Letni wieczór

W pewien ciepły, letni wieczór czekałem na przystanku w centrum miasta na spóźniający się autobus. Przez cały dzień było duszno i parno, burza wisiała w powietrzu. Autobus wciąż nie przyjeżdżał, za to niebo pociemniało i po chwili ulewa przesłoniła ulicę. Rozejrzałem się wokół szukując schronienia. Tuż obok była księgarnia, niewiele myśląc wbiegłem do środka. To była niewielka księgarnia w starym stylu – rodzaj antykwariatu, słabo oświetlona i intensywnie pachnąca papierem i kurzem – zupełnie pusta jak mi się początkowo wydawało. Dopiero po chwili zauważyłem w kącie biurko zawalone piramidą książek, za którą ktoś ledwo widoczny pracował, nachylony nisko nad papierami. Dostrzegłem w słabym świetle błysk okularów, krótkie rude włosy, bladą, nijaką twarz. Panienka z księgarni – klasyczna mysz książkowa. Uśmiechnąłem się przepraszająco w stronę biurka i pokazałem gestem ulewę za oknem. Nie doczekałem się żadnej odpowiedzi, chwilę postałem, a potem z nudów zacząłem przeglądać książki na półkach. Półka za półką wędrowałem w głąb ciemnawego pomieszczenia. Tytuły książek nic mi nie mówiły, burza trwała, zacząłem się zastanawiać o której księgarnię zamykają.
Nagle usłyszałem szelest za plecami i po chwili trzasnął zamek drzwi wejściowych. Światła przygasły, zrobiło się prawie zupełnie ciemno. Zaniepokojony, rozejrzałem się nerwowo szukając przyczyny zamknięcia drzwi. Za biurkiem nikogo już nie było. W sąsiedniej salce ktoś opierał się – a właściwie leżał na wielkim stole zawalonym książkami, usiłując dosięgnąć tom leżący pośrodku. To była ta panienka zza biurka. Zrobiłem kilka kroków w jej kierunku, odruchowo chcąc pomóc, a jednocześnie zapytać czy już zamyka. W półmroku zobaczyłem długie nogi, obcisłe niebieskie jeansy, zgrabny – bardzo zgrabny tyłek. To był impuls – położyłem rękę na wypiętych pośladkach. Nic się nie stało. Dziewczyna w milczeniu usiłowała dosięgnąć książkę, która najwidoczniej leżała za daleko. Przesunąłem rękę niżej – wsunąłem pomiędzy rozchylone nogi. Przez gruby materiał wyczułem gorąco. Całą dłonią zacząłem ugniatać źródło tego ciepła. Przesunąłem rękę między rozstawionymi szeroko nogami i dostałem się pod luźną bluzkę. Głaskałem delikatnie płaski brzuch, przesuwając rytmicznie rękę tam i z powrotem, tak aby ramię jednocześnie masowało krocze. Poczułem wreszcie reakcję – dziewczyna zaczęła lekko kołysać biodrami, w takt ruchów mojej ręki. Cofnąłem rękę do tyłu – poczułem żar i wilgoć. Uznałem, że dłużej nie warto czekać. Przywarłem do niej całym ciałem i rozsunąłem zamek błyskawiczny jej jeansów. Wsadziłem rękę pod majtki – poczułem mnóstwo sztywnych włosów. Zdarłem jednym ruchem obu rąk jej jeansy poniżej kolan. Miała na sobie zwykłe bawełniane, białe majtki, z gatunku praktycznych, wraz z jeansami zsunęły się do połowy ud. Wypięte pośladki miały niezwykle białą, matową karnację, podkreśloną nielicznymi piegami, typową dla rudowłosych. Zaskoczył mnie widok burzy płomienistorudych włosów, prawie całkowicie zasłaniających podbrzusze. Sprawdziłem, co kryje się pod tym zarostem, gęstym i sztywnym jak druty miedziane.Wszystko było na swoim miejscu – mokre i gorące.
Uwolniłem członka w ostatniej chwili – groził rozerwaniem spodni. Nigdy nie był ułomkiem, ale w takim stanie rzadko go widywałem. Atomowy wzwód. Żyły na wierzchu, łeb granatowy i błyszczący z maleńką kropelką śluzu na czubku. Z ulgą wsadziłem go między rude włosy. Dwiema rękami chwyciłem za biodra i wolniutko rozpocząłem jazdę. Najpierw z kołysaniem na boki, powolnymi długimi posunięciami, później coraz szybciej i tak głęboko jak tylko się dało. Dziewczyna dyszała i pojękiwała, złapała wreszcie rytm, zaczęła współpracować, cofając tyłek i kołysząc biodrami. Mogłem zdjąć ręce z jej bioder i sprawdzić czy ma jeszcze coś ciekawego. Miała. Wielkie piersi, bez biustonosza, latały pod luźną bluzką jakby miały zamiar się urwać. Były duże, miękkie i bardzo ciepłe. Znalazłem małe sutki, wsunąłem między palce – urosły prawie natychmiast. Dziewczyna jęczała coraz głośniej, po chwili zaczęła podskakiwać w chwili, kiedy kończyłem pchnięcie. Słychać było jęki, sapanie, i głośne mlaśnięcia, kiedy nasze ciała gwałtownie się zderzały. Stół, o który byliśmy wsparci, zaczął się kołysać, trzeszczeć, z hukiem spadła jakaś książka. Nagle poczułem jej palec wciskający mi się w odbyt. Tego było już za dużo – eksplodowałem z ogromną ulgą monstrualnym, długim wytryskiem, wydawało się bez końca. Krzyknęła przepięknie – bardzo wysoko i zmysłowo.
Poczułem, że zesztywniała, a moment później delikatne drżenie, prawie niewyczuwalne, falami przebiegło przez jej ciało. Po chwili poczułem silne, rytmiczne skurcze pochwy, wyciskające z mojego członka ostatnie krople. Staliśmy jeszcze przez jakiś czas w tej pozycji, powoli się kołysząc, aż serce i oddech zaczęły się uspokajać. Po długiej chwili dziewczyna pozwoliła wyjąć mi członka. Stałem jak głupi z opuszczonymi portkami dopóki nie odwróciła się powoli przodem do mnie. Dłuższą chwilę wpatrywała się w moje podbrzusze, w końcu leniwie sięgnęła po mojego oślizłego i zwiotczałego już członka, chwilę potrzymała go w dwóch palcach, drugą ręką przesunęła delikatnie napletek w górę i w dół, objęła całą dłonią worek z nabrzmiałymi i obolałymi jądrami, po czym uklękła i wsunęła cały członek do ust. Organ początkowo był zdziwiony, po chwili stwardniał i z pokorą przyjął odmianę losu. Wsysała go w siebie niezwykle głęboko, z uczuciem i wprawą, aż zacząłem się obawiać, czy się nie udławi. Oczy miała zamknięte, dłonie mocno wpiła w moje pośladki. Długo trwało, zanim coś z tego wyszło, ale w końcu jej wysiłki zostały nagrodzone – znów byłem gotów.
Tak jak przedtem oparła się o stół, jakby chciała sięgnąć po daleko leżącą książkę. Tym razem jednak sama poprowadziła trochę wyżej niż poprzednio. Nie mogłem jednak pokonać znacznie ciaśniejszego tym razem wejścia. Dziewczyna na oślep coś namacała na stole. To była tuba z kremem Nivea. Podała mi krem – wycisnąłem połowę tuby między jej pośladki i w końcu wszedłem tak głęboko jak to było możliwe. Rękę zanurzyłem w gęstwinie rudych włosów i wymacałem palcem mokrą szparę. Było tego sporo – duże wargi, nabrzmiałe i mokre, łechtaczka wielkości wiśni z łatwością dawała się wyczuć. Do jednego palca dołożyłem drugi, po chwili trzeci. Wydawało mi się, że gdybym się uparł, to włożyłbym całą dłoń do rozpalonej pochwy. Drugą ręką namacałem wzgórek łonowy i jeszcze więcej sztywnych włosów. Wszystko to mokre, ociekające moją spermą i jej sokami, i bardzo rozgrzane. Tym razem trwało to zdecydowanie dłużej, ociekaliśmy potem i sapaliśmy głośno, aż wreszcie z ulgą uwolniłem żałośnie nikłą ilość spermy.
Miałem nadzieję, że trzeciego razu nie będzie – miałem już dosyć, jądra mnie bolały, członek palił, najchętniej bym się przespał. Dziewczyna widocznie też miała dosyć. Podała mi paczkę Kleenexów, sama również bardzo wolno i dokładnie wytarła szparę, uda i pośladki. Podciągnęła starannie majtki i zapięła jeansy . Wciąż nic mówiąc, sennie uśmiechnięta, jakby mnie nie dostrzegając, oblizała kilka razy wargi i poszła wolno w kierunku wyjścia. Ulewa właśnie się kończyła. Dziewczyna przekręciła zamek drzwi wejściowych i wciąż na mnie nie patrząc wróciła za biurko. Kleenexy wrzucila do kosza stojącego przy biurku. Zrobiłem gest w jej kierunku, coś jak pozdrowienie, ale nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. Wyszedłem na ulicę. Obejrzałem się za siebie – chciałem zapamiętać tę księgarnię na wypadek gdybym czegoś potrzebował. Warto tu wpadać – miła obsługa.

Scroll to Top