Student Andrzej – rozstanie

Student Andrzej – rozstanie

Jesienią ubiegłego roku poznałam na basenie Andrzeja, pana inżyniera, który teraz kontynuował naukę na kursie magisterskim. W semestrze zimowym spotykaliśmy się we wtorki i czwartki, po moim basenie. Ale już w drugim semestrze tak miał ustawiony plan zajęć, że mogliśmy spotykać się tylko w czwartki. Ale czasami, kiedy mógł, spotykaliśmy się również w piątkowy lub sobotni wieczór.

Dlaczego tak mogliśmy się spotykać, nie wiedziałam, tym razem zaproponował środę przed długim weekendem czerwcowym. Wcześniej jednak coś się podziało. Przede wszystkim muszę powiedzieć, że te spotkania z Andrzejem, przynajmniej do pewnego momentu były wspaniałe. Dochodziło między nami do zbliżeń klasycznych, zarówno od przodu jak i od tyłu. Osiągałam podczas tych zbliżeń pełny orgazm, a czasami wręcz wpadałam w drgawki, kiedy się we mnie spuszczał. Było mi również bardzo miło i nie raz doprowadzał mnie do orgazmu, kiedy pieścił cipkę ustami. Ja mu nie byłam dłużna i nie raz pieszcząc jego kutasa swoimi ustami doprowadzałam go do wytrysku. Pierwszy sygnał, że coś się w naszych pieszczotach zmienia miał miejsce w czwartek, 05 maja. Było to nasze pierwsze spotkanie po moim urlopie. Doszło między nami do klasycznego zbliżenia praktycznie zaraz, kiedy tylko wszedł do domu. Miałam wrażenie, że tęskniłam za nim, chciałam mu się oddać całkowicie, to też kiedy przyszedł moment jego spełnienia, ja też doszłam do bardzo mocnego orgazmu, poczułam wyjątkowo mocny skurcz mięśni brzucha, co wręcz wykrzyczałam. Odpoczęliśmy, zjedliśmy kolację, po której ponownie wylądowaliśmy w łóżku, a tym razem Andrzej wziął mnie od tyłu. Przy tej dysproporcji ciał czułam każde jego pchnięcie bardzo mocno. Ma tego kutasa dość dużego, to też wypełniał mnie całkowicie i ponownie głośno krzyczałam, kiedy się we mnie spuszczał. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu trzy tygodnie i chyba ten czas spowodował, że bardzo pragnęłam jego pieszczot. Z drugiej strony chyba to zadowolenie, że przyszedł spowodowało, że piliśmy dość dużo alkoholu, to też po tym zbliżeniu czułam już dość duży szum w głowie. Umyci ponownie położyliśmy się do łóżka, przez dłuższa chwilę leżeliśmy, ale nie trwało to zbyt długo. Andrzej ponownie nalał wódeczkę do kieliszków, po czym ja swój wypiłam do końca, a on tylko do połowy, natomiast drugą połowę wylał na wzgórek łonowy, wódeczka zaczęła spływać do cipki. Wówczas zmienił pozycję, uniósł się, przesunął tak, że jego usta zaczęły pieścić łechtaczkę, zlizując spływającą tam wódeczkę. Dotykał ją językiem, ale w pewnym momencie powiedział – ten pierścionek jest tu zupełnie niepotrzebny, nie można Cię swobodnie pieścić, bo mocno przeszkadza. Gdybym była trzeźwa, może bym tak nie zareagowała, ale ponieważ byłam już dość mocno podpita, stwierdziłam – to go zdejmij. Uniósł się, popatrzył w koło, na stoliku leżały cążki do skórek, wziął je w rękę, jedną ręką przytrzymując jedno ramię, drugie ramię udało mu się odgiąć na tyle, żeby przesunąć go na bok tak, aby móc go wysunąć. Zdjął, po czym wziął butelkę, nalał nam do kieliszków, pokazał, że mam wypić, a samemu wypił połowę, a drugą tym razem wylał na łechtaczkę, mówiąc – muszę ją zdezynfekować. Krople wódeczki nie zdążyły jeszcze dobrze spłynąć w dziurkę, kiedy jego usta zaczęły ją pieścić. Tym razem, nie mając już żadnych przeszkód jego języczek bardzo mocno ją pieścił, a ja coraz mocniej wiłam się na łóżku w narastającym podnieceniu. Przyszedł moment, kiedy już byłam o krok od pełnego orgazmu. Andrzej to wyczuł i zrobił coś, co zrobił już raz, pół roku temu. Mianowicie mnie ugryzł, zacisnął na napletku łechtaczki zęby tak, że się mocno w nią wbiły. Ja zawyłam, wyrzuciłam biodra do góry, ale za nim opadły, on już się uniósł i już się we mnie wsuwał. Po chwili wypełnił mnie do końca, a ja bardzo głośno jęczałam. Ból spowodowany ugryzieniem przykryło bardzo mocne podniecenie. Myślę, że ten ból spowodował jednocześnie tak duże moje podniecenie, że wbijałam ręce w jego ramiona, mocno wypinając biodra w jego kierunku, aby jak najmocniej we mnie wszedł. A on rytmicznie się wsuwał, aż przyszedł moment pełnego spełnienia, podczas którego ja dostałam wręcz dreszczy, jednocześnie bardzo głośno krzycząc. Długo później odpoczywaliśmy, kiedy poszłam się umyć widziałam na swoim wzgórku dwa bardzo wyraźne znaki po jego zębach, a kiedy myłam to miejsce, czułam przenikliwy ból. Ale poszłam do łóżka i nawet nie bardzo wiem, kiedy usnęłam, mocno do niego się tuląc. Nad ranem, kiedy zaczęliśmy się ruszać okazało się, że jest już mocno podniecony i od razu mnie wypełnił, a ja jęczałam, osiągając bardzo mocny orgazm. Umył się, ubrał i poszedł, bo przecież on na uczelnię, a ja do pracy. Wszystko dobrze, ale cały czas czułam to jego ugryzienie, a wieczorem widać było w tym miejscu bardzo mocny i ciemny siniak. Po dwóch tygodniach mamy następne spotkanie, podczas którego, jeżeli tak można powiedzieć, popełniam błąd przyznania się do swojego czerpania przyjemności z bólu. Było już mocno po północy, byłam też mocno pod wpływem alkoholu, kiedy odbywaliśmy klasyczne zbliżenie od tyłu. Wypięłam w jego kierunku, Andrzej wsunął się mocno we mnie, ja jęknęłam, wówczas on, nie wiem dlaczego, klepnął mnie dłonią w pośladek. Ja, będąc już w mocnym podnieceniu powiedziałam – mocniej, po chwili dostałam następny, ale na tym się skończyło, bo on zaczął już szczytować, a za chwilę poczułam, jak mnie wypełnia. Mogę powiedzieć, że sytuacja w pewnym sensie powtórzyła się za tydzień, tyle tylko, że w innym wydaniu. Również było to już mocno po północy, kiedy mieliśmy już za sobą dwa zbliżenia i wypite wcale nie mało wódeczki. Andrzej ułożył mnie płasko na tapczanie na brzuchu, ukląkł za mną i zaczął mi dawać klapsy na pupę. Uderzył jedną ręką w jeden pośladek, drugą ręką w drugi i jakby czekał na moją reakcję. Ponieważ ja nie zareagowałam, uderzył ponownie. Przecież mocno czułam te jego uderzenia, ale nie reagowałam. Chyba po pięciu takich klapsach pierwszy raz jęknęłam, to go chyba sprowokowało, bo zaczął uderzać dalej. Przyszedł moment, że mnie te pośladki już bolały, już jęczałam głośno, to go chyba podniecało, bo uderzał dalej. Chyba po trzech następnych jęknęłam – boli, wówczas usłyszałam – przecież lubisz, po czym dostałam kilka następnych uderzeń. Kiedy już zaczęłam krzyczeć, że mocno boli uznał, że wystarczy. Usłyszałam – nie ruszaj się, Andrzej wychylił się, wziął z szafki krem, który tam leżał, posmarował nim swojego kutasa i rozsuwając mocno pośladki wbił mi go w pupę. Jęczałam, bo czułam go bardzo mocno w sobie, a przede wszystkim jęczałam, bo napierał na bardzo mocno sklepaną pupę. Wsuwał się systematycznie, aż doszedł do swojego orgazmu, spuszczając się we mnie. To był koniec atrakcji na czas tego spotkania. Dalej minęło półtora miesiąca na pięknym klasycznym seksie z bardzo dużą ilością pieszczot oralnych zarówno z mojej strony, jak również ze strony Andrzeja. Przyszedł długi weekend, zaproponował spotkanie w środę, o 6-tej, tłumacząc potrzebą pojechania na pozostałą część weekendu do domu. Niczego nie podejrzewając zgodziłam się i wszystko przez długi okres wyglądało normalnie. Mieliśmy trzy zbliżenia, byłam wypieszczona jego ustami aż do pełnego orgazmu. Podczas tego spotkanie wypiliśmy również dość dużą ilość wódeczki, bo Andrzej opijał zaliczenie pierwszego roku studiów magisterskich. Nie ukrywam, że nad ranem byłam trochę jeszcze pijana, kiedy on już wstał. Usłyszałam – idę się umyć, po czym poszedł do łazienki na piętrze. Przebudziłam się, też poszłam do łazienki, opłukałam i wyszłam. Patrzę, jego jeszcze nie ma, idę na górę, o on na mnie czeka w górnej łazience. Podchodzę, a Andrzej pokazuje, że na środku stoi mój stolik nakryty ręcznikiem, a ja mam się na tym położyć. Kiedy tylko to zrobiłam w jego rękach pojawiły się kajdanki, założył mi je na rękę i nogę jedną parę, drugą na drugą rękę i nogę Tym sposobem leżałam, jak to się mówi rozłożona „na motyla” z pełnym dostępem do krocza, a w szczególności do cipki. Wówczas również można powiedzieć całkiem się obudziłam, ale to było już za późno. Andrzej przesunął ręką po całym moim kroczu, po czym usłyszałam – dzisiaj jest nasze ostatnie spotkanie. W przyszłym roku zamieniam studia stacjonarne na zaoczne, bo podejmuję w lipcu pracę. Druga kwestia, we wrześniu się żenię, to też już nie będę przyjeżdżał do Ciebie. Lubisz ból, ale dzisiaj dostaniesz taki wpierdol, jakiego być może jeszcze nie miałaś. Sięgnął do torby i wyjął z niej trzcinkę bambusową, w znaczący sposób przeciągnął ja w dłoni, po czym zbliżył się do mnie i za chwilę ta trzcinka spadła na cipkę. Jęknęłam, ale to nic nie dało, Andrzej, w określonych odstępach czasu systematycznie mnie uderzał. Po kilku takich uderzeniach już bardzo głośno jęczałam, a po kilku następnych już płakałam. Andrzej nic z tego sobie nie robił, tylko cały czas komentował – Twoja pizda jest jeszcze za mało czerwona, po czym uderzał następny raz. Kiedy już prawie wyłam, przestał, poszedł do kuchni, przyniósł sok, wódkę i szklankę, zrobił bardzo mocnego drinka, podtrzymując mi głowę wlał go we mnie. Ewidentnym było, że po takiej ilości alkoholu zaraz ponownie będę pijana. Odstawił, wówczas okazało się, że ta jego „zabawa” bardzo go podnieciła, przesunął mnie bliżej krawędzi stołu i wszedł we mnie. Darłam się, bo mnie bolała cała zewnętrzna część cipki, ale za moment ten ból zaczął jakby ustępować narastającemu podnieceniu. Wypełniał mnie całkowicie, wchodził aż do końca. Powodowało to narastające we mnie podniecenie, aż osiągnęłam prawie orgazm w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Wysunął się i wytarł, po czym odpiął mi nogi i trzymając za ręce położył ponownie na tym stoliku na brzuchu. Przypinając kajdankami ręce do nóg stołowych. Leżałam z wypiętą pupą a Andrzej ponownie wziął trzcinkę w rękę i zaczął nią obijać mi pośladki, ale nie tylko, ustawiał się tak, żeby trafić w rowek. Darłam się, jednak usłyszałam – zrobię Ci dupę czerwoną jak marchewka, po czym znowu zaczął uderzać. Nie wiem, ile razy i gdzie mnie uderzył, ale po pewnym czasie już nie miałam nawet siły krzyczeć, a on cały czas uderzał mnie w pośladki i w rowek. Te uderzenia bardzo mnie już bolały, już nawet nie krzyczałam, już jęczałam. Wówczas o dziwo przerwał, spojrzałam kątem oka, a on szykował swojego kutasa, aby wejść w moją pupę. Przytrzymał go ręką i przystawił do dziurki, po czym mocno pchnął. Rozdarłam się, bo ten jego kutas był praktycznie suchy, miał trochę spermy na samym czubku. Wpychając mi powodował, że jego główka przeciskała się przez wejście, powodując duży ból. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, chwycił mnie za biodra i po chwili cały już siedział we mnie. Zaczął systematycznie się wsuwać, aż w końcu osiągnął swój stan maksymalnego podniecenia i się we mnie spuścił. Poczułam, jak się jego soki rozpływają po mnie i miałam nadzieję, że to już koniec tego spotkania, tym bardziej, ze Andrzej obmył swojego kutasa w umywalce, wytarł go i założył szorty. Niestety, mocno się myliłam. A tej łazience jest powkręcanych w sufit i w boczne ściany kilka różnych haków. Powkręcał je Marek, kiedy ćwiczył w domu i rozpinał na nich drążki i sprężyny. Teraz okazało się, ze Andrzej przełożył przez jeden z haków w suficie linkę, odpiął mi ręce od nóg stołowych, ale spiął je razem, a w środek wpiął linkę, którą zaczął naciągać. Po chwili stałam na środku łazienki z rękoma wyciągniętymi do góry. Andrzej przeszedł wokół mnie, pogładził po pupie, przeciągnął ręką po kroczu, po czym usłyszałam – dostałaś lanie, przecież to lubisz, ale teraz trzeba Cię trochę powypełniać. Skończył, po czym poszedł do kuchni i przyniósł z niej zwykły stołek barowy. Kiedyś dostałam takie dwa stołki od pewnej firmy, zwykle ich nie używam, stoją sobie w kącie, są dość wysokie, 75cm. Teraz przyniósł, postawił przede mną, mówiąc – możesz się o niego trochę oprzeć. Tym sposobem byłam lekko pochylona do przodu. Andrzej tymczasem podszedł do swojej torby i wyjął z niej potężnych rozmiarów korek analny typu „wieża”. Spojrzałam, kiedyś taki miałam, ale trochę mniejszy. Natomiast ten od razu wydawał mi się bardzo duży i nie myliłam się. Kiedy go później pomierzyłam okazało się, że ma 32cm długości i 7/7,5cm średnicy. Zaczęłam krzyczeć – nieeee, on na to – przecież kiedyś sama mówiłaś, ze lubisz mieć coś mocnego w dupie. Wyjął również z torby jakiś pojemnik, odkręcił wieczko, po czym umoczył w nim ten korek, dalej palcem posmarował prawie cały, przystawił mi go do pupy i zaczął napierać. Pupa po chwili puściła i zaczął się wsuwać. Najpierw wszedł czubek, a po chwili już pierwszy segment. Ale wówczas zaczęłam czuć bardzo duże pieczenie. Zaczęłam krzyczeć, próbowałam ruszać biodrami na boki, ale Andrzej nie zwracał na to uwagi, tylko systematycznie go we mnie wsuwał. Na szczęście nie robił tego „na chama” tylko w miarę delikatnie, kawałek wsunął, minimalnie wysunął i ponownie napierał. Tym sposobem wsuwał go coraz dalej i dalej, aż w końcu wsunął mi go całego. Przesunął ręką po brzuchu, gdzie wyraźnie wyczuwało się wybrzuszenie spowodowane tym korkiem. Wówczas przesunął stołek, który stał przede mną za mnie, lekko popchnął go do przodu, podtykając go pod pupę, tak, że blokował ten korek w pupie. Tym sposobem teraz byłam lekko wychylona do przodu, Andrzej zatrzymał się, jeszcze raz pogładził po brzuchu, sięgnął do cipki, po czym rozsunął mi mocno nogi na boki. Po chwili podszedł do swojej torby i wyjął z niej wcale nie małych rozmiarów sztucznego penisa. Po zakończonym spotkaniu pomierzyłam go, okazało się, że ma 27,5cm, tyle tylko, że był bardzo gruby, miał 5cm średnicy. Zaczęłam się ponownie drzeć – nieee, ale Andrzej się tylko uśmiechnął, mówiąc – jak to nie, przecież takie kutasy lubisz. Po czym tak samo, jak poprzednio posmarował go „kremem” ze swojego pudełeczka, zbliżył się do mnie i zaczął wciskać mi go w cipkę. Zaczęłam się drzeć, on na to nie zwracał zupełnie uwagi, wziął go w dwie ręce, przystawił do dziurki i zaczął wciskać. Darłam się, bo nie dość, że zaczęło mnie w środku piec, to na dodatek miałam wrażenie, ze za chwilę rozerwie mi cipkę. Przecież już we mnie siedział ten korek w pupie. Andrzej jednak na to nie zważał, tylko napierał, a ten kutas wsuwał się i wsuwał. Wszedł prawie cały, prawie, bo nie czułam jeszcze tej imitacji jajeczek, kiedy Andrzej podszedł do mnie od tyłu, wyjął stołek i podstawił go z przodu, najpierw lekko pochylony, a kiedy był już pode mną zaczął go prostować, tak, że w końcu na nim siedziałam. Siedziałam, ale tym sposobem wbił we mnie do końca ten korek w pupie i tego kutasa w cipkę. Siedziałam, ale widać było, jak tego jest dużo, bo bardzo wyraźnie odstawała mi dolna część brzucha. Było wyraźnie widać to wybrzuszenie. Skończył, ja się na tym stołeczku mocno kręciłam, bo w dalszym ciągu odczuwałam pieczenie w pupie i w cipce. Tym razem byłam przekonana, że to już koniec tej zabawy, bo przecież powbijał we mnie to co chciał. Okazało się, ze jednak nie. Podszedł do swojej torby i wyjął z niej normalną świecę stołową, taką, która ma około 30cm długości i ok. 2,5cm średnicy. Spojrzał na mnie i mówi – dupę i pizdę Ci już urządziłem, ale masz jeszcze cycki, nimi też się można pobawić. Zapalił tę świecę, podszedł do mnie, chwycił za pierścionek, który miałam wpięty, naciągnął całą pierś, po czym zaczął na nią kapać stearyną z tej świeczki. Po chwili zaczął to samo z drugą. Darłam się, przecież mnie parzyło, on jednak równomiernie skapywał t ą stearynę to na jedna, to na drugą pierś. Kiedy już na obie nakapał odpowiednio dużo, pogładził mnie po brzuchu, stwierdzając – masz tu bardzo ładną wypukłość, będzie po niej świeca ładnie spływać. Ta wypukłość, to te dwa „prezenty” które mi wsadził. Jęknęłam, bo po chwili zaczęły spadać krople płynnej świecy na moje podbrzusze. Tak wypalił prawie pół świecy, po czym usłyszałam – Twoje podbrzusze, to jak kronika, co jakiś czas ktoś w niej coś zapisuje. Pomyślałem, że ja też powinienem pozostawić na nim jakiś ślad. Ale nie będę Cię w taki sposób zdobić. Zostawię Ci ślad po mojej świeczce. W tym momencie palącą się część skierował na mój brzuch tuż pod pępkiem i mocno przycisnął. Rozdarłam się, bo mnie parzyło, ale było już po wszystkim. Andrzej odłożył tą zgaszoną świeczkę, wszedł do pokoiku, ubrał się, po czym podszedł, jak to się mówi, dał mi pożegnalnego buziaka mówiąc – miło było się z Tobą pieprzyć, po czym zluzował linkę, do której były przywiązane moje ręce, rozpiął kajdanki, rzucając je na podłogę i poszedł. Okazało się, że nie jest mi zbyt wygodnie na tym stołku, na którym siedziałam, chciałam stanąć, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, osunęłam się na podłogę. Leżałam tak dobrą chwilę, za nim przede wszystkim wyjęłam z siebie te korki, następnie już podpierając się o barierkę schodów zeszłam do swojej łazienki. Napuściłam do wanny wody, wsypałam wcale nie mało pachnącej soli Jericho i zanurzyłam się całkowicie. Tego typu sole zawierają wyjątkowo dużo mikroelementów, które poprawiają wygląd i elastyczność skóry, co po „klepaniu” Andrzeja było mi bardzo potrzebne. Jednocześnie musiałam pozbyć się świecy z piersi i brzucha oraz dobrze zmyć miejsce, w którym zgasił świeczkę. Dłuższą chwilę leżałam w tej wodzie, ale kiedyś trzeba było wyjść. Tylko się wytarłam i położyłam do łóżka. Spojrzałam na zegarek, była godzina 9-ta. Prosty rachunek, spotkanie kończące moją znajomość z Andrzejem trwało trzy godziny. Kiedyś i tak musiało by się skończyć, ale nie przypuszczałam, że ta znajomość skończy się w taki sposób. Jak widać, życie nadal nas zaskakuje i sprawia różne niespodzianki, szkoda, że czasami tak bolesne. 27 czerwca 2011r. Baśka

Scroll to Top