Ostatnie randki – opowiadania erotyczne

Piotr wczoraj zadzwonił!!! Nasza pierwsza randka miała miejsce w ubiegłym roku. Czyli od czasu, gdy zaczęliśmy się spotykać minęło kilka miesięcy. Muszę przyznać, że z lekkiego romansu wyszło dla mnie coś dużo większego. Zakochałam się w tym człowieku. Zakochałam się ślepym, szczeniackim uczuciem, które pożerało mnie całą. Cały stos moich życiowych kłopotów pchnął mnie w jego ramiona a on mnie przytulił. A ja z czasem oszalałam na jego punkcie. O ile na początku naszego związku Piotr mówił, że mnie kocha a mnie bawiło i podniecało, że spotykam się z nim, to teraz ja byłam gotowa zrobić dla niego wszystko. Sex między nami był początkowo zabawny i traktowałam go prawie jak rozrywkę, pamiętam nawet napad śmiechu, kiedy leżałam golutka na łóżku a on wyszedł z łazienki bez ubrania. Potem nasz związek był coraz bardziej namiętny, poważny i gdy nasze ciała mogły się spotykać bez przeszkód, pożerał mnie wewnętrzny ogień namiętności. Piotr stawał mi się coraz bliższy uczuciowo. Jednocześnie poznawałam takie elementy sexu, których przez 20 lat małżeństwa nie próbowałam. Piotr nauczył mnie całować, pokazał jak i gdzie mam go pieścić, aby jemu sprawiać przyjemności… Przestałam kontrolować sytuację a jedynie realizowałam jego życzenia. Myślałam, że kochać kogoś to chcieć dla niego dobrze, realizować jego marzenia, być dla niego. Przyjeżdżałam, gdy zadzwonił i wyraził takie życzenie. Rzucałam wszystko, brałam delegacje w jego rejon i jechałam, chociaż na jeden dzień, a czasami na dłużej po to, żeby się spotkać. Gdy jeździłam na jeden dzień spotykaliśmy się w małych hotelikach lub pensjonatach. W czasie wyjazdów kilkudniowych przyjeżdżał do mnie do hotelu. Czasami udawało się nam razem wyjechać na całą noc. Z nim kochaliśmy się jak szaleni, mogłam śmiało zachowywać się głośniej niż normalnie jęcząc i wzdychając, co Piotr uwielbiał. Niekiedy odwiedzałam jego rodzinę, zaprzyjaźniłam się z jego żoną, przygotowywałam im grilla na ich działce, bo żona nie znała się na pracach kuchennych, wysłuchiwałam zwierzeń jego córki, która miała słaby kontakt z matką. Sex tuż przed spotkaniem z rodziną Piotra lub tuż po spotkaniu miał w sobie dodatkowy dreszczyk emocji. Patrzyłam na jego żonę i myślałam, że on jest mój w ten specyficzny sposób, a jej tak bardziej formalny. Po spotkaniach z nim wracałam do domu i pozwalałam mężowi, aby mnie brał taką rozemocjonowaną i podnieconą po poprzedniej randce i myślałam o moim kochanku, gdy czułam w sobie mężczyznę… lub pozwalałam mu całować i lizać miejsca gdzie kilka godzin przedtem inny mężczyzna zostawił we mnie swoje nasienie. Początkowo w czasie spotkań miał czas porozmawiać, opowiedzieć o sobie, o swojej żonie, córce, pracy, problemach, o uczuciach, które występują pomiędzy nami. To nie były tylko randki na zasadzie sexu, chociaż ten był cudowny i bardzo ważny. Kochaliśmy się zwykle gorąco, namiętnie. Piotr wspaniałe całował. Pieścił mnie. Tak jak magik potrafił wyczarować moje szczytowanie. Jeśli chciał to robił to tylko pocałunkami i pieszczotami twarzy, ust, piersi…Nawet nie musiał dotykać mnie poniżej pasa…. Wystarczyło, że był blisko a mnie ogarniało najwyższe podniecenie. Wystarczyło, że mnie dotknął lub odpowiednio na mnie spojrzał a czułam jak dreszcz przebiega moje ciało. Oczywiście, jeśli tylko chciał kochać się klasycznie lub zgodził się abym “była górą” – też było fantastycznie, jeśli chciał coś innego…. Nie przeszkadzało mi, jeśli chciał realizować jakieś pomysły łóżkowe. Byłam na to otwarta. Przychodził i dotykał mnie – byłam gotowa na sex. Czułam jak wilgotnieje na jego widok. Czułam mrowienie w podbrzuszu i nic innego się nie liczyło – motylki robiły swoje. Zdejmował ze mnie i siebie ubranie i cudownie pieścił a potem pozwalałam, aby robił, co chciał. To zawsze było wspaniałe przeżycie kończące się orgazmem. Potem zaczął się zamykać coraz bardziej. Nie układało się najlepiej między nami. Piotr stawał się coraz bardziej obcy, obojętny, coraz mniej mówił, a sex z nim, chociaż był nadal cudownym przeżyciem, stawał się jedynym elementem, który nas łączył. Zaczęło brakować między nami tej nici porozumienia, która normalnie występuje między dwiema bliskimi sobie osobami. Zaczynałam mieć wrażenie, że spotykał się ze mną, aby wypić kawę i przespać się a właściwie „spuścić się”. Miałam wrażenie, że ma jeszcze kogoś. Obawiałam się spytać, bo bałam się usłyszeć, że oprócz jego żony i mnie jest jeszcze inna kobieta. Mogłam być „tą drugą” ale nie tą trzecią…. Tym niemniej kiedyś, gdy spotkałam jego żonę to jej tłumaczyłam jak bardzo on jest zajęty, zapracowany i dlatego późno wraca do domu… Co gorsza ja w to chciałam wierzyć. 2 tygodnie temu byłam w jego mieście przez dwa dni. Przyszedł do mnie do hotelu po południu a ja oszalałam ze szczęścia. Nie myślałam o pytaniach, które mnie dręczyły. Nie pytałam o inne kobiety i relacje między nami. Całował mnie w sposób, który uwielbiałam. Rozebrał mnie i całował a ja szczytowałam, gdy pieścił moje piersi i głaskał moje nogi. Zastanawiało mnie, że czasami wchodząc do pokoju w hotelu był już w stanie pełnej erekcji. Pozwalało mi to jednak na dalszą przyjemną zabawę z jego zakrzywionym przyjacielem, który stał wyprężony i gotowy do dalszej zabawy. Mogłam położyć Piotra na łóżku a sama usiadłam nad nim. Wprowadziłam go do środka i poruszałam biodrami w różne strony. On w tym czasie głaskał całe moje ciało. Teraz kochaliśmy się wolniej, spokojniej, pełniej… Było cudownie, kochał mnie a ja jego – poczułam nadchodzącą rozkosz a on stale nie skończył….. Tego dnia trzeci raz nie próbowaliśmy… Powiedział, że musi jechać do żony… Następnego dnia przyjechał na spotkanie rano. Czekałam w majteczkach i ślicznej koszulce nocnej i po wejściu do pokoju bez słowa rozebrał mnie do naga i popchnął na łóżko. Potem rozebrał się i rzucił na mnie. Czułam jak zdecydowanie wszedł we mnie. Moje podbrzusze pękało z podniecenia i całonocnego oczekiwania. Jego pchnięcia były szybkie i zdecydowane. Czułam jak dojrzewa. Chciałam czuć się kochana, chciałam, aby skończył we mnie. Obejmowałam go nogami i przytulałam do siebie. Nasze języki plątały się w obydwu ustach. Poczułam, że zaraz skończę …. Jego oddech był coraz szybszy… Skończyłam, gdy poczułam jego silne skurcze i gorącą falę uderzającą we mnie w środku… Wziął mnie, a ja do niego należałam. Potem ubrał się, poczekał na mnie i zawiózł mnie na dworzec… W sumie nie powiedział ani jednego cieplejszego słowa… Czułam, że kochaliśmy się ostatni raz… w pociągu starszy pan dziwnie patrzył na moje łzawiące oczy… Gdy zadzwonił i powiedział, że chce się ze mną spotkać niewiele myśląc w 2 dni zaaranżowałam wyjazd służbowy z noclegiem w miejscowości sąsiadującej z Piotra miejscem zamieszkania. W noc poprzedzającą wyjazd nie mogłam spać. Od przebiegu tego spotkania mogła zależeć nasza przyszłość. Fakt, że zadzwonił i chciał się spotkać wróżył, że może nie jest to spotkanie bez powodu. Może sobie coś wyjaśnimy, może znowu mnie kocha a w najgorszym wypadku skończy się na supersexie. Po długim zastanowieniu wiedziałam, jak będzie przebiegać nasze spotkanie. Zaplanowałam wszystko. Nie spałam prawie pół nocy planując i obmyślając szczegóły. Pojechałam i zgodnie z planem byłam w hoteliku dość wcześnie, czyli około 14:00. On miał być o 17. Miałam, więc czas na to, aby wykąpać się i zrobić makijaż. Miałam czas ułożyć włosy i zapalić świece. Ubrałam się w sposób, który chyba żadnego mężczyzny nie powinien zostawić obojętnego. Zamiast biustonosza założyłam czarny półgorset wyszywany złotą nicią. Wiedziałam, że podnosił mój biust a Piotr był na tym tle bardzo czuły. Majteczki założyłam “od kompletu”, czyli czarne i również wyszywane złotą nicią. Na nogi wciągnęłam pończochy samonośne z ładną koroneczką, która figlarnie wysuwała się przez rozporek w krótkiej spódnicy. Zamiast bluzki rodzaj ażurowej tuniki, przez którą było widać odpowiednio dużo. Oczywiście nie miałam pomysłu wychodzić poza mój pokój, gdzie mój strój mógłby wzbudzić zainteresowanie, ale w końcu On miał być tutaj. Wiedziałam, że dzisiaj ja będę grała pierwsze skrzypce. Ja go rozbiorę a potem zrobię zmysłowy striptease. Potem usiądę na nim i wsadzę jego “przyjaciela” w siebie tak, aby czuć jego ruchy i jego podniecenie. Będę to robić aż eksplozja rozkoszy uspokoi nasze zmysły… Ale na tym nie skończę. Potem będę go całować i głaskać i zrobię coś, co on bardzo lubił. Ja będę ssać i całować go tam gdzie chyba każdy mężczyzna chciałby być całowany. Będę masować go piersiami i ustami po całym ciele. Potem wezmę jego przyjaciela w usta i będę ssać i lizać aż jego “ptaszek” podniesie się i potem skończy wytryskiem na moje piersi i twarz…. Wtedy klęknę nad jego twarzą, aby mógł zrewanżować się w sposób, jaki lubiłam. W końcu wydepilowałam się zaraz po przyjeździe specjalnie w tym celu a jak mówił bardzo to lubił, gdyż jego żona nie depilowała się wcale. Pozwolę mu ssać i lizać moją muszelkę aż poczuję się szczęśliwa i zaspokojona… Po takim spotkaniu napewno zapomni o innych kobietach… Po 17 jego nie było. Telefon nie odpowiadał – był wyłączony. Obudziła się we mnie coraz silniejsza zazdrość. Próbowałam wiele razy. Narastająca zazdrość podsuwała mi obraz, że on jest z inną kobietą. Chciałam krzyczeć, przeklinać i płakać naprzemian. Miałam ochotę go zbić lub wybaczyć mu wszystko. Zastanawiałam się, że jeśli jedyną metodą zatrzymania go będzie zgoda na tą inną przyjaciółkę to chyba się zgodzę. Nie byłam pewna, czy zgodziłabym się na spotkanie z nim i z nią jednocześnie, ale gdyby o to poprosił…… Nawet gdyby zaprosił na spotkanie swojego wspólnika i obydwaj mieliby mnie brać. Myśli o Piotrze napełniały mnie złością, zazdrością i podnieceniem. Marzyłam, że w końcu przyjedzie i weźmie mnie w ramiona, przytuli i jak dawno temu zapewni, że mnie kocha. Przyjechał o 19:30. Jedyne, co miał do powiedzenia, że miał bardzo ważne spotkanie i nie mógł wcześniej, a teraz musi jechać do domu, ponieważ żona będzie zazdrosna i będzie pytać gdzie był a on i tak nie dojedzie wcześniej niż na godzinę 21. Gdy próbowałam go dotknąć i poczuć przez spodnie jego męskość – przeprosił, że się spieszy i jest zmęczony i teraz nie może i ma zaledwie kilka minut. Poczułam jednak, że jego przyjaciel był miękki i pomyślałam, że ta praca to miała na pewno kobiece imię i na dwie już dzisiaj nie miał siły… Udałam, że go rozumiem, że “no trudno i do następnego razu” i gdy wyszedł popłakałam sobie w ciszy. Całe moje plany i przygotowania diabli wzięli. Potem rozebrałam się, wzięłam prysznic i poszłam do łóżka. Moje ciało, które od kilku dni było czekało na przyjęcie go, domagało się pieszczoty, uczucia – reagowało prawie bólem na jego brak. Gdy skończyłam łagodzić swój smutek pomyślałam, że to na pewno koniec, że nie wiem, po co kazał mi tu przyjechać i chyba już tylko mogę zaufać kobiecie. Wiedziałam, że więcej nie przyjadę specjalnie na spotkanie z Piotrem.

Scroll to Top