Nigdy nie mów nigdy

Ewelinę znałem od szkoły średniej. Łączył nas wtedy krótkotrwały, ale burzliwy związek. Już nie pamiętam co było powodem jego rozpadu, ale musiała to być nasza wspólna decyzja, bo zostaliśmy przyjaciółmi, którzy sporadycznie przypominają sobie minione chwile uniesień i to nie tylko rozmawiając przy lampce wina.
Nasze słodkie tet-a-tet charakteryzowały się zawsze ostrym i niepohamowanym seksem. Może dlatego, że Ewelinka uznawała mężczyzn za brutalnych samców i takiej postawy od nich oczekiwała. Jak twierdziła tylko taki seks może zapewnić jej osiągnięcie maksymalnej rozkoszy. Moje próby przekonania jej, że może to osiągnąć inaczej kwitowała zawsze jednym słowem NEVER.
Doprowadzała mnie tym do szału, bo moja obecna partnerka też była kobietą , która uparcie trwała przy raz przyjętym stereotypie nie dopuszczając do siebie myśli, że może być inaczej. Aż kiedyś wpadłem na szatańską myśl, że mogę wykorzystać ten jej upór i jednocześnie spróbować przekonać je obie.
Podczas jednego z naszych spotkań specjalnie doprowadziłem do drobnej kłótni na temat jej podejścia do seksu i gdy zaczynała być już naprawdę zła zaproponowałem małą próbę. Ale jednocześnie postawiłem pewne warunki, które po pewnym wahaniu przyjęła. Układ był jasny. Ja miałem zaaranżować nasze kolejne spotkanie tak aby przekonać ją, że udany seks nie musi się zawsze kojarzyć z pracą kafara parowego. Jeżeli mi się to uda to Ewelina pomoże mi w zmianie przekonań mojej obecnej partnerki. Jeżeli nie, to ja pomogę jej spełnić skryte marzenie, którym jest seks z dwoma partnerami. Przypieczętowaliśmy nasz układ kolejnym szalonym stosunkiem i umówiliśmy się na kolejne spotkanie.
Spotkaliśmy się po tygodniu. Przyszła trochę niepewna czy dobrze zrobiła zgadzając się na moją propozycję, ale przy lampce wina szybko ją przekonałem, że przecież jeśli ma rację to może jedynie zyskać realizacją swoich marzeń.
Tym razem nie rzuciliśmy się na siebie, aby po zdarciu z siebie ubrań zaspokoić nasze pożądanie. Plan był całkiem inny. Poprosiłem Ewelinę żeby się rozebrała i wprowadziłem do sypialni, której widok trochę ją zaskoczył.
W pokoju panował półmrok a migoczące światło świec, roznoszący się wokół aromat kadzidełka i cicha nastrojowa muzyka stwarzały tajemniczy i podniecający nastrój. Na środku pokoju stało szerokie łoże przykryte jedwabnym prześcieradłem. Poprosiłem Ewelinę aby położyła się na nim, i szeroko rozłożyła nogi i ręce. A gdy to zrobiła przywiązałem je szeroką wstążką w czterech rogach łóżka.
Jej kobiecość zupełnie odsłonięta, z cudownie rozchylonymi płatkami, lśniącymi od delikatnych jeszcze soków, jak płatki róży z poranną rosą była teraz zupełnie odsłonięta i zdana na moją łaskę. U góry tych płatków widoczny był wałeczek skrywający ten skarb i źródło rozkoszy, jeszcze schowany jak ślimaczek w swojej skorupce.
Rozebrałem się i stanąłem przed tym łóżkiem zupełnie nagi. Patrzyła na mnie z oczekiwaniem i rosnącym pożądaniem w oczach. Pożądaniem będącym odbiciem mojego własnego, które rosło w miarę przyglądania się jej ciału. Mój zwisający początkowo i marnie prezentujący się penis w miarę podziwiania urody jej myszki, paseczka włosków na wydepilowanym łonie, płaskiego brzuszka i falujących równomiernie piersi, zaczął nabierać wigoru. W zawrotnym tempie powiększył się i uniósł do góry. Gdy był już wyprężony i patrzył swoim oczkiem cyklopa w sufit, ująłem go palcami i powoli ściągałem w dół skórkę odsłaniając szeroką, twardą i ciemno czerwoną główkę. Zsuwałem skórkę do samych jąder a on prężył się prezentując przed Eweliną siatkę opasujących go i nabrzmiałych już żył.
Widziałem błyski w jej oczach i języczek zwilżający ponętnym ruchem wargi oraz niespokojne poruszenie bioder.
Masowałem powoli główkę misia, aż na jego szczycie pojawiła się pierwsza kropla pożądania.
W tym momencie przestałem go pieścić i przygotowaną wcześniej jedwabną opaską zawiązałem Ewelinie oczy. Od tej chwili zdana została tylko na zmysł dotyku.

Nachyliłem się miedzy jej udami i zacząłem pieścić jej nogi. Błądziłem językiem pomiędzy palcami stóp, obejmowałem je ustami i ssałem każdy paluszek osobno. Potem podążałem języczkiem w górę po łydkach, całując zgięcie pod kolanami i sunąłem wyżej po wewnętrznej stronie ud. Jej uda drżały, a nogi chciały uwolnić się z trzymających je pęt, ale było to niemożliwe.
Dotarłem języczkiem do ich zwieńczenia. Przed oczami miałem otwartą i mokrą już myszkę. Pomiędzy nabrzmiałymi i świecącymi od soków wargami pulsowała jak pyszczek ryby otwierająca się i zamykająca dziurka. Wałeczek znacznie się powiększył i z jego napletka nieśmiało wychyliła się ta jedyna w swojej urodzie perełka. Ewelina czując na wargach swojej szparki mój gorący oddech próbowała unieść biodra tak abym dotknął ich ustami, ale ja cofałem usta.
Delikatnie wodziłem końcem języka po pachwinach wokół myszki. Czułem jak za każdym dotknięciem, mięśnie ud naprężały się jakby w oczekiwaniu bardziej śmiałej pieszczoty.
Delikatnie dotykałem krawędzi warg, dotykałem nieśmiało samego wałeczka i jego nasady przy łonie. Słyszałem jej westchnienie i przyspieszony oddech, ale nie wchodziłem języczkiem w dziurkę pieszcząc jedynie delikatnie jak muśnięcie motyla krawędzie jej wejścia. Czułem pod języczkiem smak płynących z niej soków. Zapach myszki odurzał mnie, ale nie nasilałem pieszczot. Każde muśnięcie mojego języczka Ewelina przyjmowała nagłym drżeniem i skurczem dziurki.
Uniosłem się na rękach i zacząłem całować jej łono, brzuszek, krążyłem języczkiem w zagłębieniu pępuszka aż dotarłem do jej kształtnych i cudownie reagujących na dotyk piersi. Ich twarde sutki prężyły się teraz dumnie jak przed chwilą mój penis. Krążyłem wokół nich językiem aby w końcu objąć je ustami i delikatnie ssać. Jednocześnie mój twardy i toczący łzy pożądania członek ocierał się to o jej uda, to o łono. A gdy dotknął warg szparki jej biodrami targnął nagły wstrząs jakby poraził ją prąd.
Jej przyspieszony oddech przechodził w jęk, z którego wyławiałem prośbę o to abym w nią wszedł, wypełnił po brzegi, ale dalej tego nie robiłem.
Moje usta zaczęły powrotną drogę przez brzuszek i łono do jej szparki. Gdy do niej dotarłem zacząłem pieścić jej nabrzmiałe i rozchylone jak skrzydełka wargi. Obejmowałem je wargami i ssałem wciągając całe do ust. Czułem jak te delikatne płatki nabrzmiewają i rosną mi w ustach. Bałem się, że w rosnącym pożądaniu mógłbym je ugryźć. Wypuściłem je z ust i przesunąłem językiem po całej długości szparki od dziurki do łechtaczki zlizując nagromadzone tam soki. Ciało Eweliny pomimo unieruchomienia wiło się i drżało potęgując i moją rozkosz. Trafiłem językiem na nabrzmiałą jak mały penis łechtaczkę.
Objąłem jej twardą perełkę ustami i końcem języka wyłuskałem ją z osłony napletka. W tym momencie poczułem, że Ewelina zaczęła przekraczać granicę pomiędzy uniesieniem a orgazmem. Błyskawicznie uniosłem się, przyłożyłem główkę naprężonego do granic możliwości członka do jej dziurki i opadłem na nią wchodząc gwałtownie po same jąderka. To gwałtowne wtargnięcie w jej rozpaloną i spragnioną kobiecość spowodowało, że eksplodowała orgazmem, dla którego niczym były pęta ze wstążki. Zerwała je w nagłym podrywie ciała. Objęła moje biodra mocno nogami i ścisnęła tak jakby chciała abym wbił się w nią jeszcze mocniej i głębiej. Rękami objęła moją szyję wtulając moją twarz między swoje piersi. Jej ciało opanowało nie kontrolowane drżenie. Ja także objąłem ją mocno całując piersi, szyję, twarz, a gdy złapała już oddech wpiłem się w jej usta w dziękczynnym pocałunku.
Gdy doszliśmy już do siebie, rozkoszując się lampką wina i naszą bliskością, Ewelinka spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała tylko jedno zdanie; NEVER SAY NEVER .
Nie skomentowałem tego bo już myślałem nad tym jak wykorzystam jej pomoc aby zmienić przekonania mojej obecnej kobiety…

…Od pół roku mam stałą partnerkę Martę, z którą co rusz odkrywamy nowe pokłady naszej seksualności i daje nam to wiele rozkoszy. Jest ona kobieta otwartą na wszelkie eksperymenty w tej sferze, ale tak jak Ewelina ma jedno mocno zakorzenione przekonanie, które właśnie postanowiłem obalić. I właśnie w tym mogła mi pomóc Ewelina.
Otóż Marta posiadająca pokłady seksualności mogące zaspokoić nie jednego mężczyznę zawsze twierdziła, że mogłaby kochać się w trójkąciku, ale nie ze mną. Jak twierdzi, jej poczucie własności, czyli zwyczajna zazdrość, nie dałaby jej podniecić się i osiągnąć zadowolenie widząc jak pieszczę lub jestem pieszczony przez inną kobietę.
Teraz mając zapewnioną pomoc Eweliny i wykorzystując skłonność Marty do eksperymentów postanowiłem jej udowodnić, że to przekonanie jedynie sobie wmówiła.
Namówiłem Martę na igraszki z wiązaniem. W sypialni zapewniłem intymny nastrój, nastrojową muzykę i przygotowałem specjalnie w tym celu zakupione w sex shopie kajdanki.
Wprowadziłem do niej Martę, podałem jej kieliszek szampana i gdy go sączyła zacząłem ją powoli rozbierać. Robiłem to powoli, używając więcej ust i zębów niż rąk. Słyszałem jak mruczy z zadowolenia. Gdy ściągałem zębami stringi, jednym łykiem wypiła resztę szampana i chciała rozpiąć mi spodnie. Lecz nie pozwoliłem jej na to, ułożyłem ją na łóżku przykuwając nogi i ręce miękkimi kajdankami do poręczy łóżka tak, że nie mogła się ruszać.. W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek domofonu. Udając zniecierpliwienie przeprosiłem Martę mówiąc, że sprawdzę kto to jest bo nie da nam spokoju i zaraz wrócę. Dobrze wiedziałem, że tak jak się umówiliśmy, była to Ewelina.
Wpuściłem ją do mieszkania i w drugim pokoju szybko się rozebraliśmy. Ona całkiem, a ja zostawiłem na sobie tylko slipki. Oczywiście przy tym nie omieszkaliśmy przywitać się namiętnymi pocałunkami, więc zabrało nam to trochę czasu.
Potem cicho podeszliśmy do drzwi sypialni, a po ich uchyleniu zobaczyłem, że Marta leży
na łóżku rozciągnięta na plecach i ma zamknięte oczy. Bardzo pomogło to moim planom.
Weszliśmy szybko do pokoju i stanęliśmy tak, że Marta nie mogła widzieć Eweliny schowanej za moimi plecami.
Ruch w pokoju spowodował, że Marta otworzyła oczy, uśmiechnęła się do mnie i z oczekiwaniem i niepewnością w oczach patrzyła jak w samych slipkach stoję przed łóżkiem. Nagle ujrzała jak z za moich pleców wychyliły się delikatne kobiece dłonie i zaczęły pieścić mój tors zsuwając się coraz niżej, aż trafiając na slipki wsunęły się pod nie i wyciągnęły na wierzch mojego jeszcze miękkiego ale szybko rosnącego członka. Na twarzy Marty ujrzałem zaskoczenie połączone z zaskoczeniem. Tymczasem ręce przestały mnie pieścić, a z za moich pleców wychyliła się zupełnie naga Ewelina. Stanęła bokiem aby Marta mogła obserwować nasze poczynania. Przywarła do mnie i masując mnie swoimi wydatnymi piersiami klęknęła przede mną błądząc ustami po moich piersiach, brzuchu i biodrach. Gdy jej twarz znalazła się na wysokości mojego członka, ujęła go dłonią, ściągnęła palcami delikatnie skórkę, aż wyskoczyła z niej nabrzmiała główka. Ewelina masowała mojego członka wolnymi ruchami dłoni liżąc jednocześnie czubek jego główki. Potem schyliła się i pochłonęła ustami moje jądra. Marta obserwowała jak mój penis drży i pręży się dumnie. Ewelina znowu uniosła głowę i powoli objęła główkę ustami. Zaczęła powoli pochłaniać go ruszając głową w górę i w dół. Za każdym ruchem pochłaniała go coraz głębiej, aż w pewnym momencie jej usta zetknęły się z moim podbrzuszem.
Marta widziała jak moje nogi drżały, jak przymknąłem oczy z rozkoszy.
Wyobrażała sobie, że to ona jest na miejscu Eweliny, że to w jej ustach rośnie i drży moja męskość. Zaczęła odczuwać mrowienie w podbrzuszu, a jej dziurka stała się wilgotna.
Tymczasem Ewelina uwolniła mojego penisa ze swoich ust i usiadła na stojącym naprzeciw łóżka fotelu unosząc wysoko nogi i opierając je na oparciach. Marta mogła teraz obserwować jej idealnie wygoloną, wilgotną i szeroko rozwartą myszkę. Klęknąłem przed Eweliną i zacząłem ustami błądzić po jej udach zbliżając się coraz bliżej do jej nabrzmiałej i pulsującej dziurki. Objąłem wargami jej wargi, ssałem perełkę, wdzierałem się językiem w głąb dziurki.
Marta słyszała jej przyspieszony oddech przechodzący w jęki rozkoszy. Mrowienie w jej podbrzuszu przeszło w żądzę, która zaczęła targać jej biodrami i toczyć z myszki soki. Prawie fizycznie czuła, że to jej myszkę pieści mój język. Znała to wrażenie, nie raz je czuła gdy ją pieściłem. Ale tym razem mogła tylko patrzeć.
W międzyczasie sytuacja przed jej oczami uległa zmianie. Ewelina oparła się rękami o łóżko pomiędzy nogami Marty pochylając głowę nad jej szparką. Wypięła pośladki do mnie swoją kształtną pupę, a ja stanąłem za nią i rozszerzając jej pośladki powoli zacząłem wchodzić w jej dziurkę. Wchodziłem powoli i cofałem się na całą długość członka. Przy każdym wejściu Ewelina oddychała coraz szybciej i pochylała głowę nad myszką Marty, lecz jej nie dotykała. Jednak Marta czuła na swojej szparce jej gorący oddech, który pieścił jej wargi i pulsującą perełkę. Marzyła o tym aby Ewelina nachyliła się jeszcze mocniej i ich dotknęła. Aby objęła je mocno wargami, ssała, zanurzała swój język w jej dziurce w rytm moich pchnięć. Ale było to tylko pragnienie rozpalające jeszcze bardziej jej pożądanie. Walcząc z ogarniającą ją rozkoszą ujrzała, że zmieniamy pozycję. Ewelina uklęknęła nad jej twarzą tak, że Marta miała teraz parę centymetrów nad sobą jej rozwartą dziurkę i mogła napawać się widokiem nabrzmiałych, wilgotnych warg, nad nimi nabrzmiałej łechtaczki a poniżej otwartej toczącej soki dziurki. A wszystko to w pełnej gamie kolorów od różu do fioletu. Czuła wszechobecny zapach rozkoszy i miała chęć objąć tą różę ustami lecz nie mogła ruszyć głową. Za to zobaczyła mojego misia, który tuż nad jej twarzą zbliżył się do tej kobiecości lekko dotknął jej wejścia, a potem pokonując lekki opór zagłębił się w niej coraz bardziej. Wargi myszki objęły jego trzon i przesuwały aż do nasady w miarę jego zagłębiania. Gdy się cofał obejmowały go tak jakby nie chciały go wypuścić. Lecz on wilgotny od soków nie dawał się zatrzymać. Wysuwał i wsuwał się coraz szybciej ukazując nabrzmiałe żyły. Mata marzyła aby dotknąć go językiem, ale nie mogła dosięgnąć. Czuła na swojej szparce gorący oddech krzyczącej już Eweliny, na policzkach czuła drżenie jej ud. Nagle przed jej oczami kobiecość Eweliny zaczęła drżeć w skurczach, mój członek wbił się w nią aż po jądra i znieruchomiał, a na twarz Marty trysnęły nasze wymieszane soki. Marta marzyła o tym abym teraz opuścił tą dziurkę i pozwolił jej pochłonąć ustami tego mokrego i jeszcze nabrzmiałego wojownika, aby mogła go wyssać do ostatniej kropli. Lecz on nie wychodził. Jedynie na jej wargi spadły krople naszej rozkoszy. Tego się nie spodziewała. Gdy pierwsza z nich dotknęła jej warg, doznała rozkoszy, która spowodowała, że eksplodowała potężnym nie kończącym się orgazmem, który wygiął jej ciało w łuk a biodra wprawił w drżenie, przy którym mistrzyni samby powinna się wstydzić swojej nieudolności. Z ogarniętą jeszcze dreszczami orgazmu Eweliną, położyliśmy się przy Marcie, uwolniliśmy jej drżące nogi i ręce z kajdanek, a potem przytuliliśmy całą drżącą pomiędzy sobą całując jej spierzchnięte i spragnione rozkoszy usta. Sposób w jaki oddawała pocałunki świadczył o tym, że udało mi się obalić następny mit kochanej przeze mnie kobiety. A to co ucieszyło mnie jeszcze bardziej, to zaakceptowanie przez nią Eweliny jako partnerki w rozkoszy. I jak tu nie wierzyć starym ludziom gdy mówią, że człowiek uczy się całe życie.

Scroll to Top