Student Janek, 21.06.08

Student Janek, 21 czerwca 2008 roku.  We wrześniu 2006 roku poderwałam Janka, wymuszając na nim pójście na zaoczne studia licencjackie. System zaoczny, co pewien czas zjazd sobotnio – niedzielny. Od tamtego momentu mija właśnie drugi rok akademicki. Nawet nie wiadomo, kiedy minął ten czas. Podczas tych dwóch lat studiów zaprzyjaźniliśmy się, ponieważ Janek praktycznie zawsze w sobotę po zajęciach przychodził do mnie.

Tak miało być również w tą sobotę. Miał mieć o 14-tej egzamin, a po nim już wolne. To też czekałam na niego z kolacją. Przyszedł, była prawie osiemnasta i widać było, że jest trochę zmęczony, ale zadowolony, zdał na czwórkę. Był to jego ostatni egzamin w tej sesji i praktycznie od tego momentu mógł uważać się za studenta trzeciego roku. Poszedł na górę odświeżył się, zasiedliśmy do kolacji. Jak zwykle, zmiatał z talerza, ale również dzielił się ze mną swoimi przeżyciami. Kiedy zjadł, już jak by tradycyjnie zasiadł na kanapie, ja posprzątałam i z naszykowanymi drinkami przysiadłam się do niego. Chwilę siedzieliśmy obok siebie, po czym poinformowałam go, że gratulując mu ukończenia dwóch lat studiów otrzymuje ode mnie „mały” prezent. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Prezes firmy, która komputeryzowała naszą firmę, mówiąc, ze ma w specjalnej ofercie jakieś laptopy. Pokazał, praktycznie nie potrzebowałam, ale kupiłam trzy z myślą o moich studentach, to znaczy siostrzeńcu Michale, siostrzenicy Oli i Janku. To też poszłam do swojego gabinetu i przyniosłam mu tego laptopa. Długo patrzył, nie wiedząc, co ma powiedzieć, próbował jakiejś dyskusji, ale ja mu zamknęłam usta swoimi ustami. Przywarłam do jego ust, on zdążył odłożyć tego laptopa na ławę i objął mnie ramionami. Już w tym momencie zaczęłam być podniecona. Ale Janek chwycił mocno moją głowę od tyłu, a nasze języki zaczęły swoją „rozmowę”. Nie miałam zbyt dużych możliwości poruszania się, ale kiedy nasze usta na moment rozwarły się, szepnęłam – idziemy. Nie musiałam drugi raz powtarzać. Wziął mnie na ręce i zaczął nieść do sypialni. Postawił, nie mieliśmy zbyt wiele na sobie, to też za chwilę ponownie spletliśmy się w miłosnym uścisku. Jego ręka za moment już była na mojej łechtaczce, a ja trzymałam jego mocno naprężoną już pałeczkę. Dotykając dziurki zorientował się, że jest już wyjątkowo mokra, więc zmienił pozycję aby wejść we mnie. Ja już na niego czekałam, szeroko rozsunęłam nogi, a w chwili, kiedy się we mnie. Pragnęłam go bardzo w wypychając do góry biodra chciałam, aby wszedł we mnie jak najgłębiej. A on wchodził, już się nauczył, nie spiesząc się, systematycznie wypełniał mnie. Przyszedł moment mojego pełnego podniecenia, kiedy poczułam, że Janek też już dochodzi do swojego szczytu. Mocno wypięłam biodra, chcąc wziąć od niego jak najwięcej. Poczułam wytrysk i poczułam ścisk w moim brzuchu. Przyszedł wyjątkowo mocny orgazm. Ręce moje zacisnęły się na jego ramionach, głowa latała na lewo i prawo a z ust wydobywał się przeciągły jęk spełnienia. Opadliśmy obok siebie, głęboko oddychając. Trzeba było jednak wstać i się umyć. Kiedy wstawałam z łóżka zauważyłam na prześcieradle wyraźne ślady „naszej miłości”. Wróciliśmy ponownie do łóżka, Janek przyniósł niedopite drinki, opróżniliśmy szklaneczki i zalegliśmy wtuleni w siebie. Nie wiem, jak długo to trwało, ale w pewnej chwili usłyszałam równy, miarowy oddech Janka. Uniosłam lekko głowę, patrzę – śpi. Nic dziwnego, stres egzaminem, zmęczenie i „przyjemność” zwaliły go. Położyłam się obok niego i też usnęłam. Jak długo spaliśmy, nie wiem, ale poczułam, że Janek się rusza. Przykryłam go mówiąc – śpij spokojnie. Widzę jednak, że on zaczyna wstawać i dając mi ciepłego buziaka mówi – siusiu. W tym momencie coś mi zaświtało w głowie, wzięłam go za rękę, mówiąc – chodź. Wchodziliśmy na piętro, po drodze mu wyjaśniłam – nauczyłam Cię klasycznego seksu, czas już na różne perwersje. Weszliśmy do łazienki na piętrze, zrzuciłam z siebie koszulkę, pokazałam, że ma zdjąć szorty, stanęłam w kabinie natryskowej, rozsunęłam szeroko nogi i wypinając się przodem w jego kierunku poprosiłam – umyj mi ją, w tym momencie rozchylając wargi cipki. Spojrzał i nie bardzo wiedział, co ma zrobić, wówczas mu powtórzyłam – puść ten strumień swojego złotego płynu prosto na moją cipkę. Pewnie już dłużej nie mógł wytrzymać, bo po chwili trysnęło z tego jego czubka, najpierw gdzieś na brzuch, ale po woli zszedł na samą cipkę. Szepnęłam do niego – bliżej. Przysunął się i od tego momentu ten jego strumień leciał prosto na moją łechtaczkę. Jęknęłam, po moim ciele przeszły dreszcze, a kiedy skończył, przyciągnęłam go do siebie, mówiąc – to było bardzo przyjemne. Puściłam wodę, a kiedy myliśmy się powiedziałam mu, następnym razem „umyjesz” moje brodawki. Spojrzał, uśmiechnął się i przywarliśmy do siebie w miłym, namiętnym pocałunku. Niestety, nie mogliśmy stać wiecznie pod tym natryskiem, po wytarciu się szybko zeszliśmy do łóżka już pod ciepłą kołdrą ponownie nasze usta spotkały się. Przerwał i zaczął na mnie znacząco patrzeć. Pytam, czy mu chodzi o „natrysk”, kiwnął głową, po czym zaczęłam z nim rozmowę. Wyjaśniłam mu, że są kobiety, które potrzebują klasycznego seksu, tego się wspaniale nauczył i jest wspaniałym kochankiem. Ale są też kobiety, które poza klasycznym seksem chcą jeszcze coś więcej. Dlatego będę chciała go prosić o rozszerzenie pewnych „usług” poza seks klasyczny. Popatrzył na mnie pytając – a będę umiał. Stwierdziłam, że na pewno tak, ja mu to pokaże, a on powinien wykonać to, o co ja go poproszę. Kończąc zapytałam – zgoda, stwierdził zgoda, nie wiedząc, na co się zgodził. Ta chwila rozmowy spowodowała, że Janek się lekko podniecił, to też zsunęłam się na poziom jego pałeczki i zaczęłam się nią bawić, wsuwając sobie w usta. Nie kryję, że sprawia mi to przyjemność. Leżąc w odpowiedniej pozie na łóżku podparłam się na łokciach, zaczęłam sobie „używać” na jego pałeczce, a kiedy już czułam ją odpowiednio mocną uniosłam głowę, mówiąc – chcę Cię. On spojrzał, mówiąc – ja też. Uniosłam się wystawiając pupę w jego kierunku, a on z własną sobie delikatnością „przykleił” się, wypełniając mnie. Poczułam go spaniele w sobie, czułam każde jego pchnięcie, zaczęło być słychać ten wspaniały odgłos odbijanych od siebie bioder. Ja jęczałam już głośno w narastającym podnieceniu, aż oboje doszliśmy do swoich momentów kulminacyjnych. Spuścił się we mnie, a ja głośno jęcząc potwierdziłam pełny orgazm. Był to środek nocy, więc po umyciu się ponownie wtuliliśmy się w siebie i ponownie zasnęliśmy. Było już widno za oknami kiedy ponownie zaczęliśmy  ruszać się w łóżku. Janek spojrzał na mnie, pytając, czy Twoja wcześniejsza propozycja jest aktualna. Spojrzałam na niego, dałam mu buziaka, mówiąc tak, po czym szybko sama zaczęłam biec do łazienki na piętro. Kiedy Janek tam doszedł, ja już klęczałam w kabinie natrysku i wystawiałam w jego kierunku swoje „truskaweczki”. Tym razem był już bardziej precyzyjny i „ładnie je skropił”, co powodowało moje wcale nie małe podniecenie. Kiedy opłukani ponownie wylądowaliśmy w łóżku tym razem Janek zagłębił się w czeluść między moimi nogami a jego język natychmiast znalazł moją łechtaczkę. Kiedy zaczął na niej buszować, ja zaczęłam być bardzo szybko podniecona. Moment i cipka puściła soki, które on systematycznie spijał. Jego język ciągle wędrował, to po łechtaczce, to w mojej dziurce. Aż przyszedł moment, kiedy już nie byłam w stanie dłużej wytrzymać. Ręce wyrzuciłam w górę, głowa kręciła się raz w jedną stronę, raz w druga stronę, już nie byłam w stanie utrzymać bioder w jednym miejscu. Starając się jak najszerzej rozsunąć nogi jęczałam – chodź. W końcu posłuchał, utworzył nade mną ten namiot ze swojego torsu i poczułam, jak wolniutko wsuwa się we mnie. Każdy milimetr, kiedy się we mnie wsuwał czułam, jak bym odpływała w zaświaty, a moment, kiedy swoją pałką sięgnął szyjki potwierdziłem głośnym jękiem. Każde jego pchnięcie kwitowałam głośnym jęczeniem, mięśnie brzucha już chodziły, jak fale na morzu, z góry na dół a ja starałam się jak najmocniej wypchnąć biodra do góry. Takie mocowanie się powodowało jeszcze mocniejsze moje podniecenie, przyszły skurcze brzucha, oczy zachodziły mgłą, natomiast on systematycznie wbijał się we mnie. Poczułam, jak zaczyna prężyć się w ostatnim swoim skoku, przyszły trzy szybkie pchnięcia i zaczął się we mnie wlewać. Prawie krzyczałam w pełnym orgaźmie, wręcz drżałam całym ciałem, kiedy poszczególne strumienie wlewały się we nie. Chwilę tkwiliśmy w bezruchu, po czym opadliśmy obok siebie głęboko oddychając. Mieliśmy przyspieszony oddech, ale „kurwiki” zadowolenia w oczach. Dłuższą chwilę odpoczywaliśmy, po czym Janek poszedł się myć na górę, ja u siebie. Po paru minutach spotkaliśmy się w kuchni, gdzie szykowałam śniadanie. Okazało się, że oboje, po tych „ćwiczeniach” mamy na nie dużą chęć. Po śniadaniu Janek spakował się i pojechał do domu. Miał tam zaplanowaną jakąś uroczystość rodzinną i był cały szczęśliwy, że podczas niej będzie mógł pochwalić się indeksem i prezentem, jaki ode mnie otrzymał. Ja też byłam zadowolona, bo zaczęłam wprowadzać go na „inne” ścieżki seksu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku akademickim zrobię z nim nie jedną „sztuczkę”. Ale była też inna strona tego medalu. Te „figle” z Jankiem pobudziły mnie dosyć mocno i nie bardzo wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Była raptem 10-ta godzina. Mogłam iść do łazienki, wyjąć którąś ze swoich zabawek, ale pomyślałam, że na to mam jeszcze czas. Natomiast zawsze w „odwodzie” był ośrodek rekreacyjny i basen, na którym zawsze było minimum dwóch ratowników. Nie wiedziałam, ilu będzie dzisiaj, ale postanowiłam zaryzykować. Szczęście mi sprzyjało. Przechodząc przez salę ćwiczeń zobaczyłam, że „tłuką się tam” tylko dwie osoby, ale zobaczyłam też Marka, z którym spotkałam się podczas „meczu”. Powiedzieliśmy sobie „Dzień Dobry”, powiedziałam, że idę trochę popływać, przebrałam się w szatni i na basen. A na basenie znajomy ratownik Wojtek i jeszcze dwóch innych, których nie znałam. Przywitałam się i zaczęłam pływać. Ale już jak ich tylko zobaczyłam, zaczęła mnie brać „chcica”. Więc biorąc któryś z nawrotów kiwnęłam na Wojtka, a kiedy podszedł, zapytałam, czy sauna jest czynna? Spojrzał na mnie, oczy mu się śmiały, kiedy mówił – zobaczę. Wrócił za chwilę mówiąc i pokazując na zegar – za dziesięć minut będziesz miała wolna saunę. Spokojnie popływałam jeszcze te dziesięć minut i prosto z basenu, z rzecznikiem na ramionach poszłam do sauny. Tam już czekał na mnie Marek, za chwilę przyszedł Wojtek, po drodze w przedsionku zrzuciliśmy „ciuchy” i weszliśmy do sauny. Położyłam się na dechach, a oni zaczęli mnie masować. Kiedy byłam już odpowiednio rozgrzana, cipka również zrobiła się dobrze mokra stwierdziłam – chcę od tyłu, ale dzisiaj robicie sztafetę. Stwierdzili, dobrze, a ja zaczęłam się odpowiednio na tych dechach układać. Pierwszy wszedł we mnie Wojtek. Czułam go odpowiednio mocno i głośno jęczałam, kiedy wypełniał mnie całą. Wyczuł mnie odpowiednio, zastosował odpowiednie tępo po saunie zaczął rozchodzić się ten odgłos, który tak lubię. To wszystko powodowało, że poczułam się bardzo podniecona, a moment, kiedy mnie wypełniał potwierdziłam głośnym jękiem. Zgodnie z umową, zaraz po Wojtku wszedł Marek. Sytuacja się powtórzyła, czułam się dobrze wypełniona, czułam, jak jego pałka przy każdym pchnięciu napiera na szyjkę, co powodowało mocne podniecenie. Leżałam tak rozpostarta na dwóch stopniach tych dech, biodra lekko opierały się o przegrodę, więc każde jego pchnięcie czułam odpowiednio mocno. A ponieważ nie był on ułomkiem, zaczynałam je czuć coraz mocniej. Kiedy tak narastało we mnie to podniecenie usłyszałam jakiś szum, patrzę kontem oka, a do sauny weszli dwaj pozostali ratownicy. Widząc, co się dzieje chwycili za swoje „szable” szykując je do odpowiedniego boju. Tego nie przewidziałam, ale nie miałam wcale zamiaru z tego się wycofywać. Marek skończył i natychmiast wskoczył we mnie pierwszy z tych ratowników. Jak to na ratownika przystało, kawał chłopa, a jego „szabelka” tez nie od parady. Wbił się we mnie bardzo mocno. Już czułam trochę zmęczenia, ale nie dawałam tego do pewnego momentu po sobie poznać. Wbijał się we mnie systematycznie. Jednak kiedy któryś raz z rzędu wbił się we mnie odpowiednio mocno poczułam go bardzo mocno w sobie, głośno jęczeć. To jęczenie narastało, bo narastało we mnie podniecenie, ale również zmęczenie. Wytrzymałam jeszcze kilka takich pchnięć i poczułam, jak się we mnie spuszcza. Odetchnęłam z ulgą, wytarłam się ręcznikiem i spojrzałam na tego drugiego ratownika. Gdybym stała na nogach, to by mi się pewnie ugięły. On trzymał w ręku i kierował ku mojej cipce odpowiednio dużego kutasa. Skąd on takiego wytrzasnął, nie wiem. Wiem natomiast jedno. Byłam już „rozklepana” przez trzech facetów, a kiedy ten zaczął się we mnie wsuwać, zaczęłam się po prostu drzeć. Czułam, jak by mnie miał za chwilę rozerwać. Napierał na boki, a kiedy doszedł do szyjki i pchnął, to miałam wrażenie, że za chwile wepchnie ją do środka. Chwycił za biodra i nie zwracając uwagi na moje pokrzykiwanie, systematycznie się we mnie wbijał. Ja czułam już go bardzo mocno w sobie, czułam podniecenie, ale również pewien ból naporu na moje wnętrze. Ten ból „spiętrzył się” kiedy on zaczął dochodzić do swojego szczytu. Moment, kiedy się spuszczał był momentem mojego ciągłego krzyku, potwierdzającego przyjęcie tego strzału do środka. Skończył i wszyscy poszli sobie. Ja, ledwo trzymając się na nogach doszłam do natrysku, lekko opłukałam się i owinięta w ręcznik poszłam do szatni. Tam dłuższą chwilę siedziałam, za nim zdołałam się ubrać. Wróciłam do domu, rozebrałam i położyłam do łóżka. Nie wiem kiedy usnęłam, ale wiem, że dosyć mocno pobolewało mnie podbrzusze. Tak wyglądało uczczenie zakończenia dwóch lat studiów Janka. Ano tak to już w życiu jest, jak czasami chcąc się trochę, dostaje się dużo. 22 czerwca 2008r, Baśka,

Scroll to Top