Piotr, Majowy weekend 2

Piotr 6, majowy weekend 2.

Nie widziałam się z Piotrem cały miesiąc. Zadzwonił, abyśmy spotkali w majowy weekend. Tak wyglądała nasza niedziela.

Obudziłam się wcześnie rano i podobnie, jak w sobotę nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Krzątałam się po mieszkaniu, dla zabicia czasu nawet poszłam do sklepu. I jak to w życiu bywa, można powiedzieć, że uratował mnie absolutny zbieg okoliczności. W sobotę było święto, wszystko było pozamykane, ale dzisiaj była już „zwykła” niedziela, zadzwoniłam sprawdzić, czy jest czynny basen. Okazało się, ze tak, to też o 14-tej pojechałam, znalazłam się w wodzie i nareszcie czułam, że mogę się wyżyć. „Młóciłam” wodę tę swoja żabą, robiąc te swoje długości basenu w bardzo dziwnym tempie. Nie uszło to uwadze znajomemu ratownikowi, Adamowi, który podszedł do mnie podczas jednego z nawrotu i zapytał – Baśka, co Ci jest, chcesz wodę w basenie „przemielić”. Uśmiechnęłam się do niego mówiąc – rozpiera mnie energia. To jest ta jedna z tych kilku moich wad charakteru, szybciej powiem, niż pomyśle. Adam tylko się uśmiechnął i poszedł, a ja dalej pływałam. Po pewnym czasie wrócił, mówiąc – jak chcesz rozładować swoją energię, to idź do sauny. W tym momencie zrozumiałam całą sytuację, na basenie byli ratownicy, z którymi już się trochę znałam, z kilkoma miałam też już zbliżenia. Spojrzałam na Adama, uśmiechnęłam się i po jednym z następnych nawrotów wyszłam z basenu, poszłam do szatni, zdjęłam kostium, owinęłam się w ręcznik i poszłam. Weszłam do przedsionka, a tam na fotelu siedział jeden ze znajomych instruktorów od ćwiczeń, którego też znałam, mówiąc – zostaw tu ręcznik i wejdź. Spojrzałam, zostawiłam ręcznik i weszłam do środka. W środku panował duży półmrok, pewnie celowo, żebym się zbyt szybko nie poorientowała w sytuacji. A kiedy już cokolwiek widziałam, w tym momencie zobaczyłam trzech ratowników, z którymi już kiedyś miałam zbliżenia, ale pojedynczo. Oni widząc mnie od razu się do mnie zbliżyli, mówiąc – chodź do nas „malutka” i wystaw tą swoją wspaniałą pupcię. Z racji niskiego wzrostu i drobnej postury w wielu środowiskach jestem nazywana „malutka” to też mnie to nie zdziwiło, ale za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ich ręce już mnie kierowały w kierunku dolnej ławki, abym się na niej położyła w pozycji na kolanach. Kiedy tylko w niej się znalazłam, już czułam, jak jeden z nich wbija się we mnie. No i tu moje całkowite zdziwienie, przez brzuch przeleciały skurcze a cipka natychmiast zrobiła się mokra, jakby akceptowała zaistniałą sytuacje. To też wystawiłam w ich kierunku biodra, mocno je wypinając, a jednocześnie mocno również rozsuwając nogi. Na efekty nie trzeba było czekać, już po chwili pierwszy trzymał mnie za biodra, a jego kutas wbijał się we mnie. Wbijał się bardzo mocno, bo przecież ja drobna, a on bardzo mocno zbudowany mężczyzna. Każdy jego ruch bioder do przodu to było całkowite mnie wypełnienie, ale jednocześnie dobicie jego wzgórka łonowego do moich warg sromowych, które to dość mocno odczuwały. To też bo dość krótkim okresie czasu już zaczęłam jęczeć z podniecenia, narastało ono we mnie i głośno je wyraziłam w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Ale by to tylko moment, bo za chwilę już drugi znalazł się za mną, za chwilę już jego ręce opierały się o moje biodra, a jego kutas już „wjeżdżał” do mojej norki. Zaczął się ten sam spektakl, co przed chwilą, tyle tylko, że podniecenie, które we mnie narosło jeszcze nie opadło i po jego ruchach wbijania się we mnie po moim brzuchu przelatywały skurcze orgazmów. To też jęczałam już dość głośno, szczególnie w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Leżałam oparta na tej półce nie bardzo mając siłę wstać, za nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować już trzeci był we mnie. Każde jego pchnięcie to jakby podrywanie mnie do góry, to też zaczęłam już bardzo mocno jęczeć, bo zaczynałam czuć już trochę obolałą cipkę. Spuścił się, a kiedy chciałam się podnieść okazało się, ze chłopcy „wymienili się” i następny, ze sterczącym już kutasem wchodził we mnie. Tego już czułam bardzo mocno, to też bardzo głośno jęczałam, kiedy jego biodra dobijały się do moich. Ten jednak był bardziej opanowany, wbijał się wolniej, ale za to bardziej „precyzyjnie” to znaczy mocno dobijał swoja kością łonową w moją. Po drodze są moje wargi sromowe, które w tym momencie były już dość mocno sfatygowane. Ale i na tego przyszedł czas, poczułam, że się spuszcza. W tym momencie usłyszałam – nie ruszaj się, jeszcze ja. Prawdę powiedziawszy nie miałam siły się ruszyć, ale też już czułam się bardzo zmęczona tymi zbliżeniami. Ten ostatni był chyba najpotężniejszy z nich wszystkich, czułam za sobą jego bardzo potężne biodra, a po chwili poczułam jego bardzo mocne pchnięcia. Już nie jęczałam, już prawie krzyczałam, kiedy wbijał się we mnie, pomimo tylu zbliżeń czując go bardzo mocno w sobie, ale przede wszystkim czując, jak swoimi pchnięciami wręcz miażdży moje wargi. Na szczęście i na niego przyszedł moment spełnienia, spuścił się, co znowu, poczułam wyjątkowo mocno. Na szczęście na nim się ta „kolejka” skończyła. Jeden z nich pomógł mi wstać, bo ledwo utrzymywałam się na nogach, objął mnie ramieniem, wyprowadził pod natrysk mówiąc – wczoraj było Święto Pracy, wykonaliśmy swoją pracę. W tym momencie uświadomiłam sobie, że tak właśnie było, trzeba przyznać, we właściwy sposób uczciłam to święto. Wróciłam do domu, weszłam do ciepłej wanny z masażem i zaczęłam masować całe swoje krocze, bo przecież na wieczór byłam umówiona z Piotrem. Wytarłam się i zaczęłam smarować różnego rodzaju kremami, mając nadzieję, że do wieczora to zmęczenie cipki mi przejdzie. No niestety, tak zupełnie nie przeszło, ale nie miałam wyjścia, ubrałam się i pojechałam na umówione spotkanie. Piotr przywitał mnie bardzo czule , tuląc się do mnie i bardzo mocno całując. Trochę dziwiły mnie te jego pocałunki, bo całował mnie nie tylko w usta, ale zaczął całować całą, po szyj, karku. Im więcej ja odsłaniałam swojego ciała, tym więcej on całował. Kiedy zdjęłam staniczek od razu zaczął całować moje piersi, a kiedy zsunęłam majteczki wręcz rzucił mnie na łóżko i zaraz miał głowę między moimi nogami. Jego język natychmiast znalazł łechtaczkę i zaczął się o nią ocierać. To oczywiście spowodowało moje natychmiastowe podniecenie. W dziurce pokazały się moje soki, które on natychmiast zlizywał, wwiercając się językiem do środka. Po chwili ponownie był na łechtaczce próbując „owinąć” ja wokół swojego języka. Ja już jęczałam bardzo mocno, prężyłam i kręciłam głową w obie strony, ale to nic nie dawało. Piotr, dość wygodnie opierając się o moje biodra nadal bawił się moją łechtaczką i dziurką. W końcu doprowadził mnie do pełnego orgazmu, który potwierdziłam bardzo głośnym jękiem i „wypluciem” z siebie dużej ilości soków. Piotr to natychmiast wykorzystał, pokazał, abym obróciła się i opuściła nogi. Leżałam całym tułowiem na łóżku, a on natychmiast znalazł się za mną, wsuwając we mnie swojego kutasa. We mnie nie opadło jeszcze podniecenie po jego poprzednich pieszczotach, a już narastały następne. Biłam rękoma o łóżko, jęczałam coraz głośniej, a Piotr systematycznie się we mnie wsuwał i wysuwał. Każde jego pchnięcie było na tyle mocne, że czułam je również na swoich wargach sromowych. To też powodowało dodatkowe podniecenie. Przyszedł moment, kiedy Piotr przyspieszył, zaczął wsuwać się we mnie coraz mocniej, aż poczułam, że już jest blisko, a za chwilę, jak mnie wypełnia swoimi sokami. Jęknęłam bardzo głośno, po czym opadłam na łóżko głęboko oddychając. Po umyciu się trochę poukładałam rzeczy, które leżały w dużym nieładzie po tym moim powitaniu i zostałam zaproszona do stołu. Na stole naszykowane były głównie owoce i drobne słodycze, różnego rodzaju czekoladki. Wywiązała się rozmowa między innymi na moje tematy zawodowe, czyli podatki. W pewnym momencie zaproponowałam kontynuowanie tej rozmowy w łóżku. Leżeliśmy obok siebie, ja ułożona na jego przedramieniu, dalej rozmawiając. Ale podczas tej rozmowy moja ręka „wylądowała” na jego kutasie, a jego na mojej łechtaczce, co całkowicie wyeliminowało rozmowę, za to jakby spowodowało „grę wstępną” do naszego zbliżenie. Poczuł, że jestem już odpowiednio mokra, uniósł się na rękach i zaczął przesuwać się tak, aby wejść we mnie. Ja też tego chciałam, to też od razu szeroko rozsunęłam nogi wysoko unosząc je do góry, aby mógł wejść we mnie. Zrobił to bardzo płynnie, płynnie też zaczął się we nie wsuwać i wysuwać. Ta jego płynność spowodowała, że natychmiast zaczęłam się podniecać, cipka robiła się coraz bardziej nabrzmiała i mokra. Po całym ciele zaczęły chodzić dreszcze podniecenia. Nie mogąc już tego dłużej wytrzymać wyrzuciłam ręce do góry i wypinając mocno biodra chciałam, aby jak najmocniej wchodził we mnie. A on się wsuwał i wysuwał, aż przyszedł ten wspaniały moment spełnienia, kiedy zaczął się we mnie spuszczać. Jęczałam w pełnym orgazmie, chcąc, aby wszedł we nie jak najmocniej. Oboje opadliśmy na siebie głęboko oddychając, wyrażająć w ten sposób swój stan zadowolenia. Po tych dwóch zbliżeniach siedzieliśmy przy stole, o dziwo tym razem rozmowa nasze zeszła na temat mojej działalności społecznej. Kiedy w sposób dość sugestywny opowiadałam o swoim pobycie w Gdyni Piotr wstał, podszedł do mnie, odsunął krzesło na którym siedziałam na bok i osunął swoją głowę między moje nogi. Poczułam jego ciepły oddech na swojej cipce, po chwili jego języczek na napletku łechtaczki. Nie ma kobiety, nawet te „zimne ryby” nie są w stanie oprzeć się podnieceniu, które powoduję pieszczenie cipki przez męski języczek. A Piotra języczek buszował coraz mocniej, oblizując tą moja łechtaczkę ze wszystkich stron. Kiedy już jęczałam bardzo głośno lekko jeszcze pochylił się i jego języczek wpadł prosto do dziurki. Latał w niej na wszystkie strony, próbując sięgnąć jak najgłębiej, po czym ponownie wrócił do łechtaczki. Znowu to ją próbował „owinąć” wokół języczka, to ją próbował wylizać. Te jego poczynanie trwały wcale nie tak krótko, ja wierciłam się na tym krześle, bojąc się, że za chwilę spadnę. Przyszedł moment, że chwyciłam się bardzo mocno brzegów krzesła i bardzo głośno jęcząc potwierdziłam swój orgazm, czego dowodem był duży wypływ soków z cipki. Piotr wstał popatrzył na mnie mówiąc – to było dla Ciebie, a teraz coś dla mnie, idź do łazienki i wypnij pupę. Myślałam, że chce mnie wziąć od tyłu, ale dlaczego mam iść do łazienki, skoro tu, przy krześle byłoby mi wygodniej. Jednak nie zastanawiałam się zbytnio, poszłam, ustawiłam się na kolanach mocno wypinając pupę i czekałam na Piotra. Przyszedł po chwili, podszedł do mnie, przesuwając ręką po całym kroczu, po czym zaszedł mnie od przodu mówiąc – wczoraj dostała pizda, dzisiaj należy się dupie. Nie skończył mówić, kiedy poczułam, jak na pośladek spadło uderzenie, po chwili drugie na drugi i tak na zmianę piąć razy. Po tym przerwał, mówiąc – rozszerz pośladki. Oparłam się całym ciałem na podłodze, sięgnęłam rękoma pośladków mocno je rozciągając, po chwili poczułam bardzo mocny ból spadającej w sam środek trzcinki sięgającej aż do cipki. Raz, dwa trzy, darłam się i jęczałam, ale to nic nie dawało, po chwili jeszcze dwa. Usłyszałam – nie puszczaj rąk i poczułam na brązowej dziurce jego kutasa. Był nasmarowany, to też bez większych problemów wszedł we mnie. Ja uniosłam się na rekach i zaczęłam ni to jęczeć, ni to krzyczeć. Bo czułam ból kiedy jego kutas wchodził we mnie bardzo głęboko, a jego wzgórek łonowy urażał moją dziurkę, ale z drugiej strony ulegałam narastającemu podnieceniu, kiedy on systematycznie wsuwał się we mnie i wysuwał. Tak to trwało dość długo, aż poczułam, że dochodzi do swojego maksymalnego podniecenia, a za chwilę jak się we mnie spuszcza. Czułam to bardzo wyraźnie, bo Piotr najpierw na chwilę we mnie zastygł, bo czym pchnął mnie z całej siły. Jęczałam z bólu i podniecenia, co wyrażało się mocnym skurczem całego podbrzusza i wyciekiem soków z cipki. Wysunął się i poszedł się umyć, a ja jeszcze dłuższą chwilę trwałam tak w tej pozycji mocno ściskając nogi, jakbym chciała zatrzymać go całego w sobie. Po tym zbliżeniu myślałam, że to już koniec naszego spotkania w tym dniu, okazało się, że jeszcze nie. Leżałam na łóżku, Piotr przyklęknął przy nim i zbliżył głowę do cipki. Przez chwilę się w nią wpatrywał, po czym położył swoje ręce na moich biodrach i zaczął ją pieścić swoim językiem. Jeździ po niej w tą i z powrotem, a ja zaczynałam coraz głośniej jęczeć w narastającym podnieceniu. Już dostawałam skurcze brzucha, już mocno „śliniła” się cipka, a on nie przestawał, tylko nadal ja „maltretował” To jego języczek oblizywał łechtaczkę, to „buszował” w dziurce. Tak doprowadził mnie do pierwszego orgazmu, podczas którego wypłynęło ze mnie bardzo dużo soków. Piotr je zlizał i zaczął „zabawę” od nowa, od nowa pieszcząc coraz mocniej moją cipkę. Nie wiem, jak długo to trwało, ale wiem, że w miarę szybko przyszedł następny orgazm i to bardzo mocny. Po całym brzuchu przebiegł skurcz, który „wypluł” ze mnie znowu wcale nie małą ilość soków. Piotr ponownie przyssał się do łechtaczki, chwytając ją delikatnie zębami, po chwili ponownie ją chwycił, ale pełniej, po czym dość mocno je zacisnął. Rozdarłam się krzycząc – gryziesz, a on, śmiejąc się do mnie spokojnie powiedział – przecież chciałem, będziesz miała moją „myszkę”. Po całkowitym zniewoleniu cipki poprosił, abym usiadła na łóżku, jednocześnie podając mi następna szklaneczkę z drinkiem. Już w tym momencie szumiało mi w głowie, ale wzięłam i wypiłam. Wówczas poprosił – usiąć i nie ruszaj się. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale też nie bardzo miałam możliwość ruszania się, bo już mi bardzo mocno szumiało w głowie. Piotr wrócił z jakąś torbą, po czym można powiedzieć – ustawił mnie. To znaczy pomógł mi unieść na brzegu lóżka z odpowiednio szeroko rozsuniętymi nogami, po czym wyjął swoja „niespodziankę” Wyjął „giganta”, sztucznego kutasa w cielistym kolorze, który miał na mój pierwszy rzut oka około 35cm długości i ok. 5cm średnic. Postawił go przy łóżku między moimi nogami mówiąc – siadaj pupą, od dzisiaj, zanim ode mnie wyjdziesz, będziesz na nim ćwiczyła. Myślę, ze kiedyś będzie cały Twój. Spojrzałam przerażona, byłam już naszym spotkaniem trochę zmęczona, na dodatek dość mocno podpita, to też zaparłam się rękoma o krawędź łóżka i zaczęłam się opuszczać, a kiedy go poczułam praktycznie opadłam na niego. Rozdarłam się, bo przecież pupa bolała mnie po jego biciu, a na dodatek poczułam, jak się rozciąga. Przy tym opadaniu pochłonęłam może połowę główki, a za moment poczułam, jak on się wsuwa dalej we mnie. Jęczałam bardzo głośno mając wrażenie, że za chwilę mnie rozerwie, a Piotr, drażniąc łechtaczkę mobilizował – jeszcze, jeszcze. Ruszając minimalnie biodrami udało mi się wsunąć go jeszcze trochę, ale już dalej nie mogłam. Jęcząc głośno powiedziałam – więcej nie mogę, boli. Piotr spojrzał na mnie, na tego kutasa, stwierdzając – dobrze, jak na pierwszy raz nieźle, ale ćwicz w domu, bo następnym razem ma być lepiej. Pomógł mi go wyjąć, nie wiem skąd wziął mazaka i zaznaczył, do którego miejsca dzisiaj się wbiłam. Później pomógł mi przejść do łazienki, umyłam, a kiedy się ubierałam zapytał – możesz przyjść jutro o 12-tej. Kiwnęłam głową, on mnie mocno pocałował i wyszłam. W domu przekonałam się, co osiągnęłam, nie mogłam usiąść, nie mogłam złączyć nóg i bolało mnie całe podbrzusze. Tak zakończył się mój trzeci dzień spotkania z Piotrem. Zastanawiałam się tylko, dlaczego zaprosił mnie na dwunastą. 05 maja 2010r. Baśka

Scroll to Top