Tomek 01, Sylwester, część 1

Tomek 01, Sylwester, część I

Nie tak dawno cytowałam moja Babcię, która miała bardzo różne powiedzonka, między innymi to: – Planowanie czas stracony, los da Ci to, co będzie chciał. Miałam zaplanowany wyjazd na okres Świąteczno – Noworoczny do Lyonu, do syna. Niestety, ze względów zawodowych nie mogłam wyjechać. Dowiedziałam się o tym na tyle późno, że nie bardzo miałam szansę cokolwiek załatwić sobie na Sylwestra. To też pogodziłam się z myślą, że spędzę go z butelką przed telewizorem. Około godziny 10-tej zadzwonił Tomek, mój daleki kuzyn, z którym poznałam się pod koniec listopada.

Poznałam go na pogrzebie mojej Cioci, siostry mojej Mamy. Pogrzeb był w piątek o 11-tej, ale jest to ode mnie 360km. To też pojechałam w czwartek samochodem, a ponieważ u rodziny nie było gdzie przenocować, kuzynka zarezerwowała miejsce w jednym z hoteli. W piątek, przy obiedzie usiadł obok mnie Tomek, dość daleki kuzyn. Widziałam go 20 lat temu, wówczas miał 13 lat, teraz był to wysoki, około 190cm wzrostu, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna. Przyjechał pociągiem, zakładając, że po oficjalnej części „obiadu” będzie część mniej oficjalna, podczas której porozmawia sobie ze swoimi kuzynami i kuzynkami. Ale oni wszyscy przyjechali z żonami lub mężami, wszystkim się gdzieś spieszyło, w rezultacie w hotelowej restauracji, „przy piwku” zasiedliśmy tylko we dwoje. W pewnym momencie z restauracji hotelowej przenieśliśmy się do mojego pokoju, tam dopiliśmy jakąś wódeczkę. Wówczas zaczęło się. Tomek po prostu zaczął mnie rozbierać, ja się specjalnie nie broniłam, ale, jak to się mówi, sprawa się rypnęła, kiedy on się rozebrał. Moja koleżanka – Małgośka, lekarz, ginekolog kilka razy udowadniała mi, że u mężczyzny prącie jest proporcjonalne do ogólnej budowy ciała. Tomek miał ok. 190cm wzrostu, ponad 140cm w klatce piersiowej, ramiona jak konary drzew, a uda jak słupy telegraficzne. Nic dziwnego, że to co zobaczyłam „w zwisie” spowodowało, że oczy mi wyszły na wierzch. Miało „to” około 20cm, jak mu stanął zdecydowanie więcej. Zaczęliśmy się pieścić, spróbowałam wziąć go do ust, nie było szans, nie wsunęłam go w usta. Ale on się podniecił i wsunął się we mnie. Wsunął się, jest to powiedziane delikatnie, po prostu wbił się we mnie praktycznie przebijając mnie „na wylot”, tak mocno go czułam. Tej nocy doszło między nami jeszcze dwa razy do zbliżenia. W sobotę poszliśmy na obiad do jednej kuzynki, na kolację do drugiej. Wróciliśmy do hotelu około 22-giej i od razu nadziałam się na tego kutasa. Później mieliśmy jeszcze jedno zbliżenie, po którym go wyrzuciłam. Musiałam się przespać, bo w niedzielę droga powrotna. Po ujechaniu ok. 200km był zajazd, Tomek zaproponował przerwę na kawę. Zamawiając kawę zamówił również pokój, od razu był we mnie. Dojechaliśmy do domu, była 15-ta, okazało się, że Tomek ma PKS za dwie godziny, znowu był strzał i to nie byle jaki. On wyjechał w niedzielę późnym popołudniem, a ja „wspomnienie” po nim czułam jeszcze bardzo mocno w poniedziałek wieczorem. Teraz zadzwonił złożyć mi życzenia Noworoczne, pytając, gdzie się bawię na Sylwestra. Wyjaśniłam całą sytuację, kończąc – w domu przed telewizorem. Wówczas usłyszałam – no na pewno nie. Pakuj się i przyjeżdżaj do mnie. Byliśmy umówieni na spotkanie na pierwszy długi weekend w styczniu, ale teraz. Za nim zdążyłam pomyśleć, usłyszałam – zaraz Ci wyślę rozkład jazdy pociągów i na tym, w tym momencie skończyła się nasza rozmowa. Za parę minut przyszedł list, w którym były opisane wszystkie możliwe do niego pociągi oraz powrotne, a zaraz telefon, że mam pociąg o 15-tej, mam tym przyjechać. Potwierdziłam Tomkowi możliwość przyjazdu, zastrzegając się jednak, że muszę sama przeanalizować ten rozkład. Nie chodziło mi o pociągi, ale przecież nie byłam w ogóle przygotowana. To też wysłałam mu sms-a, że wyjeżdżam do niego o 19-tej, wcześniej muszę załatwić inne sprawy. Nie miałam nic do załatwienia, ale musiałam, jak to „baba” odpowiednio się przygotować. Umyłam głowę, wykąpałam się w olejkach, aby ładnie „pachnieć” zrobiłam odpowiedni makijaż. Spakowałam torbę z tym wszystkim, co uznałam za niezbędne, zadzwoniłam po taksówkę, pojechałam na dworzec. O dziwo, pociąg był na peronie odjechał o właściwej godzinie i przyjechał o właściwej godzinie. Tomek czekał na dworcu, wsiedliśmy w samochód, pojechaliśmy do niego. Kilka zdań o nim. Już podczas naszego wcześniejszego spotkania dowiedziałam się, że jest lekarzem, chirurgiem „miękkim” w Powiatowym Szpitalu, że zrobił doktorat i różne specjalizacje. Specjalnie mnie to nie interesowało, interesowało mnie to, dlaczego, mając 33 lata był jeszcze kawalerem. Wyjaśnił mi, że w tym „powiatowym” grajdole nie bardzo ma z kogo wybrać, a to „co się pcha do łóżka” nie nadaje się do życia. Wówczas specjalnie dalej nie wnikałam i na tym poziomie pozostała mija wiedza na temat prywatnego życia Tomka. Okazało się, że jest to na dość dużej działce domek – bliźniak. Weszliśmy, zaprowadził mnie na piętro, gdzie był pokoik, w którym mogłam się przebrać. Parter był dość obszerny, salon, sypialnia, gabinet, bardzo duża łazienka, nie mniejsza kuchnia. To wszystko połączone dość dużym przedpokojem. Zostałam wprowadzona do salonu, tam odpowiednio zastawiony stół. Tomek pokazując butelki zapytał – co pijesz ? Drinka, nalał wódeczki do szklaneczek, nawet dość dużo jej było, sok jabłkowy, lód, podał jedną mnie, drugą trzymając samemu w ręce, objął mnie w pół, wzniósł toast – za nasze spotkanie. Stuknęliśmy się szklaneczkami, ja wypiłam prawie całą, chciało mi się pić po podróży, on również, po czym pochylił się nade mną i nasze usta spotkały się w bardzo namiętnym pocałunku. Po chwili odstawiliśmy szklaneczki, ja zarzuciłam mu ręce na szyję, dalej go namiętnie całując. Po tym stało się to, co było do przewidzenia. Tomek obejmował mnie jedną ręką, drugą zaczął opuszczać w dół. Byłam ubrana w cieniutką, krótką sukieneczkę i miękki staniczek, to też bez problemów wyczuł, że moje piersi są już mocno nabrzmiałe. Po chwili jego ręka sięgnęła wzgórka łonowego, a ponieważ miałam „mini”, bez problemów wsunął mi rękę pod sukienkę, czując, że moja cipka jest mocno podniecona. Całując mnie nadal usłyszałam – idziemy do sypialni ? Tylko kiwnęłam głową, po czym zaczęliśmy iść, po drodze rozbierając się. Kiedy doszliśmy do łóżka i ja się już na nim położyłam, szeroko rozsuwając nogi. Przede mną pojawił się on, olbrzymi tors, który się do mnie zbliżał, ale również ten jego wielki kutas, który kierował się prosto w moją dziurkę. Gdy tylko go poczułam, już jęknęłam i tak jęczałam do samego końca. Powiedzieć, że jęczałam, to mało, bardzo chciałam mieć go w sobie, to też wypinałam mocno biodra w jego kierunku, a on się we mnie wbijał. Tak to należy formułować, po to nie było wsuwanie się. Każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno, jak mnie rozpiera na boki, ale też jak zaczyna mnie wypełniać. Chwyciłam się jego ramion, nogami starałam się objąć jego biodra. Niestety, nie dałam rady, to też rozsuwając je mocno na boki pozwalałam mu wejść w siebie jak najgłębiej. On to wyczuł, wsuwał się we mnie do samego końca. Wszedł we mnie na tyle mocno, że jego wzgórek łonowy dochodził do moich warg. Było to bardzo podniecające, co ja wyrażałam coraz to głośniejszym jękiem, aż przyszedł moment spełnienia. Moment tak mocny, że ja prawie krzyczałam, wbijając mu w ramiona swoje ręce, czując, jak się we mnie spuszczał. Przez mój brzuch przeszły fale skurczy, a pochwa mocno obcisnęła się na jego kutasie. On to poczuł, bo spojrzał, po czym jeszcze dłuższą chwile tkwił we mnie. Ale przyszedł moment, kiedy się wysunął, poszedł do łazienki, a ja zwinięta w fasolkę leżałam, głęboko jeszcze oddychając i czując jak we mnie rozpływa się jeszcze ta jego sperma. Po nim poszłam ja do łazienki, a kiedy wyszłam owinięta w duży, pokazał, że mam się obok niego położyła. Wtuliliśmy się w siebie, ja na wysokości jego klatki piersiowej. Leżałam jak na poduszce, czując, jak pode mną faluje, w momencie, kiedy brał oddech. Ten stan rozkoszy trwał dobrą chwilę, po której usłyszałam – przecież nie pożegnamy starego roku w takim bałaganie. Uśmiechnęłam się, wstałam, zaczęliśmy sprzątanie. Ja pozbierałam swoje rzeczy, poszłam do pokoiku, w którym się przebierałam i tam je zostawiłam. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale ubrałam się tylko w majteczki, zeszłam do pokoju. Tomek też pozbierał swoje rzeczy, ubrał się tylko w szorty, zasiedliśmy przy stole, zaczęliśmy jeść to, co było przygotowane. Jednak po chwili uznaliśmy, że brakuje nam herbaty. To też oboje poszliśmy do kuchni. Kiedy tylko stanęłam przed bufetem, na którym stał elektryczny czajnik jego ręce od razu chwyciły moje piersi, a one dały mu znać, że się podniecam. Gdy brodawki były już tak duże, jak truskawki zsunął ręce po pośladkach, jednocześnie zsuwając moje majteczki, prosto między nogi. Odruchowo je rozsunęłam a po chwili poczułam jego palce na łechtaczce. Jęknęłam w odruchu narastającego podniecenia, on natomiast zaczął coraz intensywniej mnie pieścić. Przyszedł moment, kiedy poczuł, że jestem już bardzo podniecona. Zrzucił z siebie szorty, mnie lekko odsunął od blatu, tak, że mogłam się lekko wygiąć w jego kierunku, on od razu zaczął się we mnie wsuwać. Ale gdzie tam wsuwać, normalnie wdzierać. Pomimo mocnego podniecenia nadal on się we mnie nie mieścił. Gdy tylko przystawił tego kutasa, już czułam lekki opór, ale gdy naparł mocniej, poczułem, jak przesuwa się ku mojemu wnętrzu. Jeszcze kilka pchnięć i już był całkowicie we mnie. No i teraz zaczęła się „jazda”. Przecież on jest praktycznie dwa razy cięższy ode mnie. Przy tej dysproporcji ciał ja „fruwałam” jak piórko. Co mnie pchnął, to mnie prawie unosił do góry, a jego kutas z odpowiednia siłą napierał na szyjkę, po chwili ten napór ustępował, kiedy mnie opuszczał. Przyszedł moment, kiedy bardzo głośno jęczałam, czując, jak po moim brzuchu zaczynają przesuwać się skurcze orgazmu. W pewnym momencie Tomek bardzo mocno mnie pchnął, ja czułam, jak się prawie odrywam od podłogi, a po chwili ten wspaniały moment spełnienia. Tkwił we mnie przez dłuższą chwilę, a kiedy się wysunął poczułam, jak z mojej pochwy zaczyna wypływać mieszanina jego i moich soków. Dobrze, że w pobliżu był stojak z ręcznikami kuchennymi, szybko odwinęłam z niego kawałek, wsunęłam w krocze, poszłam do łazienki umyć się. Kiedy wróciłam, kuchnia była posprzątana, na stole stały filiżanki z herbatą. Cieszyłam się, ale to nie zmieniało faktu, że wewnątrz cała jeszcze czułam to zbliżenie, a w kroku czułam jeszcze sączące się soki. Tym razem dłuższą chwilę siedzieliśmy przy stole, aż zaczęła zbliżać się północ. Tomek naszykował szampana, równo o północy strzelił korek, nalał do kieliszków, po czym tuląc się do siebie wyszeptałam – wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Tomek również złożył mi życzenia pomyślności, po czym wypiliśmy nalanego szampana do końca. Wówczas Tomek ponownie nalał do kieliszków, tuląc mnie do siebie powiedział – Basiu, chciałbym, aby godzina 12-ta, czy w południe, czy o północy, w naszych dalszych kontaktach była specyficzną godziną, mającą swoja moc i swój wymiar. Byłam podniecona zbliżeniami z nim, byłam trochę pod wpływem szampana, to też specjalnie nie zastanawiając się, co to oznacza, powiedziałam – dobrze, zgadzam się. Tomek pochylił się i bardzo długo całowaliśmy się, a pocałunki te były bardzo namiętne. Znowu zaczynałam być podniecona. Tomek przerwał te pocałunki, po czym usłyszałam – czy na powitanie tego Nowego Roku masz chęć na inną zabawę z szampanem ? Zarzuciłam mu ręce na szyję i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam – taaaak. Usłyszałam – idź do łazienki. Po chwili przyszedł również Tomek, niosąc z sobą dwie butelki szampana. Zdjął z nich folie, zdjął zabezpieczenia, dodatkowo umył szyjki tych butelek. Po chwili naszykował również ręcznik, ale coś jeszcze, czego nie zauważyłam. Podszedł do mnie, poprosił, abym uklękła. Usłyszałam – rozsuń mocno nóżki, rozciągnij pośladki. Spojrzałam, Tomek posmarował czymś szyjkę od jednej butelki, przystawił ją do mojej dziurki, zdecydowanym ruchem wyjął korek, a otwór skierował w moja pupę, wciskając ją we mnie. Jęknęłam, czując, jak mnie rozpiera, ale poczułam jednocześnie, jak z dość dużą siła wlewa się we mnie zawarty w niej płyn. Tomek podtrzymując jedną ręką butelkę, drugą popukiwał w denko. Ja jęczałam coraz mocniej, on jeszcze mocniej wbijał ją we mnie, weszła już prawie cała szyjka, ale przede wszystkim powodowało to dalsze wypływanie zawartej w niej cieczy. O dziwo, po kilku jeszcze takich puknięciach okazało się, że butelka jest pusta, ale też, co mnie mocno zdziwiło, okazało się, że weszło we mnie znaczna część butelki. Ale to, co najważniejsze poczułam, jak płyn wypełnia moje wnętrze, powodując znaczące jego wypełnienie. W tym momencie usłyszałam – chcesz drugą, jęczałam, bo mnie pupa trochę pobolewała, czułam jej mocne rozciągnięcie, a pomimo to jęknęłam – taaak. Wówczas Tomek podciągając kciukiem korek prawie otworzył drugą butelkę, po czym szybkim ruchem wyjął pierwszą, a dostawił do pupy drugą, jeszcze mocniej ją wciskając. Jęknęłam bardzo głośno czując, jak mnie rozpiera, ale też poczułam, jak pod dość dużym ciśnieniem wpływa do mojego wnętrza płyn z tej butelki. Tomek, tak, jak poprzednio, co raz to pukał w denko, a ja czułam w swoim wnętrzu następną porcje płynu. Puknął jeszcze kilka razy, po czym usłyszałam – pusta. Butelka pusta, ale mój brzuszek pełny, zrobił się z niego mały balonik. Wówczas usłyszałam – poczekaj chwilę, podszedł do szafki, a po chwili szybkim ruchem wyjął z pupy butelkę i jeszcze szybszym ruchem wsunął we mnie dość duży korek. Jęknęłam już głośno, ale usłyszałam – wyprostuj się. Gdy się wyprostowałam, mocno poczułam w pupie wsunięty korek, ale przede wszystkim poczułam mocno wypełniony brzuszek. Był on wyraźnie mocno zaokrąglony. Tomek również przyglądał mu się z dużym zainteresowaniem, po czym usłyszałam – pupa dostała swojego sylwestrowego szampana, przecież cipce też się należy. Spojrzałam, a on niesie z kuchni dwie następne butelki. Pokazał, abym położyła się na stoliku, rozsunęła nogi, po czym odkorkował jedna butelkę i wbił mi ją w pochwę. Pochwa jest krótka, więc wypełniła mnie ta szyjka butelki praktycznie całkowicie, a kiedy zaczął nią ruszać, to, co się nie mieściło zaczęło wypływać bokami. Tak „wychlapał” całą butelkę. Popatrzył na mnie, po czym zsunął szorty, a ja ujrzałam jego sterczącego kutasa. Przybliżył go do dziurki, po czym zaczął się w nią wdzierać. To, że była ona „wypłukana” szampanem wcale nie oznacza, że było mu łatwiej wejść. Może trochę, ale nie za dużo. Nogi moje oparł o swoje ramiona i trzymając mnie mocno za biodra wbijał się we mnie całkowicie. Ja prawie krzyczałam, przecież w pupie siedział tamten korek. Z drugiej strony było to coś niesamowitego, jego energiczne ruchy powodowały ruszanie się mojego ciała, a przede wszystkim zawartości, którą miałam wewnątrz. Widać było i czuć było jak „kotłuje” się we mnie ten szampan. Ale też to „kotłowanie” się miało inny wpływ. Po prostu zawarty w nim alkohol bardzo szybko zaczął być wchłaniany przez mój organizm. To wszystko dawało jedno i niesamowite, a przede wszystkim niepowtarzalne wrażenie. Jęczałam, ale też rozchylałam nogi na boki, aby wszedł we mnie jak najgłębiej. Aż przyszedł moment, kiedy pchnął mnie chyba trzy razy bardzo mocno, po chwili poczułam, jak mnie wypełnia. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, po czym usłyszałam – a może masz chęć pobawić się jeszcze z buteleczką szampana. Moim zdaniem był to wpływ euforii i podniecenia po przebytym zbliżeniu oraz wpływ wypitych drinków i pochłoniętego szampana, bo z moich ust wydobyło się głośne, długie – taaaak. Ale on spytał jeszcze raz – ale na całość. Ja znowu głośne – taaak. Nie wiedziałam w tym momencie, co oznacza – na całość. Wówczas Tomek wysunął się ze mnie, obrócił tak, abym oparła się tułowiem o stolik, po czym naszykował następną butelkę szampana. Naszykował, to znaczy zdjął z niej wszystko, poza korkiem, a szyjkę mocno czymś nasmarował. Zbliżył się do mnie, nie spiesząc się wyjął ten korek i podważając korek od butelki z szampanem, gdy tylko z niej wyszedł, natychmiast skierował ją do mojej dziurki, mocno dopychając. Jęknęłam głośno, poczułam, jak znowu wypełnia mnie zawartość tej butelki. Ale poczułam też coś więcej. Tomek tym razem nie pukał w denko, tylko trzymając w rękach, przekręcając lekko to w jedną, to w druga stronę zaczął mi ją wciskać do środka. Kiedy zaczęłam głośno jęczeć usłyszałam – na całość. Teraz zrozumiałam na co się zgodziłam. Wytrzymałam jeszcze trochę, kiedy Tomek powiedział – teraz siadaj sama. Pomógł mi zmienić pozycję, ustawił stołeczek, na którym oparłam się, wsuwając w siebie tę butelkę już po szampanie. Napierałam coraz mocniej, Tomek stał za mną, delikatnie poklepując po pośladkach mówiąc – dalej, dalej. Jęczałam coraz głośniej, aż przyszedł moment, kiedy przyszedł tak duży ból, że już nie byłam w stanie dalej napierać na nią. Krzyknęłam – dość, Tomek pomógł mi wstać, wypięłam się w jego kierunku z błagalnym wzrokiem, on zaczął ją ze mnie wysuwać. Kiedy już wyszła cała okazało się, ze wsunęłam całą szyjkę i prawie jedną trzecią długości już rozszerzonej butelki. Tomek odłożył ja na bok, mówiąc – idź się umyć. Umyta wróciłam do sypialni, Tomek podał mi szklaneczkę z drinkiem, wznosząc toast – za Twoje pierwsze osiągnięcie w tym roku Wypiliśmy, po czym usłyszałam – wydaje mnie się, że jesteśmy trochę zmęczeni, spróbujmy się trochę przespać. Położyłam się obok niego wtulona „na muszelkę” i nawet nie wiem kiedy usnęłam. Widocznie było nam dobrze, bo spaliśmy długo. Kiedy się obudziłam, dochodziła 6-ta rano. Ale to już inna historia. 04 stycznia 2012r Baśka

Scroll to Top