Studenci i ratownicy

Studenci i ratownicy.
Kiedy opisałam jednemu ze swoich „zaprzyjaźnionych” respondentów wieczór, w którym miałam bardzo dużo zbliżeń i to w obie dziurki. Odpisał mi – przecież robisz to co lubisz, a że ktoś może uważać, że to co robisz nie jest tym co kobieta powinna robić (prać, gotować i rodzić), to już ich problem. Ma rację, a ja nic na to nie poradzę, że lubię uprawiać seks, lubię wszystkie formy zbliżeń z mężczyznami, pomimo, że czasami bywają one trochę lub mocno uciążliwe.

Tak samo było w miniony piątek, a wszystkiemu winna jest Małgośka. Ona pracuje na Akademii Medycznej. Ale na tej samej Akademii jest Wydział Antropologii badający zmiaany w budowie człowieka. Przodków nie bardzo jest szansa badać, ale można prowadzić badania, jak zmieniają się ludzie we współczesnym świecie. Dlatego każdy student Akademii medycznej jest poddawany co rok takim badaniom, począwszy od pierwszego roku studiów. W ramach tych badań, poza pomiarem wszystkich cech fizycznych, w przypadku kobiet, za ich zgodą jest mierzona pojemność pochwy, w przypadku mężczyzn długość członka „ w zwisie”. Podczas tych badań kilka lat temu jedna z pracownic odkryła trzech studentów, którzy mieli nieproporcjonalnie duże penisy. Zainteresowała nimi Małgośkę, a ta ich „sprawdziła”. Od tamtego czasu, jak się pokażą jakieś „ciekawe okazy” to trafiają do Małgośki, a ona już ich „bada” dalej. Tak było również w zeszłym tygodniu, zadzwoniła, mówiąc, że ma „przebadanych” pięciu ciemnoskórych studentów z trzeciego roku, którzy wyrazili zgodę na „dalsze badanie”. Umówiła ich na piątek, na godzinę 20-tą w jej „mieszkaniu służbowym”, czyli w jej gabinecie. Jest to normalne mieszkanie typu dwa pokoje z kuchnią, w jednym pokoju jest gabinet z fotelem ginekologicznym, drugi pokój to „poczekalnia” z kanapą, stołem, krzesłami i innym wyposażeniem. Spotkanie zaczęło się praktycznie o 20-tej, przyszło pięciu młodych, dobrze zbudowanych ciemnoskórych mężczyzn, żeby było dowcipniej, niezbyt dobrze mówiących po polsku, dobrze mówiących po angielsku. Zaczęliśmy kurtuazyjnie od drinków i rozmowie dotyczącej ich studiów. Wszyscy deklarowali chęć ukończenia u nas medycyny i powrót do swoich krajów, już jako lekarzy. Zainteresowała ich również moja praca, dlaczego takie biuro i co w nim robię. Ale mniej więcej po godzinie tej rozmowy nabrałam już chęci na nich, to też poszłam do łazienki, rozebrałam się i wychodząc do nich tylko w ręczników stwierdziłam, że możemy dalej dyskutować, poznając się bliżej. Oni również rozebrali się do spodenek, podeszłam do pierwszego, nazywał się Zafir wsuwając mu rękę w spodenki. Siedział na fotelu, to też lekko wyprostował się, tak, że mogłam je zsunąć i wyjąć to coś na wierzch. Okazało się jest to wcale nie takie małe. Tym nie mniej zaczęłam go pieścić, wpuszczając mocno w usta. Po kilku ruchach zorientowałam się, jaki jest duży, że nie jest w stanie wejść mi zbyt głęboko. Kiedy ja skoncentrowałam się na swoich ustach, drugi z nich, Abdul podszedł do mnie od tyłu, rozsunął mocno nogi, ręką sprawdził, gdzie jest cipka, po chwili zaczął wsuwać swojego kutasa. Tylko jęknęłam, bo nie mogłam nic powiedzieć, kiedy poczułam go w sobie. Wypełniał mnie całkowicie, a nawet jeszcze bardziej. Czułam go bardzo mocno w sobie. Trzymał mocno za biodra i wykonywał te swoje charakterystyczne ruchy do przodu, które powodowały, że ja wsuwałam sobie tego kutasa co miałam coraz głębiej. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, poczułam, jak się spuszcza. Zafir również pozwolił mi się unieść i poszłam się umyć. Tak to się zaczęło. Później było zbliżenie klasyczne z Basmanem i Hassanem. Klasyczne, bo od przodu, ale nie oznaczało ono łagodne. Byli to potężni mężczyźni, to też każde ich pchnięcie bardzo mocno odczuwałam na swoim wzgórku łonowym, a przede wszystkim ma wargach sromowych. Było to można powiedzieć „miażdżenie” moich warg. To też kiedy poszłam do łazienki umyć się, już cipkę czułam bardzo mocno. Nie wiem, czym ich Małgośka nafaszerowała, ale praktycznie po chwili kutasy mieli już w zwodzie. Zaczęła się następna „runda” naszych zbliżeń, już nie taka grzeczna, jak poprzednia. Już byłam w pozycji na jeźdźca tyłem, podrzucana wysoko do góry. Przecież przy tej różnicy masy ciała fruwałam jak piłeczka. Każde opadnięcie, to było następne nabijanie się na mocnego, sterczącego kutasa. Następne zbliżenie, to też pozycja na jeźdźca, ale na podłodze i też tyłem, po chwili miałam w ustach Hassana, a pozostali pieścili moje piersi. Robili sobie chwile odpoczynku, ale nie dla mnie, bo wówczas leżałam na fotelu ginekologicznym, a oni pieścili swoimi ustami moja cipkę. Głównie aktywny był Abdul i Dżamal. Po takich pieszczotach, kiedy odlatywałam w pełnym orgaźmie łechtaczkowym natychmiast odbyli ze mną następną serię zbliżeń. Nie da się ukryć, ich kutasy odbiegają od standardowych, to też koło północy już jęczałam i to dość głośno. Czułam bardzo mocno rozbitą cipkę, a pomimo to bardzo chciałam następnych z nimi zbliżeń. Po pewnym czasie ponownie „wylądowałam” na fotelu ginekologicznym, gdzie znowu pieścili aż do pełnego orgazmu. Widząc, że „płynę” przenieśli mnie na kanapę i tam miałam pierwsze zbliżenie jednoczesne, tzw. kanapkę, w cipkę i pupę. Prawie się darłam, czując, jak jestem rozsadzana, ale ich to chyba podnieciło, bo wbijali się we mnie bardzo mocno. Znowu trochę odpoczęłam, a trzej następni już się szykują ze swoimi kutasami, tym razem znowu w pozycji od tyłu. Nie wiem, jak długo odpoczywałam, ale znowu „wylądowałam” na fotelu. Najpierw doprowadził mnie do orgazmu Dżamal, a po nim Hassan. Kiedy znowu byłam „pływająca” przeprowadzili mnie do kanapy. Tam zobaczyłam sterczącego kutasa Zafira, na którym miałam usiąść pupą. Mając go już całkowicie w pupie unieśli mi nogi i zaczęli po kolei wchodzić we mnie, jeden po drugim, spuszczając się we mnie. Ja już się darłam, bo mnie wszystko bolało, oni jednak realizowali swój zamiar. Na szczęście dochodziła już czwarta nad ranem, oni też poczuli się zmęczeni i zakończyliśmy to spotkanie. No i tu jest ta najbardziej dziwna dla niektórych konkluzja, wróciłam do domu mocno obolała, ale bardzo zadowolona ze spotkania ze „studentami Akademii Medycznej”, to też od razu usnęłam. Przebudziłam się około 10-tej i dobrą chwilę trwało, za nim się pozbierałam. Podbrzusze mnie jeszcze bolało, a pomimo to zrobiłam sobie „dokładkę. Ok. 12-tej zadzwonił znajomy ratownik z basenu, czy bym nie wpadła popływać. Jego telefon należy interpretować – przyjedź, bo mamy chęć Cię zerżnąć. Co zrobiłam, umyłam się i oczywiście pojechałam. Popływałam prawie godzinę, później zaprosili mnie do sauny, gdzie było dwóch znanych mi już ratowników i trzeci, Grzegorz, nowy. Chłopak około 190cm wzrostu, biceps jak trzy moje ręce a udo jak dwa moje. Powiedziałam im, że jestem po nocnych przeżyciach i bez względu jak mocno będę jęczała, mam chęć odbyć z nimi zbliżenia. Gdy tylko wypowiedziałam te słowa pierwszy podniósł się Marcin, zrzucił ręcznik i ujrzałam jego sterczącego kutasa. Pokazał, abym się obróciła i oparła o ławkę, a kiedy tylko byłam w tej pozycji już był we mnie. Trzymał mocno za biodra i wsuwał tego swojego kutasa raz za razem. Jęczałam bardzo głośno, ale o dziwo, pomimo odczuwalnego bólu podniecałam się, aż poczułam mocny orgazm w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Kiedy wróciłam z pod natrysku już czekał na mnie Czesław. Leżał na podłodze ze sterczącym kutasem. Kiedy się na niego nabiłam zaczął unosić swoje biodra i opuszczać, a ja opadałam wbijając się coraz głębiej. Kiedy już bardzo głośno jęczałam włączył się „do zabawy” ponownie Marcin wsuwając swój palec tak, że dotykał łechtaczki. Wówczas obaj zaczęli „współpracować”, jeden mnie podrzucał, drugi pieścił łechtaczkę. To spowodowało, że podnieciłam się niesamowicie mocno. Jęczałam, a prawie już krzyczałam, kiedy on zaczął się we mnie spuszczać. Natomiast już prawie cały czas krzyczałam, kiedy wbijał się we mnie Grzegorz. Położył mnie na podłodze, pozostali podciągnęli mi nogi do góry i na boki, a on systematycznie wsuwał we mnie swojego kutasa. Wsuwał, to jest powiedziane delikatnie, wbijał się we mnie, a przy takiej masie ciała było to bardzo mocne. Czułam go bardzo mocno w sobie, ale też czułam bardzo mocno, kiedy jego wzgórek łonowy napierał na moje wargi. Było to bardzo mocne, chwilami miałam wrażenie że sięga mi aż pod gardło. Wbijał się mocno, a ja krzyczałam, ale wypinałam biodra, aby jeszcze mocniej się we mnie wsuwał. Skończył, spuszczając się. Kiedy wychodziłam z pod natrysku zapytał, czy bym z nim i jego kolegami kiedyś nie spotkała się. Stwierdziłam, że być może i tak żeśmy się rozstali. Rozstaliśmy się, a mnie już po przyjeździe do domu chodzi po głowie myśl o takim spotkaniu. 11 października 2010r.

Scroll to Top