Moja szefowa

Pracuję w tym biurze od kilku lat. Moim szefem jest kobieta. Nie jestem z tego powodu szczególnie zachwycona, wolę mężczyzn w tej roli, ale co zrobić. Na szczęście szefowa jest uroczą kobietą, z którą można się dogadać. Właściwie, to zawsze dobrze mnie traktowała. Pochwaliła nową kreację, zagaiła miłym słowem, zawsze gotowa odwzajemnić uśmiech. Rzadko które kobiety tak mnie traktują, chyba, że są dużo starsze. Nigdy nie mogłam się pogodzić z tą kobiecą rywalizacją. Wcale nie o konkretnego faceta, ale o adorację. Dałyby się pokroić, za męskie spojrzenie. Gotowe wydrapać oczy, kiedy nie jest skierowane w ich stronę.

Mam faceta, cudownego mężczyznę, więc może, dlatego nie bawią mnie te wszystkie biurowe flirty, a przynajmniej nie muszę desperacko zwracać na siebie uwagi. Może to i lepiej, że szefem jest kobieta? Przynajmniej żadna nie awansuje przez łóżko: szanse są więc wyrównane.

Szefowa była uosobieniem kobiecej elegancji i dyskrecji. Uwielbiałam obserwować, jak mówi i się porusza. Wcale nie była specjalnie zgrabna lub porażająco piękna. Ale promieniowała jakimś wewnętrznym blaskiem. Zawsze szykowna, czysta i zadbana. Biło od niej niezwykle ciepło. I chyba to ciepło przyciągało mnie do niej najbardziej. Jej ogromnym atutem był duży biust, którego trochę jej zazdrościłam. Najczęściej nie do końca ukryty, pod prostymi bluzkami, z dużymi dekoltami. W sumie nie byłam fanką aż tak obfitych piersi – nie przeszłyby próby ołówka, – ale ich widok przyciągał mnie w jakiś magiczny sposób. Opalona, brzoskwiniowa skóra zawsze lekko pachnąca, działała na mnie jak magnes. Musiałam się powstrzymywać, aby nie zaglądać jej w ten dekolt za często. Mam nadzieję, że tego nie zauważyła. Co by wtedy o mnie pomyślała? Kurcze, przecież jestem hetero. Więc czemu tak ciągnie mi oczy w tamtą stronę? Może, dlatego że sama jestem właścicielką o wiele skromniejszego biustu? Pewnie tak. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy ze mną rozmawia, muszę się niezwykle pilnować.

Teraz rozumiem facetów. Panowie, którzy potraficie panować nad oczami: moje gratulacje i chwała Wam za to! To prawdziwe wyzwanie.

To niewiarygodne, jak trudno mi się było skupić w jej obecności. W końcu zaczęło mi to przeszkadzać. Zaczęłam się sztucznie zachowywać, nie czułam się przy niej swobodnie. Gdyby była facetem, który tak mi się podoba – wystarczyłoby kilka żartów i sytuacja sama by się rozwiązała. Atmosfera w mojej głowie zaczęła być coraz gęstsza.

Szefowa zdawała się tego nie zauważać. Promieniała jak zwykle i żartowała przy każdej nadarzającej się okazji. Miałam wrażenie, że potrzebuje przyjaciółki. Kogoś, komu mogłaby się zwierzyć, kto mógłby jej doradzić w typowo babskich sprawach. W przerwach na kawę zapraszała mnie do swojego gabinetu i gawędziłyśmy o sprawach firmy, ciuchach i oczywiście o facetach. Nie ulegało kwestii, że obie miałyśmy udane związki z mężczyznami. Właściwie, to nawet się zaprzyjaźniłyśmy, jeśli tak można mówić o znajomości z szefową. Trochę mnie to męczyło, ponieważ nie mogłam być z nią zupełnie szczera, w końcu byłam tylko podwładną.

Któregoś razu, kiedy musiałam zostać trochę dłużej, aby skończyć comiesięczne raporty przyszła i oznajmiła:
– Zobacz, kupiłam właśnie nową bluzkę. Wejdź do mnie, koniecznie musisz mi powiedzieć, co o niej myślisz. Cały czas nie jestem przekonana, czy dobrze wybrałam. Oceń proszę, ty zawsze tak ładnie wyglądasz.
– Jasne – i weszłam za nią do jej pokoju. Oparłam się o biurko i czekałam na rozwój wypadków. Bez żadnych krępacji – w końcu są w pokoju tylko dwie dziewczyny – szefowa zdjęła bluzkę. Nie miała stanika. Nie ulegało kwestii, że było to dla niej naturalne zachowanie i pewnie dla mnie też powinno być. Nie patrz na dół – karciłam się w myślach – patrz w oczy! Zauważyłam jednak, że ją również odrobinę kręci ta sytuacja. Może w każdej z nas jest odrobina ekshibicjonizmu? Schyliła się i wyjęła z papierowej torby jedwabną bluzkę. Zręcznym ruchem założyła ją przez głowę i przez ułamek sekundy mogłam oglądać jej imponujące piersi. Zrobiło mi się gorąco i dreszczyk emocji przeleciał mi po plecach.

– I jak wyglądam?
– Super. Naprawdę nie wiem, czemu się zastanawiałaś. Właściwie prawie we wszystkim wyglądasz świetnie – szefowa zamyśliła się na chwilę i spojrzała na mnie z nutką niedowierzania.

Biuro było już puste.
– Wiesz co – zaczęła nieśmiało, właściwie to nigdy nie mówiła tak cichym i niepewnym głosem – mam taką sprawę do ciebie. Podeszła do mnie bliżej i oparła się o oparcie krzesła. Chciałam, aby jak najszybciej powiedziała, o co jej chodzi. Miałam jeszcze dużo do zrobienia i zaczynałam być już zmęczona, tą przedłużającą się pracą biurową.
– Trochę mi głupio rozmawiać z tobą o tym, ale kurcze, przecież jesteśmy kobietami. Mam nadzieję, że źle mnie nie zrozumiesz. Może gdybyśmy żyły w innej kulturze, a nie w tym purytańskim kraju, łatwiej by nam się gadało o niektórych sprawach.
– Ale przestań. Pierwszy raz widzę, że masz jakieś skrupuły. Wal prosto z mostu, przecież znamy się nie od dziś.

– Wiesz… miałaś kiedyś ochotę… no wiesz… dotknąć innej kobiecej piersi? – To zdanie uderzyło mnie jak obuchem w głowę. Zamilkłam przez krótką, niezręczną chwilę. Uśmiechnęłam się chyba trochę głupkowato.
– Ja wiem… a ty?
– Nie pomyśl sobie o mnie źle. W końcu mam chłopaka. Ale zawsze chciałam dotknąć innej kobiecej piersi, zobaczyć jak to jest.
– I…? – gorący rumieniec pokrył moją twarz, po sam czubek głowy.
– W końcu jesteśmy przyjaciółkami… mogłabyś to zrobić dla mnie?
– Co zrobić? – jej głos znowu stał się pewny siebie i mogłoby się wydawać, że prosi mnie o tak normalną rzecz, jak zrobienie ksero.
– Zdejmij proszę bluzkę, chyba się nie krępujesz? – to mówiąc podeszła do mnie, stanęła między moimi rozchylonymi nogami, co spowodowało, że krótka, biurowa, mała czarna, podniosła się do góry i powoli zaczęła odpinać guziki w mojej koszuli. Gdyby to był facet – dostał by po ryju bez zająknięcia. Ale przecież nie chciałam wyjść na purytankę. Jeśli chce, to czemu miałabym protestować. Przecież jesteśmy kobietami. Kobiety robią takie rzeczy. Gdybym zareagowała zbyt gwałtownie, mogłaby pomyśleć, że jest dla mnie odrażająca.

Jej ręce schodziły coraz niżej. Delikatny zapach perfum i lekko wilgotnego, brzoskwiniowego ciała, zaczął działać na mnie zniewalająco. Patrzyła zachłannie na mój biust, okryty białą koronką. Uśmiechała się leciutko i zerkała mi w oczy. Zrobiło mi się strasznie głupio, ponieważ brodawki moich piersi stwardniały prawie natychmiast – wiedziałam, że mnie zdradzą. Ona nie zareagowała na to w ogóle. Rozpięła bluzkę do końca i ujęła moje piersi w swoje drobne dłonie. To było niezwykle uczucie. Pierwszy raz w życiu dotykała mnie kobieta. Nie mam pojęcia, dlaczego działało to na mnie tak elektryzująco. Przecież generalnie kobiety mnie nie kręciły. Mogłabym chodzić przy nich w pidżamie i bez makijażu i nie byłoby mi głupio. To na widok mężczyzny, prostują mi się plecy, noga wędruje na drugą nogę i włączają mi się dwuznaczne żarty. Tylko przy mężczyznach serce bije mi szybciej a oddech przyspiesza. Tylko dla faceta męczę swoje nogi w szpilkach i wykonuję wiele innych nieprzyjemnych zabiegów. Więc, o co chodzi? Dlaczego dotyk tej kobiety tak mnie podnieca?
Czy dlatego, że to mój pierwszy raz? Że jest owocem zakazanym? Nie wiem.

Szefowa opuściła ramiona mojej koszuli, a zaraz potem ramiączka stanika. Wyłuskała z delikatnej koronki moje piersi i objęła je dłońmi. Chciałam ze wszystkich sił, zrobić na niej wrażenie: że to dla mnie normalna sytuacja. Ot, takie kobiece fanaberie. Ale ciepło jej rąk, rozgrzewało moje wnętrzności. Czułam, jak po całym ciele rozchodzi się przyjemne mrowienie. Nigdy, nikt nie dotykał mnie tak delikatnie.

– Piękne, zupełnie inne od moich. Odpręż się trochę. Strasznie spięta jesteś. Przecież jestem kobietą, nie facetem, więc nie masz się czego wstydzić – miała rację, czy nie, co za różnica. Mówiła to tak zwyczajnie, że zrobiło mi się nawet głupio, że tak się spięłam. Ale fakt, że tak do tego podchodzi, zdjął mi jakiś ciężar z pleców. Rozluźniłam mięśnie i wygięłam do tyłu – obolały od pracy – kark. W tym momencie jej ręce pojechały nieco wyżej, dotarły powoli do szyi i zaczęły wracać z powrotem. Zadarła moją spódniczkę do samej góry.
– Cudne stringi – i nie pytając już o nic, odsunęła ten mały skrawek materiału na bok. Tego było już za wiele. Ale tak bardzo chciałam zobaczyć, co będzie dalej, że nie miałam siły zaprotestować. Chciałam sprawdzić do końca, jak będę się czuła w rękach tej kobiety. Nagle przestała być już taka milutka i zrobiła się całkiem dominująca. Ale bardzo mi to pasowało. Zupełnie, jakby cała odpowiedzialność za to, co się działo, spadła na nią. Dotknęła palcami mojej muszelki a mnie przeszył prąd elektryczny.

– Jaka mięciutka, śliczna – skwitowała, a we mnie się zagotowało. Byłam coraz bardziej mokra i rozpalona. Wystarczyło właściwie, że na mnie patrzyła i delikatnie dotykała. Mogłaby teraz zrobić ze mną wszystko, byłam całkowicie bezwolna. Każdy jej ruch i dotyk, prowadził mnie dalej na szczyt. Czułam się jak w niebie i tylko małe pytanie, pojawiające się gdzieś na horyzoncie, burzyło mój spokój. Mianowicie: jak po tym wszystkim, będę mogła dalej pracować z moją szefową? Pytanie znikło jednak dość szybko, nie miało szans z narastającą coraz szybciej rozkoszą. Odleciałam bardzo wysoko. Każdy mięsień mojego ciała prężył się pod jej słodkim wzrokiem. Patrzyła na mnie zachwycona. Wiedziałam, że teraz moja kolej, że muszę jej się odwdzięczyć. Ale zupełnie nie wiedziałam, od czego zacząć. Widziałam, że ona czeka. Ona, moja szefowa.

Kurde, zupełnie przestała mnie już kręcić. Z moich poprzednich emocji nie pozostało już nic. Nawet iskierka. Nie wiem, jak to możliwe, że taka przemiana dokonała się we mnie w tak krótkim czasie, ale nie byłam w stanie jej dotknąć.

Teraz wiedziałam na pewno: nie jestem lesbijką.

Scroll to Top