Jak chłopcy ujeżdżali mi żonę

Jak chłopcy ujeżdżali mi żonę.

Moja żona była niezwykle pobudzona w ten dzień. Dziwnie się zachowywała, i nie rozumiałem dlaczego. Wyjaśniło się to dopiero później i to w okolicznościach zupełnie dla mnie nie spodziewanych. Ale od początku. Krystyna, bo tak ma na imię moja połowica ma czterdzieści dwa lata. I trzeba przyznać jest atrakcyjną kobietą, wciąż potrafi ściągnąć na siebie męskie spojrzenia. A wie jak to robić. Krótkie minispódniczki, obcisłe bluzeczki i duży dekolt. Nie powiem często jestem zazdrosny ale zarazem dumny. Bo ona jest moja i tylko moja. Tak było zawsze i tak już będzie. Tak myślałem. Okazało się, że bardzo naiwnie. Krysia pracuje w szkole. Konkretnie w gimnazjum. Tego dnia miała się wybrać na szkolne ognisko. Pożegnanie roku. Pomyślałem, czemu nie, niech idzie. Z tej strony nie spodziewałem się żadnego zagrożenia. Błąd. Tam miałem największą konkurencję. Patrzyłem długo jak się ubiera. Widziałem jak wkłada czarne rajstopy, widziałem czarne koronkowe majteczki. I tylko się uśmiechałem. Była piękna w tym stroju. Powiedziałem: chyba nie zamierzasz tak iść? I wtedy zadzwonił telefon. Pech chciał, że musiałem odebrać. Zostawiłem ją samą, a to był błąd. Największy jaki zrobiłem. Jej ręce długo wodziły po ciele, przyglądała się sobie w lustrze i w końcu stwierdziła, że może być. Ja jeszcze zajrzałem na chwilkę do pokoju i rzuciłem do Krysi. Wzywają mnie, muszę jechać na dyżur. Skinęła głową. Było w tym coś dziwnego, coś niepokojącego ale nie miałem zbyt wiele czasu. Wyszedłem. Z korytarza jeszcze rzuciłem: tylko nie idź tak na to ognisko. Cóż, nie posłuchała. Poszła. A oto przyczyna jej podniecenia. Kilka godzin wcześniej ktoś włożył kartkę do jej torebki. Kilka zaledwie słów, a jednak była cała zdenerwowana. I podniecona chyba. Wiedziała, że napisali ją chłopcy. To ognisko zapamiętasz do końca życia – taka była treść liściku. Co to ma znaczyć? Jakiś głos mówił jej nie idź. Ale ciekawość znów była górą. Ciekawość i chyba coś jeszcze. Tylko co? Trochę podniecenie, trochę spojrzenia chłopców, trochę ich wzrok. Często go czuła. A dzisiaj te spojrzenia były tak natarczywe, nawet bezczelne. Chłopcy wodzili wzrokiem po piersiach, po pupie i uśmiechali się do niej. Lekko się zarumieniła. Zauważyli to. A więc jest nasza – tak sobie pomyślał Marek – dzisiaj ją w końcu zerżniemy. Jego koledzy najwidoczniej doszli do tego samego wniosku. Ale wróćmy do Krysi. Kobieta właśnie przed chwilą dotarła na miejsce. I co się okazało? Od razu szok. Sami chłopcy. Zadrżała lekko. Nie chciała dać poznać po sobie, że jest zmieszana. Nie powinni widzieć jej zakłopotania. Starała się przemóc w sobie. Daremnie. Wszystko malowało się na jej twarzy. Chłopcy postanowili to wykorzystać. Niech pani usiądzie – wskazali jej miejsce. Tak, dobrze – jej głos był jednak jakiś drewniany. Czuła jak język staje w jej gardle. Coś ci obiecaliśmy i możesz być pewna, że dotrzymamy słowa – Jacek spojrzał bezczelnie na swoją nauczycielkę. To ją zamurowało. Nie wiedziała co ma powiedzieć. A szesnastolatek wciąż na nią patrzył. I to jak patrzył. Krystyna chciała odwrócić głowę, ale wtedy spotkała inne spojrzenia, równie natarczywe. Coś musi powiedzieć – ta myśl kotłowała się w głowie. Chłopcy… – zająknęła się, ale próbowała się podnieść. Wtedy poczuła rękę na swoim ramieniu. Spokojnie, nie bój się, nic ci się nie stanie. Tak, ale… – Krystyna coraz bardziej żałowała, że się zgodziła tu przyjść. Zbliżyli się do niej. Poczuła jakieś ręce na swoim ciele. Co wy robicie? – wykrzyknęła. Zamknij się kurwo! – usłyszała odpowiedź Marka. Dobrze wiesz co robimy. Dobrze wiesz po co przyszłaś. Ten ton wypowiedzi sparaliżował ją. Szesnastoletni chłopiec, jej uczeń. To było niewyobrażalne. Taki młody. Jak on śmie. Ale on nie zastanawiał się nad tym. Nie miał żadnych dylematów. Przysunął się do niej. Poczuła jak kładzie dłoń na jej udzie. Proszę, co ty robisz, przestań… Ale on jakby na przekór posuwał się dalej. Podoba ci się? Nie… nie rób tego, Marek – spojrzała na niego błagalnie. Chłopak uśmiechnął się do niej. Będziesz jęczała pode mną. Nie, mój mąż, chłopcy ja jestem mężatką. Tym lepiej, zerżniemy cię zatem na maksa. Przecież ci obiecaliśmy. I zaśmiał się w twarz kobiety. Teraz nie było już żartów. Nauczycielka próbowała się wyrwać. Ale szczelnie ją otoczyli. Było ich sześciu. Całkiem już wyrośnięci. I nie udało się. Złapali ją w pół. Przycisnęli do siebie. I wzięli się do roboty. O boże – westchnęła zrozpaczona. Wtedy czyjeś ręce podciągnęły w górę spódnicę. Oparła się na jej biodrach. I cóż, widok który się teraz ukazał podniecił każdego z nich. Przeźroczyste majteczki, a pod nimi jej cipa. Chciała zasłonić rękoma swój wzgórek. Ale daremnie. Chłopcy odciągnęli jej ręce. Czuła, że jest w stalowym uścisku. Na łasce ich losu. Jedyne co mogła zrobić to błagać. Ale oni nie zważali już na nic. Rozpinali jej bluzkę, gładzili jej ciało. Poczuła dłoń na majteczkach. Poczuła mnóstwo niecierpliwych palców. A w końcu ktoś przylgnął do nagiej skóry. Pocałunek. Jeden, potem drugi. I ręce zaczęły ugniatać jej ciało. Jej piersi, pośladki jej brzuch. Macali ją. Kobieta podjęła ostatnią próbę. Zostawcie mnie, co wam zrobiłam… Dopiero zrobisz – usłyszała basowy głos Marka. Widziała chuć w jego oczach, czuła gorący oddech na swojej twarzy. I już wiedziała: stanie się. Chłopcy ją wypierdolą. Marek spojrzał w jej oczy: dopiero zrobisz, będziesz obciągać lachę ty cipo. Będziesz łykać spermę, a potem nadstawisz dupy. Słuchała z zapartym tchem. I rosło jej podniecenie. Wilgoć stopniowo wypełniła jej wnętrze. Marek… – tylko jęknęła. Chcesz tego? Już jesteś mokra? Mów. Marek – tylko tyle zdołała. On zerwał z niej majtki jednym ruchem. Spojrzał na krocze kobiety. Ta pizda jest nasza – oznajmił triumfalnie. Przybliżył się do jej twarzy i pocałował. Krystyna czuła jak jego język wsuwa się w jej gardło. A jego koledzy również nie próżnowali. Jęknęła. Ugięły się pod nią nogi. Podrażnione sutki naprężyły się dumnie. A oni wciąż je pieścili. Zęby zacisnęły się na niej. Krocze poruszało się coraz gwałtowniej. Wsadzali tam ręce i drażnili jej cipkę. Teraz przyszła kolej na Marka. Wcisnął w nią palec. Nauczycielka drgnęła. Ugięły się pod nią nogi. Słyszała zasapane głosy chłopaków, słyszała ich uwagi, i rosło w niej pożądanie. A Marek wciąż w nią się wbijał. Jego paluchy zagłębiały się coraz bardziej. Coraz mocniej drażnił jej cipę. Wsuwał się w nią szybko, gwałtownie, mocno. Zaczęła ciężko dyszeć. Chłopak przestał ją teraz całować. Przyglądał się. Widział jej oczy zamglone, widział grymas na twarzy. I ruchał ją coraz mocniej. Robił palcówę tej suce. Nareszcie. Tak dawno już pragnął ją mieć. A teraz należy do niego. Jęczy zadowolona. Spójrzcie na nią – usłyszała – jak się wygina. Podoba ci się co? – Jacek przysunął się do niej. Taaaak… zdołała już tylko wyjęczeć. To dopiero początek. I znowu uśmiech. Ale jakiś lubieżny. Przez ciało aż przeszły ciarki. Palce w cipie nie próżnowały. Inny wsunął się w odbyt. Na krągłej dupie poczuła wypchane rozporki. Nabrzmiały penis był gotowy do wejścia. Nie jeden. Sześć. Sześć sztywnych kutasów czekało tylko by wtargnąć w jej cipę i w dupsko. Za chwilę tam wejdą. Za chwilę wypełnią jej gardło. Sześciu chłopców, sześciu młodych byczków obrabiało ją coraz mocniej. Ściągnęli z siebie ubrania. Przysłuchiwali się głośnym jękom. Taaaak… Krystyna już dłużej nie mogła. To było silniejsze od niej. Teraz już tylko żądza kierowała jej zachowaniem. Była w tej chwili jak klacz gotowa aby ją pokryć. Sześciu ogierów. Sześciu jej uczniów. I ona sama. Będą ją teraz ujeżdżać. Jeszcze kilka pchnięć i eksplodowała. Ogromny orgazm targnął jej ciałem. Prawie upadła. Nie dali jej chwili wytchnienia. Na kolana! – usłyszała rozkaz. Uklękła. Pierwszy kutas podjechał do buzi kobiety. Bierz go! Zawahała się, ale tylko na moment. Poczuła dłonie Marka na swojej głowie. Otwórz usta! Posłusznie wykonała ten rozkaz. Chłopak zapakował jej energicznie. A teraz ciągnij! Krystyna nie oponowała. Jej usta zaciskały się na młodym żołędziu, ten sztywny chuj czekał na dawkę pieszczot. Lizała. Ssała. A potem przyjęła jego wystrzał go gardła. Połknęła całą spermę. Podobało ci się? Kiwnęła głową. Teraz drugi podszedł do niej. Teraz posmakuj mojego. Przysunęła głowę. I znowu głęboko. Po same jajka. Drugi chłopiec także skończył w jej ustach. I znowu połknęła wszystko. Smakowało ci? Kiwnięcie głową. Trzeci penis. Potem czwarty i piąty. Szósty. Nauczycielka nie mogła oczekiwać takiego obrotu sprawy. Ale była już całkiem mokra. Zapomniała o mężu. Była tylko ona i oni. Jej uczniowie. To ich sztywne pały wbiją się teraz do cipy, to ich młode chuje będą walić ją z całych sił. Bez opamiętania, bez litości, bez żadnej taryfy ulgowej. Wiedzieli to oni, wiedziała ona. Ale to oni byli górą, to oni dominowali a ona musiała być im posuszna. Na czworaka szmato! – kolejny stanowczy rozkaz – wypnij dupę. Poczuła się teraz jak kurwa. I wystawiła im zad. Był biały, piękny i krągły. Był spragniony jebania. Mąż nie dawał jej satysfakcji. Nie zadowalał jej w pełni chociaż nigdy mu tego nie powiedziała. Nie skarżyła się. Przyjmowała życie takim jakie było. Ale koniec z tym. Ten wieczór wszystko odmieni. Ci chłopcy nareszcie potraktują ją tak jak należy. Stanowczo, ostro i bez ceregieli. Poczuła to wreszcie. Zwierzęce porządnie. Dziką chuć. Pragnienie. Właśnie teraz, kiedy dłonie szesnastolatka wylądowały na niej. Jego sztywny drąg wtargnął niespodziewanie. Bez przygotowania. Jęknęła. Wygięła się mocno. A on zaczął heblować. Koledzy jego dopingowali. I patrzyli. Tak, czuła się teraz jak dziwka. Czuła się jak kobieta. Prawdziwa stuprocentowa samica. Chuj coraz dalej wciskał się w pochwę Krystyny. Ona stękała raz za razem. Podbrzusze nastolatka uderzało o jej pośladki. Walił ją mocno. Jego jaja latały w szalonym rytmie. Dawaj jej, grzmoć ją! – zachęty kolegów nie były wcale potrzebne. Za to ona podnieciła się jeszcze mocniej. Patrzyli na nią, patrzyli jak ich kolega pierdoli Krystynę a ona sapie niczym maciora. Taaak… – nie mogła się opanować. Z jej ust wydobyły się słowa: proszę….dalej….aaa. A potem już tylko przeciągły głos. I krzyk. Strumienie potu pokryły szybko jej ciało. Podoba ci się? Taaak… chłopcy… Jacek już nie mógł wytrzymać. Uklęknął przed twarzą Krystyny. Wiedziała o co mu chodzi. Otworzyła usta a on wepchnął tam sterczącego penisa. W tym czasie pozostali przyglądali się całej scenie i trzepali swe kapucyny. Marek stukał ją teraz od tyłu a Jacek posuwał jej buzię. Takiego walenia nigdy jeszcze nie miała. Wiła się. Kręciła. Lecz była w stalowym uścisku. Jeden pchał ją do przodu, a drugi przesuwał ją w tył. Z jej cipy coraz obficiej sączył się płyn rozkoszy. Cyce falowały jak oszalałe. Stwardniałe sutki były bliskie eksplozji. A ona dyszała. I brała ich obu w siebie a właściwie to oni ją brali. Oczy zaszły już mgłą, purpura wystąpiła na twarz. Dupa stała się twarda jak stal. I wtedy pojawił się orgazm. Chłopcy wystrzelili w nią swoje ładunki. Nigdy jeszcze tyle spermy nie powędrowało do jej żołądka. A dzisiaj już siódmy raz. Osunęła się na ziemię. Była zmęczona. Podnieście ją – usłyszała. Błagalny wzrok nic tu nie pomógł. Ich ręce chwyciły ją i uniosły do góry. Następny! Wtedy kolejny członek zniknął w jej pochwie. Inny powędrował do gardła. I znów zaczęła się ta sama szalona jazda. Prawdziwy galop. Krystyna przesuwała się teraz na drągu Wojtka. Ten był większy niż poprzedni i rozpychał jej cipę do granic możliwości. Nauczycielka wierciła się na nim i przesuwała ale on wciąż pchał się i wbijał. Coraz głębiej i głębiej. Rozjebiemy cię! – te słowa padły na bardzo podatny grunt. Niech to zrobią, niech mnie rozjebią – pomyślała. Jej ciało stawało się coraz bardziej bezwolne. Jej umysł wypełniała jedna już tylko myśl: rozkosz. Kolejny chłopak napełnił ją swoim nasieniem. Potem ten z tyłu. Zmiana! Trzeci podjechał do rozciągniętej cipy. Trzeci zapakował w nią swój instrument. A potem kolejny i znowu kolejny. Sześciu ją tak przeleciało. Sześciu wsadziło jej swój instrument. A potem następna kolejka. I jeszcze jedna i jeszcze. Ta noc była bardzo długa. Chłopcy nie oszczędzili Krystyny. Tak jak to obiecali. Wyruchali jej pizdę, wyruchali jej kakaowe oczko, i usta. Oblali ją kilka razy spermą. Włosy miała poklejone i pełny brzuszek. Kiedy było po wszystkim nie mogła wstać. Nogi miała jak z waty. Do domu wróciła z obolałą cipą i ze spuchniętą dupą. Nie wspominając oczywiście o pogryzionych piersiach i wszystkich śladach po zębach. Miała je na całym ciele ale zupełnie się tym nie przejmowała. Nawet nie pomyślała, że mąż może coś u niej zobaczyć. Upadła na łóżko i uśmiechnęła się. Była spełniona. Tak chłopcy dali jej to czego chciała. A teraz pójdą do szkoły średniej. Jak bardzo zazdrościła tym nauczycielkom. Nie wiedziała, jednak co dla niej szykują. Bo to nie był koniec, ale dopiero początek. Przekonała się kilka dni później. Zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszała młody głos: masz przyjść do mnie do domu, natychmiast, koledzy już czekają. Potem podał jej adres. To był głos Marka. Ale Krystyna nie posłuchała. Nie mogła. Jej mąż był cały czas w domu. I jakoś dziwnie na nią spoglądał. Nie wiedziała czemu ale nie chciała przeginać. Być może coś podejrzewa. I nie poszła. Minęły dwa dni. I wtedy szok. Jej mąż zawołał ją do pokoju. Miał dziwny głos. Wyczuła w nim drżenie. Co?…się stało? – zapytała niepewnie. Nic nie powiedział. Wskazał na leżącą na stole kopertę. Krystyna podeszła i zajrzała do środka. Kaseta wideo. Spojrzała na męża, ale ten nic nie powiedział. Jego twarz była w tym momencie kamienna. Śmiertelnie poważna. Przestraszona kobieta podeszła do magnetowidu i włożyła kasetę. Cios był potężny. Bo oto zobaczyła siebie. Na czworakach. I chłopcy…ujeżdżają ją. Nic nie powiedziała. On też ciągle milczał. Wyłączyła. Wtedy wskazał znów na kopertę. Jeszcze coś? Nie miała już siły, była sparaliżowana. List. Sięgnęła po niego i przeczytała. Zdrętwiała już całkowicie. Masz przyjść z tą dziwką na rżnięcie. Niżej był adres. W przeciwnym razie zagrozili, że rozpowszechnią kasetę.

Scroll to Top