Piąta nad ranem

Aneta bezmyślnie patrzyła przez okno rozpędzonego pociągu relacji Warszawa-Zakopane. Zasypane śniegiem stacje jedna po drugiej uciekały w białą nicość. Pochmurny dzień, gdzieś w środku stycznia, nie skłaniał do optymizmu, mimo to uśmiechnęła się do odbicia swej twarzy w niezbyt czystej szybie. W głębi jej duszy grała teraz przyjemna melodia, genialnie komponująca się z miarowym rytmem wybijanym przez koła pociągu.
Oderwała wzrok od szyby i przyjrzała się współpasażerce siedzącej na przeciwko. Nie była to dla niej osoba obca. Zaczytana w jakimś kolorowym kobiecym czasopiśmie brunetka o imieniu Renata była jej najbliższą przyjaciółką.
Anecie wydawało się, że znają się chyba od zawsze, tak świetnie się dogadywały. Oczywiście były między nimi nieporozumienia, jak to pomiędzy kobietami. Zewnętrzny obserwator powiedziałby, że różni je niemal wszystko. Na przykład: kolor włosów, u Renaty ciemnych jak sadza, podczas, gdy Aneta dumna była ze swojego wspaniałego naturalnego odcieniu blond nie wymagającego żadnych eksperymentów z farbowaniem. Różniła je także kształt ciała. Renata reprezentowała typ „chłopczycy”. Szczupła niemal chuda z bardzo drobnymi piersiami i płaską pupą. W przeciwieństwie do niej kobiece kształty Anety były o niebo bardziej uwydatnione. Jędrne piersi opinał stanik o rozmiarze miseczek – C. Brzuszek lekko wypięty do przodu i pośladki ponętnia zaokrąglone, tak sexownie prezentujące się w obcisłych jeansach.
Różnił je zresztą nie tylko wygląd zewnętrzny ale i ogólne nastawienie do życia. Renata była typową ekstrawertyczką: zawsze w towarzystwie, zawsze zanurzona w rwący nurt życia wielkomiejskiego. Wieczory lubiła spędzać w zadymionych klubach w podejrzanym – zdaniem Anety – towarzystwie, towarzystwie – trzeba podkreślić – mieszanym. Renata mimo że nie dysponowała super kobiecym ciałem roztaczała wokół siebie aurę przyciągającą mężczyzn ginących jeden po drugim w jej miłosnych sieciach. Jednak nigdy na długo. Renata poszukiwała „tego jedynego i na całe życie” metodą prób i błędów. Aneta patrzyła na erotyczne dokonania swej przyjaciółki z pewnym potępieniem połączonym z niemalże matczyną wyrozumiałością. Renia zawsze mogła liczyć na wychlipanie się w rękaw przyjaciółki po kolejnym nieudanym eksperymencie damsko-męskim. Aneta była ciepła, nieco zamknięta w sobie. Typowa dusza romantyczna. Nieswojo – trochę jak przybysz z innej planety – czuła się w zadymionych, pulsujących głośną muzyką lokalach, gdy dała się tam Renacie wyciągnąć. Nie szukała bliskości w tańcu z mężczyznami. Bała się jej. Gdy spotkała Bartka zakochała się na amen i świata poza nim nie widziała. W ciepłą letnią noc jego niecierpliwy członek rozdarł jej dziewictwo. Nie było jej zbyt przyjemnie ale rozumiała, że jeśli chce ukochanego zatrzymać przy sobie musi mu na to pozwolić. Dalej wypadki potoczyły się szybko: ślub, synek-Mateuszek, mieszkanie na raty, codzienność ale była w tym szczęśliwa. Unikała łóżka, które wciąż nie dawało jej przyjemności, o których czytała w gazetach dla kobiet ale zaakceptowała ten stan tępego patrzenia w sufit, podczas gdy mąż rozładowywał swe żądze. Czasem bała się, że wybuchnie śmiechem: tak zabawnie wyglądał dumny ze swej erekcji (średniej zresztą wielkości ale nie miała skali porównawczej) i panowania nad żoną.
Aneta spojrzała na siedzącą naprzeciwko przyjaciółkę.
– Ta to nie ma takich problemów – pomyślała z cieniem zazdrości – z facetem w łóżku czuje się jak ryba w wodzie. Przez moment w jej głowie zagościła myśl, że nigdy nie widziała Renaty nago, nawet nie widziała jej drobnych piersi – tak ładnie teraz prezentujących się pod obcisłym, czarnym golfem. Może teraz, w trakcie tego wspólnego wyjazdu coś niecoś zobaczę – pomyślała i uśmiechnęła się figlarnie.
Renata znad rozłożonego czasopisma odwzajemniła uśmiech nie zdając sobie sprawy jakie myśli przebiegały po głowie jej przyjaciółki. Dla zabawy uszczypnęła ją, w otoczone delikatnym materiałem rajstop, kolano.
– No no – pogroziła jej Anecie palcem – co ty tam sobie myślisz. Już ja ciebie tam przypilnuję tak jak obiecałam Bartkowi.
Aneta nie odpowiedziała nic. W myślach tylko szepnęła:
– Pilnować to ty będziesz się musiała.
Odwróciła głowę do szyby, gdzie stopniowo krajobraz stawał się górzysty. Renata jeszcze przez chwilę na nią patrzyła lecz po chwili powróciła do fascynującego artykułu o 101 sposobach rozpalenia każdego samca.

Koncepcja wspólnego wyjazdu w Tatry zrodziła się już w lecie. Po drodze trzeba było pokonać mnóstwo przeszkód. Przede wszystkim powodzenie tej – jak to ujmowała Renata – „operacji”, zależało od urobienia męża Anety. Ten z początku sceptycznie nastawiony dał się jednak przekupić obietnicą bezterminowej akceptacji wypadów na piwo z kumplami. Cena była wysoka, ale Aneta za wszelką cenę pragnęła zerwać z monotonną codziennością – pętlą: praca-dom-dziecko. Nie żeby była nieszczęśliwa ale Renata nieco ją buntowała ukazując, że istnieje jeszcze życie poza tym ciasnym wszechświatem spraw rodziny.
– Jesteś nie tylko matką i żona. Jesteś kobietą – mawiała.
Aneta śmiała się z tego ale gdzieś w głębi duszy rozważała te słowa.

Pociąg wtaczał się majestatycznie na stację w stolicy polskich tatr. Dziewczyny narzuciły na siebie ciepłe kurtki i plecaki i ruszyły w poszukiwaniu pensjonatu, w którym zarezerwowały pokój na ten tydzień „wolności i szaleństwa”, jak to przedstawiała Renata bawiąc się przy tym konsternacją swej przyjaciółki. Aneta chciała przede wszystkim wypocząć, połazić po górach, porozmyślać.
Bez większego trudu znalazły miejsce, w którym miały spędzić najbliższych 7 dni. Pokój był malutki lecz przytulny. Na jego wyposażenie składały się: dwa łóżka, na których miały spać dziewczyny, dwie szafki nocne, telewizor, radio duża szafa. Z maleńkiego przedpokoiku prowadziły jeszcze drzwi do łazienki. W sumie jak oceniła Aneta było tu wszystko co konieczne do życia. W szczególności jej radość wzbudziła kabina prysznicowa. Czuła ogromną potrzebę odświeżenia się po długiej podróży. Ciepły prysznic był tym o czym marzyła.
Na szczęście w łazience włączono grzejnik przed ich przyjazdem. Było ciepło. Aneta z przyjemnością ściągała z siebie ciuchy przesiąknięte zapachem pokoju. Czuła się swobodnie. Zrzuciła sweter, następnie guzik po guziku rozpinała koszule. Jędrne piersi prezentowały się wspaniale w koronkowym białym staniku, przez który bez trudu można było dostrzec czerwień dużych, dojrzałych sutków. Nie zdejmując biustonosza sięgnęła do zapięcia spódnicy, która już po chwili leżała zwinięta u jej stóp. Szybkimi wprawnymi ruchami (robiła to przecież w życiu tysiące razy) zsuwała rajstopy. Majteczki, podobnie jak stanik, były lekko prześwitujące. Anecie przez głowę przebiegła myśl, że ta kusicielska sexowna bielizna jest zupełnie nieadekwatna do sytuacji wyjazdu w góry wspólnie z przyjaciółka. Tak jakoś wyszło. Na moment pochwyciła swoje odbicie w łazienkowym lustrze. Jestem niezła laska – pomyślała i mało brakowało, a roześmiałaby się na głos.
W tej sekundzie usłyszała delikatne skrobnięcie do drzwi łazienki. Nie zdążyła nic powiedzieć gdy Renata weszła. Przez moment Aneta skuliła się, próbując jak gdyby ukryć swą, wyzierającą spod skąpej bielizny, nagość.
– No chyba nie będziesz się mnie krępować wariatko – Renata roześmiała się – wskakuj pod prysznic, ja idę zaraz po tobie.
Aneta lekko zaczerwieniona na twarzy, nie wiedząc, co począć dostrzegła jak jej przyjaciółka bezceremonialnie zsuwa spodnie i majtki, kuca nad toaletą, siusia nie krępując się jej obecnością.
Te swobodne zachowanie Renaty ośmieliło Anetę. W końcu obie były kobietami i ich ciała nie różniły się co do zasady.
Tak sobie w duchu te sprawy tłumacząc uwalniała piersi z delikatnych objęć koronkowego staniczka. Z lekkim jeszcze zażenowaniem przystąpiła do ściągania majteczek. Renata mimowolnie obserwowała rozbierającą się koleżankę. Widok był przyjemny. Aneta była zgrabną dziewczyną o kształtach znacznie bardziej kobiecych niż jej własne. Widać było, że dbała o siebie i fakt urodzenia dziecka nie odbił się negatywnie na jej urodzie.
– Mogłaby zakręcić w głowie niejednemu facetowi – pomyślała z lekką nutką zazdrości. Kobiece ciało to potężna broń, tylko trzeba umieć z niej korzystać, a ona nie ma o tym pojęcia i przez to chyba staje się jeszcze bardziej sexy.
Aneta czuła na sobie wzrok współlokatorki. Nieco ją to krępowało, ale też stawała się lekko podekscytowana. Nieopatrznie pochyliła się po leżące na podłodze majtki. W tym momencie jej różowa szparka znalazła się dokładnie na linii wzroku Renaty, kilkadziesiąt centymetrów od jej oczu. Renata odwróciła wzroku. Wręcz patrzyła z zaciekawieniem. Jakiś czas temu przeglądając książki w hipermarkecie wpadło jej w oczy zdanie, o tym, że kobiece vaginy potrafią się bardzo różnić. W książce były nawet rysunki.
Teraz miała namacalny dowód, że tak w istocie jest. Jej własne tzw. wargi sromowe większe kryły dokładnie wszystko. Renata wygolona wyglądała w tamtym miejscu jak dziewczynka przed okresem dojrzewania. Tymczasem w tej chwili miała możność ujrzenia czegoś całkiem innego. Wargi Anety były wydatne i otaczały wejście do pochwy niczym płatki róży osłaniają kielich kwiatu.
Było coś wyuzdanego w tym widoku różowych, mięsistych płatków.
– To musi facetów kręcić gdy widzą swego członka wsuwającego się w tę piękną, dojrzałą różyczkę – Renata pomyślała.
Wyszła z łazienki zostawiając przyjaciółkę w strumieniach ciepłej wody za półprzeźroczystą szybą kabiny prysznicowej i już po chwili zapomniała o całym zdarzeniu i o swych refleksjach na temat kobiecego ciała.

Trzy kolejne dni minęły tak jak to sobie Aneta wymarzyła. Długie wędrówki po górach, po których zmęczone wraz z Renatą wracała do ich maleńkiego pokoiku aby przegadać cały wieczór. Dawno już nie miały tylko dla siebie tyle czasu. Musiały więc nadrobić zaległości.
Wspólne mieszkanie na tak małej powierzchni zbliżało je stopniowo ku sobie, tak, że początkowe zażenowanie przy przebieraniu czy kąpieli zniknęło niemal zupełnie. Doszło nawet do tego, że trzeciego dnia wieczorem poszły wspólnie pod prysznic. Ich zbliżenie znacznie przyspieszył brak zahamowań ze strony Renaty, która już pierwszego wieczora oznajmiła, że śpi nago – w pokoju było bardzo ciepło. Aneta, która w zwyczaju miała wczesne wstawanie została z rana obdarowana widokiem swej przyjaciółki ze „wszystkim” na wierzchu, gdy podczas snu kołdra zsunęła jej się z nóg i pupy.

Czwarty dzień przyniósł straszną śnieżycę, której towarzyszył porywisty wiatr. W taką zamieć wyjście w góry było absolutnie wykluczone. Dziewczyny pozostały w pensjonacie zabijając nudę rozmowami o niczym i czytaniem książek. Tak im zleciał czas do późnego popołudnia, kiedy to Renata zaproponowała wyjście do pobliskiego lokalu i spędzenie tam wieczoru. Aneta, co do zasady, nie była typem imprezowym ale tym razem zgodziła się chętnie znudzona monotonią tego dnia. Poza tym, wiedziała, że tego nie uniknie znając skłonność Renaty do nocnych eskapad, a ona, jako dobra koleżanka, obowiązana była dbać o dobre prowadzenie swej współlokatorki.

W lokalu nie było zbyt dużo ludzi i ku radości Anety nie okazał się, przesadnie zadymiony. Dziewczyny zamówiły drinki i usiadły w rogu sali. Początkowo mało kto się bawił lecz około 22 na parkiecie pojawili się pierwsi tańczący. Renata i Aneta stopniowo polepszały swój nastrój kolejnymi drinkami i przed północą także wyszły na parkiet. Szczególnie dla Anety było to duże przeżycie. Latami nie tańczyła. Początkowo zachowywała się trochę sztywno lecz alkohol i luźna atmosfera dyskoteki rozluźniły ją. Nie spostrzegła się nawet kiedy w ich okolicach zaczęło tańczyć się dwóch młodych mężczyzn. Po chwili we czwórkę spontanicznie utworzyli kółeczko i tak przetańczyli parę utworów. Potem zabrzmiał wolny kawałek i Aneta nie wiedziała kiedy znalazła się w ramionach jednego z mężczyzn. Kątem oka dostrzegła, że drugi z panów tańczy z Renatą. W pierwszej chwili gdy znalazła się tak blisko obcego mężczyzny usztywniła się. Po pewnym jednak czasie jakoś instynktownie zaczęła się zbliżać się do partnera. Mężczyzna nie był nachalny, lekko gładził ją ręką po plecach. Anecie się to podobało, chociaż miała wyrzuty sumienia, że mąż jest daleko a ona tu tańczy przytulona do obcego faceta.
– Ale przecież nie robię nic złego – tłumaczyła się w duchu.
Utwór się skończył. Aneta jakby budziła się ze snu. Jeszcze przez kilka sekund stali przytuleni do siebie kołysząc się do nieistniejącego rytmu.
Chłopcy zaprosili je do swojego stolika. Okazali się studentami z Krakowa. ten, który tańczył z Anetą miał na imię Paweł a jego kolega – Łukasz. W ogóle w ocenie Anety byli bardzo mili. Rozmowa toczyła się swobodnie, tak jakby znali się już długo. We wzajemnym dogadywaniu się nie przeszkadzał fakt, iż Paweł i Łukasz byli kilka lat młodsi od swych nowych znajomych. Wręcz sprawiało to że dziewczyny czuły się swobodniej.
Znowu puścili wolny kawałek. Łukasz bez wahania poprosił na parkiet Renatę. Paweł spojrzał pytająco na Anetę. Nie mogła się powstrzymać od zachęcająco-kokieteryjnego uśmiechu i już po chwili znalazła się w jego ramionach. Kolejny taniec zaczęli w tym punkcie, w którym zakończyli poprzedni. Aneta z ufnością pozwoliła się przytulić. zapomniała o całym świecie. Zapadła w błogi sen, w którym nie było miejsca na wyrzuty sumienia. Jej spokoju nie mącił fakt, że piersi rozpłaszczają się coraz mocniej na twardym, męskim torsie. Ręka Pawła błądziła po plecach zapuszczając się coraz niżej do miejsca, gdzie zaczynały się uwypuklać pośladki. W głowie Anety włączyły się dzwonki alarmowe wyrywając ją ze snu. Usztywniła się. Paweł natychmiast cofnął dłoń.
– Przepraszam – szepnął jej do ucha.
Ujęła ją jego delikatność i chociaż dobrze wiedziała, że nie powinna była tego robić musnęła go ustami w policzek.
– Nic się nie stało – wyszeptała z nieukrywaną czułością.
Wykonała delikatny, prawie niezauważalny ruch biodrami w jego kierunku. Wiedziała dobrze, że to był znak zachęty ale chyba przestawała panować nad swoją wewnętrzną kobiecością przez lata tłumioną i która tę noc wybrała jako dobry moment dla zbuntowania się przeciwko tkwiącej w niej żonie i matce.
Żona i matka oceniały i osądzały, ale jej wewnętrzna kobieta-samica natchnęła ją wizją. Aneta wyobraziła sobie, że cała dyskoteka z przytulonymi parami, migającymi światełkami zamknięta jest w wielkiej szklanej kuli orbitującej swobodnie gdzieś w odległych zakątkach kosmosu. W tej kuli nie ma już miejsca na dobro i zło, na kary i nagrody, na wieczne potępienie i wieczne życie. W samym środku kuli tańczy ona i świeżo zapoznany ktoś i tylko oni decydować będą o dalszym rozwoju wypadków tej słodkiej nocy.

Dochodziła trzecia nad ranem. Była to godzina o której zamykali lokal. Gdy okazało się, że chłopcy mieszkają niezły kawałek drogi od miejsca, w którym się właśnie znajdowali, Renata zaproponowała się żeby imprezę przenieść do pokoju, gdzie mieszkały z Anetą. Nikomu się jeszcze nie chciało spać, więc reakcje na tę propozycję były entuzjastyczne. Po drodze, w nocnym sklepie kupili jeszcze jedną butelkę wódki i sok aby drinkami umilić resztę nocy.
Gdy dotarli na miejsce, Paweł i Łukasz byli nieco skrępowani lecz w miarę kolejnych drinków impreza ponownie zaczęła się rozkręcać. Padł pomysł aby jeszcze trochę potańczyć. Renata nastawiła cicho radio. Nadawali akurat jakieś „pościelówy”. W ciasnym pokoju ciężko było tańczyć, obie pary stały więc niemal w miejscu mocno się tuląc.
Aneta nie wiedziała nawet kiedy Paweł zaczął leciutko muskać wargami jej szyję. Te delikatne dotknięcia sprawiały jej niebywałą przyjemność. Rozpływała się po prostu w tym uczuciu. Czuła ciepło w środku ogniskujące się coraz wyraźniej w dole brzuch. Z każdym ruchem jej majteczki stawały się bardziej mokre. Latami nie przeżywała czegoś takiego, a teraz czuła to tak wyraźnie.
Jego usta w swej wędrówce przeniosły się z szyi na płatek ucha. Zaczął go delikatnie ssać. Po chwili poczuła jego pocałunki na policzku. Ich usta wreszcie odnalazły się, języki zatańczyły wokół siebie. Ten pocałunek był namiętny do granic możliwości, do utraty tchu. Byli głodni siebie nawzajem, spragnieni swej śliny. Aneta była w niebie.

Muzyka ucichła. W radio zaczęły się wiadomości o 4 rano. Za oknem ciemna styczniowa noc i sypie śnieg. Gdzieś w oddali majaczyły majestatyczne cienie Tatr. Aneta kątem oka dostrzegła, że Renata i Łukasz namiętnie się całują. Całują to mało powiedziane. Oni łapczywie się lizali. Łukasz ręką penetrował ciemne przestrzenie pod spódnicą dziewczyny a ona rytmicznie poruszała biodrami, co zdradzało do jak bardzo czułych zakątków kobiecości dotarła jego głodna dłoń.
Obie pary z dużą trudnością odrywały się od siebie. Byli zrozpaczeni, że muzyka się urwała. Informacji radiowych o wojnach, zamachach terrorystycznych, wynikach wyborów słuchali jak gdyby nadawano je z innej planety. Cały świat zamykał się w tym pokoju wypełnionym subtelnym zapachem podniecenia.
Zrobili sobie przerwę na drinka. Dziewczyny zażyczyły sobie sam sok. Łakasz, robiący za kelnera, zaczął się z nimi przekomarzać
– Zrealizuję wasze zamówienie, drogie panie, o ile w następnym tańcu wystąpicie bez sweterków
– Bez sweterków ale w kurtkach – odparła zadziornie Renata.
Jeszcze jakiś czas trwała słowna przepychanka, aż Renata stwierdziła
– Nie wiem jak tobie Anetka ale mi się chce cholernie pić a te bałwany nie ustąpią.
Szybkim, miękkim ruchem, bez chwili wahania ściągnęła golf. Ujrzeli jej zgrabną figurę. Malutkie lecz zgrabne cycuszki krył czarny, skąpy biustonosz.
Spojrzała na Anetę.
– No dalej. Nie zostawisz najlepszej przyjaciółki w takich kłopotach.
Aneta nie wiedziała jak się zachować.
– Widzę, że muszę ci pomóc – mówiąc to Renata zbliżyła się do koleżanki.
Stanęła za jej plecami.
Powolutku, centymetr po centymetrze unosiła jej wełniany sweterek, odsłaniając, przed zafascynowanymi tą sceną mężczyznami, lekko wypięty, opalony brzuszek ozdobiony ciemną otchłanią pępka, potem ukazał się dół koronkowego, stanika. Po kilku sekundach okazało się jak niewiele on kryje. Na pastwę męskich spojrzeń wydane zostały duże, perfekcyjnie okrągłe sutki. Domyślali się ich intensywnej czerwieni, która pewnie wyraźnie widoczna byłaby w dziennym świetle. Niestety w pokoju panował półmrok. Przez szparę w zasłonach sączyło się tylko zimne światło ulicznej latarni.
Renata dokonała swego dzieła odsłonięcia przyjaciółki. Ciało Anety pokryło się gęsią skórką. Nie z zimna lecz z emocji.
Renata wciąż stała za nią. Leciutko gładziła po odsłoniętych ramionach. Przypadkiem może zsunęła ramiączko stanika. Aneta próbowała to poprawić lecz jej dłoń została delikatnie powstrzymana przez przyjaciółkę. Czuła, że jest przez nią w jakiś niezrozumiały sposób zniewolona. Spod półprzymkniętych powiek zerknęła na siedzących na przeciwko mężczyzn. Przeszedł ją dreszcz ekscytacji na widok rosnących wypukłości w ich spodniach. To jej ciało wywierało na nich takie wrażenie. Nigdy nie patrzyła na siebie jako na źródło podniecenia dla mężczyzn. Lecz teraz, czy tego chciała czy nie, stała się dla nich obiektem pożądania. Ich członki stawały się długie i twarde bo chcieli się z nią kochać. Było to dla niej uczucie tak nowe i wszechogarniające, że nie dało się tego z niczym porównać.
Renata była wciąż za jej plecami i miała nad nią władzę, która zabijała w zarodku wyrzuty sumienia. Jej wewnętrzna matka i żona leżały z zakneblowanymi ustami gdzieś w najodleglejszym zakątku jej mózgu.
Poczuła rękę swej przyjaciółki przy zapięciu stanika. Nie miała siły się bronić. Zapięcie ustąpiło. Jeszcze przez chwilę miseczki biustonosza skrywały jej jędrne piersi lecz to nie mogło trwać długo. Stanik opadł. Cycuszki bezwstydnie obnażone dumnie kierowały czerwone (i wyraźnie stwardniałe) sutki w stronę Pawła i Łukasza coraz mniej kryjących swe podniecenie.
– Tańczymy – zarządziła Renata – ale chłopaki ściągają koszule.
Posłusznie spełnili polecenie.
Aneta, cała drżąc, marzyła aby znaleźć się w ramionach Pawła. Widziała jego nagi pozbawiony owłosienia tors, silne ramiona. Chciała być blisko niego, najbliżej jak można. Dwie półnagie pary zwarły się w powolnym, sennym tańcu.
– Jesteś cudowna- Paweł wyszeptał do ucha Anecie.
Przyciągnął ją zdecydowanie do siebie. Czuł wyraźnie twardość jej sutków na swojej klatce piersiowej.
– Jesteś taka piękna. To oszałamiające – Aneta słuchała tych słów i cieszyła się, że jest ciemno bo nikt nie mógł ujrzeć oblewającego jej twarz rumieńca.
– Masz wspaniałe piersi. Czy mogę…. – Paweł zaciął się. W końcu drżącym głosem dokończył – czy mogę je popieścić.
Anecie z emocji zaschło w gardle. Była w stanie jedynie skinąć głową na znak przyzwolenia. Pragnęła tego i nic nie było w stanie jej powstrzymać.
Niecierpliwe ręce mężczyzny, początkowo delikatnie pieściły kobiece półkule. Dotykał jej z takim namaszczeniem jak poszukiwacz skarbów który po latach strawionych bezowocnie, wreszcie pochyla się nad kufrem z kosztownościami i nie wierząc swemu szczęściu przesuwa palce po olśniewających diamentach, rubinach, szmaragdach. Kolistymi ruchami zbliżał się ku Jej stwardniałym, intensywnie czerwonym sutkom. W duch błagała o to żeby dotarł tam jak najszybciej. Wreszcie opuszki palców spoczęły na dwóch symetrycznych wulkanicznych szczytach.
Stawał się coraz pewniejszy. Masował i ugniatał zapamiętale całe piersi Anety, a jej oddech był coraz krótszy. Instynktownie przywierała do Pawła brzuchem i biodrami. Przez spodnie wyczuwała jego naprężoną męskość. Nie miała wątpliwości, że Paweł ją pożąda. Dostrzegła, że druga para jest już na łóżku. Przykryli się kocem. Widać było, że namiętnie się całując oswobadzają swe ciała z ubrań.
Nie miała siły protestować, gdy rękę Pawła na jej piersiach zastąpiły jego usta. Namiętnie ssał jej sutki a ona wypinała ku niemu biust nie próbując ukrywać niebiańskiej rozkoszy jaką przeżywa.
Powoli objęci zbliżali się do łóżka Anety.
Było już jej wszystko jedno.
– Niech robi ze mną co chce – pomyślała.
Położyli się obok siebie. Całował ją zachłannie w usta, dłonią pieścił piersi a potem skierował ją w dół na brzuch, dotknął zapięcia od spodni.
– Nie – wyszeptała, podkurczyła nogi
– Proszę – wyszeptał – zatrzymamy się tam gdzie będziesz chciała ale pozwól się rozebrać.
Łóżko po przeciwnej stronie pokoju zaczęło miarowo skrzypieć, czemu towarzyszyły coraz głośniejsze i szybsze westchnienia Renaty. Do uszu Anety dochodził też jeszcze jeden odgłos. Charakterystyczne „mlaskanie” zdradzało, że penis Łukasza swobodnie już penetruje vaginę jej przyjaciółki.
Aneta nie odpowiadając słowem na prośbę Pawła, dotknęła dłonią wypukłości w jego spodniach. Poczuła twardą do granic możliwości i niecierpliwie pulsującą męskość. Dłużej nie czekał. Tym razem nie pytając już jej o zgodę zdarł z niej po prostu spodnie. Czarne stringi niewiele osłaniały. Pieścił przez cienki materiał jej cipkę. Odkrył, że majteczki po prostu przesiąkają od nadmiaru wyciekających z niej soków. W tym czasie Aneta drżącą ręką oswobodziła jego członka, którego wielkość całkiem ją zaskoczyła. Był znacznie dłuższy i grubszy od tego którego znała. Z przerażeniem i podnieceniem wyobrażała sobie jak ta ogromna maczuga wdziera się pomiędzy różowe płatki jej kwiatuszka, który właśnie w tym momencie został całkowicie odsłonięty, gdy Paweł zsunął z niej majtki. Leżeli obok siebie już całkiem nagi. Para na łóżku obok nie przejmowała się otaczającym światem. Renata jęczała głośno.
Aneta wiedziała, że nie ma już odwrotu. Położyła się na plecach, rozłożyła szeroko nogi
– Wejdź we mnie – wyszeptała – jestem zabezpieczona – dodała.
Paweł uniósł się nad nią. Poczuła na wargach swej kobiecości dotknięcie czubka jego członka. Był delikatny. Wchodził w nią powoli potęgując rozkosz. Rozchyliła uda jeszcze szerzej. Przez moment obawiała się czy wielkość penisa nie wywoła bólu, w jej – nieprzyzwyczajonej do gościa o takim rozmiarze – szparce. Ale obawy były niepotrzebne. Była tak wilgotna, że bez trudu przyjmowała go w siebie. Jej gościnna i uległa dziurka nie stawiała najmniejszego oporu swemu najeźdźcy.
Mężczyzna przyspieszył swe ruchy. spontanicznymi ruchami bioder wychodziła mu naprzeciw. Chciała aby był w niej jak najgłębiej. Obie dłonie zaciskała na jego pośladkach rozkoszując się ich zaciskaniem i rozluźnianiem Nigdy w życiu nie była tak podniecona. Czuła, że odpływa. Nie wiedziała nawet kiedy zarzucił jej nogi na swe ramiona i wszedł w nią jeszcze głębiej. Jego jądra uderzały miarowo w jej pupę. W naturalnie doskonały sposób zjednoczyła się ze swym partnerem w miłosnym rytmie.
Była w niebie, gdy poczuła skurcze pierwszego w swym życiu orgazmu.

W radio spiker sennym głosem oznajmił że jest piąta nad ranem, a dzień będzie pochmurny i raczej smutny.

Scroll to Top