Kumulacja

Kumulacja.

Jest niedzielne przedpołudnie a ja jestem w wyjątkowo dobrym nastroju. Dlaczego – bo dopadła mnie „Kumulacja?. Wczoraj przed południem poszłam do sklepu, a przed sklepem stojak Toto – Lotka i napis „kumulacja”. Cyfry pod tym napisem nie mają znaczenia, kluczowym słowem jest słowo „Kumulacja”, bo taka w tym tygodniu u mnie wystąpiła.

Zaczęło się we wtorek. Jak zwykle wieczorem poszłam na ćwiczenia, ale mając w „zanadrzu” jeszcze wieczór, poszłam już o wpół do siódmej. Przez pół godziny biegałam na bieżni. Ustawiłam ją sobie na prędkość 20 km/godz. pod kątem 30o i „ruszyłam w swoją podróż. Spokojnym tempem tak biegłam sobie przez pół godziny, stwierdziłam – dość. Poszłam do szatni, zdjęłam trykoty, założyłam kostium i do basenu. Spokojnie sobie pływam, a tam pojawia się Krzysztof. ( Opowiadanie „masaż” ). Krzysztof jest jeszcze student AWF-u, który dorabia sobie wieczorami prowadząc zajęcia na siłowni lub jako instruktor pływania i ratownik na basenie. Wysoki chłopak, bardzo dobrze zbudowany. Powiedzieliśmy sobie Dzień Dobry, ale za jaki czas przychodzi nad brzeg baseny, mówiąc, że „Zaprasza mnie na kawę” To jest hasło do zbliżenia. Miałam już z nim zbliżenie i było mi bardzo dobrze, więc przepłynęłam jeszcze dwa razy basen i „poszłam na kawę”.

Był to jak zwykle pokój ratowników, rzeczywiście, na stole w eleganckiej filiżance, skąd on wytrzasnął taką filiżankę, stała parująca jeszcze kawa. Podeszłam do stołu, napiłam się kilka łyków tej kawy, ale Krzysztof w tym czasie zsunął ze mnie ręcznik, którym byłam owinięta, objął mnie mocno ramieniem i w momencie, kiedy odstawiłam filiżankę, pochylając się nade mną, bardzo mocno pocałował. Ja mu zarzuciłam ręce na ramiona, a usta nasze zwarły się w bardzo namiętnym pocałunku. Kiedy tak staliśmy naprzeciwko siebie mocno przytuleni poczułam na swoim brzuchu mocno sztywnego jego kutasa. Widać było, że nie ma na co czekać. Kiedy nasze usta łapały oddech, stwierdziłam – położę się. Rozkładając swój ręcznik na leżance położyłam się, szeroko rozsuwając nogi, aby mógł we mnie swobodnie wejść. Długo nie czekałam, już za chwilę miałam go w sobie. Małgośka ma rację, generalnie wielkość kutasa jest wprost proporcjonalna do wielkości mężczyzny. Kawał „chłopa” i „kawał” kutasa. Wbił się we mnie bardzo głęboko, a kiedy zaczął jeszcze systematycznie się wbijąc, myślałam, że wyjdzie mi pod brodą. Każde jego pchnięcie powodowało narastające we mnie podniecenie, po kilku już mocno jęczałam, a kiedy się spuszczał wbiłam mu się pazurami w ramiona osiągając pełny orgazm. Zsunęłam się z łóżka, Krzysztof dał mi znowu mocnego buziaka, pieszczotliwego klapsa i pożegnał mnie, mówiąc „Do zobaczenia”. Poszłam do szatni, ubrałam i przyjechałam do domu. Włodek już mi w niedzielę przysłał SMS-a, że żona od wtorku pracuję na noc. Była to już umówiony sygnał, że czeka na mnie. Dlatego trochę odpoczęłam i piętnaście po dziesiątej już byłam w Włodka. Nie sposób jest to wytłumaczyć, dlaczego ? Ważne jest to, że informacja „wolna chata” powoduje we mnie bardzo duże podniecenie. To samo dotyczy Włodka. Czasami się mówi, że dwoje ludzi funkcjonują na tej samej fali, czyli czasami rozumieją się bez słów. Coś z tego jest w przypadku moich kontaktów z Włodkiem. Ledwo weszłam, a już wszystko z siebie zdjęłam i natychmiast wylądowałam w łóżku. Gdybym mogła, rozpłynęła bym się tak, żeby wszedł we mnie cały. Czułam go bardzo mocno w sobie, każde jego pchnięcie kwitowałam pojękiwaniem, aż to jęczenie zrobiło się bardzo wyraźne i głośne w tym szczytowym momencie. Opadliśmy obok siebie, dłuższą chwilę głęboko oddychając. Umyci, cieszyliśmy się sobą, jak małe dzieci zabawkami w piaskownicy. Nie można to nazwać zabawą, bo w pewnym momencie położyłam się w poprzek łóżka, mając możliwość pieszczenia jego kutasa ustami. Brałam go głęboko w siebie, to znowu wysuwałam, intensywnie go oblizując. Takie moje ułożenie w poprzek łóżka pozwoliło Włodkowi sięgnąć jego ręką do mojej cipki, wsunął ją na tyle głęboko, że sięgnął łechtaczki. To spowodowało natychmiastową reakcję. Jeszcze chwilę, a jego kutas zaczął nabierać odpowiedniej sztywności, natomiast moja cipka zaczęła puszczać coraz więcej soków. Kiedy poczułam, że jest odpowiednio sztywny, uniosłam się, mówiąc, że już chcę mieć go w sobie. Nie musiałam mu tego dwa razy powtarzać, pozwolił mi się swobodnie ułożyć i ponownie mocno mnie wypełnił. Tym razem moje podniecenie przyszło bardzo szybko, jęczałam coraz głośniej, a moment spełnienia poczułam, jak bym odlatywała gdzieś daleko. Niestety, nie dało się zbyt długo marzyć o tym upojeniu, trzeba było wstać i jechać do domu. Wyszłam, ale wewnątrz mnie cały czas jeszcze wszystko się gotowało. Jadąc taksówką starałam się uspokoić, tłumacząc sobie, że przecież za parę godzin znowu go zobaczę. Ta świadomość, że znowu będę mogła spotkać się z Włodkiem pozwoliła mi na normalne funkcjonowanie w środę. A w środę tradycyjnie na 1830 idę do kosmetyczki. Karolcia przez 40 minut obrabia mi twarz i szyję różnymi maseczkami a o 1930 bierze się za mnie Marek. Już tradycyjnie też, kiedy Marek kończy masaż dochodzi między nami do zbliżenia. Ja obracam się w poprzek stołu i mocno rozsuwając nogi i wypinając pupę pozwalam mu wejść w siebie. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale przecież trwa to już kilka lat, cały czas to samo, systematycznie w środę, a jednak nam się nie znudziło. Zaczęliśmy kiedy był to młody mężczyzna, dzisiaj jest to wyjątkowo sprawny czterdziestolatek. Za każdym razem, kiedy mnie wypełnia czuję go bardzo dobrze. Czuję, jak we mnie wchodzi, a później, jak systematycznie mnie wali. Zaczyna się rozchodzić charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder, który potęguje narastające podniecenie. Podniecenie, które powoduje, że w pewnym momencie zaczynają „chodzić mrówki po brzuchu” a kiedy się spuszcza, mocno jęczę z zadowolenia. Zrelaksowana masażem i „deserem” wróciłam do domu, miałam znowu trochę czasu, aby odpocząć i ponownie pojechałam do Włodka. Ale już przed zbliżeniem z Markiem, można powiedzieć, uległam bardzo dużemu podnieceniu, powodowane najprawdopodobniej tym, że niedługo będę miała spotkanie z Włodkiem. Można powiedzieć, że sytuacja powtórzyła się Od samego momentu wejścia w drzwi czułam się tak, jak bym chciała za chwilę wyskoczyć nie wiadomo jak wysoko. Ale nie skakałam wzwyż, tylko do łóżka, ale tym razem w pozycji od tyłu. Wspaniały jest ten odgłos – pac, pac, pac, odbijanych od siebie bioder. Jest to „muzyka” tak podniecająca, że po chwili gryzłam rękę, żeby nie wyć z rozkoszy, która wypełniała moje ciało. Na szczęście ta rozkosz została spełniona, kiedy poczułam, jak się Włodek we mnie spuszcza. Opadliśmy, głęboko oddychając. Kiedy już wrócił w miarę równy oddech, a krew przestała pulsować w skroniach poszłam się umyć. Na szczęście Włodek zarządził małą przerwę w postaci szklanki z sokiem i kieliszka wódki. Z dużą przyjemnością ją wypiłam, popijając sokiem, po czym poszłam położyć się i odpocząć. Włodek coś jeszcze robił w pokoju czy w kuchni, nie ważne, ale za chwilę przyszedł do sypialni. Tym razem jednak nie ułożył się obok mnie, ale posuwając się do góry, głowa jego zaczęła przesuwać się między moimi nogami. Kiedy je szeroko rozsunęłam, twarz jego przylgnęła do mojej cipki. Twarz przylgnęła do cipki. A języczek zaczął w niej buszować. Dopadł łechtaczki i zaczął ją ze wszystkich stron oblizywać. To znowu chwytał ząbkami i lekko przygryzał. To znowu obniżał się buszując w samej dziurce. Te pieszczoty spowodowały natychmiastowe podniecenie do tego stopnia, że zaczęłam się bardzo mocno „ślinić”. Ale on na to nie zważał, dalej „atakował” łechtaczkę. Doszłam do tego stopnia podniecenia, że się wyrwałam biodrami do góry. Wówczas Włodek uniósł się, a cipkę wypełnił jego kutas. Ja objęłam jego ramiona swoimi rękoma, mając tym sposobem możliwość wysunięcia bioder do góry, a on jeszcze mocniejszego wbicia się we mnie. Robił to coraz mocniej, aż przyszedł moment, w którym jak by zastygł w tym wbijaniu, po czym wykonał cztery szybkie mocne pchnięcia, strzelając we mnie swoimi sokami. Ten moment poczułam, jakby mi oczy mgłą zaszły. Dłuższą chwilę trwało, za nim, można powiedzieć, otrzeźwiałam. Niestety, taka jest sytuacja kochanek. Musiałam się ubrać i wróciłam do domu. Wróciłam, ale trudno powiedzieć, że miałam spokojną noc, miałam świadomość, że znowu się z nim spotkam. Można powiedzieć, że w czwartek scenariusz powtórzył się. O 1830 byłam już na ćwiczeniach. Tym razem ćwiczyłam na wózku wioślarskim. Dokładnie tak, jak wioślarze ciągną wiosła, ja ciągnęłam za uchwyty, a wózek przemieszczał się do przodu. Jest to bardzo intensywne ćwiczenie na mięśnie brzucha, a mnie na tym bardzo zależy. W połowie czasu zmieniłam na atlas, ćwicząc rozciąganie klatki piersiowej, co znowu ma swoje znaczenie na utrzymanie jędrności piersi. Dwadzieścia pięć minut na jednym, dwadzieścia pięć minut na drugim, starczy. Przebrałam się w kostium i weszłam do basenu. Spokojnie pływając zrobiłam kilka nawrotów, patrzę, a z pokoju ratowników znowu wychodzi Krzysztof. Wiedzie wzrokiem po basenie, patrzy, a kiedy mnie wypatrzył, aż skoczył do góry. Już wiedziałam, co mnie czeka, on podszedł do brzegu basenu i już nie pyta „czy napiję się kawy” tylko pyta „za ile naszykować kawę”. Stwierdziłam, że za kilka minut i dalej spokojnie pływałam. Po którymś nawrocie patrzę, a on już trzyma filiżankę z której unosi się kawa. Doszłam do wniosku, że powinna chwilę przestygnąć, więc zrobiłam jeszcze dwa nawroty i owinięta w ręcznik zaczęłam iść w kierunku pokoju ratowników. Natychmiast pojawił się przy mnie Krzysztof, zamknął za nami drzwi i zsuwając ze mnie ręcznik i mokry kostium, samemu też zaczął się rozbierać z dresu. Kiedy już oboje byliśmy nadzy, usiadł na stołku, plecami opierając się o biurko, mówiąc do mnie – siadaj. Popatrzyłam, rzeczywiście, miałam na czym. Między jego nogami, wyraźnie do góry stał wyprężony jego kutas. Podeszłam do tego krzesełka na palcach, ręce oparłam mu na ramionach i wolniutko zaczęłam siadać na tym kutasie. Niby był to ten sam kutas, co we wtorek, a jednak czułam go zdecydowanie inaczej. Wsuwałam go w pizdę i miałam wrażenie, że wraz z tym im mam go głębiej, tym wyżej podnosi się we mnie taka uczucie obezwładniającego ciepła. Kiedy już miałam go w sobie zaczął się „koncert”. On unosił się na biodrach, przy naszej różnicy masy ciała, nie było to trudne, ja opadałam, a za każdym razem jak by nowa fale potworni miłego ciepła wdzierała się we mnie. Kiedy już, można powiedzieć „piąty bieg” we mnie wszystko gotowało się, a moment spełnienia potwierdziłam bardzo głośnym „Oooo tak”. Wróciłam do domu, znowu miałam chwilę oddechu. Spotkanie na basenie spowodowało jakieś moje rozluźnienie i ponownie w doskonałym humorze poszłam do Włodka. Ten humor powodował, że jego widok, a właściwie widok jego kutasa spowodował, że mój brzuch zaczął wręcz falować, domagając się wręcz wypełnienia. No i za chwilę go wypełniłam. Włodek wbijał się we mnie, a ja jakby coraz bardziej odpływałam w stan błogiego zadowolenia, wręcz euforii w momencie, kiedy się spuszczał. W skroniach pulsowała krew na skutek podwyższonego tętna przeżytym orgazmem. Nie wiem, jak to Włodek robi. Przez pewien czas zajmował się czymś w kuchni, naszykował po drinku. Trwało to na tyle długo, że kiedy wypiliśmy po tym drinku, on już był ponownie zdolny do następnego zbliżenia. Był to już trzeci dzień tych naszych tak intensywnych spotkań, ale o dziwo, ja czułam się wyśmienicie. Dlatego to, które teraz następowało było również intensywne. Czułam, jak już pulsują moje mięsnie brzucha, jeszcze kilka pchnięć i ponownie oczy zaszły mi mgłą w pełnym orgazmie. Długo leżałam jakby w bezruchu, ale w końcu wstałam, umyłam się i wróciłam do domu. Tym razem jednak pojawił się element odprężenia i zmęczenia, bo przespałam spokojnie całą noc. Przyszedł piątek, już nigdzie po południu nie chodziłam, wieczorem też jeszcze odpoczywałam po to, aby ponownie po dziesiątej pójść do Włodka. Tym razem nie musieliśmy się spieszyć, bo w sobotę i on nie pracował i ja, mogliśmy, więc razem spędzić więcej czasu. To też zaczęło się od zwykłego polegiwania w łóżku. Ale nie były one zbyt długie, po prostu nie dało się. Zaraz moja ręka powędrowała w jego szorty i znalazła, co trzeba. Kutas jego był już odpowiednio twardy, więc po co miał się „marnować”, zamiast „pracować”. Zsunęłam mu szorty, zsunęłam swoje majteczki i usiadłam na nim, wprowadzając go w pizdę. Wprowadzając, to może niezbyt dobrze powiedziane, bo siadając już zaczęłam „stękać”, czując jego grubość. Ale to pochylając się do przodu, to odchylając się do tyłu, w końcu cały we mnie wszedł. Tutaj zaskoczenie, Włodek chwycił mnie za biodra i zaczął bardzo mocno pracować, wyrzucając mnie coraz wyżej do góry. Moment opadania był momentem dodatkowego mojego wbijania się na jego kutasa. Te ruchy, co raz to mocniejsze w końcu doprowadziły go do wytrysku. Opadłam na niego, a on mocno mnie objął, dając do zrozumienia, że było mu dobrze. Doprowadziliśmy się do porządku, po czym poszły w ruch kieliszki i tym razem, rozmawiając o wszystkim i o niczym, wypiłam ich kilka. Trochę zaszumiało mi w głowie i być może to spowodowało, że „zatęskniłam” za jego kutasem. Włodek siedział na krzesełku, swobodnie oparty o oparci. Podeszłam do niego, uklękłam i objęłam rękoma jeszcze niezbyt sztywnego kutasa. Zaczęłam go pieścić, a to „cmokałam”, a to wpuszczałam go w swoje usta. Okazał się być wdzięcznym kutasem i zaczął być coraz twardszy. Przyszedł moment, że już był mocno podniecony, a pomimo to Włodek nie reagował. To znaczy siedział na krzesełku lekko wysunięty do przodu, ręce oparł o brzegi i tylko na mnie patrzył. Kiedy chciałam się ruszyć, chwycił mnie za głowę, mocno przytrzymując. Teraz, można powiedzieć, on przejął inicjatywę i trzymając mnie mocno za głowę, zaczął coraz mocniej wypinać swoje biodra. Po chwili zatrzymał się, dał mi znać, że chce wstać. On wstał, ja klęczałam, moja twarz była na wysokości jego kutasa. Ponownie wzięłam go do ust, Włodek ponownie chwycił mnie za głowę i ponownie zaczął pracować biodrami, wsuwając i wysuwając mi tego kutasa z ust. Kutas zrobił się na prawdę sztywny i duży, ale widocznie Włodkowi o to chodziło, bo coraz mocniej i coraz głębiej zaczął mi go wsuwać. Kiedy mi wsuwał, czułam go bardzo głęboko w sobie. Włodek patrzył mi prosto w oczy i coraz mocniej i coraz szybciej zaczął go wsuwać. Ja miałam swoje ręce na jego biodrach i nie mogłam nic zrobić. Aż w pewnym momencie wysunął go z ust, chwycił w swoją rękę i wykonując kilka posuwistych ruchów doprowadził się do wytrysku. Kiedy miał już strzelać, powiedział, otwórz usta, po czym pierwszą porcję swojego strzału wrzucił mi w usta, pozostałe części prosto na twarz. Nie kryję, to lubię i zrobiło mi się przyjemnie, kiedy te jego soki spływały po mnie w dół. Umyłam się, znowu trochę wypiliśmy i położyliśmy się do łóżka. Widocznie łóżko ma taką siłę, że w krótkim czasie po poprzednim wytrysku kutas Włodka ponownie był sztywny. Wiedziałam, że nie mogę zbyt długo przeciągać tego spotkania, dlatego zaproponowałam mu, aby wszedł we mnie od tyłu. Pewnie mu to odpowiadało, bo natychmiast poderwał się, ja miałam możliwość obrócenia się i wystawienia pupy do góry. Wszedł we mnie bardzo mocno. Można powiedzieć, że był „bardzo oczekiwanym gościem” więc czułam go wspaniale. On również czując mnie mocno wbijał się we mnie bardzo mocno. Mając świadomość, że to już końcowe nasze spotkanie, przedłużał je do granic możliwości. Ale te granice też mają gdzieś swój kres, poczułam, że już jest bardzo mocno podniecony, wykonał kilka ostatnich pchnięć i spuścił się we mnie dużą ilością spermy. Dłuższą chwilę odpoczywałam, ale tym razem już było dobrze po pierwszej i trzeba było zbierać się do domu. Pożegnanie trwało dosyć długo, bo zapowiadała się dłuższa przerwa w naszych spotkaniach. Wsiadłam w taksówkę i spokojnie dojechałam do domu, położyłam się do łóżka i o dziwo, szybko zasnęłam. Kiedy się obudziłam, była już sobota. A w sobotę wieczorem przyszedł do mnie student Janek. Skończył przerwę semestralną i zaczął czwarty semestr. Pomyślałam wówczas, jak ten czas szybko biegnie. Niby niedawno go poderwałam, a już minęło półtora roku. Dlatego też te nasze spotkania można było już nazwać pewnym rytuałem. Przychodził, to zawsze brał kąpiel, następnie zasiadał do kolacji, a dopiero po kolacji, można powiedzieć, zaczynaliśmy „część prywatną”. Tak było również i tym razem. Zrobiłam mu na kolację wątróbkę, sama przyjemność była, kiedy wszystko znikało z talerza. Do tego dostał piwo, więc widać było, że wszystko znika z apetytem. Trochę „obżarty” zasiadł na kanapie, a ja obok. Tak siedzieliśmy dłuższą chwilę, bo kończyliśmy rozpoczęte piwka. Ale kiedy już, można powiedzieć, ułożyło mu się jedzonko, zaczęłam go prowokować, wsuwając mu rękę w szorty. Nie da się ukryć, że po takim czasie znajomości i ja zatęskniłam za nim, a przede wszystkim za jego kutasem. W końcu od półtora roku go znam i widzę, jak z młodego, niedoświadczonego chłopaka zaczyna zmieniać się w dojrzałego mężczyznę. To też kiedy wsunęłam mu w szorty rękę okazało się, że we właściwym miejscu jest już odpowiedniej wielkości kutas i to już zupełnie nieźle sztywny. Więc odwróciłam się na kanapie, zsuwając majteczki, wypięłam w jego kierunku pupę. Już teraz wie, co ma w takim momencie robić, zsunął szorty i za chwilę był już za mną. Chwycił mnie za biodra i wypełnił bardzo mocno. Po chwili zaczął rozlegać się ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder, ja, o dziwo bardzo szybko uległam dużemu podnieceniu, a on, już jako doświadczony mężczyzna, odpowiednio dozował te swoje pchnięcia, tak, żeby to zbliżenie trwało jak najdłużej. Ale każde zbliżenie kiedyś się kończy, to również, więc poczułam jego ostatnie mocne pchnięcia i wytrysk jego spermy. Osunęłam się na podłogę w pełnym swoim zadowoleniu. Janek poszedł się umyć na piętro, ja do swojej łazienki. Po umyciu Janek położył się i odpoczywał, ja zaczęłam trochę sprzątać po kolacji. Kiedy już się obrobiłam, poszłam do sypialni i położyłam się obok niego. Przez chwilę leżeliśmy spokojnie, rozmawiając na temat szkoły, ale w miarę upływu tej rozmowy, nasze ręce zaczęły pieszczoty od nowa. Ja chwyciłam jego kutasa i zaczęłam go „międlić” w ręku, on natomiast zsuną rękę między moje nogi, idealnie trafił na łechtaczkę i zaczął ją swoim paluszkiem pieścić. Już leżąc obok niego trochę się podnieciłam, więc jak tylko zaczął ją dotykać, natychmiast puściła soki, robiąc się coraz bardziej mokra. Cipka robiła się mokra, a ja coraz bardziej podniecona. Janek widząc to, można powiedzieć, przeszedł na wyższy poziom i wsunął mi palec w pizdę, sięgając aż szyjki. Dotknięcie tego bardzo wrażliwego miejsca spowodowało jeszcze większe moje podniecenie, do tego stopnia, że sama go poprosiłam – wejdź we mnie. Zrobił to błyskawicznie, ja wypinała w jego kierunku swoje biodra, on natomiast coraz mocniej wbijał się we mnie. Byłam tak podniecona, że aż piszczałam z radości, kiedy systematycznie wbijał się we mnie, a moment wytrysku potwierdziłam bardzo głośnym krzykiem. Przez chwilę leżeliśmy odpoczywając, po czym dałam Jankowi mocnego buziaka, wysyłając go na górę do spania. Od pewnego czasu zauważyłam, że te nasze pocałunki robią się bardzo namiętne, ale tym razem nie próbowałam już niczego więcej, gdyż Janek następnego dnia miał cały dzień zajęć. Sama dokończyłam sprzątanie, podszykowałam wszystko, co będzie nam potrzebne na śniadanie i też poszłam spać. Wstałam odpowiednio wcześnie, naszykowałam dla nas śniadanie i dla niego kanapki do szkoły, po czym poszłam go budzić. Nie wiem dlaczego, ale Janek śpi nago, więc nie było problemów z dostaniem się do jego kutasa. Spokojnie się na nim ułożyłam, po czym zaczęłam intensywną pracę ustami. Nie musiałam nawet zbyt intensywnie „pracować”, Janek spojrzał na mnie, rozsunął szerzej nogi i po paru chwilach już go miałam podnieconego. Wówczas wsunęłam się do łóżka, układając się w taki sposób, aby mógł we mnie swobodnie wejść. Widać było, że był wypoczęty, bo jego kutas natychmiast nabrał odpowiedniej twardości, a on wbijał się we mnie jak oszalały. To szaleństwo skończyło się jego mocnym wytryskiem i moim głośnym krzykiem potwierdzającym pełny orgazm. Zeszłam na dół, umyłam się, za chwilę również przyszedł Janek i zasiadł do śniadania. Miął na tyle jeszcze czasu, że zjadł je spokojnie, ubrał się i poszedł do szkoły. Żegnając się, usta nasze zwarły się w bardzo mocnym pocałunku, a odchodząc stwierdził – do zobaczenia za dwa tygodnie, tam masz mój plan zajęć. Pomachałam mu ręką, kiedy odjeżdżał, usiadłam przy stole, wzięłam kalendarz i naniosłam w nim te soboty, kiedy ponownie będzie u mnie. Pomyślałam, jak to nigdy nie wiadomo, gdzie się znajdzie kochanka. I jakby druga myśl, że chyba nie prędko mi się zdarzy taki układ, że w jednym tygodniu będę miała tyle zbliżeń, inaczej nazywając „Kumulacją”

Scroll to Top