Prima Aprilis

Prima Aprilis

Jacek zawsze miał głupie pomysły. Właściwie nie lubiłem go i sam nie wiem dlaczego cała klasa jest w niego tak zapatrzona.

Jego ojciec jest właścicielem dużej firmy produkującej jakieś części do samochodów i Jacek zawsze ma pełno kasy. Często stawia chłopakom pizze albo cole, zawsze pierwszy w klasie, ma najnowsze gry i w ogóle jest super ekstra i naj, naj, naj…

Wszyscy ci idioci słuchają go jak jakiegoś wodza a jeśli ktokolwiek ma odmienne zdanie to odpada z gry, przestaje się liczyć. A ten jego dzisiejszy pomysł to już kompletne dno! Jak on to sobie wyobraża? Co za idiotyzm ! A spróbuj się nie zgodzić to zaraz okaże się że nie potrafisz się dobrze bawić, że jesteś ofiara losu… Skąd mu przyszło do głowy żebyśmy wszyscy przebrali się za dziewczyny i tak przebrani przyszli do szkoły. Niby pierwszego kwietnia robi się kawały ale czy to będzie rzeczywiście zabawne… no i na dodatek skąd ja mam wziąć takie ciuchy?

Wracałem do domu wkurzony jak diabli. Jak zawsze on będzie we wszystkim najlepszy. Na dodatek Jacek ma dwie siostry którym może podwędzić jakieś szmatki a ja co? Mam się przebrać w rzeczy mojej mamy? Zamiast wyglądać jak prawdziwa laska będę wyglądał jak nasza nauczycielka od historii. Przecież moja mama nie ubiera się tak jak dziewczyny z naszej klasy.

Zaraz ! A może by tak pogadać z Magdą !

Magda jest moją koleżanką jeszcze z piaskownicy. Mimo że starsza o dwa lata to nigdy nie czułem tej różnicy wieku między nami. Mieszkamy na tym samym osiedlu chociaż w innych blokach i kiedy byliśmy mali często bawiliśmy się razem. Nasze mamy są przyjaciółkami i dawniej stale przesiadywały u siebie raz u nas w domu innym razem u nich. Nie widzieliśmy się z Magdą od czasu kiedy poszła do liceum. To już prawie trzy lata… jakoś rozlazła się ta nasza znajomość.

Nie namyślając się dłużej złapałem za telefon i wybrałem jej numer…

– Cześć Magda !

– Marek??? Czeeeeść, co u Ciebie, Jeeezu, jak dawno się nie widzieliśmy…

– Słuchaj, mam sprawę do Ciebie, mogę wpaść na chwilkę?

– Jasne! Wleć to sobie pogadamy. Jestem właśnie w domu.

Kiedy otwarła drzwi po prostu mnie zatkało. Jeszcze niedawno była pyzatym dzieciakiem z rudymi włosami związanymi w kucyk i równo przyciętą grzywką zakrywającą czoło, z plastikowymi oprawkami okularów a teraz… To co zobaczyłem zupełnie nie zgadzało się z obrazem jaki zapamiętałem. W drzwiach stała piękna dziewczyna o niebywale długich nogach i ślicznych piersiach. Okulary zastąpiły szkła kontaktowe, proste, uczesane na bok kasztanowo – wiśniowe włosy łagodnie opadały na jej odsłonięte ramiona. Miała na sobie bardzo wąskie czarne spodnie cudownie podkreślające jej figurę i obcisłą bawełnianą koszulkę na cieniutkich ramiączkach. Pod koszulką wyraźnie odznaczały się sterczące punkciki… Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Szerokim gestem ręki zaprosiła do środka a kiedy wszedłem chwyciła mnie za ramiona i niby to w pocałunku zbliżyła policzek do mojego policzka cmokając cichutko.

– Opowiadaj co u ciebie? Co się stało że tak nagle przypomniałeś sobie o starej przyjaciółce ?

W kilku słowach rzuciłem tak zwany rys historyczny opowiadając co też działo się ze mną w ostatnim czasie. Oczywiście nie mogłem sobie darować opowieści o koledze Jacku i o jego „niesamowitych” pomysłach.

W końcu opowiedziałem o planowanej przebierance.

Magda słuchała z uwagą uśmiechając się delikatnie cały czas a kiedy wreszcie zapytałem czy mogę liczyć na jej pomoc roześmiała się radośnie.

– Wiesz, moim zdaniem to całkiem fajny pomysł. Już sobie wyobrażam jak będziecie wszyscy wyglądali. Banda nie zgrabnych, źle ubranych babo-chłopów ha ha ha ha…. No ale dobra, coś wymyślimy. Kiedy chcecie tak iść do tej szkoły?

– w poniedziałek jest pierwszy kwietnia – odpowiedziałem

– hmmm, no dobra daj mi chwilkę pomyśleć.

Wstała z fotela odeszła trzy kroki i z takiej odległości zaczęła mi się przyglądać bardzo uważnie. Przechyliła głowę, ręce splotła na piersiach, podeszła troszeczkę bliżej żeby po chwili znowu odstąpić o krok.

– Hmmmm, myślę że da się coś z tobą zrobić tylko co z włosami. Gdybyś miał dłuższe….. ale, ale poczekaj. Mam pomysł. Pamiętasz tę moją ciocie Monikę? No wiesz , tę która leczyła się na raka.

– Tak, pamiętam a co z nią?

– Nic nic, już wszystko dobrze ale kiedy była chora i leczyli ją chemią to wypadły jej prawie wszystkie włosy i musiała nosić perukę. Pomyślałam sobie że teraz już jej nie potrzebuje więc może nam pożyczy na parę dni. Wpadnę do niej wieczorem i spróbuję coś załatwić a ty musisz się postarać o dwa baloniki i kup jeszcze dwie, może trzy paczki kisielu.

– Kisielu? A po co? I na dodatek jakieś baloniki! Po co to wszystko?

– Oj sam zobaczysz , zaufaj mi ! Umówmy się wobec tego tak. W sobotę moi staruszkowie jadą do znajomych na jakieś balety i nie będzie ich aż do późna. Ja postaram się o tę perukę a ty nie zapomnij o kisielu i balonikach, no ewentualnie mogą być prezerwatywy ha ha ha… Przyjdź do mnie po południu i zobaczymy jak to będzie wyglądało. Zrobimy próbę generalną. A temu swojemu koledze pogratuluj ode mnie pomysłu. Wyobrażam sobie jaką sensację wywołacie w szkole.

W drodze powrotnej do domu zatrzymałem się przy kiosku ruchu. Na szczęście pani miała baloniki. Wybrałem żółte.

* * *

W sobotę przywitała mnie tak samo serdecznie jak wcześniej. Znowu delikatny niby pocałunek… Przez ułamek sekundy oddychałem zapachem jej włosów.

Wprowadziła mnie do swojego pokoju. Z głośników cicho sączyła się nastrojowa muzyczka. To Nora Jones wyśpiewywała swoje smutki i tęsknoty.

Rozejrzałem się dookoła. Na stoliku stał kuferek pełen przeróżnych przyborów i mazideł. Jakieś pędzelki, farbki, szminki, buteleczki lakieru do paznokci i pilniczki. Na kanapie leżała sterta ciuchów a obok leżała reklamówka. Przez oparcie przewieszone było kilka par rajstop. Jakoś głupio było mi wlepiać w nie wzrok chociaż bardzo lubiłem ten widok. Często wracając ze szkoły przechodziłem obok sklepiku „ RAJ – STOPY”. Pamiętam że od zawsze okno wystawowe tego sklepu w jakiś magiczny sposób przyciągało moją uwagę. Ileż to razy niby przypadkiem zatrzymywałem się przed tym oknem by poprawić sznurowadła albo poszukać czegoś w plecaku albo stojąc w pewnej odległości od okna czekać na kogoś kto powinien zaraz nadejść… Czasami przyglądałem się jak kobiety wewnątrz sklepu brały rajstopy w dłonie, jak wkładały je do środka rozczapierzając palce, jak podnosiły ręce do góry oglądając splot cieniutkiej pajęczyny pod światło …

– No to zabierajmy się do roboty , siadaj tutaj i pokaż mi swoje łapki

Usiadłem na fotelu naprzeciw Magdy i wyciągnąłem ręce przed siebie. Chwyciła je i chwile przyglądała się nim.

– Dłonie są bardzo ważne. Musimy zrobić z nimi porządek w pierwszej kolejności. Zaczekaj chwilkę –

Wstała i poszła do kuchni. Patrzyłem jak odchodzi. Miała na sobie czarne, błyszczące leginsy i jasno popielatą koszulę o kilka numerów za dużą jak na nią na dodatek to była męska koszula chyba jej taty. Sięgała jej daleko za pupę za to z przodu rozpięta była na trzy guziki od góry. Zbyt długie rękawy były podwinięte prawie do łokci .

Wróciła po chwili niosąc ze sobą miseczkę z ciepłą wodą.

– Musisz chwile wymoczyć palce żeby skórki zmiękły

Po kilku minutach zabrała się do pracy. Wycinanie skórek, opiłowanie paznokci. Na koniec wyjęła z kuferka buteleczkę lakieru.

– Nie no co Ty Magda, przecież nie mogę chodzić z pomalowanymi paznokciami ! – zaprotestowałem stanowczo

– Oj, przecież nie pomaluję ci na czerwono. To tylko bezbarwny lakier a paznokcie dzięki temu będą ci się ładnie błyszczały. Widziałeś Big Bradera? Teraz nawet faceci malują sobie paznokcie nie widzę w tym niczego złego. Przecież to chyba dobrze jak człowiek ma zadbane dłonie.

Kiedy ona tak pastwiła się nad moimi pazurami ja przyglądałem się jej nogom. Miała bose stopy i założoną nogę na nogę i cały czas huśtała klapką na cieniutkim paseczku. Spadnie czy nie spadnie? zastanawiałem się.

– No to jedną rzecz mamy z głowy. Chodź teraz zobaczyć co dla ciebie przygotowałam – chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Z reklamówki wyjęła blond perukę pożyczoną od ciotki. Uniosła na wysokość mojej głowy, popatrzyła

– Będą dobre nie? Zresztą i tak nie mamy wyboru. Będziesz blondynką ha ha…

Przebierała chwilę w stercie ciuchów, przykładała do mnie, przyglądała się aż wreszcie wybrała.

– Myślę że w tej spódniczce i golfie będzie ci najlepiej, jak myślisz? Podoba ci się?

Odłożyła na bok beżową spódniczkę ze sztruksu taką trochę falbaniastą. Uszyta była z trzech pasów materiału a każdy kolejny był coraz bardziej umarszczony tworząc rodzaj takiego klosza.

– Na początku myślałam że mógłbyś założyć tę czarną miniówkę ale masz dość wąskie biodra i chyba nie wyglądałbyś zbyt przekonująco. W tej beżowej będzie ci dobrze i do tego ten brązowy golf.

Zgadzasz się? Zresztą zaraz założysz to się przekonamy. W razie czego spróbujemy jeszcze innych

kombinacji. No to…. do roboty, rozbieraj się.

Zdjąłem bluzę i podkoszulkę, usiadłem w fotelu, ściągnąłem skarpetki a potem spodnie. Ona tym czasem przebierała jeszcze w stercie rzeczy. Odłożyła na osobną kupkę to w co miałem się ubrać. Do spódnicy i golfu dołożyła jeszcze cienkie, lekko opalone rajstopy, białą bawełnianą koszulkę na wąskich ramiączkach i lekko prześwitujący gładki stanik.

– O rany, tragedia ! Jakie ty masz zarośnięte nogi i do tego jeszcze te bokserki ! No tak nie może być,

musisz zaraz z tym coś zrobić.

Pobiegła do łazienki i po chwili wróciła trzymając w ręce maszynkę do strzyżenia włosów. Położyła ją na stoliku i podeszła do szafki z szufladami. Otwarła jedną z nich , wyjęła jakieś zawiniątko i ze śmiechem rzuciła nim we mnie. Dostałem nim w twarz a kiedy wziąłem w ręce i obejrzałem okazało się że są to białe figi z cienkiej bawełny wykończone czerwoną koronkową gumką.

– Jak już ogolisz sobie te kudły to zmień te majtki. Te bokserki wystawały by ci spod spódniczki przecież.

A przyniosłeś baloniki i kisiel ?

– Tak ale do czego to jest potrzebne?

– No jak to do czego. Zrobimy ci ładne piersi ha ha ha..

Wyszła do kuchnia a ja zabrałem maszynkę i poszedłem do łazienki. Usiadłem na brzegu wanny i dość szybko wystrzygłem obie nogi. Może nie były wygolone perfekcyjnie ale na potrzeby jednorazowego występu całkowicie wystarczało zresztą miałem dość jasne włoski mimo że gęste i długie.

Wróciłem do pokoju i zdjąłem z siebie bokserki. Jej majtki zaskoczyły mnie swoją delikatnością. Kompletnie różniły się od majtek jakie kiedykolwiek miałem na sobie. Były cienkie i bardzo mięciutkie. Doskonale dopasowały się do wszystkich wypukłości mojego ciała chociaż były na tyle małe że ledwie zakrywały to co najważniejsze.

Właśnie podciągałem rajstopy kiedy z kuchni dobiegło mnie wołanie Magdy.

– Marek chodź tu do mnie, potrzebuję twojej pomocy.

Kiedy wchodziłem do kuchni obrzuciła mnie wzrokiem od stóp do głów, jej oczy zaświeciły się a na twarzy pojawił się promienny uśmiech.

– No super ! Kurcze nie pomyślałabym nigdy że facet może tak dobrze wyglądać w rajstopach ! Naprawdę

jestem pod wrażeniem. Powiem ci że niejedna laska z naszej klasy mogłaby ci pozazdrościć takich nóżek.

Nachyliła się troszeczkę i przeciągnęła dłonią od kolana aż po biodro. Przebiegł mnie dreszcz a w brzuchu poczułem lekkie mrowienie.

Magda stała przy zlewie wypełnionym wodą a w środku pływał garnek pełen kisielu. Mieszała w nim łyżką żeby równo się ochłodził następnie podała mi balonik i lejek a sama wzięła nabierkę i powoli wlewała gęsty kisiel do lejka.

Sączył się wolno spływając do wnętrza balonika. Magda chwyciła balonik od dołu i „zważyła” jego zawartość w dłoni.

– Chyba będzie już dość. Nie będziesz ostatecznie udawał Pameli Anderson .

Zawiązała sznureczkiem i odłożyła na blat szafki. Podała drugi balon i ponownie zaczęła go napełniać.

Nagle sięgnęła palcem do garnka, nabrała odrobinę kisielu i włożyła go sobie do ust.

– Wiesz tak się zastanawiam dlaczego właściwie nie poprosiłeś swojej dziewczyny o pomoc tylko przyszedłeś z tym do mnie?

Znowu sięgnęła palcem do kisielu ,podniosła do ust i najpierw wyciągniętym języczkiem zlizała wszystko z palca a potem wyssała z niego wszystko wkładając go sobie w usta.

– Nie mam teraz żadnej dziewczyny.

– Ale miałeś tak ? Całowałeś się z dziewczyną ?

– Tak, miałem oczywiście ale tak jakoś wyszło że teraz nie mam nikogo. Pewnie że całowałem się.

Zawiązała drugi balonik i odłożyła go obok pierwszego. Wreszcie ja mogłem sięgnąć palcem do garnka. Kiedy podnosiłem go żeby posmakować ona złapała mnie za rękę i przyciągnęła do swoich ust. Objęła go błyszczącymi wargami śmiało patrząc mi prosto w oczy.

– A wiesz że dawniej podkochiwałam się w tobie i…. zawsze chciałam to zrobić…

Nagle przysunęła się do mnie, przywarła całym ciałem i obejmując mocno za szyje pocałowała prosto w usta.

Poczułem jej brzuch, jej gorące piersi i słodycz malinowego kisielu…

Czułem jak z każdą kolejną sekundą narasta moje podniecenie a delikatne majteczki przestają panować nad utrzymaniem w ryzach mojego małego. Wsunęła nogę między moje nogi, jeszcze bardziej przywarła w uścisku i nadal nie przerywała pocałunku. Wariat w majtkach pulsował swoim życiem. Najwyraźniej był ciekaw tego świata bo wystawił główkę ponad gumkę majtek i patrzył na wszystko z za zasłony rajstop.

Magda oderwała na chwilę swoje usta, odsunęła się o krok i opuściła wzrok. Spojrzała na niego a potem chwyciła mnie za rękę i położyła moją dłoń na swojej piersi. Ponownie przywarliśmy ustami do siebie a jej języczek omiatał moje wargi i zęby. Dość nerwowo rozpinałem kolejne guziki jej koszuli aż w końcu obie nagie piersi mogły dotykać moich. Cofała się powoli w stronę pokoju nie przerywając pocałunku aż wreszcie dotarliśmy tak spleceni do kanapy. Koszula spłynęła na podłogę. Na sekundę nasze usta rozłączyły ale zaraz znowu całowaliśmy się leżąc już obok siebie. Głaskałem jej piersi, brzuch znowu piersi ale z każdym kolejnym ruchem moja ręka wędrowała coraz niżej. Zanurzyłem dłoń w jej leginsach wsunąłem w majtki aż dotarłem palcami do wilgotnej szparki. Jęknęła cichutko kiedy wsunąłem w nią swoje palce. Jej ciało wyprężało się rytmicznie, oddech stał się szybki i bardzo głęboki jak po biegu. Podniosłem się trochę i zdjąłem z niej resztę rzeczy. Jej śliczna , gładko wygolona cipeczka jakby tylko czekała aż ktoś ją pocałuje . Po kilku liźnięciach językiem zajęczała głośniej podrzuciła kilka razy biodrami a potem opadła szepcząc tylko – Marek, Maaarek…

Z podkurczonymi nogami leżałem obok niej. Głowę położyłem na jej brzuchu wpatrując się w doskonałość wzgórka łonowego, w uda i kolana, spoglądałem na śliczne palce jej stóp.

Powoli drżenie jej ciała ustępowało a oddech stawał się spokojniejszy. Uniosła się na łokciach jednocześnie zginając nogę w kolanie nieco zdziwiona ciszą jaka zapadła w pokoju.

– Poczekaj, włączę muzykę. Boję się takiej ciszy, kojarzy mi się zawsze ze smutkiem a nie chcę być smutna.

Obserwowałem jak idzie przez pokój stąpając leciutko na paluszkach stawiając za każdym razem stopę za stopą w tej samej linii. Ręce miała ułożone wzdłuż ciała troszeczkę z tyłu, tuż przy pośladkach, dłonie lekko uniesione jakby za chwilkę miała rozpostrzeć skrzydełka i odfrunąć. Wyglądała trochę jak tancerka chodząca po linie. No i ten cudowny tyłeczek od którego trudno było oderwać wzrok…

Położyłem się wygodnie na plecach. Mój ptaszek rozochocony sytuacją całkowicie wyskoczył ze zbyt skąpych jak na jego potrzeby majteczek prężąc się dumnie trzy centymetry nad powierzchnią brzucha. Unosił bez przeszkód prześwitującą siateczkę rajstop. Wybudował coś w rodzaju namiotu z przewracającym się masztem.

Magda usiadła na brzeżku kanapy zwrócona twarzą w moim kierunku i oparła rękę na mojej klatce piersiowej. Po chwili uniosła lekko dłoń i jednym paluszkiem zaczęła kreślić na niej jakieś znaki jakby chciała zapisać we mnie swoje myśli. Napis musiał być długi bo najwyraźniej zaczynało jej brakować miejsca na wypisanie kolejnych słów a jej paluszek powoli ale systematycznie zapuszczał się w coraz to niższe rejony mojego brzucha. Zawahała się przez moment a potem gwałtownie skreśliła jakiś wyraz przesuwając szybko palcem w okolicach pępka. Jej piersi zafalowały łagodnie. Uniosłem rękę żeby je dotknąć ale w połowie drogi złapała mnie za ramie i przydusiła z powrotem do kanapy.

– Nic nie rób ! Teraz moja kolej.

Znalazła w myślach odpowiednie słowo i zaczęła pisać dalej od miejsca w którym skończyła kreślenie. Doszła do krawędzi rajstop prawie dotykając końca masztu. Kiedy już byłem przekonany że kolejna literka zostanie napisana właśnie na nim ona poderwała palec i przeniosła go ponownie prawie pod moją szyję. Tym razem już z większą śmiałością zapisywała drugą linijkę tekstu. Próbowałem odczytać to co wypisuje ale udało mi się rozszyfrować tylko niektóre pojedyncze literki i w żaden sposób nie potrafiłem poskładać tego w całość. Powoli zbliżała się do miejsca gdzie skończyła poprzednie zdanie, zwolniła troszeczkę pisanie i bardzo nieśmiało przesunęła palec na grzbiet mojego maluszka. Jeszcze bardziej wyprężył się i jeszcze uniósł a ona wolniutko głaskała go opuszkiem palca. Pochyliła się nad moimi ustami i ledwie muskając wargami ześliznęła się niżej. Pieściła pocałunkami moją szyje, mostek, dotarła do sutka i omiotła go dookoła języczkiem jednocześnie jej cała dłoń oparła się na twardym i sztywnym członku. Zaczęła głaskać go i masować bardzo płynnymi ruchami a koniuszki jej palców ześlizgiwały się na boki leciutko dotykając jajeczek.

Zsunęła się z kanapy i uklękła na podłodze nie przerywając pieszczot. Jej usta wędrowały po moim ciele coraz niżej. Potrząsnęła głową odrzucając włosy na jedną stronę i ponownie zaczęła całować. Kiedy dotarła do pępka jej języczek zaczął krążyć i wwiercać się do środka jakby chciała się dostać do mojego wnętrza. Uczucie było tak niesamowite że z trudem zachowywałem spokój co chwilę napinając mięśnie brzucha. Przesunęła głowę jeszcze kawałek, zamarła na moment w bezruchu a potem powoli podniosła się i spojrzała mi w oczy. Na jej twarzy malował się cudowny rumieniec a kąciki ust uniosły się w dyskretnym uśmiechu.

Obydwoma rękami chwyciła za brzeg rajstop i powolutku zaczęła ciągnąć je w dół uwalniając uwięzionego w nich brzdąca. Uniosłem nieco biodra a ona nadal powoli zsuwała ze mnie rajstopy razem z majtkami zatrzymując się dopiero tuż przed kolanami.

Przez głowę przebiegały mi setki różnych myśli. Gdyby jeszcze dwie godziny temu ktoś powiedział mi że oto będę leżał nagi na kanapie przed Magdą, w dodatku w damskich majtkach i rajstopach opuszczonych do kolan, spaliłbym się ze wstydu i powiedziałbym że to nie możliwe, że nigdy w życiu…. A teraz pragnąłem żeby patrzyła na mnie, żeby dotykała mnie i pieściła i sprawiało mi to ogromną przyjemność.

Podłożyła dłoń tuż nad podbrzuszem, zbliżyła twarz i przycisnęła go sobie do policzka ocierając się o niego delikatnie.

– Jaki on jest milutki – powiedziała ze zdziwieniem w głosie – Taki twardy a jednocześnie taki

aksamitny w dotyku, to wprost niesamowite…

Uniosła go w dłoni do pionu, przyglądała mu się przez chwilę a potem wyciągając języczek ze swoich ust dotknęła samym czubkiem jakby chciała spróbować nowego smaku. Objęła go całą dłonią u nasady i znowu polizała tym razem jednak już śmielej, nie tylko końcówką a całym językiem jak liże się loda którego smak już się poznało. Jej włosy opadały na moje podbrzusze sprawiając dodatkową przyjemność przy każdym nawet najdelikatniejszym ruchu głowy.

Objęła go swoimi gorącymi wargami wsuwając go sobie głęboko do buzi by już po chwili troszeczkę unieść głowę jednak nie wypuszczając do z ust. Bardzo powoli powtarzała te ukłony jednocześnie próbując ssać.

Zamknąłem oczy rozkoszując się tym co się działo. Kiedy cofała głowę odruchowo zacząłem unosić biodra w obawie że wypuści go z ust jednak za każdym razem zatapiała go w sobie z powrotem. Poruszała głową coraz szybciej. Muzyka rozpływała się gdzieś w tle i powoli zaczął ją zagłuszać narastający w moich uszach pisk. W dole czułem dziwne mrowienie a biodra same bez mojej woli uniosły się wysoko w górę. Magda gwałtownie podniosła głowę wypuszczając go z siebie a jej palce zacisnęły się mocniej i nagle pierwsza strużka białego płynu przeleciała tuż obok mnie rozbryzgując się na oparciu kanapy, potem druga i kilka następnych które wylądowały na moim brzuchu.

Powoli wracała świadomość. Pisk w uszach zaczął ustępować i z wolna znowu dało się słyszeć dźwięki muzyki. Otwarłem oczy. Magda siedziała na podłodze uśmiechając się do mnie.

– Już jesteś ? Wróciłeś do świata żywych ?

– Ależ ja dopiero teraz wiem że naprawdę żyję i wiesz co ? To jest fantastyczne życie !

– Ha ha, no dobrze w takim razie zróbmy jeszcze coś w tym naszym życiu bo chyba nie skończyliśmy tego co mieliśmy zrobić. Swoją drogą ja też dziś poczułam to życie i nie powiem, mi ono też się bardzo podoba.

Wstała z podłogi, podeszła do regału i wzięła kartonik chusteczek higienicznych. Wyjęła kilka z nich a resztę podała mi żebym mógł wytrzeć pokapany brzuch. Sama wytarła ślady na kanapie. Zebrała z podłogi porozrzucane rzeczy i pobiegła ubrać się do łazienki.

Podniosłem się z kanapy, podciągnąłem majtki i rajstopy i zabrałem się za zakładanie stanika. O ile samo założenie nie stanowiło najmniejszego problemu to z zapięciem za Chiny ludowe nie mogłem sobie poradzić. Niby wszystko było tak jak trzeba i nawet dość swobodnie sięgałem rękoma do zapięcia ale nie widząc niczego na plecach każda kolejna próba kończyła się niepowodzeniem. Za którymś razem już nawet wydawało mi się że wszystko jest dobrze ale kiedy podniosłem ręce to paseczki odstrzeliły ze świstem. Magda patrzyła na moje starania z politowaniem.

– Widzisz, musisz się jeszcze w życiu wiele nauczyć. Nie wystarczy umieć tylko rozpinać chociaż dla ciebie

pewnie ta umiejętność może jest ważniejsza to jednak widzisz że to nie wystarcza. Jak ty sobie biedaku poradzisz w poniedziałek rano. Czekaj, pokażę ci jak to można zrobić inaczej.

Zdjęła za mnie stanik, odwróciła miseczkami do tyłu i owinęła mnie nim wokół pasa.

– Teraz masz zapięcie z przodu. Jak zapniesz to okręć go z powrotem miseczkami do przodu i dopiero wtedy włóż ręce i podciągnij do góry. Widzisz jakie to proste…

Podała baloniki wypełnione zgęstniałym kisielem i poprawiła ułożenie moich nowych piersi.

– Poruszaj się trochę. Zobaczymy jak to wygląda.

Piersi zafalowały jak żywe kiedy potrząsnąłem ramionami. Zrobiłem kilka podskoków a one opadały lekko i wracały na swoje miejsce całkiem jak prawdziwe. Aż przyjemnie było na nie patrzeć i jeszcze przez chwile bawiłem się nimi podrygując i kiwając się na boki. Oczywiście trudno mi było się opanować żeby ich też troszeczkę nie pomiętolić w dłoniach. Muszę przyznać że całkiem miło się je dotykało. Chętnie pobawiłbym się jeszcze ale Magda podała mi koszulkę i zaraz wzięła do ręki błyszczący golf nie zostawiając mi czasu na dalsze wygłupy. Sweterek był cienki i dopasowany. Gładko opinał moje ramiona i brzuch tylko pod szyją był luźniejszy.

Spódniczka miała gumkę w pasie i na szczęście nie było z nią żadnego problemu. Magda poprawiła ją kilkoma ruchami, nieco pociągnęła , trochę okręciła i było dobrze. Sięgała kilka centymetrów powyżej kolan ładnie rozszerzając się u dołu. Nałożyłem perukę i już byłem gotowy. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie zdawałem sobie sprawy że prawdziwe piekło dopiero się zacznie. Posadziła mnie przy stoliku sama usiadła na przeciwko i zaczęła smarować, pudrować, mazać jakimiś farbkami, kredkami, pędzelkami i szminką a w prawdziwy popłoch wpadłem kiedy zbliżyła do mojego oka jakieś dziwne urządzenie wyglądające z jednej strony jak nożyczki a z drugiej jak szerokie obcęgi. Musiała przytrzymać mi głowę z którą uciekałem do tyłu kiedy tylko próbowała to coś zbliżyć do mnie.

– Jeszcze tylko poprawię ci brwi bo masz za szerokie i chyba będzie koniec. Ale nie bój się nie będę ich skubać tylko trochę zamaskuję włoski żeby wyglądały na węższe. Z bliska to będzie widać ale z daleka powinno być O.k. Jeśli nie będziesz się całować to nikt nie powinien zwrócić uwagi że coś jest nie tak z brwiami. Tylko pamiętaj, nie całuj się ! – i pogroziła mi palcem – Od całowania to jestem ja.

Dwoma palcami chwyciła mnie za brodę i przekręcała moją głową raz w lewo, raz w prawo, do góry i w dół.

– No super ! Fantastycznie ! Ja to jednak jestem zdolna. Wyglądasz naprawdę perfekcyjnie. Ale wiesz co, o jednym zapomniałam. Jaki ty masz numer butów ?

– Czterdziestka

– Kurcze to moje będą ci za małe ale zaczekaj zaraz coś zobaczę.

Wybiegła na korytarz i po chwili wróciła niosąc brązowe botki do kostek na niewielkim obcasie.

– To buty mojej mamy ale ona ich już dawno nie nosi. Są o numer mniejsze ale zobacz może się w nie wciśniesz jakoś.

Udało mi się je założyć mimo że faktycznie na dłuższą drogę nie nadawałyby się ale ostatecznie nie miałem aż tak daleko do szkoły. Zresztą i tak nie było specjalnie innego wyjścia bo przecież nie mogłem do takiego stroju założyć swoich buciorów.

– No całe szczęście że pasują. Chodź się teraz obejrzeć. Zamknij oczy !

Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do przedpokoju w którym wisiało ogromne lustro.

– TTTTAAADDDDAAAA !!!! – krzyknęła.

Otwarłem oczy i po prostu zaniemówiłem z wrażenia. Przede mną stała całkiem niezła laska. Nie poznawałem swojej twarzy i przez dłuższą chwilę nie mogłem uwierzyć że to tylko moje odbicie. Poruszałem ramionami obserwując „pływający” biust, pokręciłem biodrami patrząc jak powiewa spódniczka.

– No to ty się jeszcze chwilę poprzeglądaj a ja w tym czasie przebiorę się i pójdziemy.

– Pójdziemy????? Gdzie ?????

– No jak to gdzie, do ciebie do domu. Ja w poniedziałek rano nie będę miała czasu a sam przecież nie dasz rady się tak wyszykować. Musisz się pokazać swojej mamie. Nie masz chyba zamiaru przebierać się w szkole w kibelku bo zmarnujesz cały efekt. Chyba nie po to tak się starałam prawda ?

– Ale mama jak mnie zobaczy to pęknie ze śmiechu.

– No to co? I bardzo fajnie. Przecież sami chcieliście żeby było dowcipnie więc teraz nie marudź. Idziemy i koniec. Przymierz jeszcze tę kurtkę.

Na dworze było już całkiem ciemno. Szliśmy powoli bo zbyt ciasne buty nie pozwalały na stawianie wielkich kroków. Napotkani przechodnie mijali nas obojętnie zupełnie nie zwracają na nas uwagi. Jeszcze chłodny wiosenny wietrzyk owiewał moje nogi co jakiś czas wdzierając się pod spódniczkę jakby chciał zobaczyć co tam jest takiego. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do bloku i kiedy wklepywałem kod domofonu Magda powiedziała nagle.

– Wiesz Marku, muszę ci się do czegoś przyznać. Pamiętasz, powiedziałam ci że dawniej podkochiwałam się w tobie ale to nie zupełnie jest prawda. Ja …. ja chyba nigdy nie przestałam….

Drzwi właśnie otwarły się i bez słowa weszliśmy na górę trzymając się za ręce.

– Madzia ! Jak dawno cię u nas nie było, witaj kochanie. Ojej a Marka niema w domu ale wejdźcie proszę. Za chwilę powinien już przyjść. Zaczekacie na niego?

Mama spojrzała na mnie jakby czekając aż przedstawi jej się jakaś nowa koleżanka jej syna. Wtem zobaczyłem że jej oczy robią się ogromne ze zdziwienia, usta otwierają się oniemiałe i nagle wybuchła śmiechem.

– AAAHHAHAHAHAHA…. Marek, no co wyście zrobili hahaha….

Hmm, szczerze powiedziawszy to pomyślałem sobie że lepiej będzie jeśli mama nie dowie się co takiego robiliśmy z Magdą. Obawiam się że mogłoby jej się to nie spodobać tak bardzo.

Weszliśmy do domu i opowiedziałem całą historię z pójściem do szkoły. Mama słuchała śmiejąc się co chwile a Magda opowiadała jak to przygotowała wszystko i jak robiliśmy piersi z kisielu i jak uciekałem bojąc się że mi wyrwie oko. Potem mama przyniosła aparat fotograficzny i pstryknęła mi kilka zdjęć.

– A wiesz Marku że twój tata był przekonany że będzie miał córkę? Miałeś mieć na imię Marta. Ciekawe co powiedziałby gdyby mógł cię zobaczyć teraz…. No w każdym razie moja panienko, skoro chcesz udawać dziewczynę to jutro zrobimy ci lekcję poruszania się. Musisz nauczyć się chodzić ładnie jak dziewczyna i siadać i ruszać no i musisz też przyzwyczaić się do takiego stroju.

Wieczorem długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o tym wszystkim co wydarzyło się tego dnia. Starałem się zatrzymać w pamięci zapach Magdy i jej smak….i dotyk i bardzo pragnąłem kolejnego spotkania.

W poniedziałek mama obudziła mnie wcześnie rano i kiedy tylko się ubrałem i zjadłem śniadanie zabrała się do pacykowania. Poszło jej to bardzo sprawnie i muszę przyznać że efekt był całkiem podobny do tego jaki osiągnęła Magda. Miałem jeszcze trochę czasu ale postanowiłem wyjść wcześniej do szkoły żeby nie musieć się spieszyć po drodze.

Na ulicy było niewielu ludzi i szedłem prawie pustym chodnikiem. W oddali zobaczyłem idącego wolno chłopaka z rękami w kieszeniach i na wszelki wypadek postanowiłem nie patrzeć mu prosto w oczy. Zatrzymałem się akurat przy moim ulubionym sklepie. Wreszcie całkowicie „bezkarnie” mogłem nacieszyć wzrok wpatrując się w dziesiątki wystawionych w oknie rajstop. Różnokolorowe ponaciągane były na nogi manekinów albo porozwieszane na żyłkach. Inne jeszcze w opakowaniach z fotografiami zgrabnych dziewczyn. Oglądałem wszystkie dokładnie żałując tylko że sklep jeszcze jest zamknięty i niema nikogo w środku.

W szybie okna zobaczyłem odbicie powoli przechodzącego chłopaka. Zatrzymał się na chwilę tuż przy krawężniku, wyciągnął rękę przed siebie i spojrzał na zegarek a potem nachylił się i nie spiesząc się poprawił rozwiązane sznurowadło….

Scroll to Top