Noc Sylwestrowa 2010, część 2

Noc Sylwestrowa 2010, część 2

Po porannych „ćwiczeniach” zostałam odwieziona do pokoju w pensjonacie, gdzie się dobrze umyłam, szczególnie „spracowane” miejsca, po czym położyłam do łóżka i o dziwo zasnęłam. Obudził mnie telefon Marka, zapraszający na obiad. Nie będę ukrywała, że wstając z łóżka dość mocno czułam całe podbrzusze.

Ale lekko je rozsmarowałam i poszłam. Wzięłam z sobą sukieneczkę i kilka drobiazgów w które miałam się przebrać na kolację Sylwestrową. Z powodu małej Zosi cała rodzina postanowiła spędzić Sylwestra w domu. To też po obiedzie trwała zabawa z dzieckiem a o 22-giej, kiedy Zosia już spała, zasiedliśmy do kolacji. O północy był tradycyjny Szampan, życzenia, przede wszystkim dla Zosi i ciąg dalszy kolacji. Skończyliśmy ją tuż przed drugą, po czym zaczęliśmy się ubierać. Wówczas Hania zaproponowała, abym się nie przebierała w spodnie, bo przyjedzie po nas kolega Karola i zawiezie najpierw nas, a później ciebie. Później Ciebie, ale nie powiedziała gdzie, a ja byłam dość mocno „wstawiona”, że się nie zorientowałam się w podstępie. Zeszliśmy przed dom, chwile czekaliśmy, podjechał „duży” samochód, nawet nie wiem, jaki wsiedliśmy. Karol z przodu, obok kierowcy, a my z Anna z tyłu, tyle tylko, że na jednym z siedzeń siedział już dość potężny mężczyzna. Karol rozmawiał z kierowcą, po czym podjechaliśmy pod ich dom, wysiedli, mówiąc do mnie – Ty jedziesz dalej. Było kompletnie ciemno, nie znam miasta, to też nawet nie zorientowałam się, że my nie jedziemy do pensjonatu, w którym mieszkam, tylko zupełnie gdzieś indziej. Kiedy podjechaliśmy, obaj panowie szybko wysiedli z samochodu, pokazując, że też mam wysiąść. Wysiadłam, ale stanęłam przed samochodem i zaczęłam się rozglądać. Wówczas nastąpiło coś, czego kompletnie nie przewidywałam. Jeden z mężczyzn, który siedział obok mnie wsunął mi rękę między włosy, ścisnął, tak, że mnie mocno zabolało, drugą ręką zakrył mi usta. Drugi chwycił za rękę, wykręcił do tyłu, tak, że znalazłam się w takiej pochylonej pozycji. Byłam zbyt pijana, aby zacząć stawiać opór, zresztą mieli nade mną dużą przewagę fizyczną. Zaczęli prowadzić w kierunku budynku, przed którym staliśmy, kiedy się zbliżaliśmy ktoś otworzył drzwi i weszliśmy do środka. W całym budynku było ciemno, panował półmrok bo oświetlenie stanowiło tylko światło latarń z zewnątrz. Tak przeszliśmy jakiś odcinek jakiegoś korytarza, doszliśmy do schodów, zeszliśmy w dół i dopiero tam mnie puścili. Otworzyli drzwi do niewielkiego pomieszczenia, w którym czekał na mnie mężczyzna, spotkałam go przed południem, który bardzo słabo mówił po angielsku. Ale z tego co zrozumiałam wytłumaczył mi, że to jest ciąg dalszy „ćwiczeń” które miałam przed południem i że mam się tu rozebrać. Teraz już było jasne, przywieźli tutaj, aby mnie dalej rżnąć. Kiedy się rozbierałam „Anglik” podał mi szklaneczkę z płynem, czułam w niej alkohol, ale było mi wszystko jedno, przede wszystkim po tym „stresie” wejściowym chciało mi się pić. Rozebrałam się i weszliśmy do niezbyt dużej, ale dobrze oświetlonej i wyposażonej w sprzęty sali ćwiczeń. Spojrzałam, a przede mną stoi pięciu dobrze zbudowanych mężczyzn. Spojrzeli na mnie, po czym jeden z nich wyciągnął w moim kierunku rękę i pociągnął w głąb sali prowadząc mnie w kierunku dość wysokiej, nakrytej białym płótnem skrzyni. Położyli mnie na niej unosząc i rozciągając nogi na bok. Wówczas drugi podszedł i przez dłuższą chwilę przyglądał się mojemu kroczu. Po chwili położył rękę na podbrzuszu, przesuwając ją w znaczący sposób po moich „znaczkach” Przez dłuższą chwilę po nich niej wodził, coś komentując, czego nie zrozumiałam. Dalej przesunął rękę niżej znajdując pierścionek i napletek łechtaczki. Od tego momentu zaczęło mi być miło, zaczął bardzo delikatnie wodzić palcem po łechtaczce a ja zaraz zaczęłam się podniecać. Widząc to zaczął intensywniej wodzić palcem po niej, aż do momentu, kiedy zrobiła się bardzo mokra. Wówczas wsunął mi dwa palce w dziurkę robiąc klasyczną palcówkę. Miał rękę odpowiedniej wielkości, to też praktycznie od razu zaczęłam go czuć na szyjce, co powodowało dalsze moje podniecenie. Kiedy już zaczęłam mocno jęczeć włączyli się pozostali mężczyźni i zaczęły się „właściwa” zabawa. Dwóch podeszło z boku i mocno naciągając mi piersi w górę zapięli na każdej po jednym średniej wielkości klipsie biurowym. Rozdarłam się, bo przecież to mocno ściska, a przez to boli, ale już było po wszystkim. Popatrzyli, czy są równo zapięte, po czym wpięli w nie po średniej wielkości ciężarku, na moje oko około 100gram. Po chwili ci sami zajęli się moim podbrzuszem. Mając mocno podciągnięte do góry nogi na brzuchu utworzył się naturalny fałd skórny. Właśnie ten fałd, kilka centymetrów poniżej pępka został chwycony następnym, zdecydowanie większym, niż w piersiach klipsem biurowym. Tak samo, jak w przypadku piersi i do tego klipsa został dopięty ciężarek i też zdecydowanie większy, niż w piersiach. Po tych zabiegach ten mężczyzna, który cały czas pieścił swoimi palcami cipkę, a który doprowadził ją do dużego podniecenia wysunął je, a przede mną pojawił się następny, trzymający w ręku klasyczną packę na dość długiej rękojeści. Spojrzał, po czym przyłożył mi idealnie w sam środek. Rozdarłam się, bo przecież miałam ją mocno rozbitą po porannych „ćwiczeniach” ale to nie miało żadnego znaczenia. Przykładał mi raz za razem, ile tych uderzeń było, nie wiem, czułam już bardzo mocny ból w kroczu, przestał i pojawił się następny, tym razem ze swoim argumentem. A miał go dość dużego. Stanął, po chwili już miałam go w sobie. Darłam się nadal, bo przecież miałam wargi sromowe mocno obite. Na dodatek na brzuchu „dyndał” ciężarek, również piersi były naciągane wiszącymi ciężarkami. Przy tym zbliżeniu nie ma co mówić o jakiejkolwiek subtelności czy delikatności, wbijał się we mnie tak mocno, jak mógł. Myślałam, że w tych warunkach niczego nie będę czuła, a jednak po pewnym czasie zaczęłam odczuwać narastające podniecenie. O dziwo, doszłam do dość dużego, w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Wysunął się, za moment wsunął się drugi i to samo. Wbijał się we mnie z całej siły, ja jęczałam, czując każde jego pchnięcie na wargach, a on nic, tylko do przodu, jak by chciał wejść mi tym swoim kutasem w środek. Zamiast wejść w środek doszedł do swojego orgazmu i się spuścił. Okazało się, że to nie koniec, po tym wszedł trzeci, który już mnie rozbił całkowicie. Tylko jęczałam, a on wsuwał swojego kutasa z całej siły, aż wypełnił mnie do końca. Po tym zbliżeniu pozwolili na przerwę, kolega „Anglik” dał mi następną szklaneczkę, którą wypiłam do końca i poszłam się umyć. Celowo stałam dłuższą chwile pod natryskiem, wyszłam, znowu dostałam szklankę picia. Już po tej poprzedniej czułam, że ze mną jest „coś nie tak” Niby wszystko widzę, niby normalnie reaguję, ale nie mam kompletnie odruchu obronnego, wręcz odwrotnie, wyszłam z pod natrysku mając chęć na dalszą „zabawę” Oni też na to czekali. Tym razem ustawili mnie przy drabince, rękoma trzymałam się za szczeble dość nisko, a biodra miałam w dość dużej odległości, nogi mocno rozsunięte. Nawet nie wiem który podszedł do mnie, przeciągnął ręką po kroczu, po czym poczułam, jak na moje pośladki spada packa. Raz na jeden, raz na drugi, ale również w sam środek, tak, że sięgała aż do cipki. Jęczałam, ale to nic nie pomagało, nawet nie próbowałam liczyć tych uderzeń. Przestał, kątem oka spostrzegłam, że się moi partnerzy zamienili, ale nie widziałam niczego więcej. Za chwilę już było jasne, kiedy opuściłam głowę w dół ujrzałam, że do łechtaczki zbliża się jakiś wibrator. Zaraz go też poczułam, myślę, ze był to wibrator typu Magic Massager, z tą jednak różnicą, że miał stożkową „główkę”. Na początku główka dotykała wyłącznie łechtaczki, doprowadzając mnie do bardzo dużego podniecenia. Kręciłam biodrami na boki, ale to nic nie dawało. W tym momencie pojawiły się dodatkowe „atrakcje” Będąc w tak pochylonej pozycji „zwisały” mi obciążone piersi i zwisał mi ciężarek przypięty do brzucha. Ten tylko się kiwał, natomiast piersi, będąc mocno obciążone pozwalały na dostęp do nich. Wykorzystało to dwóch innych moich partnerów i krótkimi szpicrutami zaczęło mnie w nie uderzać, przy czym robili to na zmianę. Jeden uderzał od góry, drugi od dołu i tak na zmianę. Zaczęłam w tym momencie „szaleć”, podniecał mnie mocno wibrator, który cały czas dotykał mojej łechtaczki, a tu odczuwałam ból po uderzeniach w piersi. Ale po iluś uderzeniach moi partnerzy przestali uderzać mnie po piersiach, natomiast wibrator, wibrując z odpowiednią częstotliwością „wjechał w dziurkę, dotykając szyjki. Wręcz zaczęłam krzyczeć, cipka zaczęła się mocno podniecać, aż przyszedł moment pełnego podniecenia, po którym poczułam skurcz bardzo mocnego orgazmu. Oni na to tylko czekali, wysunęli go, po czym jego miejsce zaczęły zajmować ich kutasy. Stałam już na drżących nogach, kiedy pierwszy wszedł we mnie i wbijając się z całej siły prawie podrzucał do góry. Trzymał mocno za biodra, po czym swoimi biodrami wręcz miażdżył moje wargi. Pojękiwałam bardzo głośno prawie w rytm jego pchnięć, aż poczułam, jak się spuszcza. Po nim jeszcze dwóch tak samo mocno we mnie się wbijali. Pod koniec już prawie krzyczałam, ale to ich chyba właśnie podniecało. Kiedy trzeci skończył puścili mnie, osunęłam się na kolana. Pomogli mi się podnieść, ponownie „anglik” dał mi coś do picia i pomógł pójść do łazienki. Opłukałam się, kiedy wyszłam znowu dostałam pić. Ewidentnym było, że w tej szklaneczce był alkohol, ale czy nie coś jeszcze, tego nie wiem, bo ponownie poczułam się „rześka”. Moi partnerzy ponownie podprowadzili mnie do tej drabinki, tyle tylko, że tym razem tyłem. Dwóch pokazało, gdzie mam u góry trzymać się za szczeble, natomiast następny podszedł i to, co mnie zdziwiło, zdjął ze mnie ciężarki, wypiął również te biurowe klipsy. Poczułam się zdecydowanie lepiej, ale tylko na moment. Po chwili pojawił się jeden z wielorzemieniowym batem. Podszedł, popatrzył, przez chwilę gładził ręką moje piersi, przesunął ja również po brzuchu, po czym odsunął na odpowiednią odległość i za chwile końce tego bata spadły na moją pierś. Raz na jedną, raz na drugą, po chwili na dolną część brzucha i ponownie na piersi. Tak to trwało dobra chwilę, do momentu, kiedy na piersi nie pojawiły się wyraźne ślady tych uderzeń. Ja się darłam, ale to nic nie dawało, pewnie miał swój „program” i musiał go zrealizować. Kiedy skończył ponownie pogładził piersi i dolną część brzucha, odsunął się, a w to miejsce pojawił się następny trzymający w ręku lampę typu Violet wand zakończoną fioletową pałeczką. Po mału zbliżył ja do piersi czekając, aż przeskoczy iskra. Wrzasnęłam, bo poczułam to jak ukłucie, a po chwili to samo w drugą i tak na zmianę to w jedną, to w drugą. Darłam się, myślę, że to „strzelanie” iskrami jest mocniejsze, niż rzeczywiste ukłucie. Kiedy już dostałam kilka takich ukłuć na piersi zaczął przesuwać tę pałeczkę w dół, najpierw kilka iskier puścił na brzuch schodząc coraz niżej. Dwóch następnych partnerów rozciągnęło mi mocno nogi, przyciskając ją do drabinki a ten od lampy obniżył ją na tyle, że puścił mi iskrę na łechtaczkę. Rozdarłam się, ale iskry przeskakiwały równo najpierw na samą łechtaczkę, a po chwili znowu niżej, aż do samej dziurki. Darłam się, a oni spokojnie wpuścili w moją dziurkę kilka tych iskier. Na moment przestali, ale tylko po to, aby mnie obrócić przodem do drabinki. Rozciągnęli mocno ręce i nogi na boki, spojrzałam kątem oka, a tam już się ustawił ten sam, co wcześniej trzymał w ręku bat. Teraz miał go ponownie, ale tym razem jego uderzenia zaczęły spadać na moje pośladki. Nie wiem, jak on to robił, ale poczułam, jak na mnie spadają same końcówki tych rzemyków, jakby ześlizgując się po skórze pośladków. Nie wiem, czy to bolało bardziej, czy mniej, gdyby uderzał całymi rzemieniami, ale bolało. Jęczałam, ale oni robili swoje. Mało tego, w pewnym momencie to „głaskanie” końcówkami tych rzemieni przenieśli na moje plecy i czułam wcale nie takie słabe uderzenia pomiędzy łopatkami. Próbowałam ruszać się, ale ich ręce trzymały mnie, jak żelazne kleszcze. Nie wiem, ile razy zostałam uderzona, ale przyszedł moment, kiedy przestali mnie chłostać. Za to od razu poczułam czyjeś ręce na swoich pośladkach, które mocno je rozciągały, a za moment, jak w samą dziurkę przeskakują iskry z tej fioletowej pałeczki. Były to potwornie mocne ukłucia, próbowałam jakoś się ruszyć, ale to nic nie dawało, raz za razem przeskakiwała następna iskra, a ja czułam, jak by mnie ktoś gdzieś kłuł mnie gdzieś głęboko w brzuch. Nie wiem ile tych iskier przeskoczyło na mnie, ale w pewnym momencie przestali. Pokazali mi, że mam opuścić ręce na niższe szczeble i wypiąć biodra. Spojrzałam, a tuż za mną stoi jeden z moich partnerów z mocno świecącym się kutasem. Jeszcze moment, a ten kutas oparł się o moją brązową dziurkę, po chwili na nią naparł, a już za chwilę czułam, jak mnie rozpiera i jad wbija się w moje wnętrze. Darłam się, bo dziurka była mocno podrażniona tymi iskrami, ale on na to nie zważał, chwycił za biodra i już był cały we nie. Wsuwał się bardzo mocno, jego wzgórek łonowy mocno napierał na wcześniej obite pośladki. Z jednej strony bolało, z drugiej czułam go wewnątrz i tak na zmianę, aż mnie wypełnił swoimi sokami. Po pierwszym wbił się we nie drugi i następny i tak po kolei tych sześciu. Przy czwartym już mocno jęczałam, przy piątym prawie krzyczałam, a przy szóstym mocno krzyczałam. Oni jednak trzymając mnie mocno za biodra robili swoje. Kiedy skończyli, jeden Anglik tych partnerów posługiwał się łamaną angielszczyzną ponownie podał mi szklankę, a kiedy wypiłam poinformował, że to koniec tego spotkania. Z tego co zrozumiałam, to mnie przepraszał, że było ono takie „prowizoryczne”, ale organizowali je w ostatniej chwili. Zapewniał, że kiedy spotkamy się następnym razem postarają się, aby było bardziej atrakcyjne. Weszłam pod natrysk, w miarę szybko opłukałam, ubrałam i mój „Anglik” odwiózł mnie do pensjonatu.

Epilog

Po „szalonej” Sylwestrowej Nocy wróciłam do pensjonatu i położyłam do łóżka. Już świtało, a pomimo to zasnęłam. Obudził mnie telefon, spojrzałam na zegarek, była 12-ta. Dzwonił Marek, złożył mi życzenia Noworoczne i zaprosił na 14-tą na obiad, przypominając, że o 17-tej mam odlot samolotu. Nie bez problemów podniosłam się z łóżka, tym razem dobrze umyłam pod ciepłym natryskiem, pomogło to się rozruszać. Później trochę poćwiczyłam i już w miarę sprawna wypiłam kawę, spakowałam się i pojechałam. Na obiedzie ponownie byliśmy wszyscy, tak, jak wieczorem, trochę „pogadaliśmy” o różnych sprawach, ale ani Karol, ani Anna nie dali do zrozumienia, że się cokolwiek stało. Zostałam przez syna odwieziona na lotnisko. Tym razem wracałam przez Pragę Czeską, aby ominąć śnieżyce na północy europy. Lot był bez przeszkód zdążyłam na przesiadkę i spokojnie dojechałam do domu. Rozpakowałam się, umyłam zrobiłam „swojego” drinka i odruchowo włączyłam komputer. Patrzę, a tam list od Anki:

Cześć Basiu. Przepraszam, że zostałaś „porwana” na spotkanie, ale tak było najprościej to załatwić. Kilka zdań na mój temat. Moja historia zaczęła się ok. 10 lat temu. Jestem kobietą dość mocno pobudzoną erotycznie i bardzo często odbywałam i odbywam zbliżenia z Karolem. Pewnego razu, podczas zbliżenia w pozycji od tyłu dostałam od niego mocnego klapsa w dupę i stało się ze mną coś bardzo dziwnego – dostałam wyjątkowo mocny orgazm, kiedy się we mnie spuszczał, który wręcz wykrzyczałam. Po kilku dniach Karol spytał, dlaczego tak krzyczałam. Kiedy mu powiedziałam przy następnym zbliżeniu znowu dostałam takiego samego klapsa i znowu miałam mocno orgazm. Tak dostawałam klapsy przez chyba trzy miesiące. W tym momencie wpadłam na pomysł kupienia klasycznej packi, wsunęłam Karolowi pod poduszkę. Kiedy ją zobaczył, tylko się uśmiechnął, stwierdził – wystaw dupę i od tego momentu dostawałam klapsy packą. Ale tym razem inicjatywę przejął Karol i najpierw kupił krótkiego pejcza, później dwa rodzaje batów, po czym to wszystko dał mnie, a ja kiedy miałam ochotę na baty, to mu je podkładałam pod poduszkę. Tak było do grudnia 2005roku. Kończyłam 40 lat i Karol zaproponował mi pójście do Klubu. Zgodziłam się i 01 grudnia 2005 roku można powiedzieć dostałam publiczną chłostę, ale też publicznie byłam rżnięta przez 6 mężczyzn. Później, kiedy tylko chciałam, to albo chodziłam z nim, albo sama. Tak to trwało przez 3 lata, do 01 grudnia 2008 roku. Wówczas zdecydowałam, że chcę być członkiem Klubu, to też otrzymałam uzgodniony tatuaż, ja sobie wybrałam symbol swojego znaku zodiaku – Strzelca, który mi zrobili na podbrzuszu. Tam, gdzie jest wszyta perełka, tam też mam wtopiony symbol swojego Klubu i swój numer. Z racji tatuażu tego nie widać, ale to się daje wyczuć palcem. Od tego czasu jestem już samodzielna i mniej więcej co 6 tygodni odwiedzam jakiś klub, na początku trzy nasze w Lyonie, ale później zostałam poproszona i jeżdżę do innych miast, głównie do Marsylii, ale również do Tuluzy i Tulonu. Od prawie dwóch lat, za sprawą Twojego byłego męża jeżdżę również do Paryża. W kilka miesięcy po ślubie Marka, chyba w kwietniu przyjechał Andrzej w piątek wieczorem. Widzieliśmy się na kolacji, ale chciał się jeszcze z nimi zobaczyć w sobotę. Spał w tym samym pensjonacie, w którym Ty śpisz i w tym samym pokoju. W sobotę przed południem Marek i Małgosia chodzili jeszcze na jakiś kurs komputerowy, to też poszłam do niego i sprowokowałam go do seksu. Muszę Ci powiedzieć, że jest dobry i nieźle mnie zerżnął. Ale widząc moją „ozdobę” zapytał, czy bym nie przyjechała do Paryża, do Klubu, z którym on jest zaprzyjaźniony. Zgodziłam się i tym sposobem teraz co dwa miesiące jeżdżę do niego. Właśnie wraz z życzeniami Świąteczno – Noworocznymi przysłał mi zaproszenie na spotkanie w pierwszy weekend stycznia. Karol się zgodził i jadę. Jeżeli masz życzenie, to Ci prześlę relacje. Ale póki co serdecznie zapraszam Cię do nas. Pozdrawiam. 02 stycznia 20101r. Anka. To jest ostatni akcent mojego Świąteczno – Noworocznego wyjazdu do syna, synowej i wnuczki. Następny realny termin to przełom kwietnia i maja, będę chciała jechać, będę chciała zobaczyć się z rodziną, ale sądzę, że też będę miała jakięś spotkania w jakimś Klubie.

Scroll to Top