Tomek, długi weekend styczniowy, część 1

Tomek, długi weekend styczniowy, część 1

Tomka poznałam w końcowych dniach listopada na pogrzebie mojej Cioci. Rozstając się, umówiliśmy się na następne spotkanie na pierwszy weekend styczniowy. Z racji Święta Trzech Króli był to wydłużony weekend o piątek. Ale moje plany Świąteczno – Noworoczne, ze względów zawodowych, uległy zmianie i zupełnie przypadkiem spędziłam w Tomkiem wspaniałą Noc Sylwestrową. Kiedy wychodziłam w południe Nowego Roku usłyszałam – ale nasza umowa odnośnie weekendu jest nadal aktualna ? Spojrzałam na niego, mówiąc – tak. Korespondując uzgodniliśmy, że przyjadę tak, jak poprzednio, ale w czwartek. Właśnie przyszedł ten weekend styczniowy, który okazał się być bardzo znaczącym weekendem.

Zaczęliśmy tak, jak poprzednio, Tomek odebrał mnie z dworca, przyjechaliśmy do domu, weszłam do tego samego pokoju, przebrałam się, umyłam ręce i zeszłam do salonu. Tam czekał na mnie gorący „grzaniec”. Nie wiem co to było, ale ładnie pachniało, a mnie się chciało pić. To też wypiłam całą szklaneczkę, Tomek nalał mi następną, znowu prawie wypiłam, nie przewidując w miarę szybkich konsekwencji. Ale to było później, teraz, można powiedzieć, rzuciłam mu się na ramiona, a usta nasze spotkały się w wyjątkowo namiętnym pocałunku. Usta nasze dolegały do siebie, to mocniej, to słabiej, to znowu języki zaczęły swój taniec, a mój wsuwając się w jego usta mówił – chcę Cię. On to odpowiednio zrozumiał, zaczął podciągać mój sweterek, po chwili już leżał na podłodze, a myśmy zaczęli przemieszczać się w kierunku sypialni. Gdy stanęliśmy obok łóżka ja byłam już tylko w majteczkach i staniczku, a Tomek w samych spodenkach. Po chwili nie mieliśmy na sobie nawet tego, spojrzałam na niego, jego kutas już był mocno podniecony, o dziwo, ja też byłam podniecona. Tomek pokazał, abym ustawiła się na kolanach, w pozycji od tyłu. Po chwili już go miałam w sobie. Od samego początku głośno jęczałam, byłam podniecona, ale nie byłam jeszcze na tyle rozluźniona, aby wsunął się we mnie swobodnie. Chwycił za biodra i po prostu wbił się we mnie z całej siły. Po chwili już mnie mocno wypełniał. Mówiąc wprost, przy takiej różnicy masy ciał byłam po prostu mocno trzepana. Każde jego pchniecie odczuwałam bardzo mocno, zarówno wewnątrz siebie, jak i na zewnątrz, na swoich wargach sromowych. Było to nasze pierwsze zbliżenie, to też trwało dość długo, Tomek, jak to u niego bywa, wcale się nie spieszył, można powiedzieć, że wolno, ale precyzyjnie wbijał się we mnie. Aż przyszedł dla niego też odpowiedni moment podniecenia, poczułam mocniejszy ścisk dłoni na biodrach, poczułam szybsze i mocniejsze pchnięcia, po których nastąpił wytrysk. Ten jego sygnał o zbliżającym się wytrysku spowodował u mnie bardzo mocny skurcz mięśni na brzuchu, a po chwili równie mocny orgazm. Dłuższą chwilę tkwił we mnie, za nim się od niego uwolniłam, on poszedł do łazienki, ja natomiast opadłam na bok, mocno ściskając nogi i głęboko oddychając. Kiedy wyszłam z łazienki Tomek już posprzątał swoje ubranie. Ja też zaczęłam je zbierać, po chwili Tomek zaprosił mnie do łóżka, jednocześnie podając następną szklankę grzańca. Po tych już dwóch wypitych wcześniej szklaneczkach nieźle mi szumiało w głowie, ale bez żądnego zastanowienia wypiłam tą następną. Czułam jakieś wewnętrzne zadowolenie, to też wtuliłam się w niego dłuższą chwilę odpoczywając, a przede wszystkim czując jego ciało. Tomek dłuższą chwilę też leżał spokojnie, gładząc mnie po głowie, po twarzy, po chwili już po całym ciele. Kiedy już zaczęłam „odpływać” w narastającym podnieceniu Tomek spojrzał na mnie, mówiąc – zbliża się dwunasta, czy nasza ale umowa obowiązuje. Podczas naszego pierwszego, Sylwestrowego spotkania, kiedy wybiła godzina dwunasta, Tomek tuląc mnie do siebie powiedział – Basiu, chciałbym, aby godzina 12-ta, czy w południe, czy o północy, w naszych dalszych kontaktach była specyficzną godziną, mającą swoja moc i swój wymiar. Wówczas się zgodziłam, nie widziałam powodów, aby teraz się nie zgodzić, to też tuląc się do niego i mocno go całując stwierdziłam- jestem Twoja, możesz ze mną zrobić, co chcesz. Spojrzał, usłyszałam – zapamiętam sobie te słowa, po czym nalał z termosu następną szklaneczkę grzańca, wypiliśmy, wówczas pokazał, abym się swobodnie położyła na plecach, położył mi ręce za głową, po chwili rozsunął szeroko nogi. Samemu wstał, a kiedy wrócił trzymał w ręku wcale nie małą „maczugę”. Jej główka, na pierwszy rzut oka, w kształcie odwróconej gruszki miała około 3cm średnicy i ok. 4cm długości. Okazało się, że jest to wibrator, ale nie zwykły, raczej coś w rodzaju stymulatora typu „Magic Massager”. Tomek włączył go na delikatną wibrację, po czym dostawił do łechtaczki. Po chwili już jęczałam, a on systematycznie, wolniutko przesuwał go to w górę, to w dół. Po chwili przekręcił częstotliwość wibracji o jedną pozycję i ponownie zaczął nim masować łechtaczkę. Nie wiem, czy jest jakaś normalna kobieta, która czymś takim nie ulegnie podnieceniu. To też coraz głośniej jęczałam, zaczęłam unosić w górę biodra. Przyszedł moment, że byłam już mocno podniecona, jedną rękę wsunęłam pod pośladek, drugą ręką chwyciłam jego kutasa, i dalej jęczałam. Wówczas Tomek zaczął przesuwać ten wibrator do dziurki. Jęknęłam jeszcze głośniej, minimalnie na nią naparł, ale nie wsuwał. Dłuższą chwilę przytrzymał, po czym wrócił do łechtaczki. Wykonał kilka ruchów w łechtaczce, a ja już prawie krzyczę. Czuję, jak jestem mocno podniecona, jak jestem mocno nabrzmiała. Tomkowi chyba o to chodziła, przełącza wibrator na następna prędkość i dotyka łechtaczki. Gdy ją poczułam wyrzuciłam biodra w górę, a on za mną, znowu ją dotyka, ale tym razem mocniej. Jęczę coraz głośniej, a on coraz mocniej napiera tą końcówką na łechtaczkę. Po chwili dochodzę do klasycznego łechtaczkowego orgazmu, przez brzuch przesuwają się skurcze, a z cipki zaczyna wypływać strużka soków. Gdy tylko to zobaczył natychmiast przesunął główkę do dziurki, zaczął ja w nią wsuwać. Ja unosiłam biodra do góry i w dół, a on wolnitko wsuwał ją coraz głębiej. Wypełnił mnie do końca, dotykając główką szyjki. W tym momencie prawie zawyłam, czując bardzo mocny skurcz brzucha. Okazało się, że jemu chodziło i to, aby mnie do takiego stopnia podniecić. Wyjął wibrator, zmienił pozycję, po chwili był we mnie. Szeroko rozsunęłam nogi, mocno wypinałam biodra, a on bardzo po woli mnie wypełniał. Gdy tylko wypełnił, gdy poczułam jego koniec na główce dostałam wręcz dreszczy z podniecenia. Każde jego pchnięcie potwierdzałam nie tylko jękiem, ale bardzo mocno zaciśniętymi rękoma na jego ramionach. Muszę przyznać, ze takiego perfekcjonisty jeszcze nie spotkałam. On wolno, ale zdecydowanymi ruchami wsuwał się we mnie, a po mnie w tym momencie przelatywały ciarki. Po kilku następnych pchnięciach poczułam zbliżający się orgazm, brzuch zrobił się twardy, pochwa zaczęła zaciskać na jego kutasie. On to też poczuł, w tym momencie przyspieszył i za chwilę wypełniał mnie swoimi sokami. Ten moment potwierdziłam prawie krzykiem. Tomek dłuższą chwilę tkwił we mnie, po chwili usłyszałam – nie ruszaj się, mam dla Ciebie prezent. Wysunął się, podszedł do szafki, po chwili ujrzałam w jego ręku pokaźnych rozmiarów sztucznego kutasa. Na pierwszy rzut oka był na pewno grubszy niż jego, ale też na pewno był dłuższy. Usłyszałam – jesteś dzisiaj mocno rozluźniona, nie powinnaś mieć z nim kłopotów. Podał mi go, a ja spojrzałam na niego, spojrzałam na tego kutasa, ponownie spojrzałam na niego, on tylko kiwnął głową, ręką pokazując na cipkę. Była ona jeszcze mokra po naszym poprzednim zbliżeniu, to też rozsunęłam szeroko nogi, po czym zaczęłam go wsuwać. Na szczęście był on silikonowy, był dość miękki, ale to nie oznaczało, że mogłam go swobodnie wsuwać. Zaczęłam, poczułam, jak mnie rozciąga, ale główka weszła, naparłam, po chwili wsunęłam następny kawałek. Lekko poluzowałam, po czym ponownie naparłam. Naparłam jeszcze raz, zaczęłam jęczeć, po chwili jęknęłam – już nie mogę. Tomek podał mi rękę mówiąc – trzymaj go i chodź. Poszliśmy do kuchni, postawił na środku stołeczek, usłyszałam – Mała, ten koreczek dzisiaj jest Twój. Nie dyskutowałam, zaczęłam się ponownie unosić i opadać. Tomek na chwile odszedł, po chwili wrócił, trzymając w ręku wibrator, którego używał poprzednio. Po chwili pochylił się nade mną, zaczął jedną ręką dotykać piersi, a drugą spuścił niżej, kierując go na łechtaczkę. Kiedy jej dotknął, jęknęłam, ale też wyprostowałam się, po chwili oparłam ręce krawędzie stołeczka, uniosłam do góry i znowu opuściłam. On napierał na łechtaczkę, ona powodowała moje narastające podniecenie, ono chyba powodowało dalsze rozluźnienie. Czułam przecież, że jestem już całkiem wypełniona, a jedna nadal się wypełniałam, a on nadal wsuwał się we mnie. Tak cały czas będąc „drażnioną” tym wibratorem na łechtaczce systematycznie unosiłam się i opadałam. Po takich jeszcze kilku ruchach okazało się, że mam już całego w sobie. Tomek spojrzał, po czym poprosił, abym się uniosła i mocno pochyliłam do przodu. Wówczas okazało się, że ten „korek” ma w spodzie określone wyżłobienie, Tomek przeciągnął przez nie sznureczek, po czym poprosił, abym ponownie opadła. Kiedy siadałam naparł na moje ramiona, tak, że wszedł on znowu aż do końca, po czym poprosił, abym się uniosła, on w tym czasie przeciągnął wokół mnie te sznurki, po to, aby je zawiązać z tyłu. Tym sposobem miałam go zablokowanego w sobie. Tomek objął mnie ramieniem, pochylił, pocałował, jakby dając mi do zrozumienia, że zaakceptował, to co zrobiłam, po czym usłyszałam – połóż się na łóżku i szeroko rozłóż nóżki. Idąc, dość mocno chwiałam się na nogach, bo – po pierwsze, dawała o sobie znać odpowiednia ilość wypitego grzańca, po drugie zmęczone nogi tymi „ćwiczeniami” kiedy wsuwałam w siebie ten korek. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale posłusznie poszłam, położyłam, szeroko rozsuwając nogi. Tomek podszedł, przyniósł zwilżony ręczniczek, przeciągnął po cipce, po czym usłyszałam – cipka ma dwie dziurki, jedną już zatkaliśmy, teraz czas na drugą, rozchyl wargi. Spojrzałam, po czym rozsunęłam wargi, pochwali w jego ręku ujrzałam coś, co przypominało rozwieracz Hagera. Niczego nie podejrzewając patrzyłam, jak on go zbliża do cewki i jak delikatnie w nią go wsuwa. Nie wiem, jak dużo go wsunął, ale trzymając go w ręku polecił – a teraz podwiń nogi uklęknij i sama go wsuwaj. . Znowu spojrzałam na niego, po czym udało mi się uklęknąć, wzięłam ten rozwieracz od niego i zaczęłam go wciskać. Wówczas dopiero zorientowałam się, że jest to podobne do rozwieracza, ale tylko na początku, dalej jego średnica w znaczący sposób powiększa się. Spojrzałam na Tomka, on tylko ręką pokazał – wsuwaj, wsuwaj, a ja zaczęłam wsuwać. Po chwili zaczęłam jęczeć, czując, jak mnie to zaczyna boleć. Co centymetr, to większy ból, bo to nadal zwiększało swoją średnicę. Przyszedł moment, kiedy ten ból był już dość wyraźny, Tomek nadal pokazywał, że mam go wsuwać. Wsuwałam, ale ból narastał, aż do momentu, kiedy już go prawie całego wsunęłam. Prawie, ale jeszcze zostały może 3cm. Tomek podał mi rękę, mówiąc – chodź do kuchni, tam pokazał stołeczek, na którym siadałam, wsuwając w cipkę korek. Teraz ostrożnie, opierając się rękoma o krawędzie siadałam ponownie, wsuwając w siebie do końca ten rozwieracz. Wsuwałam, ale ból był taki, że zaczęłam płakać. Tomek podszedł do mnie, pogładził po twarzy, usłyszałam – dzisiaj pobawiliśmy się cipką, jutro pobawimy się pupcią, idź do łazienki, umyj się, idziemy spać. Kiedy się unosiłam odwiązał sznurek, który miałam zawiązany na plecach, a który blokował korek w cipce, po czym poszedł do łóżka. Szybko wyjęłam z siebie najpierw ten rozwieracz z cewki, później ten korek z cipki. Dopiero wówczas mogłam się im dobrze przyjrzeć. Rozwieracz miał chyba standardową długość, ale już po dwóch centymetrach długości dość mocno rozszerzał się, mając około 4cm średnicy pod koniec. Natomiast korek, na mój ogląd miał ok. 6cm średnicy i ze 20cm długości. Odłożyłam je na bok, opłukałam i jednak dość obolała położyłam się do łóżka. Spojrzałam na zegarek, ta nasza zabawa od północy trwała prawie trzy godziny. Tak zakończył się pierwszy dzień naszego spotkania. 09 stycznia 2012r.

Scroll to Top