Sportowcy

Mam siedzący tryb pracy, poza pracą też „nasiadówki”, a ja od wielu już lat najlepiej regenerują się pływając. Zaczęło to się jeszcze w dziecinnych latach. Dziadek mówił o mnie „półdieble weneckie”, z tego powodu, że byłam bardzo ruchliwa. Licząc, że się trochę „ustatkuję” zapisał mnie na basen. Wyczynowca to ze mnie nie zrobił, ale nauczyłam się dobrze pływać, szczególnie żabką i nie szybkościowo a na wytrzymałość.

Potrafię w dużym basenie pływać od brzegu do brzegu bez przerwy przez godzinę. Z tego powodu czasami były różne „numery”, bo różni próbowali pływać równo ze mną, po czym „wysiadali” w przedbiegach. Po pływaniu najczęściej chodzę jeszcze na pół godzinki do sauny, później się myje i do domu. Na basenie praktycznie znam wszystkich ratowników, z większością miałam zbliżenia. Od stycznie w poniedziałki i czwartki, kiedy ja też jestem na basen, przychodzą „sportowcy”, wśród nich wyróżniają się judocy. Są to młodzi, dobrze, wręcz potężnie zbudowani mężczyźni, Próbowali mnie podrywać, traktując jak „małolata”. W wodzie mam włosy pod czepkiem, a w kostiumie wyglądam zupełnie dobrze, to skąd mieli wiedzieć, ile ja mam lat. Kilkakrotnie próbowali pływać „równo” ze mną, ale nic im z tego nie wychodziło. Nie będę ukrywała, że nie raz miałam na nich chęć, ale przecież nie będę im pierwsza proponowała. Ale chyba domyślił się czegoś zaprzyjaźniony ratownik, Adam, bo miniony poniedziałek zaprzyjaźniony ratownik szepnął mi „na ucho” – masz w saunie niespodziankę. Spojrzałam, kiwnęłam głową, ale pływałam dalej. Kiedy przyszedł mój czas poszłam do szatni, zdjęłam mokry kostium, owinęłam się w duży ręcznik, mały do leżenia wzięłam w rękę, poszłam do sauny. Tam w przedsionku zostawiłam duży i co nieco owinięta małym weszłam do środka. Panował w niej bardzo głęboki półmrok, za nim się wzrok przyzwyczaił nic nie widziałam, po dłuższej chwili dopiero dojrzałam, że na jednej ławce siedzi jedna „góra mięsa” a na drugiej druga, Było to dwóch bardzo potężnych chłopców, którzy niedawno jeszcze ze mną pływali. Położyłam ręcznik na ławce, samej kładąc się na nim. Tak leżałam dłuższą chwilę. Robiło mi się już ciepło, już pojawiły się pierwsze krople potu, kiedy poczułam na swoich plecach czyjeś ręce. Spojrzałam, a to jedna „góra mięsa” klęczała obok mnie jakby masując mi plecy. Nie trwało to dugo, po chwili jego ręka poprzez rowek wylądowała głęboko między moimi nogami, które rozsunęłam, dotykając łechtaczki. Od dłuższego czasu nie było Piotra, to też miałam chęć na seks, ale nie przypuszczałam, że będę zerżnięta tak „dobrze”. Po chwili podszedł drugi, rozłożył na podłodze duży frotowy ręcznik, a pierwszy cichutko powiedział

– połóż się i rozsuń nóżki. Spojrzałam, ale nie dyskutowałam. Po chwili leżałam na podłodze rozsuwając i lekko unosząc nogi. Przede mną pojawiła się ta „góra mięsa”, ale miała ona też odpowiedniego do swojej postury kutasa. Przystawił się, a po chwili pchnął. Jęknęłam, czując, jak mnie wypełnia, a po chwili już głośno jęczałam, bo we mnie wbijał się pokaźny kutas. Nie dość, że mnie mocno wypełnił, nie dość, że dotykał szyjki, to dość mocno na nią napierał. Ja jęczałam w narastającym podnieceniu, czułam, jak mi już zaczynają prężyć się mięśnie na brzuchu, a on systematycznie w głąb i w głąb. To nie były zwykłe pchnięcia, bo było bardzo mocne wbijanie się we mnie podczas którego nie dość że miałam go całego w sobie, to jeszcze jego wzgórek łonowy „miażdżył” moje zewnętrzne wargi sromowe. Czułam go coraz mocniej w sobie, poczułam, jak pęcznieje, wbiłam mu się w ramiona, jęcząc w bardzo mocnym orgazmie, kiedy się we mnie spuszczał. Skończył, dość długą chwilę trwał we nie, wysunął się, ale jego miejsce natychmiast zajął drugi. Ponownie był to młody mężczyzna dość wysoki, bardzo mocno zbudowany, barczysty, nogi jak filary, ma moje oko ok. 90- 100kg wagi. To też kiedy taki wbił się we mnie z całej siły, ja tylko mogłam jęczeć. Jeszcze nie minęło podniecenie po pierwszym zbliżeniu, a tu wbijał się we nie drugi. Można powiedzieć, że robił to wolniej, ale systematyczniej. To też ja jęczałam w falowo chodzących skurczach brzucha, a on się wbijał. Sytuacja powtórzyła się, czułam, jak się wbijał głęboko we mnie, ale też bardzo mocno czułam, jak mi „miażdży” wargi sromowe tymi swoimi pchnięciami. Poczułam, że dochodzi do maksymalnego podniecenia, prawie krzyczałam, kiedy się we mnie spuszczał. Trudno znaleźć słowa, kiedy to obłędne podniecenie wiruje w głowie, a oczy zachodzą mgłą. Wysunął się mówiąc – idź się umyj, ale wróć. Prawdę powiedziawszy w tym momencie mogłam wziąć ręcznik i wyjść. A jednak tego nie zrobiłam. Nie ma na to racjonalnego wytłumaczenia. Przecież wiedziałam, że będę dalej rżnięta, a pomimo to umyłam się pod natryskiem i wróciłam. Podali mi butelkę typu „Pet”, mówiąc – masz napij się. Spojrzałam, niby cola, ale po pierwszym łyku zorientowałam się, że jest ona zaprawiona alkoholem. Pociągnęłam kilka łyków, w oni mówią – oprzyj się brzuchem o ławkę. Spojrzałam i byłam trochę zdziwiona, jak oni to zrobili, pierwszy stał obok mnie ze sterczącym kutasem. Drugi za nim też szykował swojego.Oparłam się o ławkę, wypinając pupę, po chwili poczułam, jak w moją cipkę wsuwa się kutas tego pierwszego. Wsunął, wypełniając mnie do końca, chwycił za biodra i zaczął swoją „rytmiczną” zabawę, w tył i do przodu, ale z całej siły. Można sobie wyobrazić, co czułam. Ja drobna, nie całe 50kg, za mną prawie 100kg. Przy każdym jego pchnięciu czułam, jak moje biodra unoszą się do góry. Starałam się nogami amortyzować te ruchy, bo dobijał swoją kością łonową do moich warg. Czułam, jak za każdym takim pchnięciem mam „miażdżone” wargi. Ale też czułam narastające we mnie podniecenie, czułam, jak twardnieje mi brzuch w tym podnieceniu. Przyszedł moment spełnienia, poczułam jak się spuszcza, ale poczułam również jak potwornie mocno zaciska się moja cipka w bardzo mocnym orgazmie. Tkwiliśmy tak w sobie dłuższą chwilę, udało mi się wyrównać oddech, po chwili poczułam jak puszczają kleszcze jego rąk i wysuwa się. Ale to był tylko moment. Pomimo tak dużej masy swojego ciała zmienili się błyskawicznie i już drugi był we mnie. Był we mnie i zaczęło się wszystko od nowa. On nowa, to wcale nie oznacza tak samo. Przede wszystkim miałam już bardzo mocno zmiażdżoną cipkę od zewnątrz, to tez każde jego pchnięcie kwitowałam bardzo błotnym jękiem. Ten jęk był narastający, bo narastało tez we mnie podniecenie. Wyrażało się to systematycznymi skurczami brzucha. Za każdym razem, kiedy czułam taki skurcz jęczałam. Drugi mój partner był wyraźnie wolniejszy, ale za to „dokładniejszy”, dość wolno wysuwał się, ale za to szybko i mocno wsuwał. Ja już tylko tłukłam rękoma w ławkę, oczy zaszły mi mgłą, brzuch zaczynał coraz mocniej boleć, a on jeszcze i jeszcze. Aż przyszedł moment, wysunął się dość mocno, zatrzymał na dłuższą chwilę, po czym pchnął z całej siły. Moje uniesienie się na nogach nic nie dało, wręcz huknął mnie w cipkę powodując mocny bul warg, poczułam, jak się spuszcza. Tkwiliśmy w sobie bardzo długo, za nim on się uniósł, ja osunęłam się na podłogę, nie mając siły utrzymać się na nogach. Dostałam pić, trochę ochłonęłam, po czym usłyszałam – idź się umyj i wróć. Nie było to takie proste, na chwiejnych nogach doszłam do natrysku, puściłam wodę i myjąc się dotknęłam cipki. Aż jęknęłam, tak mnie bolała. A pomimo to zamiast wyjść i iść do domu, weszłam do sauny, wiedząc, że mogę mięć następne zbliżenie. Niby nie jest to logiczne, bo przecież cipka już mnie mocno bolała, a jednak weszłam. Ponownie dostałam pić, po czym po chwili jeden z nich położył się na podłodze. Kiedy on się zdążył podniecić, nie wiem, ale zobaczyłam jego sterczącego kutasa. Pokazali mi, że mam na nim usiąść, ale w odwrotnej pozycji, plecami do twarzy. Kucnęłam, ustawiłam tego sterczącego kutasa i wolniutko zaczęłam go wpuszczać w siebie. Wszedł cały, a ja znowu jęknęłam, bo oparłam się zewnętrzną, obolałą częścią cipki o jego kość łonową. On to wyczuł i natychmiast mi „poprawił” podrzucając mnie do góry. W określonych dysproporcjach porównuje się mrówkę ze słoniem. Tutaj aż takie dysproporcje nie występowały, ale nie miał żadnych problemów, aby mnie swoimi podrzutami bioder wbić na siebie do końca. Drugi stanął przede mną i swoimi ogromnymi „łapami” chwycił za piersi mocno je ściskając. Zaczęłam głośno jęczeć, ale oni patrzyli tylko na siebie, jeden mnie podrzucał do góry, a drugi w tym momencie ściskał piersi. Po kilku takich podrzutach drugi puścił piersi, jedną ręką chwycił mnie za włosy, a mam ich sporo, mocno je ściskając. To mnie zabolało, więc zaczęłam krzyczeć. On na to czekał, pomagając sobie drugą ręką wsadził mi swojego kutasa głęboko w usta. Ja lubię oral, może to dziwne, ale właśnie lubię, jak mnie ktoś gwałci w usta. To też je otworzyłam szeroko, a on systematycznie mi się w nie wbijał. Jeden podrzucał mnie do góry, a drugi jedną ręką od góry „dociskał” wbijając mi się głęboko w usta, drugą ręką ponownie ściskając piersi, to jedną, to drugą. To było ich trzecie zbliżenie, to też poczułam je mocniej, bo zdecydowanie dłużej trwało. Aż osiągnęli odpowiedni poziom podniecenia, najpierw spuścił się ten drugi w usta, a kiedy „chlapał” mnie resztkami swojej spermy po piersiach poczułam, jak się od dołu spuszcza we mnie ten drugi. Tak tkwiliśmy przez dłuższą chwilę, po czym pomogli mi wstać i zaczęłam iść do łazienki. Usłyszałam – wróć, ale odpowiedziałam – nie, już na dzisiaj dość. Wówczas usłyszałam – przyjdź w czwartek, będzie nas trzech. Spojrzałam, ale nie odezwałam się. Czując mocno cipkę poszłam pod natrysk, opłukałam się i wrócim do domu. Rano ją jeszcze dość mocno czułam, ale po kąpieli i odpowiednim smarowaniu dość szybko wszystko „wróciło do normy”. Siedząc przy kawie zaczęłam się zastanawiać – iść w czwartek czy nie ??? Ale odpowiedź na to pytanie może będzie w następnym liście. 21 kwietnia 2010. Baśka

Scroll to Top