Nauka francuskiego

Kilka dni temu pojechałem odwiedzić miasto, w którym się uczęszczałem do szkoły średniej. Chciałem odwiedzić stare kąty i powspominać stare czasy. To przecież tu przeżywałem swoje pierwsze miłości, pierwsze randki I pocałunki. Właśnie tutaj odkryłem swoją męskość. To tutaj poczułem nieodpartą potrzebę seksualnego spełnienia, co w początkowym okresie zaowocowało prawie nieustannym waleniem konia, podczas rozlicznych fantazji erotycznych. Po głowie chodziły mi najrozmaitsze, zbereźne myśli. Mieszkałem w internacie koedukacyjnym, w którym dziewczyn było bez liku. Nawet kochałem się w takiej jednej, co nie przeszkadzało mi fantazjować o innych w łóżku czy w ubikacji, zapamiętale bawiąc się swoim fiutem. W większości były to szczupłe, nie mające w pełni wykształconych piersi, z ponętnymi zaokrąglonymi tyłeczkami. Miałem wtedy kolegę Mariusza, który te sprawy traktował zupełnie jak ja. Mieszkaliśmy w tym samym internatowym pokoju.
Dosyć często opowiadaliśmy sobie fantazje I wspólnie męczyliśmy nasze konie, oglądając świerszczyki, które Mariusz regularnie zdobywał od swojego kuzyna. Nasze niecne praktyki – trzeba powiedzieć, że na razie pseudo seksualne – nasiliły się znacznie, gdy odkryliśmy, że łaźnie (damsko, męska) w naszym internacie połączone są szybem wentylacyjnym, o rozmiarach wystarczających, aby się w niego wsunąć I popatrzeć sobie na dziewczęce ciała na żywo. Ileż to razy po takim podglądaniu tych wspaniałych cipek I dupek o najrozmaitszym kształtach , myślałem, że urwę sobie kutasa razem z jajami. Można by pomyśleć, że przynajmniej czas spędzony w szkole upłyną mi trochę spokojniej. Tak było na każdej lekcji z wyjątkiem języka francuskiego. Nauczycielka od tego przedmiotu była usposobieniem piękna. Jej kształtny, niespełna trzynastoletni tyłeczek, zawsze opięty mini-spódniczką. To właśnie z powodu jej kształtnych piersi, kasztanowych włosów I pełnych, pomalowanych czerwoną szminką warg, wylewałem najwięcej spermy podczas nocnych seansów. Tych we śnie I tych zupełnie świadomych. Wielokrotnie prześcigiwaliśmy się z Mariuszem w wymyślaniu najrozmaitszych sytuacji, w których nasza pani Iwona ciągnie nam druta, lub jest przez nas rżnięta. Aż pewnego razu? ale o tym zachwalę. Jakież było moje zdziwienie gdy po kilku minutowej wędrówce, ulicami miasteczka, którego wszystkie kont znałem doskonale, spotkałem nie uwierzycie kogo, mojego starego kumpla Mariusza -Cześć Andrzej, co u ciebie?- Mariusz chciał dowiedzieć się wszystkiego w ciągu jednej chwili. Trochę zabrało nam czasu opowiadanie, na jakim zakręcie życia znajdujemy się obecnie, aż kolego zaproponował:
-Nie ma co. Idziemy do mnie. Pogadamy sobie, zjesz coś ciepłego, a I moja pani się bardzo ucieszy.
-To ożeniłeś się? Stary dlaczego nic nie mówisz?
-Zaraz ożeniłeś. Tylko razem mieszkamy.
-Gadaj kto to taki – zniecierpliwiony zacząłem przyciskać kumpla.
-Sądząc po tym, iż ma się ucieszyć, to powinien ją znać. Po usilnych naleganiach dowiedziałem się czegoś, co zupełnie mnie zamurowało.
-Bez wątpienia pamiętasz naszą panią od francuskiego. To właśnie z nią sobie żyję. Mariusz doskonale wiedział, że nie zapomniałem?Był rok 1988. Zdaliśmy właśnie do klasy maturalnej I dowiedzieliśmy się, że jako pierwszy rok obowiązkowo będziemy zdawali język obcy. Nie muszę chyba dodawać, jaki język wybrałem I że udało mi się namówić rodziców na opłacenie korepetycji. Chodziłem do Iwony do domu. Pierwszych kilka lekcji odbyło się zupełnie normalnie, chodziarz wybrzuszenie w moich spodniach nie mogło ujść jej uwadze. Kilkakrotnie nasze spojrzenia się spotkały, a w jej oczach można było wyczytać, iż wie, co tu jest grane. Na którymś z kolejnych spotkań, już nie pamiętam na czwartym czy piątym zauważyłem zmianę w jej zachowaniu. Niby nic takiego. Na pierwszy rzut oka nic nie było widać, ale była jakby bardziej promienna, wesoła a zarazem lekko podniecona. Dyktując mi ćwiczenia Iwona chodziła wokół mojej ławki, a ja zastanawiałem się, co ma pod spódnicą. Kutas sterczał mi nieznośnie, wypychają spodnie jak zwykle. Chwilami była tak blisko mnie, że czułem zapach jej cipki. Przy jednym z gwałtowniejszych ruchów dolny brzeg spódnicy powędrował trochę wyżej i zauważyłem, że nie nosi majtek. Chuj wyprężył mi się jeszcze bardziej, a potężne strzały spermy zmoczyły moje spodnie. Wtedy wszystkie bariery pękły. Podeszła do mnie pogłaskała mnie po kutasie, który ani trochę nie tracił na swojej sztywności I szepnęła słodko:
-Głuptasku, nie marnuj w ten sposób swojego cennego nektaru. Teraz musimy coś z tym zrobić. Nie możesz tak wrócić do siebie. Zaczęła rozpinać mi rozporek I kiedy ciągła mi spodnie, odważyłem się sięgnąć pod spódnicę, między jej nogi, do tego zakazanego owocu, o którym do tej pory mogłem tylko marzyć.
-Nie tak szybko, poczekaj chwileczkę! – zostałem skarcony przemiłym aksamitnym głosem. Pocałowała mnie delikatnie w usta, a ja w odpowiedzi wpiłem się w nią bez opamiętania. Nasze dłonie zaczęły błądzić po całych ciałach. Zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania, całując się namiętnie. Moim oczom ukazały się dwie kształtne półkule piersi, opięte czerwonym staniczkiem. Miały wspaniałe sterczące sutki, a same były twarde jak kamienie. Pieściłem je delikatnie rękami i całowałem leciutko od czasu do czasu przygryzając im sutki. Wtedy pociemniało mi w oczach. Iwona sięgnęła ręką w dół i objęła moje jądra. Pogładziła je przez chwileczek, po czym trzon kutasa wzięła w drugą rękę. Odsunęła się w dół, aby móc przytulić policzek do główki mojej męskości. Pocałowała go delikatnie, wystawiła język i samym koniuszkiem zaczęła wodzić od otworka na czubku do samych jaj. Gdyby nie to, że przed momentem spuściłem się tak obficie, teraz na pewno poleciałby, zalewając jej usta.
-Powiedz mi, czy widziałeś już kiedyś cipkę z bliska.
-Muszę pani po? Chyba ze mnie żartujesz. W takiej sytuacji mówisz do mnie pani? Prywatnie jestem Iwona. Niestety na zajęciach? – tu zawiesiła głos – chyba umiesz dochować tajemnicy? Dla rozluźnienia atmosfery opowiedziałem jej o naszych przygodach z Mariuszem. Tych w łaźni i nie tylko, co wprowadziło ją w doskonały nastrój.
-A to takie z was zbereźniki! To ja tu bez chłopa meczę się już od ponad roku, a pod bokiem mam takich ogierów. Spojrzała na mnie, a mnie a moja twarz mówiła tylko jedno: „Proszę nie każ mi dłużej czekać”. Prześlijmy do drugiego pokoju, gdzie znajdowało się duże, miękkie łóżko. Położyła się na nim, rozchylając nogi i przyciągając moją głowę do swojej pizdeczki. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki może sobie wyobrazić młodzieniec, który nigdy nie dupczył.
-Pocałuj, poliż! Trochę wyżej! Trochę niżej! Włóż język do dziurki! O taaaaaaaaaak. Teraz trochę possij! – Oto w jaki sposób pobierałem lekcje francuskiego. Z kutasa wypływał mi powoli śluz. Pizda mojej pani smakowała i pachniała wspaniale. W tym momencie chciałem przeżyć wszystko i od razu. Mężczyzną stałem się niebawem. Kiedy Iwona zaczęła jęczeć głośno, a jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, mocnym szarpnięciem wciągnęła mnie na siebie, chwyciła mnie za chuja i nakierowała go na swój otworek. Wszedłem od razu. Było mokro, ślisko i przyjemnie. Zacząłem poruszać tyłkiem. Początkowo trochę niezdarnie, jednak po chwili mój męski instynkt, a także ręce Iwony, położone na moich pośladkach, spowodowały, że moje ruch stały się miarowe i dokładne. Kiedy Iwona zorientowała się, że jestem bliski orgazmu, odepchnęła mnie dość stanowczo I zwinnym ruchem dopadła ustami do mojego kutasa. Włożyła go sobie głęboko do buzi. Cmoknęła dwa razy, jakby chciała ściągnąć wino z butli przez gumowy wężyk I lekko żółtawy strumień spermy zalał jej twarz i piersi. A to wszystko małymi kropelkami ściekało na piersi I szyję. Moja pani z przyjaznym uśmiechem zlizała ten nektar, jak go wcześniej nazwała. Patrzyłem na nią jak urzeczony. Tego dnia jeszcze długo całowaliśmy się namiętne, przytulając się czule. I tak było kilka razy w tygodniu. Pod koniec lutego, po jednym z kolejnych spotkań, pani profesor szepnęła mi do ucha:
-Mógłbyś przyprowadzić swojego kolegę. Pobawiliśmy się w trójkę.
-Wiesz chciałem to zaproponować już wcześniej, ale bałem się, że się obrazisz i cała zabawa się skończy. Następnym razem, z bukietem kwiatów. I butelką szampana zameldowaliśmy się u naszej pani z Mariuszem.
-Andrzej, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Wydaje mi się, że jesteś zupełnie gdzie indziej – ocknąłem się pod wpływem bardziej zdecydowanego głosu przyjaciela, już przed drzwiami mieszkania. Dzwonek I moim oczom ukazała się ONA, najmilsze wspomnienie lad młodzieńczych. Miała na sobie jedwabny żakiet, tak że rowek między między wspaniałymi piersiami był już doskonale widoczny. Na nogach miała czerwone szpilki I pończochy, a jej spódniczka, jak dawniej krótka, była bardziej zwiewna i obszerna. Kiedy tylko znaleźliśmy się w przedpokoju, nie zwracała uwagi na obecność osoby trzeciej. Zaczęliśmy się pośpiesznie całować, zdejmując zupełnie ubrania bez jakiegokolwiek skrępowania. Mariusz nie pozostał biernym obserwatorem. Przyłączył się do nas natychmiast. Teraz we dwójkę rozbieraliśmy Iwonę. Zaczęła się wspaniała zabawa wędrówka w przeszłość. Cała nasza trójka znowu razem. Pieszcząc Iwonę rozebraliśmy się do naga. I tak jak za dobrych czasów przystąpiliśmy do zabawy. Jako gość byłem traktowany iście po królewsku. To mi pierwszemu nasza partnerka zaczęła obciągać mi laskę, wpychając sobie główkę mojego kutasa, głęboko, aż do samego gardła. Ręka namacała drugiego drąga, który również sterczał tuż przy jej twarzy. Teraz na zmianę: raz jemu lizała, a mnie porządnie waliła konia, to na odwrót, aż wreszcie przyciągnęła nas tak blisko siebie, że główki naszych kutasów się zetknęły. Od tego momentu mogła oba członki lizać i ssać jednocześnie.
-Już dawno nie miałam do dyspozycji dwóch tak wspaniałych drągów. Musimy to dobrze wykorzystać. – Iwona zauważyła z wielkim zachwytem. Rozłożyła się na łóżku, a we mnie jak gdyby piorun strzelił. Nie myślałem o niczym innym jak tylko o tym, aby wessać się głęboko w jej wspaniałą pizdeczę, aby powędrować języczkiem wzdłuż szparki. Zagłębiając się na przemian raz w cipkę, raz w dupkę, a następnie powalczyć z tak wspaniale sterczącą łechtaczką. Kiedy oderwałem usta od pizdy, moi przyjaciele jakby na chwile o mnie zapomnieli. W mgnieniu oka zmienili pozycje. On leżał, stawiając swój wyprężony maszt, na którym jej muszelka zaczęła wykonywać długie ruchy. Upłynęło kilka sekund. Nasza pani pochyliła się lekko do przodu I obiema rękami rozchyliła sobie pośladki. Pośliniłem sobie obficie główkę kutasa I pchnąłem. Iwona była doświadczona w takich sprawach, więc doskonale wiedziała co ma robić, aby przy pierwszym wkładaniu nie było żadnych oporów. Iwona starym zwyczajem, w chwili, gdy poczuła w sobie dwa drągi, zaczęła przeżywać serie orgazmów. Przy jednoczesnym posuwniu rozgrznego ciała, nasze ruchy przestały już być miarowe I jedniczesne. Przypminało to raczej konwulsyjne drgawki trzech osób, będących w amoku. Pierwszy nie wytrzymał Mariusz, oblewajęc spremą ciało naszej partnerki. Następnie wyjąłem kutasa z cipki I wytrysnołem jej na twarz. Praktykowanie różnych pozycji trwało jeszcze dobrych kilka godzin…

Scroll to Top