Pomoc

O północy wracałem z urodzin. W samochodzie panowały ciemności i tylko blade niebieskie światło z deski rozdzielczej oświetlało moją twarz. Miałem otwarte okno i cieszyłem się wspaniałym leśnym zapachem. Po obydwu stronach szosy kłębiły się drzewa, ilekroć przejeżdżałem tą trasą zastanawiałem się, jak głęboko jest ten las. Czy kilkanaście metrów dalej są już jakieś wiejskie gospodarstwa czy też las ciągnie się kilometrami? I ta niesamowita myśl, co bym zrobił, gdyby samochód nawalił na tym odludziu. Licznik wskazywał sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, kiedy nagle na poboczu mignęła mi słabo widoczna sylwetka pojazdu. Ledwie zauważyłem jego światła pozycyjne, choć to właśnie one zwróciły moją uwagę. Przez jakieś dwie sekundy ważyłem w myślach, czy zatrzymać się czy też zignorować to całkowicie.

W tym upiornym pejzażu wydawało się niemądre zatrzymanie, a z drugiej strony wiem, że gdybym to ja stał na poboczu, marzyłbym, żeby tylko się ktoś zatrzymał. Zatrzymałem się i na wstecznym podjechałem do samochodu. Wysiadłem i z duszą na ramieniu podszedłem do pojazdu. Zauważyłem, że za samochodem stoi jakaś postać, a w środku kątem oka dostrzegłem jeszcze jakiegoś człowieka. Już zacząłem żałować swojej decyzji. Sylwetka z za auta zbliżyła się do mnie i dopiero wtedy mogłem dostrzec, że jest to mężczyzna pod czterdziestkę. Uśmiechał się najwyraźniej zadowolony, ale też zaskoczony, że ktoś się w ogóle zatrzymał na takim odludziu.
– Dobry wieczór – zagadnąłem drewnianym głosem.
– Dobry wieczór Panu – odparła postać przede mną. – Jak miło że się Pan zatrzymał, wspólnie z żoną już straciliśmy nadzieję na ratunek. Mówiąc to uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
– Czy z wozem coś poważnego? – zapytałem wskazując palcem na samochód.
– Szczerze powiedziawszy to nie znam się na tym, po prostu silnik przestał pracować.
Pochylony razem ze swoim rozmówcą nad silnikiem wymieniliśmy kilka grzecznościowych uwag i takie tam. Prawdę powiedziawszy to ja nie mam zielonego pojęcia o samochodach, więc moje chęci choć szczere na nic się nie zdały. Odholować również nie mogłem, ponieważ ani ja ani pechowy kierowca nie mieliśmy linki. Dopiero po jakichś kilkunastu minutach z samochodu wysiadł pasażer. Jak już wcześniej zostałem poinformowany była to żona kierowcy. Kobieta miała na oko trzydzieści sześć, siedem lat. Wyglądała na kobietę z klasą, bardzo zadbana i pachnąca. Miała na sobie wieczorową suknię sięgającą niemal kostek, ale za to z długim finezyjnym rozcięciem sięgającym prawego biodra. Wydatny biust uwypuklał czarną suknię świecącą czymś w rodzaju brokatu. Buty na szpilkach w zupełności nie pasowały do lesistego krajobrazu. Miała lśniące kruczoczarne włosy upięte w kok. Przywitałem się i rozpoczęliśmy rozmowę. Po kilku chwilach małżeństwo podjęło decyzję.
– Kochanie, pan zawiezie Cię na najbliższą stacje i wezwiesz pomoc drogową.
– Jak uważasz – odparła i odniosłem wrażenie że nie była w zbyt szampańskim nastroju.
– Jakieś dziesięć kilometrów stąd jest stacja i z tego co pamiętam, mają tam pomoc drogową, będzie pani mogła poczekać na męża w barze – odparłem.
Pożegnałem się z facetem i skierowałem się do swojego samochodu, kobieta podążyła za mną. Nie wiem skąd się to we mnie wzięło, od tej kobiety biła taka klasa, że poszedłem i otwarłem jej drzwiczki od strony pasażera. Kiedy siadałem za kierownicą włączyło się światełko tuż nad wstecznym lusterkiem i zauważyłem w tym mętnym świetle jej lśniące pomalowane na czerwono paznokcie. Były dość długie jak u drapieżnika pomyślałem i kiedy zatrzasnąłem za sobą drzwi światełko zgasło. Kiedy ruszałem, kobieta wyjęła z torebki papierosa i nie pytając mnie o zdanie zapaliła, zupełnie jakby chciała mi w ten sposób okazać swoją dezaprobatę. Za pomocą przycisku na panelu otwarłem okno z jej strony, skinęła jakby w podziękowaniu i zaciągnęła się głęboko. Ruszyliśmy przed siebie, w mroku nocy rozproszonym światłami mijania.
Kiedy tak pędziłem w kierunku stacji paliw, kątem oka spoglądałem na swoją niecodzienną pasażerkę. Widziałem jak jej rozcięcie w sukni odsłania udo na tyle wysoko, że widziałem miejsce, w którym kończy się pończocha, a zaczyna jej gładka skóra. Za każdym razem, gdy zmieniałem biegi, muskałem jej uda swoimi kostkami dłoni. Nie wiem dlaczego, ale mimo woli zwolniłem, miałem ochotę jechać z nią jak najdłużej. Wtedy ona odezwała się ni stąd ni zowąd:
– Henryk jest impotentem, wiesz?
W pierwszej chwili zatkało mnie, jej wyznanie, takie niespodziewane i zarazem tak naiwne, bo niby skąd miałem wiedzieć.
– Dla kobiety takiej jak ty to musi być straszne – zagadnąłem ze ściśniętym gardłem.
– Bo tak jest. Każda kobieta potrzebuje dobrego seksu, nie tylko zabawy z wibratorem.
Dopiero wtedy to zauważyłem, ta kobieta była wstawiona. Na samą myśl, że wiozę piękną kobietę, która zarazem jest lekko pijana i zwierza mi się ze swoich problemów sprawił, że mój penis drgnął w spodniach.
– Zawsze się zastanawiałem, jak to jest, kiedy kobieta sama zadowala się sztucznym penisem.
– A chcesz zobaczyć? – spytała, po czym zaczęła grzebać w torebce i po chwili wyjęła z niego lśniącego fiuta.
– To jest mój przyjaciel, przywitaj się z Panem – odparła poruszając nim jak kukiełką w moją stronę i śmiejąc się przy tym, choć był to śmiech kobiety zdesperowanej.
Wtedy zadarła swoją suknię do góry, podciągała ją powoli w taki seksowny sposób, że w moim kroczu sterczał już cały sztywny i gotowy do akcji penis. Widziałem jej smukłe dłonie, te czerwone długie paznokcie jak zaciskają się na błyszczącym materiale sukni i podciągają ją do góry, centymetr po centymetrze. Przełykałem ślinę nerwowo widząc jak spódnica mija to rozkoszne miejsce gdzie kończą się pończoszki i zaczyna gołe ciało, podwinęła ją jeszcze troszkę wyżej i zobaczyłem jej majtki. Miała na sobie czarne majteczki, były jakby zrobione z pończochy, taki wspaniały materiał, już czułem ten przyjemny jedwabny dotyk. Zwolniłem już niemal do dwudziestu na godzinę, ponieważ byłem tak zafascynowany jej widokiem, że nie mogłem oderwać wzroku. Patrzyłem na boski wzgórek w miejscu, gdzie pod majteczkami piętrzyła się cipka. Widziałem ten rozkoszny wzgórek, jakby przecięty wpół przyjemną szczelinką. Wdziałem jej czarne włoski łonowe tuż powyżej łechtaczki starannie przycięte w wąski trójkącik. Potem kobieta położyła na swoim łonie paluszek, i zaczęła łaskotać szczelinkę swoim długim czerwonym paznokciem.
Poruszała nim wzdłuż szparki w górę i dół. Jedną nogę miała opartą o deskę i niemal sięgała przedniej szyby swoim długim obcasem. Patrzyłem na jej łydkę, była jakby misternie rzeźbiona przez jakiegoś mistrza, linia jej łydki w niesamowicie harmonijny sposób przechodziła w rozkoszne zgrabne udo. Drugą nogę odchyliła w prawo dotykając ją mojej dłoni, którą trzymałem na lewarku biegów. Masowała się już dwoma paluszkami trzymając w drugiej dłoni lśniącego kutasa. Potem powoli i subtelnie odchyliła swoje majteczki na lewe udo i zaczęła masować swoją nagą obnażoną cipkę dotykając sromu na całej długości. Kątem oka zauważyłem, jak unoszą się jej piersi w głębokim oddechu, jak zesztywniałe sutki sterczały tuż pod materiałem sukni. Kobita dwoma palcami rozchyliła swoje wargi i widziałem, jak jej cipka lśni już od soczków. Widziałem nabrzmiałą łechtaczką i kropelki śluzu sączące się z jej dziurki. Przez kilka sekund głaskała cipkę penisem, po czym włożyła go do środka. Sztuczny członek zniknął w jej słodkiej cipce aż po rękojeść, ona przymrużyła oczy i cichutko jęczała robiąc sobie dobrze. Po chwili poczułem na swoim udzie jej dłoń. Masowała moje udo po wewnętrznej stronie od kolana aż po przyrodzenie. Miałem tak ogromny wzwód, że odczuwałem już niewygodę w ciasnych majtkach. Wtedy dotknęła go jakby czytając w moich myślach. Głaskała mojego sterczącego członka przez spodnie z garnituru. Czułem opuszki jej palców na swoim wędzidełku, na każdej żyle, przez którą płynęła w szalonym tempie krew. Odpięła rozporek i głaskała go przez majtki sięgając aż do jąder. Masowała i ściskała moje jajka, a ja widząc te jej paznokcie o mały włos nie zmieściłbym się w zakręcie. Wtedy wyjęła go. Sterczał dumnie i pulsował, a jej paluszki wprawnie zaczęły mnie masturbować. Ściągała moją skórkę napletka do oporu naciągając ją w dół, po czym wracała do samej żołędzi. Kiedy czerwona główka pulsowała odkryta, ona głaskała ją palcami. Przez cały czas nie traciłem z oczu tego wspaniałego widoku jak poruszała sztucznym członkiem w swojej pochwie.
– Zatrzymaj się na poboczu, mam ochotę Ci obciągnąć – rzekła ochrypłym z podniecenia głosem.
Skręciłem w ciemną leśną drużkę i po chwili zatrzymałem samochód gasząc silnik. Okryły nas egipskie ciemności i jedyne co było słychać oprócz naszych przyśpieszonych oddechów to odgłosy lasu. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności widziałem przed sobą długą ścieżkę prowadzącą w głąb lasu. Ona wyjęła swojego lśniącego przyjaciela ze swojej cipki i podsunęła mi do ust.
– Chcesz spróbować, jak smakuje moja cipka – zapytała.
Bez słowa wziąłem sztucznego chuja do ust. Cały ociekał jej sokami, zlizywałem z niego każdą kropelkę. Ona przekręciła się na fotelu i pochyliła w moją stronę. Po sekundzie poczułem jej ciepły oddech na swoim kroczu. Złapała mojego fiuta w dłoń i skierowała do buzi. Najpierw pieściła moją żołądź ustami, otulała ją całą, poruszała głową na boki. Po czym wsunęła całego do swojego gardziołka. Obciągała wspaniale, ja rozpiąłem jej włosy i patrzyłem z góry, jak morze czarnych miękkich włosów rozlewa się na moich nogach. Bawiłem się jej włosami i momentami sam nadawałem tempo jej ruchów, trzymającą za włosy nadziewałem jej usta na swojego członka, a ona była taka uległa i posłuszna, jakby usta zamieniły się w jej cipkę. Spuściłem się niespodziewanie dla niej, nie mogłem się powstrzymać i poczułem rozkoszne mrowienie, aż trysnąłem jen do gardła gorący strumień spermy. Połknęła wszystko, po czym wyprostowała się. Spojrzała na mnie mętnym wzrokiem, jednocześnie poprawiając swoje włosy.
– Wyjdźmy, chcę, żebyś mnie zerżnął w tym lesie.
Wysiedliśmy, wokół jak okiem sięgnąć drzewa i krzaki, podeszliśmy do jednego z drzew. Tam ona oparła się o nie rękami i wypinając swój jędrny tyłeczek w moją stronę zadarła suknię sycząc
– Weź mnie od tyłu.
Podszedłem do niej od tyłu, podniosłem i zarzuciłem suknię na jej plecy. Mój członek wciąż sztywny, choć ociekał już spermą potrzebował jeszcze spełnienia. Wsunąłem go do jej mokrej ciepłej i pulchnej cipki. Poruszałem się rytmicznie, czułem jak zaciska swoją pochwę na moim penisie, te kontrolowane przez nią skurcze doprowadzały mnie do szaleństwa. Miałem wrażenie jakby jej cipka żyła własnym życiem i teraz masuje mnie, przybiera mój kształt otula fiuta i pieprzy go. Dokładnie tak, jakbym to nie na ją posuwał, tylko ona mnie. Trzymałem jej krągłe biodra, a ona poruszała nimi w taki sposób, jak robią to doświadczone tancerki brzucha. Złapałem jej piersi, jędrne i duże. Masowałem jej sutki paluszkami, ściskałem całe piersi, bawiłem się nimi jak małe dziecko. Szarpałem niemal, kiedy ona wrzeszczała, jak dobijałem członkiem do końca jej cipki.
Przerwałem na chwilkę, wyjąłem członka i patrzyłem, jak lśni w świetle księżyca opływając w śluzie kobiety. Wtedy ona podeszła do samochodu i położyła się na masce. Stałem już przed nią, kiedy zadarła swoje uda w górę i rozchyliła je na boki. Widziałem jej różową cipkę, widziałem jej nabrzmiałe wargi i rozwartą dziurkę. Włożyłem czym prędzej do środka swojego głodnego członka. Trzymałem jej kolana i rżnąłem ją, ile miałem sił. Posuwałem z ogromną siłą, a ona krzyczała:
– Szybciej, szybciej.
Czułem, że jestem już mocno spocony na plecach i zbliżam się do szczytu, przymrużyłem oczy i włożyłem najgłębiej jak mogłem, a ona w tym momencie przejęła inicjatywę i poruszała rytmicznie biodrami. Czułem, jakby to jej cipka ruszała się i pieściła mojego fiuta. Po chwili trysnąłem już po raz drugi tej nocy, a ona opadła na maskę i bez ruchu leżała dłuższą chwilkę. Patrzyłem w tym czasie, jak z jej cipki wypływa moja sperma…
Kiedy doszliśmy do siebie poprawiliśmy garderobę i odjechaliśmy w kierunku stacji.
Kiedy już widziałem światła stacji, pomyślałem o jej mężu stojącym gdzieś tam w ciemności i czekającym, aż żona wezwie pomoc drogową.

Scroll to Top