Odwiedziny męża, cześć 2, zabawki

Zbliżał się 01 listopada – Święto Wszystkich Świętych. Jest to Święto, podczas którego pamiętamy w szczególny sposób o swoich bliskich zmarłych. Pamiętał o nich również mój były mąż, który na stałe zamieszkuje w Paryżu. Przylatywał już w piątek z zamiarem bycia aż do poniedziałku. W sobotę zorganizowaliśmy „koleżeńskie spotkanie” koleżanki i kolegów męża, które w trakcie zmieniło się na bardzo sympatyczne erotyczne spotkanie.

To też lekko nim zmęczeni w niedzielę „polegiwaliśmy” w łóżku. Nie jest to precyzyjne określenie, gdy tylko otworzyliśmy oczy ciała nasze zwarły się w czułym uścisku, a po chwili już rozsuwałam nogi, aby Andrzej mógł we mnie swobodnie wejść. Czułam go wspaniale, czułam każde jego pchnięcie, czułam bardzo mocno, jak jego główka przesuwa się po ściankach pochwy dochodząc do szyjki i mocno na nią napierając. Jęczałam coraz głośniej, aż w pewnym momencie wyrzuciłam ręce do góry i wypinając mocno biodra w jego kierunku chciałam, aby jak najmocniej wszedł we mnie. On to doskonale zrozumiał i kilka ostatnich pchnięć wykonał bardzo mocno, po czym poczułam, jak się we mnie spuszcza, głośno już tym razem jęcząc osiągając również mocny orgazm. Po umyciu się ponownie położyliśmy się do łóżka, dłuższą chwilę leżeliśmy obok siebie. Nie wiem, jak długo leżeliśmy, ale leżeć spokojni zbyt długo się nie dało. Moja ręka za chwilę pieściła jego kutasa, a jego po chwili już moją cipkę. Najpierw bardzo delikatnie wodził po łechtaczce, kiedy już była bardzo mokra przesunął te swoje dwa palce niżej i wsunął do dziurki. Jęczałam cała podniecona, on pieścił mnie, dotykając paluszkiem szyjki. Tak doprowadził mnie do pełnego orgazmu, a kiedy już jego palce „pływały” w moich „sokach” zwilżył je i przesunął jeszcze niżej, dotykając brązowej dziurki. Lekko naparł, a po chwili już czułam, jak mi ją rozciąga i jak się w nią głęboko wsuwa. Wykonał kilka pchnięć, po czym uniósł głowę, rozejrzał się wokół i śmiejąc się powiedział – nie ma co wsunąć. Ja również roześmiałam się. Tym stwierdzeniem nawiązał do naszych zbliżeń krótko po ślubie. Kiedyś leżeliśmy oboje nadzy na łóżku. Obok łóżka stał stolik, a na nim śliwki, klasyczne węgierki. Adam wziął jedną i zaczął ją „tulać” po moim ciele, zaczynając od piersi, dalej przez brzuch i wzgórek łonowy. Przetulał ją przez wzgórek i zatrzymał na wysokości „dziurki”. Wówczas ja się odezwałam – gdzie wejdziesz, jak ją tam wsuniesz, jednocześnie bardzo mocno rozsuwając nogi. Andrzej zrozumiał tę moja wypowiedź jednoznacznie, a ponieważ ta śliwka była bardzo mokra od śluzu w dziurce bez problemów wsunął ją w pupę. Spojrzał na mnie, po chwili wziął drugą, zwilżył w cipce i również ją wsunął. Nie wiem ile ich w końcu wsunął, ale było ich wcale nie mało. Po pewnym czasie na moim brzuszku wyraźnie było widać pewną wypukłość powodowaną wypełnieniem pupy. Przyszedł moment, kiedy powiedziałam dość dając mu jednocześnie do zrozumienia, żeby wszedł we mnie. Poczułam go wyjątkowo mocno w sobie. Normalnie miał tego swojego kutasa dość potężnego, teraz był tym bardziej mocniejszy, bo przecież miałam wypełniona pupę. Było to nasze pierwsze zbliżenie, kiedy miałam wypełniona pupę, pierwsze, ale nie ostatnie. Później było ich jeszcze wcale nie mało do momentu, kiedy wyjechał. I właśnie teraz tą swoją wypowiedzią nawiązał do tego momentu. A ja, jak to ja, czasami coś szybciej powiem, niż pomyślę, patrząc na niego stwierdziłam – może się coś znajdzie, chodź. Wstaliśmy, poszliśmy do pomieszczenia garderoby, tam otworzyłam białą szafę z „zabawkami” i wysuwając poszczególne szuflady powiedziałam do niego – może coś wybierzesz. Andrzej przez chwilę się przyglądał zawartości poszczególnych szuflad, wsuwał do nich rękę, jakby mieszając w nich, aż w końcu wyjął zgiętą w łuk klasyczną trzcinkę bambusową. Spojrzał na nią, po chwili na mnie mówiąc – chyba wiem, po co to jest. Wówczas ja powiedziałam – chodź i stało się coś, czego nie jestem w stanie wytłumaczyć i co jest teoretycznie irracjonalne. Weszliśmy do łazienki, ja wysunęłam na środek niewielki stolik, który tam zawsze jest, nakryłam go ręcznikiem, po czym położyłam się na nim, chwyciłam nogi pod kolanami, uniosłam je do góry, szeroko rozsuwając. Tym sposobem miał swobodny dostęp do cipki, a ja chciałam, żeby mi ja zbił. On spojrzał, przeciągnął ręką po niej całej, spojrzał, pytając – chcesz tego ? ja tylko kiwnęłam głową. Andrzej jeszcze raz przeciągnął ręka po cipce, jakby ją sobie układał, po czym cofnął się o pół kroku i uderzył równo w sam środek. Jęknęłam, ale nóg nie puściłam, wówczas uderzy drugi raz. Ja jakby jeszcze mocniej podciągnęłam je do góry, a on ponownie uderzył. Nie wiem, ile razy mnie uderzył, ale o dziwo trafiał właściwie w sam środek. Przyszedł moment, kiedy zaczęłam krzyczeć przez zęby, ale krzyczałam – jeszcze. Uderzył jeszcze chyba ze trzy razy, po czym zbliżył się do mnie, zsunął bokserki, a w jego ręku zobaczyłam sterczącego kutasa. Po chwili przystawi do cipki, a za chwile już go miałam w sobie. Jęczałam bardzo głośno, bo przede wszystkim wypełniał mnie bardzo mocno, ale ponadto swoja kością łonową urażał cipkę od zewnątrz. Przyszedł moment, kiedy się spuszczał, a ja osiągnęłam obłędny orgazm, który potwierdziłam wyraźnym krzykiem. Odpoczęliśmy, po czym wróciliśmy do „normalnych” zajęć. Po śniadaniu pojechaliśmy na cmentarz, później jeszcze do jednego z supermarketów, bo Andrzej chciał zrobić „polskie” zakupy, wróciliśmy do domu. Ja zajęłam się przygotowaniem obiadu, czując jednak to, co on zrobił mi wcześniej, Andrzej „odpoczywał”. Ponieważ była piękna pogoda pojechaliśmy jeszcze na inny cmentarz, wróciliśmy już się zmierzchało. Zjedliśmy kolację i zasiedliśmy w salonie przy kawie i drinku. Ja rozebrałam się w „domowy” strój, czyli lekką sukieneczkę, pod którą nie miałam niczego, Andrzej wskoczył też w szorty i podkoszulkę. Rozmawialiśmy o naszym synu Marku, który studiował w Paryżu, a teraz mieszka w Lyonie. Kiedyś widywali się częściej, teraz, kiedy Marek ma już żonę i dziecko widują się rzadko. Dotarło w tym momencie do nas, że jesteśmy „dziadkami”. To też postanowiłam któryś już raz z rzędu sprawdzić, jaki to jest „dziadek”, przyklęknęłam przed nim, on uniósł biodra, ja zsunęłam szorty i po chwili miałam jego kutasa w ustach. Nie był jeszcze zbyt sztywny, to też mogłam się nim swobodnie „bawić” wpuszczając go sobie głęboko w usta. Kiedy już zaczął sztywnieć Andrzej chwycił mnie za głowę, mówiąc – poczekaj. Wziął mnie za rękę, zaprowadził do sypialni i położył w poprzek łóżka, po czym opuścił mi głowę w dół, a ja szeroko otworzyłam usta. Wsunął mi go na tzw. głębokie gardło, aż do samej krtani, a ja bardzo tego chciałam. Chwyciłam go za uda, wystawiając w jego stroną maksymalnie swoje usta, a on bardzo delikatnie wysuwał i wsuwał swojego kutasa, aż do wzgórka łonowego. To jego wchodzenie w moje gardło bardzo mocno mnie podnieciło, a on, dochodząc do swojego szczytu wysunął się i spuścił, tryskając aż na piersi. Poszłam się umyć, Andrzej też, po czym wróciliśmy do salonu dopić nasze kawy. Kiedy skończył i ja też ją wypiłam powiedział – chodź. Poszliśmy do łazienki na piętrze, tam mnie rozebrał ze „służbowej” sukienki, poprosił, aby zajęła pozycję „na pieska” szeroko rozsuwając nogi. Stanął przede mną, pochylił, kilka razy pogładził ręką po pośladkach i między pośladkami, po czym zobaczyłam w jego ręku swoją klasyczną dyscyplinę, po chwilę już ją czułam na pośladku. Raz na jednym, raz na drugim, trzeci raz w rowek, ale rzemienie sięgały aż do cipki. Jęczałam, ale nadal tkwiłam w tej pozycji. Nie wiem, ile razy mnie uderzył, ale przerwał, przeszedł za mnie a po chwili już jego kutas siedział we mnie. Jęczałam coraz głośniej, aż prawie krzyczałam, kiedy się we mnie spuszczał. Wysunął się, usłyszałam- umyj się i odpocznij, na ósmą przychodzi Krzysztof. Tego nie było w programie, ale nic nie powiedziałam, umyłam i poszłam do swojej sypialni odpocząć, była prawie szósta. Po godzinie zaczęłam szykować kolację, a kiedy przyszedł Krzysztof, zasiedliśmy do stołu. Po wypiciu kilku wódek Andrzej zaprosił Krzysztofa do mojej garderoby, pokazując szafę z zabawkami. Krzysztof aż piszczał, widząc je, przypomniałam sobie jego słowa Mam też trochę „zabawek”. Stwierdził – po co Ci tyle, odstąp trochę. Od niedawna noszę się z zamiarem wymiany je na nowe, to też stwierdziłam – możesz wziąć wszystkie. Na jednej z półek leżały dwie duże torby tkaninowe, kiedyś kupił je Marek nawet nie wiem, do czego. Dałam je Krzysiowi i poszłam do kuchni. Jak się później okazało, popełniłam błąd. Krzysztof zniósł obie torby na dół, mówiąc – opróżniłem całą szafę, ale okazało się, że nie zupełnie. Znowu zasiedliśmy do stołu, znowu wywiązała się rozmowa „wspomnieniowa” podczas której Andrzej i Krzysztof przypomnieli mi jedno spotkanie u nich w akademiku, kiedy obaj mnie zerżnęli. Uznali, że czas najwyższy to powtórzyć, ja nie protestowałam, poszliśmy na piętro i tam w pokoiku gościnnym rozebrałam się, oni też i po kolei, najpierw Andrzej, później Krzysztof, tak jak to było ponad 28 lat temu, odbyli ze mną zbliżenie. Na tym się jednak nie skończyło, usłyszałam – a teraz idziemy do łazienki, tam się pobawimy. Nadal nie protestowałam, przy czym tym „dominującym” był Krzysztof. Położyli mnie na stoliku, wówczas okazało się, że nie wszystko Krzysztof spakował, założyli mi na ręce opaski i przypięli do górnych nóg stołowych. Spojrzeli na mnie a Krzysztof mówi – teraz zajmiemy się Twoimi cyckami. Dopiero wówczas zauważyłam, że na szafce z boku leży coś przykryte ręcznikiem. W ręku Krzysztofa pojawiła się klasyczna igła chirurgiczna, Andrzej ścisnął pierś, a Krzysztof przekłuł ją przeciągając za igła nitkę. Po chwili zrobili to sami z drugą brodawką, po czym ściągnęli oba końce nitki tak, że brodawki dolegały do siebie, zawiązując nitkę na pęk. Darłam się, że mnie boli, oni na to nie zwracali uwagi. Fachowo Andrzej odciął zbędne końce. Po chwili nadal Andrzej ściskał fałdy jednej piersi i drugiej, a Krzysztof przekłuł je agrafką spinając razem. Tak wbili mi po trzy agrafki z jednej strony i po trzy agrafki z drugiej strony. Ale agrafki stanowiły tylko „fastrygę”, dalej po prostu z jednej i z drugiej strony brodawek zaczęli zszywać płaty piersi tak, aby do siebie dolegały. Zszyć piersi ze sobą to było im za mało. W ich rękach pojawiły się krótkie, ale dość grube szpilki. Zaczęli od brodawek, wbijając je obaj jednocześnie, a następnie każdy po swojej stronie po trzy krótkie, ale dość grube szpilki. Jęczałam, kiedy mi to wbijali, ale oni byli z tego swojego dzieła zadowoleni. Skończyli, odpięli mi ręce, położyli na podłodze po czym Andrzej nasmarował swojego kutasa, ukląkł mi na klatce piersiowej i zaczął go wsuwać między piersi. Tym razem darłam się, bo przecież były zszyte, on jednak napierał, aż się przepchnął całkiem, wówczas zaczął ponownie się wysuwać i wsuwać. Krzysztof nie próżnował, wziął w rękę klasyczny wibrator średniej wielkości, miał on 25cm długości i 3,5 średnicy, wsunął w cipkę i zaczął nim mnie wypełnić. Trwało to tak długo, aż się Andrzej nie spuścił strzelając mi sperma prosto na twarz. Roztarłam ją, ale nie mogłam się umyć, bo panowie zamienili się miejscami. Teraz Krzysztof wsuwał swojego kutasa między moje piersi, a Andrzej dalej podniecał mnie tym wibratorem. Znowu dostałam wcale nie małą „szprycę” spermy na twarz. Skończyli, pozwolili mi umyć twarz, po czym ponownie położyli mnie na tym samym stoliku. Tym razem założyli mi opaski na nogi, rozciągając je do góry i na boki, ale za nim wpięli je w linki, założyli również podwiązki, które przesunęli aż do samej pachwiny. Po chwili zaczęli przyglądać się cipce, nie trwało to długo. Andrzej chwycił za wargę sromową, ścisnął ją, aż krzyknęłam, spojrzałam, a Krzysztof szykuje się do wbicia mi w tę wargę dość dużego haczyka. Przebił ją, po czym po chwili zrobił to samo z drugim, jakieś półtora centymetra niżej. Przewlekł przez oczka tych haczyków nitkę i odciągając ją na bok przywiązał do podwiązki. Po chwili zrobili to samo z drugiej strony, po czym obaj podziwiali „moją dziurkę”. To też nie trwało zbyt długo, Andrzej zsuną szorty kierując swojego kutasa prosto w nią. Czułam go bardzo mocno, ale jęczałam też głośno, bo jego ruchy powodowały ruch moich nóg, a tym samym większe ich rozsuwanie się, przez to większe naciąganie warg. Andrzej skończył, wypełnił mnie Krzysztof, a kiedy ten skończył wypieli mnie pozwalając się umyć, z tym, że Andrzej zastrzegł – nie zdejmuj tych ozdóbek z siebie. Kiedy umyta zeszłam do salonu Krzysztof już był ubrany i żegnając się serdecznie dziękował za otrzymane „zabawki”. Andrzej czule przytulił mnie mówiąc – idziemy spać. Łatwo było powiedzieć, trudniej było zrobić, bolały piersi, bolała cipka. Nie wiem, czy tej nocy spałam, czy tylko drzemałam do rana, ale przyszedł poniedziałkowy poranek. Podobnie, jak w poprzednim dniu, kiedy tylko się ruszyłam Andrzej od razu „wystartował” do mnie ze swoim kutasem, mocno wbijając się. Jęczałam i pokrzykiwałam, bo nadal miałam podwiązki, do których przywiązane były nitki od haczyków. Im bardziej rozsuwałam nogi, tym mocniej bolały mnie rozciągane wargi. Na szczęście na tym razie się skończyło, dalej były normalne działania domowe – śniadanie i wyjazd na cmentarze. W tym dniu mieliśmy do objechania dwa cmentarze, jeden, gdzie leżą moi rodzice, drugi, gdzie leżą jego rodzice. Oba cmentarze są w znacznej odległości od siebie, poza tym poszliśmy na cmentarz nie po to, aby po nich „ganiać”. Wróciliśmy do domu, była godzina 16-ta, a Andrzej miał o 19-tej samolot. To też dość szybko zjedliśmy obiad, po którym usłyszałam – chodź na górę. Weszliśmy na piętro, weszliśmy do łazienki, tam Andrzej rozebrał mnie prosząc, abym położyła się na tym samym stoliku, na którym dzień wcześniej „bawił się” mną z Krzysztofem. Rozłożył mi nogi, mówiąc, abym je podtrzymywała, po czym samemu zaczął całować mnie, począwszy od pępka w dół. Doszedł do łechtaczki i zaczął ją intensywnie pieścić swoim językiem. Zaczął ją bardzo delikatnie brać w zęby i puszczać. Tak „bawił” się dłuższą chwilę, to brał ją w usta i wodził po niej językiem, to brał ja delikatnie w żeby i minimalnie naciągał, aż się wysunęła. Tym sposobem doprowadził mnie do bardzo dużego podniecenia, przyszedł moment, kiedy już bardzo głośno jęczałam. Wówczas stało się coś, czego nie byłam w stanie przewidzieć w żaden sposób. Andrzej wziął w usta napletek łechtaczki i zacisnął na nim bardzo mocno żeby, po prostu mnie ugryzł. Rozdarłam się, bo przecież potwornie mnie to zabolało, natomiast on uniósł się, polecając, abym się nie ruszała. Po chwili ujrzałam w jego ręku buteleczkę, nalał z niej na swój palec jakiś czarny płyn, posmarował nim to ugryzione miejsce, mocno go wcierając. Podniósł ja do góry mówiąc – to jest tusz do tatuażu, który znalazłem w Twojej szafie, zostawiają Ci znaczki inni, będziesz miała czarne moje. W tym momencie uświadomiłam sobie, że kiedyś coś takiego kupiłam, nie bardzo wiedząc po co. Skończył swoją wypowiedź, po czym zsunął szorty i za chwile jego kutas wypełniał moją cipkę. Jęczałam głośno, bo wypełniał mnie mocno, na dodatek czułam ból ugryzionej łechtaczki i naciągniętych haczyków na wargach. Aż poczułam jak się pręży, a za moment jak mnie wypełnia swoja spermą. Wysunął się, wytarł w ręcznik, poprosił, abym tyłem położyła się na stole. Kiedy tak leżałam na nim płasko, rozsunął mi szeroko nogi, aż jęknęłam, bo poczułam znowu haczyki, po czym powiedział – rozciągnij pośladki. Nadal posłuszna rozciągnęłam rękoma pośladki, ale odruchowo odwróciłam w jego kierunku głowę. Patrzę, a on trzyma w ręku „pocisk”. Tak nazywał się ten korek analny, który zaczął wsuwać mi w pupę, a który kiedyś sama kupiłam. Miał on 28cm długości i 4cm średnicy w najszerszym miejscu. Rozdarłam się – nieeee, ale usłyszałam – czego się drzesz, przecież zawsze lubiłaś mieć wypełnioną dupę, po czym wsuwał go dalej. Kiedy wsunął ¾ długości, chwytając mnie za włosy podciągnął do góry, a kiedy się wyprostowałam, wskazał stołeczek, mówiąc – siadaj. Zrobiłam kilka kroków, stanęłam rozkrokiem nad tym stołeczkiem, zaczęłam wolno opuszczać się. Poczułam opór, ale ruszając lekko biodrami po pewnym czasie miałam go w sobie. Wówczas Andrzej poprosił, abym ponownie zmieniła miejsce, opierając się pupą na krawędzi stołu. Tym sposobem jeszcze głębiej wbiłam w siebie ten korek. Usłyszałam – rozsuń mocno nogi, Andrzej na chwilę odsunął się, po czym pojawił, trzymając w ręku duży, silikonowy wibrator „żyłka”, bo miał realistyczne żyły na sobie. Miał on tak samo, jak korek 28cm długości, tyle tylko, że 5cm średnicy. Znowu jęknęłam – nieeee, ale usłyszałam krótkie tak, a po chwili trzymając go obu rękoma wbijał go we mnie. Darłam się, a on napierał i napierał, a kiedy poczuł opór powtórnie posadził mnie na stołeczku. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale siadając wsunęłam go całego w siebie. W tym momencie Andrzej podał mi lateksowe majteczki, mocno opinające biodra i usłyszałam – ubieraj się, jedziemy na lotnisko. Rzeczywiście, założyłam te majteczki, założyłam rajtuzy i spodnie, na górę założyłam podkoszulkę i sweter. Tak ubrana pojechałam z nim na lotnisko, a kiedy się ze mną żadna, usłyszałam – przyjedź do Paryża, zaprowadzę Cię w takie miejsce, gdzie będziemy mogli przeżyć „mocne” spotkanie. W tym momencie nie zastanawiałam się, co oznacza „mocne” spotkanie, ważne było to zaproszenie, które usłyszałam. Zrozumiałam, że Andrzej w Paryżu ma kontakt z jakimś „klubem” stąd jego „kwalifikacje” do „zabawek”. Wróciłam do domu i tego, co zrobiłam, nie mogę zrozumieć. Rozebrałam się, wyjęłam z siebie te dwie obie wkładki, umyłam, ale nie zdjęłam z siebie ani haczyków z warg, ani nie rozcięłam supełków na piersiach. W takim stanie położyłam się i o dziwo usnęłam. Rano wstałam, wszystko mnie bolało, a pomimo to nadal nic z sobą nie robiłam. Pojechałam do pracy, siedziałam przy biurku, ale co spróbowałam rozsunąć nogi, to zaraz czułam haczyki, które miałam wrażenie, że mnie nie urażają a podniecają. To też tego stanu nie wytrzymałam, powiedziałam koleżankom, że mam coś do załatwienia w mieście, wsiadłam w samochód i wróciłam do domu. Co zrobiłam – od razu poszłam na górę, tam się szybko rozebrałam, wzięłam z półki „pocisk”, nasmarowałam go kremem i zaczęłam go wsuwać sobie w pupę. Kiedy już miałam połowę, wzięłam „żyłkę” i zaczęłam wsuwać go w cipkę. Mając je oba na tej samej wysokości zaczęłam siadać na stołeczku wbijając je w siebie jednocześnie. Na dodatek sięgnęłam po swój klasyczny wibrator i zaczęłam wsuwać go między piersi. Na „dole” czułam, jak jestem coraz głębiej wypełniana, a na piersiach czułam jakieś dziwne „mrowienie”, kiedy przesuwałam go między nimi. W momencie, kiedy już całkiem usiadłam na stołeczku poczułam bardzo mocny skurcz brzucha, z cipki „chlusnęło” sokami sygnalizując nadchodzący bardzo mocny orgazm. Dłuższą chwilę cała się trzęsłam, prawie krzycząc, aż osunęłam się na podłogę. Leżałam dłuższą chwilę, za nim byłam w stanie pozbierać się. Wyjęłam z siebie te wkładki, wzięłam z szafki skalpel, który miałam w toaletce i poprzecinałam węzełki na piersiach, powyjmowałam wszystkie szpilki, dalej poprzecinałam nitki od haczyków i wyjęłam je z warg. Zdjęłam podwiązki i dopiero wówczas weszłam pod natrysk. Dłuższą chwilę stałam pod ciepłą wodą, po czym umyta zaczęłam się wycierać. Wówczas też w lustrze wyraźnie zobaczyłam powyżej łechtaczki dwa wyraźne czarne ślady po „kłach” Andrzeja. Zadzwoniłam do koleżanek, że dzisiaj już do pracy nie przyjdę, położyłam się w łóżku i usnęłam. Obudziłam się późnym popołudniem, posprzątałam w łazience wyrzucając do śmieci wszystko, co leżało na podłodze, czyli obie wkładki, wibrator i wszystkie drobne rzeczy. Tym sposobem zamknęłam za sobą czas pobytu mojego byłego męża. Z czasu jego pobytu mam następujące wnioski:- po pierwsze, ja chciałam jechać do Hamburga, Hamburg, w postaci Krzysztofa przyszedł do mnie,- po drugie – dobrze, że Andrzej mieszka w Paryżu, a Krzysztof w Hamburgu. Gdyby byli bliżej, to moja cipka z pupą byłyby mocno zagrożone. A czy polecę do Andrzeja do Paryża czy spotkam się, kiedy i gdzie z Krzysztofem, tego nie wiem i powtórzę aforyzmu Babci – planowanie, czas stracony, los da Ci to, co będzie chciał. 05 listopada 2010r. Baśka

Scroll to Top