Tadeusz z basenu

01. Tadeusz z basenu

Jesień trwała bardzo długo, nawet w połowie grudnia, nie mogąc jeździć w sobotę, jeździłam w niedziele na swoje rowerowe wycieczki. Ale przyszła „plucha” ta jazda tez się skończyła. Będąc któregoś razu na basenie we wtorek, po wyjściu z szatni usiadłam na chwilę w kawiarence, aby odreagować, dosuszyć włosy. Dosiadł się jeden z instruktorów pływania, później okazało się, że ma na imię Tadeusz.

Zaczęliśmy rozmowę, podczas której wyraziłam ten swój żal, na co Tadeusz powiedział – to przyjdź do nas na basen. My jesteśmy od 8-mej i nie raz jesteśmy sami. Chodzę na basen we wtorki na 8-mą ale wieczorem, czemu miała bym nie chodzić na 8-mą ale rano i to w sobotę. Oczywiście, nasze serialowe społeczeństwo nie jest w stanie wstać o tej godzinie, ale mnie dwa razy nie trzeba było powtarzać. Był początek grudnia, sobota pojechałam na basen, mieli rację, było nas dwie osoby, ja i jeden mężczyzna. Zaczęliśmy pływać, okazało się, że bardzo dobrze pływa, a przede wszystkim jest wytrzymały. Praktycznie cały czas pływał, jak to się mówi, nie wisiał na krawędzi basenu. Ja też „włączyłam” na drugim torze tą swoją „żabę” i tak sobie pływaliśmy. Tydzień później to samo, tylko nas dwoje. Kiedy kończyliśmy zapytał, czy bym się z nim nie napiła kawy. O 9-tej jest już otwarty bufet, przedstawił się jako Tadeusz. Jest on średniego wzrostu, myślę, że nie całe 170cm, ale za to taki „masywny”, bardzo dobrze zbudowany mający moim zdaniem ok. 35 lat. Usiedliśmy przy stoliku, pierwsze pytanie – gdzie się nauczyłam tak dobrze pływać. Dalej już rozmowa potoczyła się na inne różne tematy. Podczas tej rozmowy okazało się że zawodowo jest lekarzem – ortopedą, uśmiechnęłam się, bo jakoś ostatnio gdzie się nie ruszę, to lekarz. Tak piliśmy kawę dwa razy, trzeci raz – była to sobota, 21 stycznia, zaproponowałam wypicie kawy u mnie w domu. Przez chwilę patrzył na mnie „badawczym” wzrokiem, po czym usłyszałam – dobrze. Pojechaliśmy, Tadeusz też samochodem, to też nie mogłam na stole postawić nic innego, jak kawę i przygotowaną szarlotkę. Obejrzał dokładnie dom, miałam satysfakcję, kiedy mu powiedziałam, że praktycznie sama go budowałam. Ale nie będę ukrywała, że miałam na niego chęć, tylko nie bardzo wiedziałam, jak mu to dać do zrozumienia. Kiedy prawie dopił kawę, zapytałam – woda na basenie jest mocno chlorowana, wysusza skórę, nie był byś tak uprzejmy i nie wysmarował mnie balsamem, samej mi jest to zrobić trudno. Znowu patrzył na mnie tym swoim badawczym wzrokiem, po czym usłyszałam – dobrze. Wzięłam go za rękę, poszliśmy do sypialni, tam się błyskawicznie rozebrałam, mówiąc, żeby się też rozebrał, będzie mu wygodniej, pokazałem tubę z balsamem i położyłam na brzuchu. Patrzyłam, jak mi się przygląda, po czym samemu rozebrał się do spodenek, wziął tubę z balsamem. Muszę przyznać, że kiedy poczułam jego ręce na swoim ciele od razu zrobiłam się mocno podniecona. A on systematycznie i bardzo delikatnie rozprowadzał balsam po całym ciele. Skończył, ja bez namysłu odwróciłam się, wystawiając w jego kierunku przednią część ciała. Znowu długo patrzył, nic nie powiedział, tylko wycisnął z tuby balsam na rękę i zaczął go rozprowadzać. Zaczął od klatki piersiowej, bardzo delikatnie przesuwając dłonie po piersiach. Te natychmiast dały mu znać, że mnie podnieca. Zrobiły się twarde, a brodawki napęczniały, mocno wystając do góry. Tadeusz jednak rozprowadzał balsam dalej, jakby tego nie widząc. Kiedy jednak doszedł do podbrzusza dłuższą chwilę przyglądał się moim znaczkom, a przede wszystkim dość mocno widocznym kolorowym „balonikom” cipki. Ja rozsunęłam szeroko nogi, on znowu spojrzał wymownie i od tego momentu zaczęło się. Lewa ręka wróciła do „masowania” piersi, a prawa zaczęła zanurzać się w przestrzeń między nogami. Po chwili już jego duży palec był na łechtaczce. Ta też dała mu do zrozumienia, że jest podniecona. Ale jego dotyk spowodował jeszcze większe jej podniecenie. Ja zamknęłam oczy i zaczęłam pojękiwać. On poczuł, że mnie podnieca i zaczął ją dalej pieścić palcem. Kiedy już jęczałam bardzo głośno przesunął rękę niżej, wsuwając mi palec w pochwę. Jęknęłam, czując, jak narasta we mnie podniecenie. On natomiast wolno, ale systematycznie wsuwał go i wysuwał, dotykając czubkiem palca szyjki. Tego już się nie dało dłużej wytrzymać. Jęczałam coraz głośniej, pochwa była wypełniona moimi sokami, a Tadeusz nadaj ja pieścił. Przyszedł moment, kiedy już nie wytrzymałam i jęcząc głośno wypowiedziałam te słowa – wejdź we mnie. Znowu wbił we mnie ten swój wzrok, ale po chwili zsunął spodenki, ujrzałam jego mocno podniecone prącie. No i tu małe zaskoczenie, przy jego średnim wzroście to jego prącie okazało się być wcale nie takie małe. Szybko się o tym przekonałam, kiedy zaczął mi je wprowadzać w pochwę. W tym momencie można było poznać „mistrza”. Wypełniał mnie wolno, poczułam go w całej pochwie. Po chwili minimalnie się wysunął i wsunął ponownie. We mnie zaczęło narastać podniecenie, po brzuchu zaczęły chodzić lekkie skurcze. Tadeusz, mając mnie pod sobą, to się wysuwał, to wsuwał, mocno napierając również na moje „baloniki”. Następne jego pchnięcia, a ja już cała „płynęłam”. Aż przyszedł ten końcowy moment, który poczuliśmy jednocześnie. Poczułam jego trzy ostatnie bardzo energiczne pchnięcia, a za chwilę jego sperma zaczęła mnie wypełniać. Ja natomiast dostałam bardzo mocnego skurczu mięśni brzucha, które spowodowały obkurczenie się pochwy na jego prąciu. Przez dłuższą chwilę tkwiliśmy w sobie, ale niestety, nie mogło to trwać zbyt długo. Tadeusz wysunął się, poszedł do łazienki, a ja zwinęłam się w fasolkę, mocno ściskając nogi jeszcze czułam drżenie jego prącia w sobie. Tadeusz wrócił po chwil, podszedł do mnie, cmoknął mnie, mówiąc – dzisiaj nie mogę dłużej zostać, ale za tydzień będę miał dla Ciebie więcej czasu. Ubrał się i wyszedł, wówczas ja poszłam do łazienki, zaczęłam puszczać wodę do wanny, ale we mnie jeszcze się „gotowało”. Wówczas przypomniałam sobie, że niedawno dostałam nowy, zdalnie sterowany, wodoodporny wibrator, bardzo pasujący do tej sytuacji, bo niezbyt długi, ale dość gruby, miał 24cm długości „roboczej” i 4cm średnicy. Taki „masywny” jak Tadeusz. Ustawiłam go na dnie wanny i zaczęłam go wsuwać w siebie. Pomimo, że byłam mocno podniecona jednak mocno czułam, jak mnie wypełnia. Czułam, jak mnie rozpiera, wsuwając się we mnie, a jeszcze mocniej, kiedy mnie wypełnił. Mnie wypełnił, ale samemu jeszcze do końca nie wszedł. To też unosząc się na rękach, wykonałam kilka ruchów do góry i na dół, po których poczułam, że się już wbił we mnie. Wówczas uruchomiłam wibrację, zwiększając jej częstotliwość. Przyszedł moment, kiedy poczułam ponownie potworny ból orgazmu, jeszcze większy skurcz brzucha. Jeszcze przez moment siedziałam na nim, nie mając siły się ruszyć. Po dłuższej chwili wysunęłam, opłukałam, szybko wytarłam i przeszłam do łóżka. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Ale wiem, że jak się obudziłam była godzina druga po obiedzie. Tak się skończyło moje pierwsze „intymne” spotkanie z Tadeuszem. Jeśli będą następne, może opiszę. 24 stycznia 2012r. Baśka

Scroll to Top