Romantyczne opowiadanko

Ostatni dzień matur. „udało się” pomyślałam wychodząc z sali. Usiadłam na ławeczce pod salą i sięgłam po telefon. Wiadomość od Ciebie, krótka i niejasna „wracam wcześniej, tęsknie, kocham”. Uradowana myślą, że być może zobacze Cię już następnego dnia po sześciu tygodniach rozłąki, dodała mi siły na resztę dnia. Poczekałam aż koleżanki skończą egzamin i razem zeszłyśmy do łazienki na niższym piętrze szkoły, „przypudrowac nosek”. Zadowolone, że to koniec, postanowiłyśmy jak najszybciej opuścić ten ponury budynek. Jak nieopisana była moja radość gdy przy głównych schodach wleciałam Ci w ramiona. Plany się pozmieniały w jednej chwili. Kumpele znikły gdy Ty się pojawiłeś.
– Jak poszło? – spytałeś troskliwie wlepiając we mnie swoje śliczne zielone oczka, jak ja teskniłam za tymi oczami
– Chyba dobrze… – odparłam przytulając się mocno do Ciebie
– Zdolna dziewczyna. – ucałowałeś mnie w policzek – Tęskniłem… tak strasznie…
– Ale ja bardziej.
– Nie możliwe Skarbie.
W radosnym nastroju wyszedłeś ze mną trzymając mnie za ręke. Szliśmy ulicą do mojego domu. Ze swoim cudownym uśmiechem przywitałęś się z moją mamą i pozwoliłes mi się przebrać. Zeszłam na dół w dzinsach i żółtej koszulce na krótki rękaw. Lubisz gdy zakładam jasne kolory. Uprzedziłeś moich rodziców , że przyprowadzisz mnie spowrotem, zawsze ich o tym zapewniałeś. Sama myśl o tym, że miałam się znów z Tobą rozstac choćby na chwile przyprawiła mnie o lekki smutek, który szybko pocieszyłeś pocałunkiem. Szczęśliwi jak małe dzieci, ruszyliśmy przed siebie, nawet nie wiem kiedy zeszły nam te trzy godziny. Szliśmy łąkami wśród kwitnących kwiatów. Z Tobą świat jest taki piękny. Leśną ścieżką dotarliśmy do Twojego domu nad brzegiem jeziora. Wzięliśmy kocyk. Siedzieliśmy na trawce, ja plecami do Ciebie między Twoimi nogami. W Twoich ramionach mogłabym tak siedzieć całe życie. Nie pamiętam kiedy śmielej mnie objąłeś. Trzymałeś dłonie na moim brzuchu, a ja głaskałam je palcami.Nagle zjechałeś nimi do paska. Nie protestowałam. Wędrówka Twoich dłoni wywoływała u mnie miłe uczucie. Zjechałes nimi na uda tak daleko jak sięgnąłęś i pociągnąłęś je spowrotem do siebie. Ten dotyk nie był mi obcy, wiele razy mnie tak głaskałeś ale nigdy z taką pewnością. Kładąc głowe na Twoim ramieniu spojrzałam Ci w oczy, tak spokojny i tak kochający wzrok prześwietlił mnie całą. Przeniosłam dłoń na Twój policzek, pocałowałam z miłością w usta, długi romantyczny pocałunek.objąłeś mnie mocniej. Nagle przestałeś. Popatrzyłęs mi w oczy. Oświetliły nas promienie zachodzącego słońca odbijające się w wodzie. Wziąłeś mnie na ręce. Czułam się prawie jak bóstwo. Wniosłeś mnie do domu, w środku było pusto.- Rodziców nie ma? – spytałam
– Nie ma. – odpowiedziałeś bez wyjaśnień, nie odstawiłeś mnie, wniosłeś po schodach na góre, do Twojego pokoju. Posadziłeś mnie na fotelu i klęknąłęś przede mną. Nie wiem czy czekałeś na pozwolenie patrząc na mnie oczami pełnymi nie tylko miłości ale i porządania. Nachyliłam się do Twoich ust. Pocałowałam delikatnie by nagle wbić się języczkiem głębiej. Całowaliśmy się tak zapominając o całym świecie, Ty byłeś moim całym swiatem. Czułam jak Twoje dłonie zaczynają wędrówke po moim ciele, muskałeś palcami moje kolana, uda ukryte pod dzinsami, palcami przechodziłęś na pasek i boczki by potem wrócić tą samą drogą. Objęłam dłońmi Ci kark. Przyciągłeś mnie do siebie tak, że oboje wylądowaliśmy na miękkim dywanie. Momentalnie, choć delikatnie, przewróciłeś mnie na plecy i zawisłeś nade mną. W tej chwili oboje nas wmurowało, wiedzieliśmy co się kroi. Osunąłęś się lekko na bok uciekając wzrokiem ode mnie. – Nie przerywaj… – powiedziałam lekko drżącym głosem, serce zaczęło mi mocniej bić gdy po chwilli patrzenia na mnie wróciłes do poprzedniej pozycji – Kocham Cię… – dopowiedziałam po chwili
– Ja też Cię kocham… nie zrobie nic, czego nie będziesz chciała…- odparłeś i zacząłęś całować mi szyje, byłeś delikatny, czuły. Dłonie położyłam na Twoich blond włosach, przeciągając je sobie między palcami, Ty muskałes mnie palcami po ramionach. Całowałes każdy skrawek mojego rozpalającego się ciała, szyje, obojczyk, dekold, ramiona. Podniosłeś się i położyłeś ręce mi na brzuchu wsuwając je pod koszulke. Powolnymi ruchami podsuwałeś je wyżej pociągając koszulke. Zsunąłeś ją przez głowe. Leżałam przed Tobą w białym staniczku. Twoje usta wylądowały na brzuchu, przeszedł mnie dreszczyk, oddech przyspieszył. Całowałes coraz wyżej powodując kolejne dreszcze, przyjemne uczucie. Dotarłes do stanika, ominąłeś go, wiedziałeś że nie lubie gdy mnie dotykasz po piersiach. Pocałowałeś dołek między piersiami. I znów byłes na dekoldzie. Moje rece bezwiednie krązyły po Twoim ciele. Nie wiem kiedy zdjąłeś koszulke, nie wiem kiedy zaczełam Cie dotykac po klatce, aż dotarłam do spodni. Wróciłam dłońmi na plecy, delikatnie przyciskając paznokcie do Twojej skóry. Już te pocałunki sprawiły, że wszystko się we mnie gotowało, nigdy nie było mi dane doznać takiego uczucia. Liczyłeś się tylko Ty. Drgnęłam kiedy rozpinałeś mi spodnie. Zsunąłeś je szybko nie tracąc nawet na chwile kontaktu wzrokowego ze mną. Szukałeś pozwolenia na każdy najmniejszy ruch. Zostałam w samej bieliźnie. Bałeś się mojej reakcji, widziałam to w Twoich oczach, uspokojony moim uśmiechem całowałeś dalej, brzuch, podbrzusze. Położyłes się obok mnie podpierając się na łokciu. Drugą rękę położyłeś mi na majtkach. Byłam już mocno podniecona, a Ty bawiłeś się mną? Czy chciałeś aby ta chwila trwała jak najdłużej? Twoja dłoń muskała moje uda, a po chwili wsunąłeś ją pod moje majtki i zsunąłeś niżej. Jakie cudowne uczucie. Zsunąłeś mi majteczki, objąłęś w pasie i pocałowałeś w usta pozwalając języczkom na splecenie się. Całowałeś nie spiesząc się, tak jakby swiat zatrzymał się. Nagle wziąłeś mnie na ręce. Twoje silne ramiona podniosły mnie z podłogi i delikatnie położyły na łóżku. Sam rozebrałeś się ze spodni i bokserek, wprawiając mnie w lekkie osłupienie, nigdy nie widziałam na żywo tego co trzymałeś w spodniach. Serce podeszło mi do gardła. Znów zawisłeś nade mną. Nie odzywałeś się… pytałeś wzrokiem… Twoje oczy mówiły wszystko. Dotyk Twych rąk na moim ciele wywoływał coraz większe podniecenie. Chciałam tego… tak samo jak Ty. Zsunąłeś się lekko, uniosłeś mi biodra i zanurzyłeś się delikatnie w moim wnętrzu. Początkowy ból przeradzał się stopniowo w przyjemność. Widziałam jak Twój oddech przyspieszał gdy ruszałęś biodrami coraz bardziej we mnie. Uczucie bliskości… Pchnąłeś mocniej… na pościeli pojawiła się plama krwi. Spojrzałeś na moją twarz, zanurzałęś się coraz bardziej. Pokazałes mi siebie, jakiego dotąd nie znałam. Wyszedłeś ze mnie tuż przed końcem. Położyłes się obok…przytuliłęś mocno do siebie. Leżeliśmy tak prawie dwie godziny… Najwspanialsze godziny w moim życiu…

Scroll to Top