeszliśmy jeszcze kawałek. Zauważyłam tylko maleńki płomyczek. Podeszliśmy jeszcze bliżej. Zobaczyłam stolik i dwa krzesełka… Wyglądało to jak w romantycznym filmie i prosiła Boga, żeby ta noc była długa. Pragnęłam go tak jak nikogo nigdy… Zapytał mnie czy mi się podoba, a ja z ledwością wypowiedziałam „Naturalnie, że tak.” Zjedliśmy, wyciągnął szampana. Rozmawialiśmy i nawet nie wiem o czym, patrząc sobie prosto w oczy. Kawałek dalej rozłożył koc. Byłam ubrana na wieczorowo, więc idąc szpilki wbijały mi się w piasek. Straciłam równowagę i wpadłam prosto w jego ramiona. Chciałam to obrócić w żart, ale nie, nie mogłam… Wziął mnie na ręce i położył na kocu. Przyniósł następnego szampana i zaczęliśmy się wygłupiać. Położyłam się i spojrzałam w niebo, było cudowne, gwiazd było tysiące. Nagle poczułam dotyk Adama na ciele. Jego usta na szyi. Przeszył mnie dreszcz i zrobiło mi się słodko, bo przecież o tym marzyłam, ale będę w stanie powiedzieć „Stop”? A jeśli nawet, to co się stanie? Poczułam wtedy jego rękę na kolanie, którą posuwał coraz wyżej. Cicha muzyka trochę gryzła się z rytmem uderzeń mojego serca. Całował moje ramiona obsuwając coraz niżej ramiączka mojej sukienki. Odwróciłam się, zaczął mnie całować. Zdjęłam mu koszule poznając jego ciało centymetr po centymetrze. Następnie rozebrał mnie i polał szampanem. Patrzył na mnie przez chwile, poczym zaczął go zlizywać poznając moje ciało cal po calu. Był taki delikatny… Cały czas szeptał różne miłe słówka. Czułam się jak w niebie…
Po chwili schyliłam się i zdjęłam jego sexowne jeansy, znalazłam wykonane z delikatnego jedwabiu bokserki z Tweetym. Nagle zobaczyłam, jak ze szparki między guzikami zaczął wyłaniać się jego wielki… Następnie wzięłam go do ręki. Był miły w dotyku, niczym bawełna. Zaczęłam go tarmosić. Najpierw powoli, potem robiłam to coraz szybciej. Robiłam to pierwszy raz i wydało mi się to bardzo przyjemne, chciałam to robić do końca nocy, ale on po chwili wziął go i włożył mi do ust. Nie wiedziałam jak mam to robić. Szybko się zorientował i powiedział, żebym ssała go, jak rurkę z kremem. Robiłam to i robiłam, a on krzyczał. W pewnym momencie ugryzłam go (zawsze to robię z rurką). Zaczął zwijać się z bólu. Kiedy już przestał, powiedział, że teraz on.
Zaczął delikatnie całować mnie po karku i powoli schodził coraz niżej. Rękoma pieścił moje piersi, subtelnie przygryzając sutki. Czułam jak dreszcz przeszył moje ciało na wskroś. Było mi tak przyjemnie, że zamknęłam oczy. On zniżał się coraz niżej. Jego usta paliły moje ciało. Przerwał na chwile. Otworzyłam oczy, aby zobaczyć co się dzieje i usłyszałam „Wazuuup”. Hyhy. Używając swojej siły złapał mnie i brutalnie przewrócił na brzuch. Przestraszyłam się, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Zaczął mnie całować wzdłuż kręgosłupa i kazał mi się wypiąć, tak też zrobiłam. Złapał mnie za piersi i zrobił taką samą pozycje opierając się na mnie (dla niedoświadczonych „na pieska”). Poczułam, jak coś o średnicy 5 cm i 2 mm z impetem wsunęło się między pośladki, niestety co kolidowało z moją kupą, więc wysunął rurkę, w której już chyba nie ma kremu. Rzekł: „O qrwa, masz gówno w dupie” a ja na to „Faktyka!” po czym obrócił mnie bardzo gwałtownie znów na plecy. Delikatnie rozsunął moje uda i zaczął je całować od wewnętrznej strony. Starał się przedrzeć przez gąszcz włosów łonowych, aby chlapnąć mi jak to rzekł „minetkę” Zastanawiałam się co to jest i czułam, że wyrywa mi włoski. I w wtem poczułam jak zwinny potrafi być język. Poruszał nim szybko i prężnie, a ja czułam, że mi jest coraz lepiej i czułam jakby ta kolacja mi zaszkodziła, bo czułam jak larwy przemieniają się w motylki.
Scroll to Top