Przed snem

Agnieszka nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok. Leżała po lewej stronie łóżka, chociaż mogłaby się rozciągnąć pośrodku. Mąż przecież dopiero nad ranem wróci z nocnej zmiany. Nie myślała jednak o Pawle, ani o dzieciach śpiących w swoich łóżkach. Powodem bezsenności były nawracające wspomnienia chwil spędzonych z Jackiem. Postanowiła, że już więcej się nie zobaczą. Za mocno na nią działał. Widywali się już prawie rok. Niezbyt często, raz na dwa-trzy tygodnie. Jego wizyty nie trwały zbyt długo: godzinę, czasami trochę dłużej. Jednak spotykali się na tyle regularnie, że niekiedy dostrzegała pierwsze objawy „zmęczenia materiału”, rutyny. Wchodził do mieszkania, rozmawiali, pili herbatę, kochali się – czasem czule, czasami gwałtownie, wychodził całując ją zawsze w usta przed progiem. Wiele razy chciała skończyć tę… No właśnie, jak to nazwać. Romans? Znajomość? Relację? Jednak Jacek działał na nią tak bardzo, że aż czasami brakowało tchu. Dlatego tak trudno było jej wytrwać w postanowieniu, że kolejne spotkanie z Jackiem jest ostatnie, ale to naprawdę ostatnie. I następowało kolejne.

Smak owocu zakazanego jest niepowtarzalny. To chyba przyzna każdy, kto miał okazję go skosztować. To chyba najlepsze wyjaśnienie. Bo przecież Paweł był czuły, namiętny, świetny ojciec i rewelacyjny mąż. Nie, żeby nie miał wad. Ale nie było też żadnego obiektywnego powodu, aby go zdradzać. Powiedzmy to sobie szczerze. Nie zasługiwał na to. „Bo ja zła kobieta jestem” – Agnieszka uśmiechnęła się do swych myśli patrząc w okno. Odwróciła się w stronę ściany. Coś zaszeleściło. Pewnie Amelka w swoim łóżeczku. Kobieta wsłuchiwała się w ciemność. Córka jednak się nie obudziła.

Myśli Agnieszki wróciły do Jacka. A właściwie nie tyle myśli, co emocje. Radość z tego że jest, złość na to że nie leży teraz obok. No i podniecenie. Zastanawiała się, czy dzisiaj śpi w bokserkach, czy też w bermudach. „Ciekawe jak układa się w nich penis. Kiedy Jacek jest w slipach zwykle układa się po prawej stronie, ale kiedy śpi na lewym boku? Grawitacja musi działać. Może więc wtedy sterczy równolegle do materaca?” – snuła absurdalne rozmyślania. Nie wie takich rzeczy. Zwykle przecież widuje tego faceta albo w spodniach, albo już bez majtek. No i nie zasypia, ani nie budzi się koło niego.

„Mam nadzieję, że też nie może dzisiaj zasnąć. A jeśli śpi, że śni właśnie o mnie. O mojej…” Kobieta czuła, że właśnie tam wilgotnieje. Wyobrażała sobie męskość Jacka. Że skulony maleńki w czasie snu pęcznieje i twardnieje. Zaczyna być niespokojny i nerwowy. Jego właściciel wierci się przez sen. Bo senne marzenia przypominają, jak bardzo Agnieszka ma gładką i ciasną cipkę – mimo trójki urodzonych dzieci. Sam Jacek powtarza, ze jest jak aksamitna, a raczej batystowa pochewka na jego mieczyk. Tak bardzo chciałaby go teraz poczuć. Wyobrażała sobie jak się do niej zbliża. Drażni delikatnie wilgotne wargi nie zagłębiając się dalej. Muska swoją główką wyprężony guziczek łechtaczki. Pieści. Zatacza małe kółka. Niczym skaut zapoznający z nieznanym gruntem. A przecież tak dobrze go zna. I wie świetnie, że właścicielka zakazanego terenu nienawidzi takiego odwlekania w nieskończoność penetracji.

Zawsze w takich sytuacjach Agnieszka okazywała niecierpliwość. Zwykle nie czekała spokojnie, aż członek Jacka przyjmie zaproszenie rozchylonych kolan i skorzysta z rozkosznej gościny. Przejmowała inicjatywę i bezceremonialnie dosiadała kochanka, by poczuć go w sobie jak najgłębiej. Jak najdokładniej.
Jednak kiedy mężczyzna jest daleko, mogła sobie pozwolić na spokojne rozpamiętywanie slajdów wyświetlających się w jej duszy. Przypominała sobie purpurową główkę, niewielką dziurkę na jej szczycie i pierwszą kropelkę pojawiającą się na zwieńczeniu męskiego owocu. Uwielbiała ten widok. Pikantny zapach męskiego podniecenia. Jego smak na języku przesuwanym powoli po gorącej śliwce. Agnieszka czuła dreszcze, mimo że jej dłonie były spokojne. Pulsowanie tam w dole, między nogami. Wilgoć niespełnienia. Nie potrafiła czerpać przyjemności z pieszczot własnymi palcami. Odczuwała ją jako erzatz, sztuczny miód.

Wyobrażała sobie jak w zwolnionym tempie każdą sekundę penetracji. Kiedy jej cipka otwiera się coraz szerzej, a Jacek nie może dłużej odwlekać palącej intensywności doznań. Wchodzi bardzo delikatnie. Najpierw główka do przedpokoju. Chwila wyczekiwania, aż kobieta poczuje ją z bolesną tęsknotą, rozluźni się żeby mógł wejść dalej. Penis wsuwa się dalej bardzo delikatnie, wślizguje się dalej jak by zwiedzał komnatę rozkoszy, podziwiał każdy zakamarek ciasnego wnętrza. I śmielej zagłębia się, ośmielony wypchnięciem bioder kobiety niczym uśmiechem gospodyni witającej na progu strudzonego wędrowca.
Agnieszka rysowała w marzeniach kolejne kadry, kiedy romantyczna opowieść przeradza się w dynamiczne kino akcji. Główny aktor coraz bardziej niespokojny i podniecony traci cnoty dżentelmena. Zapomina o grzeczności i bezceremonialnie wpycha się do samego końca. Mocniejszymi ruchami, urywanymi pchnięciami ciała. Nawiązuje atawistyczny taniec z primadonną delikatności, zrzucającą tiule subtelności. Cipka zaciska się w rytm nieokiełznanych rytmów rock and rolla. Wcale nie zdziwiona zmianą tonacji, raczej zachwycona zmianą klimatu. Poddaje jej się cała, gotowa na każdą nutkę, jaka może pojawić się w rytmicznym, transie. Wędruje chwila za chwilą ku świetlistemu horyzontowi. Czuje dokładnie cipką każdy centymetr męskości ocierającej się o ścianki, wypełniającej ją całą. Szczęśliwa, że może otulać Jacka ciepłem i delikatnością swej kobiecości najpiękniej jak potrafi. Nie ma miejsca na nic innego, tylko on, jeden, jedyny, wyjątkowy. Aż po przeszywający orgazm. Zatrzymanie całego czasu tego świata w fajerwerkach komunii ciał i dusz. Alfa i omega. Zjednoczenie przeciwieństw i zagłada rzeczywistości rodząca kolejną czasoprzestrzeń. Słodka tajemnica sensu życia skrywana przed całym światem.

Ale nic z tego. Agnieszka starała się uspokoić myśli, pragnienia. To tylko miraż, wspomnienie i marzenie. Jacka nie ma obok i maja się już nigdy nie spotkać. na pewno długo nie uśnie, zawieszona między niemożliwym szczytem rozkoszy, a trwającym podnieceniem. Przewróciła się na drugi bok, w stronę ściany i mocno zacisnęła powieki.

Scroll to Top