Masażysta Ludwik 01

Od początku września wróciłam do swoich ćwiczeń na basenie, z tą tylko różnicą, że w tym roku przełożyłam je na poniedziałek i środę. Tak mi to pasowało z innymi zajęciami. Ale w połowie września wyjechałam na turnus sanatoryjny, tak że praktycznie na basen zaczęłam uczęszczać w połowie października. Zaraz też zauważyłam „maszyna” do młócenia wody. Za nim ja zdążyłam zrobić jedną długość basenu, on robił trzy. Pływał przez określony czas, po czym znikał w szatni. Był to końcowy tydzień października, w pewnym momencie dopłynęliśmy do krawędzi basenu w trójkę, ja, Andrzej, i ten pływak. Wówczas Andrzej mi go przedstawił – jest to masażysta z Zakładu xxx, Ludwik, jak będziesz potrzebowała, to się do niego zgłoś. Powiedziałam – dobrze, popłynęłam dalej. Ale jak to w życiu bywa, znowu o czymś zdecydował przypadek

Za tydzień, spokojnie pływałam, ale sama, już nie było Andrzeja, wówczas Ludwik podpłynął, mówiąc – nie masz dzisiaj „obstawy”, jak masz chęć, możesz jechać do mnie zrobię Ci masaż. Spojrzałam, w tym momencie uświadomiłam sobie, pomimo szybkiego pływania jednak wszystko na tym basenie widział. Rzeczywiście, nie było Andrzeja, bo wyjechał, a moja „babska ciekawość” spowodowała, że zdecydowałam się pojechać. Mieszkał w eleganckiej przedwojennej kamienicy, na froncie był szyld – Zakład masażu klasycznego i rehabilitacyjnego. Ludwik był już w domu, od razu poszliśmy do gabinetu, tam pokazał mi miejsce, gdzie się mogłam rozebrać, po czym weszłam do gabinetu. Było to dość duży pokój, na środku klasyczny stół do masażu, po jednej stronie, na ścianie klasyczne drabinki, ale też uchwyty i różne linki, po przeciwnej już tylko same uchwyty i linki do różnego naciągania. Trochę mnie to zastanowiło, trochę mi to przypominało pewne wnętrza, dłuższa chwilę się temu przyglądałam, za nim wszedł ON. Był ubrany tylko w szorty, wówczas okazało się, że jest to mężczyzna w wieku ok. 35 lat, średniego wzrostu, ok. 165cm, bardzo ładnie zbudowany, rozbudowana klatka piersiowa, ładne ramiona, ale o dziwo, dość wąskich dłoniach. Przez chwilę mu się przyglądałam, za nim on położył mnie na stole, wziął balsam do ciała, zaczęła masaż. Masowała mnie bardzo dokładnie, miejsce obok miejsca, przez chwilę obserwując moje „znaczki” i bardzo delikatnie masując piersi. To wszystko trwało ok. 45 minut, po których stwierdził, że to na dzisiaj wszystko, a kiedy już się wytarłam i wychodziłam, wręczył mi wizytówkę, proponując „małą” sesję masaży rozciągających. Nie podjęłam tematu od razu, minęły dwa tygodnie, kiedy znowu spotkałam Ludwika na basenie, wówczas usłyszałam – czy Ty się mnie boisz, dlaczego nie chce przyjść na masaż. Odpowiedziałam wymijająco, że się nie boję, tylko nie mam czasu. Ale w domu zaczęłam się zastanawiać, że gdzieś wewnątrz mam jakieś dziwne opory podświadomie czuję, że on jest agresywny. Z drugiej strony pomyślałam, że po „pożegnaniu Andrzeja” to ja się jakiś innych agresywności nie mam co obawiać, zaraz następnego dnia, 28.11 w czwartek umówiłam się z nim na 18-tą. O dziwo, znowu był to klasyczny, bardzo dobry masaż, nabrałam już do niego trochę zaufania, to też bez większych oporów umówiłam się z nim za tydzień, był to miniony czwartek, dzień po moich Imieninach. Początek naszego spotkania był bardzo atrakcyjny, Ludwik z bardzo dużym wyczuciem przesuwał ręce po moim ciele, systematycznie rozciągając poszczególne części mojego ciała. Ale w pewnym momencie, kiedy leżałam na plecach jakby jakoś odruchowo rozsunął mi nogi a jego dłoń od razu wsunęła się w moje krocze. Po chwili jego palec zaczął bardzo delikatnie dotykać łechtaczki. Jęknęłam, zaczęłam się podniecać, a on czując moje soki po chwili wsunął mi palec w pochwę. Zaczęłam już głośno jęczeć, zaczęłam być coraz mocniej podniecona. Widząc to obrócił mnie na brzuch, podkładając dość duży klin. Szeroko rozsunął nogi i bez problemów mógł dotykać mojej dziurki. Za moment poczułam w niej jego prącie, o dziwo bardzo mocno je poczułam, co spowodowało moje bardzo duże podniecenie. Ludwik chwycił za biodra, po chwili w pomieszczeniu zaczął rozchodzić się ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder. Przyszedł moment, poczułam, że jest bardzo mocno podniecony, a za chwilę poczułam, jak się we mnie spuszcza. Ten moment spowodował u mnie bardzo duży orgazm, potwierdzony głośnym jękiem. Ludwik jeszcze przez chwilę tkwił we mnie, za nim się wysunął, a ja opadłam na stół, głęboko oddychając. Kiedy wyszłam z łazienki dostałam symbolicznego klapsa na pupę, po którym usłyszałam – to w ramach prezentu Imieninowego, do zobaczenia za tydzień. Ubrałam się, wróciłam do domu, ale cały czas czułam jakby niedosyt tego spotkania. W domu puściłam wodę do wanny, rozebrałam, a kiedy przeciągnęłam ręką po kroczu, od razu przeszły po mnie dreszcze, dopominające się „dalszego zaspokojenia” To też bez namysłu poszłam do swojej „białej szafy” wyjąłem teoretycznie „pierwszego z brzegu” sztucznego członka, wróciłam do łazienki, od razu się na niego zaczęłam nabijać. Poszło mi dość gładko i już po chwili miałam go całego w sobie. Nabiłam się kilka razy, a za chwilę włożyłam go do wanny, przyssałam w odpowiednim miejscu i czekając, aż się wanna wypełni wodą, jeszcze kilka razy mocno się na niego nabiłam. Poczułam mocny napór na szyjkę, macica puściła soki, przez moje ciało przeszedł dreszcz orgazmu, ale też w tym momencie zorientowałam się, że już nie czuję „mydełka”, które w macicy zostawił mi Andrzej. Wówczas opłukałam się, wytarłam, poszłam spać. Uznałam, że zasadnym jest zażywanie takich „środków nasennych”. 07 grudnia 2013.

Scroll to Top