Swingowanie

Od jakiegoś czasu zarówno ja jak i moja żona Hania zaczęliśmy dostrzegać, że nasze życie seksualne nieco poszarzało. Często zdarzało się nam leżeć obok siebie i zasypiać w leniwym milczeniu. Stan ten nieco się zmienił, gdy zaczęliśmy zachęcać się oglądając „niegrzeczne” filmy. To jakoś wpłynęło na to, że na nowo zainteresowaliśmy się potrzebą dawaniem sobie rozkoszy. Na początku oglądaliśmy filmik przed rozpoczęciem zabawy, później zaczęliśmy głośno i pieprznie komentować film podczas projekcji. Któregoś dnia, gdy przypatrywaliśmy się zmaganiom jakiejś czarnoskórej pary, Hanka nagle rozebrała się, a następnie zdjęła szybko ubranie i ze mnie. – Nie sądzisz, – powiedziała patrząc na mnie – że mam taką samą wielką dupę i mięsistą pizdę jak ta Murzyna? Ty też masz niezłą pałę, a ja już jestem maślana w środku… Ta słowna, nieco wulgarna, zabawa bardzo mi się spodobała i czym prędzej sięgnąłem ręką do piczki mojej żonki. Zacząłem masować cipkę i wsuwać palce wewnątrz bardzo mokrej już szparki. – Trzeba cię pieprzyć w cipę aż do krzyku, do rozkosznego bólu – odparłem i zaczęliśmy naśladować wiernie parę z ekranu. Podczas kochania się cały czas patrzyliśmy na ekran i tylko czasem, gdy nie mogliśmy lub nie chcieliśmy kliknij naśladować postaci z filmu porno, robiliśmy to nieco inaczej niż one. Po zabawie oboje stwierdziliśmy, że doświadczenie z równoczesnym uprawianiem seksu z wpatrywaniem się w to jak to robią inni jest bardzo podniecające. Powtórzyliśmy to kilka razy. Pewnego dnia, gdy rozmawialiśmy przed zaśnięciem, podsunąłem Hance myśl, że warto by było spróbować podpatrzeć czyjeś igraszki na żywo, a innym dać pooglądać jak robimy to my. Zareagowała gwałtownie powołując się na przysięgę małżeńską i podając jeszcze wiele innych umoralniających argumentów. Trochę się zdziwiłem, gdy za jakiś czas podeszła do mnie gdy czytałem jakąś książkę i nieśmiało powiedziała: – Wiesz, to, o czym rozmawialiśmy przedwczoraj, ja… ja mogłabym spróbować, ale bez żadnych podmianek. Wiesz jak znaleźć takich amatorów jak my? – Domyślam się, że można spróbować na czacie, albo poprzeglądać lub dać ogłoszenia, najlepiej też w necie – odparłem nieco zaskoczony ale i ucieszony z takiego obrotu sprawy (człowiek jest z natury ciekawski, a przede mną zarysowała się możliwość zaspokojenia mojej ciekawości). Po kilku próbach znaleźliśmy czat na stronie o tematyce swingers. Tak się złożyło, że weszła na niego również para zamieszkała w tym samym co i my mieście. malz_lodz: witamy, jaka dzielnica? my widzew – pojawiło się na ekranie hania_i_piotrlodz: ze srodmiescia – odpisaliśmy po chwili i dalej rozmowa przybrała formę wzajemnego wywiadu dotyczącego wyglądu, wieku, upodobań i doświadczenia w „swingu”. Tego ostatniego nie mieliśmy wcale, a owa, starsza od nas o ponad dwadzieścia lat para, miała bardzo duże. Po dłuższej rozmowie na czacie przyjęliśmy zaproszenie do Marii i Pawła na wieczór następnego dnia „na kawę” i następujące po niej ewentualne właściwe spotkanie. Był majowy wczesny wieczór kiedy dosyć nerwowo krążyliśmy wśród plątaniny nieznanych uliczek, usytuowanych już na peryferiach miasta i staraliśmy się odszukać właściwy adres domu pary, od której przyjęliśmy zaproszenie. Z jednej strony byliśmy zdecydowani na uczestnictwo w nowej dla nas zabawie, z drugiej jednak, co tu dużo mówić, ręce nam z lekka drżały. W końcu znaleźliśmy właściwy domek. Choć nieduży prezentował się ładnie, okolony sympatycznym ogródkiem. Niepewnie nacisnąłem dzwonek przy furtce. Po chwili zabrzęczał zamek domofonu i można było już wejść na teren posesji. Jednocześnie w drzwiach domu pojawili się gospodarze. Oboje byli ludźmi około pięćdziesięcioletnimi, niewysokimi, szeroko uśmiechali się. Zaraz też zaprosili nas do wnętrza i po chwili staliśmy już w jasno oświetlonym przytulnym hallu. Od razu zaczęliśmy lustrować ich wzrokiem, oni zresztą, bez zbytniego zażenowania robili to samo. Maria, średniej budowy, zadbana, rudowłosa kobieta, uczesana w małą kitkę, z postrzępioną grzywką z przodu, umalowana była dosyć ostro – oczy okalały szarobłękitne cienie, usta umalowała ciemnobordową szminką i obwiodła dodatkowo prawie czarną konturówką. Paweł, dosyć krępy, szpakowaty, z bródką, energiczny facet poprosił nas o przejście do pokoju, gdzie czekał na nas poczęstunek. Siedząc naprzeciw siebie w wygodnych fotelach i sącząc słodkie wino rozmawialiśmy na raczej niezwiązane z właściwym celem naszej wizyty tematy. Cały czas wnikliwie się obserwowaliśmy. Maria odziana w luźną czarną sukienkę w wielkie wzory kwiatowe, z szerokim dekoltem, bez biustonosza (pod niegrubym materiałem sutki odznaczały się dość wyraźnie), z bosymi stopami odzianymi w japonki; podobała mi się. Paweł z kolei patrzył głodnie na Hankę, która na ten wieczór założyła obcisłe legginsy (lubi akcentować swoją wielką pupę i ponętny brzuszek), bluzkę z grubej koronki sięgającej ledwie pasa, a nogi obuła w sandały na wysokim koturnie. Rozmowy z wolna zaczęły zmierzać w kierunku doświadczeń w swingu. Mówiła głównie Maria. Z jej słów dowiedzieliśmy się, że ona wraz z mężem zaczęła „swingować” prawie piętnaście lat temu, kiedy właściwie prawie nikt nie słyszał o takim stylu życia. Na początku spotykali się tylko z jednym małżeństwem, które sąsiadowało z nimi w tym samym bloku, gdzie wówczas mieszkali. Na jakiejś mocniej zakropionej imprezie z owymi sąsiadami, po prostu „to” zrobili i to od razu z wymianą partnerów. Z biegiem czasu poznali, za pomocą ogłoszeń, inne zainteresowane pary i panie. Z kilkoma utrzymywali stałą znajomość. – Mam nadzieję, że i wam się zabawa spodoba, ale, przede wszystkim, że to nie będzie jednorazowe spotkanie. Jak się wkręcicie, to może spotkamy się w większym gronie znajomych? – kończyła swój wywód Maria. – My raczej rzadko wchodzimy na czaty internetowe, ale wy wydaliście się nam godni uwagi od początku rozmowy, no i okazało się, że jesteście zdecydowani. Zwykle takie czatowanie to marnotrawienie czasu – dorzucił Paweł. – No ale dość już tych pogaduszek – rzekła Maria, biorąc na siebie wyraźnie obowiązki przewodniczącej spotkaniu – zapraszam do łazienki – ciuszki zostawcie w pokoiku obok. Trochę nas zamurowało, ale przecież wiedzieliśmy, że ten moment w końcu nadejdzie. Rozebraliśmy się do naga w przyległym do salonu pokoju i poszliśmy do łazienki, która okazała się właściwie sporym pokojem kąpielowym. Gospodarze już na nas czekali, bez śladu ubrania na sobie, zanurzeni w wielkiej, chyba na sześć osób, wannie wypełnionej wodą bez piany. – Ojej, futerko w maju chyba nie jest specjalnie potrzebne? – roześmiała się na widok Hanki Maria i wyszła z wody. Moja żona w pierwszej chwili nie załapała, dopiero za moment spojrzała na swoją delikatnie tylko podgoloną cipkę. Ale Maria nie próżnowała. Otworzyła kabinę prysznicową, ustawiła w niej plastikowy stołek z otworkiem pośrodku i ująwszy Hankę za rękę posadziła go na nim. – Rozłóż nóżki kochana, zaraz pogonimy bobra – śmiała się Maria polewając krocze Hanki wodą z prysznica. Po chwili namydliła je pianką do golenia i sięgnęła po jednorazową maszynkę. Gdy po ogoleniu opłukała cipkę mojej, osłupiałej i w pełni jej uległej, żonki, naszym oczom ukazał się sympatyczny widok zupełnie łysej piczki. Sama Maria, na którą się gapiłem, gdy ta była zajęta toaletą Hanki, była dokładnie wydepilowana na całym ciele. Jej średniej wielkości, o dosyć jędrnej skórze, piersi z dużymi jasnoróżowymi sutkami zwieszały się ku linii leciutko zaznaczonej fałdki na brzuchu i zachodziły nieco na boki. Pupę miała dosyć rozłożystą. Cipka prezentowała się dość okazale – tym bardziej, że była takiej budowy, że mniejsze wargi sromowe – bardzo długie, wyglądały na zewnątrz pyszniąc się ciemną czerwienią. Tu i ówdzie czaiły się fragmenty „pomarańczowej skórki” – moim zdaniem dodawały tylko uroku. Po opisanym wyżej zabiegu Maria pociągnęła śmiejącą się już Hankę w kierunku wanny, by towarzyszyć mnie i Pawłowi siedzącym w wodzie z powstającymi już wyraźnie „antenkami”. Podczas wcześniejszych rozmów umówiliśmy się, że będziemy bawić się cały czas w swoim towarzystwie, ale bez wymiany partnerów. Trochę zdziwił mnie (Hankę raczej też) fakt, że Maria nie zajęła się swoim małżonkiem, ale zaczęła pieścić piersi Hanki. Mojej kobietce chyba się to spodobało, bo nie oponowała, a ja postanowiłem się nie wtrącać – widok był bardzo podniecający. Po chwili Maria sięgnęła do krocza Hanki i zaczęła je długo masować całą dłonią, a potem wsuwać palce i do wewnątrz. W końcu ujęła moją żonę za biodra i posadziła ją na szerokiej, mocnej półce powyżej wanny i, sama klęcząc w wodzie, zaczęła lizać jej czerwoną i spotniałą cipkę. Po jakimś czasie Hanka odwróciła się tyłem i kucnęła, a Maria, usiadłszy płasko w wannie, wsunęła jej głowę pod krocze i kontynuowała tą oralną pieszczotę. Po chwili sięgnęła po oliwkę stojącą nieopodal i wylała trochę na dłoń. Jednocześnie liżąc cipkę Hanki zaczęła penetrować palcem jej mniejszą dziurkę. Hania dyszała ciężko i mrużyła oczy z zadowolenia. Widziałem to wyraźnie, bo wyszedłem z wanny i stanąłem na półce, tak, żeby mój penis znalazł się na wysokości ust Hanki. Od razu podjęła zaproponowaną przeze mnie bez słów zabawę. Paweł pracował rękami przy piersiach i kroczu swojej żonki. W końcu usiadł naprzeciw niej i zaczął pieścić pod wodą jej cipkę stopą. Bawiliśmy się tak dosyć długo – ja szczytowałem dwa razy. W końcu przerwaliśmy, Maria stanęła w rozkroku i oparła się o parapet, na którym wcześniej znajdowaliśmy się z Haneczką. Paweł natłuścił swój przyrząd oliwką i wetknął Marysi w pupę. Hania nieproszona uklękła w wannie i zaczęła lizać cipkę starszej koleżance. Ja, nieco zmęczony po oddaniu dwóch strzałów, patrzyłem na to z zaciekawieniem. Paweł doszedł dosyć szybko i gdy poszedł pod prysznic, panie zajęły się sobą, namiętnie się całując, a następnie zaścieliły półkę ręcznikiem i oddały klasycznemu 69. Byłem tym urzeczony, widząc to pierwszy raz na żywo i słuchając namiętnych westchnień, w dodatku z udziałem własnej żonki. Po jakimś czasie panie uznały, że chyba są już usatysfakcjonowane. Wszyscy ubrani tylko w ręczniki kąpielowe wróciliśmy do salonu na lampkę wina. Nie mówiliśmy dużo. Na dalszą zabawę przeszliśmy wkrótce do innego pokoiku skąpanego w łagodnym różowawym świetle, w którym na podłodze leżały dwa zsunięte z sobą wielkie materace, z pościelą złożoną w stos w rogu jednego z nich. Ułożyliśmy się na nich w ten sposób, że Hania zadowalała mnie oralnie siedzącego płasko w rozkroku, jej wypiętym kroczem zajmowała się Maria, sama posuwana przez Pawła od tyłu. Potem nastąpiły już układy rozdzielone – kochaliśmy się na różne sposoby nie wymieniając współmałżonkami – nie licząc różnych czułości pań w rodzaju pocałunków i drobnych pieszczot. Po długiej, jakże podniecającej zabawie (patrzenie na ludzi kochających się obok i bycie świadomym, że samemu jest się obserwowanym), utrudzeni przysunęliśmy pościel i ułożyliśmy się do snu. Panie leżały obok siebie, a my po przeciwnych skrajach materaca, obok swoich żon. W nocy obudziły mnie ciche jęki, gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że Maria leży na całkiem odkrytej Hance z udami nad jej twarzą i sama liże cipeczkę mojej kobiety. Widok był tak podniecający, że ująłem mojego Wacka w dłoń. Gdy zobaczyła to Maria, usiadła nad twarzą liżącej ją ciągle Hanki i umożliwiła mi tym samym wejście w moją Haneczkę. Po tym, ostatnim, już tej nocy wyczynie, dospaliśmy aż do późnego przedpołudnia. Po śniadaniu pożegnaliśmy serdecznie gospodarzy zapewniając, że jesteśmy jak najbardziej zainteresowani utrzymaniem znajomości. Gdy wyszliśmy z ich posesji, Hanka odezwała się: – Niepotrzebnie się baliśmy, nie zrobiliśmy przecież nic przeciw sobie – ja uśmiechnąłem się i poszliśmy w kierunku przystanku.

Scroll to Top