Odwiedziny mężą, część I

Odwiedziny męża, część 1
Zbliżał się 1 listopada – Święto Wszystkich Świętych. Jest to Święto, podczas którego pamiętamy w szczególny sposób o swoich bliskich zmarłych. Tak się złożyło, że w wyniku konsekwencji II wojny Światowej rodzice nasi, czyli moi i mojego męża odeszli już z tego świata. Z Andrzejem poznaliśmy się na zabawie „Andrzejkowej” w akademiku w 1978 roku, a 25 kwietnia 1980r został moim mężem. Kawał chłopa, 190 cm wzrostu, bardzo dobrze zbudowany, ja drobna, szczupła, więc w seksie robiliśmy wszystkie „sztuki świata”.

W 1984r Andrzej wyjechał na staż naukowy do Francji, miał wrócić po roku, ale nie wracał. Była taka możliwość, abym ja tam pojechała, ale ja już nie chciałam. Miałam dobrą pracę, w wychowaniu syna pomogli mi rodzice, zresztą jego też, bo przecież to też ich wnuczek. Kiedy okazało się, że Andrzej układa sobie tam życie, wystąpiłam o rozwód. Otrzymaliśmy go w 1990r, rozstając się przyjaźnie, co uczciliśmy dobrą wspólną kolacją. Pamiętając jednak o swoich rodzicach w połowie października Andrzej przysłał list, że na 01 listopada chce przyjechać na groby, pytając mnie, czy wyrażam zgodę na nasze spotkanie i czy będzie się mógł u mnie zatrzymać. Prawdę powiedziawszy, nie bardzo ma gdzie. Ma siostrę, ale mieszka ona w klasycznym mieszkaniu blokowym w trzy osoby, razem z ojcem swojego męża. Mieszkanie po jego rodzicach zajęła córka tejże siostry, a u mnie „nadmetraż”. Miał zamiar przylecieć już w piątek i być do poniedziałku. Jest takie powiedzenie – „prawdziwa miłość nie rdzewieje” to też się zgodziłam. Zgodnie z umową, przyleciał już w piątek wieczorem i nie będę ukrywała, kiedy go tylko zobaczyłam na lotnisku od razu zrobiło mi się „mokro” w majtkach. Przywitaliśmy się jak para kochanków, długo „wisiałam” na jego ustach, a on mnie mocno ściskał. Gdy tylko przyjechaliśmy do domu, pierwsze co zrobiliśmy, to wylądowaliśmy w łóżku. Już po drodze spadały z nas poszczególne części garderoby, a kiedy się kładłam widziałam, że on tez jest podniecony. Rozsunęłam nogi i po chwili poczułam, jak się we mnie wsuwa. Zrobił to w zdecydowany sposób, wypełniając mnie do końca. Zaczęłam jęczeć, nie jestem w stanie powiedzieć jak to się stało, ale czułam go wyjątkowo mocno. Wypinałam biodra w jego stronę, a on wsuwał się we mnie systematycznie. Czułam, jak jego główka „szoruje” po ściankach cipki, wsuwając się coraz głębiej. Przed oczami stanęły mi nasze szaleńcze zbliżenia z czasów małżeństwa. Wówczas poczułam bardzo mocne podniecenie, poczułam, jak płyną ze mnie soki, za moment zaczęły się skurcze brzucha sygnalizujące nadchodzący orgazm. Prawie krzyczałam, kiedy się we mnie spuszczał. Przez chwilę tkwił we mnie, po czym wysunął, a ja zwinięta w fasolkę długo leżałam głęboko oddychając. Wstałam, umyłam się, pozbierałam nasze rzeczy, założyłam koszulkę i poszłam do kuchni szykować kolację. Andrzej również pozbierał swoje rzeczy, poszedł na piętro do gościnnego pokoju, tam się rozpakował. Również umył się, ale przede wszystkim ogolił i tak odświeżony, ubrany tylko w szorty zszedł na dół. Ja jeszcze szykowałam coś na blacie, kiedy podszedł, wsunął mi rękę między nogi. Odruchowo je rozsunęłam, po chwili poczułam jego palec na łechtaczce. Już nie było mowy o żadnym szykowaniu, oparłam ręce o blat, czując, jak on wodzi palcem po tej łechtaczce. Na efekt tych działań nie trzeba było długo czekać, za chwilę już byłam mokra, jeszcze kilka dotyków, już płynęłam. Prawą ręką mnie pieścił, a lewą zsunął ze mnie koszulkę, ja ją zrzuciłam całkiem przez głowę. Wówczas jego lewa ręka natychmiast chwyciła moja pierś, dość mocno ja ściskając. Po chwili się podnieciła, brodawka zrobiła się duża jak truskawka, a ja zaczęłam głośno jęczeć. Andrzej wyczuł ten moment, usłyszałam – cofnij się minimalnie, zrobiłam krok do tyłu, mocno opierając tułów na blacie. Andrzej też był mocno podniecony, poczułam, jak mnie dotknął, głośno jęknęłam, kiedy poczułam żołądź na łechtaczce, jak się „ocierała” po to, aby za chwilę zsunąć się niżej i wsunąć do dziurki. Byłam już bardzo mokra, to też wsunął się gładko, po chwili chwycił za biodra, poczułam te jego potężne dłonie, a on sam, mocnymi pchnięciami wsuwał się we mnie. Od tego momentu już tylko jęczałam, a on wykonując energiczne ruchy swoimi biodrami mocno się we mnie wbijał. Andrzej jest potężnym mężczyzną i chociażby z tego względu jego ruchy były bardzo mocne. Dodatkowo nie spieszył się dość wolno się wysuwał, ale za to energicznie, docierając aż do szyjki. To jej drażnienie spowodowało jeszcze większe podniecenie i już głośno piszczałam, kiedy przyszedł bardzo mocny orgazm spełnienia. Andrzej tkwił we mnie jeszcze trochę, wysunął, podając mi ściereczkę i pomagając usiąść na stołeczku. Długi czas tak siedziałam, za nim ruszyłam się do łazienki. Wróciłam i tym razem już dokończyłam szykowanie tej kolacji. Zjedliśmy, naszykowałam herbatę, Andrzej drinki i zasiedliśmy w salonie, rozmawiając o jutrzejszym „koleżeńskim” spotkaniu. Ta rozmowa przedłużała się, a je siedziałam obok niego już mocno niespokojna. Nie wytrzymałam, przesunęłam się między jego nogi, zsunęłam szorty i wzięłam jeszcze trochę „śpiącego” kutasa w usta. Bardzo lubię pieścić w ten sposób męskie kutasy i sprawiało mi dużą przyjemność wsuwanie i wysuwanie go w usta, a także odpowiednie go oblizywanie „jak loda”. Te pieszczoty spowodowały, że Andrzej szybko podniecił się, a jego kutas zrobił się twardy. Wówczas Andrzej chwycił mnie za głowę, mówiąc – usiąć. Kiedy ja się przemieszczałam, Andrzej lekko wysunął się do przodu, a miedzy jego nogami sterczał wyraźnie ten jego kutas. Oparłam nogi o oparcie kanapy i zaczęłam siadać. Nie było to takie proste, Andrzej ma kutasa więcej niż średniego, to też ten proces siadania nie był taki prosty. Czułam go bardzo mocno, czułam, jak minimetr po milimetrze jego główka wsuwa się we mnie, a ja opuszczam się na niego. Przyszedł moment, że pochłonęłam go całkowicie, czułam, jak jego żołądź napiera na szyjkę. Wówczas chwycił mnie z biodra i unosząc je kilkakrotnie wbił się we mnie do końca. Trzymał mnie jeszcze przez chwilę, po czym zaczął robić swoją „sztuczkę”, którą robił za naszych małżeńskich czasów. Jedną ręką trzymał mnie za pierś, a drugą wsuwał pode mnie, dotykając palcami łechtaczki. Skutek był natychmiastowy, zaczęłam się bardzo mocno podniecać, a cipka zaczęła błyskawicznie puszczać swoje soki. Kiedy już bardzo głośno jęczałam, a moje podniecenie osiągało poziom orgazmu Andrzej ponownie chwycił mnie za biodra , ja się lekko pochyliłam, on wbijając się we mnie doszedł do swojego orgazmu, wypełniając mnie swoimi sokami. Ja jęcząc głośno już całkiem na niego opadłam. Leżeliśmy dłuższą chwilę, po czym stwierdziłam – idę się umyć i na dzisiaj już dość, musimy się trochę przespać. Dochodziła godzina 1-sza w nocy. Andrzej nie protestował, tez się umył, ubrał w piżamę i poszliśmy spać. Poszliśmy spać jest to pojęcie umowne. Przecież od ponad 26 lat śpię sama, a tu obok mnie „chłop” i to „kiedyś” mój. To też wtuliłam się w niego plecami i długo leżałam za nim udało mi się usnąć. Ale w końcu usnęłam. Rano, ledwo się tylko ruszyłam Andrzej już mnie pieścił. Wsunął mi rękę między nogi, a po chwili już pieścił łechtaczkę. Zrobiłam się błyskawicznie mokra, on to wykorzystał, pieścił mnie coraz intensywniej. Doszłam już do momentu, kiedy zaczęły pojawiać mi się skurcze na brzuchu,, a on nie przestawał. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale przyszedł moment, kiedy wręcz „chlusnęło” ze mnie sokami. Wówczas Andrzej doszedł do wniosku, że jestem już odpowiednio podniecona i zaczął się we mnie wsuwać. Rozsunęłam szeroko nogi, a on już był we mnie. To podniecenie, które miałam wcześniej dało o sobie znać w postaci dość mocnych skurczów brzucha. Tym sposobem każde jego pchnięcie potwierdzałam głośnym pojękiwaniem aż do momentu, kiedy przyszedł mocny skurcz brzucha potwierdzający pierwszy orgazm. Ja już „odlatywałam” natomiast Andrzej jeszcze nie miął zamiaru kończyć i dalej się we mnie wsuwał. Mój orgazm spowodował obkurczenie się cipki, co spowodowało dodatkowe bodźce w momencie, kiedy się Andrzej wsuwał. Te bodźce spowodowały tak duże podniecenie, że prawie krzycząc potwierdziłam jego wytrysk. Jeszcze przez dłuższą chwilę tkwił we mnie, po czym poszedł się myć. Ja natomiast zwinięta w fasolkę bardzo długo jeszcze przeżywałam to wyjątkowo mocne zbliżenie. Ale też po pewnym czasie wstałam i poszłam się umyć. Dalej już zajęłam się normalnymi czynnościami domowymi. Zjedliśmy śniadanie, chwilę odpoczywaliśmy przy kawie, po czym mieliśmy wyjść do miasta, najpierw na cmentarz, na groby moich rodziców, następnie mieliśmy wejść do marketu zrobić dodatkowe zakupy na wieczorne spotkanie. Wyszłam z łazienki całkiem rozebrana chcąc zacząć się ubierać. Andrzej spojrzał na mnie, po czym chwycił za rękę, pociągnął w kierunku łóżka, pchnął, po chwili leżałam całkiem rozciągnięta, a Andrzej wsuwał swoją głowę między moje nogi. Rozsunęłam je szeroko, a on za chwilę już miał w ustach moją łechtaczkę. Chwytał ją delikatnie zębami, to znowu mocno lizał, przesuwając po niej swoim szorstkim językiem. Ja za chwilę byłam już bardzo mocno podniecona, zaczęłam głośno jęczeć, wypychając biodra do góry. Andrzej to wykorzystywał, to pieścił łechtaczkę, to znowu wsuwał język w dziurkę powodują drżenie mojego brzucha. Tak leżeliśmy dłuższą chwilę, on „atakował” to łechtaczkę, to dziurkę, a ja coraz głośniej jęczałam, cipka natomiast puszczała coraz to więcej soków, aż ponownie przyszedł wyjątkowo mocny orgazm. Nie wytrzymałam, wyrwałam mu się z jego rąk, obracając się na brzuch. Wówczas dosta lam dość silnego klapsa i usłyszałam – podnieś się na nogach. Było to jednoznaczne z tym, ze za chwile będę go miała w pozycji od tyłu. Poczułam go bardzo mocno w sobie, po chwili jego „żelazne” dłonie zacisnęły się na moich biodrach, a jego biodra wykonywały systematyczne ruchy, czego konsekwencją było przesuwanie się we mnie jego kutasa. Wypełniał mnie do końca, mocno napierając na szyjkę. Powodowało to moje bardzo mocne podniecenie, do tego stopnia, że aż zaczęłam bić rękoma w pościel. Poczułam, jak Andrzej mocniej ścisnął mnie w pasie, za chwilę wolniej, ale za to mocniej wsunął we mnie swojego kutasa, poczułam ten wspaniały stan bycia wypełnianą. Opadłam na łóżko długo nie mogąc dojść do siebie, Andrzej, po wyjściu z łazienki klepnął mnie w pupę mówiąc – rusz się, przecież idziemy do miasta. Łatwo było powiedzieć, trudniej było zrobić, ale w końcu zebrałam się, umyłam, ubrałam i pojechaliśmy. Dobrze, że to on prowadził samochód, bo nie się jeszcze cały czas trzęsły nogi. Po cmentarzu i zakupach wróciliśmy do domu, szykując się do wieczornego spotkania koleżeńskiego. Można powiedzieć, że tak upłynęła pierwsza doba pobytu byłego męża w moim domu. Jak wyglądała następna – opisałam w drugiej części. 05 listopada 2010r. Baśka

Scroll to Top