Imieniny Barbary 2010

Imieniny Barbary 2010r. W tym roku moje imieniny Barbary przypadały w sobotę. Postanowiłam, że tego dnia zrobię jedną dużą imprezę, nie będę się „rozdrabniała”. Okazało się, że były to imieniny z „dużymi” niespodziankami. Głównymi gośćmi miała być moja kuzynka Hania z mężem Wojtkiem, chrzestnym Marka, z drugiej strony Tomek z Małgorzatą, chrzestną Marka, moje koleżanki z pracy oraz dwa małżeństwa z sąsiedztwa. Tyle osób swobodnie mieści się przy moim rozłożonym stole. Odpowiednio wcześnie przekazałam im te wiadomość zainteresowanym, jednocześnie mówiąc do Magdy, że mocno liczę na jej pomoc.

Nie tylko Magda zgodziła się pomóc w przygotowaniach, ale także Marta i Iwona, spotkałyśmy się jeż w czwartek po pracy, uzgodniłyśmy, kto co robi i jakie trzeba zrobić zakupy. W piątek „praca wrzała” prawie do północy, ale wszystko było już przygotowane, poza kilkoma czynnościami, które trzeba było robić w ostatniej chwili. Spotkanie było zaplanowane na godzina 18-tą, ale już od 16-tej dziewczyny pomagały mi w nakryciu stołu i innych przygotowaniach. Tutaj pierwsze zaskoczenie. Iwona nakrywając zasugerowała, że zwyczajem Wigilijnym przy stole powinno być jedno wolne miejsce dla „zamorskiego gościa”. Byłam zajęta innymi sprawami, nawet nie dyskutowałam, postawiła. Dalej przygotowania biegły bez niespodzianek, przyszła 18-ta i zaczęli schodzić się goście. O 18.15 druga niespodzianka, dzwonek, patrzę, a przy furtce stoi Adam, kolega z mojej poprzedniej firmy, który był zastępca ds. technicznych. Wszedł, przywitał, stwierdzając, że w dniu Imienin to do solenizantki można nawet bez zaproszenia. Ale błyskawicznie przy Adamie pojawiła się Iwona, z którą pracował i już wszystko było jasne. Otrzymałam mnóstwo kwiatów i kilka różnych ciekawych prezentów. Okazało się jednak, że to nie koniec niespodzianek. Dochodziła prawie dziewiąta, kiedy znowu rozległ się dzwonek przy furtce. Patrzę, a za nią stoją Andrzej, mój były mąż i jego kolega Krzysztof. Otworzyłam, a oni od progu „ sto lat” niosąc olbrzymi bukiet róż. Magda szybko „poprzestawiała” gości, robiąc dwa dodatkowe miejsca. Otrzymałam od nich wspaniały prezent w postaci naszyjnika ze srebra, na którym zawieszonym był „za szczypce” rak, mój znak zodiaku oraz pięknego pierścionka z białego złota i dość dużym brylantem. Później okazało się, że jest to 0,25 karata. Rak w „oczach też miał dość duże brylanty, również na swoim odwłoku miał trzy brylanciki. Z przyjścia tych gości najbardziej byli zadowoleni Hania i Wojtek, którzy Andrzeja widzieli miesiąc temu, a pomimo to mieli sobie dużo do powiedzenia . Dalej już spotkanie przebiegało bez żadnych niespodzianek, prawie do północy. Około północy zaczęli wychodzić pierwsi goście, co mnie trochę zdziwiło, Iwona wyszła razem z Adamem, a Adam żegnając się stwierdził – dziękuję, odezwę się do Ciebie ze specjalnym zaproszeniem. Później systematycznie zaczęli wychodzić pozostali goście. W pewnym momencie została tylko Magda, która zadeklarowała się pomóc w sprzątaniu. Wówczas Andrzej zwrócił się do niej – Magda, przepraszam Cię, ale zabierzemy Basię na górę, mamy z nią jedną sprawę do załatwienia. Magda odpowiedziała, że dobrze i dalej sprzątała, a Andrzej chwycił mnie za rękę i ciągnął do góry. Weszliśmy do łazienki, trochę się zdziwiłam, bo stolik, który stał normalnie pod ścianą stał na środku, był przykryty ręcznikiem. Panowie postawili mnie przed tym stolikiem, mówiąc – rozbieraj się, bo mamy dla Ciebie dalsze prezenty. Spojrzałam, a Andrzej już unosił mi do góry bluzkę, a Krzysztof odpinał spódnicę. Po chwili Andrzej zdjął mi staniczek, a Krzysztof zsuwał rajtuzy razem z majteczkami. Odrzucił je na bok, po czym położyli mnie na tym stoliku i zaczęli głaskać po piersiach. Mnie nie potrzeba dużo, po chwili brodawka zrobiła się bardzo dużą. Krzysztof chyba na to czekał, po zwracając się do Andrzeja powiedział – daj. Spojrzałam, Andrzej podał mu najpierw pojemnik ze sprajem antybakteryjnym, którym zwilżył brodawkę, a następnie dość gruby „bolec”, którym przebił ją w jej ¾ wysokości. Jęknęłam głośno, ale on za chwilę zaczął go wysuwać, a Andrzej z drugiej strony zaczął w powstałą dziurkę wsuwać jedno ramię pierścionka. Przecisnął go na wylot, Krzysztof wziął szczypce, ścisnął oba ramiona, po czym przesunął go tak, że na wierzchu brodawki miałam „oczko”. Po chwili obaj powtórzyli to z drugą brodawką. Za chwilę Krzysztof przesunął się na krawędź stołu, mówiąc – podnieś i rozsuń nogi, samemu mi w tym pomagając. Wówczas Krzysztof zaczął „głaskać” cipkę, przesuwając dłoń z góry na dół. Za następnym razem zatrzymał dłoń na łechtaczce, zaczął ją dotykać, jakby przez chwilę podnosząc jej napletek praktycznie w tym miejscu, w którym miesiąc temu ugryzł mnie Andrzej i gdzie są dwa ślady po jego zębach. Trwało to chwilę, po której chwycił to miejsce palcami mocno ściskając i tworząc dość duży fałd skórny. Spojrzał na Andrzeja, a ten już odruchowo prysnął sprajem i podał mu ten sam bolec, którym przekłuwał brodawki, a on go wbił, przebijając się na wylot. Po chwili zaczął go wysuwać, a Andrzej w to miejsce zaczął wsuwać jedno ramię następnego pierścionka. Wsunął go na wylot, Krzysztof wziął szczypce i ścisnął, po czym przesunął tak, że oczko było na wierzchu. Spojrzeli po sobie, po czym Krzysztof powiedział – pierścionki są zrobione z białego złota, a oczka to prawdziwe brylanty, myślę, że będą Cię we właściwy sposób zdobić. Andrzej zostaje, to Cię jeszcze wypierdoli, ale ja idę do domu, to zrobię to teraz. W tym momencie spuścił spodnie, przystawił się do cipki i poczułam, jak wsuwa we mnie swojego kutasa. Podobnie, jak Andrzej ma go tak trochę większego, niż średnie, to też czułam go bardzo mocno. Na dodatek to wrażenie siedzącego w łechtaczce pierścionka, który minimalnie przyciskał. Andrzej w tym momencie zaczął ściskać mi piersi, delikatnie je „masując”. To też szybko doszłam do dużego podniecenia, głośno jęcząc, kiedy się Krzysztof spuszczał. Wysunął się, podał mi ręcznik, samemu też zaczął się ubierać. Usłyszałam od Andrzeja – jak się ubierzesz, to zejdź na dół, po czym razem z Krzysztofem zeszli na parter. Weszłam pod prysznic omywając miejsca, która kłuli. Okazało się, że zarówno brodawki jak i ten fałd skórny na napletku łechtaczki są tak duże, że w całości wypełniają przestrzeń tych pierścionków. Sięgnęłam z szafy jedną ze swoich podomek, tak ubrana zeszłam również na parter. Widziałam zdziwienie w oczach Magdy, powiedziała, co zrobiła, mówiąc, że na tacy jest jeszcze drugi wrzut do zmywarki, po czym usłyszałam – Krzysztof zadeklarował się odwieźć mnie do domu. Spojrzałam na nią, spojrzałam na Krzysztofa, stwierdzając – mam nadzieję, że wiesz co robisz. Oni wyszli, a ja zajęłam się rozkładaniem po szafkach już tych rzeczy, które były umyte. W tym czasie skończyła mycie zmywarka, wyjęłam jej zawartość, wkładając następną, porozkładałam te wyjęte naczynia, zrobiłam kawę dla Andrzeja i siebie, zasiadłam na kanapie, aby odpocząć. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy, ale była już prawie druga w nocy, powiedziałam do Andrzeja – idziemy spać. Spojrzał, po czym wziął mnie za rękę, zaprowadził do sypialni i bardzo wolno ułożył na środku łóżka, po czym zamiast samemu położyć się obok mnie zsunął się w dół, kładąc głowę między moimi nogami. Zrozumiałam jego gest i je rozsunęłam. On wsunął pod moje biodra swoje „olbrzymie” łapy, swoim dawnym zwyczajem wypychając je do góry, po czym zbliżył język do łechtaczki. Bardzo delikatnie zaczął ją dotykać, jednocześnie podnosząc językiem napletek, w który był wpięty pierścionek. To spowodowało narastające we mnie podniecenie, czułam go wyjątkowo mocno, przesuwał go po łechtaczce, ona po chwili zrobiła się bardzo duża. Jęczałam już bardzo głośno, kiedy przesunął się trochę niżej i wsuwał język w dziurkę, ale tylko po to, aby go lekko zwilżyć i powrócić do łechtaczki. Teraz już wiłam się na wszystkie strony, on jednak nie przestawał, ocierał wewnętrzną stroną języka o wystający „cypel” łechtaczki, co powodowało wręcz przechodzące po ciele dreszcze. Te dreszcze były coraz mocniejsze, aż w końcu wręcz „chlusnęło” ze mnie moimi sokami w bardzo mocnym orgazmie. Andrzej chyba właśnie na to czekał, bo błyskawicznie się uniósł, a po chwili był we mnie. Podczas tego orgazmu cipka skurczyła się, to też, kiedy we mnie się wbijał jęknęłam bardzo głośno i tak już jęczałam do samego końca. Tak jęczałam, to znaczy coraz głośniej, aż wręcz krzyczałam, kiedy się we mnie spuszczał, a na mnie przyszedł następny, bardzo mocny orgazm. Andrzej wysunął się, a ja zwinięta w fasolkę leżałam mocno oddychając. W końcu i ja zebrałam się, umyłam i położyłam. Zmęczenie całego dnia dało o sobie znać i wtulając się mocno w Andrzeja pupę praktycznie natychmiast usnęłam. Spałam mocno, ale pobudka też była „mocna” bo za nim się jeszcze dobrze ruszyliśmy Andrzej położył mnie na brzuch, wsuwając rękę między nogi. Mocno je rozsunęłam, a jego palec natychmiast znalazł łechtaczkę i zaczął ją delikatnie pieścić. W krótkim czasie zrobiła się mokra, czym ja byłam bardziej podniecona, on mocniej ją pieścił. W pewnym momencie wziął ją pomiędzy dwa palce, co spowodowało dalsze moje podniecenie. Kiedy już głośno jęczałam, poczułam, jak przesuwa je wyżej i za chwilę jak wypełnia mi dziurkę. Jednocześnie usłyszałam – unieś się na kolana. Uniosłam biodra do góry, szeroko rozsuwając nogi. Wówczas Andrzej klęcząc obok mnie wsunął drugą rękę pod brzuch, znajdując bezbłędnie łechtaczkę. Po moim ciele przeszły drgawki a po chwili zaczęłam już bardzo głośno jęczeć z narastającego podniecenia. Palce prawej ręki pieściły łechtaczkę, a dwa palce lewej ręki „urzędowały” w dziurce, mocno się w nią wciskając i napierając na szyjkę. Przyszedł moment takiego podniecenia, że nie byłam w stanie utrzymać się na rękach. Wyprostowałam się, chwytając Andrzeja za ramiona, a on jeszcze mocniej zaczął mnie pieścić. Doprowadził mnie do bardzo dużego orgazmu, cipka puściła tak dużo „soków”, że nie dość, że on miał mokra rękę, to jeszcze zaczęły ze mnie wypływać, kapiąc na pościel. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo to trwało, ale przyszedł moment, który mną wstrząsnął. Dostałam bardzo mocny i wręcz bolesny skurcz brzucha, wręcz zawyłam i wyrwałam się z tych jego kleszczy. Opadłam na łóżko, Andrzej jednak nie dawał za wygraną. Przesunął mnie na jego krawędź, tak, że głowa opadła na dół, otworzyłam usta, a on wolniutko, ale skutecznie zaczął wsuwać mi go wsuwać. Ma go dość dużego, jednak robiąc go spokojnie, wsunął mi go praktycznie całego. Przez chwilę zatrzymał się, po czym zaczął się wysuwać i wsuwać ponownie. Pieszcząc mnie też się podniecił, dlatego teraz, po kilku jego ruchach poczułam, jak tężeje, a za chwilę, jak się minimalnie wysuwa, spuszczając się pierwszym strzałem we mnie, następnie szybko wysunął i resztę swojej spermy skierował na moje piersi. Bardzo to lubię, to też, kiedy on poszedł, ja dłuższą chwile rozcierałam je po sobie. Rozcierałam i leżałam długo nie mogąc się pozbierać. Jednak nie mogłam tak leżeć w nieskończoność. Po jakimś czasie pozbierałam się, poszłam do łazienki, a po odpowiedniej toalecie poszłam do kuchni naszykować dla nas śniadanie. Zjedliśmy je, ale widać było, że oboje nadal jesteśmy „naładowani”, próbowałam je przykryć pracą w kuchni, ale to nic nie dało, cały czas czułam się mocno podniecona. Nie wiem, jak Andrzej to wyczuł, ale podszedł do mnie, mówiąc – oprzyj się o blat i w tym samym momencie poczułam, jak od tyłu rozdziera moją sukienkę, po chwili nożem kuchennym, który leżał obok przecina krocze majteczek, w których jestem i już jego ręka jest między moimi nogami. Po chwili czuję, jak przystawia mi swojego kutasa, których za moment jest już we mnie. Wbił go z całym impetem, miałam wrażenie, że za chwilę wyjdzie mi pod brodą. Trzymał mnie mocno za biodra i wbijał wyjątkowo mocno, a ja jęczałam coraz głośniej. Czułam, jak się wysuwa i wbija, czułam, jak jego główka wręcz szoruje po ściankach cipki, po to, aby w końcu mocno naprzeć na szyjkę. Jęczałam już coraz głośniej, aż prawie krzyknęłam, czując, jak się we mnie spuszcza. Wysunął się i poszedł, a ja opadłam całkiem na blat i długo leżałam mając wrażenie, że nie mam siły stanąć na własnych nogach. Przyszedł moment, kiedy poczułam, że jego soki zaczynają sączyć mi się po nogach, wówczas poszłam do łazienki i zdejmując z siebie te podarte rzeczy dłuższą chwilę myłam się pod natryskiem. Umyta i ubrana jeszcze dłuższą chwilę odpoczywałam, za nim ruszyliśmy do miasta. Andrzej chciał zrobić już przedświąteczne zakupy zarówno dla siebie, jak i dla naszego syna Marka. Napomknął, że mają się spotkać w drugi dzień świąt. Wróciliśmy do domu, zrobiłam kawę, zakręciłam się, aby postawić na stole coś słodkiego. W tym czasie Andrzej naszykował po drinku i zasiedliśmy przy ławie w salonie. Pijąc tego drinka od razu poczułam, że jest dość mocny, w pierwszej chwili nie zastanawiałam się, byłam w domu, to mogłam wypić. Ale po paru minutach poczułam, że coś się ze mną dzieje. Zaczęłam być mocno pobudzona i podniecona. Andrzej chwycił mnie za ręce, mówiąc – chodź. Poszliśmy do łazienki na piętro, tam założył mi na ręce kajdanki i wpiął do przygotowanej linki. W tym momencie zrozumiałam jedną rzecz, Andrzej przyszedł z bardzo dużą torbą, teraz już wiedziałam, ze on w tej torbie przyniósł swoja „zabawki”, bo przecież nie miałam w domu takiej linki. Chwycił za ręce i mocno podciągnął do góry, tak, że ledwo stałam na palcach nóg. Obszedł mnie wokół, pogłaskał po pośladkach mówiąc – zawsze mnie one intrygowały, pozwolisz, ze je trochę pogłaskam. Po czym przez ramię zobaczyłam w jego ręku klasyczną dyscyplinę, a za chwile poczułam na pośladkach to „głaskanie”. Ustawił się na tyle daleko, że smagały mnie po pośladkach końcówki rzemieni. Jęknęłam raz i drugi, a on dalej smagał te moje pośladki. Nie wiem, ile razy dostałam, ale w pewnym momencie przestał, pogłaskał je, mówiąc, że na razie starczy. Stanął przede mną, najpierw przez moment bawił się moimi piersiami, a przede wszystkim wpiętymi w nie pierścionkami. Po chwili podszedł do regału i zobaczyłam w jego ręku klasyczną zapinkę „szczękową”. Ścisnął mi pierś powyżej pierścionka i na tym fałdzie zacisnął pierwszy zacisk. Rozdarłam się, bo mnie przecież bolało, ale on za chwilę taką samą „szczękę” zacisnął na drugiej piersi. Lekko pociągnął łańcuszkiem spinającym ta zaciski, czy odpowiednio mocno trzyma. Nie wiedziałam, po co to, ale w tym momencie nie było to istotne, gdyż Andrzej postawił przede mną dwa stołeczki dość daleko ustawione od siebie i luzując linkę polecił na nie wejść. Stanęłam, on ponownie naciągnął linkę i zaczął przyglądać się cipce. Pogłaskał ją kilka razy, sprawdził, że jestem dość mocno podniecona, po czym chwycił w palce dużą wargę i dość mocno ją ścisnął. Krzyknęłam z bólu, to nic nie dało, w tym momencie zapiął na tej warze taką samą „szczękę”, jak na piersi. Darłam się, bo wargi są delikatniejsze i mnie bardzo bolało, ale on nie reagował, zapiął drugą. Tak samo sprawdził, czy łańcuszek spinający tę zapinki jest odpowiednio mocny, po czym sięgnął na regał, wziął z niego niewielkich rozmiarów ciężarek i przypiął do łańcuszka spinającego piersi, powodującego ich odpowiednie obciążenie. Po chwili zrobił to samo z łańcuszkiem spinającym wargi. Jęknęłam, ale Andrzej poluzował linkę, pomógł mi zejść ze stołków, po czym polecił odwrócić się, opierając się o stolik. Stałam, a u moich piersi, jak również między moimi nogami bujały się dwa ciężarki, obciągające moje piersi i wargi sromowe. Andrzej rozsunął mi nogi i po chwili poczułam, jak we mnie wchodzi. Jęczałam od samego początku, bo nie dość, że mnie mocno wypełniał, to jeszcze bardzo mocno czułam zarówno piersi, jak i wargi, między którymi bujał się ten ciężarek. Na szczęście nie trwało to zbyt długo i poczułam, że Andrzej dochodzi do swojego orgazmu, po chwili poczułam, jak się spuszcza. O dziwo poczułam, że ja też dochodzę do orgazmu. Wysunął się, mówiąc do mnie – nie ruszaj się. Nie bardzo miałam nawet siłę się ruszyć, Andrzej po chwili ponownie był przy mnie, a w jego ręku zobaczyłam różowego koloru silikonową „choinkę szczęścia”, czyli korek w postaci zwiększających się kręgów, pierwszy miał 2,5cm średnicy, a ostatni 5,5. Stanął obok mnie, abym wszystko widziała, po czym prysnął z tuby kremem do golenia, a następnie zaczął mi go wsuwać w pupę Jęczałam coraz głośniej, a on napierając i popuszczając systematycznie mi ją wbijał. Ale gdzieś w połowie już zaczęłam „cała chodzić”, nogi zaczęły mi drżeć i nie bardzo mógł mi ja wsuwać. Wówczas sięgnął po jeden ze stołeczków, na którym stałam, polecając mi – siadaj. Zaczęłam siadać, a on dość mocno napierał na moje ramiona, On napierał, ja odpowiednio ruszając biodrami spowodowałam, że ten korek cały wszedł we mnie. Ale już w połowie czułam coś dziwnego, a kiedy wszedł cały już czułam bardzo mocne pieczenie w pupie. Okazało się, że męski krem do golenia jest dość agresywny i powodował mocne pieczenie w pupie. Andrzej stanął przede mną, pobawił się wiszącymi u moich piersi i wargach ciężarkami, po czym stwierdził – czas na pizdę, oprzyj się tyłem o stół. Stanęłam w rozkroku, patrząc na te ciężarki, które na mnie wisiały. Wówczas Andrzej podszedł, zdjął ciężarek wiszący do tej pory, po czym zawiesił chyba trzy razy cięższy, bo się aż ugięłam, kiedy go poczułam. Po chwili ponownie pojawił się przede mną trzymając w ręku dość dużych rozmiarów wibrator. Włączył go, przystawił do cipki i zaczął mi go wsuwać. Rozdarłam się, bo w pierwszej chwilo miałam wrażenie, że się nie mieści, przecież w pupie siedział tamten korek, ale nie wiem, w jaki sposób udało mu się wsunąć całą główkę, a później wbijał mi go dalej. Już nie jęczałam, już się darłam, na wargach wisiał potężnych rozmiarów ciężarek, a Andrzej wbijał mi systematycznie w cipkę. Myślę, że jego drgania powodowały pewne moje rozluźnienie, przez co wsuwał mi go coraz głębiej. Kiedy już miał go prawie całego w sobie polecił mi ponownie usiąść na stołeczku. Usiadłam, wówczas on wbił się we mnie do samego końca, a ja jęczałam, czując się mocno wypełniona. Miałam nadzieję, że to koniec tej zabawy, ale się myliłam. Andrzej polecił mi zająć pozycję na kolanach, sprawdzając, czy zawieszony ciężarek nie opiera się o podłogę, po czym rozsunął mi mocno nogi, a w jego ręku ponownie pojawiła się dyscyplina. Przeciągnął ręką po całym moim kroczu, sprawdził, czy we właściwej pozycji jest korek w pupie i wibrator w cipce, po czym zaczął mnie bić. Spuścił na moje krocze chyba z pięć uderzeń, chyba również po pięć na pośladki i skończył. Podał mi rękę, aby wstała, po czym usłyszałam – to jest niewielka próba moich możliwości. Jak się spotkamy, pokażę Ci więcej. Przyjeżdżasz do mnie w niedzielę, 19 grudnia. Po czym mnie objął bardzo mocno pocałował i poszedł się ubierać. Ja stałam jak wryta. Andrzej dość szybko się ubrał, spakował swoją torbę i biorąc mnie za rękę, sprowadził na parter. Za nim się jeszcze ubrał, zadzwonił po taksówkę, już na wyjściu ponownie mnie pocałował, po czym powtórzył – pamiętaj, 19 grudnia. Wyszedł, ewidentnie był to koniec moich imienin. Ponownie weszłam na piętro do łazienki, stanęłam pod ciepłym natryskiem i zaczęłam zdejmować z siebie wszystkie te „zabawki” które otrzymałam od Andrzeja. Okazało się, że ciężarek zawieszony na piersi ważył 11g, a ciężarek zawieszony na cipce ważył 250g. Korek i wibrator wyjęłam, umyłam i odłożyłam. Miesiąc temu pozbyłam się wszystkich moich zabawek, te będą stanowiły zaczątek „nowej” kolekcji. A co do wyjazdu, chyba już w tej chwili nie mam wyjścia, pojadę. 11. grudnia 2010r. Baśka.

Scroll to Top