Szkolne Motywacje – ciasna fantazja

Wszystkie opisane tu wydarzenia są jedynie fantazją autora. Osoby oraz miejsca są prawdziwe, natomiast wszystkie imiona i nazwiska wymienionych osób zostały zmienione.

Szkolne Motywacje
Część Pierwsza: Ciasna fantazja

Pracownia języka angielskiego była jedną z mniejszych pomieszczeń w szkole. Standardowo wyposażona w kilkanaście ławek złączonych ze sobą rzędami i ustawionymi wzdłuż długości sali oraz w tablice, tzw. ściągawki, wiszące za plecami uczniów prawie na całej powierzchni tylnej ściany. To też był chyba jakiś przejaw molestowania psychicznego, którym nauczyciele starali się tępić uczniów – pisząc sprawdzian, wiedziałeś, że masz za sobą pomoce i mógłbyś podciągnąć sobie ocenę choć trochę w górę, jeśli czegoś nie umiałeś, ale nie mogłeś zerknąć na ściągawkę.
Sala nr 36 podlegała anglistce, pani Barbarze Nowaczek.
Pani Basia była stosunkowo ugodową i pogodnie nastawioną do życia kobietą w młodym jeszcze wieku. Dało się z nią pożartować i można było załatwić niektóre sprawy, pod warunkiem, że zachowywało się w sposób dorosły i odpowiedzialny.
Tego Majowego dnia, z grupy liczącej 14 osób, na zajęcia przybyło osób 6. Wśród pięciu dziewczyn, byłem jedynym chłopakiem, tzw. „rodzynkiem”, jak zresztą kobiety pieszczotliwie mnie nazwały od samego początku tych zajęć.
Padający za oknem deszcz wcale nie ułatwiał skupienia podczas tej lekcji, w dodatku robiliśmy banalne i nudne przykłady gramatyczne na tablicy. Początkowo z zapałem rozwiązywałem przydzielone mi zadanie, po jakimś czasie jednak straciłem zacięcie i siedziałem w ławce bez celu i chęci dalszej współpracy.
Do tablicy podeszła Kamila.
Kamila Wener.
Czarna, zapinana suwakiem pod szyję bluza, jasne, wytarte dżinsy i czarne buty typu „bokserki” zdobiły dziś wygląd tej niezłej, czarnowłosej laski.
No tak, niezłej laski, bo mimo opinii jednego z kolegów, w której zaklasyfikował ją do grona „chudych elfów”, mnie strasznie kręciła. Zresztą, on też by zmienił zdanie, gdyby mu dała dupy.
To zacznijmy od dupy. Pieszczotliwie przeze mnie nazywany tyłeczek miała bardzo fajny, szczuplutki, ale nie chudy. Nie był to chudy tyłek, biorąc pod uwagę jej 170 cm wzrostu i naprawdę szczupłą figurę. Jej tyłek, nawiasem mówiąc, bardzo mnie zawsze nęcił. Wmawiałem sobie często, i nie tylko sobie, że taki fajny tyłeczek musi też kryć ciasną cipkę. A ciasna cipka to było to. Kwintesencja moich marzeń o kobiecej waginie.
Nogi miała zwyczajne. Nic specjalnie zachwycającego, ot normalne dziewczęce nogi. Kamila grała w siatkówkę w reprezentacji naszego liceum. Była wysportowana, ale nie w sposób odpychający (jak te obleśne kulturystki). Miała nogi adekwatne do masy jej ciała.
Piersi to był mankament, jeśli chodzi o Kamilę. Były ewidentnie małe. W klasie liczącej 20 dziewczyn, z których przynajmniej znaczna część miała niezłe, kształtne cycki, Kamila plasowała się raczej pod koniec klasyfikacji. Po raz kolejny był to efekt jej bardzo szczupłej talii.
No i na końcu twarz. Ładne, troszkę ostre rysy, delikatnie zadarty nosek i niepozornie wyglądające usta. Panna Wener z pewnością nie mogłaby brać udziału w kampanii promującej kolagen.
Tak, Kamila Wener.
Ten jej Patryk ma fajnie.

Z rosnącym podnieceniem zsuwałem jej dżinsy z pupy, coraz niżej i niżej, aż całkiem pofałdowane, osiadły w okolicy jej spętanych taśmą izolacyjną kostek. Podciągnąłem jeszcze trochę jej bluzę do góry i rozkoszowałem się przez chwilę widokiem nagiego tyłeczka, czarnych, mocno opinających koronkowych stringów i gładziutkich nóżek.
– Co robisz, Ty zboczony skurwielu?! – wyrzucała z siebie raz po raz zdezorientowana dziewczyna.
Umyślnie jej nie kneblowałem. To chyba kwestia mojego małego zboczenia, jednego z wielu małych zboczeń, dotyczącego jęków kobiety podczas stosunku. To byłaby wielka szkoda, gdyby Kamila nie mogła w pełni reagować wokalnie na to, co niedługo będziemy robić.
Zbliżyłem się do niej i zamierzałem teraz trochę ją pomacać. Moje dłonie domagały się tego. Kamila trwała w pozycji pół stojącej, pół leżącej. Nogi były wyprostowane, złączone ze sobą a tyłek wypięty był do tyłu. Tułów ułożony prostopadle do nóg, na biurku. Kamila leżała brzuchem na biurku, ręce, które solidnie zabezpieczyłem przy biurku, miała wyciągnięte do przodu, a głowę skreconą w prawo, w stronę okna.
Nie zważając na jej nieustające odgrażania, położyłem prawą dłoń na jej pośladku. Zacząłem delikatnie przesuwać dłonią po całej powierzchni zgrabnego tyłeczka, a penis chciał mi wyskoczyć z majtek. Na koniec ścisnąłem pośladek i przejechałem dłonią wyżej po ciele, wciskając ją pod bluzę i koszulkę. Objąłem ją w prawym boku i zabrałem rękę z powrotem.
Nie miałem zamiaru patyczkować się z jej stringami. Po prostu uciąłem je nożyczkami, które były w biurku i zdjąłem je z niej, rzucając następnie w kąt.
– Wiedziałam, że jesteś jakiś popierdolony! Zawsze udawałeś takiego zboczeńca-erotomana, ale teraz widzę, że to nie było udawane! Odpierdol się ode mnie, mówię Ci! – krzyczała z goryczą w głosie. Nie mogła tak krzyczeć cały czas, bo leżała na policzku. Nie zwracałem uwagi na te krzyki. Nie zamierzałem nic jej odpowiadać. Zresztą, byłem tak zaabsorbowany stopniowym odkrywaniem jej ciała, że nie zauważyłbym chyba nawet wybuchu jakiejś bomby za oknem.
Po zdjęciu stringów, moim oczom ukazał się cudowny widok. Ponieważ wypinała dupcię do tyłu, częściowo widać już było jej pipkę. Oczywiście ogolona, troszkę ciemniejsza od reszty ciała. Szczyt marzeń byłby, gdyby była różowa, ale Kamila miała ciemną, brązową karnację, więc to by chyba nawet nie pasowało.
No cóż.
Przybliżyłem się do samego biurka, stając po jej lewej stronie i delikatnym, spokojnym ruchem umiejscowiłem dłoń w szczelinie między pośladkami. Wsunąłem ją trochę mocniej i miałem już dłoń na jej cipce. Posypały się kolejne bluzgi pod moim adresem.
Uczucie było wspaniałe. Mięciutkie wargi były wciąż suche. Penetrowałem palcami zewnętrzną powierzchnię jej pipki. Na koniec postanowiłem testowo sprawdzić jak jest w praktyce z moją tezą o ciasnej cipce panny Wener.
Wepchnąłem palca wskazującego.
Nie myliłem się! Jest ciasna, nawet bardzo! W dodatku jęknęła cicho w tym samym czasie. Dość tych podchodów. Czas na rżnięcie.
Ja byłem w ubraniu. Rozpiąłem szybko rozporek i zsunąłem spodnie. Walczyłem trochę z butami, które nie chciały puścić nogawek spodni, ale w końcu udało mi się to zrobić. Rzuciłem spodnie na fotel nauczyciela. Zaraz potem pozbyłem się także majtek, z którymi nie było większego problemu. Mój członek był nabrzmiały i sztywny jak stalowy pręt.
Chwyciłem go prawą ręką i przybliżyłem się do Kamili. Lewą ręką objąłem ją w pasie pochylając się przy tym, żeby przypadkiem mi się nie wyrwała, a potem prawą ustawiłem penisa tuż przy otworze jej pipki, tak, że dotykałem teraz żołędziem jej warg sromowych.
Na końcu ruch tułowia do przodu i już w niej byłem.
Jęknęła przeciągle a ja wysunąłem trochę penisa z powrotem i potem znów przyparłem ją do biurka kolejnym posuwistym ruchem.
Ciężko opisać to, co czułem, a słowa: cudownie, wspaniale, fantastycznie, tylko w jakimś niewielkim procencie oddałyby tą rozkosz.
Stopniowo zwiększając prędkość ruchów, czułem jak wewnętrzne ścianki jej pipki opinają mojego penisa. Starała się jakoś bronić, ale sprawiało to tylko tyle, że było mi lepiej i przyjemniej.
Jebałem ją już około dziesięciu minut nieprzerwanie. Tempo było teraz bardzo szybkie, a w pokoju, oprócz jej coraz głośniejszych jęków, wymieszanych z krzykami protestu, roznosił się jeszcze dźwięk podobny do klaskania.
Bluzkę razem z koszulką miała teraz podwinięte do połowy pleców. Trzymałem ją obiema rękami za biodra.
Mimo napastliwego charakteru całej tej sytuacji, strasznie podniecały mnie jej jęki. Przestała już walczyć, wyklinać. Zrozumiała, że jest bezradna a jej słowa w ogóle do mnie nie trafiają. Poza tym, dymałem ją chyba bardzo intensywnie. Ale nic nie mogłem na to poradzić. Miała taką fajną cipkę. I w ogóle cała była fajna. Samemu nawet zdarzyło mi się mimowolnie wydać z siebie kilka niskich westchnięć.
Do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu, i szybciej! I szybciej! I mocniej! A każdy ruch okupiony był głębokim jękiem. Zdawało mi się nawet przez chwilę, że był to jęk rozkoszy. Ale mogłem się mylić. Moje zmysły były otumanione.
Z chęcią pieprzyłbym ją cały dzień, ale po zaledwie 15 minutach posuwania, zacząłem dochodzić do kulminacyjnego momentu.
Wreszcie strzeliłem mocnym, obfitym strumieniem wprost do jej wnętrza. Tryskałem chyba dobrą minutę, a zanim wyjąłem z niej penisa, zdążyła jeszcze mnie oblać swoimi sokami.
Wyczerpany, dysząc wycofałem się do tyłu. Ległem na krześle nauczycielki i rozjrzałem się po sali.
Pani Basia siedziała na krześle w kącie, tuż obok drzwi, ustawiona do nich twarzą. Nie miała na sobie marynarki, a tylko białą koszulę i czarną spódniczkę. Była przylepiona do krzesła taśmą izolacyjną w taki sposób, że miała chorobliwie wyprostowane plecy, a przód wypinała, eksponując ładne, duże piersi, prześwitujące w biustonoszu przez koszulę. Skrępowane nogi były lekko przechylone w prawo, a usta zaklejone były znaną już powszechnie taśmą izolacyjną.
W podobny sposób skrępowane siedziały jeszcze 3 dziewczyny, a ostatnia stała przy parapecie, związana kablem zasilającym telewizor.
Widziała cały czas co robię z Kamilą.
– Pójdziesz wreszcie do tej tablicy? – dotarł do mnie nagle zniecierpliwiony głos nauczycielki.
Pomrugałem szybko i intensywnie, po czym rozejrzałem się wokoło.
Pani Basia siedziała na swoim miejscu przy biurku i oderwana od uzupełniania czegoś w dzienniku, spoglądała na mnie spode łba.
Kamila siedziała na swoim miejscu i też dziwnie się na mnie patrzyła.
Wszystko było nienaruszone, nie było śladu po gwałcie i zniewolonych kobietach.
Podniosłem się i pomaszerowałem skazańczym krokiem do tablicy, po czym rozwiązałem bez większych trudności banalne zdanie. Parę sekund później zadzwonił dzwonek.
Wychodząc z sali, obserwowałem oddalającą się Kamilę Wener, myśląc sobie skrycie w duchu, że ta dziewczyna na pewno ma ciasną cipkę.

Scroll to Top