Korepetycje od Juli

Cała ta historia jest tylko moimi fantazjami, nigdy nie zdarzyła się na prawdę. Wszelkie zbieżności imion i nazwisk są przypadkowe.

Zacznę od swojego przedstawienia.

Mam 16lat i nazywam się Adam. Mieszkam w Poznaniu. Chodzę do pierwszej klasy liceum ogólnokształcącego. Mam blond włosy i niebieskie oczy ok 175cm wzrostu.

Zobaczyłem ją na szkolnym korytarzu, miała kasztanowe włosy i duże zielone oczy. Na moje oko ok 165-170cm. Szczupła, a przy tym niezwykle kobieca. Jako nowy uczeń szkoły większość przerw poświęcałem na nauce i dobrym poznaniu nowych klasowych kolegów. A jak to klasa o ścisłym profilu w jej skład wchodzili głównie chłopacy, dokładnie 25 chłopaków i sześć dziewczyn. Niestety dziewczyny w mojej klasie nie były zbyt dobrze obdarzone przez naturę. W sumie to się dobrze składało, przynajmniej relacje klasowe były bardzo przyjacielskie i luźne. Jak wiecie w tym wieku bardzo interesowałem się dziewczynami. Wielokrotnie podczas przerw i nudnych rozmów z kolegami wodziłem wzrokiem za przeróżnymi dziewczynami. Wracając samotnie do domów zastanawiałem się jak by tu zaczepić, ów piękną szatynkę. I tak mijały dni, tygodnie w szkole. Wszystko się odmieniło, gdy jak większość klasy dostałem jedynkę za sprawdzian z chami. Już od gimnazjum nie przepadałem za tym przedmiotem, nie przywiązywałem się do jego nauki. Pani profesor jednak wybitnie uparła się aby cała klasa zdała poprawkę z tego testu. Zorganizowała nam dodatkowe zajęcia z maturalną klasą bio-chemiczną. Korepetycje miały być udzielane systematycznie co tydzień w poniedziałki. Na pierwszej lekcji zjawiło się ośmiu uczniów i przyszło pięciu korepetytorów. Zostaliśmy podzieleni w taki sposób, że jeden korepetytor przypadał na dwóch lub jednego ucznia. Jak się okazało, moją osobistą korepetytorką został mój obiekt westchnień. Pierwsza wrażenie „Ale fart, będzie się działo” ale po dłuższym namyśleniu doszedłem do wniosku, że nic się nie nauczę od tak pięknej osoby. Tak też było, przez wszystkie lekcje patrzyłem jej prosto w oczy, próbowałem zapamiętać to co mówi, chociaż część. Niestety nie wiele wynosiłem z korepetycji poza faktem, że coraz lepiej rozmawiało mi się z Julią, bo tak miał na imię mój obiekt westchnień. Wykorzystywałem fakt, iż obiecała mi pomoc w chemii niezależnie od pory dnia i nocy. Co prawda powiedziała to pół żartem pół serio ale nie zwróciłem na to uwagi. Prawie na każdej przerwie chodziłem do niej i pytałem o jakiś banał.

Pewnego pięknego jesiennego poniedziałku, ja zwykle poszedłem po lekcjach do sali chemicznej na korki. Zdziwiłem się wchodząc pustej sali?. Po chwili weszła Julia mówiąc, że dziś tylko my będziemy się uczyć. W duchu się uśmiechnąłem i pomyślałem „my” no no robi się miło.

Julia usiadła razem ze mną w ławce. Miała na sobie szare biodrówki i zielony sweterek. Jej grzywka opadając zasłaniała prawe oczko, włosy luźno opadały na ramiona. Zielony sweterek był uszyty jak na miarę. Idealnie opinał jej krągłe piersi i smukłą talię. Założyła nogę na nogę i zapytała co dziś poćwiczymy. Zaproponowałem właściwości kwasów i soli. Ona się uśmiechnęła z lekkim przekąsem:

-Przecież to robiliśmy ostatnio?

-No to może…rozpad atomów?

-Niee….

Wymieniłem jeszcze kilka zagadnień, każde było odrzucane. Poczułem się teraz naprawdę „głupi”.

Widocznie moje uczucie dość dobrze odwzorowała mimika twarzy. Bo Julia spojrzała na mnie z politowaniem i pogłaskała po główce mówiąc, już dobrze Adasiu zaraz coś wymyślimy. Byłem lekko ogłupiony. Julia odchyliła głowę i przetarła się dłonią od głowy zjeżdżając coraz niżej, nie omijając piersi, skończyła pieszczotę dopiero na udach, pupie. Nie wie działem co zrobić. Julia zanotowała coś na kartce, ale szybko skreśliła.

-Nie dziś nie mam ochoty cię uczyć…

-Ale..?

-Co ale?

-No wiesz szkoda mi tego czasu…autobus mam dopiero za godzinę…

-Hmm…dobra posiedzę tu z tobą….

-Dzięki, ale wiesz nie rób sobie kłopotu, jak chcesz idź do domu.

-Nie spoko i tak nie mam dziś nic w planach.

Zaczęliśmy rozmawiać o szkolnych sprawach, nauczycielach itp. Julia podczas rozmowy co jakiś czas gładziła się pomiędzy udami, wodziła po nich palcami, zahaczając czasem o rozporek od spodni. Tematy już nam się kończyły, przecież prawie się nie znaliśmy. Nastąpiła niezręczna cisza. Julia siedziała i tylko gładziła uda. Złapałem ją za rękę, i przysunąłem swoje krzesło. Julia była lekko zaskoczona, ale na twarzy wciąż malował się przekorny uśmiech. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Powili zbliżyłem się do jej ust. Tak, pocałowałem ją, szybko odwzajemniła pocałunek. Chwyciłem ją w biodrach i usadowiłem na ławce. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, nasze języki toczyły niezwykłą bitwę. Przerwałem pieszczotę, poszedłem zamknąć salę na klucz. Wróciłem do niej. Zacząłem całować jej ucho, schodziłem coraz niżej. Całując szyje zdjąłem zielony sweterek. Ująłem te dwie wspaniałe piersi, opięte białym koronkowym stanikiem. Piersi, były idealne, idealnie mieściły się w dłoni. Całując jedną drugą pieściłem dłońmi. Chwilę później kochanka pozbyła się stanika. Jej sutki były ciemne i twarde. Już dawno stały na baczność. Całowałem jej prawą pierś, ssałem sutek lekko przygryzałem. Julia cicho pojękiwała. Zszedłem niżej, chwilę ugniatałem cipkę przez materiał spodni. Zdejmując je czułem już zapach soków namiętności, białe stringi znalazły się na podłodze obok spodni i reszty garderoby. Julia była kompletnie naga. Dopiero teraz mogłem dokładnie przyjrzeć się jej ciału. A było na co popatrzeć. Ciało jak u fotomodelki, smukłe beż żadnej fałdki tłuszczu. Lizałem, jej pępek. Specjalnie nie zajmowałem się jeszcze jej łonem. Chwilę droczyłem, się z jej jędrnym brzuszkiem. „Tak…” usłyszałem gdy dotknąłem palcem wejście do jej pochwy. Zabrałem się do dzieła. Pieściłem jej płatki. Drążyłem jej cipkę jak najgłębiej. Widząc, że łechtaczka jest już bardzo nabrzmiała przeszedłem do sedna. Zacząłem ssać lizać i pocierać ją. Jej ciało reagowało na każdy mój ruch. Słysząc jej jęki, wiedziałem, że zaraz dojdzie. Jeszcze mocniej lizałem jej szparkę. Usłyszałem tylko przeciągłe „oooooooooo” poczułem jak zaciska nogi i przydusza mnie nimi do swojej szparki. Jej ciałem rzuciło kilka spazmów, wygięła się w łuk. I opadła na ławkę. Dałem jej chwile wytchnienia. Wiedziała co robić…. Znowu zacz się namiętnie całować, rozebrała mnie do naga i przyszczypując moje już mocno stwardniałe sutki. Zaczęła delikatnie obciągać mi ręką penisa…kilka zręcznych ruchów, był wielki jak nigdy dotąd. Nie tyle, że długi, ale szeroki tak, że Julia nie była wstanie objąć go jedną dłonią… Czułem, że nie wytrzymam długo takiego obciągania.

Odtrąciłem dłoń Juli. Przywarłem penisem do jej płatków, kilka razy przejechałem wzdłuż wejścia do pochwy lekko naparłem. Spojrzałem na nią, była cała rozpalona, patrzyła na mojego fiuta, była bardzo podniecona. Szybkie pchnięcie taaa…. byłem w niej. Czułem ją na całej długości penisa. Była niezwykle mokra, ciasna. Tak o takiej marzyłem. Zacząłem delikatnie poruszać się w przód i tył. Julia delikatni jęczała za każdym pchnięciem. Coraz bardziej przyspieszałem. Wchodziłem, coraz głębiej. Coraz szybciej, mocniej…. „TAAAAK PIEPRZ MNIE” usłyszałem jej krzyk… Jedną dłonią chwyciłem jej pierś…. moje usta przywarły do jej szyjki. Nie przestając jej pieprzyć dołączyłem dodatkowe pieszczoty. Teraz już nie krzyczała ale wręcz kwiczała. Wiedziałem, że i ja zaraz dojdę…czułem jak sperma powoli napływa…. o boże było mi tak bosko! Wtedy Julka krzyknęła po raz ostatnie „yeeesss, ooooo” poczułem jak jej cipka zaciska się na moim penisie. Tego już było za wiele…jeszcze kilka głębokich pchnięć. Szybko wyjąłem penisa i wystrzeliłem na jej brzuch i piersi. Wydałem z siebie jęk zadowolona „tttaaaakkk”. Jeszcze dwa skurcze i cała sperma była już na zewnątrz. Usiadłem obok Julki na ławce. Oboje dyszeliśmy jak lokomotywy.

Julia powoli pochyliła się nad moim już opadającym członkiem, dokładnie wylizała i wyssała resztki nasienia. Wstała, namiętnie ucałowała w sumie moja sperma nawet dobrze smakuje, lekko słonawa. Zaczęła zbierać moje nasienie z siebie palcami. Każda kropelka była później dokładnie zlizywana. Julia myła się jak kocica. Jeszcze się przetarła chusteczką chigieniczną. Ubrała i wyszła z sali bez słowa.

Scroll to Top