Marzec i Furman

Marzec i Furman

Przyszła sobota – 8 Marca. Kiedyś było to ważne propagandowe święto. Wydawało mi się, że już dzisiaj zapomniane, a jednak nie przez wszystkich. Byłam w czwartek na gimnastyce i na basenie. Podszedł do mnie Krzysztof, mówiąc, przyjdź w sobotę na basen, na godzinę 10-tą. Będziesz mogła sobie popływać, mamy też dla Ciebie niespodziankę.
W soboty staram się jeździć na rowerze. Ale w tę sobotę pogoda nie sprzyjała wycieczce rowerowej, więc kiedy Krzysztof zaproponował mi przyjście na basen, nie widziałam żadnego problemu. Nie wyczuwałam też żadnego podstępu. Znam Krzysztofa już jakiś czas, jest to bardzo miły i sympatyczny mężczyzna z którym miałam kilka zbliżeń. Kiedy mnie zaprosił, pomyślałam „stęsknił się za mną”, ale tego zaproszenia w żaden sposób nie kojarzyłam z 8 Marca i Dniem Kobiet. Krótko po tym, jak weszłam do basenu wypatrzył mnie Krzysztof, ale za chwilę zniknął w pokoju ratowników.

Po chwili wyszedł, trzymając w ręce bukiet pąsowych róż. Ale jakich, długości miały chyba po metrze i było ich bardzo dużo. Podszedł do krawędzi basenu, mówiąc, to dla Ciebie z okazji Dnia Kobiet, a szampan czeka w saunie. W tym ośrodku jest sauna, ale ja z niej rzadko korzystałam, bo najczęściej kończyłam pływanie tuż przed godziną zamknięcia ośrodka. Patrzę na niego, a on się tylko uśmiecha, zaczęłam się zastanawiać, co to jest ta niespodzianka. Nie było się nad czym zastanawiać, przepłynęłam jeszcze kilka długości basenu i owinięta w ręcznik idę do tej sauny. Na drzwiach kartka „W dniu 08.03 sauna nieczynna, konserwacja. Przepraszamy”. Biorę za klamkę, otwarte, wchodzę dalej, patrzę, jest Krzysztof, ale za nim stoją i śmieją się do mnie dwaj inni, znajomi ratownicy – Wojtek i Karol. Stoją i trzymają w ręku ten piękny bukiet róż, trzymają jeszcze jakąś paczkę i zapraszają mnie do środka. W tym momencie do mnie dotarło, za chwilę Ci trzej dorodni mężczyźni będą mnie rżnąć. Ale w tym momencie dotarło też do mnie, że przecież na wieczór umówiona jestem z Furmanem. Czy aby nie za dużo tego jak na jeden dzień. Ale jak to się mówi, raz się żyje. Wszyscy byli porozbierani, w znaczący sposób mieli przepasane biodra ręcznikami, ale jak się ruszali, to widać było ich już nieźle nabrzmiałe kutasy. Na stoliku stał karton z szampanami, owinięty w ręczniki, żeby się nie grzał. Obok już ponalewane szklaneczki. Krzysztof podął mi jedną, wznosząc toast – Za Święto Kobiet”. To wszystko działało się w przedsionku sauny. Kiedy wypiłam każdy z nich wziął po butelce szampana, swoje szklanki i weszliśmy do sauny. Była miło nagrzana. Krzysztof ponownie nalał mi do szklanki, wszyscy się za mną stuknęli, a kiedy już opróżnili swoje szklanki, opadły też ich ręczniki. Nie miałam już żadnych wątpliwości, zaraz zacznie się rżnięcie. Krzysztof stanął przy mnie, zsunął ze mnie ręcznik, a przede wszystkim mokry kostium i patrząc mi prosto w oczy zapytał – to od którego zaczynasz. Nie miałam ochoty wyróżniać żadnego, więc poprosiłam o serwetkę. Zrobiłam sześć kuleczek, podzieliłam na trzy kupki, jedna, dwie trzy, kazałam im się odwrócić, te kupki przykryłam ich szklaneczkami, były nie przeźroczyste, po czym poprosiłam ich, żeby się odwrócili i brali szklaneczki. Jedną kulkę wylosował Wojtek, dwie Krzysztof, trzy Karol. Uśmiechnęli się i tylko zatarli ręce, mówiąc, no to zaczynamy. Wojtek poprosił mnie, abym uklęknęła na pierwszej półce, opierając ręce o drugą i wypięła pupę. Po chwili jego kutas już był w mojej piździe, chwycił za biodra i zaczął mnie ujeżdżać. Trzeba przyznać, ze oni mają w tym wprawę, więc odgłos odbijanych bioder zaczął rozchodzić się natychmiast. Poczułam go w sobie bardzo dobrze, zaczęłam się właściwie zaraz podniecać i zdążyłam podniecić równo z nim. Umyłam się, a kiedy wyszłam z pod natrysku Krzysztof podał mi szklankę szampana, proponując leżankę w przedsionku. Położyłam się na niej, mocno unosząc nogi do góry i na boki, a Krzysztof zaraz „zainstalował się” w mojej piździe. Zaczął mnie walić, ale włączyli się również koledzy. Karol przystawił mi do ust swojego dosyć sztywnego już kutasa, a Wojtek zaczął pieścić moje piersi. Brodawki stanęły zaraz na baczność, co go bardzo ucieszyło, ba zaczął je dosyć mocno podszczypywać. Taki „koncert” nie mógł zbyt długo trwać, doznając pełnego orgazmu w momencie, kiedy Krzysztof zaczął się we mnie spuszczać. Kiedy ponownie wróciłam jakoś do równowagi Karol rozłożył w przedsionku duży ręcznik, położył się na nim, pokazując, że mam na nim usiąść, ale w pozycji odwrotnej. Kiedy już go miałam w sobie, on rozsunął szeroko nogi a do mnie zbliżył się Wojtek podstawiając mi pod usta swoje już trochę napęczniałego kutasa. Zaczęła się następna „jazda”. Karol unosił biodra do góry, przez co moje usta napierały na kutasa Wojtka, a kiedy się opuszczały, Wojtek napierał na moje usta. Tym sposobem bardzo ładnie jechałam na dwa kutasy, aż się Karol spuścił. Ta „zabawa” była dosyć intensywna, więc zastanawiałam się, czy jej już nie przerwać. Ale nie bardzo miałam możliwość, bo kiedy wyszłam spod natrysku Wojtek zaprowadził mnie do sauny, weszłam do niej z przyjemnością, bo było w niej zdecydowanie cieplej. Pokazał mi, ze mam się położyć wzdłuż na pierwszej półce, on w tym momencie trzymał już sztywnego kutasa w ręku. Po chwili ten kutas był we mnie, a on wbijał się, sklepując mi mocno pizdę. Zaczęłam go czuć mocno w sobie, ale przede wszystkim czułam sklepywaną pizdę. Skończył pełnym wytryskiem przy moim też pełnym orgaźmie. Nie wiem, jak oni to zrobili, ale kiedy wróciłam z pod natrysku Krzysztof z Karolem stali już w pełnej gotowości. Zaproponowali mi pozycje od tyłu, pierwszy był Krzysztof, zerżnął mnie mocno, już zaczęłam jęczeć, kiedy wbijał się we mnie, po czym za chwile, w normalnej sztafecie, wszedł we mnie Karol. Jęczałam już bardzo mocno, bo pizda była już zupełnie nieźle sklepana. Kiedy skończyli poszłam się umyć. Wychodzę z pod natrysku, dali mi następną szklankę szampana, już mi mocno szumiało w głowie, patrzę, a oni ułożyli na leżance ręcznik i pokazują mi, że mam się położyć. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, bo wszystkie kutasy były już „w stanie spoczynku”. Wojtek z Karolem podeszli po bokach, wzięli mnie za nogi, unieśli do góry i mocno rozciągnęli na boki. Pierwszy raz dokładnie zobaczyli „moja pięćdziesiątkę”. Stwierdzili, że oni też mają z okazji Dnia Kobiet i mojej „Pięćdziesiątki” dla mnie odpowiedni prezent, po czym zbliżył się do mnie Krzysztof, ja patrzę, a on trzyma w ręku sztucznego penisa. Pokazali mi, że na stopce są wyryte ich inicjały i że teraz go wypróbują. Problem polegał na tym, że był to dosyć duży penis z regulowaną częstotliwością wibracji. Krzysztof zaczął go wsuwać we mnie, ja darłam się, bo, po pierwsze bolała mnie sklepana pizda, po drugie był na tyle duży, że mnie mocno rozpierał na boki. Krzysztof jednak nie zwracał na to uwagi, tylko systematycznie wpychał go we mnie, kiedy poczuł już pełny opór włączył maksymalna wibrację, a ja myślałam, że się rozlecę, tak się we mnie wszystko gotowało. Trzymał go we mnie na tyle długo, że o dziwo dostałam orgazmu i to takiego, że śluz wypływał bokami. Uznali wówczas, że mi „dogodzili”, pozwolili się umyć i wrócić do domu. No i tutaj zaczął się problem. Jakiś czas temu zadzwoniłam do Małgośki, ta moja przyjaciółka – lekarza ginekologa w sprawie jednej kobiety. Przy okazji wywiązała się dyskusja na temat seksu i Małgośka poinformowała mnie, że odkryła „Furmana”, jak będzie możliwość, to mi go „nagra”. W tym momencie na tym się nasza dyskusja skończyła. W miniony piątek zadzwoniła z pytaniem, co robię w sobotę i czy bym nie miała ochoty na odpowiednie Świętowanie 8 Marca, czyli Dnia Kobiet. Wówczas miałam już zaproszenie na basen, ale nie przypuszczałam, że ono będzie tak wyglądało, więc powiedziałam jej, że żadnych planów na wieczór nie mam, bo wszystkie „urzędowe imprezy” miały być w piątek, stwierdziła, że spróbuje mnie umówić właśnie z tym „Furmanem”. Nazwała go Furmanem, bo rzeczywiście powozi w zaprzęgu bryczek na wyścigach, ale oprócz tego, jak zaznaczyła, ma wspaniały „dyszel”. Nie bardzo wiedziałam, co to wówczas oznaczało. Ale określenie „Furman” i informacja, że będę mogła mieć zbliżenie z mężczyzną spowodowało ścisk mięśni podbrzusza i podwyższone tętno. Już w tym momencie byłam gotowa na wszystko. Myślę, że to można nazwać moim uzależnienie od seksu. Inni mają inne nałogi, a dla mnie hasło „seks” powoduje, że zaczynam się w środku „gotować”. I umówiła mnie właśnie na tą sobotę, na 18-tą. Więc w domu szybko ciepła kąpiel, odpowiedni masaż i już było prawie dobrze. Całe popołudnia już tylko leżałam, intensywnie odpoczywając. Zbliżała się 18-ta i trzeba było iść, aczkolwiek brzuch mnie trochę pobolewał. Miałam się z nim spotkać o 18-tej w jej „gabinecie” czyli wynajętym do tych celów mieszkaniu. O umówionej godzinie zjawiłam się pod drzwiami i wprowadzając umówiony kod weszłam do środka. Powitał mnie Jurek. Był to młody, nie spełna 30-to letni mężczyzna, średniego wzrostu, ale jak to się mówi, krępy, bardzo mocny w sobie. Pozwolił mi się rozebrać i zaprosił do stołu. Miał naszykowane dla nas drinki, stuknęliśmy się szklaneczkami i zaczęła się normalna konwersacja. Zapytałam go, czy wie, że Małgośka nazywa go „Furmanem”. Stwierdził, że wie, bo zawodowo zajmuje się powożeniem bryczek na wyścigach. Wdała się rozmowa o tych wyścigach, opróżniłam szklaneczkę, dopiero później zorientowałam się, że Jurek drugą szklaneczkę przyniósł mi z kuchni, a nie nalał tej samej. Kiedy dopiłam połowę drugiej poczułam, że zaczyna się we mnie coś „gotować”, pewnie napój był „podszykowany”. Jurek też to wyczuł, poprosił, abym wstała, po czym zaczął ściągać ze mnie sweterek. Odrzucił go na bok, zsunął spódniczkę i zostałam w nowo zakupionym czarnym kostiumiku składającego się z półstaniczka, paska do pończoch i pończoch oraz bardzo małych fig. Spojrzał na mnie, po czym sam zaczął rozbierać się z dresu. Rozpiął bluzę, odrzucił ją również na bok, pochylając się, zsuną spodnie. Kiedy się wyprostował oczy stanęły mi w słup. Między jego nogami stał wyprostowany kutas, ale jaki. Usiadł na krześle prosząc – popieść mnie ustami. Uklękłam, objęłam dłonią tego kutasa, ale gdzie tam, okazało się, że starczyło mi dłoni tylko do połowy jego obwodu. Fakt, ja mam dosyć drobne dłonie, ale pomimo wszystko z reguły udawało mi się objąć różne kutasy, tego nie. Popatrzyłam na niego, on uśmiechnął się tylko, mówiąc próbuj, ja przystawiłam go do ust i musiałam je bardzo mocno otworzyć, można powiedzieć, rozedrzeć japę, żeby on w nią wszedł. Wsunęłam go, ale okazało się, że moja „gardziel” nie starcza nawet na jedną czwartą długości tego kutasa. Jurek chwycił mnie za głowę i zaczął przyciskać, ale zorientował się, że nie ma to sensu. Puścił ręce, mówiąc, no to będziemy mieli zabawę, chodź do sypialni. W sypialni Jurek położył się na łóżku, lekko rozsuwając nogi. Ja usiadłam na jego brzuchu, po czym odpychając się od jego klatki piersiowej zaczęłam zsuwać się do dołu. Kiedy wyczułam, że jestem już na jego wzgórku łonowym uniosłam się, on postawił tego swojego kutasa pionowo, po czym mówiąc, pokaż co potrafi Twoja pizda, zaczął unosić swoje biodra. Ten moment spowodował jakieś dziwne uczucie. Zaczęłam się cała wewnątrz trząść, jakbym chciała szybko albo jeszcze szybciej mieć go w sobie. Szkopuł w tym, że pizda jakby broniła się przed wpuszczeniem go do środka. Broniła się, bo przecież przed południem nieźle ją trzy kutasy sklepały. On przez moment zawisł w górze, a ja napierając wolniutko zaczęłam go pochłaniać. Przy tym zaczęłam coraz głośniej jęczeć, bo czułam, że wyjątkowo ciasno wchodzi. Wchodził wyjątkowo ciasno, bo on był duży, ale pizda też się obkurczyła. Pomimo mocnego naporu przesuwanie się tego kutasa do środka nie było wcale szybkie. Doszłam do momentu, kiedy poczułam go już mocno w sobie, ale nie poczułam jeszcze jego bioder. Wówczas Jurek chwycił mnie mocno za biodra i podrzucając do góry systematycznie dopełniał dzieła. Teraz już bardzo głośno jęczałam, bo byłam już wypełniona do granic możliwości. Po kilku takich ruchach, wręcz drąc się, że pęknę, poczułam jego biodra. Ten moment chyba spowodował jakiś impuls w mojej świadomości bo poczułam w piździe pewne rozluźnienie. Ale trwało to bardzo krótko, bo Jurek, dając mi dosyć mocnego klapsa w pupę, stwierdził, no zacznij teraz prawdziwą jazdę. Zdopingowana tym klapsem zaczęłam unosić systematycznie swoje biodra w górę i lekko w przód. Każdemu takiemu ruchowi towarzyszyło głośne jęczenie, ponieważ ten jego kutas siedział bardzo ciasno we mnie. Mało, że od początku był ciasny, to kiedy zaczął on się też podniecać, zrobił się bardzo ciasny, powodując, że każdy mój ruch był coraz trudniejszy. Jeździłam już na nim dobrą chwilę, za nim wrzeszcząc poczułam, jak się we mnie spuszcza. Skończył, osuwając się na bok opadłam na łóżko. Kiedy wróciłam z łazienki już czekała na mnie napełniona szklaneczka. Wdaliśmy się ponownie w dyskusje na temat powożenia bryczek, ze szklaneczki znacznie ubyło płynu, a Jurkowi Furmanowi już znacznie nabrzmiał jego kutas. Popatrzyłam na niego, a on tylko stwierdził, no mała, zapierdalaj na łóżko i wypnij dupę, zaraz Ci tą Twoja pizdeczke rozwalę. Jednak tym momencie nastąpiło coś przeze mnie zupełnie nie przewidzianego. Nie bardzo wiem, skąd on to wziął, ale w jego ręku znalazł się atrybut Furmana, czyli normalny bat. Zaczęłam iść w kierunku łóżka, a on zaczął mnie „poganiać” uderzając tym batem w pośladki. Na początku robił to dosyć delikatnie, ale im bliżej łóżka, tym mocniej. Moment, kiedy wchodziłam na łóżko był najbardziej dogodny, bo pośladki wyły wystawione do góry, więc jeszcze po razie mi przyłożył. Nie da się ukryć, dupę miałam sklepaną równo. Odłożył bat i samemu usadowił się za mną, chwycił mocno za biodra i zaczął się we mnie wdzierać. Tym razem nie miałam nic do powiedzenia, zaparłam się na łokciami na końcu łóżka, a on trzymając moją dupę wdzierał się tym swoim dyszlem w moje gniazdo. Od pierwszego momentu miałam wrażenie, że za chwile mnie rozerwie, taki był ciasny. Nie dość, że ciasny, to jeszcze duży. Wdarł się we mnie wypełniając mnie całkowicie i mając chęć jeszcze więcej. Jeszcze więcej, bo każde jego pchnięcie, to jakby wybijanie mi gdzieś w środku całej zawartości brzucha. W pewnym momencie trochę jakby zdziwiłam się, wbija się we mnie coraz mocniej, a ja się czuję coraz lepiej. Zaczęło się we mnie dziać coś takiego, jakbym chciała, żeby wszedł we mnie cały. Wypinałam się w jego stronę coraz mocniej, a on coraz mocniej we mnie walił. Aż przyszedł ten wspaniały moment spełnienia, kiedy prawie krzycząc przyjęłam w siebie cały jego strzał. Opadłam, długo ściskając nogi i próbując wyrównać oddech. Będąc w łazience stwierdziłam, że Jurek Furman ładnie mi „wyrzeźbił” pośladki. Obmyłam się, wyszłam, ponownie zasiedliśmy za stołem i ponownie wypiłam całego drinka. Temat wyścigów konnych, a tym bardziej powożenie był dla mnie tematem nowym, więc tym bardziej wdałam się z nim w dyskusję. Upływający czas rozmowy oraz wypity drink, który, moim zdaniem, był dosyć mocnym drinkiem, spowodował, że zaczęłam się czuć „miękka w nogach”. On to doskonale wyczuł, mówiąc, że idziemy do łóżka. Wstałam i mocno zachwiałam się na nogach, ale wolno do niego doszłam. Poprosił mnie, żebym się położyła. Pomyślałam, było od tyłu, będzie od przodu. Okazało się, że tak, ale z jakimi atrakcjami. Nie wiem skąd on to wziął, w każdym bądź razie w jego rękach pojawił się pewnej długości rzemień, na tyle długi, aby mi związać wyciągnięte do góry ręce i przywiązać je do górnej części łóżka. Następnie obie nogi również rozciągnął na boki, przywiązując je w odpowiednie miejsca. Wówczas zaczął wsuwać mi pod biodra dwie mocno zwinięte poduszki. Pomyślałam sobie, że chce mieć uniesione moje biodra, aby lepiej we mnie wejść. To też się zgadzało, tyle tylko, że przed tym zajął się moją pizdą w sposób „Furmański”. Stanął na łóżku nade mną, ale tyłem do mojej twarzy, a przodem do mojego wzgórka łonowego. Znowu w jego ręku pojawił się bat i mówiąc do mnie, zobaczysz, jak pogania się klacze w zaprzęgu, zaczął mi tym batem okładać całe krocze. Zaczęłam się drzeć, ale to nie wiele dało, dostałam chyba pięć razy. Te jego zapędy sadystyczne chyba go podniecają, bo po chwili ujrzałam go przed sobą, jak trzyma w ręku bardzo sztywny ten swój „dyszel”. Kiedy zaczął się we mnie wdzierać znowu zaczęłam się drzeć. Nie miało to jednak żadnego znaczenia. Można powiedzieć, że będąc w odpowiedniej pozycji i mając mnie odpowiednio wysoko milimetr po milimetrze wbijał się we mnie. Czułam, jak słabnie jego napór, a po chwili, jak napiera z całej siły, wsuwając następny kawałek tego kutasa. jak długo to trwało, nie wiem. Wiem jedno, on jeszcze nie wszedł do połowy, a mnie już latały mroczki przed oczami. Kiedy już wszedł prawie ¾ czułam, że już go mam pod brzuchem, a kiedy już wbił się cały, miałam wrażenie, ze za chwile wyjdzie mi czubkiem głowy. Było to coś niesamowitego. Na brzuchu czułam każdy mięsień, jak pulsuje. Tego seksu już się trochę nauczyłam, ale tym razem w żaden sposób nie byłam w stanie się rozluźnić. A Jurek, mając świadomość, że ma mnie już całą, zaczął wręcz mnie dobijać. To dobijanie może coś pomogło, bo mięśnie trochę popuściły i mógł wykonywać we mnie bardzo niewielkie ruchy. Widocznie to wystarczyło, bo przyszedł moment, w którym się spuścił. Tym nie mnie do końca było jeszcze daleko, bo jeszcze przez dłuższą chwilę był bardzo sztywny. Jednak w końcu wysunął się. Po pewnym czasie zostałam rozwiązana, mogłam się umyć, ubrać i iść do domu. W tym momencie te czynności nie były takie proste. Umyć się nie było możliwości, bo cała pizda bolała, z ubieraniem były problemy typu brak równowagi. Ale jakoś wolniutko to zrobiłam. Doszło do momentu pożegnania. Miałam trochę satysfakcji, bo Jurek też ledwo trzymał się na nogach. Nie da się ukryć, wpompować w takiego kutasa odpowiednią ilość krwi to też jest wysiłek. Żegnając się, zaprosił mnie na zawody „ w terenie” oraz „na placu ćwiczeń”. Podziękowałam, mówiąc, że być może kiedyś się jeszcze spotkamy. Taksówka i dom. Jadąc, pomyślałam sobie, że chyba dobrze uczciłam ten Dzień Kobiet. Przed południem sześć zupełnie dobrych „strzałów” i wibrator, wieczorem trzy super mocne „dyszle”. Poranek był koszmarny, bolało wszystko. Długo siedziałam w wannie, za nim mogłam się jakoś pozbierać. Tym nie mnie miałam satysfakcję, że Jurka kutasa o wymiarach około 24 x 6cm miałam w swojej piździe. Pierwszy, ale czy ostatni raz, tego na pewno nie wiem.

Scroll to Top