Mleko się wylało…

To nie był dobry dzień dla Joanny. Od samego świtu, kiedy nie zadzwonił budzik w komórce. Dobrze chociaż, że pies dopominał się wyjścia na spacer. Zerwała się jak wystrzelona ze sprężyny i ubierając w pośpiechu bieliznę jednocześnie budziła dzieciaki, wciskała wiadomość tekstową dla szefa i uruchamiała ekspres do kawy. No i wypuściła Borysa do ogródka, bo oczywiście na rzeczony spacer już nie starczyło czasu. Mąż tylko mruknął przez sen i nakrył głowę poduszką, bo samolot do Frankfurtu miał dopiero w samo południe. To ją chyba najbardziej wkurzyło tego ranka. Wszystko na jej głowie, na Marka nigdy nie można liczyć w takich kryzysowych sytuacjach. W dodatku zamiast wciągnąć na siebie superwygodne jeansy i sweter z H&M musiała wbić się w ołówkową spódnicę, białą bluzkę i żakiet. Jeszcze tego jej brakowało, żeby klient komentował niestosowny ubiór podczas oficjalnego podsumowania sezonu.
Potem już zadziałało prawo serii. Najpierw córka oblała się owsianką i trzeba było ja przebrać. Potem syn zapomniał zeszytu z zadaniem domowym i Joanna musiała zrobić dodatkowy kurs między szkołą a domem. Kiedy wreszcie dotarła do biura szef jak nigdy maksymalnie wkurzył się spóźnieniem. Czepiał się, że zestawienie obrotów trafiło do czerwonej teczki – chociaż zawsze w niej lądowało. Ukoronowaniem pakietu koszmarnych zdarzeń okazała się, zacinająca prezentacja power point, która niemal spowodowała wypowiedzenie umowy z klientem. W tej sytuacji jedynie wzruszenie ramion mogla wywołać kawa rozlana na już gotową dokumentację przetargową. Na deser nieplanowany wydatek na nowe szpilki – obcas złamał się na parkingu przed biurem.
Na szczęście we wtorki dzieciaki ze szkoły i przedszkola odbiera babcia i Joanna miała popołudnie dla siebie. Planowała włączyć płytę z Joe Cockerem i zatopić w wielkim fotelu na pół godziny z filiżanką kawy. A może lepiej zielonej herbaty – bo prawem serii groziły plamy na tapicerce.
Joanna zdążyła zdjąć żakiet i włączyć „Hard Knocks”, kiedy rozległ się gong. Zerknęła przez kuchenne okno wychodzące na przedsionek i kiwnęła ręką stojącemu tam Marcinowi. Sąsiad zapewne znowu potrzebował wsparcia przy swoich kulinarnych eksperymentach.
– Cześć czy pożyczysz mi śmietanki do zupy – Marcin uśmiechnął się promiennie. Joanna pokiwała głową, przyzwyczajona do podobnych próśb od czasu, kiedy sąsiadka załapała fuchę przy projekcie europejskim i niemal całość domowych obowiązków spadła na jej męża. Zresztą Ewa prosiła dyskretnie Joannę, żeby pomagać Marcinowi w razie problemów z ogarnięciem gospodarstwa domowego.
– Chwilka, właśnie wróciłam, nie stój w progu, bo wpuszczasz ziąb – kobieta skinęła głową.
Marcin nie przestając się uśmiechać wszedł do środka. Zawsze przy tego okazjach flirtowali lekko ze sobą niewinnie, ale tym razem Joanna nie miała głowy do podobnych żartów.
– Miałam dzisiaj piekielny dzień, więc nawet nie próbuj mnie podszczypywać.
– Może masaż? – Marcin był niepoprawny.
– Jasne, najlepiej wałkiem.
Joanna podeszła do lodówki i sięgnęła po kartonik z kremówką. I wtedy stało się. Wsadzony niedbale kartonik z mlekiem wypadł z półeczki i trzasnął o kafelki.
– – Fuck – kobieta odskoczyła od rozszerzającej się białej plamy. Marcin rzucił się na pomoc, ale Joanna powstrzymała go wyciągniętą reką.
– Poradzę sobie – kilka gestów wystarczyło do opanowania sytuacji. Błyskawicznie wyciągnęła z szafki pod zlewem wiadro i nalała nieco wody, a potem chwyciła za ścierkę i opadła na kolana starając się nie dotknąć ubraniem mleka.
Marcin obserwował sąsiadkę. Czuł rosnący apetyt, kiedy odwrócona do niego tyłem ścierała na czworakach podłogę. Krągła pupa opięta ciasno grafitową spódniczką sugestywnie kołysała się, jak by Joanna tańczyła do dźwięków z odtwarzacza CD. Nieświadoma kosmatych myśli sąsiada, wydawała się tak bardzo zajęta swoim zadaniem, jak by zapomniała o obecności mężczyzny. W dodatku, żeby było wygodniej podciągnęła krawędź spódniczki i co chwilę można było dostrzec krawędź koronkowego wykończenia pończoch. Marcin czuł rosnącą erekcję. Widział oczami wyobraźni kołyszące się pod bluzką piersi sąsiadki. Przypomniał sobie jak kusząco wyglądają, kiedy co sobotę Joanna wychodzi na balkon w samej koszulce nocnej.
Joanna starła już całe mleko i teraz tylko suchą ścierką starała się doprowadzić podłogę do perfekcyjnej czystości. I dopiero wtedy zorientowała się, że Marcin obserwuje jej tyłeczek. Czuła niemal fizycznie jego wzrok muskający krągłości. Wsuwający się pod ubranie. Poczuła mimowolnie narastające podniecenie.
– Muszę teraz wyglądać perwersyjnie w szpilkach i oficjalnych ciuchach, troche jak Kopciuszek, który zerwał się z balu sporo przed północa – pomyślała i uśmiechnęła się kącikiem ust..- A może by tak sprawdzić wytrzymałość sąsiada na pokusę?
Jeszcze bardziej podciągnęła spódnicę i wykonywała coraz dłuższe ruchy dłońmi. Była pewna, że wzrokowi mężczyzny nie umknęło, że co jakiś czas odsłania w ten sposób białą koronkę majtek. Nie przepadała za stringami, ale w porannym zamieszaniu wyciągnęła z szuflady bieliznę wykorzystywaną tylko do małżeńskich przekomarzanek. Na przykład kiedy trzeba było ugłaskać Piotra oburzonego widokiem na wieszaku kolejnej torebki od Bałtyckiego – bo drobiazgi tej marki była jej wyjątkową słabością.
Joanna ocierała udem o udo, a potem rozsunęła nieco kolana. Miała testować na sąsiedzie odporność na kobiece wdzięki, ale sama dała ponieść się fantazjom. Wiedziała, że majtki ma już odrobinę wilgotne, a wewnątrz stanika z podobnej koronki budzą się do życia sutki. Twardnieją i stają się coraz wrażliwsze.
Marcin nie podejrzewał co zaczęło się dziać w głowie sąsiadki, ale czuł że zaraz eksploduje. Nie namyślając się wiele cicho opadł na kolana tuż za nogami Joanny. Sięgnął dłonią do kostki nad pantofelkiem. Kobieta drgnęła pod nieoczekiwanym dotykiem, ale nie zerwała się na równe nogi. Dalej poruszała się w przód i tył suwając ścierką po kafelkach, jak by nic się nie stało. Tylko głos Joe Cockera i prowadząca go melodia zdawały się mocniej dominować przestrzeń kuchni.
Marcin sunął dłonią po lykrze, masował lekko łydkę, dotarł do kolana i powędrował w górę po udzie. Joanna nie przerywała ścierania podłogi, tylko jej oddech przyspieszył, a serce waliło jak młot pneumatyczny. Poczuła, że druga dłoń podsuwa jeszcze wyżej krawędź spódnicy, która teraz przypominała już tylko szeroki pas w talii. Joanna z przyjemnością poddawała się nowym doznaniom – chłodowi powietrza na odsłoniętych pośladkach, dotykowi męskiej dłoni na udzie, uczuciu podległości męskim chuciom. Marcin za to napawał się widokiem krągłości rysujących się przed nim w hipnotyzującym rytmie. Przełknął ślinę – okazało się, że pasek koronki nie do końca zakrywa różowe płatki. Joanna jęknęła, kiedy odsunął stringi jeszcze bardziej na bok, aby odsłonić cipkę jeszcze bardziej. Teraz już trudno było jej zachować jednostajny rytm suwając ścierką po podłodze.
Marcin pieścił sąsiadkę coraz bardziej zdecydowanie. Pełnymi dłońmi masował jej pupę, napawając się grą mięśni pod skórą. Z satysfakcją zarejestrował kolejne jęknięcie, kiedy zbliżył usta do cipki i kobieta poczuła na niej gorący oddech. Pierwszym pocałunkiem zdecydował się jednak obdarzyć sąsiadkę w innym miejscu. Przesunął głowę wyżej i polizał Joannę u samego dołu pleców, w pobliżu ostatniej kostki kręgosłupa. Pocałował ją tylko raz w tym miejscu i zmusił się do zapanowania nad namiętnością. Zdawał sobie sprawę, ze balansuje na wąskiej krawędzi. Sąsiedzkie flirty nigdy nie wykraczały poza sferę werbalną. Teraz groziło, że Joanna przerwie niebezpieczną zabawę, uzna ją za przekroczenie wszelkich reguł. Wtedy relacje miedzy obiema rodzinami mocno by się oziębiły, co trudno byłoby wyjaśnić zarówno Ewie, jak i Piotrowi. Do tej pory Joanna mogłaby tłumaczyć, że pozostawała bierna i Marcin wyszedłby na nieokrzesanego napaleńca. Marcin odsunął się więc, dając kobiecie chwilę wytchnienia.
Joannie krążyły po głowie myśli zawarte w maksymie „chciałabym i boję się. Kiedy poczuła usta Marcina na skórze miała ochotę po prostu odwrócić się i dosiąść sąsiada, dążąc jak najszybciej do własnego spełnienia. Jednak sytuacja wydawała się tak nierealna, wręcz oniryczna. Postanowiła kontynuować tę perwersyjną grę. Kiedy mężczyzna odsunął się, przestała wycierać podłogę, ale nie wstawała z kolan. Rozsunęła za to kostki jak najszerzej by nie stracić jednocześnie równowagi, jakby robiąc miejsce miedzy swoimi łydkami.
Marcin skorzystał z niewypowiedzianej sugestii. Klęknął między nogami kobiety. Rozpiął zamek sztruksów. Emocje mężczyzny były rozgrzane do stanu plazmy. Widział połyskującą sokami cipkę, w takiej pozycji wyeksponowaną wręcz lubieżnie. Kiedy Marcin odsunął gumkę bokserek, pałka wyskoczyła na zewnątrz prężąc się gotowa do zmysłowego ataku. Skórka napletka odsłoniła już niemal całą główkę, purpurową, wręcz fioletową, nabrzmiałą niespełnieniem. Marcin zbliżył ją do płatków delikatnej szparki i zagłębił się w nich powolutku. Joanna napierała tyłeczkiem, chcąc jak najszybciej poczuć się wypełnioną męskim pożądaniem, ale sąsiad nie przyspieszał. Centymetr po centymetrze wnikał w gorące, ciasne wnętrze. Joanna jęczała już cały czas, starając się wymusić ruchu frykcyjne, ale mężczyzna kontrolował w pełni sytuację. Gdy zagłębił się po samą nasadę zatrzymał się na chwilkę. Kobieta drżała z pragnienia. Chciała, aby kochanek zerżnął ją jak najszybciej, najmocniej, gwałtownie i bezwzględnie. Chciała oddać mu się bez reszty. Marzyła, aby od razu wejść w galop, a ten drań potrafił utrzymać się w ryzach.
Marcin też marzył o pędzie ku rozkoszy, ale na razie napawał się przyjemnością pulsowania kobiecego wnętrza na twardym trzonie. Sięgnął dłonią pod bluzkę i wyswobodził piersi z objęć stanika. Nie wychodząc z cipki, ani nie poruszając się w niej chwycił jednocześnie sterczące sutki między palce wskazujące a kciuki. Skubał ich wrażliwe końcówki paznokciami wywołując u sąsiadki kolejne fale zmysłowych jęków.
Na płycie skończyła się wolna, zmysłowa piosenka. Kolejna zaczęła się gwałtownym gitarowym riffem. Marcin odczytał to jako hasło także do zmiany własnej tonacji. Chwycił Joannę za biodra, odsunął od siebie tak, aby główka niemal opuściła wnętrze cipki i wbił się jednym wypchnięciem lędźwi aż do samego końca.
– Chcę napierać na jego pałę… Chcę go poczuć jak najgłębiej… Chcę aby mnie posuwał aż po kres rozkoszy… – w myślach Joanny rozbłyskiwały kolejne urywane zdania.
Starała się nadążyć za narzuconym tempem i melodią, choć nie było to łatwe. Jej ręce rozjeżdżały się na wilgotnej jeszcze podłodze, a i kolana w pończochach ślizgały się po kafelkach. Na szczęście Marcin radził sobie bez kłopotów. Wbijał się raz za razem warcząc zabawnie przez zaciśnięte zęby. Joanna czuła jądra kląskające o podbrzusze, uderzające lekko o łechtaczkę w rytm kolejnych suwów. W głowie zaczęły jej się tłoczyć jeszcze bardziej perwersyjne obrazy, które zwykle odsuwała poza brzeg świadomości. Marcin nie tracąc panowania nad sobą przesunął jedną z dłoni z biodra na tyłeczek i kciukiem masował go w harmonii z suwami, jakby w odpowiedzi na jedną z fantazji sąsiadki. Joanna czuła wzbierające tsunami spełnienia. Wnioskowała z dotychczasowego przebiegu zdarzeń, że Marcin jeszcze długo mógłby tak galopować, więc postanowiła przyspieszyć jego rozkosz. Ledwo utrzymując równowagę jedną dłoń oderwała od podłogi sięgnęła miedzy uda. Pieściła podbrzusze sąsiada czule i namiętnie, nabijając się na jego kutasa z jeszcze większym impetem. Skończyli jednocześnie. Mężczyzna czuł jak w jądrach pulsuje nadchodząca rozkosz. Przestał się hamować, czując frenetyczne uciski cipki, odchylił głowę i finiszował kolejnymi tryśnięciami nasienia. Joanna ledwo powstrzymywała się przed krzykiem, spadały na nią oszałamiające woale orgazmicznych spazmów. Teraz już oboje nie potrafili utrzymać równowagi. Mężczyzna opadł na plecy sąsiadki i czuł jak po spełnieniu penis maleje i wysuwa się z wilgotnego wnętrza. Przewrócił się na plecy i dyszał ciężko. Joanna leżała na brzuchu odprężona czując, jak na uda wypływa ciepła stróżka spermy.
Scroll to Top