Sanatorium, wątek masażysta Andrzej

Nie mogę narzekać na swój stan zdrowia, pomimo tylu lat nie mam żadnych większych problemów kardiologicznych, neurologicznych, nefrologicznych  czy dermatologicznych, ale też pomimo tylu lat kontaktu z wodą reumatologicznych. To co dla mnie jest bardzo ważne, nie mam również żadnych zagrożeń gastrologicznych i ginekologicznych, po prostu „zdrowa baba”. Pewnego razu,w ramach badań profilaktycznych praktycznie wszystkie miałyśmy prześwietlony kręgosłup, wówczas okazało się, że niejedna ma wcale nie małe skrzywienia. W moim przypadku, po tylu latach pracy w pozycji siedzącej stwierdzono niewielkie zwyrodnienia kręgów lędźwiowych. Wówczas nasza pani doktor zrobiła z „niewielkich” zwyrodnień poważne i wystawiła mi wniosek do sanatorium. Tym właśnie sposobem, od kilku już lat mam systematycznie wystawiane wnioski sanatoryjne na to schorzenie. Ostatni był wystawiony we wrześniu ubiegłego roku, a ponieważ „standardowo” czeka się na realizację wniosku, zakładałam swój wyjazd w lutym – marcu przyszłego roku. Aż tu nagle na początku sierpnia list z Narodowego Funduszu Zdrowia ze skierowaniem do sanatorium od 12 września 2013r, dobrze, że z takim wyprzedzeniem, mogłam pozałatwiać wszystkie swoje sprawy służbowe.

Po zapoznaniu się z korespondencją zaczęłam się zastanawiać, o co tu chodzi, dostałam skierowanie do Ośrodka …. w miejscowości …, patrzę na mapę, a tu „zadupie”, można powiedzieć „koniec świata” gdzieś w górach. 12 września to czwartek, uzgodniłam swój przyjazd w trakcie dnia, sugerując swój przyjazd ok. godz. 16-tej. Okazało się, że rzeczywiście, dojazd do tej osady jest „boczną:” drogą, podjeżdżam, pisze: „Ośrodek aaaa”, zaparkowałam, weszłam do recepcji, załatwiłam wszystkie formalności. Okazało się, że jest to bardzo ładny, można powiedzieć, „nowoczesny” budynek na 120 miejsc, miałam umówiony pokój jednoosobowy. Był to pokój o tzw. podwyższonym standardzie, to znaczy miałam wydzieloną sypialnię od pokoju, oczywiście pełny węzeł sanitarny. Budynek był dość długi, mój pokój był usytuowany w południowo – zachodniej części, to też miałam w pokoju bardzo dużo światła dziennego, tuż przy klatce schodowej. Jeszcze jedna, jak się później okazało, znacząca sprawa, wokół budynku, w charakterze balkonów był taras, po którym można się było przemieszczać wokół, była to droga przeciwpożarowa i ewakuacyjna, wszystko było odpowiednio oznakowane. Zarówno z klatki schodowej, jak i mojego pokoju można było wyjść na ten taras i obejść budynek wokół, w pierwszej chwili nie doceniłam zalet takiego położenia pokoju, później okazało się, ze jest to znaczący „ciąg komunikacyjny”. Rozlokowałam się w pokoju, odświeżyłam, przed kolacją poszłam obejrzeć ten ośrodek. Okazało się, że na przedłużeniu budynku hotelowego, połączony łącznikiem, a więc nie trzeba wychodzić na zewnątrz, jest cały kompleks leczniczy, który kończy się standardowym 25metrowym basenem. Od wewnętrznej strony ośrodka było całe zewnętrzne zaplecze sportowe, boisko do siatki, do kosza i kort tenisowy. Wszystko to wyglądało bardzo ładnie, zapowiadało to udany turnus sanatoryjny. Piątek to dzień administracyjny, wizyta u lekarza, miałam zapisane cztery zabiegi wodne – kąpiel perełkową, kąpiel mineralną, kapiel borowinowa i masaż aqua – wibron. Po południu był czas, na rozejrzenie się „w terenie”, były dwa sklepy spożywcze, kiosk ruchu i dwa, albo trzy sklepy z „różnościami”, coś więcej to w miasteczku oddalonym o 16km. Kolacja, wieczór we własnym zakresie, była tam dość duża kawiarnia, gdzie puszczana była bardzo ładna muzyka mechaniczna, kiedy tam zajrzałam nawet jakiś kilka par kręciło się na parkiecie, w tym momencie za bardzo mnie to nie interesowało, wróciłam do pokoju, zrobiłam sobie kawę ale zaczęłam się zastanawiać, jaki będzie miał przebieg ten mój turnus sanatoryjny. Okazało się, że był „atrakcyjny” i postaram się go zrelacjonować w trzech wątkach: – pierwszy – to Janek, drugi – to masażysta, trzeci to „kolarze”.

Wątek „Masażysta”

W ramach otrzymanego skierowania miałam  zlecenie na cztery zabiegi, poza nie limitowanym dostępem do basenu, jednym z nich był aquavibron, masaż ogólny całego ciała.

Masaż wibracyjny Aquavibron – jest to masaż leczniczy wykonany za pomocą specjalnego urządzenia przez który przepływa woda wytwarzająca drgania membrany masującej w odpowiednim aplikaturze.

Pierwszy zabieg miałam już w sobotę, 14 września, zdjęłam bluzkę, spornie i skarpetki, położyłam na leżance swój ręcznik, za chwilę sama się też na niej położyłam. Masażystą był młody, może 30 letni mężczyzna, nie za wysoki, za to dobrze zbudowany. Włączył aparat, zaczął masaż od ramion, po chwili usłyszałam – proszę odpiąć staniczek i zsunąć majteczki do połowy pośladków.

Grzecznie wykonałam polecenie, a on tym aparatem, przyciskając go raz mocniej, raz słabiej masował mnie całą, szczególne odcinek lędźwiowy kręgosłupa, ale też pośladki na wysokości stawu biodrowego, kończąc na udach i łydkach. Podziękował, wstałam, wytarłam się, usłyszałam – zapraszam w poniedziałek. W poniedziałek przed zabiegiem zrobiłam dwie rzeczy, które później, myślę, miały swoją konsekwencję, pierwsza – to pod kartę wsunęłam  butelkę 0,5 Soplicy – Pigwówki, która jest bardzo dobra i stała się „modną” podczas tego turnusu, a drugą sprawa – po prostu rozebrałam się do naga, aby mógł mnie swobodnie masować. Kiedy wszedł do kabiny usłyszałam – widzę, że jesteśmy dobrze przygotowani do zabiegu, kątem oka patrzyłam, jak wsunął butelkę do szuflady, podstemplował kartę, stanął przy leżance, włączył aparat, zaczął mnie masować, trzeba przyznać, że poczułam różnicę, między sobotnim a tym masażem. To samo było we wtorek i środę, przy czym w środę usłyszałam – ja pracuję od 7-mej, czy może Pani przyjść, miałbym więcej czasu dla Pani. Spojrzałam, bez zastanowienia powiedziałam, że tak, tym bardziej, że bez żadnej potrzeby budziłam się około 6-tej. Rzeczywiście, w czwartek był to inny masaż, bo po pewnym czasie polecił mi się odwrócić na wznak, rozmasował mi ramiona i bardzo delikatnie zaczął masować brzuch, mocno przyglądając się moim „znaczkom”. Doszedł do wzgórka łonowego i skończył, ale w piątek już nie był taki ostrożny, już, masując mnie od przodu zsunął końcówkę tego urządzenia dość mocno w dół, dotykając łechtaczki. Jęknęłam, odruchowo rozsuwając nogi, czułam się tak, jakby mnie ktoś masował tym wibratorem wysokiej częstotliwości typu Magic-Wand. Pan się jednak dalej nie posunął, skończył, mówiąc – mamy do dyspozycji jeszcze jeden aparat, czy może Pani przyjść jutro na 14-tą tu i tu, będzie to zabieg w ramach tego samego zlecenia. Stwierdziłam – dobrze, przyjdę, specjalnie się nie zastanawiając, dlaczego mam taką propozycję.

Sobota, 21 września, godz. 14-ta podeszłam pod wskazany adres, jest szyld „Gabinet masażu klasycznego, aqavibron”. Zadzwoniłam, otworzył mi ten sam mężczyzna, zaprosił do gabinetu, prosząc, abym się przygotowała, to znaczy rozebrała. Tak, jak poprzednio, rozebrałam się do naga, położyłam na leżance ręcznik, położyłam się sama, za chwilę on przyszedł, posypał talkiem, włączył aparat, zaczął mnie masować. Do pewnego momentu wszystko przebiegało, można powiedzieć, normalnie, ale nie da się ukryć, że kiedy leżałam na brzuchu całkiem naga, a on masował pośladki, to od razu zobaczył moją „gwiazdkę”. W pewnym momencie poprosił, abym zsunęła się wzdłuż leżanki, tak, abym nogami dotykała podłogi, wówczas zaczął dość intensywnie masować mój węzeł lędźwiowy, po chwili jednak zjechał na nogi, poprosił, abym je rozsunęła szeroko, dość mocno je masując. Zjechał w dół, zaczął wracać, a kiedy ponownie zaczął masować pośladki poczułam, jak zaczyna tym urządzeniem zsuwać się wzdłuż rowka, zaraz też poczułam, jak ta końcówka delikatnie zaczyna masować mi dziurkę. Jęknęłam, czując, jak narasta we mnie podniecenie, on to też wyczuł, wsunął ją głębiej, sięgając cipki, a przede wszystkim łechtaczki. Chwilę ten aparat przytrzymał, wrócił do dziurki, znowu ją podrażnił, znowu wrócił do łechtaczki, ale tym razem już trzymał ten aparat dłużej, zmieniając siłę nacisku, to mocniej, to delikatniej. Nie trzeba było na efekty czekać dłużej, zaraz zrobiłam się mocno podniecona, a kiedy to już było „słychać” usłyszałam – nie ruszaj się. Odsunął aparat, po czym zaraz poczułam jak wprowadza w pochwę swoje prącie. Zaczęłam jęczeć, a on mocno trzymając mnie za biodra systematycznie się we mnie wsuwał. Jęczałam coraz głośniej, aż poczułam już pierwsze oznaki swojego orgazmu, on też już zaczął dochodzić, ale się zatrzymał, jęknęłam – do końca, wówczas pchnął we mnie to swoje prącie jeszcze kilka razy bardzo mocno, zastygł i poczułam, jak się we mnie spuszcza. Jęczałam w tym momencie bardzo głośno, bo po mnie przechodziły dreszcze namiętności. Wysunął się, podając mi ręcznik, po czym usłyszałam – od przyszłego tygodnia proszę przychodzić tutaj na 14-tą. Ubrałam się, wróciłam do pokoju, umyłam, położyłam na łóżku odpoczywając, natomiast tego wieczoru byłam wyjątkowo „energiczna” na tańcach, po nich też, ale to już inny wątek tej relacji.

Poniedziałek, 23 września. Zgodnie z naszymi ustaleniami, przyszłam do tego „drugiego” gabinetu, można powiedzieć, że sytuacja się powtórzyła. Leżałam na leżance, najpierw miałam masaż, pleców, później od przodu, tym razem już dość mocno masował mi łechtaczkę, następnie znowu plecy, ale głównie nogi i łydki, po czym zsunął mnie na krawędź, tak, że mocno wystawałam i od razu się wbił we mnie. Czułam, jak mnie wypełnia, jak jest we mnie głęboko, osiągając mocny orgazm, kiedy się we mnie spuszczał.

Wtorek, 24 września, teoretycznie to samo, ale nie to samo. Najpierw długo i dokładnie masował mi plecy, uda, łydki, później poprosił, abym się ułożyła na plecach i długo masował przód mojego ciała. Kiedy skończył, zsunął aparat na wzgórek łonowy i dość mocno naciskając, zaczął przesuwać go w dół. Jakby odruchowo rozsunęłam nogi, on go wsunął, zaczął masować mi łechtaczkę, ale robił to raz mocniej, raz lżej. Nie trzeba było długo czekać na efekty, zaczęłam się mocno podniecać, on jednak nie przerywał. Wsuwał tę końcówkę głębiej, sięgając dziurki to znowu przesuwał go na łechtaczkę. Ja już jęczałam w bardzo dużym podnieceniu, ale on nie przerywał, przyszedł moment, kiedy już bardzo głośno jęczałam, próbując nawet ruszać biodrami, to nic nie dawało, on nadal mnie dotykał tym aparatem, aż doprowadził mnie do orgazmu. Kiedy wręcz chlusnęły ze mnie soki, odłożył, podciągnął blisko siebie, zaraz też miałam go głęboko w sobie. Jęczałam jeszcze głośniej, czułam bardzo mocno każde jego pchnięcie, Aż przyszedł moment pełnego spełnienia, podczas którego prawie krzyczałam.

Środa, 25 września. Następny dzień masażu i znowu coś nowego. Zaczął mnie masować, kiedy leżałam na plecach, a kiedy skończył, położyłam się na brzuchu, on rozmasował całe plecy, uda, łydki, po czym zaczął bardzo delikatnie zsuwać ten aparat rowkiem, aż do dziurki. Jakby odruchowo chwyciłam pośladki mocno je rozciągając. Wówczas usłyszałam – unieś biodra do góry, po chwili pod moimi biodrami miałam dość duży wałek, co przy ponownym rozsunięciu pośladków dało mu dość duży dostęp do dziurki, a on ją już „atakował” bardzo mocno. Jęczałam, a on uciskał na nią coraz mocniej, aż poczułam, że jest już zupełnie „miękka”, on to też poczuł, odłożył aparat, zaraz też poczułam, jak w tą dziurkę wsuwa swoje prącie. Była dość mocno rozluźniona, to też wsunął się bez problemów, zaraz też poczułam go głęboko w sobie. Leżałam na dość twardym wałku, to też każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno, a ponieważ był to „rosły” mężczyzna, masa jego ciała powodowała dodatkowy nacisk. Jęczałam coraz głośniej, aż przyszedł moment, kiedy poczułam, jak w moim wnętrzu rozpływają się jego soki. Skończył i za nim się ze mnie wysunął usłyszałam – Twoje ciało mówi, że lubisz zabawy w seks, możemy się trochę razem pobawić, nawet się nie zastanawiając, jęknęłam – taaak, on się wysunął, ja się wytarłam i wróciłam do domu, dopiero wówczas zaczęłam się zastanawiać, co oznacza jego propozycja zabawy. Ale i tak nic nie wymyśliłam. .

Czwartek, 26 września. Idąc na ten masaż byłam ciekawa, co oznaczała ta jego propozycja „zabawy”, ale na początku nic nie zapowiadało żadnej zmiany, najpierw rozmasował mi mocno plecy, później zaczął masować przód ciała, a kiedy skończył, poprosił, abym położyła się w poprzek leżanki, tym sposobem miałam opuszczoną głowę do dołu. Zaraz też na wysokości moich ust pojawiło się jego prącie, zaczął mi je wolno wsuwać, aż praktycznie wsunął całe. On natomiast pochylając się nade mną zaczął dotykać mojej łechtaczki, zaraz też zaczęłam się podniecać, ale nie bardzo miałam możliwość głośnego jęczenia, miałam w ustach jego prącie. Kiedy poczuł, że jestem już podniecona, spojrzałam, że sięga ręką do tyłu, zaraz też w jego reku pojawił się klasyczny wibrator, który wprowadził mi w pochwę. Poczułam go mocno w sobie, tym bardziej, że on dość mocno mi go wsuwał, kiedy już zaczęłam „pływać” wymienił ten wibrator na następny, znacznie większy. Nie mogłam jęczeć tylko postawiłam „oczy w słup” ale zobaczyłam, jak się on uśmiecha, wsuwając go we mnie. Czułam, jak mnie rozciąga na wszystkie strony, on jednak na to nie zwracał uwagę, wbił mi go mocno, a kiedy już miałam go całego w sobie, wolniutko wysunął swoje prącie z moich ust i wykonując kilka ruchów spuścił się na mnie. W tym momencie głośno jęknęłam, rozsuwając po piersiach jego soki. Po chwili dopiero wysunął mi ten wibrator, mówiąc, że na dzisiaj nasze spotkanie jest zakończone. Wytarłam się tylko ręcznikiem, wróciłam do pokoju, dopiero teraz się umyłam, zrobiłam kawę i położyłam do łóżka. Byłam mocno rozciągnięta, byłam mocno pobudzona, miało to swoje przełożenie na wieczór, ale to już inna sprawa.

Piątek, 27 września. Szłam na spotkanie dość mocno podniecona, zastanawiając się, w co się tym razem będziemy „bawili”. Początek nie zapowiadał żadnych zmian, kiedy leżałam na brzuchu, dość mocno rozmasował mi dziurkę, a kiedy leżałam na plecach, mocno mnie podniecił, dotykając łechtaczki. Kiedy już byłam mocno podniecona przerwał i położył w poprzek leżanki, pokazując, abym rozsunęła pośladki. Zaraz też w jego ręku znalazł się średniej wielkości „skrętny” wibrator, który zaczął mi wprowadzać w dziurkę. Jęczałam, ale to nic nie dawało, po chwili miałam go całego prawie w sobie, on włączył wibrację, po czym poczułam jego prącie w pochwie. Jęknęłam jeszcze głośniej, ale za chwilę już było po wszystkim, już go miałam całego w sobie. Trzymał mnie mocno za biodra, wsuwając się coraz mocniej i coraz głębiej, przyszedł moment, kiedy mnie całkiem wypełniał. Ku memu zdziwieniu zaczęłam się podniecać aż do momentu, kiedy się we mnie spuszczał. Przez chwilę tkwił we mnie, usłyszałam – nie ruszaj się. Wysunął się, spojrzałam, a on sięgnął moje majteczki, pokazał, abym uniosła to jedną to drugą nogę, wciągnął je na mnie pokazując taboret, powiedział – możesz usiąść, i założyć spodnie. Nie zastanawiając się usiadłam i jękłam, poczułam, jak go sobie wbijam jeszcze głębiej. Ale nie zastanawiając się dłużej, założyłam spodnie, skarpetki, buty, wstałam, założyłam stanik, bluzkę kurtkę i wyszłam. Dopiero w pokoju go wyjęłam, okazało się, że ma 3cm średnicy i 18 do główki wibratora.

Sobota, 28 września. Gdy tylko weszłam, usłyszałam – dzisiaj jest sobota, na pewno wybierasz się na tańce, dlatego dzisiaj będziesz miała inny masaż. Patrzyłam, a on pokazał, abym stanęła przy ścianie, była tam klasyczna drabinka, chwytając się drążka na pozycji rozsuniętych rąk, zaraz też w jego rękach pokazały się dwa klasyczne wielorzemieniowe baty, spojrzałam badawczo, nie miałam czasu dłużej się zastanawiać, bo pierwsze końcówki już spadły na moje plecy. Nie były to uderzenia, ale takie „głaskanie” po ciele, końcówki tego bata wręcz ślizgały się po mnie powodując rzeczywiście masaż skóry. Ale to trwało tylko do pewnego momentu, po którym siła tych końcówek już zaczęła narastać. Zaczęłam jęczeć i zaczęłam czuć coraz mocniejszy ból, on jednak na to nie zwracał uwagi, od pewnego momentu zaczął się skupiać wyłącznie na moich pośladkach. Kiedy się nogi pode mną ugięły pomógł mi się podnieść, ale tylko po to, aby ustawić mnie przy tej drabince przodem. Sytuacja się powtórzyła, zaczął mnie „masować” bardzo delikatnie, ale z czasem te uderzenia zaczęły być coraz mocniejsze, aż zaczęłam jęczeć – boli. Jakby mnie na złość w tym momencie skupił się szczególnie na piersiach, które uderzył kilka razy dość mocno. Nie wytrzymałam, puściłam szczebelek drabinki, zasłaniając je, wówczas pokazał, abym położyła się na leżance. Przez chwilę mnie masował, ale kiedy doszedł do wzgórka łonowego rozsunął szeroko nogi, zaczął dotykać łechtaczki. Pomimo bolącego mnie ciała zaczęłam się podniecać, czując to przysunął mnie bliżej, zaraz też miałam go w sobie. Wsuwał się we mnie rytmicznie, co spowodowało, że dość szybko się podniecił, poczułam, jak się we mnie spuszcza. Wysunął się, ale usłyszałam – nie ruszaj się, dzisiaj mała poprawka, nie była to żadna mała poprawka, bo w jego ręku pojawił się może niezbyt gruby, ale za to dość długi wibrator, który zaraz tez wsunął mi w pochwę. Czując, ze wsunął mi go do końca, a widząc, że ma jeszcze „zapas” zaczął nim coraz mocniej napierać na mnie, po pewnym czasie „rozbił” mnie tak, ze wsunął prawie cały. Wówczas usłyszałam – możesz iść na tańce, jesteś teraz odpowiednio przygotowana. Nie komentując ubrałam się, poszłam do pokoju, dłuższą chwilę się myłam, odpoczęłam, a po kolacji poszłam na tańce i rzeczywiście czułam się wyśmienicie. Pomyślałam – nie ma to jak masaż batem poprawiony wibratorem.

Poniedziałek, 30 września. Zaczęła się końcówka mojego turnusu. Początek mojego spotkania wyglądał tak, jak zawsze. Masażysta położył mnie na leżance, mocno rozmasował całe ciało aparatem, ale później go odłożył, zaczął normalny, klasyczny masaż, używając do tego normalnej oliwki. Ale kiedy już kończył, w szczególny sposób zaczął mi masować pośladki, dość mocno rozsuwając je na boki. Nie będąc świadomości, co będzie dalej podłożył mi wałek pod biodra, znowu zaczął masować pośladki. Przerwał, ale w tym momencie zsunął szorty, wspiął się na leżankę i zaczął wsuwać mi swoje prącie w dziurkę. Zaczęłam jęczeć, bo czułam go bardzo mocno w sobie, miałam twarde podłoże, to każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno, aż przyszedł moment, w którym pchnął we mnie to swoje prącie bardzo mocno i poczułam, jak się we mnie spuszcza. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, podał mi ręcznik, i polecił obrócić się na wznak. Zaczął znowu od masażu aparatem, później zaczął klasyczny, a kiedy kończył, ponownie włączył aparat, delikatnie masując mi brzuch, jednocześnie wolno przesuwając się w kierunku wzgórka łonowego. Zaraz też poczułam główkę aparatu na łechtaczce, zaczął nim ją dotykać raz mocniej, raz delikatniej. Powodowało to narastające we nie podniecenie, zaczęłam głośno jęczeć, on jednak nie przerywał, dalej mnie podniecał, aż zaczęłam drżeć w pierwszych oznakach orgazmu. Wówczas ponownie zsunął z siebie szorty, podciągnął do krawędzi leżanki, uniósł nogi do góry, zaraz poczułam, jak mnie wypełnia. Jęczałam coraz głośnie, a on wypełniał mnie całkowicie, powodując narastające podniecenie, aż do mocnego orgazmu, kiedy się we mnie spuszczał. Przez dłuższą chwile tkwił we mnie po czym usłyszałam – nie ruszaj się, teraz trochę inny masaż, siadaj na tym stołeczku. Spojrzałam, owszem, obok leżanki stał stołeczek, na nim jednak dość dużych rozmiarów, a przede wszystkim długi sztuczny członek. Posłusznie zaczęłam się zsuwać, jednocześnie wsuwając go sobie coraz głębiej, poczułam opór, w tym momencie on chwycił nie mocno za piersi mówiąc – jeszcze, jęknęłam, jednocześnie unosząc się i wsuwając jeszcze głębiej. Ale przyszedł moment, w którym zaczęłam jęczeć – dalej nie mogę, boli, w tym momencie dostałam mocnego klapsa, usłyszałam – dobrze, jutro jeszcze poćwiczymy, ubieraj się. Nie czekając na jego dalsze dyspozycje lekko wytarłam się ręcznikiem, szybko ubrałam, wróciłam do pokoju. Dopiero teraz umyłam się, zrobiłam kawy, położyłam, aby odpocząć.

Wtorek, 01 października. Wtorek był przedostatnim dniem mojego turnusu, On to wiedział, od razu, kiedy tylko weszłam, usłyszałam – dzisiaj powtórka wczorajszego masażu. Spojrzałam, a on mnie znowu ustawił przy drabince, ale tym razem nie było w jego ręku dwóch batów, ale jeden, rzeczywiście, na początku mnie „głaskał” ale po kilku uderzeniach zaczęły one być coraz mocniejsze, aż przeszły w zupełnie mocne. Stałam przy tej drabince, w pewnym momencie zaczęłam ruszać na boki biodrami, ale to go chyba „pobudzało”, bo zaraz dostawałam w to miejsce, nie da się ukryć, szczególnie „głaskał” mi pośladki. Kiedy już zaczęłam mocno jęczeć, przestał, pokazał, abym się wypięła, po czym zaraz wsunął mi swoje prącie w pupę. Trzymał mnie mocno za biodra, systematycznie się wsuwając aż do momentu, kiedy się we mnie spuścił. Poczułam, jak się jego soki rozpływają po moim wnętrzu, pomimo wcześniejszego „głaskania” zrobiło mi się dobrze. Wysunął się, mówiąc – nie ruszaj się, zaraz też wrócił trzymając w ręku pokaźnych rozmiarów korek analny, przystawił do pupy, zaczął go wsuwać, komentując – przecież Twoja pupa lubi takie „zabawki”. Nie odzywałam się, tylko jęczałam, ale o dziwo, samej wypinając w jego stronę biodra, aż do momentu, kiedy wsunął mi go całego. Wówczas polecił mi się odwrócić, dostałam coś do picia, czuć było w tym alkohol, tak samo, jak wczoraj, polecił mi się „uwiesić” na drabince, zaraz też zaczął mnie „głaskać” batem, podobnie, jak na plecach, po kilku lekkich uderzeniach następne były coraz mocniejsze. Szczególnie często uderzał mnie po piersiach, ale też nie oszczędzał wzgórka łonowego i krocza, pojedyncze rzemienie sięgały daleko, uderzając po wargach. Kiedy przestał, usiadł na krześle, pokazując mocno już podniecone swoje prącie, usiadłam na nim ale nie bez problemów, przecież w pupie miałam tamten korek, a on poklepując mnie po pośladkach dopingował, abym się unosiła i opadała, tym sposobem podniecała jego, ale też nie będę ukrywała, sama też się podniecałam, aż tym sposobem doszliśmy do pełnego podniecenia, poczułam, jak się we mnie spuszcza. Wstaliśmy, podał mi ręcznik, abym się wytarła, podał następną szklankę napoju, po czym poprowadził do przeciwległej ściany, było tam duże lustro, widziałam się cała, podał bardzo duży wibrator, pokazując, że mam go sobie wsunąć w pochwę. Spojrzałam, ale w tym momencie dostałam mocnego klapsa na pupę, nie miałam już żądnych wątpliwości, że mam go sobie wsunąć. Może nie był on zbyt gruby, ok. 3c, ale był bardzo długi, ewidentnym było, że nie dam rady wsunąć go całego. Kiedy zaczęłam głośno jęczeć, podstawił mi stołeczek, oparłam go na nim, wsuwając go dalej Kiedy zaczęłam głośno jęczeć, podstawił mi stołeczek, oparłam go na nim, wsuwając go dalej, ale też nie całego. Jęknęłam – dalej nie mogę, wówczas dostałam klapsa na pupę, usłyszałam – dobrze, dzisiaj skończymy, ale jak przyjedziesz następnym razem, to Ci zrobię taki „masaż” że on wejdzie. W tym momencie wysunęłam go z siebie, wysunęłam korek z pupy, wytarłam, szybko ubrałam, wróciłam do pokoju. Kiedy się wykąpałam, odpoczęłam, poczułam, że jestem mocno pobudzona, poszłam na tańce.

Środa, 02 października. Był to ostatni dzień moich „zabiegów”. Nic nie zapowiadało takiego przebiegu tego spotkania. Położyłam się na leżance i zaczął mnie masować. Ale kiedy skończył usłyszałam – a teraz trochę inny masaż, przecież to lubisz. Spojrzałam, a w jego ręku pojawiła się klasyczna skórzana wąska packa, za chwilę zaczęła spadać na moje pośladki. Jęczałam, ale się nie ruszałam, czułam ból, ale zacisnęłam zęby i tylko czasami ruszyłam biodrami na boki. Skończył, nie wiem skąd on to wziął, ale podął mi szklankę z napojem, wyraźnie czuć było w nim alkohol. Nawet się nie zastanawiając wypiłam wszystko, wówczas on usiadł na stołku, szeroko rozsuwając nogi, było jasne, że czeka, abym wzięła jego prące w usta. Oparłam się rękoma o jego biodra i zaczęłam go sobie wpuszczać w usta, usłyszałam – głęboko, ale w tym samym momencie poczułam dość mocne uderzenie packą po pośladkach. Zaczęłam go intensywnie wprowadzać sobie w usta, a on mnie dość mocno uderzał. Nie trwało to zbyt długo, wysunął mi prącie z ust, znowu dał pić i pokazał, że tym razem to ja mam się oprzeć o ten stołek, szeroko rozsuwając nogi. Sprawdził, czy mam odpowiednio szeroko rozsunięte nogi, sprawdził, czy moja cipka jest odpowiednio mokra, po czym ukląkł za mną, ale za nim się we mnie wsunął, dostałam kilka uderzeń packą po pośladkach, ale tym razem też od dołu po cipce. Jęczałam bardzo głośno, to nic nie dawało, raz za razem czułam mocne uderzenia, szczególnie w cipkę. Aż przyszedł moment, kiedy się we mnie wsunął i ku memu zdziwieniu nie czułam bólu, tylko stan bardzo mocnego podniecenia. Trzymał mnie mocno za biodra wsuwając się energicznie, ja jęczałam, bo czułam już pierwsze oznaki orgazmu, a on się jeszcze wsuwał. Aż zatrzymał się na chwilę, a po niej pchnął mnie kilka razy mocno, spuszczając się. W tym momencie cała drżałam. Pomógł mi się podnieść, znowu nalał z dzbanka ten napój, wypiłam. Już nie miałam siły stać, on to zauważył, położył mnie ponownie na leżance, szeroko rozsuwając mi nogi. Zaraz też zaczął mnie „głaskać” po cipce, po chwili miałam już klasyczną palcówkę dwoma palcami. Ale od tego momentu już zaczęło się robić coraz „goręcej”, w pewnym momencie wysunął te dwa palce, odkręcił jakiś słoiczek, wyglądało to na krem, wsunął je, po chwili ponownie zbliżył do dziurki. Wsunął, a ja za chwilę zaczęłam się prawie drzeć, te palce były zwilżone jakimś „kremem” który powodował duże pieczenie, zaczęłam się prawie drzeć, ale on położył mi mocno jedną rękę na lędźwiach mówiąc – przecież muszę Cię mocno pożegnać. Po chwili wysunął dłoń, pomógł mi się położyć na leżance na wznak, zaraz też zaczął mi ponownie wsuwać rękę w cipkę. Zwinął dłoń i zaczął mi wsuwać ją całą. Chwyciłam go za rękę, ale usłyszałam – weź ją, bo jeszcze mocniej dostaniesz, nie mając innego wyjścia, chwyciłam nogi pod kolanami, szeroko je unosząc i rozsuwając, a on już miął całą dłoń w mojej pochwie. Od tego momentu zaczęło się „boksowanie”, ja unosiłam biodra w górę, w tym momencie on wsuwał mi swoją dłoń. Przyszedł moment, że nie wiedziałam, czy mnie wewnątrz piecze, czy nie, jedno było pewne, czułam go bardzo mocno w sobie. I w tym momencie stało się coś, czego zupełnie nie rozumiem, padło pytanie – a w pupę chcesz ? Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale chyba ku swojemu zdziwieniu jęknęłam entuzjastycznie – taaaak – to się odwróć. On wysunął się ze mnie, a ja odwróciłam się na brzuch w poprzek leżanki, wysuwając w jego kierunku pupę. Tym razem zwilżył rękę „prawdziwym” kremem, zaraz też poczułam jego dłoń na swojej dziurce. Wykonując minimalne obroty to w jedną, to w drugą stronę zaczął na nią napierać, po czym ku mojemu zdziwieniu, ona się rozluźniła i za chwilę już ją miałam w sobie. Poczułam ją zupełnie inaczej, niż w cipce, przede wszystkim dość głęboko, on zaczął wykonywać powolne ruchy w przód i w tył, poczułam, że ona się wsuwa coraz głębiej, po chwili już cała jego dłoń była w środku mojej pupy. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale ja w tym momencie przesunęłam rękę pod brzuch, zaczęłam dotykać łechtaczki, zaczęłam się podniecać, czując, jak on mi cały czas wsuwa swoją dłoń do środka. Myślę, że się bardzo mocno podnieciłam i rozluźniłam, bo poczułam, jak on napiera tą swoją dłonią głębiej. Przesunęłam rękę na brzuch, poczułam ją już na wysokości pępka, tylko jęknęłam, a on napierał dalej, przyszedł moment, że prawie doszedł do końca moich możliwości, poczułam ból. Jeszcze głośniej jęknęłam, mówiąc – tak trzymaj i już sama mocnym ruchem wypięłam biodra w jego kierunku. Poczułam duży ból, ale też poczułam, że mam go bardzo głęboko w sobie, spojrzałam, prawie do połowy przedramienia. Jęknęłam głośno – nie ruszaj się, po czym sama jeszcze raz naparłam na tą dłoń, czując, jak się jeszcze trochę wsuwa, ale też poczułam dość mocny ból. Nie będę ukrywała, ale chyba pierwszy raz w życiu miałam tak głęboko męską dłoń w sobie, po chwili jęknęłam – wysuń się. Zaczął się wolniutko wysuwać, kiedy się wysunął podął mi ręcznik, samemu poszedł umył ręce, kiedy wrócił podał mi majteczki, założyłam, wówczas on otworzył butelkę szampana, nalał do szklaneczek, mówiąc – jestem Andrzej. Tylko się uśmiechnęłam, mówiąc – Barbara, wykonaliśmy ten gest bruderszaftu, po którym nasze usta spotkały się w bardzo namiętnym pocałunku. Kiedy wypiłam zawartość całej szklanki Andrzej stwierdził – miło mi było Cię masować, zapraszam, jak przyjedziesz jeszcze raz, naszykuję dla Ciebie odpowiedni zestaw ćwiczeń. Spojrzałam, nie wiem dlaczego powiedziałam – dobrze, ubrałam się do końca, wróciłam do pokoju. Długo stałam pod natryskiem pukając się ciepłą wodą i jeszcze raz przezywając ten ostatni w tym turnusie masaż. Nie da się ukryć, że Andrzej zachęcił mnie do następnego spotkania, a czy ono będzie, zobaczymy. 08 październik 2013r. Baśka

Scroll to Top