Masażysta Ludwik

Tradycyjnie już, po zakończonym okresie urlopowym zaczęłam chodzić na basen, gdzie poznałam Ludwika, masażystę. Na początku miałam pewne opory, ale po kilku spotkaniach, już mi przeszły, natomiast okazało się, że te spotkania, to nie tylko „masaż”, podczas jednego z lutowych nabiłam się ładnie na dość duży korek analny. To spotkanie było jeszcze „w oktawie 8-ego marca”, spodziewałam się, że może mnie spotkać „coś atrakcyjnego”. Póki co na „dzień dobry” zostałam poczęstowana dość mocnym drinkiem, po czym wszystko przebiegało można powiedzieć, normalnie, aczkolwiek od razu Ludwik zauważył mój „stan odmienny”, czyli powiększony brzuszek, niczego jednak dyskretnie nie komentował.

Chodził równo po całym moim ciele, każdy mięsień był odpowiednio rozciągnięty czy wygnieciony, w tym zakresie, nie da się ukryć, jest on bardzo dobry. Tym razem masując mnie w pozycji na wznak w pewnym momencie zsunął rękę poniżej wzgórka, po chwili poczułam jego palec na łechtaczce. Zaczęłam jęczeć, w narastającym podnieceniu. Stał na tyle blisko, że byłam w stanie wsunąć rękę w jego szorty, a on lewą ręką pieścił piersi, prawą zaś cały czas dotykał łechtaczki. Nie trwało to zbyt długo, poczuł, że już „płynę”, wówczas mnie odwrócił, ułożył na kolanach, z biodrami wysuniętymi do tyłu, aby mieć swobodne wejście we mnie w takiej pozycji. Ten jego stół, to nie jest „standardowy” stół do masażu, jest on zdecydowanie szerszy, to też nie było żadnego problemu, abym się w takiej pozycji ustawiła, nie obawiając się, że spadnę. Sama rozsunęłam szeroko nogi, aby mógł wejść we mnie jak najmocniej, on to wykorzystał, po chwili trzymając mnie mocno za biodra swobodnie i bardzo mocno wsuwał się. Wypełniał mnie całkowicie, a ja czułam go bardzo mocno. To spowodowało, że bardzo szybko byłam podniecona, zaraz też zaczęły się przesuwać pierwsze skurcze orgazmu po moim brzuchu. Gdy poczułam, jak się spuszcza, jęknęłam bardzo mocno. Przez moment tkwił jeszcze, a za nim się wysunął, usłyszałam – a może chcesz poczuć w sobie coś mocniejszego ?. Nie umiem powiedzieć, dlaczego, ale od razu jęknęłam – taaak, poczułam, jak się wysuwa, sama opadłam na łóżko, zwinięta w fasolkę. Za nim zdążyłam wyrównać oddech ponownie pojawił się Ludwik, a w jego ręku zobaczyłam długi, potężnych rozmiarów silikonowy sztuczny członek. Za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć podszedł, rozsunął mi szeroko nogi, pokazując, że mam je unieść do góry, a samemu zaraz przystawił mi go do dziurki. Był on bardzo długi, ewidentnym było, że całego we mnie nie wsadzi, ale był on również dość gruby, myślę, że ok. 4cm średnicy, co powodowało, że wpychając go we mnie mocno mnie wypełniał. No i znowu czegoś nie rozumiem, zamiast się „zwinąć” ja wypinałam w jego kierunku biodra, a on mi go wsuwał. Nie jestem w stanie określić, jak głęboko mi go wsunął, ale przyszedł moment, że zaczęłam bardzo głośno jęczeć, będąc całkowicie wypełniona. Ludwik, widząc, że już głębiej mi go nie wepchnie, wysunął go, mówiąc – tym razem tyle, zobaczymy, ile wsuniesz następnym razem. Po tym stwierdzeniu podał mi ręcznik, wytarłam się, wróciłam do domu, mocno w sobie czując jeszcze tego penisa w sobie. To mnie drażniło, to też wyjęłam ze swojej „białej szafy”, moim zdaniem takiego samego penisa, wysmarowałam go, po czym usiadłam na kanapie, wsuwając go w siebie. Kanapa ma tę „zaletę”, że jeżeli wysunę się za jej krawędź, opieram się tylko na ugiętych nogach, a ta pozycja nie jest najwygodniejsza i całym ciałem opada się w dół. Tak było również tym razem, osuwałam się, wbijając go w siebie maksymalnie, aż poczułam w sobie ból. Wówczas wysunęłam nogi do przodu, dłuższą chwilę leżąc jeszcze w tej pozycji. Dopiero po chwili miałam siłę się unieść, umyłam się i poszłam spać. Nie da się ukryć, że następnego dnia pozycja siedząca nie była pozycja najwygodniejszą, ale to już inna sprawa.

Scroll to Top