Kapitan Tadeusz

Kapitan Tadeusz

Tadeusza, jako młodego chłopaka spotkałam na kursie żeglarskim, kiedy jeszcze zdobywał kwalifikacje na sternika morskiego. W ramach tego szkolenia doszło między nami do kilku zbliżeń i widocznie były one dobre, bo je na tyle dobrze zapamiętałam, że pamiętałam go jeszcze po 20 latach. Przypadkiem spotkaliśmy się w ostatni weekend listopada i przeżyliśmy bardzo intensywnie trzy dni, kończąc późno w niedzielę seksem z „okładem”. Rozstając się, Tadeusz zaproponował następne spotkanie, ale tak się jakoś składało, że długo musiałam na nie czekać.

Nareszcie pojawił się wolny weekend, potwierdziłam spotkanie, mając świadomość, że może mieć ono elementy bólu, mało tego, może to zabrzmi śmiesznie, ale wręcz oczekiwałam od niego, że podczas tego naszego spotkania tu czy tam będzie mnie bolało. Umówiliśmy się u niego na 20-tą, zaczęło się bardzo sympatycznie, od symbolicznej kolacji, przy której wypiliśmy kilka wódeczek. Rozmowa toczyła się głównie wokół żeglarstwa i jego awansu na kapitana jachtowego. Kiedy już byliśmy „weseli” Tadeusz podszedł do mnie, pochylił i zaczęliśmy się całować. Podczas tego pocałunku wstałam, on mnie objął i swoim zwyczajem, mocno przyciskając do siebie od razu „poczęstował” mnie kilkoma klapsami, ale miały one charakter symboliczny. Po nich przeszliśmy do sypialni, gdzie zaczęliśmy się rozbierać, a gdy już był nagi od razu wzięłam w usta jego prącie.

Nigdy nie ukrywałam, że lubię pieścić mężczyzn ustami, to też wsuwałam go sobie głęboko, to po chwili wysuwałam, mocno go oblizując. Aż przyszedł moment, kiedy poczułam go już bardzo sztywnego, wówczas już szybko chciałam go mieć w sobie. Położyłam się na łóżku, szeroko rozsuwając nogi, wówczas usłyszałam – widzę, że ten ogródek na ogrodnika, na co odpowiedziałam – zapomniałeś, miałam Imieniny i tu zadziałał mój nie wyparzony pysk, bo dodałam – ale możesz się poprawić, 01 lipca mam urodziny i to 55-te. Tadeusz spojrzał, usłyszałam – postaram się nie zapomnieć i za chwilę zaczął mnie wypełniać. Podczas naszego poprzedniego spotkania mieliśmy kilka zbliżeń, można powiedzieć, że już go dobrze poznałam, a pomimo to kiedy mnie wypełniał drżałam z podniecenia.A on, jak to doświadczony mężczyzna, na początku wolno, ale do końca wsuwał się we nie, jakby delektował się tym wypełnianiem, po chwili jednak zaczął przyspieszać, aż przyszedł moment, że mocno przyciskając mnie sobą pchnął chyba trzy razy bardzo mocno, po chwile poczułam, jak się spuszcza. Ja w tym samym momencie zaczęłam bardzo głośno jęczeć, czując, jak chodzą po moim brzuchu skurcze orgazmu. Przez chwilę tkwiliśmy w sobie, po której on poszedł do łazienki, a ja zwinęłam się w fasolkę, mocno jeszcze przeżywając to zbliżenie. Później ja się umyłam, a kiedy wyszłam trzeba było posprzątać nasz bałagan, po czym powróciliśmy do stołu, kończąc rozpoczętą kolację, oczywiście, popijając wódeczkę. Nie wiem, ile tej wódeczki wypiliśmy, ale Tadeusz podszedł do mnie, pogładził po plecach, po czym usłyszałam – a może Ci pogłaskam trochę pupę. Spojrzałam na niego, mówiąc – taaak, po czym zaprowadził mnie do sypialni, oparł o stojącą tam szafkę, a z innej szafki wyją trzcinkę. Wypięłam się, opierając ręce o tą szafkę, a Tadeusz zaczął uderzać i tak to trzeba nazwać, Uderzał, a nie bił, nie oznacza to, że ja tych uderzeń nie czułam, wręcz odwrotnie, czułam je bardzo dobrze, to też jęczałam, a on systematycznie uderzał. Co jakiś czas przerywał, głaskał, jakby sprawdzając, czy mam już pupę odpowiednio czerwoną i uderzał dalej. Przyszedł moment, kiedy już głośno jęczałam, wówczas przestał, po czym usłyszałam- nie ruszaj się. Tadeusz przykląkł za mną, rozsunął pośladki, po chwili poczułam jego język na mojej dziurce. Przyznam się, że rzadko mi się to zdarza, czasami, kiedy któryś z partnerów pieścił łechtaczkę, wówczas też przesunął swój język w dół, ale żeby tak specjalnie mnie pieścić. To też przeszły po mnie drgawki, ale wypinałam pupę, a Tadeusz intensywnie napierał swoim językiem na dziurkę. Kiedy ponownie przeszły po mnie dreszcze, usłyszałam – nie ruszaj się, a za chwilę poczułam jego prącie na tej wcześniej pieszczonej dziurce. Jego prącie zaczęło napierać na dziurkę, pchnął je i za chwilę już był we mnie. Jęknęłam, kiedy poczułam, jak mnie rozpiera, ale później już mi było dobrze, już zaczęłam odczuwać go coraz głębiej. Trzymał mnie za biodra i wsuwał się, aż podniecił się do końca , spuszczając się w końcu we mnie. Nie jest to ten sam orgazm, co w pochwę, ale też jest bardzo przyjemny. Tadeusz przez chwilę tkwił we mnie, po czym usłyszałam – nie ruszaj się, wysunął a za chwilę wrócił coś w ręku trzymając. Po chwili usłyszałam – poprzednim razem miałaś bagnet – żmijkę, teraz poczujesz prawdziwą żmijkę. Spojrzałam kątem oka, a on trzymał w ręku coś w rodzaju podwójnego penisa, którymi czasami się bawiłam ze swoimi partnerami, ale ten był zdecydowanie dłuższy, jak się później okazało, miął 50cm i 2cm średnicy. Teraz Tadeusz z taką „żmijką” zbliżał się do mojej brązowej dziurki, a za chwilę poczułam w niej jej główkę. Miałam pupę rozluźnioną, po przecież moment temu miałam w niej jego prącie, to też wsunął ją łatwo, łatwo też zaczął wsuwać pierwsze ok. 20cm, ale później już zaczęłam ją czuć w sobie. Kiedy wsunął połowę już jęknęłam, a on napierał dalej, wsuwając we mnie dalsze odcinki. W pewnym momencie poczułam mocny ucisk w brzuchu, lekko się wyprostowałam, a on wsuwał dalej. Pod koniec już mocno jęczałam, czując ją w sobie, czując, jak „pęcznieje” mi brzuch, ostatnie pchnięcia dawały jakiś dziwny ból w środku brzucha, to zaczęłam jęczeć głośniej, wówczas usłyszałam – rozmasuj go. Przeciągnęłam ręką po brzuchu i nie miałam już wątpliwości, gdzie się ta „żmijka” kończyła. Nie miałam też wątpliwości, że wyglądam, jak bym była w piątym miesiącu ciąży, Tadeusz też zaczął mnie głaskać, po czym pokazał, abym weszła na łóżko obok, wypinając się. Gdy tylko rozsunęłam nogi od razu poczułam go w sobie, ale poczułam go bardzo mocno. Bardzo mocno, bo przecież miałam w sobie tą „żmijkę”, która powodował ograniczenie przestrzeni na długości pochwy, ale też powodował dodatkowe naprężenie mięśni brzucha, a przez to ucisk na całą macicę. Dlatego jęczałam bardzo głośno, za nim poczułam, że się we mnie spuszcza. Przytrzymał mnie, abym się nie opuściła, wychylił na bok, wziął z szafki bat, usłyszałam – a teraz mała poprawka. Po czym zaczął smagać mnie po pośladkach, na początku delikatnie, ale z czasem dość mocno. Zaczęłam jęczeć, ale to moje jęczenie chyba go podniecało, bo zaczął uderzać jeszcze mocniej, ale to już był koniec tego bicia. Przestał, a ja mogłam iść do łazienki, umyć się, jednocześnie wysunąć z siebie te „żmijkę”. Wówczas mogłam sobie obejrzeć ją dokładnie. Wytarta zasiadłam przy stole odpocząć, czegoś się napić, znowu dłuższa rozmowa o żaglach, kiedy już została wypita któraś filiżanka kawy i następny kieliszek wódki Tadeusz pokazał, abyśmy się przemieścili na łóżko. Położyliśmy się obok siebie, lekko się wtulając, po czym jego rączka od razu wylądowała w moim kroczu, a palec na łechtaczce. Zaczął jej dotykać delikatnie, nic dziwnego, że zaraz zaczęłam się podniecać. Podniecenie to narastało, zaczęłam być mokra, on to wyczuł, wówczas wysunął dalej rękę, po czym wsunął mi od razu dwa palce w pochwę. Jęknęłam, ale zaczęłam się dalej podniecać, tym bardziej, ze on ruszając tymi palcami w przód i w tył, jednocześnie zaczął dotykać punktu G. To spowodowało jeszcze większe moje podniecenie, a przez to wypływ moich soków z pochwy. Mając je bardzo mokre wysunął je z pochwy, przesunął w dół i naparł na drugą dziurkę. Zaczęłam jęczeć, ale on miał mokre palce, wsunęły się bez oporu, wówczas zaczął mini „pracować” w przód i w tył, ale też zaczął je lekko obracać na boki. Po kilku takich „zabiegach” pupa zrobiła się luźna, wówczas usłyszałam – chcesz mieć jeszcze raz wypełnioną pupę, spojrzałam, po czym nie zastanawiając się jęknęłam – taaaak. Tadeusz wstał, po chwili wrócił z pojemnikiem, w którym były kolorowe kuleczki, miały nie więcej niż 2cm, podał mi pierwszą, mówiąc – wsuń sobie. Wzięłam pierwszą w palce, poczułam, że jest mokra, przystawiłam do dziurki, pchnęłam palcem, weszła, ale w tym momencie poczułam również zapach alkoholu. Nic nie powiedziałam, tylko leżąc na wznak i szeroko rozsuwając nogi wsunęłam następną. Tak wsunęłam ich sporo, patrzyłam, jak mi „rośnie” brzuszek. Przyszedł jednak taki moment, w którym miałam już trudności we wciśnięciu następnej. Wówczas Tadeusz polecił mi zmienić pozycję na kolana, tym sposobem brzuch mi się lekko „opuścił” zaczął mi wciskać następne kulki. Na początku szło mu lekko, ale po pewnym czasie i on zaczął mieć trudności, a ja jęczałam coraz głośniej. Przyszedł moment, kiedy już jęczałam bardzo głośno, wówczas odstawił ten pojemnik, za to wziął w rękę, nawet nie wiem skąd go wziął, średniej wielkości korek analny i zaczął mi go wciskać. Prawie krzyczałam, kiedy mi go wsuwał, ale w pewnym momencie poczułam, że już jest we mnie. Wówczas pokazał, abym się wyprostowała, nie da się ukryć, wyglądałam jeszcze lepiej, niż w przypadku „żmijki”. To też kiedy już „nasycił” się moim wyglądem pokazał, abym się ponownie opuścił na kolana, po czym samemu zaczął się szykować, aby wejść we mnie. Zbliżył do mnie swoje prącie, a po chwili zaczął mi je wsuwać, a ja zaczęłam bardzo głośno jęczeć. Przecież w brzuchu miałam te jego kuleczki, ale był na tyle sztywny, ze się wsunął cały. Widocznie zrobił sobie trochę miejsca, bo zaczął się systematycznie wsuwać, a ja coraz głośniej jęczeć, potwierdzając, że narasta we mnie podniecenie. Aż przyszedł moment, kiedy już oboje osiągnęliśmy duży poziom podniecenia, a on wbił się mocno we mnie, ja czując jego wytrysk dostałam skurczu mięsni brzucha, tyle tylko, ze ten brzuch był mocno rozciągnięty, to też te skurcze były bardzo bolesne. Jeszcze dłuższą chwilę tkwił we mnie, wysunął się, jednocześnie pomagając mi zejść z łóżka. Usłyszałam – jesteś rozluźniona, ten koreczek jest Twój, jednocześnie wyjął z szafki i postawił na stołeczku wcale nie małych rozmiarów sztucznego penisa. Miałam już dość duży korek w pupie, to też spojrzałam na niego, a on tylko pokazał ręką stołek. Przesunęłam się nad niego, rozsunęłam nogi, zaczęłam się opuszczać, ale to nie było wcale takie proste. Zaczęłam głośno jęczeć, czując, jak mnie zaczyna mocno rozpierać. Trochę się opuściłam, ale po chwili lekko uniosłam do góry, w tym momencie Tadeusz zaczął mnie „dopingować” do głębszego wpuszczania go w siebie, uderzając mnie trzcinką w pupę i to dość silnie. Po chwili drugi raz, te uderzenia powodowały, że wykonywałam ruchy bioder do przodu, a przez to wsuwałam w siebie ten korek. Nie wiem, ile razy dostałam po pupie, ale był to jednak doping do tego, żeby w końcu mieć ten korek w sobie. To też w pewnym momencie uniosłam się dość wysoko i głośno jęcząc w końcu wbiłam go sobie do końca, czując imitację jąder na łechtaczce. To można powiedzieć, zadowoliło Tadeusza, obszedł mnie ze wszystkich stron, przechodząc od przodu uderzył dwa razu po piersiach, chyba ze trzy po brzuchu, po czym usłyszał – kładziesz majteczki i z tym „wyposażeniem” jedziesz do domu. A jak się spotkamy następnym razem, to się „pobawimy” z trzecią dziurką. Po czym dał mi symbolicznego buziaka i zaprowadził do sypialni, gdzie się mogłam ubrać. Ale jak tu się mam ubrać, jak mam duży brzuch, na dodatek dwa korki w sobie. Ale jakoś założyłam majteczki, a przede wszystkim rajtuzy, które to wszystko podtrzymywały, sukienkę, kurtkę i tak wróciłam do domu. Od razu poszłam do łazienki na piętrze, tam się rozebrałam, wyjęłam z siebie korek z pochwy, a za chwilę rożnie korek z pupy. Wówczas zaczęły wysypywać się ze nie te kuleczki, ale okazało się, że nie wszystkie. Te, co były bardzo głęboko wysunęły się dopiero następnego dnia. Tak zakończyło się pierwsza moje spotkanie z Tadeuszem w tym roku, obawiam się, że nie ostatnie. 04 lutego 2013r. Baśka

Scroll to Top