Piotr. majowy weekend 3

Piotr 6, Majowy weekend 3

Poniedziałek. Długo w nocy nie mogłam usnąć, obudziłam się „cała obolała” i zastanawiałam się, dlaczego Piotr zaprosił mnie na dwunastą. Z drugiej strony uznałam, że dobrze, bo czas oczekiwanie na spotkanie z nim bardzo się dłużył.

Przyjechałam prawie punktualnie, Piotr otworzył mi drzwi i pierwsze, co mi się rzuciło w oczy – był w szortach. Zawsze, kiedy się spotykaliśmy był całkowicie ubrany, ale pomyślałam, pewnie niedawno wstał i nie zdążył się ubrać. Nie była to prawda, bo jak sam później powiedział, celowo się nie ubierał, aby mnie od początku prowokować. Dlatego od razu weszliśmy do sypialni i tam zaczęłam się rozbierać. Kiedy stanęłam przed nim całkiem naga podał mi szklaneczkę z drinkiem wznosząc toast – za nasze spotkanie. Później dopiero uzmysłowiłam sobie, że zawsze piliśmy po naszych zbliżeniach, a tym razem już przed. Jednak w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia, wypiłam całą szklankę do końca i położyłam się na łóżku chcąc mieć go w sobie jak najprędzej. Rzeczywiście, nie czekałam na niego, po chwili poczułam go mocno w sobie i tak, jak w poprzednich zbliżeniach od początku przechodziły po mnie drgawki podniecenia. Piotr wsuwał się wolno, ale mocno, przez co to moje podniecenie było jeszcze większe. Objęłam go ramionami i z całej siły wypinałam w jego kierunku biodra, aby jak najmocniej wszedł we mnie. Czułam go bardzo mocno w sobie, ale też czułam ból, jaki mi sprawiał, bo przecież cała cipka była mocno opuchnięta po jego przedwczorajszym biciu. Jego kutas mocno napierał na szyjkę, ale niestety, taki stan uniesienia nie mógł trwać zbyt długo. Po moim brzuchu już chodziły skurcze narastającego orgazmu, a kiedy poczułam, że się we mnie spuszcza, wyrzuciłam ręce do góry i jeszcze mocniej wypinając się, bardzo głośno jęczałam. Po chwili Piotr ponownie poda mi szklaneczkę mówiąc jednocześnie – połóż się w poprzek łóżka. Pijąc uśmiechnęłam się mówiąc – chcesz mnie upić i zaczęłam układać się tak, jak prosił. Uśmiechnął się mówiąc – może Ci się przyda, po czym przyklękną przy łóżku i zaczął kierować swoją głowę w kierunku mojej cipki. Jeszcze nie opadły mnie emocje poprzedniego zbliżenia, a już pojawiły się następne. Piotr wsunął głowę między moje nogi, ja je rozsunęłam bardzo szeroko, wsunęłam pod pupę ręce, aby lekko unieść biodra do góry, a Piotr zaczął pieścić mnie swoimi ustami. Leżałam, głową kręcąc na jedną i drugą stronę, bo byłam coraz mocniej podniecona. A on, wygodnie oparwszy swoje ręce na moich biodrach cały czas to wwiercał się swoim języczkiem w dziurkę, to znowu „dopadał” łechtaczkę „szorując” nim po niej. Jęczałam, bo odczuwałam dość mocny ból dotyku jego ust do mojej cipki, ale jednocześnie czułam narastające podniecenie. Po brzuchu przechodziły skurcze narastającego orgazmu, aż przyszedł ten końcowy, bardzo mocny. Można powiedzieć, że chlusnęłam sokami, Piotr wziął ręcznik, dokładnie mnie wytarł i zaczął dalej mnie pieścić. Ja już wyłam, zaczęło mnie boleć całe podbrzusze, a on nie przestawał tylko jeździł tym swoim językiem po tej mojej łechtaczce. Doprowadził mnie do ponownego orgazmu, który potwierdziłam bardzo głośnym krzykiem. Wówczas przestał, pomógł mi usiąść, ponownie podał szklankę z drinkiem, po czym śmiejąc się do mnie zapytał – chcesz mnie jeszcze raz. Tylko kiwnęłam głową i zaczęłam obracać się na łóżku tak, aby wystawić się jemu od tyłu. Po chwili już miałam go w sobie i zaczął się ten stan obłędnego uniesienia. Rękoma tłukłam w łóżko, po całym ciele przechodziły ciarki podniecenia i coraz głośniej jęczałam czując każde jego pchnięcie. A on jakby celowo chcąc mnie jeszcze bardziej „dręczyć” wsunął rękę pod brzuch i sięgnął do łechtaczki. Kiedy tylko mnie dotknął aż zawyłam, a on, niby delikatnie, ale systematycznie przesuwa ten swój palec po niej, doprowadzając mnie wręcz do szaleństwa. Na szczęście przyszedł ten wspaniały moment, kiedy zaczął się spuszczać, wypełniając mnie swoimi sokami. W tym momencie praktycznie darłam się aż do momentu, kiedy poczułam, że „zastygł” we nie. Trzymał mnie za biodra i tkwił bardzo długo. Kiedy wysunął się, ja osunęłam się na podłogę, nie mając siły wstać. Wrócił, wówczas ja mogłam pójść do łazienki. Kiedy wyszłam z pod natrysku czekał już na mnie podając mi ponownie szklaneczkę, mówiąc – pij. Już mi mocno w głowie szumiało, ale z drugiej strony bardzo chciało mi się pić. Kiedy wypiłam, odstawił na bok, posadził na stole mówiąc – ponownie wyjeżdżam na dłuższy okres czasu. Zobaczymy się może za dwa miesiące, a może później. To też jest to nasz ostatnie spotkanie w tym mieszkaniu ze mną, chodź i tu podpisz, masz je ode mnie jako darowizna. Niestety, będziesz musiała zapłacić podatek. Wskazał mi krzesełko, po czym czytam, a tam jest akt darowizny. Spojrzałam na niego, a on – wyjeżdżam z Polski, ale będę czasami wpadał, wówczas wynajmę hotel. Ale Ty będziesz przyjeżdżać do mnie tam, gdzie Cię zaproszę. Spóźniłem się, bo myślałem, ze będziesz tu miała biuro, ale zrobisz z nim, co będziesz chciała, możesz też sprzedać. W środę pojedziesz do notariusza xxx, tam podpiszesz akt notarialny, ja podpisałem wczoraj też ze środową datą. . Ponownie na niego spojrzałam, a on – no czytaj. Przeczytałam, nie było wątpliwości, była to akt darowizny. Spojrzałam na niego, pytając, skąd ma moje dane, wówczas się przyznał, że kiedyś, kiedy usnęłam „splądrował” mi torebkę i spisał wszystkie moje dane, ale nigdy ich do niczego, poza tą umową nie wykorzystał. Po czym usłyszałam – wychodząc, zamknij mieszkanie, czynsz masz opłacony do lipca. Ale za nim się rozstaniemy, jeszcze chcę się z Tobą pożegnać. Będziemy mieli jeszcze jedno zbliżenie, ale teraz będziesz bardzo grzeczna i będziesz robiła to, o co Cię poproszę. Oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej ze zdziwienia, byłam tą sytuacją całkowicie zaskoczona. W tym momencie zrozumiałam, dlaczego tak szczegółowo wypytywał mnie o Biuro w sobotę. Po czym podprowadził mnie do ściany, gdzie stał stołeczek nakryty ręcznikiem, pokazał, abym na nim usiadła przodem do lustra, podał mi dość dużą agrafkę, taką z 8cm długości pokazał, że mam rozsunąć nogi i zapiąć ją sobie wzdłuż na wardze sromowej. Spojrzałam na niego, a on stojąc za mną zaczął głaskać mnie po głowie mówiąc – grzeczna dziewczynka, grzeczna dziewczynka. Zrozumiałam, że takie jest jego życzenie i odchyliwszy się dość mocno do tyłu zaczęłam wbijać sobie tą agrafkę. Już kiedyś to tłumaczyłam, co innego jest, jak ktoś cię kłuje, a co innego, jak trzeba to zrobić samemu, pokonując strach i odruch bólu w momencie ukłucia. Tym bardziej, że dwa dni wcześniej miałam ją nieźle zbitą i jeszcze cała bolała. Ale jakoś spięłam się w sobie i przekłułam dolną część skóry, przepchnęłam ją dość wysoko i wypchnęłam u góry. Piotr kiwnął głową i podał mi drugą pokazując drugą stronę. Procedura powtórzyła się i po dobrej chwili, głośno jęcząc, wbiłam w siebie druga agrafkę. Wówczas Piotr, podając mi następna agrafkę, pokazał mi palcem miejsce na brzuchu. W pozycji siedzącej zawsze pojawi się fałd skórny powyżej wzgórka łonowego. Właśnie takie miejsce wskazał mi Piotr, było to kilka centymetrów poniżej pępka. Wzięłam tą agrafkę, ścisnęłam ten fałd i zapięłam ją na nim. Wówczas palec Piotra wskazał miejsce jakieś 3cm w prawo od tamtego. Patrzyłam na niego, a on tylko głaskał mnie po głowie, samemu kiwając swoją. Okazało się, ze gustuje w pewnej symetrii, bo za chwile wskazał mi miejsce w lewo od pierwszego. Kiedy już wszystkie pięć agraf siedziało we mnie pokazał, że mogę wstać. Nie było to takie proste, bo przede wszystkim ciągnęła mi się skóra na brzuchu, tam, gdzie miałam wpięte te agrafy. Wówczas pokazał, że mam stanąć przed lustrem, mówiąc – a teraz zepniesz sobie te swoje cycuszki. Wbij ją w brodawki. Spojrzałam, a on trzymał w ręku następną agrafkę. Już nie dyskutowałam, wzięłam ją od niego, odpięłam, po czym przebiłam jedną i drugą brodawkę dociągając je do siebie. Piotr spojrzał, pocałował mnie mówiąc – popatrz, te twoje działanie podnieciły mnie, nasmaruj go. Spojrzałam, rzeczywiście, ten jego kutas, którego tak pragnęłam sterczał, jak dzida, Piotr podał mi krem i kilkoma ruchami zrobiłam go śliskiego, zakładając, że jak zawsze wsadzi mi go w pupę. Niestety, tak nie było. Piotr poprosił mnie, abym położyła się płasko na podłodze, po czym ukląkł na mnie okrakiem i przesuwając się do przodu zbliżył swojego kutasa do szczeliny, jaką stanowiły spięte dwie moje piersi. Przysunął się, po czym wolno, ale zdecydowanymi ruchami zaczął się w nią wślizgiwać,. Ja się darłam, bo przecież mnie to bolało, ale on na to nie reagował, wsunął go całego tak, że prawie miałam go pod brodą. Wsunął i wysunął, tak bawił się kilka razy, na szczęście nie za długo, po czym zsunął się zupełnie na dół, pokazując, że mam unieść nogi. To zrobiłam błyskawicznie, rozciągając je na boki. Poczułam pewnego rodzaju ulgę, ale nie do końca. Piotr wbił się we mnie, a ja znowu się darłam, darłam, bo mnie to jego wbijanie mocno bolało. Przecież nie dość, że mnie wcześniej zbił, to jeszcze teraz miałam wpięte agrafki, które mnie urażały. On jednak na to nie zważał, tylko się we mnie systematycznie wbijał. Na szczęście, na skutek narastającego podniecenia zrobiło mi się lepiej i kiedy się spuszczał też miałam orgazm potwierdzony dość głośnym jęczeniem. Piotr się wysunął, a ja zwinęłam się na tej podłodze w fasolkę, nie mając kompletnie siły się ruszyć. Nie musiałam, Piotr wrócił, przynosząc następną szklankę drinka, a kiedy ją wypiłam, poprosił, abym ukucnęła. Wówczas podał mi do ręki wibrator, ale jaki. Był przede wszystkim duży, jak go później pomierzyłam, ma 28cm długości i 4/5cm średnicy w formie walca z półokrągła główką. Cały dowcip polegał na tym, że on na swojej długości, co jakiś czas miał wypustkę w formie „kropki”. Piotr podał mi go do ręki, mówiąc – jest Twój, wsadź go sobie. Łatwo to było powiedzieć, nie tak łatwo zrobić. Ukucnęłam, podstawiłam go pod siebie i zaczęłam wsuwać. O dziwo początek był dość łatwy, ale już w połowie zaczęłam jęczeć. On wsuwał się we mnie, całą rozpierając na boki, ale najbardziej uciążliwe były te „kropki”, które w szczególny sposób dawały o sobie znać, przesuwając się przez wejście do Cipki. W połowie już bardzo głośno jęczałam, a po połowie już nie dawałam rady. Wówczas Piotr wziął się na sposób i wyciągnął mi do przodu nogi. Opierałam się na rękach próbując regulować wysokość wpuszczania w siebie tego wibratora. Ale w pewnym momencie ręce zmęczyły się, zaczęły się uginać, a ja coraz bardziej zaczęłam nabijać się na ten wibrator. Przyszedł moment, kiedy ręce całkiem omdlały i praktycznie miałam go całego w sobie. Piotr pomógł mi się podnieść po czym posadził na stołeczku. Tam, będąc w pozycji siedzącej jeszcze mocniej wbiłam go w siebie. To, można powiedzieć usatysfakcjonowało Piotra, ale w pewnym stopniu. W jego ręku pojawił się sznurek, którym związał obie agrafki w cipce, mówiąc – z takim bagażem Cię zostawiam, nie musisz się teraz ubierać. Ale on poszedł i za nim ja „doszłam do siebie” on stanął przede mną ubrany, trzymając w ręku dość duża torbę. Objął mnie ramieniem mówiąc – jesteś wspaniałą kochanką, będzie mi Ciebie brakowało, po czym nasze usta spotkały się w bardzo namiętnym pocałunku, a z moich oczach, nie wiem dlaczego, zaczęły płynąc łzy. Podał mi dwa komplety kluczy, mówiąc, że więcej nie ma, to też nie muszę od razu wymieniać zamków. Po czym otworzył drzwi i wyszedł. Stanęłam na środku pokoju jak ta „sierota”, kompletnie ogłuszona sytuacją, która się zdarzyła. Podeszłam do stołu i jeszcze raz przeczytałam dokument, który wcale nie tak dawno podpisałam. Nie było żadnej wątpliwości, Piotr podarował mi mieszkanie warte wcale nie małe pieniądze. Wróciłam do łazienki, pomału uwolniłam się z „ozdubek”. Weszłam pod natrysk, opłukałam, ubrałam, spakowałam torbę, wyszłam przed mieszkanie i ręce mi się trzęsły, kiedy je zamykałam. Od września ubiegłego roku pierwszy raz ja je zamykałam na klucz, do tej pory to one zamykały się za mną. W domu napuściłam wody do wanny, nalałam pachnących olejków, włączyłam masaż i myjąc się dotykałam wszystkich „bolących” miejsc. Bolały, a jednocześnie powodowały podniecenie. Może to się komu wydać dziwne, ale jestem dziwnie spokojna, że kiedy tylko zadzwoni i zaprosi na spotkanie, to bez względu na to, gdzie ono będzie i co mnie na tym spotkaniu spotka, nie odmówię, pojadęTak zakończył się czwarty i ostatni dzień majowego weekendu. I niech mi kto powie, ze życie nie jest w stanie zaskoczyc nas swoimi niespodziankami.

Scroll to Top