Prawdziwa szkolna historia

Część pierwsza.

Prawdziwa szkolna historia.
Piękny wiosenny dzień. Jak zwykle Aga (Młoda, atrakcyjna, wzbudzająca podniecenie wśród męskiej części nauczyli oraz uczniów, fajny tyłeczek, małe, lecz jędrne piersi) przyszła o 9,30 lekko skacowana, lecz spełniona seksualnie. Lekcje rozpoczynały się o 9,40. Wbiegła do kanciapy i zobaczyła jak zwykle swoich kolegów. Na ich widok stała się wilgotna, lecz wiedziała, że za 5 minut rozpoczyna lekcje. Podszedł do niej Przydupas (kolega z pracy, również informatyk, bardzo mało atrakcyjny, ale cóż bywają i tacy, zawsze spragniony seksu) i wystękał, że będzie na nią czekał na następnej przerwie. Wtedy Aga wybiegła cała spocona, chwile potem wbiegła zdyszana do sali lekcyjnej. Wtedy go zobaczyła, siedział i bawił się myszką. W jej głowie zrodziło się marzenie, aby kiedyś zajął się tak jej bobrem. Usiadła za biurkiem i myślała o Przydupasie i marzyła jak tarmosi jej jędrne dwie półkulki. Zapowietrzyła się, straciła oddech. Z transu wyrwał ją ukochany uczeń (typ lizusa, który zrobi wszystko aby nauczyciele byli z niego zadowoleni, frajer, który nie wie do czeka służy penis) zadając trudne pytanie:
-„Pani profesor jak to się robi?”
Chwile pomyślała i wtedy poczuła, że cieknie jej coś z muszelki. Wzruszyła ramionami, wzniosła się na palce jakby szczytowała i odpowiedziała na pytanie:
-„Trzeba zacząć powoli, aby później przejść do konkretów.”
Nachyliła się, wypięła ponętną pupcie i przez prześwitujące spodnie widać było, że nie ma na sobie majteczek. Rozgrzany do czerwoności uczeń odsunął się od komputera. Aga zobaczyła, że ukochanemu pojawiło się na kroczu wybrzuszenie. Zaproponowała, aby przyszedł za dwie godziny na okienko wtedy mu wszystko wytłumaczy i pokaże. Za 10 minut zadzwonił dzwonek, ona już spragniona zapachu Wacka Przydupasa czym prędzej pobiegła do kanciapy. On już czekał oglądając filmy dokumentalne o kopulacji lwów. Wcześniej zatroszczył się aby wszyscy wyszli. Wtedy ona powiedziała:
-„Jesteś gotów na doznania jakich nigdy nie przeżyłeś?”
Odpowiedział:-„Jasne.”
Podszedł do niej i zaczął ją całować. Swoją rękę położył na jej piersiach. Powoli dłoń zaczęła zjeżdżać w dół kierując się pomiędzy biodra. Bardzo go to podnieciło, aż bryknął. Ona powiedziała:
-„Biorę sprawy w swoje ręce.”
I klęknęła przed nim. Zobaczyła na palcu swą obrączkę i przypomniała sobie o swoim mężu ale to jej nie powstrzymało, była tak spragniona. Wzięła jego dwudziesto centymetrowego kolosa i zagłębiła go po sam koniec w swoje głębokie gardło. Przydupasa aż jęknął z zachwytu. Chwycił ja za włosy i to on zaczął dyktować tempo, szybkie tempo. Adze się to podobało. Wchodził w nią bez opamiętania, Aga nie mogła złapać oddechu. Wybawienie było już blisko, fallus Przydupasa drgał jak młot pneumatyczny przebijający się przez grube warstwy betonu. Nadszedł ten upragniony moment, ogier wypuścił w nią życiodajny płyn. Aga nie była przygotowana na taką porcję śmietanki. Zakrztusiła się, ale wiedziała co należy zrobić w takiej sytuacji. Podniosła ręce do góry a Przydupas poklepał ją po plecach. Przeszło tak szybko jak orgazm jej męża. Podniosła się z kolan. Połączył ich hardcorowy pocałunek. Przydupas czyścił podniebienie Agi po swoim nasieniu. Chwycił ją za pośladki i rzucił na stół. Zdjął z niej spodnie i zanurkował między nogi. Od razu przeszedł do konkretów, zaczął ssać i pogryzać jej płatki. Pisnęła z zachwytu, zrobiła się znów wilgotna. Przydupas widząc to bez chwili zwłoki zapakował w nią swojego wielkiego kolosa. Na jej twarzy pojawił się grymas wypierany jednak z każdym wsunięciem przez uśmiech. Pompował ją jak starą dętkę od roweru. Jej półkule unosiły się to w górę to w dół. Chwyciła je i zaczęła masować. Sprawiało jej to ogromną przyjemność. Przydupas trzymał ją za jędrną pupcie i starał się nie wypaść z rytmu, ostrego rytmu. Wsadzał swojego fallusa bez opamiętania. Aga nie miała nic do powiedzenia. Mogła tylko wydawać z siebie piski i jęki. Wtedy wszedł dyrektor. Widząc to zwierzęce pożądanie czuł zmieszane uczucia. Nie wiedział co zrobić, czy się przyłączyć czy uciec. Podszedł do kopulantów. Spytał czy może się na chwilę przyłączyć. Przydupas powiedział tak. Aga nie była wstanie wydobyć z siebie żadnego słowa. Dyrek zaczął skromnie. Trochę bawił się jej piersiątkami. Później zaczął je lizać i nostalgicznie masować. Zbliżył usta do jej ust a równocześnie dłoń skierował ku jej cipie. Aga chciała coś powiedzieć jęknąć ale nie mogła w gardle miała język dyrektora. Próbowała złączyć nogi tak mówił jej rozum, ale pożądanie mówiło chce jeszcze i jeszcze. Po kilku chwilach zabawy dyrektor zostawił ich i wyszedł. Partnerzy seksualni wrócili do własnej zabawy. Przydupas już nie dawał rady. Chwycił listwę, do której podpięty był komputer. Bez opamiętania wypiął urządzenie, posmarował oliwką, która zawsze stała w kanciapie na wszelki wypadek. Aga patrzyła na niego z przerażeniem, lecz była tak napalona, że było jej wszystko jedno. Listwa znalazła się pomiędzy płatkami Agi. Wygięła się w łuk, nie była przygotowana na takie doznania. Pół żywa poderwała się ze stolika, podciągnęła szybko spodnie i uciekła. Była trochę obolała lecz naprawdę zadowolona. Lubiła takie gry i zabawy. Po tych doznaniach długo nie mogła się pozbierać. W głowie miała tylko jedną myśl: prysznic. Niestety prysznic w tej szkole jest wyłącznie w męskiej szatni. Gdy była już naga a woda obmywała jej spocone ciało do szatni weszła wuefistka. Wuefistka (młoda, ładna brunetka, o wspaniałej budowie, jędrnej pupci, pięknych balonach i kręciły ją dziewczyny). Gdy zobaczyła Agę nie wytrzymała. Zdjęła ubranie i wskoczyła pod prysznic. Aga była zmieszana lecz ciekawa tych doznań – nigdy tego nie robiła. Poczuła jak znów ocieka wilgocią. Jej koleżanka powoli wsunęła jej dwa palce w muszelkę równocześnie chwytając ją za pierś. Palce wsuwały się i wysuwały niczym prawdziwy penis. Cipka Agi drżała z podniecenia. Aga nie pozostając dłużna ugryzła jej sutka. Wuefistka tylko się uśmiechnęła była przyzwyczajona do takich igraszek w końcu miała przezwisko nieokiełznana. Swe palce wpychała coraz bardziej i głębiej w muszelkę Agusi. Aga aż się zarumieniła na twarzy. W końcu koleżanka wyjęła palce z otworu Informatyczki i uklęknęła przed nią. Zaczęła smyrać swym mokrym języczkiem cipkę Agi. Bardzo się jej to podobało. Aga nie pozostawała dłużna zaczęła dłonią głaskać jej muszelkę. W tym momencie przypomniała sobie, że za dziesięć minut ma korepetycje ze swym ukochanym uczniem. W jękach rozkoszy zdołała wyszeptać jedno zdanie:
-„Muszę iść spotkajmy się po wszystkich lekcjach w sali gimnastycznej.”
Koleżanka odpowiedziała:
-„Spragniona będę czekała.
Aga szybko się ubrała i pobiegła do swojego ucznia. Weszła do Sali on już na nią czekał. Nauczycielka spokojnie zdjęła torebkę i spytała się ukochanego, jaki ma problem. On powiedział:
-„Nie wiem jak się to robi gdyż nigdy tego nie robiłem.”
Odpowiedziała:
-„Nie bój się wszystko ci pokażę.”
Podeszła do drzwi i zamknęła je na zamek. Zbliżyła się do chłopca, chwyciła jego głowę i wtuliła je pomiędzy swe jędrne piersiątka. On się zapytał:-„Pani profesor, co pani robi? Tak nie wolno!”
To ją rozpaliło jeszcze bardziej i powiedziała:
-„ Nic się nie bój, ja się Toba zajmę. Przeżyjesz ze mną chwilę, jakich nigdy nie doświadczysz.”
Puściła jego głowę zaczęła masować swoją muszelkę. Wzięła jego rękę i włożyła ja do swoich spodni. Spytała się:
-Podoba ci się?”
On nic nie odpowiedział. W końcu nie wytrzymał tego podniecenia. Wyciągnął rękę z jej spodni i chwycił swego małego Wacka. Na twarzy Agi wydać było ironiczny uśmieszek. Uczeń zaczął sobie robić dobrze. Na to Aga powiedziała, że ona to zrobi a on ma jej masować półkulki. Zaczęła bardzo powoli, na jego twarzy pojawił się uśmiech wynikający z zadowolenia. Niestety nie udało się mu trysnąć. Aga się tym nie przejęła robiła to co raz szybciej i szybciej. Wyglądała jakby wpadła w trans. Ręka tylko podnosiła się w górę i dół. Uczeń dyszał niczym pies walący sukę. Chwycił jej baloniki mocno jak tylko mógł. Na twarzy Agusi pojawił się grymas lecz bardzo lubiła jak facet pokazywał jaki jest władczy. Bardzo ją to podniecało. W końcu puściła jego węża. Zerwała z niego ubranie. Rzuciła go na podłogę. Sama zaczęła taniec erotyczny zrzucając przy tym własne ubranie. Jej cycki powiewały to w lewo to w prawo. W końcu rzuciła się na chłopaka wpierw wyciągając z torebki prezerwatywę firmy srurex. Usiadła na jego penisie i powoli opuszczała się na niego coraz bardziej. Wsuwała go i wysuwała. Chłopak nie miał nic do powiedzenia. Był tylko zabawką w rękach tej kocicy. Zaczęła całować jego całe ciało. On wreszcie chwycił jej pierś i ssał dosłownie jak niemowlę. Nie mógł uwierzyć że to się dzieje naprawdę. Dotykał jej całego ciała. Ona była bardzo zadowolona, nic na nią tak nie działało jak sex. Mogła go uprawiać godzinami. Jej cipka tylko nasuwała się na jego penisa. Teraz zaczęła lekko jęczeć. To było jak śpiew syreny kuszącej zagubionych marynarzy. Po chwili powiedziała:
-„Spróbujmy teraz czegoś innego.”
Podniosła się z jego Wacusia ustawiała się tyłem do niego wypinając swa piękną i ponętną dupcię mówiąc:
-„Weź mnie mój panie i władco!”
On chwycił ja za cycuszki i zaczął wsuwać jej swoje przyrodzenie. Teraz on dyktował warunki. Podobało mu się to. Robił to ostrożnie gdyż nie był doświadczony. Ona podpowiedziała mu, że może to robić szybciej i mocniej. Tak też czynił. Aga jęczała z zachwytu. Jej słodka cipka wreszcie znalazła miłego mieszkańca. Później zmieniali jeszcze kilka razy pozycje. Po półtora godzinnej zabawie Chłopak powiedział:
-„Pani profesor mam już dość nie dam rady dłużej…”
Na jej twarzy znów pojawił się ironiczny uśmiech. Kazała mu się ubrać i wyjść. Tak też zrobił. Ona jeszcze masowała swa przepiękną i zgrabna cipkę. Wreszcie również się ubrała. Wiedziała, że jest trochę potargana. Poszła się ogarnąć. Pamiętała również, że czeka ją jeszcze spotkanie na sali gimnastycznej.

Część druga

PIĄTEK
godzina 19:20, Szkoła

Dźwięk dzwonka dał wyraźnie do zrozumienia, że ostatnia w tym tygodniu lekcja Agnieszki dobiegła końca. Uczniowie wstali od komputerów, pożegnali ulubioną panią profesor i opuścili salę. Aga wyłączyła prąd w pracowni, przekręciła zamek w drzwiach i udała się w stronę sali gimnastycznej.
„To był ciężki dzień.” – pomyślała – była bardzo zmęczona. Wiedziała, że ostatnia szkolna lekcja kończy się, o 20:00 dlatego miała jeszcze czterdzieści pięć minut do spotkania z Wuefistką. W głębi serca czuła, że nie ma już dzisiaj siły na kolejne wojaże. Nie chciała zranić wuefistki, wiedziała jak bardzo się jej podoba. „Nie, nie dzisiaj, spróbuję jej to delikatnie wytłumaczyć.” – definitywnie stwierdziła.
Weszła na salę i zobaczyła jak z całym oddaniem klasa IV b gra w piłkę nożną. „K***a! Jak podajesz idioto?!” – krzyknął Bożydar nieświadomy tego, że słyszy to Agnieszka. „Zamknij się! Pani profesor na nas patrzy!” – odpowiedział jego kolega. Aga patrzyła na Bożydara wzrokiem, który żąda wyjaśnień, takie oczy potrafiła zrobić tylko ona. „Ale pani profesor, przecież nic się nie stało.” – tłumaczył nieco przestraszony Bożydar. „Nie ma sprawy, udajmy, że tego nie słyszałam.” – uspokajając odpowiedziała Agnieszka – „Wasza pani jest u siebie?” – zapytała o Wuefistkę. „Tak pani profesor!” – wszyscy odpowiedzieli chórem. Bijąc się z myślami weszła do kanciapy wuefistów. Nieokiełznana uzupełniała dziennik. Agnieszka usiadła obok niej i czekała na jakikolwiek ruch z jej strony. „Posłuchaj, mam do Ciebie ważną sprawę.” – rozpoczęła Wuefistka – „Za dwa tygodnie jedziemy na zawody piłkarskie do Gdańska i potrzebujemy nauczyciela opiekuna. Może pojechałabyś z nami, to tylko tydzień?”. Zdziwiona Agnieszka nie wiedziała co odpowiedzieć, przyszła tutaj powiedzieć nieokiełznanej, że dzisiaj nie jest już w stanie przeżyć kolejnych chwil rozkoszy, a tu taka propozycja. „Dobrze pojadę z wami. Jedzie ktoś kogo uczę?”. „Tak, jedzie z nami Bożydar, który zresztą został kapitanem drużyny” – ucieszona Wuefistka nie mogła ukryć radości – „Bardzo się cieszę, że pojedziesz z nami. I jeszcze jedno, od razu poznałam, że nie masz dzisiaj ochoty na zabawę. Nie ma problemu, nadrobimy to na obozie.”. Agnieszka nic nie odpowiedziała, uśmiechnęła się od ucha do ucha i bez słowa wyszła z kanciapy.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ, PIĄTEK
godzina 9:15, Dworzec autobusowy

„Piętnaście minut do odjazdu.” – oznajmił kierowca wynajętego autokaru, którym miała jechać drużyna wraz z opiekunami. Jedenasto osobowym zespołem dziewiętnasto letnich chłopców miały się opiekować dwie młode kobiety: Agnieszka i Wuefistka. Drużyna była bardzo zgrana, najlepsza jedenastka w szkole. Przewodził im Bożydar, który wielokrotnie udowadniał, że zasługuje na miano kapitana, strzelając piękne bramki w najtrudniejszych sytuacjach. Tworzył genialną atmosferę w zespole i niezastąpienie motywował go do działania. Każda dziewczyna w szkole marzyła o spędzeniu z nim choć kilku chwil. Bożydar był niebieskookim, bardzo dobrze zbudowanym blondynem z dużym zapasem intelektu. Można było rozmawiać z nim nie tylko o piłce, co nie jest bez znaczenie.
„Uwaga! Proszę wszystkich o zajęcie miejsc, ruszamy!” – kierowca odpalił nowoczesne i bardzo wygodne Volvo, ruszając w kierunku Gdańska.
Przed nimi była długa droga, cało nocna podróż. Przez okna autokaru wpadały promyki porannego majowego słońca. Agnieszka siedziała z Wuefistką, rozmawiały o sprawach organizacyjnych. Bożydar zajmował miejsce razem z kolegami na tyle autokaru. Opowiadał im o szybkim numerku, ze szkolną koleżanką, w toalecie: „Wbiegliśmy do kibla, było już chyba po przerwie, bo był pusty. Plecaki poleciały w kąt, a ja rzuciłem się na nią. Wgryzłem się w jej szyję, na pewno zostały jej malinki. Ręce, niby przez przypadek, położyła na moim fistaszku. Musiała poczuć jaki byłem podniecony, bo nigdy jeszcze nie widziałem, żeby dziewczyna tak łapczywie rozpinała rozporek. Mówię wam, jak tylko wyskoczył trochę się zawahała, nie wiem może się wystraszyła. Z resztą przecież widzieliście go, można się wystraszyć, nie? Wiedziałem, że jest dzielna, bo po tej chwili namysłu wsadziła go, aż do samego końca gardła. Wszedł cały, aż tak, że moje jądra obijały się o jej brodę. Ludzie, aż się poderwałem z wrażenia, to było po prostu zaje**ste. Ssała i podgryzała, każdy by nie wytrzymał. Szybko, ale mocno strzeliłem w jej gardło całym miesięcznym zapasem. Sam byłem zdziwiony, że tyle się tego uzbierało. Połknęła całą porcję, jakby zajadała się kremem z tortu ślubnego. Wstała i popatrzyła mi prosto w oczy. Jej wzrok rozpalony i przepełniony pożądaniem mówił mi, co mam robić. Nie zastanawiałem się długo, pragnąłem poczuć ją od środka, zatopić się w nieziemskim nektarze. Z całym impetem i bez ostrzeżenia wpakowałem się w nią. Moje jądra uderzyły o jej zgrabną pupcie. Nie była zaskoczona, chyba wiedziała, że będę chciał wykorzystać ją w stu procentach. Chciałem przekazać jej życiodajny płyn. Nie bałem się, że mogą być z tego jakieś problemy, bo wcześniej mówiła mi, że jest zabezpieczona. Niczym prawdziwy jeździec gnałem przed siebie. Brakowało mi oddechu, ale ani myślałem szybko skończyć. Musiało się jej to podobać, bo cały czas krzyczała moje imię. Tak mnie to podniecało, że w końcu nie wytrzymałem. Fala rozkoszy przebiegła przez całe moje ciało, cały drżałem. Jednak poczułem, że coś mnie z niej wypycha. Mocne ściski, jej gorącego ciała, zwiastowały orgazm. Przeżywaliśmy to razem, niepohamowana siła rozkoszy wypełniła nasze ciała. Trwało to może kilkanaście sekund, ale dla nas była to cała wieczność niekończącej się rozkoszy. Po wszystkim ustaliliśmy, że nigdy więcej nie będziemy do tego wracać. Ona miała chłopaka, ja dziewczynę. Nie kochaliśmy się, to był tylko niesamowity i niepowtarzalny seks w niezwykłym miejscu.”

SOBOTA
godzina 10:00, Pensjonat

Gdańsk przywitał podróżnych niezwykle piękną pogodą. Lekki wiaterek, porannego jeszcze słońca, chłodził dwudziesto stopniowe powietrze. Ośrodek znajdował się pięćdziesiąt metrów od morza. Plaża była pełna ludzi, choć nie były to wakacje, opalających swoje ciała. Młode, piękne, opalone dziewczyny ubrane w stroje plażowe, mocno działały na wyobraźnię.
„Agnieszka mamy problem!” – wygłosiła, wychodząc z recepcji, zdenerwowana Wuefistka – „Dyrekcja szkoły nie dogadała się w sprawie ilości zarezerwowanych pokoi. Brakuje nam czterech miejsc do spania. Rozmawiałam z obsługą pensjonatu i obiecali załatwić trzy łóżka polowe. Wstawimy po jednym do każdego pokoju, ale zostaje jeszcze jedno miejsce. Dla Ciebie zarezerwowany był dwu osobowy pokój. Myślałam, żeby do niego przypisać drugą osobę. Zgodzisz się na to?”. Agnieszka nie robiła żadnych problemów i zgodziła się na przyjęcie towarzysza. „Zrobimy losowanie. Kto wyciągnie najkrótszą zapałkę, będzie spał ze mną w pokoju.” – powiedziała do członków zespołu. Ta wiadomość została przyjęta przez nich bardzo optymistycznie. Agnieszka na każdym chłopaku robiła wrażenie, dlatego każdy chciał zobaczyć jak wychodzi spod prysznica, jak rano układa włosy, czy wreszcie jak układa się do snu. Wynik losowania był dla wszystkich zaskakujący. Szczęście spędzenia całego weekendu z Agnieszką przypadło Bożydarowi. „Ty szczęściarzu, jak zwykle zgarniasz to, co najlepsze!” – koledzy żartobliwie gratulowali kapitanowi. „Musisz ją przelecieć.” – do ucha szepną Bożydarowi jego najlepszy kolega. Jednak on nie miał tego w głowie. Myślał tylko o turnieju, o tym jak zmotywować drużynę do walki. „Odświeżmy się teraz po podróży i spotykamy się za godzinę w holu. Pierwszy mecz rozpoczyna się o 15:00” – całą sytuację zakończyła Wuefistka.
Wspólny pokój Bożydara i Agnieszki był bardzo ładnie urządzony. Dwa łóżka stały przy przeciwległych ścianach. Mała łazienka, stolik na środku i obrazy Trójmiasta dopełniały całości. Zza okna przepiękny widok na plażę i morzę. Agnieszka zajęła łóżko pod oknem, Bożydar zadowolił się miejscem blisko drzwi do łazienki. Dobrze się znali, Bożydar był uczniem Agnieszki już czwarty rok. Nie był to ich pierwszy wyjazd, jednak pierwszy raz zajmowali wspólny pokój.

NIEDZIELA
godzina 19:45, Boisko sportowe

Po wygranych meczach ćwierćfinałowym i półfinałowym zespól, pod opieką Agnieszki i Wuefistki, doszedł do finału. Presja była ogromna, ponieważ byli oni faworytami turnieju. Poprzednie mecze nie sprawiały drużynie żadnych problemów. Bożydar strzeli pięć na sześć strzelonych goli. Brakowało mu jeszcze jednej bramki, aby zostać królem strzelców tych zawodów.
„Rozpoczęła się właśnie ostatnia doliczona minuta meczu!” – ogłosił komentator w transmisji miejscowej telewizji -„Przypomnę, mamy wynik 2:1 dla drużyny z nad morza.”. Zespół Bożydara stanął przed nie łatwym zadaniem. Miał nie całą minutę, aby strzelić wyrównującego gola. Po pięknym podaniu w posiadaniu piłki znalazł się Bożydar. Wydobywając z siebie ostatnie krople potu, wbiega w pole karne. Akcja sam na sam z bramkarzem. Niesamowita presja spoczywa na kapitanie drużyny. Jeżeli trafi piłką w siatkę, jego drużyna ma szanse na zwycięstwo w dogrywce, a on zostanie królem strzelców. W ułankach sekund Bożydar decyduję się na strzał. Piłka leci w lewy dolny róg bramki. Bramkarz z cały sił odbija się w tę stronę. Euforia, Bożydar w nieprawdopodobny sposób strzela, w ostatniej minucie meczu, gola. Już jest najlepszym strzelcem zawodów, ale przed całą drużyną zostaję jeszcze walka. Za piętnaście minut rozpocznie się dogrywka, a po niej ewentualne rzuty karne.

NIEDZIELA
godzina 20:20, Boisko sportowe

Dogrywka nie rozstrzygnęła wyniku meczu finałowego. Zakończona remisem po zaciętej walce. Rzuty karne, wynik 4:3 po czwartym strzale dla drużyny z nad morza. Do decydującego uderzenia staję Bożydar. Jeżeli ulegnie presji i spudłuję, cały wysiłek zostanie wydany na marne. Będą musieli zadowolić się drugim miejsce, a przyjechali tu przecież żeby wygrać.
Piłka ustawiona, nie ma już odwrotu. Bożydar bierze rozbieg i technicznie, choć silno, uderza w piłkę. Ma nadzieję, że i tym razem uda mu się przechytrzyć bramkarza strzałem w lewy góry róg. Piłka leci, nerwowe ułamki sekund nie dają o sobie zapomnieć. Strzał bardzo obiecujący. Wydawałoby się, że trajektoria lotu piłki była wręcz idealna. Nic bardziej mylnego. Piłka trafiła idealnie w spojenie. Centymetr pozbawił najlepszą drużynę turnieju zwycięstwa. Bożydar nie mógł w to uwierzyć. Padł na kolana i schował twarz między ręce. Koledzy z zespołu podbiegli do niego. Klepiąc go po plecach wyraźnie dawali znać, że nic się nie stało. Po chwili Bożydar stanął na nogi. Na jego twarzy widać było łzy. Osobiste zwycięstwo zostało osiągnięte, lecz drużyna odjedzie stąd ze srebrem. Ceremonia rozdania nagród miała odbyć się równo o północy. Zawodnicy mieli, więc czas na odświeżenie i pozbieranie się po porażce. Z ciężkim sercem wszyscy przegrani, wraz z opiekunami, udali się do pensjonatu.

NIEDZIELA
godzina 20:40, Pensjonat
Bożydar siedział na łóżku nie mogąc dojść do siebie. Bardzo liczył na zwycięstwo, nie chciał zawieść drużyny. „Skoro ty tu siedzisz, ja pójdę pierwsza pod prysznic.” – Agnieszka przerwała panującą ciszę. Bożydar spojrzał na nią i przytaknął głową, nie wydobywając z siebie słów. Drzwi do łazienki zamknęły się, a po chwili słychać było puszczoną wodę. Bożydar wiedział, że za drzwiami całkiem nagą kobietę, która zazwyczaj pobudza jego wyobraźnie, obmywa woda. Czuł, że właśnie teraz Agnieszka myję swój skarb, delikatnie pieszcząc guziczka. Jednak porażka przytłaczała go tak bardzo, że nie miał siły na jakikolwiek krok. Po piętnastu minutach Agnieszka wyszła, owinięta tylko w ręcznik, z łazienki. Spojrzała na Bożydara, siedział tak samo ja przedtem. „Muszę go pocieszyć, inaczej nie będzie w stanie odebrać nagrody dla najlepszego strzelca.” – pomyślała. Usiadła obok niego, spoglądając mu głęboko w oczy. Rękę położyła na jego spoconych włosach. Zwyczajna przyjacielska postawa. Jednak w tym wypadku znaczyła coś więcej. Nagle zrodziło się uczucie, żądza poznania wzajemnych ciał. Nie zważając na nic, Bożydar pocałował Agnieszkę najlepiej jak potrafił. Uderzał swoim językiem o jej język. Agnieszka odwzajemniła pocałunek. Ich języki splotły się w tańcu dwóch kochanków. Agnieszka położyła ręce na spoconych plecach Bożydara. On badając jej ciało, błądził rękami po pachnącym i niezwykle pociągającym ciele kochanki. Agnieszka już nie chciała pamiętać o Wuefistce, nie chciała pamiętać o dzisiejszym spotkaniu, liczył się tylko Bożydar. Widząc jak skąpo ubrana jest Agnieszka postanowił posunąć się o jeden, ale jakże wielki, krok do przodu. Delikatnie i subtelnie zsunął ze swojej kochanki ręcznik. Nie przerywając namiętnego pocałunku zerkał na jej wspaniale opalone ciało. Agnieszka nie protestowała, pragnęła ujrzeć go takiego, jakiego stworzył go Bóg. Na moment przerwała pocałunek i ściągnęła z Bożydara koszulkę. Jej oczom ukazało się niesamowicie wyrzeźbione, dziewiętnasto letnie ciało. Porządnie wzięło górę nad rozumem. „Jesteś piękna.” – bardzo subtelnym głosem Bożydar szepnął do ucha swojej kochance. Delikatnym ruchem położył ją na plecach. Nie przygniatając jej swoim ciężarem, opierając się na łokciach, Bożydar położył się na niej i znów zbliżył swoje usta do ust Agnieszki. Ich języki znów splątane ukazywały rozkosz kochanków płynącą prosto z serca. Zdecydowanym ruchem Bożydar zdjął z siebie spodnie. Agnieszka poczuła napierającego na jej muszelkę penisa. Pożądanie było ogromne, Bożydar chciał pokazać swoje uczucie Agnieszce najlepiej jak potrafił. Odrywając się od ust, zjeżdżał powoli coraz niżej. Obdarowując Agnieszkę pocałunkami zatrzymał się na chwilę na jej szyi, aby potem móc delektować się jej naprężonymi sutkami. Językiem zataczał koła wokół jej okrągłych piersi. Zjechał niżej zatrzymując się przy pępku. Bożydara niezwykle podniecał ten fragment ciała kobiety. Agnieszkę przeszły dreszcze, czuła się jak w niebie. Jednak to był dopiero początek rozkosznej drogi. Nie zwlekając Bożydar pocałował kobietę w guziczek. Językiem subtelnie drażnił go, sprawiając Agnieszce morze rozkoszy. Muszelka była cała wilgotna, nieziemski nektar wypływał na twarz Bożydara. Kochanek uwielbiał ten smak, mógłby rozkoszować się nim całą wieczność. Kiedy do skarbu Agnieszki wsunął jeden palec, ona wygięła się w łuk. Wiła się w pościeli, oczekując na dalsze pieszczoty. Bożydar oderwał się od muszelki i znów połączył ich namiętny pocałunek. Jedną ręką ściągnął z siebie bokserki i penisa przyłożył do skarbu Agnieszki. Ona poczuła pulsujące ciepło jego członka, który był niezwyczajny. Wielkością przeciętny, ale był nie naturalnie wygięty, wyglądem przypominał fistaszka. „To może być ciekawe spotkanie.” – pomyślała Agnieszka – „Kochany nie czekaj dłużej, wejdź we mnie, proszę!”. Bożydar przycisnął penisa do muszelki. Nie przerywając pocałunku jedną ręką wprowadził główkę do środka. Agnieszka jęknęła z rozkoszy. Kiedy penis był już w połowie drogi, kochanka oderwała się od ust Bożydara. On jednym zdecydowanym ruchem wbił się do końca. Przez jego ciało przeszedł dreszcz, czuł, ogromną rozkosz. Wchodził i wychodził z ciała Agnieszki. Oboje pogrążeni w ekstazie uczuć brnęli coraz dalej. Agnieszka ściskając ręce na pośladkach Bożydara, dała mu do zrozumienia, że do pełni szczęścia jest już bardzo blisko. Ostatnie pchnięcia i niepohamowana siła rozkoszy zalała ciała kochanków. Bożydar skamieniał, a Agnieszka wygięła się w łuk. Mocne ściski ciała wyciskały całą spermę jej kochanka. Oboje przeżywali orgazmy, niesamowite orgazmy przepełniające ich dogłębnie. Rozkosz, której nie można osiągnąć w żaden inny sposób. Szybki, ale najpiękniejszy w ich życiu seks wyczerpał kochanków całkowicie. Bożydar bezsilnie opadł na łóżko obok Agnieszki. Leżeli bez słów i ruchów. Zmęczeni, lecz bardzo szczęśliwi zasnęli. Dwoje kochanków, zatopionych w magicznych snach, leżało obok siebie. Na zegarze widniała godzina 23:50, kiedy obudziła się Agnieszka. Podniosła głowę, zobaczyła leżącego obok niej nagiego Bożydara. Jego widok zawszę ją rozpalał, ale teraz czuła, że to coś więcej. „Rozdanie nagród!” – doznała olśnienia – „Mamy tylko dziesięć minut!” – pomyślała. Delikatnie potrząsała Bożydarem. On budząc się mruknął – „Stało się coś?”. „Za chwile rozdanie nagród.” – odpowiedziała Agnieszka. Jednak swój wzrok skierowała na penisa swojego kochanka. Był znów gotowy do akcji, uśmiechał się w jej stronę. „Ty wariacie.” – klepiąc Bożydara po udzie powiedziała Agnieszka – „Nie mamy czasu, ubieraj się.”.

Scroll to Top