Piotr, Zbiorówki

Spotkanie z Piotrem kontynuowałam w pewnym standardzie. Przychodziłam odbywaliśmy po dwa zbliżenia. W połowie stycznie zapytał mnie jednak, czy bym nie miała ochoty na wypad w „ciepły klimat” Wyjaśnił, że jego „korporacja” organizuje spotkanie dotyczące podsumowania minionego roku na Cyprze, w dniach od 07 do 14 lutego. On tam leci, ale mogę również i ja lecieć.

Pomyślałam, urlopu mam jeszcze prawie miesiąc zaległego za ubiegły rok, u nas środek zimy, tam ciepła woda w basenie. Analizowałam też „zagrożenie”, powiedział, że „on tam leci”, ale należało założyć, że może zarówno z Polski, jak i z innych krajów ktoś inny też lecieć, np. jego koledzy z Egiptu. Czym mi to groziło – najwyżej seksem z kilkoma partnerami, ale to przecież nie problem, bo to właśnie lubię. Założyłam, że tym razem, ponieważ jest to wyjazd „zamiejscowy” będzie to klasyczny seks. Co prawda to założenie było dość teoretyczne, ale jakieś ryzyko trzeba było wkalkulować. Przy następnym spotkaniu potwierdziłam swoją gotowość do takiego wyjazdu. Na tym skończyła się dyskusja, Piotr do tematu wrócił na początku lutego, kiedy zbliżał się termin lotu. Wówczas zadałam my zasadnicze pytanie – ile mnie to będzie kosztowało, oświadczył, że jestem przez niego zaproszona, więc nic. Pomyślałam, jak nic, to nic, umówiliśmy się co do sposobu dojazdu na lotnisko i w niedzielę, 07 lutego wylecieliśmy, najpierw do Aten, a następnie do Nikozji, stamtąd już autobusem do hotelu w Paphos. Zostaliśmy zakwaterowani, ja w pokoju obok Piotra. Były to duże, jednoosobowe pokoje, przestronne, dużo przestrzeni. Dolecieliśmy w godzinach popołudniowych, to też każde z nas zakwaterowało się w swoim pokoju, odpoczęliśmy i poszliśmy na kolację. Przy kolacji spotkałam Karola i Wowę, starych znajomych z Egiptu. Już teraz wiedziałam, że będę w ich towarzystwie. Po kolacji przeszliśmy wszyscy do pokoju Piotra i wówczas zaczęło się. Już tego wieczoru miałam z nimi trzema po dwa zbliżenia. Skończyliśmy na tym, bo w poniedziałek musieli iść do „pracy”. To też z samego rana dostałam po jednym „strzale” i poszli. Wracali ok. 18-tej i „bawiliśmy” się „od początku”, również wychodziło im po dwa „strzały”. Sytuacja zmieniła się w środę wieczorem, skończyli pracować, nie musieli już iść do pracy w czwartek, zaczęły się zbliżenia „na okrągło”. Jak tylko byli zdolni, to mnie „dopadali”. I było wszystko, była klasyka, był anal, był oral. Były zbliżenia zbiorowe i były zbliżenia jednoczesne. Skończyliśmy w sobotę o północy, bo trzeba było się przespać i w niedzielę wracać. Oczywiście, nie było to wszystko takie łatwe, bo jak by na to nie patrzeć, jest to trzech „dorodnych” mężczyzn, każdy mający odpowiednią energię, to też po takim wieczorze byłam po sześciu zbliżeniach i dobrze, że była „spana” noc, to trochę odpoczywałam. Natomiast od środy już nie było takiego komfortu, byłam brana kiedy mnie chcieli, to też w czwartek po południu już pojękiwałam, czując, jak mam obolałe wargi, jak mam rozbite wnętrze cipki. Później już było coraz gorzej, a w piątek po południu to już krzyczałam i wyłam. Im to nie przeszkadzało, tylko robili swoje. No i tu jest właśnie pewien paradoks. Od połowy tego spotkania już byłam dość mocno obolała, a pomimo to jestem zadowolona, że mnie tak zerżnęli. Kiedy się rozstawaliśmy Karol stwierdził, że był to wstępny trening, na dalsze treningi zaprasza do Drezna. Nie wiem, co to oznacza, ale na razie nie będę się nad tym zastanawiała. Po niedzieli następny tydzień i następna środa, spotkanie z Piotrem można powiedzieć „standardowe”. Natomiast następna środa już nie była taka „standardowa” . Przysłał mi już we wtorek sms-a, że chciałby, abyśmy spotkali się o 17-tej. Jeżeli zmienia godzinę, bo normalnie spotykamy się o 19-tej, to znaczy, że coś „kombinuje”. Przyjechałam, wsiedliśmy w samochód i wyjechaliśmy „ w Polskę”. W pewnej miejscowości zatrzymaliśmy się przy ładnej willi, weszliśmy do środka, tam na progu powitała mnie młoda, ale dobrze zbudowana kobieta przedstawiająca się jako Iza. Poprosiła, abym weszła z nią do sypialni na piętro, po czym pomogła mi się rozebrać do naga. Podała biały szlafrok „frote”, co nieco na mnie za duży i zeszliśmy do salonu. Obszerne pomieszczenie ze stołem, a przy nim sześciu mężczyzn, to znaczy Piotr, Władysław, mąż Izy oraz czterech dorodnych mężczyzn ubranych również w białe szlafroki, wyglądających jednak dość dziwnie. Podnieśli się i ustawili „wg wzrostu”. Przede wszystkim wszyscy byli ogoleni na „zero” na głowie, później okazało się, że na całym ciele, dokładnie ani jednego włoska. Ani na klatce piersiowej, ani na rękach czy nogach. To powodowało, że podczas zbliżeń po prostu ślizgali się . Pierwszy stał Stefan, wzrostu około 190cm, a klatce ze 140, dłoń jak szufla. Za nim Marcin, nieco niższy, może ze 185cm wzrostu, ale równie bardzo dobrze zbudowany. Trzeci Krzysztof, już znacznie niższy, może ze 175cm, ale za to można określić go jako krępy. Nie był „utyty”, ale miał na sobie sporo mięsni. Czwarty Ludwik, już zupełnie niski w stosunku do Stefana, tak ze 170 cm wzrostu, dobrze zbudowany, ale drobny, a szczególnie miał drobne dłonie. Piotr mi ich przedstawił, jako „swoich” podopiecznych, informując, że oni wszyscy czterej w poniedziałek wyszli z miejsca odosobnienia, czyli z więzienia i w ramach „powrotu do normalnego życia” powinni na początku zaspokoić swoje potrzeby z kobietą. W tym momencie spojrzał, a on najspokojniej, wskazując pokój obok powiedział – tam jest pokoik specjalnie dla Ciebie przygotowany i tam Cię będą pierdolić jak będą chcieli. Spojrzałam, rzeczywiście, na środku tego pokoiku stał średniej wielkości tapczanik, a obok niezbyt wielki stół nakryty prześcieradłem. Nie jestem w stanie opisać Ci tego, co się tam działo. Czterech wyposzczonych samców z jajami pełnymi spermy. Rżnęli mnie, jak chcieli, w pizdę, w dupę, w usta. Kutasy ich stawały non stop, jak na zawołanie. Na dodatek tymi swoimi łapami co jakiś czas dawali mi klapsa. Około północy już nie miałam siły trzymać się na nogach, ale to im nie przeszkadzało. Kładli mnie na kanapie, na stoliku, tak, że głowa zwisała z drugiej strony i rżnęli w pizdę i w usta. Coś takiego jeszcze nie przeżyłam, takiej furii, z jaką mnie cały czas rżnęli. Wypompowali się, była druga w nocy, kiedy już prawie nieprzytomną Piotr mnie wziął, owinął w koc, moje rzeczy spakował do torby, którą miałam z sobą i przywiózł pod dom. Jako tako po drodze otrzeźwiałam, chwiejąc się na nogach otworzyłam dom, weszłam do sypialni i padłam. Rano próbowałam się ruszyć, ale nie było mowy. Zadzwoniłam do firmy, głosem bardzo mocno chrypiącym, bo pieprząc mnie w usta nie raz dotknęli strun głosowych, mówiąc, że jestem chora i biorę dwa dni urlopu. Przyszła środa, 24 luty, Piotr mówi, że chciałaby, abym pojechała z nim w piątek „za miasto”. Zapytałam – czy w to samo miejsce – odparł – tak. Wsiedliśmy w samochód o 20-tej, około 22-giej byliśmy na miejscu, powitała nas jak poprzednio Iza, ale tym razem zaprowadziła mnie do „piwnicy”, to znaczy pomieszczenia poniżej parteru, ale nie miało to nic wspólnego z piwnicą. Było to pomieszczenie czyste, zrobione w płytkach ceramicznych, ładnie oświetlone oświetleniem bocznym. Na środku jakiś niewielki stolik, ale od razu rzuciły mi się w oczy haczyki, które były w ścianach na różnej wysokości i kilka na suficie. Obok bardzo ładna toaleta i drugie pomieszczenie z kanapą, stolikiem, fotelem. Iza zaproponowała mi, abym się tam rozebrała, po czym przeszłyśmy do poprzedniego pomieszczenia. Tam było już dwóch mężczyzn, innych, niż poprzednio, ale tak samo całkowicie ogolonych, mieli tylko luźne szorty na sobie. Położyli mnie na tym stoliku, po czym najpierw przypięli mi do poprzecznego drążka ręce, a następnie nogi, po czym w boczne oczka tego drążka wpięli linki i podciągnęli mnie do góry, tak, że minimalnie opierałam się biodrami o stół. Sprawdzili, czy jest to odpowiednia wysokość i wyszli. Po chwili wrócili, ale nie sami. Zrobiło mi się słabo, bo przede mną stało siedmiu mężczyzn, dobrą chwilę ich liczyłam i po chwili nie miałam wątpliwości. Było ich siedmiu. Jęknęłam, przecież tamtych czterech mnie wykończyło, a ty dwa razy więcej. Ale podeszli, długo oglądali moje krocze, przesuwali ręką po nim, to co mnie zdziwiło, podnieciłam się. Widząc mnie podnieconą jeden z nich przystawił do łechtaczki palec i zaczął ją masować, po chwili drugi z drugiej strony wsunął palec w cipkę, robiąc klasyczną „palcówkę”. Ponieważ robili to „delikatnie” po pewnym czasie zaczęłam być podniecona, aż doszłam do orgazmu, a z cipki popłynął obfity strumień moich soków. Usłyszałam, o to nam chodziło, po chwili pierwszy przystawił się do cipki, wsunął w nią swojego kutasa, ale tylko po to, aby go zwilżyć, po czym zaraz wszedł w pupę. Jęknęłam, czułam, jak się rozpycha, wchodząc, poczułam jego ręce na biodrach, a jego biodra na swoich pośladkach. Trzymając mnie mocno w talii zaczął się wsuwać i wysuwać, aż wszedł cały. Ale tym razem się nie spieszył, tym razem wolno, spokojnie, ale dość mocno wbijał się we mnie, aż poczułam, że pęcznieje, a za moment jak się we mnie spuszcza. Chwilę trwał, wysunął, a za nim już stał następny trzymając kutasa w ręku. Pomyślałam, zaraz mi go wsadzi w cipkę, a on od razu wjeżdża w pupę. Była wilgotna, to też wsunął się bez problemów i można powiedzieć historia powtórzyła się, doszedł do swojego szczytu i spuścił się we mnie. Po nim trzeci i to samo, następnie czwarty i tak do końca, do szóstego. W tym momencie miałam już mocno rozklepaną pupę, Już szóstego czułam bardzo mocno, bo tym razem wsuwali się we mnie wolno, ale za to bardzo mocno. Pomyślałam, skończyli pierwszą rundę, zaczną drugą w cipkę, go widziałam, jak już „stroją” od nowa swoje kutasy. I nie myliłam się, tyle tylko, że ponownie zaczęli wsuwać się w pupę. Ja już jęczałam, a oni robili swoje. Jeden po drugim ponownie wsuwał się w pupę, robił to coraz mocniej i spuszczali się w środek. W pewnym momencie już czułam, jak zaczynam być wypełniona ich sokami, a oni dokładali dalej. Zaczynałam być już bardzo mocno zmęczona tymi ich zbliżeniami, natomiast okazało się, ze oni nie, że oni „świeżutcy”, ich kutasy ponownie były sztywne i zaczęli wbijanie się we mnie po raz trzeci. Miałam już pupę mocno rozklepaną, to też kiedy wbijali się jeden za drugim ja tytko coraz głośniej jęczałam, a kiedy kończyła się ta „kolejka” prawie krzyczałam. Kolejka skończyła się, prosty rachunek miałam 18 razy kutasa w pupie, okazało się, że to jednak nie koniec. Teraz dopiero zaczęło się „dopierdalanie”. Władek był dość drobnej postury, a przede wszystkim miał drobne dłonie. Podszedł i zaczął „głaskać” mnie po pupie. Za pierwszym razem przesuwał tą dłoń delikatnie, ale już następnym razem jego palce dość mocno uciskały wejście do pupy, a za trzecim przyłożył do niej zwiniętą ją w „trąbkę” i zaczął wpychać do środka. Darłam się, a on, o dziwo wolniutko, ale skutecznie wsuwał ją do środka. Po chwili miął ją całą w środku, poczułam, jak ją zwija w piąstkę i zaczęło się „palowanie”. Najpierw kilka delikatnych ruchów do przodu, aby zorientować się, ile ma przestrzeni, ale za chwilę minimalny ruch do tyłu i energiczny ruch do przodu. Uniosłam głowę i patrzę, jak on ją wsuwa, widzę, że już cała dłoń, za następnym razem minął nadgarstek, dalej już nie patrzyłam, tylko czułam, jak ten tłok ładuje się w moje wnętrze. Miałam kilka zbliżeń z fistingiem cipki, miałam już w pupie „kikuta”, ale całej dłoni jeszcze nie. A ona wbijała się coraz głębiej i głębiej. Im ona głębiej, tym ja głośniej, przyszedł moment, że już tylko wyłam, a on jeszcze się wbijał i wbijał. Przyszedł moment, kiedy partnerzy uznali, że dość. Wysunął rękę, moi partnerzy odpięli nogi, po czym nastąpił „klasyczny” element „palowania”. Przy stole postawili stołeczek, a na nim potężnych rozmiarów kołek analnych. Ja zsuwając się ze stołu trafiłam pupą prosto na ten kołek, który zaczął systematycznie wbijać mi się w pupę. Do pewnego momentu czułam, jak mnie wypełnia, ale na pewnej głębokości już zaczęłam jęczeć, a po chwili wręcz krzyczeć, kiedy we mnie wchodził. Przyszedł moment, że miałam go całego w sobie. Wówczas moi partnerzy wykazali swoje zadowolenie i odwiązali mi ręce. Spowodowało to, że jeszcze mocniej opadłam na stołek, całkiem nabijając się na ten kołek. Oni poszli, a ja na czworakach przeszłam do łazienki i zaczęłam się myć. Pierwsze, co zrobiłam, to wyciągnęłam tego kołka z siebie, ale myjąc się stwierdziłam że mnie dość mocno boli wejście do pupy. Po powrocie do domu ponownie się umyłam i zaczęłam smarować pupę różnymi maściami, aby jak najprędzej można było na niej usiąść. Doszłam jednak do wniosku, że Piotr zaczyna się mną bawić, jest pytanie – jaka będzie następna zabawa ??? 27 luty 2010r. Baśka

Scroll to Top