Noc

„Wejść czy nie wejść” – zastanawiał się stojąc przed drzwiami jej pokoju. Chciał, ale obawa jak zareaguje na nią, a ona na niego obezwładniała go jak paraliżująca trucizna. Bał się, choć wmawiał sobie przed tym spotkaniem, że kompletnie nie ma czego, bo przecież tak się świetnie dogadują, dobrze się rozumieją, oboje wiedzą czego chcą. A mimo wszystko odczuwał strach, a im dłużej się wahał tym był on większy. W końcu jednak, kiedy po nadludzkim wysiłku i zwyzywaniu siebie samego w myślach od bezmózgich idiotów, i skończonych debili podniósł rękę by dać znać, że stoi przed drzwiami te otworzyły się zanim zdążył w nie uderzyć. Musiał mieć strasznie głupią minę, bo powitał go wesoły, perlisty śmiech i roziskrzone rozbawieniem spojrzenie jasnych oczu. Stropił się tym, zmieszał jeszcze bardziej niż swoimi poprzednimi obawami, poczuł ku swemu niezadowoleniu, że się zaczyna czerwienić.
– Wejdziesz? Nie będziemy się witać przez próg, to ponoć przynosi pecha.
Wszedł do środka, onieśmielony, speszony. Ta sama niepewność, respekt, który zawsze czuł kiedy rozmawiali przez internet i telefon uderzył go jeszcze silniej, odebrał swobodę myśli i ruchów, skrępował jak niewidzialna lina.
Długo nie zdążył o tym myśleć, bo nagle utonął w jej objęciu, poczuł ją całą wszystkimi zmysłami kiedy go obejmowała, tuliła się na przywitanie. Zapach jej długich, czarnych, miękkich włosów jednocześnie lekki i intensywny uderzył do głowy jak najsilniejszy alkohol, prawie pozbawił przytomności. Ciepło ciała wyczuwalne przez lekką bluzkę którą miała na sobie niebezpiecznie drażniło palce, prowokowało, kusiło, a miękkość warg na policzku jednocześnie rozpalała i wywoływała dreszcz, który ona na pewno poczuła. Sam już nie wiedział co czuje i jak ma to określić, taka nawała bodźców i impulsów atakowała jego mózg.
– Dobrze, że jesteś.
– Skąd wiedziałaś, że stoję przed drzwiami? – spytał, żeby jakoś rozładować to napięcie, rozluźnić się.
– Kobieca intuicja – uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Usiedli, wypili trochę wina rozmawiając na różne, początkowo luźne, potem coraz poważniejsze, bardziej osobiste tematy. Tak zeszło im kilka godzin, choć pewnie dla nich była to tylko chwila czasu. Chyba sami nie wiedzieli nawet kiedy, po której z kolei dołującej historii z własnych przeżyć, siedzieli oboje na jednej kanapie objęci, przytuleni. Zamilkli, wsłuchani w życie miasta za oknami, własne oddechy i bicie serc. On w pewnym momencie chciał odgarnąć jej włosy, przypadkiem dotknął policzka. Tylko go musnął, ale impuls był silny i momentalnie powtórzył pieszczotę. Chwilę potem przestraszył się, cofnął dłoń. Spojrzała na niego, od razu wyczytała lęk w spojrzeniu. Nie powiedziała nic, tylko wyciągnęła rękę i dotknęła jego twarzy, wplotła palce we włosy, zaczęła się nimi bawić. Po minucie wstała i usiadła mu na kolanach, dotknęła policzka, spojrzała mu w oczy. Bał się tego co może zaraz nastąpić a jednocześnie czuł, że jej bliskość zaczyna coraz bardziej działać. Nie wiedział co ma zrobić, na ile ona mu pozwoli. Nie chciał się spieszyć i zepsuć atmosfery bliskości, tego czaru który już był. Wyczytała to, wiedziała czego się obawia, postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce. Pochyliła się i pocałowała go delikatnie w usta, lekko, krótko, zachęcająco. Popatrzyła na niego z filuternym uśmiechem, mrugnęła okiem i powtórzyła pocałunek, tym razem mocniej, bardziej zdecydowanie. Wszelkie rozterki jakie kłębiły mu się w głowie znikły od razu jak zdmuchnięte pod dotykiem jej chłodnych, miękkich warg. Odwzajemniał pieszczotę, poddał się jej cały, już bez wahania. Pieścili się tak długo, prawie do utraty tchu, rozpalali w sobie pożądanie coraz bardziej, dłońmi wędrowali po swoich ciałach. W pewnym momencie ona przerwała pocałunek i powoli, guzik po guziku zaczęła rozpinać jego koszulę, odrzuciła ją w kąt pokoju. Jej dłonie zaczęły błądzić po jego torsie, poznawać, badać. On wsunął dłonie pod bluzkę na jej plecach delektował się miękkością i gładkością skóry, ciepłem. Ułatwiła mu dostęp, zdjęła bluzkę pod którą miała czarny, koronkowy stanik opinający kształtne piersi. Widać nie chciała zbyt długo czekać na ciąg dalszy, bo szybko go zdjęła, uwalniając je, uśmiechając się szelmowsko na widok jego spojrzenia. Zaczęła go prowokować wodząc dłońmi po swoich atrybutach, bawiąc się nimi. Chciał się do nich dobrać, ale pozycja nie była zbyt wygodna do takich eskapad, więc przenieśli się na łóżko, gdzie jego usta i dłonie miały już pełny dostęp. Skwapliwie to wykorzystał, pieszcząc ustami jedną a dłonią drugą pierś. Cichy acz sugestywny pomruk zadowolenia utwierdził go w przekonaniu o słuszności podjętych działań, więc nie przestawał, zmieniał tylko co jakiś czas rodzaj pieszczot: ssał sutki, drażnił je wargami, językiem, dłońmi, czasem lekko przygryzał. Jej biodra zaczęły falować, oddech przyspieszył. Było jej dobrze, czuła że robi się wilgotna i powoli nabierała ochoty na więcej. W końcu oderwała jego głowę, odsunęła się, zaczęła rozbierać do końca, zachęcając go spojrzeniem do tego samego. Po chwili oboje już zupełnie nadzy znów połączyli się w pocałunku, tym razem już bardzo namiętnym i gorącym, ale nie trwało to długo. Kazała mu się położyć, uklęknęła obok i ujęła jego twardego członka w dłoń a potem na chwilę wzięła go do ust. Sprawdzian widocznie wypadł zadowalająco bo natychmiast ulokowała się nad nim, nakierowała i wolniutko opadła w dół. Czuła jak wypełnia ją kawałek po kawałku, bardzo głęboko. Nie mogła powstrzymać cichego jęku, on zresztą też. Chwilę trwała w bezruchu, potem uniosła się i opadła powoli, potem jeszcze raz. Spojrzała na niego, widziała że też jest mu dobrze, że czuje jej ciepłą i mokrą szparkę bardzo dokładnie. Kiedy jego dłonie znalazły się na jej pośladkach pochyliła się nie przerywając ruchów bioder, lekko ugryzła go w ucho. Ścisnął jej pupę w odpowiedzi, uderzył lekko. Mruknęła w odpowiedzi, zwiększyła tempo jazdy, przenosząc jedną z jego dłoni na swoje piersi. Widocznie lubiła to, bo kiedy zaczął je ugniatać i głaskać przyspieszyła jeszcze bardziej, odchylając lekko głowę do tyłu. Po pokoju niosło się echo ich coraz głośniejszych jęków i westchnień, coraz bardziej urywanych i głośniejszych. Kiedy jednak zdawało się, że nadchodzi koniec ona przestała. Powoli zeszła z niego i położyła się obok tyłem, kręcąc zachęcająco biodrami. Na początku zdziwił się, ale widząc o co chodzi nie dał się długo prosić, przytulił się do jej pleców, wszedł w nią znowu. Wtulił twarz w jej włosy, dłonią objął pierś i zaczął się w niej poruszać najpierw wolno, potem coraz szybciej. Całował jej kark, pieścił dłonią brzuch i piersi coraz gwałtowniej, bardziej chaotycznie, coraz bliżej końca. Jej też wiele nie brakowało, słyszał to w głośnych jękach, czuł kiedy położyła swoją dłoń na jego i pieściła tak swoje piersi. Rozkosz narastała w nich coraz mocniej, stawała się coraz gwałtowniejsza, intensywniejsza aż w końcu wybuchła najpierw w nim, wyrywając spomiędzy zaciśniętych warg głośny jęk. Kiedy eksplodował w niej gorącą spermą poczuł gwałtowne skurcze szparki i spazmy całego ciała, usłyszał krótki, urywany krzyk, coraz cichszy i cichszy. Poruszył się w niej jeszcze kilka razy, potem oboje zamarli w bezruchu, zmęczeni.
Nie wychodził z niej przez chwilę tylko jeszcze raz pocałował w kark, ścisnął dłoń. Kiedy w końcu wysunął się z niej odwróciła się, położyła głowę na jego piersi.
– Nie spytasz czy było mi dobrze? – wymruczała cicho.
– Nie muszę. Wiem to. – odparł z lekkim uśmiechem.
– Tak? A skąd? – spytała przekornie.
– Kobieca intuicja.
Zaśmiała się wesoło, wtuliła mocniej kołysana do snu biciem jego serca.
Za oknem jasno świecił księżyc, słał na ziemię swoje blade światło a oni spali. O czym śnili? Kto to wie? Kto wie.

Scroll to Top