Gwałt, a może wcale nie?

Incest jak diabli, więc, przeciwnicy uwaga!

Gdy już położyliśmy ją na łóżku, przestała się nagle bronic.
Marek i Piotrek trzymali jej szeroko rozstawione nogi, Rysiek od tyłu krepował silnym uchwytem jej ręce, ale to już była tylko proforma.
Targające mną uczucia, zwalczały się nawzajem, cale moje wychowanie, tabu seksualne do tej kobiety, zażenowanie i wstyd że dzieje się to w obecności moich kolegów, walczyły ze zwierzęcym pożądaniem.
Kutas mi stal naprężony aż do bólu, zdawało się że wytrysnę zanim wejdę w tę kotlinę miłości, która przed 15nastu laty wypościła mnie na świat.
Tors miała ciągle zakryty potargana bluzką, ale zadarta wysoko spódnica odsłaniała cale jej krocze, na wewnętrznej stronie uda wyraźnie zarysowywała się czerwona pręga, powstała podczas zerwania z niej, leżących teraz na podłodze majtek. Chłopcy sapali ze zmęczenia, miałem wrażenie ze nawet we czwórkę nie udało by się nam jej utrzymać w tak dogodnej pozycji. Mama była na to, jak zdążyłem się przekonać, stanowczo zbyt silna.
Teraz patrzyła na mnie jakby wyzywająco, oczy jej zdawały się mówić:
„I co teraz smarkaczu, pękasz czy pokażesz mi że jesteś prawdziwy macho?”

Jej umięśnione uda przestały być napięte, chłopcy też już bardziej się o nią opierali, aniżeli zmuszeni byli ją trzymać.
Rysiek klęczący z tylu za mamą, puścił jej ręce i stanowił właściwie dla niej już tylko podporę.
Ta oparła się o niego na jednym łokciu , ani myślała zamknąć uda i zakończyć to bezwstydne przedstawienie. Widoczne spomiędzy czarnych kręconych włosów, rozchylone różowe wargi połyskiwały wilgocią, jeszcze przed chwilą jej tam nie było.
Stałem wpatrzony w tę, tak rozpustnie wystawioną na nasz widok cipę. Świadomość, że to moja własna matka leży i pokazuje bez cienia żenady swoje najintymniejsze części ciała, spowodowała że moje podniecenie ulegało strachowi i milionom myśli, kotłującymi mi się w głowie. Ze zdziwieniem uświadomiłem sobie że w czasie jej walki z nami, gdy nie udawało nam się jej pokonać, moja chęć wejścia w jej ciało, była niczym nie tłumiona.
Teraz, onieśmielała mnie jej bierność, czyżby cały swój opór tylko udawała?
Może tak naprawdę spodobała się jej wizja orgietki z synem i jego kolegami, a walka miała na celu, tylko zapewnienia sobie alibi, tak na wszelki wypadek

„to nie ja jestem temu winna, było ich wielu i mnie zgwałcili”.

Przelatywały mi przez myśl ciągle obrazy z tych tysięcy dni, kiedy to była ona dla mnie, co prawda zawsze kusząca, ale i niedostępna.
Każde słowo mamy było dla mnie jak rozkaz, nie przesadzę pisząc, że była na swój sposób charyzmatyczna, o silnym z charakterze i ciele.
To właściwie mama była u nas w domu osobą dominującą, nie tata. Do tego jej wygląd… była przedmiotem dumy mego ojca ale i moim. Zachwyty mych kolegów, powodowały że czułem się dowartościowany, w końcu to ja miałem mamę która spędzała sen z oczu całej męskiej części mojej klasy.
A teraz… to ci trzej koledzy, właśnie ci którzy patrzyli na nią jak na nieosiągalne bóstwo, stali się świadkami jej poniżenia, poniżenia za które właściwie tylko ja bylem odpowiedzialny.
Nie doszło by do tego, co działo się teraz gdybym nie był zaćmiony przez moje pożądanie.

Scroll to Top