Spotkanie z niepełnosprawnymi

Spotkanie z niepełnosprawnymi.

Ten tytuł jest nie do końca prawdziwy, bo jeśli chodzi o seks okazali się być oni bardzo sprawni. Cała historia zaczęła się w ostatnią sobotę września. Byłam na koncercie w naszym zaprzyjaźnionym klubie. Tuż po 10-tej przysiadł się do mnie Wojtek, pytając, czy jestem zajęta po koncercie, bo miałby dla mnie propozycję.

Wojtka znałam już dłuższy okres czasu, jest to mężczyzna przed 40-dziestką, średniego wzrostu, dobrze zbudowany. Kilka razy jeździłam z nim do jego kolegów na „drugą część spotkania”. Tym razem było podobnie, koncert skończył się kilka minut po 12-tej, wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy „do miasta”. Klasyczna przedwojenna kamienica, ale widać, że zadbana, weszliśmy do mieszkania na parterze. Duże przestronne mieszkanie, a którym, przy nakrytym stole siedziało dwóch mężczyzn, na pierwszy rzut oka dość przystojni i sympatyczni. Przedstawili się, Marek wstał i przywitał się elegancko, Krzysiek siedział, nie wstając podał mi rękę. Wypiliśmy po kieliszku „za miłe spotkanie”, po czym Wojtek poinformował mnie, że Krzysiek nie wstał, bo jest mu trochę trudno, gdyż nie ma nóg. Kiedyś miał wypadek samochodowy, w którym mu zmiażdżyło obie nogi i teraz porusza się na protezach. Natomiast Marek jest kaleką, nie ma lewej dłoni, w wypadku w zakładzie pracy prasa zmiażdżyła mu lewą dłoń. Ma ją zakończoną w postaci kikuta. Po tych wyjaśnieniach wypiliśmy po drugim kieliszku, po czym zaczęłam rozmawiać z Krzysztofem na temat ewentualnej protezy. Okazało się, ze nie jest to taka prosta sprawa, ale nie jest to też miejsce do takiej dyskusji. Kiedy myśmy toczyli ta dyskusję z sypialni rozległ się głos – gotowe. Poszłam do sypialni okazało się, że Krzysiek leży na łóżku, ja mam na nim usiąść w pozycji „na jeźdźca”. Teoretycznie nie było w tym nic dziwnego, poza jednym szczegółem. Krzysiek nie miał nóg, tylko dwa kikuty. Dlatego nie jest w stanie odbyć zbliżenia z kobietą w pozycji klasycznej czy od tyłu. Nóg to on rzeczywiście nie miał, widok tych kikutów był niezbyt przyjemny, ale za to miał coś między nogami i to nie byle jakie. W momencie, kiedy odsunął ręcznik zobaczyłam sterczącego, wcale nie małego kutasa. Rozebrałam się, przez ten czas cipka zrobiła się lekko wilgotna i zaczęłam na nim siadać. Nie było to wcale takie proste, ale w końcu poczułam go całego w sobie. Kiedy tylko „usiadłam” on wystrzelił w górę swoimi biodrami, a ja aż jęknęłam, czując, jak wbijam się w niego całkowicie. Podczas tego zbliżenia okazało się, że z racji konieczności poruszania się na protezach ma wyjątkowo silne mięśnie brzucha i tym sposobem wysoko wyrzucał biodra, a ja fruwałam na nim jak piłeczka, co on do góry, to ja jeszcze wyżej, co on na dół, to ja jeszcze mocniej nabijałam się na tego jego kutasa. Aż przyszedł moment, poczułam, że jeszcze mocniej we mnie pęcznieje, a za chwilę, jak strzela w sam środek szyjki strumieniem spermy. Odpoczęłam i zaczął się do mnie zbliżać Marek, zaproponował zbliżenie od tyłu. Nie protestowałam, bo lubię tą pozycję, to też po chwili leżałam na łóżku, wystawiając do góry biodra. Wszystko było w porządku, poczułam go mocno w sobie i zaczęło we mnie narastać dość duże podniecenie. Jedno jednak było dziwne, co powodowało, że przechodziły po mnie dreszcze. Marek chwycił mnie prawą ręką za biodro, lewą natomiast ułożył na moim tułowiu i przyciskając ją do mnie przesuwał ją w rytm wchodzenia we mnie. Co mnie pchnął, to ona przesuwała się po moich lędźwiach. Ale nie przesuwała się cała ręka tylko ten kikut, który jakby „szorował” po mojej skórze. To też kiedy on go tak przesuwał, po mnie przechodziły ciarki, bo czułam go bardzo dziwnie. Ale pomimo to wsuwając się systematycznie doszedł do swojego maksymalnego podniecenia i poczułam, jak się spuszcza. Jęknęłam głośno potwierdzając tym samym tez dojście do dość dużego podniecenia. Trzecie zbliżenie odbyłam z Wojtkiem w pozycji klasycznej. Kiedyś już to robiliśmy, to też rozłożyłam szeroko nogi, aby mógł we mnie odpowiednio mocno wejść. Wbijał się, rozklepując przy tym równie mocno zewnętrzną część cipki. Czułam go dobrze i po kilku jego bardzo mocnych pchnięciach zaczęłam odpływać w narastającym podnieceniu. Zaczął zbliżać się moment końcowy, wyczułam go dobrze, samej osiągając mocny orgazm potwierdzony wypływem dużej ilości śluzu. Wówczas Wojtek powiedział – nie idź do łazienki, tylko idziemy do pokoju. Popatrzyłam, tam czekali już na mnie Krzysiek z Markiem, którzy stali przy stole. Pokazali mi, że ma na niego wejść i rozstawić szeroko nogi. Nie wiedziałam w tym momencie o co chodzi. Krzysiek z Wojtkiem chwycili mnie mocno za boki, a Marek zaczął zbliżać się do mnie od przodu mając zgiętą lewą rękę, można powiedzieć w „geście Kozakiewicza”. Zbliżył tego kikuta do szparki, przypasował się do dziurki i zaczął się w nią wpychać. Cipka była rozklepana wcześniejszymi zbliżeniami, pomimo to zaczęła jednak stawiać opór. On się tym specjalnie nie przejmował, w pewnym momencie wbił mi tego kikuta do środka i zaczął nim mocno wbijać się coraz głębiej. Wyłam i wiłam się na wszystkie strony, aż w pewnym momencie straciłam równowagę i prawie spadłam ze stołu. Puścili mnie i na tym skończyło się to spotkanie. Pizda bolała mnie prawie trzy dni, ale przestała. To też kiedy w miniony czwartek zadzwonił Wojtek proponując w piątek spotkanie, ponownie się z nimi umówiłam. Na miejscu okazało się, że jest jeszcze czwarty, Leszek, ale on był zupełnie sprawny. Jest to wysoki mężczyzna, o bardzo rozbudowanych ramionach i dużych dłoniach. Spotkanie nasze zaczęło się od zbliżenie z Markiem w pozycji od tyłu. Podobnie, jak poprzednim razem, czułam go bardzo dobrze w sobie, wbijał się mocno, ale jeszcze bardziej czułam przesuwającego się po moich placach tego jego kikuta. Co mnie pchnął, to go przesuwał po moich kręgach, jak by chciał mi nim zrobić masaż. Ja za to co on przesunął się, po mnie, to dostawałam dreszczy. Przyszedł w końcu moment, że osiągnął swój poziom podniecenia i spuścił się we mnie. Po nim miałam zbliżenie z Wojtkiem w klasycznej pozycji. Wojtek też się nie oszczędzał, tylko wbijał się we mnie z całej siły, aż poczułam, że się spuszcza. Odpoczęłam, po czym poprosił mnie na łóżko Krzysztof i po chwili „fruwałam” jak piłeczka na jego biodrach. Ale to było już trzecie zbliżenie i już zaczynałam mocno odczuwać zmęczenie cipki. Krzysztof „wstrzyknął” we mnie wcale nie małą ilość swojej spermy i skończyliśmy. Umyłam się, a po wyjściu z łazienki czekał na mnie Leszek. Nie znałam go wcześniej i nic na jego temat nie wiedziałam. Dużo dowiedziałam się, ale później, natomiast teraz Leszek pokazał mi, że chciałby zbliżyć się do mnie, ale od tyłu, tyle tylko, że na stojącym w pokoju stole. Wówczas dopiero zobaczyłam, że jest tam już rozciągnięty ręcznik, a ja miałam się na nim położyć. Jest to również wygodna pozycja w której można odbyć zbliżenia. Kiedy się już odpowiednio ułożyłam Leszek zbliżył się do mnie i poczułam, jak jedną ręką rozsuwa mi pośladek, a po chwili, jak jego kutas przymierza się do mojej brązowej dziurki. Jęknęłam, bo nie wiedziałam, czy jest nasmarowany, ale okazało się, że tak, wbił się we mnie mocno i poczułam go głęboko. Mając dwie sprawne ręce chwycił za biodra i wchodził raz za razem, aż doszedł do swojego orgazmu, a ja poczułam, jak się w moim wnętrzu rozpływa jego sperma. Wysunął się, a Wojtek powiedział mi, że nie muszę się myć, tylko mam się cała położyć na tym stole. Po chwili wrócił Leszek z łazienki i wówczas Wojtek powiedział mi, że on jest ich „specjalistą” od różnych zabawek i właśnie teraz trochę się ze mną pobawią. Rozciągnęli mnie na tym stole na wznak, Leszek przystawił sobie stołeczek, położył na nim teczkę typu aktówka, otworzył i coś z niej wybierał. Po chwili zobaczyłam w jego ręku średniej wielkości agrafkę, zbliżył ją do mojej brodawki, mówiąc – masz je takie wystające, szkoda byłoby w nie czegoś nie wbić. Wziął jedną w dwa palce, mocno ścisnął, aż zaczęłam się drzeć i zaczął ją przekłuwać. Pchnął dość mocno i po chwili ostra jej część wyszła z drugiej strony. Zapiął, puścił i chwile popatrzył, jak ona wygląda. Kobieta ma dwie piersi, to też po chwili wbił taką samą w drugą pierś. Po chwili poprosił kolegów, aby mi unieśli nogi do góry. Spojrzał na cipkę, mówiąc – jesteś weteranka, takiego znaczka byle komu się nie wkleja, może kiedyś ja dołożę swój. Po czym wziął następną agrafkę i zaczął mi ją zapinać na dużej wardze sromowej. Darłam się, kiedy przekłuwał, ale to nic nie dało. Po chwili zrobił to samo z drugą wargą. Tego było mu jeszcze mało. Każda kobieta ma wzgórek łonowy, na końcu którego zaczyna się łechtaczka. W zależności od budowy ciała i grubości tkanki tłuszczowej jest to miejsce bardziej lub mniej wyeksponowane. W moim przypadku, ż racji dużej wypukłości wzgórka łonowego ten napletek jest dość mocno wyeksponowany. To też Leszek chwycił go w dwa palce, ścisnął i zaczął wbijać w niego następną agrafkę, ale tym razem była to zdecydowanie duża agrafka. Wyszedł z fałdu napletka, chwycił fałd skórny powyżej mojego znaczka i wbił w niego drugą część agrafki. Kiedy ją zapiął okazało się, że nam go dość mocno naciągniętego do góry. Wówczas stwierdził – na razie starczy, chłopaki, bierzemy się do roboty. Oznaczało to, że zaczęła się druga runda zbliżeń. Zaczął ją Wojtek, jak zwykle zbliżeniem w pozycji klasycznej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, ze każde jego pchniecie powodowało podrażnienie warg sromowych, a przede wszystkim agrafki we wzgórku łonowym, co powodowało określony ból. To też jęczałam bardzo głośno, ale to nic nie dawało, on wbijał się we mnie, aż doszedł do swojego orgazmu, spuszczając się we mnie. Po nim już tradycyjnie od tyłu wszedł we mnie Marek, szorując mi swoim kikutem po plecach. Leszek również tradycyjnie położył mnie na stole, ale najpierw zajął się moimi pośladkami, wbijając w nie po dużej agrafce z każdej strony. Tym razem jednak wszedł w cipkę, sklepując ją bardzo mocno. Ja już darłam się na całego, bo za każdym razem urażał wpięte w wargi i napletek agrafki. Skończył, szybko policzyłam, że nie miałam jeszcze zbliżenia z Krzysztofem. Po wyjściu z łazienki pokazali mi, abym położyła się płasko na podłodze, na brzuchu. Pozostali pomogli mu rozciągnąć moje pośladki, pociągając we wpięte wcześniej agrafki, a on wszedł w moją pupę swoim kutasem. Kiedy już wszedł, z racji bardzo mocnych bioder wbijał mi się też bardzo mocno. Po chwili miałam wrażenie, że wgniecie mnie w podłogę. Skończył, poczułam, jak się we mnie „rozlewa” jego sperma, wysunął się, ale jego miejsce zajął Leszek „siadając na moich nogach. Spojrzałam, a on położył obok siebie całą garść igieł lekarskich, wziął jedną, otworzył i wbił w pośladek. Po chwili drugą w drugi. Tak po kolei, aż wbił mi po pięć igieł w każdy pośladek. Wówczas ustąpił miejsca Markowi, ten przykląkł po mojej prawej stronie, koledzy rozciągnęli mi pośladki a on zaczął wciskać tego swojego kikuta mi w pupę. Darłam się, ale oni trzymali mnie mocno, a on coraz głębiej. Nie wiem, jak daleko się wbił, ale w pewnym zastygł, natomiast prawą ręką chwycił mnie mocno za włosy, mówiąc – unieś się. Kiedy wyprostowałam się na rękach pojawił się Leszek trzymający w reku bardzo długą szpilkę. Chwycił za wystającą z brodawki agrafkę, pociągnął ja w dół i zaczął tą długą igłę wbijać mi w poprzek piersi. Wyłam z bólu, ale to nie miało żadnego znaczenia, po chwili miałam przebitą w poprzek druga pierś. Wówczas Marek zaczął od nowa wysuwać o coraz mocniej wsuwać swojego kikuta w moją pupę. W pewnym momencie pchnął tak mocno, że aż zawyłam z bólu. Wówczas uznali, ze wystarczy. On poszedł myć się, a oni odwrócili mnie na plecy, tym sposobem wbiły mi się w pośladki wszystkie igły. Zaraz pojawił się przede mną Leszek, znowu trzymał w ręku igły, które zaczął mi wbijać kolejno, od góry, Wbił pięć we wzgórek łonowy, następnie po trzy w duże wargi sromowe i po trzy w małe. Bardzo mocno mnie to bolało, bo to są wyjątkowo wrażliwe miejsca. Skończył, ale pojawił się marek i widzę, że świeci się jego kikut. Nie myliłam się, nasmarował go i od razu zaczął mi go wciskać w cipkę. Wyłam, a on wsuwał się i wsuwał, do momentu, kiedy o dziwo dostałam bardzo mocny orgazm, co on wyczuł kiedy pizda obkurczyła się na jego kikucie. Na szczęście to już był koniec. Pomogli mi wyjąć igły, mówiąc – agrafki to prezent, możesz sobie je wziąć. Wsiadłam w taksówkę, wróciłam do domu, pozdejmowałam te agrafki i długo moczyłam się w wannie. Poszłam spać, dzisiaj od rana smaruję wszystkie obolałe miejsca i mocno czuje to „boksowanie” cipki tym kikutem. Ale ten „kikut” ma w sobie jakiś magnez i być może kiedyś się z nim jeszcze spotkam. Na razie jednak muszę odpocząć. 10 października 2009r. Baśka.

Scroll to Top