Praktykant “Zajączek”

Praktykant „Zajączek”.

Na okres Świąt Wielkanocnych i tydzień po nich wzięłam urlop, zresztą z zeszłego roku jeszcze. Wyjechałam do Rabki. Był to bardzo udany urlop pod względem wypoczynkowym i turystycznym. Pomimo zimy udało mi się zrobić kilka ciekawych wycieczek. W tym na Maciejową, Luboń Wlk i Turbacz od strony Nowego Targu. Ponadto było kilka wyjazdów do ciepłych źródeł na Orawice i do Beszanowej. Tym razem był to urlop absolutnie „postny” pod względem seksu, co jest w moim przypadku raczej „nowością”.

To też zaraz po powrocie miałam zamiar to nadrobić, ale nie miałam specjalnych planów, poza „stałym fragmentem gry”. Tym stałym fragmentem gry są moje wizyty w środy w zakładzie kosmetyczno – rekreacyjnym. Jak się zastanowiłam, to chodzę tam już 10 lat, a od ośmiu lat pracuje tam Marek masażysta. On dba o to, abym była odpowiednio „rozciągliwa”. To też kiedy tylko weszłam do Zakładu Karolcia poinformowała mnie, ze Marek ma dla mnie niespodziankę. Za nim jednak poszłam do Marka ona zajęła się moją twarzą, szyją i ramionami. Kiedy skończyła natychmiast wpadam do przygotowanej wanny, jest to pierwsza faza masażu, rozgrzewająca. W momencie, kiedy Marek uzna, że jestem odpowiednio rozgrzana, przenoszę się na stół i tam zaczyna się wygniatanie i rozciąganie mojego całego ciała. Ponieważ Marek zastosował taką procedurę, to na początku, po tej kąpieli, chyba dla pozoru zakładałam jakieś małe majteczki. Ale po pewnym czasie z tego zrezygnowałam, wychodząc z założenie, że on nie takie „ciała” widuje. Ta moja nagość chyba spowodowała, że ładnych kilka lat temu, moim zdaniem był to rok 2003 doszło między nami do pierwszego zbliżenia po masażu. Doszło do pierwszego i tak już zostało po dziś dzień. Każdy masaż u niego kończy się zbliżeniem. To też po swoim powrocie z tak „postnego” urlopu, nie mogłam się doczekać tego z nim zbliżenia. Tym razem jednak była poważna zmiana. Przeszłam do pokoju Marka, jak zwykle polecił mi wejść do wanny, po ok. 10 minutach poprosił mnie, abym wyszła, szybko mnie wytarł i zaprowadził do pomieszczenia masażu. Patrzę, a tam stoi dosyć wysoki, ładnie zbudowany młody chłopak ubrany w białą podkoszulkę i białe spodenki. Marek poinformował mnie, że jest to Artur, student IV roku studiów magisterskich na kierunku „Fizykoterapia, Masaż Leczniczy i Relaksacyjny”, który u nich w zakładzie od początku kwietnia do końca czerwca odbywa praktykę. Dlatego dzisiaj będę masowana przez nich dwóch, to znaczy Marek będzie mnie masował, pokazując określone zasady, a on ma je naśladować. Położyłam się na brzuchu i zaczęło się. Zaczęli mnie masować od stóp, następnie łydki, uda i pośladki. Leżąc na boku obserwowałam twarz Artura i widziałam, że jest mocno zdziwiony, kiedy Marek przesunął ręcznik powyżej bioder i ukazała się w całej okazałości moja pupa. Ale skończyli tą stronę, obróciłam się na plecy, patrzę, a Artur nie może oderwać wzroku od mojej kompletnie wydepilowanej cipki. Tym razem zabrali się od ramion, tułów, długo nie wiedział, co ma zrobić z moimi piersiami. Aż mu Marek wolno pokazał zasady masowania piersi od dołu i trzeba przyznać, że mu to szło nieźle, bo brodawki natychmiast zrobiły się jak balony. Później przenieśli się na kończyny dolne, bardzo dokładnie Artur rozmasowywał mi palce u nóg, widać było, że ma opanowane wszystkie zasady teoretyczne, dalej łydka, kolana, no i uda. Ugięłam nogę w kolanie, aby mógł swobodnie rozmasowywać mi udo, ale tym sposobem ukazała się w całej swojej krasie cipka. Masował udo, ale co jakiś czas kontem oka spoglądał w to miejsce. Marek przeniósł się na masaż brzucha, polecając Arturowi przejście na druga stronę stołu i dokończenie masowani mi drugiego uda. Kiedy przechodził w poprzek stołu celowo szerzej rozsunęłam nogi, aby lepiej widział tę moją „szparkę”. W pewnym momencie Marek uznał, że już jestem wystarczająco rozmasowana. Usiadłam na stole i patrząc na Artura, stwierdziłam, że należy mu się nagroda za to, że tak dokładnie mnie rozmasowywał. On spojrzał na mnie, nie bardzo wiedząc, o co mnie chodzi, ale ja widziałam, jak ma pełno w tych spodenkach. Marek dyskretnie wyszedł, ja podeszłam do niego, kładąc mu rękę na rozporku. Dotknęłam, a tam twardziel, jak trzeba. Stwierdziłam, odepnij ten guzik, bo Ci za chwilę rozerwie spodenki i zanim zdążył pomyśleć, już mu je rozpięłam, zsuwając w dół. Miał na sobie jeszcze szorty, więc poleciłam mu, wyskakuj z nich i chodź do mnie. Wstałam zrobiłam kilka kroków w bok. Na podłodze leżał klasyczny materac gimnastyczny do ćwiczeń, rozłożyłam na nim ręcznik, po czym sama też się na nim rozłożyłam, rozsuwając szeroko nogi. Na szczęście nie miał już wątpliwości, po co to robię i praktycznie za chwilę już był we mnie. Nazwałam to opowiadanie „Zajączek”, bo jak zając, jak mnie tylko wypełnił, a o dziwo, zupełnie nieźle go poczułam, to z taką prędkością zaczął się we mnie wbijać, jak by go gdzieś gonili. Nie reagowałam, bo było mi dobrze, ale to jego „zajęczenie” trwało wyjątkowo krótko, spojrzał na mnie, ja kiwnęłam głową i już się we mnie spuszczał. Opadł na bok, mocno dysząc, a ja unosząc się na łokciu, popatrzyłam na niego, pogładziłam jego czerwoną twarz, mówiąc mu, było dobrze, tylko gdzie się tak spieszyłeś. Uśmiechnął się tylko i całym ciąłem opadł płasko na materac. Ja wstałam, poszłam się umyć, a wracając zaprosiłam do pokoju Marka, kiedy wszedł, dałam mu mocnego całusa, sprawdzając przy tym stan jego podniecenia, był dobry. Wówczas powiedziałam do Artura, zostań i zobacz, jak to robi dojrzały mężczyzna, po czym ułożyłam się na tym samym materacu, ale w pozycji na kolanach. Marek wszedł we mnie bez problemów, po czym zaczął się systematycznie we mnie wbijać, zachowując właśnie odpowiedni, powolny rytm. Stopień wypełnienia mnie i odgłos odbijanych od siebie bioder powodował narastający we mnie stopień podniecenia, a osiągnięcie przez niego szczytu skwitowałam bardzo głośnym jękiem. Opadliśmy oboje na materac, wyrażając swoim uśmiechem pełnie zadowolenia. Artur stał z boku bacznie nas obserwując, więc widząc to pozbierałam się, umyłam i wróciłam do pokoju masażu. Podeszłam do Artura i dając mu ciepłego buziaka w policzek, spytałam – jak Ci się podobało ? Za nim zdążył odpowiedzieć, wsunęłam mu rękę w spodenki. Niewiele tam w tym momencie było. Szybko rozpięłam je, zsunęłam, przyklękłam i zaczęłam go pieścić ustami. Nie był taki „zielony” wiedział, o co chodzi. Kiedy ja tak pieściłam ustami Artura, Marek przyklęknął obok mnie, wsunął mi rękę między nogi i zaczął pieścić moją łechtaczkę. To spowodowało bardziej intensywne moje pieszczoty Artura i zaczęły one dawać oczekiwany efekt. Czując, że jest już odpowiednio sztywny, odsunęłam się od niego, wystawiając w jego stronę pupę. Trochę doświadczenia miął, bo pomagając sobie trochę ręką, wprowadził tego swojego kutasika we mnie i zaczął mnie wypełniać. Szło mu zupełnie dobrze, czułam go mocno w sobie. Trzymając mnie za biodra w pewnym momencie zaczął przyspieszać, więc lekko odwróciwszy głowę w jego kierunku powiedziałam – nie spiesz się. Na moment się zatrzymał, po czym, można powiedzieć wolno i spokojne zaczął się we mnie wbijać. Czułam go coraz lepiej w sobie, zaczynałam coraz głośniej jęczeć z narastającego podniecenia, on też jeszcze trochę wytrzymał, ale przyszedł też moment jego maksymalnego podniecenia, wbił się we mnie chyba trzy razy dosyć mocno, po czym się spuścił. Opadliśmy oboje na materac, ja ściskając nogi zaczęłam go głaskać po twarz, mówiąc, widzisz, nie warto być „zającem”. Po chwili wstałam, umyłam się, ubrana pożegnałam się z nimi, mówiąc do zobaczenia za tydzień. Jak to się mówi, jadąc na masaż byłam napalona na Marka i liczyłam na zbliżenie z nim, ale że będę miała trzy zbliżenia, tego się nie spodziewałam. No cóż, miłe są takie niespodzianki Okazało się jednak, że to nie koniec tych niespodzianek. Wczoraj wszystko wyglądało tak samo podczas pielęgnowania mnie przez Karolcię. To samo było, kiedy przeszłam do łazienki i weszłam rozgrzać się do wanny. Ale zupełnie inaczej było, kiedy przyszedł po mnie Marek i poprosił do swojego pokoju. W pokoju, obok Artura stał Kamil, drugi z praktykantów z tych samych studiów. Uśmiechnęłam się tylko do niego, kiedy się witałam i położyłam na stole. Tym razem marek już tylko nadzorował to, co oni robili, a dwóch młodych mężczyzn rozmasowywało mnie. Na temat takiego masażu relaksacyjnego wiedzieli dużo, rozciągali mnie zupełnie dobrze. Podobnie, jak tydzień temu pewien moment konsternacji był u Kamila jak się obróciłam na plecy, ale widząc, że Artur wziął się za masowanie mnie i on zaczął. Naprawdę robili to bardzo dobrze, czułam wspaniale ich ręce na swoim ciele. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Więc i oni skończyli. Spojrzałam porozumiewawczo na Marka, a on tylko puścił do mnie oko. Więc już nie zastanawiając się, zupełnie naga podeszłam do nich, pytając, który pierwszy. Artur kiwnął głową w stronę Kamila, Kamil był pewno uprzedzony przez Artura, że coś takiego może mieć miejsce, bo nie dyskutując zaczął rozpinać spodenki. Ja położyłam się na materacu i po chwili miałam go w sobie. Pewnie „nauka” z poprzedniego tygodnia nie poszła w las, bo Kamil już nie spieszył się tak, jak Artur, tylko wypełniając mnie bardzo mocno, systematycznie we mnie wchodził. Było to bardzo sympatyczne zbliżenie, spokojne, narastałam w podnieceniu coraz mocniej, aż doszliśmy oboje do orgazmu. Szybko umyłam się, wiedząc, że oni na mnie czekają. Tym razem Artur wszedł we mnie i od razu było widać, że czegoś się nauczył. Wolno i spokojnie, raz za razem wbijał się we mnie. Nie da się ukryć, zarówno Kamil, jak i Artur, są to dobrze zbudowani mężczyźni, więc to wbijanie się we mnie czułam dosyć mocno. Artur również czuł mnie odpowiednio mocno, bo wbijając się coraz głośniej pojękiwał, aż spuszczając się oboje osiągnęliśmy orgazm. Marek tradycyjnie wziął mnie od tyłu. Byłam już dosyć mocno podniecona, więc praktycznie od początku jęczałam w narastającym podnieceniu. Ale Marek, doświadczony „gracz” wiedział, na czym to polega, wolno i systematycznie wbijał się we mnie, a ja każde jego pchnięcie kwitowałam narastającym podnieceniem. Byłam już bardzo bliska swojego orgazmu, kiedy poczułam, że zaczyna i on dochodzić do swojego. Skończyliśmy oboje jednym głośnym „Ouuuuu”. Umyłam się, ubrałam, A kiedy wychodziłam Marek poprosił mnie, abym za tydzień przyszła pół godziny wcześniej, bo chciałby kolegom pokazać inne warianty masażu, puszczając w tym momencie do mnie oko. Stwierdziłam, że się postaram. Jeszcze nie tak dawno narzekałam, że miałam „postny” urlop wiosenno – zimowy, ale jak widać, już szybko zaczynam nadrabiać. Sama jestem ciekawa, jak będą wyglądały te „inne warianty masażu”. 10.04.2008. Baśka

Scroll to Top