Park wodny

Gęste, czarne chmury nadciągające z zachodu niosły ze sobą zapowiedź smętnego wieczoru. Po chwili na przednią szybę samochodu uderzyły pierwsze krople wiosennego deszczu. Stefan od niechcenia włączył wycieraczki. Jechał wolno, zgodnie z przepisami, chociaż nieczęsto mu się to zdarzało. Z radia płynęły przyjemne kawałki, które być może to one a być może coś innego, sprawiło, może jakiś siódmy zmysł, że mimo deszczowej pogody i braku pomysłu na dalszą część popołudnia miał dobry humor. Przeboje Cher przeplatały się z Wilkami, Urszulą, Bajmem i Budką Suflera. Inni kierowcy jeździli nerwowo, raz hamowali raz przyspieszali, jedni jechali za wolno inni za szybko, być może, kiedy indziej by mu to przeszkadzało i kląłby na innych użytkowników dróg jednak teraz nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Czuł się bardzo swobodnie w swoim kilku letnim golfie.

Firma, którą kierował od kilku lat przynosiła wystarczające zyski żeby mógł pozwolić sobie na niewielkie luksusy. Teraz wracał od klienta, z którym zawarł korzystną umowę na dostawę swoich produktów. Zastanawiał się czy ma wracać do domu. Jego żona też często wyjeżdżała służbowo. Jej wyjazdy trwały przeważnie kilka dni, ponieważ prowadziła szkolenia w firmie szkoleniowej i musiała wyjeżdżać często w weekendy. Malwina wyjechała dziś, Stefan szybko pomyślał co to dziś mamy za dzień – czwartek, a wróci dopiero w niedzielę wieczorem, więc co będzie robił te kilka dni? Z pewnością znajdzie jakieś zajęcie. Może się spotkać z przyjaciółmi, może przejrzy zaległe papiery, a może….. i wtedy przypomniał sobie.

Było to kilka lat wstecz. Też tak jak dzisiaj wracał od klienta po korzystnie zawartej umowie, też była taka deszczowa pogoda. Kiedy w oddali zobaczył wielki napis PARK WODNY, nie zastanawiając się skręcił na pobliski parking. Wysiadał z samochodu i wtedy zobaczył ją, koleżankę żony Grażynę. Na razie nie miał nic na sumieniu ale czuł, że nie powinna się o tym dowiedzieć Malwina a Grażyna jako jej przyjaciółka z pewnością ją o tym poinformuje.

Ale o czym? Teraz było już za późno ona go również zobaczyła i ich wzrok się skrzyżował. Co ma teraz powiedzieć, jak zareagować na to spotkanie, co ma powiedzieć, po co tu sam przyjechał. Wszystkie te myśli przeleciały mu przez głowę. Teraz zdał sobie sprawę jak szybko musi pracować komputer, ile się trzeba napocić żeby wymyślić jakąś sensowną odpowiedź. Jednak w ułamku sekundy zauważył, że ona również jest jakaś spłoszona. Więc szybko pierwszy się odezwał:

– Cześć Grażyna, co za niebywałe spotkanie, ty sama bez Andrzeja?
Andrzej był jej narzeczonym, za kilka miesięcy mieli wziąć ślub, wszędzie bywali razem, więc spotkanie jej samej też było dość dziwne.
– Cześć, a wiesz nie zawsze trzeba chodzić wszędzie razem. Czasami trzeba od siebie odpocząć – jej odpowiedź była jakaś taka nie za bardzo szczera, było widać, że coś między nimi musiało zajść.

Jednak Stefan nie chciał się dalej wgłębiać w jej sprawy sercowe, więc postanowił przejść na ton bardziej lekki:
– Nie widziałem cię już chyba z miesiąc, ale gdyby nie ta bardzo upięta znajoma koszulka przylegająca do twojego zgrabnego ciała to bym cię chyba nie poznał. Opalenizna, o ile się nie mylę to opalenizna st. tropeńska, seksowne krótko ścięte włosy – nie chcę żeby to zabrzmiało jak komplement, ale bolało mocno jak spadłaś?
Grażyna jakaś taka nie swoja nie skumała, o co chodzi:
– Ale co miało boleć? Ja z nikąd nie spadłam.
– A mnie się wydaje, że spadłaś z nieba bo wyglądasz jak anioł.

Teraz dopiero Grażyna uśmiechnęła się tym swoim promiennym uśmiechem pokazując rząd białych, równych seksownych ząbków. Podczas takiego uśmiechu kąciki ust wyginały się ku górze tworząc niewielkie wgłębienia w policzkach. Lekko zadarty nosek, krótko przystrzyżone włosy tworzyły naprawdę istotę z wyglądu przypominającą anioła. Oczywiście jeżeli ktoś widział anioła i ile anioły mają krótkie włosy. Jednak ten uśmiech nigdy nie był przeznaczony dla niego, śmiała się do Malwiny – jego żony, do Andrzeja, widział ją tak uśmiechniętą jeszcze kilka razy ale nigdy to Stefan nie był obdarowany tym zewnętrznym objawem emisji damskiego feromonu.

Ale to nie wszystko, Stefan, kiedy chciał to potrafi być ujmujący dla kobiet. Jego wzrok ześliznął się z anielskiego lica niżej na niebiańskie piersi, niby niewielkie, lekko sterczące zakończone ciemnymi brodawkami, które prawie zawsze wydawały się zapraszać- o proszę dotknij nas. Jednak Stefan nigdy, mimo kilkuletniej znajomości z nią nigdy nie pozwolił sobie na jakąkolwiek aluzję dotyczącą jej piersi ani jej seksownej figury. Coś go powstrzymywało, może długoletnia przyjaźń z Andrzejem, może jej chłodny dystans do niego, nie Stefan nie wiedział skąd to się bierze. Ale teraz było inaczej, jakby jakiś niewidzialny mur między nimi został zburzony.

Ten swobodny uśmiech, te falujące piersi zakończone ciemnymi brodawkami, zaznaczone pod prześwitującą koszulką, to wcięcie w talii, ta krótka koszulka ukazująca zakolczykowany pępek, spowodowały, że Stefan odważył się na więcej, na więcej aluzji dotyczącej jej seksownej kobiecości. Stał bardzo blisko, za blisko, jej kobiece feromony w połączeniu z drogimi perfumami powodowały zawrót głowy. Nie wiadomo skąd to przyszło ale po raz pierwszy poczuł lekki ucisk w okolicach splotu słonecznego. Było to bardzo miłe uczucie.
– Malwina jest już w środku? – znów ton jej głosu był jakby taki niepewny.
– Nie, Malwina wyjechała szkolić, jestem tutaj sam – teraz znów Stefan był niepewny jej reakcji.
Nagle ich wzrok się skrzyżował i obaj wybuchnęli śmiechem.
– Więc wysłałeś gdzieś w Polskę Malwinę i przyjechałeś się zabawić? – Grażyna znacząco zmrużyła oko.
– Właściwie to skręciłem tutaj przypadkowo ale teraz myślę, że może być niezła zabawa – teraz z kolei Stefan znacząco zmrużył oko. Resztki niewidzialnego muru stojącego jeszcze między nimi zostały już skruszone na miał i nie było po nim śladu.

– To co, idziemy popływać? – Stefan przejął inicjatywę.
– Przecież po to tutaj przyjechałam – mówiąc to Grażyna ruszyła przed siebie.

Ach tak, teraz jego wzrok przylgnął do zgrabnie poruszających się pośladków. Krótkie, tzw. biodrówki, spodenki więcej odsłaniały niż skrywały. Popularne stringi wynurzały się z jędrnych pośladków. Stefan był chyba jak każdy mężczyzna uczulony, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, na ten wspaniały wynalazek. Stefan spojrzał niżej, na to coś zjawiskowego co unosiło jakby nad ziemią tę istotę nie z tego świata. Trudno opisać tę część jej ciała – nogi, które właściwie były idealne, długie, nie za szczupłe, szczupłych Stefan nie lubił, tak jak chyba większość mężczyzn, lekko umięśnione, świadczące o uprawianiu sportów, zakończone sandałami na szpilkach. Stefan nie mógł oderwać od tego zjawiska wzroku.
Grażyna lekko odwróciła głowę:
– Idziesz, czy będziesz tam stał jak słup soli.
– Już idę. Ale wiesz, ja myślę, że jestem estetą, lubię oglądać rzeczy piękne, zmysłowe. Lubię delektować się pięknem.
– Ale co to ma w tej chwili do rzeczy? – spytała Grażyna wchodząc do PARKU WODNEGO.

Kiedy weszli do środka przypomnieli sobie, że właściwie to nie mają strojów kąpielowych. Okazało się, że przyjazd tutaj to był impuls z jednej i z drugiej strony. Nie zastanawiali się wcześniej po co tutaj przyjechali. To była decyzja chwili. Często tak się zdarza, że robimy coś i nie wiemy dlaczego. Stefan pomógł jej wybrać kostium kąpielowy. Grażyna chciała kupić dwuczęściowy natomiast Stefan optował za jednoczęściowym. Uważał, że najwyżej powinna założyć tylko majtki.
– Ja nie mam nic przeciwko topless, z przyjemnością bym tak paradowała ale przypuszczam, że w takim stroju by nas nie wpuścili.
Z konieczności Grażyna kupiła więc kostium dwuczęściowy i udali się na pływalnię.

Nie było nawet dużo ludzi mimo dość późnej pory. Stefan był dobrym pływakiem, wszedł na słupek i jak za dawnych młodzieńczych lat wskoczył do wody. Grażyna natomiast weszła do wody powoli zanurzając swoje boskie ciało. Stefan utwierdził się w przekonaniu, że kostium wybrali prawidłowy. Przylegał dokładnie do piersi a stringi (ach co wspaniały wynalazek) ginęły w rowku pośladkowym. Grażyna była naprawdę piękną kobietą. Stefan zauważył, że wzrok mężczyzn jest skierowany tylko na nią. Czuł się w tej chwili dumny, że ta kobieta jest jego. Stefan pomyślał: „Wróć, ona nie jest moja, to tylko, można chyba tak powiedzieć to – moja przyjaciółka. Ale co tam, niech wszyscy myślą, że to ja bzykam to cudo”.

Pływali, korzystali ze zjeżdżalni, ze sztucznej fali i ze wszystkich atrakcji tego centrum wodnego. W pewnej chwili Grażyna zaproponowała żeby Stefan nauczył ją skakać do wody na głowę ze słupka. Oczywiście Stefan ochoczo na to przystał. Najpierw Stefan sam pokazał jak to należy robić. Wszedł na słupek, pokazał jak należy się pochylić i wybić i za chwilę był już pod wodą. Teraz przyszła kolej na Grażynę, weszła na słupek, pochyliła się do przodu wypinając jędrne, pięknie ukształtowane, prawie gołe (pasek ze stringów to jakby nic nie było) i czekała na dalsze polecenia. Stefan musiał oczywiście dotknąć, sprawdzić czy wszystko jest w porządku i chcąc nie chcąc musiał jej pozwolić skoczyć. Pomyślał, że jak na pierwszy raz to wspaniale skoczyła. Do tej nauki przyłączyli się również inne osoby, każdy chciał dać jej jakąś radę, pomóc ułożyć prawidłowo ciało a tylko po to aby zobaczyć z bliska to cudowne ciało. A Grażyna udając nieświadomość swoich wdzięków kokietowała wszystkich. Po chwili skakała już idealnie. Po jednym ze skoków, kiedy się wynurzyła niby Afrodyta z morskiej wody, biustonosz zsunął się i ukazał jedną z dwóch fantastycznych piersi.

– O, widzę, że w St. Tropez paradowałaś co najwyżej w stroju topless – sądzę tak po równomiernej opaleniźnie – Stefana nie opuszczał dobry humor. Grażyna spojrzała na ociekający wodą biust, lekko się jakby wyprężyła prezentując swoją wspaniałość i kokieteryjnie rzekła:
– Podoba ci się?

Stefan podpłynął bliżej, niby niechcący musnął sterczący sutek:
– Takie cudo rzadko można zobaczyć na live.

Pływając blisko siebie ocierali się coraz częściej o siebie. Stefan poczuł, że przy tej niby niewinnej zabawie serce zaczyna pompować krew z coraz większą siłą w okolice jąder. Czuł coraz bardziej przyjemne skurcze lędźwi. A Grażyna znów czuła się w centrum zainteresowania, czuła się panią sytuacji, wiedziała, że Stefan zrobi wszystko co mu teraz powie. Ale najpierw nie odmówi sobie trochę przyjemności. Lubiła te chwile kiedy wiedziała, że wysyła feromony seksu, że panuje nad sytuacją, że mężczyzna jest doprowadzony do momentu, że jeśli ona zażąda to on padnie przed nią na kolana i będzie jej sługą jej niewolnikiem.

Ale wiedziała również, że nie należy przesadzać gdyż istnieje u mężczyzny taki moment, że kiedy przeciągnie strunę i za długo lub nieumiejętnie będzie chciała zapanować nad jego emocjami to sytuacja może się wymknąć spod kontroli i w mężczyźnie może obudzić się demon, który u każdego drzemie. A wtedy to tylko krok od tragedii. Ale Grażyna była wytrawnym graczem, wiedziała kiedy przestać. Od dawna miała ochotę się z nim przespać ale nie wiedziała jak go podejść. Malwina była niby jej przyjaciółką a on wyglądał jakby poza nią świata nie wiedział. Ale teraz było inaczej, teraz Malwina jest daleko a ona może zrobić to co zaplanowała. Była świadoma swoich wdzięków, wiedziała, że jeżeli będzie odpowiedni nastrój, nadejdzie ta chwila i ona zatriumfuje. Stefan wydawał się taki gapowaty, taki „niekumaty” myślała, że pójdzie jej z nim łatwo. Po raz pierwszy jej kobieca intuicja nie podpowiedziała jej, nie drgnęła na inne zachowanie Stefana. Zawsze zastanawiała się jakim to sposobem on może prowadzić firmę i jak on zarabia dość znaczne pieniądze. Wydawało jej się, że Stefan taki naiwny, taka niezdara życiowa nie powinien być takim niby biznesmenem, chociaż on nigdy tak o sobie nie mówił.

Mimo tej swojej naiwności, były momenty, że Stefan był czarujący. A sylwetka jakby nie pasowała do jego osobowości. Był przystojny, w ruchach było widać sprężystość, wysportowanie chociaż sam twierdził, że nie chce mu się uprawiać żadnych sportów, a ze wszystkiego to najlepiej lubi leżeć na wersalce. Jednak Grażyna nie potrafiła sobie przypomnieć czy kiedykolwiek widziała go leżącego i nic nie robiącego. Kiedy dziś widziała jak Stefan skacze do wody, z jaką płynnością znika pod taflą wody, jak lekko i zwinnie porusza się w wodzie, wprost nie chciało jej się wierzyć, że to ten sam Stefan jakiego znała od paru lat.

– Ja już zgłodniałem może coś zjemy ? – zaproponował Stefan.
– OK, ja też z chęcią bym coś zjadła. Pływanie z tobą to sama przyjemność ale jeszcze chwila i padnę z głodu.

Grażyna wzięła z szafki ręcznik oraz rzeczy do przebrania, weszła do kabiny. Stefan zrobił to samo, chciał otworzyć kabinę obok ale była zamknięta. Zerknął na kabinę, w której była Grażyna i zauważył, że drzwi są lekko uchylone więc zażartował:
– Może w czymś pomóc?

Zrobił krok do środka i wtedy stało się coś co go mimo wszystko zaskoczyło chociaż właściwie tego oczekiwał. Poczuł delikatny uścisk na ręce i stanowcze pociągnięcie do środka kabiny. Kiedy ich usta się spotkały, kiedy poczuł bliskość jej ciała, kiedy poczuł jej piersi napierające na jego tors to już wiedział dlaczego znalazł się tu i teraz. Zdążył jeszcze przekręcić zamek w drzwiach i wtedy się poddał. Poddał się tej namiętności, o której marzył już od kilku lat. Jego ręce błądziły po jej ciele, po jej jędrnych pośladkach a jego penis coraz bardziej nacierał na jej płaski, dobrze umięśniony brzuch. Grażyna też go czuła, czuła jednocześnie jak zaczyna ulatywać, tracić poczucie czasu i miejsca. Zakodowała jednak sobie w głowie, że nie może wydawać głośnych jęków. Powinna panować nad sytuacją ale nie potrafiła. To było silniejsze od niej. Jej ręce również błądziły po jego umięśnionych twardym ciele.

Twarde, jakby z żelaza były jego bicepsy, ramiona. Bliskość sprawiła, że Grażyna poczuła zapach jego ciała. Nie był to typowy zapach męskiego dzikiego testosteronu. Od delikatnego ale jednocześnie stanowczego zapachu jego ciała zakręciło jej się w głowie. Po chwili nie wiedząc kiedy i jak ściskali nawzajem swoje intymne miejsca stojąc już bez strojów kąpielowych. Grażyna włożyła rękę pomiędzy swoje ciała i dotknęła jego penisa a on momentalnie zareagował. Po chwili trzymała go w ręce i czuła każdą żyłkę, czuła każdą kroplę krwi płynącą przez ten twardy, duży organ zakończony jakby kapeluszem grzybka. Stefan delektował się cudownymi piersiami, równomiernie opalonymi zakończonymi twardymi, ciemnymi sutkami. Schylił głowę i zaczął je ssać, najpierw delikatnie okrążając je językiem, następnie lekko zaczął je szczypać ustami by w końcu zacząć je coraz mocniej ssać. Po chwili Grażyna schyliła się, najpierw popatrzyła z pożądaniem na jego penisa a następnie wzięła go w usta.

Zaczęła wykonywać powolne ruchy głową powodujące, że jego penis a właściwie jego część, znikała w jej ustach a następnie się pojawiał. Robiła to z taką wprawą, tak lekko jak gdyby była profesjonalistką. Grażyna była lub przynajmniej starała się być perfekcyjna we wszystkim co robiła. A to lubiła robić. Lubiła patrzeć jak mężczyzna staje się bezwolny, poddaje się jej we wszystkim, lubiła odczuwać te chwile kiedy mogła nad nimi panować. Dużo już widziała penisów, dużo ich miała w ustach, dużo penetrowało jej waginę. Widziała, małe, duże, chude, grube, czerwone, czasami były śmiesznie zakończone ale nigdy nie powiedziała mężczyźnie złego słowa na temat jego penisa. Penis mężczyzny to rzecz święta, można żartować na różne tematy można żartować temat innych mężczyzn ale żaden mężczyzna nie zniesie żartów ze swojego penisa. Penis to jego największa świętość i Grażyna o tym wiedziała. Ale chociaż widziała ich multum to nie przypominała sobie żeby widziała kiedyś większego. Był naprawdę duży z ledwością mogła zmieścić jego grzybek w ustach. Był nie tylko duży ale naprawdę był wzorcowym modelem, o proporcjonalnej grubości do długości. Nawet jego penis pachniał tym samym zapachem co całe ciało Stefana.

Wykonywała wolne ruchy ustami i rękami wsuwając i wysuwając jego penis ze swoich ust. Przy wysuwaniu jej język przesuwał się po dolnej części penisa powodując niewyobrażalną rozkosz u Stefana. Grażyna czuła jak krew w nim pulsuje, jak reaguje na każdy jej bodziec. Czuła się panią sytuacji.

Ale po chwili poczuła jak Stefan ją podnosi, rozstawia jej nogi, stawiając jedną na ławeczce. Teraz Stefan zaczął całować jej piersi, sutki, przesuwając językiem po jej brzuchu, pępku schodził coraz niżej. Poczuł zapach jej waginy. Poczuł ciepło bijące od niej, poczuł wilgoć i te same feromony, które unosiły się wokół jej całego ciała. Ręce położył na jędrnych pośladkach. Głaskał je i delektował się cudnym ciałem. Powoli kierował język w stronę jaspisowej bramy. Stefan wiedział, że kobiety w jego rękach miękną. Zawsze panował nad sytuacją, potrafił tak grać na ciele kobiety i jak wirtuoz skrzypiec wydobywa dźwięki ze swojego instrumentu tak on potrafił wydobywać dźwięki z każdej kobiety.

Tym razem jednak było trochę inaczej. Przestał panować nad sobą i poddał się grze. To tak jakby skrzypek grał ale skrzypce wydobywały dźwięki niezależne od jego gry. Ale były to dźwięki cudowne, wychodziły z głębi duszy. Jej czy jego – sam nie wiedział, nie zastanawiał się. Po chwili jego język penetrował ten wspaniały otwór a może utwór, nie wiedział co jest jego dziełem a co dziełem jej ciała. Wyczuwał językiem wypustkę, która jest magicznym miejscem, która powoduje u kobiety koniec świata, przebywanie poza czasem. Czuł jak jej ciało się wije. Wstał pochylił jej tułów do przodu i wtedy się ukazały te dwa jędrne, dobrze umięśnione pośladki, które od momentu spotkania cały czas go prześladowały. Widział, że jest już odpowiednio wilgotna gdyż przez chwilą doświadczył tego swoim językiem. Grażyna oparła się rękami o ściankę. Stefan powoli rozsunął jej nogi i zaczął delikatnie wpychać jej swój najdroższy organ.

Powoli, bardzo powoli jej wagina się rozszerzała i jego penis mógł rozpocząć penetrację. Z czasem ich ruchu się zsynchronizowały i Stefan mógł się delektować wspaniałym widokiem, jaki ukazał się jego oczom. Wspaniale ukształtowane plecy zakończone idealnymi dwoma pośladkami wykonywały rytmiczne ruchy. Grażyna trochę uniosła tułów, odwróciła głowę i spojrzała na niego zamglonymi oczami. Stefan, nie przerywając frykcyjnych ruchów przybliżył się do jej ust i umieścił w nich swój język. W tym momencie jej wagina szerzej się otwarła co natychmiast Stefan wyczuł i jego i jej ruchy stały się szybsze. Stefan czuł, że dochodzi już ta chwila. Próbował jeszcze chwilkę przedłużyć moment wytrysku kiedy ciałem Grażyny wstrząsnęły potężne konwulsje będący skutkiem niesamowitego orgazmu.

Jakieś nieartykułowane dźwięki wychodzące z jej ust, świadczyły, że albo umiera albo przeżywa niesamowity orgazm. Jej się wydawało, że to koniec świata, nie wiedziała gdzie jest ani co się z nią robi. Właściwie to pierwszy raz przeżyła taki kosmiczny orgazm. Stefan szybko wyjął swój wspaniały organ położył go na jej pośladkach i wtedy on doznał potężnego wytrysku. Pierwsza porcja nasienia wyleciał z jego penisa z taką siłą, że przeleciała nad jej głową i wylądował na ściance, druga porcja wyleciała z trochę mniejszą siłą ale wylądowała na jej włosach i plecach a trzecia i kilka następnych lądowały już na lędźwiach i pośladkach. Grażyna wyprostowała się co spowodowało, że sperma zaczęła jej spływać z pleców po pośladkach na ziemię.

Oboje ciężko dysząc usiedli na ławeczkach naprzeciwko siebie. Stefan spojrzał na nią. Pot spływający po jej skroniach na piersi, które szybko unosiły się i opadały, zamglony jeszcze wzrok świadczyły, że to naprawdę był prawdziwy, nie udawany orgazm.

Scroll to Top