Pewnego zwyczajnego dnia…

Historia, znana wielu osobom, opowiedziana moimi słowami. Będę pisać w 3 osobie aby nadać bardziej obrazową formę.

Jest piątek, jeden z wielu, ale mimo wszystko coś jest inaczej. Może to ta nowa woda po goleniu, a może fakt, że tym razem obyło się bez żadnych zgrzytów na uczelni. Pełny energii wychodzi z kolegami, obierają cel, do którego dążą. Do klubu docierają koło 21, impreza dopiero się zaczyna, kilkoro młodych ludzi sączy piwo, gdzieniegdzie jakieś pary, wprawne oko rozpoznaje kto się zasiedział od południa, a kto czeka na rozpoczęcie wieczoru. Ktoś podchodzi, mężczyźni wymieniają mocne uściski, padają słowa: „Mam dla was stolik, ale musicie poczekać aż otworzą drugą salę.”, były one wybawieniem, bo posiadanie stolika to już połowa sukcesu. Cała grupa w międzyczasie postanowiła zamówić coś do picia, na mniejszej sali muzyka zaczyna grać, DJ zapodaje kilka starszych kawałków, można by rzec, coś na rozgrzewkę. Ludzie powoli się schodzą, zapowiada się udany wieczór. Parkiet powoli się zapełnia, jest w czym wybierać. Szybka decyzja i wszyscy są już na parkiecie, piwko na rozluźnienie pomogło. Wszyscy tańczą to z jedną, to z drugą dziewczyną, z jednym wyjątkiem. On tańczy ale sam, czeka, obserwuje, wybrał i nie zmieni tego wyboru, nie dziś. Wiedział, że będzie dzisiaj inaczej, ale tego się nie spodziewał. Stoi przy barze, średniego wzrostu brunetka, o bajecznych oczach, zmieniających odcień, w zależności od oświetlenia. Wpatrzony jak gekon w muchę, porusza się w rytm muzyki. Poczuła jego spojrzenie, takie intensywne, ale jednocześnie tak delikatnie opływające jej ciało. Jak większość wyrażałaby chęć zdjęcia tych i tak już niewielu ubrań, tak On chłonął ją całą. Poczuła dziwny dreszcz, zasadził ziarenko podniecenia w niej. Delikatne uczucie ucisku na brzuch. Czyżby się zakochali? Za wcześnie aby to powiedzieć, na pewno coś miedzy nimi powstało, jakaś więź. Jego spojrzenie osłabło, dostrzegł zagrożenie, jej koleżankę, która popełnia największą zbrodnię, zabiera Ją z Jego pola widzenia. Do ostatniej chwili prowadzi ją wzrokiem, daje do zrozumienia, że wywarła na nim ogromne wrażenie. Gdy znika, tańczy dalej, ale już jakby bez duszy, którą oddał razem ze spojrzeniem, która jest przy niej. Czuje na sobie inne spojrzenia, ale to już nie to, postanawia się przejść wokół Sali, może ją spotka? Po nieudanym okrążeniu, podczas którego odkrył, że druga sala, jest otwarta, postanawia zamówić kolejnego drinka i pójść trochę odpocząć. Po krótkiej odprawie wśród kumpli, usłyszeniu kilku docinek, określający jakim jest palantem, że nie zagadał, obiera kurs na kanapę, przy której na stoliku, na kartce, ładnymi czerwonymi literami jest napisane „rezerwacja”, po czym ściąga ją i oddaje się chwili relaksu. Kolega, który załatwił ten stolik właśnie przygotowuje klatkę, zaraz zaczną grać i na tej sali, jest Dj’em. Po chwili relaksu wstaje i zaczyna iść przed siebie, może dlatego, że samemu się mu nie chce siedzieć, a może znowu jej szuka. W pewnym momencie, ktoś go zaczepia, czuje delikatne damskie dłonie na ramieniu, nie musi się odwracać, wie, że to Ona. Obejmuje go z tyłu w pasie, dociska się piersiami do jego pleców, wodząc jej smukłymi dłońmi po jego torsie. Zbliżają się do parkietu, teraz się obracają do siebie. On chce coś powiedzieć, ale nie może, jest tak piękna. Ona widząc to, mówi tylko „dziękuję”. Tańczą, wtuleni w siebie, rozmawiają, szepcą, przedstawiają, Ona Karolina, On Mariusz. Jego dłonie wodzą delikatnie po jej plecach, czują swoje oddechy, kusi ją, muska delikatnie ustami o jej usta, ociera delikatnie nosem nos, całuje ją po twarzy, składa delikatne pocałunki na czole, policzkach, dłonie wtapia w Jej włosy, całuje płatki uszu, szyję, brodę, wodząc też delikatnie opuszkami palców jednej dłoni po tych miejscach, rozpala ją. Tańczą tak chwilę, po czym znikają. Nie obchodzi ich, że przyszli tu z przyjaciółmi, wychodzą sami, razem. Oboje młodzi, noc jest ich. Idą do Niej, koleżanka pojechała do domu, więc będą mieli spokój, bo u niego w każdej chwili mogą się kumple zwalić do domu. Prowadzi Go za rękę, wręcz ciągnie, idą dość długo, chłód ich ogarnia. Są u niej. On ściąga buty, kurtkę. Pyta się czy ma prysznic i czy ma się ochotę wykąpać. Karolina prawie jękiem mówi „TAK”. Już wolniej prowadzi Go do łazienki, gładzi jego tors, plecy, brzuch, ramiona. Ściąga jego koszulę, potem schodzi niżej, lecz Mariusz ją zatrzymuje. Jej wyraz twarzy mówi wszystko „Dlaczego?”, On nie odpowiada, jedynie obraca ją tyłem do siebie. Dłońmi wodzi w górę po jej ramionach, wie jak łokcie, nadgarstki i pachy są wrażliwe na dotyk, odgarnia jej włosy, delektuje się ich zapachem, potem przechodzi na szyję, oddycha nią, Ona czuje jego oddech. On czuje jej gęsią skórkę pod palcami, całuje szyję, przygryza ucho, widzi przez jej ramie sterczące przez cieniutki materiał sutki, których napięcie nie maskuje nawet biustonosz. Stojąc z tyłu zakłada jej ręce sobie na szyję, i pieści ją delikatnie, nie pozwoli aby jakiś skrawek jej ciała uszedł jego uwadze. Ściąga jej top, obraca do siebie, całuje jej dekolt, brzuch, schodząc niżej, zsuwa jej spódniczkę, Ona stoi przed nim rozpalona, jakby teraz przestał, oszalałaby. Piękna jak anioł, bezbronna jak kwiat, poddaje się jego pieszczotom, niczym podmuchom wiatru, delikatnej bryzie. Jest idealna, delektuje się jej kształtami, nie przerywając jego pieszczot ona rozpina jego spodnie i prawie je z niego zdziera. Są w samej bieliźnie, wchodzą pod prysznic, woda jest idealna, odpina jej biustonosz, całuje jej piersi, przygryza napięte sutki, ona masuje przez bokserki jego wybrzuszenie. On klęka i ustami stara się zsunąć jej mokre, nie tylko od wody, majteczki, czasami pomaga sobie dłońmi, centymetr po centymetrze odsłania jej skarb, delikatną starannie ogoloną różyczkę, w którą zatapia się ustami. Woda spływa po nich, a on pieści ją, żeby nie stracić równowagi, Ona chwyta się, czego może, czuje, że dochodzi, gładzi jej pośladki, plecy, sięga do piersi, ugniata je, drażniąc sutki, jego ręce uczą się mapy jej ciała. Ona szczytuje, jedną ręką wtapia się w jego mokre włosy, drugą przytrzymuje kabiny, traci na moment świadomość, orgazm jest tak silny, że zastyga w bezruchu wydobywając z siebie głośne jęki rozkoszy. On czuje rytmiczne skurcze jej pochwy na języku, ale nie przestaje przedłużając jej rozkosz. Gdy Karolina odzyskuje kontrolę, czuje się bezpiecznie, bowiem Mariusz trzyma ją w ramionach i delikatnie pieści, widzi, ze On nie ma już bokserek, a jego penis dumnie stoi czekając na pieszczoty, powoli klęka, bierze go w dłoń, jest duży, dla jej szczupłego ciała, delikatnie czubkiem języka pieści jego główkę, dłonią masując mosznę, bierze delikatnie do ust, ssie powoli, ale zdecydowanie, ugniata jego jądra, dla niego to za dużo. Każe jej wstać, po czym sam klęka i znów liże jej broszkę, rozchyla płatki, drażni jej łechtaczkę. Po chwili przestaje i siada, układając nogi w luźny kwiat lotosu, delikatnie ściąga jej dłoń na dół, Ona podąża za jego myślami, siada na jego udach, oplata go nogami i delikatnie nabija się na jego miecz. Gdy jest na nim maksymalnie, oplata jego szyję ramionami i po raz pierwszy tej nocy całuje go w usta, wymieniają namiętne pocałunki, ich dłonie błądzą po całym ciele partnera, Ona delikatnie unosi biodra, po czym znów opada, On lekko się kołysze, oboje dostarczają sobie ogrom niewypowiedzianej przyjemności. Patrzą sobie głęboko w oczy, pragną by ta chwila trwała wiecznie. Ona już drugi raz szczytuje, dla niego to za dużo, czując na członku zaciskające się jej mięśnie pochwy, oddaje w jej wnętrze dawkę nasienia. Siedzą tak jeszcze kilka minut, wstają myją i wycierają się wzajemnie. Po czym On zanosi ją owiniętą tylko w ręcznik do łóżka, w chwili przytomności pyta ją „co z ciążą?”, ona mówi, że bierze pigułki, po czym całuje go w usta. Już bez żadnych obaw kładzie się na plecach, a Ona wtula się w Niego. Przytuleni, okryci kołdrą, szczęśliwi zasypiają, prawdopodobnie od jutra będą razem, ale to dopiero jutro…

Scroll to Top