Klub “Wydra”

Klub „Wydra”

Przyszła Sobota, 21 luty, ostatnia sobota tegorocznego karnawału. Nie miałam zamiaru siedzieć

w domu, ale też trudno jest mi się gdzieś „Na prywatkę”, bo jestem sama, a tam się chodzi parami. Na szczęście od pewnego czasu pojawiają się kluby, gdzie można iść samemu i nikomu to nie przeszkadza.

Kiedyś nauczyłam się żeglować, dużo żeglowałam, osiągając patent kapitański, z tego też powodu bliskie mi są „klimaty” piosenek żeglarskich i szant. Od kilku lat jest u nas również taki Klub, mający wystrój żeglarsko – marynistyczny, w którym odbywają się systematycznie koncerty zespołów szantowych, bądź można spokojnie posłuchać tego typu muzyki. Wbrew pozorom, przy tego typu muzyce, przy wspólnym śpiewaniu piosenek towarzystwo bardzo dobrze się bawi. Dominującą grupą uczestników tych zabaw są studenci, ponieważ lokal jest im „przyjazny” i na legitymację studencką mają jakąś zniżkę na piwo. Ale do tego klubu przychodzi również wcale nie mała grupa osób dorosłych, dojrzałych  żeglarzy i innych hobbystów marynistyki. Tak poznałam pewną grupę „chłopaków” ale poznałam też pewną grupę „dziewczyn”. Wczoraj weszłam do klubu, wzięłam od razu w barze piwo i zaczęłam się rozglądać za jakimś wolnym miejscem. Kiwnęła na mnie Marta. Jak to jest w jednej z naszych piosenek „Znamy się tylko z widzenia”, bo jak to się mówi, nie raz zdarłyśmy struny głosowe śpiewając podczas tych koncertów piosenki. Obok Marty siedziała Agata, też mi w ten sam sposób znana „dziewczyna”. Obok siedziało różne bardziej lub mniej bardziej znane mi towarzystwo. Przyszła stosowna godzina i zaczął się koncert, jak zwykle od naszej jakby sztandarowej piosenki „Hej me Bałtyckie Morze”. Jest to pewnego rodzaju hołd dla naszego Bałtyku, bo zdecydowana większość naszych bardziej lub mniej sławnych żeglarzy pierwsze swoje kroki i pierwszą swoja szkolę żeglarską odbywał na Bałtyku. A później to już poszło, piosenka za piosenką, piwko za piwkiem. Tego typu spotkania opierają się na określonego rodzaju sprzęcie, który niestety bywa zawodny. Tak też było tym razem. Około godziny pierwszej w nocy nawalił sprzęt. Gdzieś jakieś zwarcie i jak to się mówi „ dupa blada”. Posiedziałyśmy jeszcze trochę, w pewnym momencie Marta mówi do Agaty, to jedziemy do mnie. Po czym spojrzała na mnie, mówiąc – Baśka, a może Ty byś pojechała z nami, wypijemy po drinku, zabawimy się. Prawdę powiedziawszy byłam trochę nastawiona na inny układ, ale z mężczyznami to jest tak, jak z telefonem komórkowym. Jak atrakcyjny, to albo numer zajęty, albo poza zasięgiem. Ponieważ nic się nie szykowało, stwierdziłam, że czemu nie. Wsiadłyśmy w taksówkę i pojechałyśmy na dosyć peryferyjny obszar naszego miasta, gdzie był wybudowany duży kompleks budynków typu zabudowy indywidualnej. Podjechaliśmy pod taki jeden zestaw, pokonaliśmy bramę i weszłyśmy do środka. Można powiedzieć, że dosyć standardowy, jak na nasze czasy domek, ale z bardzo bogatym wyposażeniem. Na dole salon, dwa średniej wielkości pokoiki, kuchnia – jadalnia, toaleta, na górze akurat u niej dużą sypialnia, gabinet, drugi pokój sypialny. U Marty było jeszcze wykorzystane poddasze na różne pomieszczenia, w tym dwa dodatkowe pokoje gościnne. Po zapoznaniu się z domem zasiadłyśmy w salonie, Marta podała drinki, obawiam się, że mój był lekko wzmocniony i zaczęłyśmy rozmawiać, a właściwie Panie zaczęły się przedstawiać. Znałyśmy się z Klubu już dłuższy okres czasu, ale nic więcej o sobie nie wiedziałyśmy. Ponieważ byłyśmy porozbierane z ubrań wierzchnich oraz różnych swetrów można powiedzieć, wszystko było widać. Marta ma 55 lat, ok. 170cm wzrostu, jest wspaniale zbudowaną kobietą typu 90 w biodrach i ok. 100 w biuście. Jest osobą rozwiedzioną, wychowała dwoje dzieci, które dorosły i „wyjechały w świat”. Agata jest tego samego wzrostu, może minimalnie szczuplejsza w biodrach, za to na pewno obszerniejsza w biuście. Ma dorosłego syna, który też już z nią nie mieszka, a na dodatek jest osobą rozwiedzioną. Oczywiście, te prezentacje były dłuższe i zawierały różne dodatkowe szczegóły, ale nie jest to istotne w tym momencie. Kiedy przyszła kolej na mnie Marta podała mi następnego drinka i w kilku zdaniach powiedziałam historię swojego życia, z której wynikało, że jestem również rozwiedziona i że również mam dorosłe dziecko, które ze mną nie mieszka. Ale w tym momencie zapytałam również, czym spowodowana jest ta ich „przyjaźń”. Wyjaśniły mi, że po Nocy Sylwestrowej 2006 roku żadnej nie spieszyło się do domu, bo „dom pusty”, więc przyjechały do Marty i razem spędziły Nowy Rok zakładając Klub „Wydra”. Dlaczego taka nazwa, wyjaśnią mi później, natomiast ich związek ma podłoże erotyczne, ale nie można je nazwać klasycznymi lizbijkami, gdyż pasjonuje ich trochę inna forma erotyki. W tym momencie, podając mi już trzecią szklaneczkę zapytała mnie, czy ewentualnie jestem zainteresowana taką znajomością. Przystawiłam szklaneczkę do ust i przez dłuższą chwilę sączyłam z niej płyn, zastanawiając się nad odpowiedzią. Do tej pory „nie gustowałam w kobietach”, więc była to dla mnie pewna nowość. Doszłam jednak do wniosku, że po moich doświadczeniach „życiowych”, w tym w Hamburgu raczej mnie niczym nie zaskoczą. Tym nie mniej zapytałam, czy nie byłyby uprzejme przybliżyć mi chociaż w zarysie scenariusz swoich spotkań. Wówczas Agata przesiadła się na kanapę obok mnie, objęła mnie ramieniem mówiąc – nie jesteśmy klasycznymi lizbijkami, każda z nas miałaby ochotę, żeby ją raz na jakiś czas zerżnął chłop. Ale ich nie mamy, a przygodni nie wchodzą w rachubę, bo z nimi zaraz dużo kłopotów. To też podczas takich spotkań, jak tu lubią się popieścić, używając przy tym różnych instrumentów. Po wysłuchaniu takiego wstępu stwierdziłam, że mogę dzisiaj zaryzykować, na co Agata stwierdziła – ale jesteś nowa, więc podporządkujesz się nam. Zabrzmiało to trochę tajemniczo, ale przytaknęłam, stuknęłyśmy się szklaneczkami i dopiłam swoją do końca. Wypite dwa piwa w Klubie i te trzy drinki spowodowały, że już nieźle szumiało mi w głowie, a przede wszystkim zaczęłam czuć się swobodnie. Wówczas Agata wstała, podała mi rękę, mówiąc – idziemy na górę. Marta też idzie, ale ona zabiera bar. Weszłyśmy do dużej sypialni, po czym Agata, pokazując mi krzesło stwierdziła – tu się możesz rozebrać, tam jest łazienka, jak chcesz, możesz skorzystać. Zdjęłam z siebie wszystko, rzeczywiście, piwo dawało znać, więc weszłam do łazienki. Było to, jak na nasze warunki duże pomieszczenie, gustownie wykończone, z pełnym wyposażeniem. Skorzystałam, opłukałam się i owinięta w ręcznik wróciłam do sypialni, usiadłam na swoim krześle. Obie Panie coś jeszcze uzgadniały, ale Agata była też już prawie rozebrana i poszła do łazienki, a Marta szykowała na barku następne drinki. Po chwili Agata wróciła, po niej Marta. Zarówno Agata jak i Marta wyszły z łazienki nagie, wówczas zorientowałam się, że obie mają bardzo ładną budowę ciała, żadnych zbędnych kilogramów, a na dodatek obie miały kolczyki w sutkach i na pępku oraz mają wytatuowany, można to tak nazwać „pyszczek” wydry na przedramieniu. Spojrzałam, że mają, ale nie komentowałam, Marta zaprosiła mnie na łóżko. Ułożyły się obok mnie, Marta zaczęła mnie całować po piersiach, które o dziwo natychmiast zareagowały pozytywnie, natomiast Agata zajęła się moim  brzuchem. W momencie, kiedy zsunęła się całkiem na dół, aż krzyknęła mówiąc – Marta, chodź zobacz, co ona tu ma. Chodziło oczywiście o mojego Kwiatuszka. W tym momencie obie przesunęły się na krawędź łóżka, dokładnie przyglądając się temu, co zobaczyły. Po chwili zobaczyły również moje „ozdoby” na wargach sromowych i udach. Z uznaniem stwierdziły, że czegoś takiego jeszcze nie widziały, a przede wszystkim takiego Kwiatuszka. Marta podała nam szklaneczki z drinkiem, mówiąc, że nigdy by mnie o coś takiego nie podejrzewały i żebym im powiedziała, skąd ja mam tą „ozdobę”. Popijając drinka filozoficznie stwierdziłam, że jak się dobrze zaprzyjaźnimy, to Wam powiem. Po czym pustą szklaneczkę oddałam Marcie. One też wypiły, a Agata stwierdziła – no to pokaż tą swoją pizdę. Rozchyliłam szeroko nogi, a ona zaczęła pieścić mi łechtaczkę. Nie da się ukryć, że dotyk damskiej dłoni jest szczególnie delikatny, więc natychmiast zaczęłam się mocno podniecać, tym bardziej, że Marta ponownie zaczęła pieścić moje brodawki. Pieściła moją łechtaczkę, a kiedy pokazały się pierwsze krople moich „soków” natychmiast wsunęła mi do środka palec. Wówczas przypomniałam sobie, że ma dosyć wąskie, ale długie dłonie, to też palec jej natychmiast sięgnął mojej szyjki. Jęknęłam z podniecenia, na co Agata zareagowała – nie masz co jęczeć, jeszcze nic Ci nie zrobiłam. Tym momencie uniosła się, usiadła obok mnie i po czym powtórnie wsunęła, ale tym razem już dwa palce do środka. Zareagowałam lekkim wyprężeniem bioder, co ona wykorzystała mocniej wsuwając mi te swoje dwa palce. Można powiedzieć, ze zaczęła nimi wykonywać pewien taniec, wsuwając i wysuwając je do środka oraz próbując przy tym wykonywać ruch śruby. Marta „pastwiła” się nad moimi piersiami, to je ugniatając na różne sposoby, to znowu biorąc w usta już zupełnie dużej wielkości brodawki. Te pieszczoty spowodowały, że zaczęłam już bardzo głośno jęczeć, wręcz prawie krzyczeć. Na co Agata odezwała się – nie masz co jęczeć. Masz bardzo ładną pizdę, rżnął ją nie jeden kutas. Ja kutasa nie mam, ale zapoznam Cię z moim „Michałkiem”. Jednocześnie powiedziała do Marty – trzymaj ją. Wstała, nie było jej chwilę, ale po tej chwili poczułam w swojej dziurce coś zimnego. To zimne zaczęło się wdzierać do mojego wnętrza. Głośno jęknęłam, a Agata na to – nie masz co jęczeć, ten sztuczny kutas dzisiaj jest Twój o popatrz, jak Ci go ładnie wpierdalam. Rzeczywiście, równo z jej słowami poczułam, jak w moje wnętrze wdziera się ten kutas. Kiedy wypełnił mnie całkowicie, wypięłam odruchowo biodra do przodu. Agata czując to powiedziała – no kurwa, teraz Cię mam. Po czym naparła nim bardzo mocno, włączając jednocześnie wibrację. Ja zaczęłam się już prawie drzeć, ale ona nic sobie z tego nie robiła, wręcz wbijała mi go coraz mocniej, włączając drugi stopień wibracji. To spowodowało mój jeszcze większy krzyk, aż przyszedł moment, kiedy przyszedł obłędny orgazm. Sama byłam zdziwiona, że aż taki mocny, ale wyraźnie czułam, jak mi falują mięśnie brzucha. Opadłam bezwładnie na łóżko, Agata wysunęła ze mnie tego kutasa, mówiąc – idź się umyć. Nie było to takie proste ale jakoś dałam radę, kiedy wyszłam, usiadłam na fotelu, dostałam szklaneczkę drinka. Wypiłam ją, a wówczas Marta zaczęła mówić – założyłyśmy Klub „Wydra”. Dlaczego taki, bo wydra jest to bardzo sprytne drapieżne zwierzątko, które związana jest ze środowiskiem wodnym, czyli naszym. To jednak, co najważniejsze. Głównym pokarmem wydry są małe rybki. My też polujemy na małe rybki, które w specjalny sposób pożeramy. Dzisiaj udało nam się złapać Ciebie. Kiedy to usłyszałam, zrobiłam duże oczy i chciałam wstać. Wówczas zaczęła mówić Agata – nie bój się, nie zjemy Cię fizycznie. Ale się z Tobą jeszcze pobawimy. Jak, to jeszcze zobaczysz. Nie próbuj stawiać opór, bo to nie ma sensu. Dostałaś w drinku odpowiedni środek, po to, żebyś była uległa. A teraz zapierdalaj wylizać pizdę Marcie. Rzeczywiście, niby byłam świadoma, ale te moje ruchy były jakby trochę miękkie. W momencie, kiedy Agata wypowiadała te słowa, Marta położyła się w poprzek łóżka, wystawiając do przodu swoją pizdę. Podeszłam do niej, oparłam ręce na jej udach i zaczęłam dotykać językiem jej łechtaczki. Chwyciła mnie swoimi rękoma za ramiona  mówiąc – tylko dokładnie. Wsunęłam głowę między jej potężne uda i zaczęłam językiem dotykać jej łechtaczki. Stwierdziła – no dobrze, dobrze, dalej. Kiedy już ją trochę wylizałam i zaczęła się podniecać powiedziała – poczekaj. Przesunęła ręce z moich ramion na głowę i lekko zaczęła ją do siebie dociskać. Marta trzymała mi dosyć mocno głowę, ale poczułam, że Agata przesuwa swoją rękę po moim pośladku, mówiąc rozsuń  nogi. Rozsunęłam je, a po chwili poczułam, jak Agata ponownie wsuwa mi coś w pizdę. Wepchnęła mocno mówiąc – Ty robisz dobrze Marcie, a ja Tobie. W tym momencie coraz mocniej czułam wsuwanego we mnie kutasa, a kiedy włączyła wibrację, zaczęłam mocno poruszać biodrami, osiągając ponownie duży stopień podniecenia. Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie Agata wyjęła tego kutasa, Marta rozluźniła swoje „kleszcze”, mówiąc – idź się umyć. Nie da się ukryć, że te dwa wibratory Agaty zrobiły swoje i już dosyć mocno czułam swoją pizdę. To też za nim ja się zebrałam, one obie już były w łazience. Weszłam pod natrysk, opłukałam, a kiedy już odkładałam ręcznik, obie podeszły do mnie, założyły mi na ręce po jednej części kajdanek i pociągnęły w kierunku wystawionego na środek stoliczka, który do tej pory stał pod ścianą, mówiąc jednocześnie – kładź się. Po chwili leżałam już na tym stoliku, na którym mieścił się tylko mój tułów, a nogi zwiały na dół,  ręce miałam drugą częścią kajdanek przypięte do jego nóg. Po chwili to samo zrobiły z nogami, tym sposobem byłam do niego przypięta. Stanęły obok mnie i zaczęły głaskać mnie, począwszy od ramion, a skończywszy na brzuchu, na wysokości wzgórka łonowego. Przesunęły rękoma raz i drugi, zatrzymały się na piersiach, chwyciły je w ręce, po czym odezwała się Marta – my jesteśmy „wydry” które żywią się małymi rybkami. Ty dzisiaj jesteś nasza mała rybka, to trzeba Cię trochę nadgryźć”. Kończąc te słowa obie jednocześnie pochyliły się, każda wzięła mocno pierś w usta i zaczęły je zaciskać, po prostu gryząc mnie. Zaczęłam się drzeć, kręcąc głową na wszystkie strony, ale to nie wiele dało. Po pewnym czasie otworzyły usta, a na moich piersiach pozostały wyraźne ślady zębów. Obie popatrzyły na te ślady, na siebie mówiąc – widzisz, my mamy takie ładne kolczyki, a Ty masz te cycki takie gołe. Te Twoje brodawki są bardzo duże, to ja zaraz odpowiednio potraktujemy. Sięgnęły do stojącej obok szafki, patrzę, a one wyciągają jakieś papierki, a po ich rozerwaniu ukazały mi się wcale nie małe i dość grube pręciki. Natychmiast chwyciły te brodawki, mocno je ścisnęły i zaczęły, równo od góry wbijać w nie te pręciki. Znowu zaczęłam się drzeć, ale na niewiele się to dało. Po chwili oba te pręciki sterczały w moich brodawkach, jak antenki. Popatrzyły na siebie, po czym stwierdziły – czas się zająć pizdą. Mówiąc to przesunęły mnie tak, że krótsza część stolika, na którym leżałam, od strony głowy oparła się o ścianę. Wówczas odpięły mi jedną część kajdanek z nogi, zamknęły ją w formie kółka i zaczepiły o jakieś haczyki. Dopiero teraz zorientowałam się, że na tej ścianie, po jednej i drugiej stronie tego stolika zwisają sznurki, zakończone haczykami. Podciągnęły je i tym sposobem podciągnęły również do góry mi nogi, a przede wszystkim mocno rozciągnęły je na boki. Stanęły obie, popatrzyły, mówiąc ze zdziwieniem – nasz tyle lat, a tą pizdę masz jak dziewica. Ale my się za nią zaraz weźmiemy. Mówiąc to sięgnęły ponownie do szafki, a po chwili ujrzałam w ich rękach takie same pręciki. Ścisnęły mi duże wargi sromowe i wbiły je równo z góry na dół. Obejrzały swoje dzieło, po czym usłyszałam – Marta dalej będzie zajmowała się twoimi cyckami, a ja zajmę się Twoją pizdą. W momencie, kiedy to skończyła mówić obie sięgnęły do szafki, Marta wyjęła całą paczkę zwykłych igieł lekarskich natomiast w ręku Agaty zobaczyłam wcale nie małych rozmiarów sztucznego kutasa. Popatrzyły na siebie i jakby na jeden znak, Marta wbiła mi pierwszą igłę w cycka, a Agata zaczęła wciskać mi tego sztucznego kutasa. Zaczęłam się drzeć, ale to nic nie dawało, co Agata jeden ruch do przodu, to Marta jedną igłę, raz w jednego cycka, raz w drugiego. Tym sposobem, kiedy Agata wbiła mi do końca tego kutasa, w cyckach sterczlo już po kilka igieł. Okazało się, ze ten kutas, to wibrator i kiedy już był mocno we mnie, Agata włączyła wibrację. Myślałam, że oszaleję, tutaj bolące cycki, tutaj rozrywająca się prawie na części pizda. Aż przyszedł moment, kiedy wibrator wszedł już na najwyższe obroty, ja wyłam z bólu, ale o dziwo z podniecenia, które przyszło, aż prawie straciłam przytomność. Agata wyłączyła i wyciągnęła tego kutasa mówiąc – piździe starczy, czas się zając dupą. Wówczas Marta przeszła w kierunku mojego krocza, przeciągnęła po nim ręką, po czym podeszła do szafki i wyjęła z niej długiego czarnego :bałwana, tyle tylko, że ten miał sześć kulek, co jedna, to większa. Popatrzyła dumnie na tego „bałwanka” po czym przykładając mi go do brązowej dziurki stwierdziła – on za chwile będzie twój, popatrz, jak ładnie będzie się wsuwał. Z tym wsuwaniem to nie było takie proste, do trzeciej kulki wszedł dosyć gładko, ale dalej już czułam go coraz mocniej, a kiedy wpychała ostatnią kulkę darłam się, że mnie rozerwie. na moje oko miał on ze 24cm długości, a ostatnia kulka dobre 6cm średnicy. Kiedy już poczułam zatyczkę, odetchnęłam. Zbyt wcześnie, bo niestety, nie był to jeszcze koniec „pożerania” mnie przez te Wydry. Co prawda uwolniły mi ręce, po chwili uwolniły również nogi. Przez chwilę nie mogłam na nich stać, a kiedy już jako tako stałam, Agata stwierdziła – masz tak ładną dupę, że muszę się nią jeszcze zająć, kładź się na brzuchu i rozsuń nogi. Nie wiedziałam o co chodzi, ale nie miałam też siły stawiać jakikolwiek opór. Bez dyskusji położyłam się w poprzek tego stolika. Spojrzałam, Marta gładzi mnie po plecach, przesuwając rękę w kierunku lędźwi, natomiast Agata zaczęła zakładać taką cienką lateksową rękawiczkę. Byłam już tak zmęczona, że nie bardzo byłam w stanie pomyśleć, po co ona to robi, szczególnie w momencie, kiedy zaczęła ją smarować jakimś kremem. Po chwili poczułam, jak mi wyjmuje z dupy tego „bałwanka”, wzięłam głębszy oddech, ale po chwili czuję, że ona wsunęła mi dwa palce i zaczyna nimi kręcić na wszystkie strony. Po chwili były już trzy palce. Dupa była mocno rozciągnięta po tym „bałwanku”, wiec specjalnie mocno tego nie czułam. Ale po chwili poczułam jakiś duży napór i głos Agaty – mówiłam Ci, że  mi się ta twoja dupa podoba, zaraz będzie moja. Wówczas zorientowałam się, że ona zaczyna mi wpychać w dupę tą swoją rękę. Zaczęłam głośno się drzeć, bo czułam, jakby mnie rozdzierała, a ona na to – krzycz, krzycz, a dupa i tak będzie moja. W momencie, kiedy skończyła mówić te słowa przepchnęła dłoń przez wejście i po chwili poczułam ją głęboko w sobie. Od pewnego czasu mam chęć na fisting, ale tym razem byłam na niego zupełnie nie przygotowana. Tym nie mniej, kiedy już jej dłoń znalazła się w moim wnętrzu przyszła ulga, a kiedy zaczęła ją zamknęła i zaczęła przesuwać jeszcze głębiej przyszło pewnego rodzaju zadowolenie. Pchnęła zbyt głęboko, trochę mnie zabolało, więc syknęłam, minimalnie wycofała, po czym zaczęła ponownie wsuwać i wysuwać swoją dłoń, robiąc to coraz głębiej i coraz mocniej. Było to bardzo dziwne uczucie, niby mnie bolało, kiedy dopychała, ale też jakby napływało pewne podniecenie, powodowane przesuwaniem tej dłoni wewnątrz. Aż przyszło chyba zmęczenie, bo zaczęłam jęczeć, ze boli, po chwili już krzyczałam, a kiedy mój krzyk zaczął być bardzo głośny, skończyła. Wysunęła rękę, mówię – na dzisiaj Ci starczy, jak przyjdziesz następnym razem, to znowu się pobawimy. Zdjęła tę rękawiczkę, umyła ręce i wyszły obie. Ja wolniutko podeszłam do natrysku, puściłam letnią wodę i omywając się, zaczęłam się doprowadzać do porządku. Powyjmowałam wszystkie szpilki, igły, opłukałam się i słaniając się na nogach przeszłam do sypialni. Tam już spokojnie ubrałam się i zeszłam na dół. Na dole czekały na mnie obie – podały mi szklaneczkę, spojrzałam – a Marta mówi – pij spokojnie. Wypiłam, założyłam sweterek i kurtkę, dostałam od nich „siostrzany” pocałunek, a żegnając się usłyszałam – do zobaczenia. Nie myślałam nad tym pożegnaniem, pod domem czekała taksówka, wróciłam do siebie, była prawie piąta rano. Nie raz, jak to się mówi, dosiałam w dupę na „męskich” spotkaniach. Aż tu nagle dwie „Wydry” tak mnie przerobiły. Chyba na dłużej zapamiętam sobie ostatnią sobotę Karnawału Roku 2009. 23 luty 2009. Baśka

Scroll to Top