Konrad, asystent Andrzeja

Moje imieniny były w środę, ale przedłużyły się na czwartek, już od rana miałam gości, najważniejszy jednak gość przyszedł pod koniec pracy. Wszedł mężczyzna z duża wiązanką kwiatów oraz dość dużą paczkę bardzo ładnie zapakowaną, z elegancką wstążeczką, przedstawił się imieniem Konrad, mówiąc, że jest „asystentem Andrzeja”. Spojrzałam, mężczyzna w wieku ok 45 lat, dobrze zbudowany, zadbany, bardzo ładne dłonie, podziękowałam za kwiaty, proponując kawę. Propozycja została przyjęta, miałam świeże kanapki, ciasto, zaproponowałam drinka, nie odmówił. Zaczęliśmy rozmowę o Andrzej, o jego wyjeździe do Stanów. Wówczas poprosił, abym włączyła komputer, wpisał jakiś adres, okazało się, że jest to połączenie z Andrzejem, który potwierdził tożsamość Konrada. Ale to nie wszystko, napisał „Poleciłem Konradowi zastąpić mnie, zna Twoją historię, wie o naszych kontaktach, ma również dobrze wyposażoną swoją „pracownię ”.

Przeczytałam tę część jego listu kilka razy, po czym jakby wróciłam do naszej „normalnej” rozmowy o mojej pracy i funkcjonowaniu biura. W czasie, kiedy myśmy rozmawiali moje koleżanki wyszły, ostentacyjnie się żegnając. Podeszłam za ostatnią do drzwi, zamknęłam od środka, Konrad jakby na to czekał, kiedy weszłam do pokoju stał, a kiedy podeszłam bliżej, chwycił za głowę, mocno ja odchylając, po czym zaczął mnie całować, Pomyślałam, że bardzo szybko korzysta z upoważnienia Andrzeja, ale nie stawiałam oporów, wręcz odwrotnie, zaczęłam być pozytywnie nastawiona na ten kontakt, co zaczęło się objawiać narastającym we mnie podnieceniu. Po chwili to ja przejęłam inicjatywę, zaczęłam zdejmować z niego marynarkę, ciąg dalszy już był jakby automatem, zaczął zdejmować krawat, koszulą, ja zdejmowałam sukienkę, nawet nie wiem kiedy staliśmy naprzeciw siebie nadzy. Objął mnie, zaczął całować, po czym pochylił w kierunku kanapy, jest ona szeroka, spokojnie mogłam się na niej położyć, zaraz też poczułam w sobie jego prącie. Muszę przyznać, że jak na ten wiek wyglądał imponująco, wszedł we mnie do końca, wypełniając mnie całą. Zaczęłam się mocno podniecać, aż przyszedł moment pełnego orgazmu. Dłuższą chwilę tkwił we mnie, po czym poleciłam mu pójście do łazienki, samej „ratując” się serwetkami ze stołu. Po chwili i ja poszłam się umyć, a kiedy wróciłam czekał na mnie drink, po czym Konrad dając mi mocnego klapsa na pupę powiedział – Andrzej miał rację, niezła z Ciebie dupcia, myślę, że się będziemy ładnie bawić. Nie bardzo wiedziałam, o jakie mu chodzi „zabawy”, ale zaproponowałam następną kawę, wcześniej jednak porządkując nasze ubrania. Kiedy ponownie zasiedliśmy do stołu zaczęłam tym razem ja rozmowę, chcąc się dowiedzieć, co on robi i co wie o mnie. Okazało się, że kiedyś byli razem na wyjeździe, popili, Andrzej zaczął mówić, przy okazji wygadał się, że ma „przyjaciółkę”, po czym powiedział kilka szczegółów. Wówczas Konrad przyznał się, że ma „pracownie” w której czasami „bawi” się z różnymi kobietami, najczęściej są to studentki, ale chętnie też by się zabawił ze mną. Andrzej wówczas się nie zgodził, ale teraz, kiedy wyjechał Konrad wrócił „do tematu” i tym sposobem doszło do tego spotkania. Po tej wymianie zdań poszłam zagrzać następną porcję wody, kiedy wróciłam do pokoju Konrad stał oparty o stół z lekko podnieconym już prąciem. Było dla mnie jednoznaczne, że mam się nim zając, to też przyklęknęłam, otworzyłam usta, zaczęłam je sobie wsuwać coraz głębiej. W pewnym momencie to on przejął inicjatywę, chwycił mnie za boki głowy i samemu zaczął bardzo energicznie wsuwać mi to prącie w usta. Przyszedł moment, kiedy miałam je pełne śluzu, a w momencie, kiedy jego prącie zaczynało drżeć, przytrzymał mnie mocniej, tym sposobem cała jego spermę miałam w swoich ustach. Ponownie musieliśmy się oboje umyć, w kiedy już ochłonęliśmy i wypiliśmy następnego drinka Konrad poprosił, abym rozpakowała otrzymany od niego prezent. Były to dwa dość wysokie pudełka, pierwsze, to duża butelka amerykańskiej whisky, natomiast w drugim pudełku był duże, czarny, silikonowy sztuczny członek, na moje oko miął ok. 4cm średnicy i ok. 25 cm długości. Popatrzyłam, wówczas usłyszałam – wypadało by, abyś go wypróbowała. Popatrzyłam, ale nic nie powiedziałam, szybko przypomniałam sobie, że wcale nie tak dawno obudziłam się w nocy, bo miałam wrażenie, że nabijam się na duży pal. To też poczułam, jak się robię podniecona, usiadłam na kanapie, a Konrad przystawił mi go do dziurki, dalej już sama zaczęłam go sobie wsuwać. Okazało się, ze nie jest to takie proste, główka weszła, ale dalej zaczęłam mieć problemy, wówczas usłyszałam – zacznij na nim siadać, wsuniesz więcej. Zmieniłam pozycję, usiadłam na krawędzi kanapy i opuszczając się, zaczęłam pochłaniać dalszą część tego kołeczka. Jednak okazało się, ze to mi niewiele pomogło, wówczas Konrad zarządził – połóż się, ja Ci pomogę. Ułożyłam się na kanapie z szeroko rozsuniętymi nogami, sam Mo go przyłożył do dziurki, po czym zaczął systematycznie i mocno napierać. Jęczałam bardzo głośno, to nic nie dawało, wbił go we mnie do końca, co nie oznaczało całego. Widząc, ze już dalej nie da rady wysunął, po czym stwierdził – jak się będziemy spotykali u mnie, to poćwiczymy tak, aby Ci taki korek wszedł cały. Mówiąc te słowa podszedł do stołu, zrobił po następnym drinku, podał, bo ja cały czas siedziałam jeszcze na kanapie, mając go w sobie, usłyszałam – do następnego spotkania, wypiliśmy, po czym się ubrał i poszedł. Ja jeszcze dłuższą chwilę siedziałam, podtrzymując ten korek w sobie, dopiero po chwili go wysunęłam, odłożyłam na bok, poszłam pod natrysk, opłukałam, zaczęłam się ubierać. Ubierając cały czas miałam wrażenie, że mam ten korek w sobie. Dopiero w domu zaczęłam jakby trochę mnie go czuć, a w piątek już go wcale nie czułam. Tak wyglądało moje spotkanie „zapoznawcze” z Konradem, asystentem Andrzeja, a czy będzie następne, czas pokaże.

Scroll to Top