Spotkanie solenizantów

Jest taki zwyczaj, że każdy z nas ma dzień, kiedy obchodzi Imieniny. Przyszedł list od Andrzeja, aby dwoje solenizantów Andrzej i Barbara spotkali się w przedostatni weekend listopada na wspólnych imieninach. Bardzo mnie ten list ucieszył, bo na pewno pasjonują mnie zbliżenia bardzo intensywne, ale bardzo też lubię spotkania spokojne, mające swój klimat. A kiedy przyjeżdża Andrzej, takie właśnie jest.

Nie mogłam się doczekać już tego piątku, kiedy stanie w drzwiach. Była prawie ósma wieczór, jak usłyszałam jego samochód. Wysiadł, biorąc z bagażnika torbę i jak zwykle duży bukiet róż. Weszliśmy do środka, postawił torbę, wręczył mi kwiaty mówiąc – witaj i usta nasze spotkały się w mocnym, namiętnym pocałunku. Ale trzeba było wziąć oddech. Ja zajęłam się kwiatami, on zdjął kurtkę i umył ręce, po czym usta nasze spotkały się ponownie. Ale ten pocałunek był już zdecydowanie dłuższy, przerywany zabiegami polegającymi na systematycznym zdejmowaniu odzieży. Tak doszliśmy do sypialni i już przy łóżku zdjęłam majteczki a on bardzo ładne slipki, po czym ciała nasze przywarły do siebie w mocnym uścisku. Trwał on chwilę, po rozluźniłam ręce i zaczęłam wsuwać się na łóżko, dojrzałam między nogami sterczącą już pałkę i bardzo mocno chciałam ją już mieć w sobie. Nie musiałam na nią długo czekać. Kiedy tylko ułożyłam się, lekko rozchylając nogi, już miałam ją w sobie. Czułam ją wspaniale a uczucie tęsknoty za nim spowodowało tak duży stopień podniecenia, że od razu zaczęłam jęczeć, kiedy tylko we mnie wchodził. Ta tęsknota widocznie była obopólna, bo szybko poczułam, jak tężeje, a za moment mocny strzał wytrysku. Osunęliśmy się na siebie, za chwilę on poszedł się myć, a ja zwinięta w fasolkę, przeżywałam nasze spotkanie. Ale i na mnie przyszła pora, poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam się w majteczki i staniczek, na to krótką czarną sukieneczkę i wyszłam na mieszkanie. Pozbierałam wcześniejsze części swojego ubrania, on też pozbierał i tradycyjnie rozgościł się w gabinecie. Poszłam do kuchni naszykować kolację, Andrzej mi pomógł, stawiając na stole kieliszki i butelkę wina. Kiedy wypiliśmy już nasze toasty imieninowe, poszłam na górę
i przyniosłam przygotowane dla niego prezenty. Była to tradycyjnie koszula wizytowa, tym razem udało mi się dobrać jeszcze krawat oraz elektroniczny notes, jakościowo dobry, mający szereg funkcji. Kiedyś, jak był u mnie wyjął z torby standardowy kalendarz z notatnikiem. Wiedziałam, że sam tego sobie nie kupi, bo nie przywiązuje do takich spraw wagę. I trafiłam w dziesiątkę. Oczy mu się śmiały niesamowicie. Podziękował mi za moje prezenty, sięgnął po torebkę i podał mi ją w całości. Wyjęłam, a tam dwa podłużne pudełeczka. Otwieram jedno, a w nim piękna srebrna bransoletka. On wie, że ja nie noszę złotej biżuterii, więc oczy mi się zaczęły mocno śmiać. Otwieram drugie pudełeczko, a tam wysokiej klasy zegarek na bransolecie o tym samym wzorze, co pierwsza. Patrzę na niego, a on mówi – przecież masz dwie ręce. No tak, zegarek na lewą, bransoletka na prawą. Bardzo się ucieszyłam z takiego kompletu, podeszłam i zaczęliśmy się mocno całować. Te pocałunki spowodowały, że ponownie oboje zapragnęliśmy siebie i ponownie znaleźliśmy się w łóżku. Tym razem to ja wypięłam mu Pupę, on wszedł w nią bardzo mocno i za chwilę słychać było charakterystyczny odgłos obijających się ciał. Zarówno ten odgłos, jak i systematyczne wypełnianie spowodowało narastające podniecenie, jeszcze dwa mocne pchnięcia i poczułam, jak mnie wypełnia w środku. Opadliśmy na łóżko, po chwili Andrzej wstał i poszedł się umyć. Jak zwolnił łazienkę, poszłam ja. Wyszłam z łazienki, poszłam do kuchni, trochę posprzątałam, Andrzej naszykował dla nas barek na noc i spokojnie położyliśmy się. Podróż i „wręczanie prezentów” zmęczyły go tak, że szybko usnął. Ja też, mocno w niego wtulona i zadowolona, szybko po nim usnęłam. Przebudziliśmy się, było już widno. Oboje przytuliliśmy się do siebie, ale to przytulenie spowodowało, że zaraz poczułam jego sztywną pałkę. Popatrzyłam na niego, a on stwierdził – chcę Cię. Nie dałam się długo prosić, tylko pozwoliłam mu we mnie wejść. Cipka była chyba jeszcze trochę śpiąca, bo czułam go wyjątkowo mocno. To spowodowało, że szybko, ale tym razem bardzo mocno się podnieciłam, osiągając pełny orgazm, kiedy się we mnie wlewał. Ponieważ były to pieszczoty po nocy, Andrzej stwierdził, że jest głodny, ale jeszcze przed śniadaniem trzeba było się umyć. Poszliśmy wspólnie pod natrysk do łazienki na piętrze. Kiedy już się wytarłam chciałam założyć majteczki Andrzej poprosił mnie, abym oparła się tyłem o szafki i mocno wypięła biodra, jednocześnie rozsuwając nogi. Kiedy to zrobiłam on wyjął z kieszeni swojego szlafroka pudełeczko, otworzył je, po czym pokazał mi dwa jajeczka, może trochę większe, niż przepiórcze. Wyjaśnił mi, że są to „Jaja Rasputina”, wykonane z metalu, pięknie złocone, mające w środku kulki w kształcie owalnym z drewna gruszy, przez co zawsze zmieniają położenie, wydając odpowiedni dźwięk. W tym momencie stuknął oboma jajeczkami o siebie, które wydały z siebie dosyć doniosły tubalny głos. Stwierdził – „Jak będziesz z nimi chodziła, to będzie Cię słychać”. Patrząc na niego z niedowierzaniem pozwoliłam mu wsunąć najpierw jedno, potem drugie jajko. Nie da się ukryć, Cipka była mocno wypełniona, kiedy skończył, założył mi majteczki, mówiąc – chodź. W pierwszej chwili bałam się zrobić kroku, ale po chwili już ruszałam się normalnie. Rzeczywiście, wykonując kroki powodowałam ich ruszanie się, a przez to wydawanie charakterystycznego głosu. Szczególnie to było słychać, jak schodziłam po schodach. Poszłam do swojej sypialni, tam się ubrałam i spotkaliśmy się z Andrzejem w kuchni, on już szykował śniadanie. Pomogłam mu, znowu zaczęliśmy od wina, co spowodowało, że po śniadaniu ponownie wyładowaliśmy w łóżku. Ale tym razem przez dłuższy czas leżeliśmy wtuleni w siebie, opowiadając, co się w naszym życiu działo. To opowiadanie oraz popijane w trakcie wino spowodowały, że Andrzej ponownie się podniecił. Czując go, spojrzałam na niego, a on poprosił mnie, abym obróciła się, wypinając Pupę, jednocześnie pomagając mi zdjąć majteczki. Kiedy już się wypięłam delikatnie wyjął mi te kulki z Cipki, a ponieważ była ona też mocno podniecona, więc były odpowiednio wilgotne, co umożliwiło mu swobodnie umieścić je w Pupie. Kończąc wsuwanie lekko popchnął je palcem, samemu dostawił się do mojej Cipki i bez problemów mocno ją wypełnił. Czułam go bardzo dobrze, ale zabawa zaczęła się, kiedy zaczął się we mnie wbijać. Czułam każde jego pchnięcie, dodatkowo słychać było „grające” w Pupie kulki. Wrażenie było niesamowite, narastało we mnie podniecenie, jęczałam coraz głośniej, aż poczułam, że tężeje, ja już dochodziłam do szczytu podniecenia i głośnym krzykiem potwierdziłam moment, kiedy się we mnie wlewał. Umyliśmy się, ja wyjmując z siebie kuleczki, położyliśmy się do łóżka i oboje upojeni tym zbliżeniem długo leżeliśmy wtuleni w siebie. Było nam tak dobrze, że w pewnym momencie zapadliśmy w drzemkę. O dziwo, przespaliśmy ponad dwie godziny. Po obudzeniu zaproponowałam kawę. Znowu leżeliśmy w łóżku, popijaliśmy kawę. Ale oboje mięliśmy już chęć na pieszczoty. Andrzej wyczuwając moje oczekiwania dał mi dużą Buźkę, proponując – siadaj. Uniosłam się i zaczęłam siadać na jego biodrach. Kiedy już byłam nad jego pałką, przytrzymał ja, a ja siadając, szybko ją pochłonęłam. Czułam go bardzo dobrze, systematycznie unosiłam się na biodrach i opadałam. Andrzej mocno trzymając mnie za biodra, pomagał mi, abym coraz mocniej wbijała się na niego. Aż przyszedł moment pełnego uniesienia, zaczął mi już uciekać oddech, przyszedł moment, kiedy Andrzej przytrzymał mnie mocniej, samemu wyrzucając biodra do góry, strzelając we mnie tym wspaniałym strumieniem namiętności. Zrobiliśmy toaletę, przez pewien czas odpoczywaliśmy, po której doszliśmy do wniosku, że czas na obiad. Z apetytem zjedliśmy przygotowany przeze mnie obiad i zasiedliśmy w salonie przy ławie, dojadając deser i popijając drinki. Andrzej, wyrażając swój stan zadowolenia wyciągnął się, wyprostowując nogi. Spojrzałam, a na jego szortach delikatnie uwidaczniała się pałka, będąca w stanie spoczynku. Zaintrygowało mnie to i osuwając się sięgnęłam rękoma w te szorty. Andrzej lekko uniósł biodra, szorty zsunęły się z nich i mogłam swobodnie ująć ją w ręce. Trzymając, pochyliłam się, biorąc ją w usta. Ponieważ była jeszcze „śpiącą”, zsunęłam napletek i zaczęłam oblizywać żołądź. Kiedy już zaczęła trochę się budzić, zaczęłam ją wręcz połykać. Systematycznie wsuwałam i wysuwałam ją z ust. Aż doczekałam się, kiedy była już bardzo zupełnie sztywna. Wówczas już bardzo intensywnie zaczęłam pieścić ją ustami. Andrzej, czując coraz większe podniecenie wypiął biodra do góry, a ja klęcząc przed nim coraz mocniej wbijałam ją w usta, lekko przy tym zaciskając zęby. Aż przyszedł moment, kiedy wyrzucił biodra w górę, wciskając mi ją bardzo głęboko i strzelił tym wspaniałym swoim płynem namiętności. Szybko wysunęłam usta, tym sposobem dalszą część tego płynu wypłynęła mi na twarz. Zrobiło mi się błogo i wtuliłam twarz w jego biodra. W takiej pozycji tkwiliśmy przez moment, po czym oboje poszliśmy się myć. Po powrocie wzięliśmy z ławy nasze drinki i przeszliśmy do sypialni. Ułożyliśmy się w łóżku, mocno tuląc się do siebie. Brakowało nam tego. Zwarci ramionami obdarzaliśmy się długimi, namiętnymi pocałunkami. Pocałunki te przerywane były czasami po to, aby sięgnąć po szklaneczkę z drinkiem. Nie wiem, czy te drinki, czy wcześniejsze pieszczoty, a może wszystko razem spowodowało, że usnęliśmy. Kiedy się obudziliśmy za oknem było już ciemno, więc trudno było ocenić, która jest godzina. Delikatnie wstałam, poszłam do kuchni i przygotowałam kawę. Podsuwając Andrzejowi kawę pod nos spowodowałam, że odkleił oko. Popatrzył i wyciągnąwszy do mnie ręce, wciągnął mnie do łóżka.
Usiedliśmy, wypiliśmy kawę, w tym momencie Andrzej zakomunikował mi, że ma dla mnie jeszcze jeden prezent. Poszedł do gabinetu i po chwili niesie przed sobą dosyć duże pudełeczko.
Otwieram, a tam rosyjska Baba „Matrioszka”. Ci, którzy jeździli kiedykolwiek do Moskwy, ale nie tylko, to wiedzą, co to jest. Dla innych informacja, że jest to taka zabawka Baba w Babie, kilka sztuk. Prezent dla mnie był taki sam, tyle tylko, że ta moja Baba nie była z drewna, ale z metalu, elegancko złocona. Odkręcam pierwszą, w niej druga, w drugiej trzecia, w trzeciej czwarta,
w czwartej najmniejsza piąta. Ale nie były to Baby do zwykłej zabawy. Były to w kształcie Bab korki analne. Każda z nich miała w podstawie wytoczony otwór, w komplecie było pięć łańcuszków z zaczepem. Najmniejsza miała 4 cm długości i 2,5cm średnicy, następną miała 6 x 3cm, trzecia 8 x 3,5cm, czwarta 18 x 4 cm, największa miała 18 cm długości i 4,5cm średnicy. Popatrzyłam na Andrzeja, on na mnie i pyta, od której zaczynamy. Stwierdziłam, od najmniejszej. Andrzej poszedł do łazienki po krem, ja położyłam się na łóżku, wypinając do góry Pupę. Andrzej najpierw lekko posmarował samą Dziurkę, następnie smarując „główkę” najmniejszej Baby wsunął ją do środka. Po niej weszła druga, ale już ją trochę czułam, kiedy wsuwał trzecią, już byłam bardzo mocno wypełniona, głośno jęcząc, kiedy już ją dopychał. Pupa zamknęła się, Andrzej pomasował mi Brzuszek, czując jego wypełnienie, po czym zaczął przystawiać się do Cipki. Kiedy wsuwał się, czułam, jak ustawiają się w Pupie Baby, ale je odpowiednio poprzestawiał, tak, że czułam go bardzo mocno. Wchodził i wychodził, mocno mnie wypełniając, aż poczułam, że zaczyna dochodzić do swojego maksymalnego podniecenia. Ja też już byłam w pełni podniecona, więc kiedy poczułam, jak się we mnie wlewa, potwierdziłam to głośnym jękiem. Opadł na mnie, ale po chwili wysunął i oboje poszliśmy do łazienki na piętrze. Stojąc pod prysznicem pomógł mi wyjąć wypełnienie Pupy a następnie dokładnie umyliśmy się. Jeszcze w ręcznikach ponownie wylądowaliśmy w łóżku, mocno się do siebie tuląc i namiętnie całując. Podczas tych pieszczot ręce Andrzeja wolno posuwały się w dół, aż sięgnęły Szparki. Czując jego palce na Łechtaczce zaczęłam się coraz mocniej podniecać on to chyba wyczuł, bo odsunął kołdrę i głowa jego zaczęła wędrować tam, gdzie była ręka. Nie utrudniałam mu tych manewrów, rozsunęłam nogi i za chwilę poczułam, jak jego język „szoruje” po Łechtaczce. Podniecałam się coraz mocniej, aż doszłam do takiego poziomu, że zaczęłam mocno jęczeć. Widząc to Andrzej zapytał, gdzie mój pomocnik z przed roku. Powiedziałam mu, że w łazience jest kuferek, a w kuferku jego „Mikołaj”. Mikołaj jest to metalowy wibrator i długości ok. 19 cm i średnicy główki ok. 3,5cm. Zaletą jego jest, że ma zwiększona moc wibracji. Otrzymałam go rok temu na Mikołajki. Znalazł bez trudu, zbliżył się do mnie i delikatnie mi go wsunął. Kiedy już miałam go w sobie, uklęknął obok mnie i jedna ręką trzymał mi go w Cipce, regulując siłę wibracji, druga ręką pieścił stojące na baczności Brodawki. Szybko osiągnęłam pełny poziom podniecenia, wyrzucając mocno ręce do góry. Kiedy już nie miałam siły jęczeć, wyjął mi go, odłożył, ja wtuliłam się w niego, mocno go całując. Te pieszczoty trwały dosyć długo, ale znużenie wzięło górę i usnęliśmy. On wcześniej, a ja chwile później. Ale ten moment, kiedy już czułam jego równy oddech był dla mnie dużą chwila radości. Wtuliłam się i tez usnęłam. Rano obudziliśmy się dosyć późno. Po porannej toalecie jeszcze raz doszło między nami do wspaniałego zbliżenia, podczas którego ja doszłam do pełnego orgazmu, ponownie trochę odpoczęliśmy i poszłam szykować śniadanie. Niestety czas biegł nieubłaganie, Andrzej zaczął zbierać się do odjazdu. Podczas śniadania zapytałam go, skąd ma te „zabawki”. Odpowiedział, że z Moskwy, ale nie jest zbyt łatwo znaleźć właściwy sklep. Standardowe sklepy erotyczne można spotkać bez większego problemu, ale są też takie, które oferują specjalny asortyment, do takich sklepów trzeba mieć przewodnika. Zapytałam, czy może mi zostawić jakiś adres. Stwierdził, że tak, dając kontakt internetowy na Wasyla, informując mnie przy tym, że Wasal może zaprowadzić mnie również w inne, ciekawe miejsca. W tym momencie nie pytałam, co to za miejsca. Ale zaraz po tym stwierdził, że Wasal dosyć często przyjeżdża do polski i jeżeli mam ochotę, to on nas skontaktuje. Stwierdziłam, że może warto rozważyć tę propozycję. Andrzej dokończył śniadanie i pojechał. No cóż, tak to bywa z Kochankami. Rozbudzą namiętności i odjeżdżają. Sprzątnęłam po śniadaniu i ponownie położyłam się do łóżka. O dziwo, usnęłam, obudziłam się późnym popołudniem, naszykowałam coś obiadowego do przegryzienia, zjadłam, naszykowałam dużego drinka i usiadłam, aby napisać to opowiadanie.

Scroll to Top